20
Jimin:
Po prostu nie wierzyłem w to, co się stało. Yoongi najpierw zignorował moje błaganie, a jakby tego było mało, wyszedł ze mnie. Już miałem się odwrócić i go kopnąć, gdy poczułem lepką ciecz pojawiającą się na moich plecach. Aż rozchyliłem usta.
On się na mnie... YOONGI!
Moje policzki zrobiły się czerwone, ale na pewno nie z zażenowania, lecz ze złości. Tak się nie robi!
Jednak nie zdążyłem zareagować w żaden sposób, bo zaraz odwrócił mnie z tym swoim bezczelnym wyrazem twarzy. Aż miałem ochotę mu w tej chwili zmazać ten uśmieszek z ust, ale chyba zdawał sobie sprawę z mojej złości, dodatkowo potęgowanej napięciem w moim penisie, który domagał się uwagi, najlepiej natychmiast. Zablokował mi ręce i wpił się w wargi. Poddałem się mu, choć najchętniej to bym mu ten język teraz odgryzł.
Spokojnie Jimin. Robisz to dla niego. Ty może byłeś kiedyś lepszy z tymi wszystkimi dziewczynami? Przecież go kochasz do cholery! Ogarnij dupę!
Posłusznie kierowałem się za nim w stronę dywanu, który miał być naszym ostatnim przystankiem. Trochę mnie pocieszył fakt, że pomyślał o wytarciu moich pleców. To minimalnie złagodziło moją złość. Jednak niespodzianka dopiero na mnie czekała. Aż rozchyliłem usta zaszokowany.
JA...? NA GÓRZE...? KOCHAJĄC SIĘ Z YOONGI'M...?!
Cała złość przeszła mi jak ręką odjął.
- Chcę! - zapewniłem natychmiast, w ogóle nie przejmując się jego dalszymi słowami. Oczywiście, że nigdy tego nikomu nie powiem, mimo wszystko moja dumna nadal gdzieś tam krzyczała, że bycie pasywem to nie moja bajka, nawet jeśli sprawiało mi to przyjemność. Ale sam fakt, że teraz to ja będę ustalał warunki, strasznie mnie nakręcił.
Natychmiast złapałem twarz Yoongi'ego w dłonie, łącząc nasze usta w pocałunku. Mimo wszystko byłem silniejszy od niego, czego wcześniej nie wykorzystywałem, nie chcąc zrobić mu krzywdy. Teraz musiałem użyć trochę siły czując, że mimo propozycji, mój blondyn wcale nie był chętny do zmiany. Nie zamierzałem jednak pozwolić sobie na stracenie takiej okazji.
Gdy tylko wylądowaliśmy na dywanie, przewróciłem nas tak, aby górować nad starszym. Pochyliłem się, by jeszcze raz zasmakować tych ust, ale tylko na krótki moment, zaraz przenosząc się na jego szyję. Nie potrafiłem być tak lekko brutalny jak on. Miałem wewnętrzną potrzebę pieszczenia jego ciała, dlatego skupiłem się na chwilę na szyi, ale nadal kierowałem się w dół. Zarysowałem kółko językiem wokół jego sutka, łapiąc go zaraz zębami. Musiałem coś zrobić, by znów się podniecił, inaczej nici z rundy trzeciej. Jednak albo naprawdę działałem na niego tak bardzo, że długo na efekt pieszczot nie musiałem czekać, albo miał niekończące się pokłady pożądania, które potrzebowały zaspokojenia jak najczęściej. Wolałem co prawda wierzyć w tę pierwszą wersję, ale to już jest inna sprawa.
- Jesteś okrutny, hyung... - powiedziałem, podnosząc się na kolanach opartych po bokach chłopaka i sięgnąłem po jego członek, nakierowując go na moje wejście. - Jak mogłeś mnie tak zostawić... - dodałem, opadając na niego powoli.
Po tych dwóch razach byłem już dość rozciągnięty, by moje wnętrze nie stawiało dużego oporu, jednak musiałem chwilę odczekać nim zrobiłem coś więcej, tak dla samej satysfakcji z tego, że patrzę w takim momencie na niego z góry.
- Aż mam ochotę zrobić ci teraz zdjęcie, hyung, dla uczczenia tej wiekopomnej chwili - zadrwiłem z tym samym cwanym uśmiechem, który przedtem mi posłał.
Bez dalszych słów, nakierowałem jego dłonie na swoje uda i zacząłem unosić się, by zaraz na nowo nabić na niego po same jądra. Sięgnąłem ręką do mojego penisa pocierając go w końcu. Tego potrzebowałem. Odchyliłem głowę do tyłu, zagryzając dolną wargę, aby powstrzymywać jęki cisnące mi się na usta. Nadal uparcie chciałem się kontrolować, choć to było tak trudne. Poruszałem się rytmicznie na chłopaku czerpiąc z tego jak najwięcej przyjemności.
- Kurwa... - wyrwało mi się, gdy poczułem jak w końcu napięcie opuszcza moje ciało, a sperma brudzi dłoń.
Zatrzymałem się, rozkoszując tą chwilą. W końcu spojrzałem na starszego i posłałem mu jeden z moich najbardziej czarujących uśmiechów, doprawiając go słowami:
- Skończyłem, idę się myć.
Taehyung:
Króliczek kicał po łazience jak szalony. Patrzyłem za nim, śmiejąc się i czekając, aż w końcu do mnie podejdzie. Gdy w końcu to zrobił, schował się za wanną. Zdążyłem jednak zarejestrować, że skupił wzrok wcale nie na mojej twarzy, a pozbawionym odzienia ciele. Wywołało to lekki rumieniec na mojej twarzy, którego nie miałem nawet jak ukryć. Jednak nie czas na to, trzeba zabrać się za zemstę. Chwyciłem szybko słuchawkę i wystawiłem ją nad głową młodszego, drugą ręką odkręcając wodę. Co z tego, że właśnie wylałem sporo wody na podłogę, przez co będę musiał sprzątać. Było warto.
- Jeden do jednego – oznajmiłem, zakręcając wodę, po czym roześmiałem się zadowolony. - Grasz dalej, Jungkookie?
Wychyliłem głowę za wannę, całując go szybko w czubek mokrej głowy.
- No chodź do mnie, wykąpiemy się, skoro tak bardzo chciałeś - dodałem łagodnie, sięgając ręką do jego włosów i pogłaskałem je.
Mój króliczek mógł się wygłupiać do woli, zawsze chętnie do niego dołączałem. Ale pierwszy raz czułem się zmęczony tym wszystkim. Chciałem już odpocząć po kolejnym ciężkim dniu pracy, a zwłaszcza po sprawie z Sejin'em.
Yoongi:
Wiedziałem, że Jimin'owi spodoba się ten pomysł. Starałem się nie myśleć o mojej lekko urażonej dumie, bardzo niechętnie poddając się Park'owi.
Robisz to z miłości, pamiętaj... Nigdy więcej nie będziesz musiał tego powtórzyć, pamiętaj...
Pocieszanie się w myślach na niewiele się zdało, szczególnie kiedy wylądowałem na tym dywanie. Miałem ochotę przewrócić go na plecy i skończyć tę całą farsę, szczególnie kiedy chłopak był taki delikatny, pieszcząc moje ciało i chyba chcąc mnie przywrócić do stanu używalności.
Spokojnie, Jiminnie, sama Twoja obecność wystarczająco mnie podnieca.
Już sam jego widok, tuż przed zaatakowaniem moich sutków, przywołał do głowy brudne myśli, które skutecznie pomogły mu osiągnąć cel tych zabaw.
Nie pospieszałem go, grzecznie czekając aż w końcu pozwoli się w niego zanurzyć. Co prawda, znów miałem ogromną ochotę przewrócić go na plecy i zrobić to o wiele brutalniej i szybciej, niż dotychczas. Jednak zanim wprowadziłem swój plan w życie, chłopak w końcu pozwolił mi znaleźć się w jego wnętrzu, przez co rozchyliłem lekko usta, rozkoszując się tym uczuciem. Oczywiście oberwał w tyłek za swoje słowa, a widmo srogiej kary zaczęło nad nim wisieć. Jednak gdy tylko zaczął się poruszać, przyprawiając mnie tym o gęsią skórkę i bezustanną chęć zdzielenia go w te cudowne pośladki, szybko odrzuciłem wszystkie myśli, skupiając tylko na tym uczuciu.
Wpatrywałem się w niego, licząc na jakieś jęki i błądząc dłońmi po jego udach, jednak niczego się nie doczekałem. Chłopak doszedł przede mną, od razu chcąc mi uciec.
- Nie tak szybko, Park. - Zaraz go zatrzymałem, chwytając mocno za nadgarstek i mierząc groźnym spojrzeniem. Szybko przewróciłem go na plecy, wychodząc z niego dość nagle i zaraz ponownie się wbijając.
- Masz dochodzić z moim imieniem na ustach, zrozumiano? I nawet jeśli pozwoliłem Ci być na górze, to mimo wszystko ja powinienem dyktować warunki. - Mówiąc to, złapałem go za nadgarstki, przygwożdżając je do podłogi i poruszając się w nim szybko i mocno. Wiedziałem, że chłopak nie ma już szansy, by dojść, co mimo wszystko trochę mnie martwiło, jednak odrzuciłem to na drugi plan, skupiając tylko i wyłącznie na swojej potrzebie.
Wystarczyłby mi sam widok Park'a pode mną, takiego bezbronnego i pozbawionego swojej chwilowej władzy, aby szczytować. Jednak to ciepłe wnętrze, które zwiększyło doznania, zaraz pozwoliło mi rozlać się w nim, puszczając powoli jego ręce i wychodząc równie delikatnie.
Tak jak przed godziną miałem ochotę kogoś zabić, albo dotkliwie pobić, tak teraz całe to napięcie nagle uleciało.
- Jesteś wspaniały, kocham Cię, Jiminnie - zapewniłem go, całując w mokre czoło i gładząc po policzku.
Jungkook:
Nie sądziłem, że Tae postanowi również potraktować mnie wodą, szczególnie prosto ze słuchawki. Było mi głupio, jednak jego działanie skutecznie odgoniło całe zażenowanie. Od razu się wychyliłem, odganiając od jego pocałunków i robiąc groźną minę.
- Zaraz będzie dwa jeden, kiedy wrzucę Cię pod odkręcony prysznic - ostrzegłem, nie mając zamiaru przegrać, nawet podczas takiej zabawy.
Woda już dawno zaczęła spływać po mojej twarzy, drażniąc moje szeroko otwarte oczy. Zignorowałem to dziwne uczucie, łapiąc się za włosy i tworząc z nich dziwny kształt. Próbowałem spojrzeć do góry, kiedy formowałem irokeza, ciesząc się przy tym do siebie.
Kook, nie jesteś sam!
Szybko przypomniałem sobie o obecności Tae, zaraz go przepraszając.
- Kąpiel? - zapytałem z uśmiechem, odkręcając już wodę i wskakując do tej wanny. Nie zwracałem uwagi na nasze ubrania. Nie byłem gotów się przy nim rozebrać. Już wystarczy mi brak koszulki, który starałem się ignorować, patrząc do góry i nucąc jakąś melodię.
Dopiero teraz uświadomiłem sobie jak bardzo głupi był to pomysł. Mogłem przyjść tutaj sam, a teraz nie było odwrotu.
Trudno, wykąpiecie się w ubraniach.
Wzruszyłem ramionami do swoich myśli, szybko uświadamiając sobie co zrobiłem. Zerknąłem kątem oka na Tae, chcąc sprawdzić jego reakcję. Chłopak był widocznie zmęczony, czego wcześniej musiałem nie zauważyć.
- Przepraszam - wyszeptałem, zaraz zakręcając wodę i przekładając go między swoje nogi, aby jego plecy mogły się oprzeć o mój tors. Do wanny zdążyło nalecieć trochę wody, na którą starałem się nie zwracać uwagi.
Pocałowałem go w bok głowy, oplatając rękoma i gładząc kciukiem po odkrytym torsie.
- Czasami mnie ponosi... - wyjaśniłem, nie myśląc o naszej bliskości. W takiej pozycji Tae łatwo mógł poczuć moje podniecenie, a wystarczy nam, że już on ma z tym problem.
Jimin:
Wiedziałem, że Yoongi nie pozwoli mi na takie zagranie. Sam już się przekonałem, co to znaczy, jak nie można skończyć. Miałem jednak coraz mniej siły, a orgazm też swoje zrobił. Dlatego chciałem, aby Min skończył, wyżywając się jeszcze na mnie, tak do końca. Nie zawiodłem się, zaraz będą przewróconym na plecy. Miękki materiał przyjemnie je gładził, podczas gdy tyłek był brutalnie traktowany przez szybkie ruchy. Chociaż nie miałem już siły i nawet przez myśl mi nie przeszło, aby próbować uciec, to Yoongi trzymał moje nadgarstki. Tym razem nie hamowałem już cichych jęków, które wyrażały przyjemność czerpaną przeze mnie z tych działań. Wszystko to skończyło się równie szybko, jak zaczęło. Widocznie Yoongi'emu też nie brakowało dużo, a ja rozkoszowałem się tym dziwnym, choć przyjemnym uczuciem, które pozostawił w moim wnętrzu tuż po opuszczeniu go.
Oddychałem ciężko, próbując choć trochę się uspokoić. Dopiero teraz zacząłem odczuwać delikatny ból w całym ciele, spowodowany tym szalonym maratonem. Przymknąłem oczy, gdy usta starszego zetknęły się z moim czołem. Cała brutalność zniknęła, ustępując miejsca słodkim chwilom. Uniosłem dłoń, by odgarnąć kilka zabłąkanych kosmyków z jego czoła, które przysłaniały te piękne oczy.
- Też cię kocham, hyung – zapewniłem z delikatnym uśmiechem, całkowicie przekonany o tym, co mówię.
Byłem z siebie szalenie dumny. Przeżyłem niesamowity seks z moim chłopakiem, a przy okazji osiągnąłem swój cel. Nawet jeśli starałem się go ignorować przez te ostatnie dni, widziałem rosnącą frustrację, która go ogarniała. Martwiłem się, że mógłby przez to zrobić coś niepożądanego, dlatego wykorzystałem okazję i pomogłem mu to wszystko rozładować na mnie. Jednym słowem - dwie pieczenie na jednym ogniu.
Jesteś genialny, Jimin.
Spróbowałem się podnieść, jednak teraz, gdy euforia opadła, poczułem ból w dolnych partiach ciała, który natychmiast zmienił mój plan.
- Śpię dzisiaj tutaj – oświadczyłem, próbując zdusić śmiech, który mimo tej „tragicznej" sytuacji, cisnął mi się na usta. - Chyba nie dam rady się podnieść.
Taehyung:
Zamrugałem zmęczony, obserwując, jak króliczek wskakuje do wanny obok mnie. Zdziwiłem się, gdy zaczął napełniać ją wodą. Przecież obaj byliśmy ubrani. Nim zdążyłem o to zapytać, przyciągnął mnie do siebie. Ułożyłem się wygodnie, zadowolony z jego bliskości.
- Kocham cię takiego, jakim jesteś. Nie masz za co mnie przepraszać. Lubię się z tobą wygłupiać.
Uśmiechnąłem się, na moment zamykając oczy. Musiałem jednak przerwać tę sielankę, zadając nurtujące mnie pytanie.
- Jungkookie, jak my mamy się umyć? - zapytałem po prostu, podnosząc się i posyłając mu mój słynny prostokątny uśmiech. - Nawet nie mam jak się namydlić.
Zaśmiałem się, widząc jego minę. Był kompletnie zbity z pantałyku. W sumie się mu nie dziwiłem. Nie potrafiliśmy już tak łatwo rozebrać się przy sobie, jak jeszcze niedawno. Przecież to nie była nasza pierwsza wspólna kąpiel. Jednak teraz... No właśnie.
- Może przeniosę się pod prysznic, a ty zostaniesz w wannie, hmm? – zaproponowałem, chcąc jakoś pomóc mu z tym zażenowaniem.
Yoongi:
Uśmiechnąłem się, słysząc wyznanie Jimin'a. Zaraz opadłem obok jego ciała, nie będąc jeszcze w stanie przenieść się chociażby na łóżko. To był naprawdę mój najlepszy seks. Ten chłopak dawał mi wszystko o czym marzyłem podczas takich zbliżeń, do tego podniecał mnie jak nikt inny. Był ideałem, chociaż z licznymi, dziwnymi humorkami.
Widząc, jak próbuje ode mnie uciec, zaśmiałem się, szczególnie kiedy po niewielkim uniesieniu opadł z powrotem na ten dywan.
- Spokojnie, Jiminnie, daj swojemu ciału odpocząć. Wtul się we mnie grzecznie i poleż chwilę. Zaraz pójdziemy pod prysznic... Jeśli chcesz, to pogadam z Sejin'em, żeby przesunął ten jutrzejszy wyjazd chociaż o godzinę, bo nie wiem czy cztery godziny snu Ci wystarczą... mnie na pewno nie. – Zaśmiałem się na koniec tej wypowiedzi, wiedząc jak jutro będę narzekał na ten głupi pomysł uprawiania takiego seksu podczas tak intensywnego tygodnia. Jednak liczyło się wyładowanie wszystkich negatywnych emocji i miłe spędzenie czasu z moim Jimin'em. Wiedziałem, że takich zbliżeń będzie więcej, jednak w dormie na pewno nie będzie ku temu sposobności, dlatego musimy wykorzystać tę Amerykę jak najlepiej.
Jungkook:
Zanim zdążyłem nacieszyć się jego bliskością, wtulając twarz w miękkie włosy i wdychając ich zapach, Tae uciekł ode mnie, nabijając się z mojego pomysłu. Od razu zrobiło mi się głupio, dlatego spuściłem wzrok, drapiąc się po skroni i rozważając słuszność zabrania go do tej łazienki.
Jak zawsze wpadasz na same głupie pomysły, Kook.
Zanurzyłem sobie rękę w wodzie, która zdążyła nalecieć do tej wanny, bawiąc się i zastanawiając się nad jego pytaniem.
- Ale... nie będziesz podglądał? – zapytałem, nadal wpatrzony w swoje dłonie. Dopiero po dłuższej chwili zerknąłem do góry, znów wpadając na szatański plan i łapiąc go za nogę, by wystraszyć go możliwością przewrócenia. Oczywiście w ostatniej chwili, wstałem, łapiąc go w swoje ramiona i śmiejąc się przy tym. Taki przerażony Taehyung był naprawdę uroczy, czego nie mogłem dłużej znieść, całując go krótko w usta i zaraz się rumieniąc.
- Przepraszam. – Znów się powtórzyłem, jednak wiedziałem, że tego wymaga sytuacja. Tak jak zazwyczaj nie mówiłem tego hyungom, tak teraz czułem ogromną potrzebę mówienia tego mojemu Tae.
Jimin:
Z przyjemnością posłuchałem rady Yoongi'ego, przytulając się do niego zadowolony. Potrzebowałem jeszcze odrobiny czułości po tym wszystkim, co się działo tej nocy, dlatego podniosłem się na tyle, na ile mogłem, by musnąć ustami policzek starszego. Zaraz jednak opadłem, aby odpocząć.
Miękki dywan, ciepłe ciało Sugi i zmęczenie zrobiły swoje, bo powoli moje powieki robiły się coraz cięższe.
- Hyung, chcę spać... - mruknąłem, jeszcze bardziej się w niego wtulając i robiąc minę zbitego pieska, choć wiedziałem, że nie ma szans na to, by mnie teraz mógł zobaczyć. To było po prostu silniejsze ode mnie. W jednej chwili z cwanego chłopaka, żądającego seksu i ostrej zabawy, zmieniłem się w miękką kluskę, która chciała jak najwięcej czułości od swojego Yoongi'ego. Sam tego do końca nie rozumiałem, ale co poradzę. Przez tego blondyna po prostu oszalałem.
Taehyung:
Uśmiechnąłem się ciepło. Pytanie Jungkook'a było tak niewinne, że miałem ochotę go znowu wyściskać. Wstałem już, by opuścić wannę, gdy nagle mały diabełek mnie podhaczył i prawie wywalił. Wystraszyłem się nie na żarty, ale młodszy pomógł mi utrzymać równowagę, łapiąc mnie zaraz i łącząc nasze usta. Nie trwało to dłużej niż sekundę, bo młodszy szybko zaczął mnie przepraszać.
- Nic się nie stało, Jungkookie, ale dwa do jednego dla ciebie. Tylko tym razem - odpowiedziałem mu, cmokając jeszcze w nos.
- Obiecuję, że nie będę podglądał – dodałem, wychodząc już z wanny i kierując się w stronę kabiny prysznicowej. Wziąłem po drodze ręcznik, który powiesiłem na haczyku tuż obok i wszedłem do środka. Dopiero tutaj zdjąłem mokre spodnie oraz bokserki i uchyliłem ponownie drzwiczki, wyrzucając odzież na podłogę. Na szczęście szkło w kabinie było nieco chropowate, dzięki czemu nie było mnie widać, mogłem więc spokojnie się umyć. Spojrzałem jeszcze w dół, na mojego przyjaciela. Nadal prężył się dumnie przez te wszystkie działania maknae. Westchnąłem nie wiedząc, co zrobić. Musiałem się pozbyć tego podniecenia. Jedyną metodą w tej sytuacji był zimny prysznic, którego tak nie lubiłem. Nie myśląc już o niczym, przekręciłem gałkę w odpowiednią stronę i skrzywiłem się czując pierwsze zimne krople.
Skup się Tae, pomyśl o czymś ohydnym. Nie ma tu już Jungkook'a. No dalej.
Yoongi:
Uśmiechnąłem się, kiedy Jimin znów mnie pocałował. Widziałem, że teraz najchętniej wtuliłby się w mój bok i poszedł spać, jednak nie mogłem mu na to pozwolić, nawet kiedy zaczął perfidnie używać aegyo, aby mnie do tego przekonać. Co prawda, miał przy tym wtuloną twarz w moją szyję, jednak słyszałem ten słodki głosik, któremu normalnie nie umiałbym się oprzeć.
- Wiem, że chcesz, Jiminnie. – Zaśmiałem się, gładząc go po ramieniu i całując w mokre włosy. – Jednak musimy się nieco odświeżyć. Niestety hyung nie jest na tyle silny, aby Cię przenieść do tej łazienki, dlatego musisz mi pomóc – oznajmiłem mu dodatkowo, powoli wyswabadzając się z jego uścisku i wstając niechętnie. Od razu wyciągnąłem w jego stronę rękę, uśmiechając się przez widok, który zastałem. Jiminnie wyglądał cudownie, szczególnie taki spocony i kompletnie padnięty. A świadomość, że jest to spowodowane moimi działaniami, zmuszała mnie do jeszcze większego uśmiechu, oczywiście nieco cwaniackiego.
Jungkook:
Ucieszyłem się, słysząc ten wynik. Po raz pierwszy nie miałem zamiaru wygrać, a jednak się udało. I chociaż wolałbym jakąś nagrodę, w postaci jeszcze jednego całusa, to wypuściłem Taehyung'a ze swoich ramion, śmiejąc się do siebie przez jego odpowiedź.
Grzecznie czekałem aż zniknie w tej kabinie i w końcu będę mógł pozbyć się przemoczonych ubrań ze swojego ciała. Jednak widząc jak z miejsca, w którym zniknął Tae, wylatują po kolei spodenki i bokserki, przełknąłem głośno ślinę, przypominając sobie wszystkie nasze wspólne prysznice i kąpiele w dormie i różnych hotelach. Kiedy traktowałem go jak starszego, choć głupszego brata, wszystko było łatwiejsze, jednak teraz mogłem z takich rzeczy czerpać większą przyjemność, aczkolwiek nie potrafiłem się przełamać... niestety.
Spuściłem wzrok, w końcu zabierając się za rozbieranie. Nie było to łatwe, ponieważ mokre ubrania przykleiły się do mojego ciała. Jednak czego Golden Maknae nie potrafi? Na pewno ściąganie ubrań do tego nie należy... jedynie angielski... i matematyka, ale to kwestia braku czasu i rozwiniętego umysłu.
Jungkook, nie stercz tak, bo Tae zaraz wyjdzie.
Dopiero kiedy się upomniałem, dokończyłem to rozbieranie, czując nagłe uderzenie zimna. Zerknąłem w stronę kabiny prysznicowej, dziwiąc się i drapiąc ręką po skroni.
- Taehyungie, dlaczego bierzesz zimny prysznic? Nie jesteś do tego przyzwyczajony, przeziębisz się. – Zmartwiłem się nieco. To nie było podobne do mojego Kim'a, dobrze wiedziałem, że chłopak tego nie lubi. Zawsze tylko Yoongi bawił się w zimne prysznice, jednak jemu się nie dziwiłem. Złym charakterom idealnie pasując takie klimaty.
Jimin:
Nawet się nie ruszyłem, gdy Yoongi podniósł się z dywanu. Było mi na nim za dobrze, a poza tym ból nadal był dość mocny. Popatrzyłem na wyciągniętą dłoń. Aż kusiło, aby ją zignorować, jednak równocześnie chciałem być znowu w objęciach starszego. Złapałem więc jego kończynę i podniosłem się. Mimo całego zmęczenia i bólu starałem się panować nad ciężkością swojego ciała, bo blondyn nie podniósłby mnie samemu. Ach te plusy bycia świnką... Jednak nie skupiłem się na narzekaniu na swoje ciało, bo zaraz zaskomlałem.
- Ja chcę na dywan... - jęknąłem, czując, jakby ktoś mi sztylet w tyłek wsadził i przekręcił parę razy.
Nie lubiłem się kłaść brudny, a w tej chwili daleko mi było do czystości. Co prawda wyglądałem, jakbym właśnie wyszedł spod prysznica, tylko zapach się trochę nie zgadzał. Jednak coś za coś, Yoongi mimo wszystko lubił czystość, więc jeszcze raz tej nocy, poświęcając się, ruszyłem powoli do łazienki koślawo, krzywiąc się przy każdym kroku.
Taehyung:
Czułem już lekką ulgę, napięcie powoli opuszczało moje ciało. Jednak nie dane mi było w pełni się go pozbyć, bo zaraz moje przemyślenia o horrorze, który kiedyś oglądałem z Jimin'em tylko po to, aby patrzeć jak się boi, zostały przerwane. Nie pomyślałem, że króliczek zwróci uwagę na to, co robię.
- Jest ok, Jungkookie - zapewniłem, choć z zimna już trochę szczękałem zębami.
Przekręciłem gałkę na trochę cieplejszą nie chcąc faktycznie zaszkodzić swojemu zdrowiu.
Muszę zapytać Jimin'a czy ma jakieś sposoby na takie sytuacje...
- Myj się, Kookie, nie przejmuj się mną – dodałem, nadając tonowi głosu nieco weselszą barwę.
Sięgnąłem po mydło i zabrałem się za porządne mycie. Musiałem jednak zająć czymś swój umysł, więc po prostu zacząłem śpiewać. Nasza nowa, jeszcze niewydana piosenka „Butterfly", chodziła mi ostatnio po głowie, więc skupiłem się na niej. Słowa wypływały z moich ust, trochę zagłuszane przez lecącą wodę, ale nie przejmowałem się tym. Na moment starałem się skupić na tym, co lubię - śpiewie.
"Pamiętaj, że od zawsze byłeś tylko na dostawkę. Visual nie ma za dużo do gadania, jesteś nawet niżej od maknae, bo twój wokal jest naprawdę słaby."
Mój głos zamarł w połowie wersu. Słowa Yoongi'ego, które powiedział nie tak dawno, pojawił się w mojej głowie zupełnie niespodziewanie. Nie byłem w stanie dalej śpiewać. Zrobiło mi się zbyt przykro z tego powodu.
Może Suga miał rację? Może tylko się wygłupiam próbując śpiewać? Robię z siebie pośmiewisko przed moim Jungkookie'm...
Z tą myślą zabrałem się za mycie włosów, teraz już w zupełnym milczeniu.
Yoongi:
Mimowolnie się zaśmiałem, widząc jak Jimin próbuje dotrzeć ze mną do tej łazienki. Nie lubiłem patrzeć na jego cierpienie, jednak tym razem wyglądało to zbyt komicznie.
- Spokojnie, Jiminnie, jutro wcześnie wstanę i postaram się o jakieś tabletki dla Ciebie... albo od razu maść. – Starałem się go pocieszyć, cały czas trzymając przy sobie i pomagając w dostaniu do łazienki. Nie marnowałem czasu, zaraz przemieszczając nas pod prysznic i włączając gorącą wodę, od której tak stroniłem. Wiedziałem, że to pomoże czerwonowłosemu, dlatego ponownie się poświęciłem, chwytając już żel i zabierając się za mycie jego ciała. Nie pozwoliłem mu na wykonywanie tych czynności, wiedząc jak bardzo musi teraz cierpieć, dlatego zarówno całe ciało, jak i włosy, szybko oczyściłem mu z potu i brudu, klepiąc w tyłek i każąc udać się już do łóżka. Nie chciałem, aby na mnie czekał, kiedy w tym czasie może już ułożyć się do spania. W porę przypomniałem sobie o ręczniku, dlatego zanim zdążył udać się w jego stronę, wyskoczyłem z kabiny, chwytając go i zarzucając Jimin'owi na ramiona.
- Wytrzyj się mniej więcej i idź już spać – poprosiłem, całując go w głowę i zaraz powracając pod prysznic. Starałem się o niczym nie myśleć, odkręcając zimną wodę i rozkoszując jedną z moich ulubionych przyjemności. Miałem nadzieję, że Park chociaż taką prostą prośbę chętnie mi spełni, a kiedy stąd wyjdę, on już będzie spał.
Jungkook:
Miałem ochotę wskoczyć pod ten prysznic i przekręcić mu rączkę, najlepiej na gorącą wodę. Już wolałem, żeby się poparzył, niż rozchorował. Nie chciałem widzieć jak cierpi, już wystarczą mi ostatnie ataki na lotnisku, podczas których nie potrafiłem sobie wybaczyć, że nie byłem bliżej niego.
- Jak mam się nie przejmować, kiedy ostatnio tylko ty siedzisz w mojej głowie... - wyszeptałem do siebie, jednak na tyle cicho, aby Tae nie miał szansy tego usłyszeć. Mimo wszystko takie wyznania nie były łatwe, czułem się po nich naprawdę głupio, dlatego mówiłem je w ostateczności.
Musiałem poczekać aż spuści się cała woda z wanny, która zdążyła nalecieć podczas naszych wygłupów. Oczywiście podczas tej czynności klapnąłem sobie tyłkiem na ziemię, nucąc coś pod nosem. Już miałem zaproponować Tae zaśpiewanie czegoś w duecie, kiedy sam uraczył mnie swoim cudownym głosem, mocno przyprawiającym mnie o ciarki. Na chwilę odpłynąłem, uśmiechając się do siebie i opierając głowę o brzeg wanny. Kochałem, kiedy śpiewał, a nawet bardziej uwielbiałem się z nim harmonizować. Jego głęboki głos idealnie pasował do mojego delikatnego, jednak tym razem za bardzo odpłynąłem, aby to uczynić. Niestety, nie nacieszyłem się długo tym cudownym „Butterfly", bo Tae przerwał nagle swój śpiew, z niewiadomych mi powodów.
Zmęczenie? Chrypa? Jednak się przeziębił? Ale tak szybko?
- Taehyungie? Dlaczego nie kontynuujesz? Bardzo lubię kiedy śpiewasz – wyznałem, odkręcając już wodę i zaczynając napełniać nią tę wannę. Nie chciałem marnować czasu, dlatego od razu do niej wskoczyłem, zabierając się za dokładne mycie swojego ciała, jednym z żeli.
Jimin:
Stanowczo miałem coraz mniej siły, więc nawet ustanie w kabinie było dla mnie wyzwaniem. Nic nie robiłem, jedynie patrzyłem półprzymkniętymi oczami na działania starszego. Yoongi mył mnie dokładnie, za co byłem mu wdzięczny. Posłałem mu zmęczony uśmiech i podziękowałem cicho za to wszystko. To wydawało się takie urocze, po tym całym maratonie brutalności i dominacji. Ale kochałem tę opiekuńczą stronę mojego chłopaka, tak samo, jak każdą inną.
Gdy dostałem ręcznik, kiwnąłem tylko głową, zaraz biorąc się za wycieranie. Zeszło mi z tym trochę dłużej niż normalnie, ale w końcu poszedłem do pokoju nagi, dopiero tam znajdując jakieś bokserki do spania. Koślawym krokiem dobrnąłem w końcu do łóżka Sugi i położyłem się na brzuchu, by jakoś ratować moje pośladki. Powieki ciążyły mi coraz bardziej, jednak uparcie nie chciałem pozwolić im na całkowita opadnięcie. Niestety, przegrałem walkę ze zmęczeniem i nawet nie wiedziałem, kiedy moja świadomość uciekła do krainy snów.
Taehyung:
Moje ciało skuliło się lekko, gdy usłyszałem pytania Jungkook'a. Słyszał mnie i to chyba całkiem dobrze, mimo lecącej wody.
- Ja... - Zawahałem się.
Nie chciałem mu mówić prawdy. Już wystarczająco Yoongi mieszał w naszym życiu, nie musiałem jeszcze teraz dawać króliczkowi dodatkowych powodów do niechęci względem hyung'a. Mimo wszystko jesteśmy jednym zespołem i (ponoć) przyjaciółmi. Dodatkowa kłótnia nie jest nam potrzebna, zwłaszcza między tymi dwoma. Mogło to przecież doprowadzić do kolejnego ataku na mojego maknae.
- Jestem po prostu zmęczony – powiedziałem po części prawdę, zaraz ziewając.
Starzejesz się Tae. Dzisiaj jesteś zmęczony, jutro zachorujesz, a za tydzień wypadną ci wszystkie włosy!
- Długo będziesz się kąpał? – zapytałem, chcąc zmienić temat. - Chciałbym zaraz wyjść i iść spać, króliczku.
Dziwnie było go pytać o takie rzeczy, w końcu nie tak dawno braliśmy wspólne prysznice i było ok. A teraz... Teraz mogłem zapomnieć o takich małych przyjemnościach.
Yoongi:
Szybko dokończyłem swój prysznic, wycierając pobieżnie swoje ciało i zaraz opuszczając tę łazienkę. Założyłem jeszcze jakieś bokserki i koszulkę, ponieważ nie przepadałem za spaniem półnago, czego nie mogłem powiedzieć o Jimin'ie. Chłopak zawsze paradował nam bez koszulki po dormie, co w większości przypadków kończyło się moją złością. Na szczęście teraz był mój, mogłem zająć miejsce obok niego, przyciągając jego wykończone ciało i całując w głowę. Czerwonowłosy zasnął zapewne tuż po położeniu się na tym łóżku, co naprawdę mnie cieszyło, nie chciałem, aby na mnie czekał, nie po tym maratonie.
Nastawiłem nam jeszcze budzik, oczywiście dla siebie o godzinę wcześniej, po czym ułożyłem go w wygodniejszej pozycji, ponownie całując i zaraz dołączając do tego snu.
Na pewno nigdy nie zapomnę tej nocy.
Jungkook:
Ucieszyłem się, słysząc, że to tylko zwykłe zmęczenie. I chociaż chętnie posłuchałbym jeszcze jego śpiewu, to na pewno nie odpuszczę sobie zmuszenia go do jakiejś kołysanki przed snem.
- Ale... zaśpiewasz mi jeszcze? Już w łóżeczku? – zapytałem, ze słyszalną prośbą w głosie, kiedy już zająłem się myciem włosów. Starałem się z tym wszystkim bardzo szybko uwinąć, wiedząc, że pozostało nam naprawdę niewiele godzin snu. Dodatkowo chciałem już znaleźć się w ramionach mojego Tae i znów skraść mu jakiś pocałunek.
- Spokojnie, zaraz skończę – obiecałem, zanurzając już głowę pod wodę, aby pozbyć się piany, którą bawiłem się przez ostatnie kilka sekund. Nie potrafiłem się przed tym powstrzymać, chociaż wiedziałem, że nie mam na to czasu. Odpuściłem sobie również odżywkę do włosów, postanawiając użyć jakiejś w spreju.
Zaraz wyszedłem z tej wanny, chwytając jakiś ręcznik i szybko się nim obwiązując.
- Gotowe – oznajmiłem mu, postanawiając jakoś przeżyć ten odsłonięty tors. Miałem nadzieję, że Tae inaczej reaguje na moje ciało i nie zwróci na to uwagi.
Oczywiście pielęgnacji twarzy nie mogłem sobie odpuścić, zaraz się zajmując właśnie tym. Znów będę miał okazję nakłonić Tae do użycia moich produktów, co zawsze wykorzystywałem przy każdej sposobności. Miał idealną cerę, jednak powinien o nią odpowiednio dbać, nie tylko biorąc tabletki i chodząc na zabiegi, ale też dając jej odpocząć, wsmarowując jeden z kremów, które załatwiłem sobie od Kangmi. Nieraz mówiłem mu, że wszystko co moje, jest również jego, jednak Tae był zbyt leniwy w tych sprawach, aby naprawdę czegoś używać.
Taehyung:
Gdybym nie stał w tej chwili pod strumieniem wody, zapewne szybciej bym się zorientował, że płynące po moich policzkach krople nie mają swojego źródła w słuchawce prysznicowej, lecz są łzami.
„Byłeś tylko na dostawkę", „twój wokal jest naprawdę słaby."
Nie mogłem wyrzucić z głowy tych słów. Dodatkowo pytanie Jungkook'a jeszcze bardziej pogorszyło sytuację. Dlaczego o to pytał, skoro wie, że nie umiem dobrze śpiewać? Otarłem twarz próbując opanować oddech. Nie odpowiedziałem mu. Nie byłem w stanie.
Dokończyłem mycie i stałem jeszcze pod strumieniem ciepłej wody. Nie trwało to długo, bo zaraz Jungkookie oznajmił, że mogę wychodzić. Wychyliłem się z kabiny, nie patrząc w jego stronę i sięgnąłem po ręcznik. Zawiązałem go na biodrach nim wyszedłem. Króliczek stał przy lustrze ze swoimi małymi skarbami w postaci tubek z bliżej nieokreślonymi masami. Stanąłem obok niego, łapiąc za swoją szczoteczkę do zębów. Wycisnąłem na nią pastę i zabrałem się za szorowanie. Spojrzałem w swoje odbicie.
- Ale zatarłem oczy... - mruknąłem, widząc czerwone białka. - Szampon wpadł mi do oka - dodałem, aby nie pytał mnie, co się stało i jakoś łatwo usprawiedliwić mój stan.
Starałem się nie skupiać na tym, że stoimy w tej chwili obok siebie tylko w ręcznikach. Zamiast tego, przyglądałem się jego poczynaniom. Maknae uwielbiał o siebie dbać. Osobiście uważałem, że niczego mu nie brakuje i nie musi się aż tak starać, ale jemu to sprawiało przyjemność, więc nigdy tego nie komentowałem. Odwróciłem się, zajmując dalej myciem zębów. Dręczyło mnie, że nie odpowiedziałem na jego prośbę. Zdawałem sobie za to sprawę z tego, że króliczek ją pewnie powtórzy. Co mam mu odpowiedzieć?
Nie lituj się nade mną, bo wiem, że nie podoba ci się mój głos.
To brzmiało tak źle, że się wzdrygnąłem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top