23
Jimin:
Jeśli miałem jakiekolwiek wątpliwości co do tego, czy wiedza, którą podzieliłem się zarówno z Tae, jak i Jungkook'iem zostanie w jakiś sposób spożytkowana, to następnego dnia w czasie śniadania mogłem się przekonać, że nie potrzebowali dużo czasu do namysłu. Miałem wrażenie, że V zaraz rozsadzi radość, która aż promieniowała. Czekałem tylko, by wokół niego zaczęły pojawiać się serduszka, jak w bajce, gdy ktoś się zakocha. Dziwnie się czułem widząc, jak mój rówieśnik skacze dookoła Kookie'ego. Zwykle byli ze sobą blisko, ale teraz to weszło na jakiś nowy poziom. Buzia Tae się nie zamykała, ciągle świergotał komplementy w stronę maknae, nakładał mu jak najwięcej jedzenia na talerz i ogólnie zachowywał się tak, że miałem ochotę walić głową w ścianę.
Co ty im zrobiłeś Jimin?!
W przeciwieństwie do nich, ja i Yoongi staraliśmy się zachowywać jakieś pozory, więc nie było go jeszcze w restauracji. Prawdopodobnie dopiero się szykował do przyjścia tutaj, jednak co chwilę zerkałem w stronę wejścia mając nadzieję, że się w końcu pojawi. Zamiast niego przybył Hoseok, który wyglądał, delikatnie mówiąc, jakby go czołg przejechał. Dosiadł się do naszego stolika i oparł czoło na blacie.
- Wszystko w porządku, hyung? – zapytałem, zdziwiony jego stanem, zatrzymując w połowie drogi widelec, który kierowałem do ust.
Chłopak podniósł głowę i spojrzał na mnie takim wzrokiem, że miałem ochotę uciec z krzykiem. Nieczęsto zdarzały mu się takie humory, dlatego to musiało być coś poważnego. Tae i Kookie zajęci sobą, nawet nie zwrócili na to uwagi.
- Stało się - mruknął naburmuszony. - Czy musicie oglądać pornosy o pierwszej w nocy, kiedy normalni ludzie próbują spać? I to już któryś dzień z kolei! Myślicie, że nie słychać tych jęków? Weźcie zakładajcie słuchawki, czy coś.
Pierwsza w nocy?
Spojrzałem szeroko otwartymi oczami w stronę reszty maknae line. Chyba nie usłyszeli nawet tego zarzutu, choć wydaje mi się, że akurat tej nocy to była ich sprawka. O tej porze byłem już po rozmowie z Kookie'm i grzecznie leżałem w łóżku. Co prawda poprzednie noce to na pewno moja robota, bo Yoongi wręcz zmuszał mnie, bym nie hamował jęków, inaczej nie pozwalał mi dojść. Aż dziwne, że Hobi nie rozpoznał mojego głosu. Widocznie musiał być bardzo zmęczony.
- Ja tam nic nie słyszałem. Może dzieciaki oglądały jakieś zboczone anime? – rzuciłem, wracając do posiłku.
Jungkookie zaraz na mnie spojrzał. Akurat to musiał usłyszeć, bo próbował zabić mnie wzrokiem. W ramach zemsty postanowił skomentować mój apetyt, który sprawił, że ponoć ostatnimi czasy przytyłem. Zaraz odłożyłem widelec na talerz, nie mając zamiaru więcej jeść. Nie lubiłem takich komentarzy w moją stronę. Traciłem wtedy pewność siebie, zaraz przypominając sobie moją nadwagę, z którą walczyłem przed debiutem.
Siedziałem już z chłopakami, nie włączając się do rozmowy, a jedynie patrzyłem na niezjedzone nawet w połowie śniadanie, leżące na moim talerzu. Dopiero pojawienie się kolejnych osób przy naszym stoliku obudziło mnie z tego stanu. Siedzieliśmy dzisiaj przy jednym wielkim, więc Namjoon, Jin i Yoongi dołączyli w końcu do nas. Przywitałem się krótko z liderem i Visual'em, na koniec zostawiając sobie najlepsze.
- Dzień dobry, hyung - przywitałem się z uśmiechem, gdy mój chłopak zajął miejsce naprzeciwko mnie. - Dobrze spałeś?
Yoongi:
Ostatnie dni źle wpłynęły na moją sprawność fizyczną. Co prawda seks z Jimin'em był cudowny, jednak naprawdę męczący, szczególnie dla osoby pracującej mózgiem, nie ciałem. Park jako tancerz kondycję miał świetną, do tego był młodszy, co działało na moją niekorzyść. Nie narzekałem, gdzieżby znowu, aczkolwiek czasami nie potrafiłem się zwlec z łóżka. Ostatni poranek w Ameryce należał właśnie do takich dni. Czerwonowłosego jako pierwszego wygoniłem do łazienki, kiedy sam zostałem jeszcze w łóżku, rozkoszując się ostatnimi minutami pod miękką kołdrą. W końcu mogłem ułożyć się na nim nieco wygodniej. Wiedziałem, że kiedyś taka okoliczność byłaby dla mnie chwilowym spełnieniem wszystkich marzeń, jednak odkąd jestem z Jimin'em, brakuje mi jego ciała wtulającego się w mój tors, a łóżko bez niego wydaje się puste.
Wstałem dopiero, kiedy Park już dawno opuścił nasz pokój. Nie potrzebowałem godziny, aby wyglądać jak człowiek i nie straszyć ludzi swoją osobą, wystarczyło mi dziesięć minut, w ciągu których zdążyłem wziąć szybki prysznic i ubrać się w miarę normalnie. Wiedziałem, że tuż po śniadaniu czekał nas wybieg mody na lotnisku, jednak nie przykładałem do tego zbyt dużej wagi, a przynajmniej nie tak dużej jak Namjoon, który potrafił to robić godzinami, wysyłając mi zdjęcia i prosząc o wybranie outfit'u od 1 do 4. Zazwyczaj wszystkie były okropne, dlatego starałem się nie odpisywać, chociaż raz nie wytrzymałem, wysyłając zdjęcie ze środkowym palcem, jednak wtedy naprawdę przesadził, nie potrafiłem inaczej zareagować.
Kiedy już założyłem jakiś standardowy zestaw w postaci koszulki, kurtki jeansowej i czarnych spodni, zabrałem jeszcze telefon, robiąc sobie szybką selkę i wstawiając ją na Twitter'a, już w drodze do tej restauracji. Na szczęście nie zahaczyłem o żadnego managera, dzięki czemu mogłem w spokoju przejechać kilka pięter windą, przyglądając się swojej zmęczonej twarzy w jednym z luster i zaraz wysiadając na parterze.
Wchodząc do restauracji, mój wzrok od razu padł na czerwonowłosego, który wyróżniał się spośród członków naszego zespołu. Nawet nie zauważyłem, kiedy wyminął mnie widocznie obrażony Seokjin i niezadowolony Namjoon. Chyba nie odpowiadało im nowe rozmieszenie pokoi. Nasz Visual mocno mi narzekał na bałaganiarstwo lidera i jego nocne chrapanie, które spędzało mu sen z powiek. Może w końcu doceni mnie jako swojego współlokatora w dormie? Bo do tej pory nie potrafił.
Nie miałem zamiaru się z nikim witać, zajmując jedno z wolnych miejsc i zaraz słysząc głos, który automatycznie wywołał na mojej twarzy uśmiech. Moje postanowienia szlag trafił. Chciałem ograniczyć rozmowy z Jimin'em, a odkąd Sejin opowiedział mi o sytuacji, która rozegrała się niedawno na dachu, zacząłem być bardziej ostrożny, dbając o zachowanie naszej tajemnicy, o której raczej tylko maknae line wiedziało.
- Dzień dobry. Dlaczego nie jesz, Jiminnie? – odpowiedziałem pytaniem na pytanie, nakładając sobie to, co Namjoon. Ufałem mu w kwestii posiłków, które serwowali nam tutaj. Chłopak trochę o tym czytał, a ja nie miałem zamiaru znów natrafić na coś dziwnego.
Dopiero kiedy zabrałem się za konsumpcję, zauważyłem, że dwójka z maknae line jest dzisiaj wyjątkowo głośna, przez co skrzywiłem się, mając ochotę wyprowadzić ich stąd, najlepiej do sekcji wyznaczonej właśnie dla dzieci. Jednak pohamowałem się przed jakimkolwiek komentarzem, wiedząc, że Jiminnie może być o to zły, a nie chciałem pogarszać stosunków z moim chłopakiem.
Jimin:
Uśmiechnąłem się ciepło do Yoongi'ego, zamieniając moje oczy w kreseczki. Fani twierdzą, że wyglądam wtedy słodko, dlatego starałem się robić taką minę do starszego jak najczęściej.
- Nie jestem już głodny hyung – odpowiedziałem, modląc się, aby nie zaczęło mi burczeć w brzuchu.
Cały posiłek przebiegł już bez większych komplikacji. W czasie gdy wszyscy jedli, ja siedziałem z nosem w telefonie przeglądając fora, na których fanki komentowały różne szczegóły związane z naszym życiem. Przeglądałem ostatnie wątki, ale nie znalazłem nic na temat mojej wagi. Czy słowa Jungkook'a miały mi tylko dopiec? A może naprawdę przytyłem?
Temat ten dręczył mnie przez resztę dnia. Nawet w samolocie dyskretnie macałem mój brzuch, chcąc sprawdzić, jak dużo tłuszczyku się na nim zebrało. Krzywiłem się czując to mięciutkie ciałko.
Znowu doprowadzisz się do tego strasznego stanu, zobaczysz. A co, jeśli Yoongi powie ci wtedy, że nie chce już z tobą być, bo wyglądasz jak świnia?
Ta myśl przerażała mnie najbardziej.
Muszę znowu zacząć ćwiczyć. I przestać jeść. Kiedyś się udało, więc teraz też będzie ok.
Próbowałem przekonać sam siebie, jednak wiedziałem, że to nie będzie takie proste. Dieta wymagała dużo poświęceń, a przez opuszczanie posiłków brakowało mi sił do tańca. Jednak muszę coś zrobić. Za bardzo zależy mi na Yoongi'm, bym miał sobie pozwolić na stracenie go. Dlatego będę się starał ze wszystkich sił.
Kolejny tydzień był teoretycznie wolny. Ale oczywiście nigdy takie rzeczy nie pokrywały się z praktyką, bo czekało nas kilka nagrań. Był to jednak luźniejszy grafik w porównaniu do tego, co się działo ostatnio. Miałem więc trochę czasu, by znów zacząć odwiedzać siłownię. Poświęcałem też kilka godzin na treningi tańca, które zaniedbałem przez czas pobytu w Ameryce, ale także wcześniej, gdy zamiast tutaj, spędzałem czas bezczynnie w studiu patrząc, jak Yoongi ciężko pracuje lub po prostu śpiąc.
Dałeś sobie za dużo luzu Jimin. Teraz musisz ponieść konsekwencje.
No cóż, na pewno nie były one przyjemne. Wróciliśmy już do Korei, a to oznaczało, że znów nasze codzienne obowiązki oraz brak możliwości spania razem w dormie, będą utrudniać nam życie.
Byłem właśnie w sali od ćwiczeń i tworzyłem nowy układ. Zapętloną melodię znałem już na pamięć, więc po kilkunastu odsłuchaniach jej, przełączyłem na coś innego. Przeleciał mi przed oczami tytuł „Sexy Back". Natychmiast uśmiechnąłem się do siebie, wspominając noc w Japonii, gdy tańczyłem dla mojego chłopaka. Zaraz pomyślałem o czymś innym.
W sumie... Może powinienem zapytać go, co tak właściwie lubi? Taka rozmowa będzie jeszcze trudniejsza niż ta z Tae i Kookie'm razem wzięte, ale może warto dowiedzieć się paru ciekawych rzeczy i dać mu więcej radości?
Myśląc o tym, wróciłem do trenowania, bardziej się już koncentrując na tańcu samym w sobie, niż układaniu czegoś konkretnego. Po prostu jakbym był w klubie, zacząłem tańczyć tak, jak ponosiła mnie fala dźwięku.
Yoongi:
Miałem ochotę się upierać, widząc to prawie nietknięte jedzenie, jednak przy reszcie mi nie wypadało. Nigdy nie należałem do opiekuńczych hyungów, dlatego nie potrafiłbym się z tego wytłumaczyć. Możliwe, że Jiminnie faktycznie nie był już głodny, w końcu każdy może mieć gorszy dzień, a ja nie chciałem aż tak ingerować w jego obecne nastawienie.
Po skończonym posiłku, wróciliśmy do pokoi, gdzie dokończyliśmy pakowanie, zaraz wybierając się na lotnisko, a później po piętnastu godzinach, lądując w Korei.
Następne dni były wolne od wszelakich występów, co mogłem wykorzystać na dokończenie jednej z piosenek. Oczywiście, ówcześnie, odespałem cały wyjazd, nie pozwalając wyciągnąć się z łóżka przez prawie dwadzieścia dwie godziny, w ciągu których zregenerowałem siły, będąc w pełni gotowy do dalszej pracy. Niestety, życie w dormie wiązało się z brakiem Jimin'a u swojego boku przez większość czasu. Zdążyłem się przyzwyczaić do codziennego seksu i spania razem, dlatego często w nocy budziłem się, szukając przy sobie ciała czerwonowłosego, którego niestety nigdy nie znajdowałem. Zresztą, Park był ostatnio mocno oderwany od rzeczywistości, postanawiając zacząć uczęszczać na siłownię i kombinując z omijaniem posiłków. Nie miałem zamiaru pozwolić, aby znów wylądował przez to w szpitalu. Te ich wszystkie diety były naprawdę chore. Żaden z nich nie miał podstaw, aby uważać się za osobę otyłą. Ciężko pracowaliśmy, głównie fizycznie, dlatego jedzenie było dla nas niezwykle ważne. Jimin powinien o tym pamiętać, jednak jak zwykle coś sobie ubzdurał.
Zanim do niego poszedłem, zrobiłem dyskretny wywiad pośród reszty BTS. Hoseok miał z nim pokój, dlatego to jego najczęściej pytałem o plan dnia mojego Jimin'a, który oczywiście niewiele mi z niego zdradzał. Siłownia, ćwiczenia, próby, siłownia, ćwiczenia, próby... Tak mniej więcej wyglądał jego nowy rytuał, którego przerwania musiałem się jak najszybciej podjąć.
Podczas jednej z takich prób, postanowiłem w końcu z nim porozmawiać. Pod wieczór zostaliśmy z Park'iem sami na naszym piętrze. Oczywiście upewniłem się co do tego, pisząc do Namjoon'a wiadomość z ukrytym pytaniem, na które ochoczo udzielił mi odpowiedzi, zdradzając, że większość chłopaków wróciła już do dormu, a on sam siedzi u Bang'a. Nie mogłem nie skorzystać z takiej okazji, zaraz wychodząc z łazienki i uśmiechając się do siebie.
Jednak jesteś geniuszem, Yoongi. Teraz tylko musisz porozmawiać z Jimin'em i przestawić mu to myślenie.
Kiedy wkroczyłem do naszej sali, czerwonowłosy tańczył właśnie jeden ze swoich układów, prawdopodobnie, ponieważ nie miałem pojęcia co to za choreografia. Stanąłem w progu, krzyżując ręce na torsie i przyglądając się jego ruchom. Naprawdę był świetnym tancerzem, do tego odpowiednio umięśnionym i rozciągniętym. Nie wiem skąd się wzięły te kompleksy, bo teraz nie miał żadnych powodów, aby martwić się o swoje ciało.
- Jiminnie, porozmawiajmy! – Starałem się przekrzyczeć muzykę, nie racząc udać się do komputera, aby łaskawie ją wyłączyć. To byłoby za dużo na moje biedne nogi, które już ostatnio musiały dotrzymywać towarzystwa w zakupach niezdecydowanego Namjoon'a, dlatego miały dość jakiegokolwiek wysiłku, przynajmniej na następny miesiąc.
Jimin:
Całkowicie pogrążyłem się w moim bliżej nieokreślonym tańcu, po prostu ciesząc się muzyką. Przymknąłem oczy, oddając się zapomnieniu. Nie licząc Yoongi'ego, to muzyka najlepiej koiła moje nerwy, pomagała odstresować się, a czasem udzielała dobrych rad, jeśli znalazło się odpowiedni tekst piosenki. Kompletnie oderwałem się od rzeczywistości, będąc zamknięty w moim małym świecie, jednak musiałem opuścić planetę „Jimin" i wrócić na Ziemię.
Głos Yoongi'ego przebił się przez głośno grającą melodię, co spowodowało, że natychmiast otworzyłem oczy i rozejrzałem się za nim. Dostrzegłem tę szczupłą sylwetkę w progu. Uśmiechnąłem się radośnie na jego widok. Brakowało mi mojego chłopaka, ucieszyłem się, że przyszedł do mnie.
Podbiegłem szybko do komputera, by ściszyć utwór, a następnie do blondyna. Starałem się nie dawać po sobie poznać, że trochę zakręciło mi się w głowie. Uśmiechałem się radośnie, sięgając po dłoń starszego i splotłem nasze palce. Lubiłem nawet takie proste gesty, dające możliwość rozkoszowania się dotykiem jego skóry.
Co prawda odczuwałem lekki niepokój. „Porozmawiajmy", „musimy porozmawiać" nigdy nie wróży niczego dobrego. Od razu wiadomo, że chodzi o coś poważnego.
Coś się stało z planami zespołu? Przekładają następny comeback? Albo coś nie tak z piosenkami? Nie, w takim wypadku raczej kipiałby ze złości. Co innego się mogło stać? Dowiedział się o mojej rozmowie z maknae w Nowym Jorku? W to też wątpię. A może... A co, jeśli on chce ze mną zerwać?! Jeśli zaraz usłyszę, że to wszystko było błędem? Yoongi, nie!
Za późno zdałem sobie sprawę, że nie kontroluję mimiki twarzy. Z pełnej radości przeszedłem w zagubienie i strach.
- J... Jasne... - zgodziłem się, choć bardzo niepewnie.
Pociągnąłem starszego za sobą, byśmy mogli usiąść na podłodze przy lustrach. Nie puszczałem jego ręki, zamiast tego ująłem ją w obie dłonie, ciesząc się mimo wszystko z jego bliskości. Ostatnio ciągle się mijaliśmy, dlatego chciałem wykorzystać każdą taką chwilę. Najchętniej przytuliłbym się do niego, ale na salę często ktoś zaglądał, więc wolałem nie sprawiać problemów. Czekałem na jakieś słowa starszego, zestresowany.
Yoongi, o co chodzi?
Yoongi:
Nie mogłem się nie uśmiechać, widząc jego radość z mojego przybycia. Miałem ochotę go przytulić, znów dotknąć jego miękkich włosów, posmakować tych pełnych warg, oddałbym teraz wszystko za taką chwilę. Jednak kiedy poczułem jego dotyk, wszystkie obawy wróciły. Jeśli nie zareaguje w odpowiednim momencie, Jimin zapewne nie będzie miał nawet siły, aby uścisnąć moją dłoń, a nie mogłem do tego dopuścić, szczególnie widząc, że ma problemy z równowagą. To zmartwiło mnie najbardziej, chociaż od jego przemęczonej, o dziwo bladej, twarzy, również nie mogłem oderwać wzroku.
Jiminnie, co Ty ze sobą robisz?
Jego radość szybko przerodziła się w strach. Zapewne moje słowa zabrzmiały dość poważnie, ewentualnie domyślał się po co tutaj przyszedłem.
Dałem się zaciągnąć pod lustra, chętnie siadając na podłodze. Mimo wszystko nadal byłem zmęczony, a taka chwila odpoczynku dobrze mi zrobi.
Nie wiedziałem jak mam to zacząć. Na razie zawiesiłem wzrok na jego dłoniach, próbując przywołać do głowy wszystkie słowa Hoseok'a i wszelkie niepokojące sytuacje, które zdążyłem zaobserwować.
- Jiminnie... staram się wszystko zrozumieć, jednak nie potrafię - zacząłem spokojnym głosem, powoli wysuwając rękę z jego uścisku. Nie potrafiłem logicznie myśleć, czując jego dotyk, dlatego zaraz złączyłem swoje dłonie na nogach, przenosząc w końcu wzrok na jego oczy, te smutne, choć nadal piękne, oczy. Miałem ogromną ochotę pokonać te dzielące nas kilkadziesiąt centymetrów i złączyć nasze wargi. Tęskniłem za tymi pocałunkami, przytuleniami i zapewnieniami, którymi obdarowywaliśmy się w Ameryce, jednak tutaj nie mieliśmy na to czasu, a przynajmniej ja nie miałem, pracując z Namjoon'em i Hoseok'iem nad piosenkami.
- Myślałeś, że się nie dowiem? Przecież nie należę do tej ograniczonej części społeczeństwa, niepotrafiącej posługiwać się własnym mózgiem - kontynuowałem swoją wypowiedź, kiedy powoli wzrastała we mnie złość, głównie przez brak możliwości spędzenia z nim czasu i zauważenia problemu na czas.
Jimin:
W momencie, w którym Yoongi cofnął rękę, poczułem, jakby ktoś kopnął mnie w brzuch. Coś jest nie tak. Bardzo nie tak! W dodatku jego słowa... To naprawdę brzmiało, jakby chciał ze mną zerwać. Pytanie brzmiało, o czym się dowiedział, że tak się zdenerwował. Przecież w ostatnim czasie nic nie zrobiłem. Trzymałem się z dala od reszty maknae line, bo, po pierwsze, ciągle pracowałem nad swoim ciałem, a po drugie, nie trawiłem tej tęczowej oprawki, którą się otoczyli. Nie mogłem sobie nawet pozwolić spać z Yoongi'm w łóżku, podczas gdy oni co noc chichrali się leżąc razem na posłaniu kosmity. Zazdrościłem im tego strasznie, ale nic nie mogłem zrobić. Przecież nie poproszę Min'a, abyśmy ujawnili się przed hyung'ami. Nie wiedziałem, jak by na to zareagował, ale mógłby się zdenerwować. Zresztą, póki co, to nasz związek chyba stoi pod znakiem zapytania, przez co chciało mi się płakać.
Spuściłem głowę, chowając dłonie w kieszeniach bluzy. Czułem się w tej chwili taki malutki względem niego. Ale muszę się dowiedzieć, o co chodzi.
- Nie wiem, o czym mówisz, hyung – szepnąłem, unikając jego wzroku, który patrzył na mnie teraz z taką złością. - Przecież nic nie zrobiłem. Tylko ćwiczę od kilku dni, ciągle sam. Proszę, wytłumacz mi.
Starałem się pilnować za wszelką cenę, bo póki co chciało mi się płakać. Wizja stracenia Yoongi'ego wydawała mi się coraz bardziej realna. I to mnie przerażało najbardziej. Jak ja sobie poradzę ze świadomością, że chłopak, którego tak mocno kocham, już mnie nie chce?
Znudziłem mu się? A może naprawdę przytyłem i już mu się nie podobam?!
Coraz bardziej panikowałem stwarzając kolejne teorie niechęci Yoongi'ego względem mojej osoby.
Yoongi:
Wiedziałem, że Jimin źle odebrał moje słowa. Miałem ochotę szybko wyprowadzić go z błędu, jednak moje zdenerwowanie i nagłe podniesienie ciśnienia, nie pozwoliło mi powrócić do spokojnego tonu głosu.
- Zabieram Cię na kolację i bez dyskusji - oznajmiłem mu, podnosząc jego głowę do góry, aby raczył na mnie spojrzeć. Wpatrywałem się chwilę w te piękne, smutne oczy, mając coraz większą ochotę go przytulić i zapewnić o swoich uczuciach. - Nie pozwolę Ci wyniszczyć sobie organizmu... Masz zakaz na siłownię, a przymus nałożony na jedzenie ze mną posiłków... Co najmniej trzy razy dziennie. I nie myśl, Jiminnie, że się od tego wywiniesz. - Mówiąc to nie zszedłem z groźnego tonu, zabierając już ręce od jego twarzy i czekając na jakąś reakcję. Nie wiem czy był świadomy, że o wszystkim wiem. Jeśli zacznie się wypierać nie wiem czy powstrzymam się przed podniesieniem głosu.
- Poświęcałem Ci za mało uwagi, to o to chodzi? Wiesz, że Cię kocham i nie chcę, żebyś wyglądał jak wrak człowieka, którym powoli się stajesz. - Tym razem mój głos przeszedł do szeptu. Wyciągnąłem jedną z jego dłoni i przyłożyłem sobie do policzka, rozkoszując się tym ciepłem i przyjemnym dotykiem.
- Nawet nie wiesz jak bardzo pragnę, żebyśmy wrócili do tego, co było w Ameryce... Jednak wynagrodzę Ci to wszystko jak tylko chłopaki skończą korzystać ze studia. Teraz mogą się tutaj pojawić w każdej chwili, a nie chcę dawać Sejin'owi kolejnych powodów do obaw. Już wystarczy, że pilnuje Taehyung'a i Jungkook'a...
Niestety nie mogłem sobie pozwolić na długi pobyt jego dłoni na mojej skórze. Zaraz ją od siebie odsunąłem, posyłając mu smutny uśmiech.
Wiedziałem, że to byłoby samobójstwo, przyznanie się do związku. Dzieciaki mogły się przecież wygłupiać, tak sądził nasz manager. Ja z Jimin'em nie mieliśmy takiej wymówki, a nasz fanserwis zarezerwowany był dla innych osób. On miał zająć się Jungkook'iem, a ja stwarzać pozory z Seokjin'em. Oczywiście tylko starszy to potrafił, kiedy ja nie umiałem przestać go obrażać, czy też ignorować. To wszystko byłoby mniej skomplikowane, gdyby to nas Armys uwielbiały widzieć razem.
Jimin:
Byłem gotowy na najgorsze. Prawie płakałem, czekając, aż padną słowa, które sprawią, że tym razem się nie powstrzymam i łzy pociekną mi po policzkach. A tu nagle propozycja kolacji.
Zamrugałem zaskoczony, przyswajając kolejne informacje.
Jemu chodziło o moją dietę!
Poczułem, jak wielki kamień spada mi z serca.
On się o mnie martwił, a nie chciał zerwać!
Moje treningi nie były tajemnicą, nie ukrywałem się z moim powrotem do ćwiczeń. To od posiłków się wykręcałem, jedząc bardzo mało, albo raz w ciągu dnia. Przeliczyłem się, mając nadzieję, że zapracowany Yoongi nie zwróci na to uwagi.
- Hyung, ale ja muszę ćwiczyć... Przytyłem ostatnio, a nie chcę znów być świnką... - szepnąłem, gdy sięgnął po moją dłoń. - To nie jest wina naszego braku czasu...
Kolejne słowa były niczym balsam na rany. Dawno nie słyszałem od niego żadnych czułych słów, głównie przez to, że nie widzieliśmy się sam na sam przez ostatnie dni. Słysząc obietnicę o wynagrodzeniu mi tej rozłąki, automatycznie uśmiechnąłem się i miałem ochotę go przytulić. A jeszcze lepiej - pocałować. Niestety, jak sam zauważył, to było zbyt niebezpieczne. Zaciekawiło mnie, o co chodzi z Tae i Kookie'm, jednak nie chciałem teraz o to dopytywać. Najwyżej pogadam później z V. Pozostała jeszcze kwestia moich posiłków, których blondyn chciał teraz pilnować.
- Ale ja jem, hyung... Wczoraj zjadłem wszystko, co dostałem na obiad...
Pomińmy fakt, że inaczej zemdlałbym z głodu, a mój żołądek bolał praktycznie cały czas. Ale raz to przeżyłem i były tego efekty. Więc potrafię to zrobić znowu. Tylko jak, skoro Suga chce w to ingerować? A przecież robię to dla niego, by mógł mieć chłopaka, którego nie będzie się musiał wstydzić.
Yoongi:
Powoli nie wytrzymywałem. Gdybym miał pod ręką jakąś rzecz, na pewno bym nią rzucił, najlepiej w lustro, wtedy wyładowałbym wszystkie emocje.
Zacisnąłem dłonie w pięści, zapominając, że trzymam tę Jimin'a, dlatego szybko ją puściłem, nie chcąc mu zrobić krzywdy.
- Nawet mnie nie wkurwiaj. Masz idealną wagę, a przed sesją również byłeś na diecie... Przesadzasz i jak już mówiłem, nie pozwolę Ci się głodzić – zakomunikowałem mu, podnosząc się powoli i patrząc na niego z góry. – Wstawaj, przebierz się i wychodzimy – oznajmiłem mu po chwili, chwytając jego rękę i podnosząc go do pionu. Wskazałem mu na drzwi do jednego z pokoi, służących czasem za naszą przebieralnię.
- Zjesz dzisiaj wszystko co Ci kupię. Jutro widzę Cię w kuchni o ósmej rano, a o dwunastej w studio. O piętnastej wychodzimy na miasto, a o osiemnastej wracamy do dormu... jeśli oczywiście cokolwiek się przedłuży, wtedy zamawiamy coś do Big Hit. Tak teraz będzie wyglądał Twój rozkład dnia. Nie myśl nawet, że wymkniesz się na siłownię, będę Cię obserwował... Dopóki nie przybierzesz na masie, nie będziesz niczego rzeźbił. – Kończąc swoją wypowiedź, ponownie pokazałem na te drzwi. Zapewne spotkam się z buntem, którego tak szybko nie okiełznam. Będę też musiał przesunąć kilka rzeczy w swoim grafiku, jednak teraz najważniejszy jest Jiminnie i jego zdrowie. Naprawdę nie wiem skąd wzięły się u niego te kompleksy. Jego ostatnie badania wskazywały na idealne BMI, którego nie miał przed debiutem. Wtedy te obawy były słuszne, poza tym fani często mówili mu, że jest pulchny. Myślałem, że już zmienił swoje nastawienie, ale jak widać trochę się pomyliłem.
Jimin:
Pod wpływem złości Yoongi'ego, skuliłem się trochę. Nie lubiłem, gdy się denerwował, miałem wtedy wrażenie, że gotów jest spalić świat i śmiać się na pogorzelisku. Mimo tego małego strachu zmarszczyłem czoło niezadowolony. Wysłuchałem go, jednak gdy skończył i pomógł mi wstać, założyłem ręce na klatce piersiowej.
- Nie zgadzam się, hyung - powiedziałem twardo, marszcząc brwi. - Możemy dzisiaj wyjść zjeść, żaden problem. Mogę ci obiecać, że nie będę chodzić na siłownię. Ale hyung, wiem, że masz dużo pracy i nie chcę ci siedzieć na głowie.
Starałem się być uparty, ale w moim głosie dało się wyczuć nutki zmartwienia. Nie sądziłem, że Yoongi zdenerwuje się o to, że próbuję dbać o swoje ciało. A tym bardziej, że wymyśli jakiś „System pilnowania posiłków Park'a".
- Nie mam dwóch lat, nie musisz się mną tak opiekować - zapewniłem i odwróciłem się, aby zabrać torbę leżącą niedaleko. Ruszyłem do wcześniej wskazanego przez Yoongi'ego pomieszczenia, by zmienić ubrania. Otworzyłem drzwi i spojrzałem w jego kierunku. No przecież nie byłbym Park Jimin'em, gdybym nawet w takiej sytuacji nie próbował go prowokować.
- A jeśli będę niegrzeczny, to możesz przerzucić mnie przez kolano i ukarać. - Schowałem się za drzwiami i krzyknąłem jeszcze „Tatuśku!", po czym szybko je zamknąłem, przekręcając klucz i próbując zdusić śmiech. Mimo całej tej sytuacji, chciałem jakoś rozładować napięcie i miałem nadzieję, że załapie moje intencje. Uśmiech szybko zniknął z moich ust, gdy zacząłem się przebierać. Może faktycznie przesadzałem z tym wszystkim? Mój brzuch nie odstawał aż tak bardzo... Zresztą, czułem się coraz gorzej i zaczynało mi brakować sił, nawet na treningach.
Wyszedłem w końcu z pomieszczenia w świeżych ubraniach. Powinienem najpierw wziąć prysznic, ale wiedziałem, że blondyn ma pewnie inne obowiązki, więc to wyjście wcale nie jest mu na rękę. Dlatego im szybciej to załatwimy, tym szybciej przestanę mu przeszkadzać.
Yoongi:
Spodziewałem się, że Park będzie uparty. Jednak nie miałem zamiaru pozwolić mu na realizowanie swoich głupich pomysłów. Nie miałem czasu na ślęczenie przy nim w szpitalu, poza tym Sejin by nas zabił, głównie za brak opieki nad Jimin'em, którą jako hyungowie powinniśmy mu zapewnić, szczególnie, że ja, jako jego chłopak, jestem zobowiązany, aby nie dopuścić do takiej tragedii.
- Od dzisiaj to jest Twój grafik, powiedziałem. – Nadal brzmiałem groźnie, wiedziałem, że inaczej nie spełni tej prośby. – I może nie masz dwóch lat, ale zachowujesz się jakbyś miał, Jiminnie. Poza tym podszedłeś do tego bardzo egoistycznie... nie pomyślałeś, że nie polubię wychudzonego Jimin'a? Nie takiego Cię pokochałem. – Mówiłem, jednak chłopak nie słuchał moich słów, zaraz udając się do pokoju i jeszcze rzucając do mnie dość nietypowym tekstem.
Skąd ta nagła zmiana w zachowaniu?
Niestety nie potrafiłem powstrzymać wyobraźni, zaraz podchodząc do pomieszczenia, w którym zniknął Park i czekając aż przebierze się i z niego wyjdzie. Na szczęście nie trwało to długo, a ja mogłem go wciągnąć z powrotem, chwytając od razu za nadgarstki i przyszpilając do ściany. Uśmiechnąłem się, widząc wymalowane zaskoczenie na jego twarzy. Dawno nie widziałem go w takiej odsłonie, a była ona naprawdę seksowna i niestety podniecająca.
- Gdybym się o Ciebie nie martwił, inaczej byśmy to skończyli – oznajmiłem mu z niecnym uśmieszkiem, puszczając jedną jego rękę i przejeżdżając swoją po jego torsie i brzuchu, a kończąc oczywiście na kroczu, które chwyciłem, aby usłyszeć z jego ust dźwięk, za którym tak bardzo tęskniłem.
- Nawet nie wiesz jak bardzo Cię pragnę, mój dzieciaku. – Zniżyłem nieco głos, utrzymując jego koncept i od razu wyobrażając sobie podobne zbliżenie. Ostry seks, błagania, zaborcze pocałunki. Zdecydowanie tęskniłem za tym wszystkim i nawet teraz, mając chwilę przerwy, nie mogłem spełnić tego scenariusza, wiedząc jak bardzo wykończony jest mój Jiminnie.
Puściłem go po chwili, wzdychając i szybko się opanowując. Teraz nawet rozkazy nie pomogą mojemu ciału się uspokoić, jednak mimo tego, skierowałem się do wyjścia, licząc, że Park grzecznie za mną pójdzie.
Jimin:
Prawie tupnąłem nogą, gdy Yoongi odsunął się ode mnie. Taki odruch niezadowolonego chłopaka. Naprawdę myślałem, że da się sprowokować i weźmie mnie w tym pokoju. Przeliczyłem się ze swoimi fantazjami. Z drugiej strony zrobiło mi się ciepło na sercu, bo to był kolejny dowód na to, że Yoongi'emu naprawdę na mnie zależy. Skoro tak się martwił i był gotowy poświęcić czas na posiłek ze mną, zamiast na seks, to musiało to być jakieś większe uczucie, niż czyste pożądanie. Pobiegłem więc za nim radośnie, choć nawet tak niewielki wysiłek sprawił, że zakręciło mi się w głowie, przez co na moment oparłem się dłonią o ścianę. Nie zatrzymywałem się jednak, grzecznie podążając za moim Sugą.
- Dokąd pójdziemy, hyung? – zapytałem, szczerze zaciekawiony, chcąc chociaż trochę załagodzić jego zły humor.
W sumie, czy to mogło się liczyć jako nasza randka? Nigdy nigdzie razem nie wychodziliśmy, bo przecież nie było na to czasu, a poza tym jesteśmy razem... No, w sumie od niedawna. Perspektywa takiego wyjścia przypadła mi do gustu, mimo pokrzyżowania moich planów związanych z dietą. Przecież znając Sugę to wmusi we mnie tonę jedzenia... Mimo tego starałem się tym nie zadręczać i cieszyć, że mogę znowu spędzić z nim trochę czasu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top