18
Taehyung:
Mieliśmy stanowczo więcej szczęścia niż rozumu, bo Sejin uwierzył mi, choć wiedziałem, że powinniśmy teraz uważać, bo będziemy obserwowani. Grzecznie i ze spuszczonymi głowami poszliśmy za nim w stronę naszego pokoju. Całą drogę zerkałem zaniepokojony w stronę Jungkook'a, nie mogłem jednak nic teraz zrobić, by go jakoś pocieszyć. Dopiero, gdy manager zniknął za drzwiami swojego pokoju, a ja otworzyłem nasz, mogliśmy odetchnąć z ulgą.
Szybko przyciągnąłem młodszego do siebie, ale tylko na krótki moment, bo zaraz wziąłem jego twarz w dłonie uważnie oglądając, czy na pewno nie zranił się w żadnym miejscu. Obejrzałem jeszcze raz jego głowę, przeczesując włosy palcami w poszukiwaniu choćby kropelki krwi, na szczęście nic takiego nie znalazłem. Bez słowa przyciągnąłem go do siebie jeszcze raz zamykając w ramionach i głaskałem uspokajająco. Nie byłem w stanie nic powiedzieć, za dużo emocji w tej chwili we mnie buzowało. Ale przede wszystkim liczyło się to, że króliczkowi nic nie jest.
Yoongi:
Oczywiście nie dałem Jimin'owi dojść zbytnio do głosu. Musieliśmy nadrobić stracone dni, a jego ciało było zbyt kuszące. Moje usta szybko powędrowały na szyję chłopaka, smakując tę cudowną skórę i wydobywając z niego ciche jęki. Słowa, które po chwili wypowiedział, skłoniły mnie do szybkich akcji. Moje ręce od razu wsunęły się pod jego koszulkę, ściągając ją jednym ruchem i zaraz odsłaniając jego ciało.
- Idealny – wyszeptałem, zaraz powracając do jego szyi i powoli kładąc go z powrotem na łóżko, oczywiście nie odrywając się od jego skóry ani na moment. – Jesteś idealny, Jiminnie. – Zafundowałem mu kolejny komplement, z którym jak najbardziej się zgadzałem. – Co ja mam z Tobą zrobić, hmm? – zapytałem sam siebie, rozmyślając nad różnymi scenariuszami, a głównie – pozycjami. Znów powróciłem do jego gorących ust, cierpiąc nawet po tej kilkusekundowej rozłące. Nie mogłem się nim nacieszyć, powoli schodząc dłońmi na pasek od jego spodni. Szybko go rozpiąłem, odpinając również guzik, rozsuwając rozporek i zaraz zdejmując te spodnie. Oczywiście nie było to łatwe, bo w tej pozycji Jiminnie musiał ze mną współpracować. W końcu oderwałem się od jego ust, zaczynając robić mokrą ścieżkę z pocałunków i schodząc tym samym na jego klatkę piersiową. Nie powstrzymałem się od zrobienia kilku malinek, uśmiechając przy tym i ciesząc z tego naznaczenia.
- Jesteś mój, Jiminnie, tylko mój – wyszeptałem, przejeżdżając palcem po czerwonym śladzie na jednym z obojczyków. Nie czekając dłużej, odsunąłem się na chwilę od niego, zajmując zdejmowaniem swoich spodni i bokserek. Niestety, musiałem go na chwilę zostawić, odrzucając je już na bok i powracając do poprzedniej pozycji.
- Odwróć się – rozkazałem mu, przejeżdżając ręką po jego brzuchu i zahaczając o wypukłość w bokserkach. W takim stanie i pozycji, wyglądał najlepiej. Najchętniej wszedłbym w niego w tej sekundzie, nie bawiąc się w jakiekolwiek rozciąganie i jeszcze sprawiając, aby błagał mnie o dojście, jednak wiedziałem, że mimo wszystko mój Jiminnie potrzebuje innej wersji seksu, chociaż na początku, bo przy ścianie i na tym dywanie nie będę się powstrzymywał, zmuszając go do kilku rzeczy, których podczas takiego zbliżenia potrzebuję.
Jungkook:
Poddałem się działaniom Taehyung'a, stojąc nieruchomo i obserwując go smutnym wzrokiem. Było mi głupio, bo znów nie potrafiłem przyznać się do błędu, czy chociażby przeprosić, kiedy V tak bardzo się o mnie troszczył. Przyprawiałem go jedynie o płacz, dokładając mu więcej zmartwień. Powinienem powodować na jego twarzy uśmiech, a nie sprawiać mu cierpienie, szczególnie takimi głupimi akcjami. Może nie nadawaliśmy się do związku? Może powinniśmy wrócić do zwykłej przyjaźni? Niczego już nie wiedziałem. Ostatnie kilkanaście minut mnie wykończyły, jednak tylko psychicznie, co w moim przypadku było prawie niemożliwe. Musiałem coś powiedzieć, albo chociaż pokazać, że mi przykro, jakoś go przeprosić...
- Tae... - Próbowałem rozpocząć jakoś swoją wypowiedź, jednak mój głos się załamał. Znów wbiłem wzrok w swoje splecione dłonie, mocno rozważając swoją decyzję. – Czy... czy nie lepiej byłoby... gdybyśmy... ja... - Znów nie umiałem dobrać odpowiednich słów, powstrzymując płacz całym sobą.
A co z domkiem w Busan i pieskami i obietnicą? Ty też ją złożyłeś, Jeongguk, pamiętaj.
- Przepraszam, Tae, jestem beznadziejny... - wyszeptałem w końcu, odwracając się i kierując na swoje łóżko. Z szybkiego siadu, przeniosłem się do leżenia na boku. Zrzuciłem tylko jeszcze buty, po czym przykryłem się kołdrą, przymykając oczy. Nie wiedziałem co teraz zrobić. Manager będzie miał nas na oku i raczej nie pozwoli więcej dzielić pokoju w hotelu. Jednak czy to nie było warte ust Taehyung'a?
Kariera? Kariera była warta zwykłego pocałunku? Przecież Sejin mógł to inaczej odebrać i wtedy na pewno nie moglibyście się tak łatwo wytłumaczyć... Jednak... usta Taehyung'a były warte takiego poświęcenia.
Moje palce automatycznie wylądowały na moich wargach. Uśmiechnąłem się na wspomnienie tego pocałunku.
Było warto.
Jimin:
Komplementy płynące z ukochanych ust, dłonie badające moje ciało, wargi zostawiające czerwone ślady. Od tego wszystkiego aż kręciło mi się w głowie. Ale chciałem więcej i więcej. To naprawdę jest jak uzależnienie.
Nasze ruchy były bardziej chaotyczne niż ostatnio. Dało się czuć ogień, który za pierwszym razem był romantyczny, jak drewno płonące w kominku, a teraz - był zapowiedzią pożaru.
Poddałem się całkowicie, robiąc wszystko, aby jak najszybciej pozbył się ze mnie ubrań. Chciałem go czuć całym sobą. Bez zbędnych materiałów oddzielających od siebie nasze ciała. Dlatego nie zaprotestowałem nawet wtedy, gdy kazał mi zmienić pozycję, choć to znaczyło, że nie będę już mógł na niego patrzeć. Mimo wszystko nie mogłem się doczekać, by poznać fantazje, które chodzą po głowie Yoongi'ego.
Taehyung:
Młodszy opuścił moje ramiona stanowczo za szybko. Bardzo potrzebowałem go teraz trzymać blisko siebie, ale niestety uciekł. Nic nie powiedziałem, starając się zrozumieć jego potrzebę samotności.
Skierowałem swoje kroki w stronę łazienki. To było dla mnie jedyne rozwiązanie - musiałem wypłakać tę resztę łez, które mi zostały i cisnęły się do oczu.
Za dużo stresu, stanowczo za dużo.
Usiadłem na skraju wanny, próbując zebrać myśli. Wszystko było nie tak. Gdy już myślałem, że zacznie się między nami układać, wszystko musiało się posypać przez taki głupi błąd. Jeśli Sejin mnie śledził, bo latałem jak durny po hotelu, to sam sobie byłem winny. Ale przez to ucierpiał też Jungkookie.
Odgarnąłem palcami włosy i wziąłem głębszy, uspokajający oddech. Cokolwiek teraz się stanie, muszę opiekować się moim króliczkiem.
Chyba czas dorosnąć Tae.
Podniosłem się, gotowy wrócić do pokoju. Moje kroki były przepełnione pewnością, której brakowało w sercu. Spojrzałem na zwiniętego w kulkę Kook'a. Bez słowa przesunąłem swoje łóżko o ten jeden, dzielący je od drugiego metr i położyłem się patrząc na zawiniątko. Nie wiedziałem, czy chce ze mną spać, dlatego nie kładłem się na jego posłaniu, ale jednocześnie potrzebowałem bliskości mojego króliczka. Starałem się nie myśleć o tym, co zaczął mówić. Brzmiało to tak, jakby chciał ze mną zerwać. A to stanowczo było coś, czego nigdy nie chciałem usłyszeć z jego słodkich ust.
- Jungkookie, wiesz, że cię kocham? – zapytałem, nie oczekując odpowiedzi. - Kocham cię, króliczku.
Yoongi:
Wiedziałem, że nikt nam teraz nie przeszkodzi. A nawet jeśli, Jimin przecież zamknął drzwi po powrocie do pokoju, dlatego nie musiałem się martwić o jakiekolwiek dzieciaki, niepotrafiące pukać do cudzych drzwi.
Sytuacja z Taehyung'iem, o której właśnie sobie przypomniałem, wywołała we mnie jeszcze większą chęć rozładowania emocji. Wiedziałem jednak, że zanim to nastąpi muszę choć trochę postarać się uśmierzyć ból mojemu Jimin'owi.
Tuż po jego odwróceniu, nie mogłem się powstrzymać, aby nie zbadać struktury jego skóry na pośladkach i udach. Były idealnie wyrzeźbione, ręką jakiegoś wybitnego artysty, któremu oddałbym za takie dzieło wszystkie swoje majętności. Nie czekałem długo, zaraz sięgając do torby leżącej koło łóżka i wyciągając odpowiedni produkt. Rozkazałem mu jeszcze unieść nieco biodra, aby mieć lepszy dostęp do wejścia czerwonowłosego. Tym razem standardowe rozciąganie przerodziło się w odrobinę przyjemności, kiedy wolną dłoń przeniosłem na jego penisa, starając się odpowiednio go stymulować. Nie minęło pół minuty, a mój Jiminnie był gotowy, aby te trzy palce zamieniły się na coś większego. I po ówczesnym założeniu prezerwatywy, w końcu mogłem się powoli w niego zatopić, kładąc dłonie po jego bokach.
- Kurwa, jesteś idealny, Park. – Tym razem mogłem sobie pozwolić na takie słowa, nie widząc jego twarzy. Co prawda miało to swoje minusy, jak brak jego ust, jednak dużym plusem był brak kontroli. Zazwyczaj starałem się ograniczać swoje reakcje, a tutaj moja głowa mogła od czasu do czasu powędrować do tyłu, a wargi nieco rozchylić, mówiąc bezgłośnie jego imię.
Mimo wszystko nie miałem zamiaru pozwolić mu teraz dojść, dlatego moje ruchy były naprawdę powolne, aczkolwiek precyzyjne. Już raz odnalazłem jego prostatę, dzięki czemu podczas tego seksu nie było to dla mnie żadnym problemem.
Jungkook:
Wiedziałem, że Taehyung nie poszedł do łazienki, aby wziąć prysznic i przygotować się do snu. Z naszej dwójki to on był tym wrażliwym, potrzebującym dużo czułości i wsparcia, którego czasami nie umiałem mu dać, szczególnie w obecnej sytuacji. Nie potrafiłem wstać i ruszyć tyłka do tej łazienki, aby znów go przeprosić i chociażby przytulić, mimo iż słyszałem jego cichy płacz, a serce ponownie mi pękło.
Przez dłuższą chwilę nie mogłem nawet otworzyć oczu, kuląc się jeszcze bardziej i prosząc w myślach, aby już przestał i najlepiej przyszedł do mnie. Dopiero po setnym takim powtórzeniu, drzwi od łazienki się otworzyły, a chłopak zbliżył się w moją stronę. Czekałem aż coś powie, albo wykona jakiś gest, naprawdę nie będąc w stanie samemu tego zrobić. Głupio liczyłem, że położy się obok mnie, przytuli do siebie i pozwoli zasnąć w swoich ramionach. Jednak tak się nie stało. Chłopak przysunął jedynie swoje łóżko do mojego, zapewniając o swoich uczuciach.
Wtedy coś we mnie pękło, w końcu zmusiłem swoje mięśnie do pracy, powoli odwracając się w jego stronę i otwierając oczy.
- Też Cię bardzo kocham, Tae – wyszeptałem, nie wytrzymując i przysuwając się do niego. Wtuliłem się niepewnie, nadal nie patrząc w jego oczy. – Przepraszam... przepraszam, że nie umiem być chłopakiem, na jakiego zasługujesz. I dziękuję, że postawiłeś się w naszej sprawie, kiedy ja nie kiwnąłem nawet palcem... za co też przepraszam. Do tego płakałeś, przeze mnie... przepraszam. – Przy ostatnim wyznaniu, wtuliłem się w jego ciało nawet mocniej, nie będąc w stanie dodać niczego więcej. Od Taehyung'a biło przyjemne ciepło, które powoli mnie uspokajało. Już nie myślałem o sprawie z managerem, czy też swoim głupim zachowaniu. Teraz znów przypomniałem sobie o tamtym pocałunku, którego tak bardzo w tej chwili pragnąłem.
- Tae? Czy... czy... czy możemy... bo... wtedy na dachu... zanim manager hyung przyszedł... pocałujesz mnie jeszcze raz? – W końcu to z siebie wydusiłem, czując jak moje policzki zaczynają niemiłosiernie piec.
Jimin:
Niby prosta czynność, którą było rozciąganie sprawiła mi tyle przyjemności. Zwłaszcza, że oprócz palców atakujących moje wejście, byłem też pieszczony przez jego dłoń. Nie powstrzymywałem odgłosów, które cisnęły mi się na usta. Nie mogłem liczyć w tej pozycji na wargi, które zagłuszą te krępujące dźwięki, a to był jedyny sposób na pozbycie się nadmiaru emocji. Zaciskałem dłonie na pościeli wypinając się w jego stronę, by jak najlepiej czuć poruszający się we mnie członek. Warknąłem niezadowolony, gdy ruchy mojego chłopaka ciągle pozostawały dużo wolniejsze, niż bym sobie życzył.
- Hyung, szybciej – rozkazałem, poruszając biodrami, by zmusić go do działania.
Nie miałem humoru na delikatne pieszczoty, a tym bardziej żółwie tempo. Chciałem intensywności, szybkości i odrobiny bólu.
A od kiedy ty jesteś masochistą, Chim?
Normalnie nie odważyłbym się wydawać starszemu rozkazów. Jednak mój charakter też nie był całkowicie uległy. Co prawda w obecnej sytuacji miałem ograniczone pole działania. Ale jeśli przejdziemy w dogodniejsze dla mnie położenie, to chciałem go trochę podrażnić walcząc o „wyższą pozycję". Co z tego, że przegram? Może wyzwolę w nim trochę agresji, której tak się bałem, ale jednocześnie - pożądałem.
Igrasz z ogniem, Jimin, będziesz miał kłopoty.
Ale kto by się przejmował, w jakim stanie będą jego pośladki, gdy doprowadzą do tego działania kogoś takiego, jak Yoongi? Ja na pewno do tych osób nie należałem.
Taehyung:
Uspokoiłem się, gdy młodszy się do mnie przysunął. Potrzebowałem tego ciałka przy mnie.
- Nic nie mów, Jungkookie, to nie była twoja wina. I nie wmawiaj sobie, że nie jesteś mnie wart, bo jest dokładnie odwrotnie.
Głaskałem go po głowie i plecach, ciesząc się z tej bliskości. Uwielbiałem mieć go w swoich ramionach, choć jeszcze nie tak dawno to ja byłem tym, który był przytulany. Miałem wrażenie, że odkąd króliczek jest dla mnie kimś więcej niż przyjacielem, zacząłem mimo wszystko dorastać i doceniać aspekty bycia starszym. Oczywiście, miało to swoje wady, bo odpowiedzialność za niego była teraz na moich barkach. Jednak nie przeszkadzało mi to, chciałem się nim opiekować.
Już otwierałem usta, by coś jeszcze dodać, gdy Kookie mnie uprzedził swoją prośbą. Wahanie w jego głosie mówiło wyraźnie, jak wiele go to kosztuje. Jak więc mogłem mu odmówić?
Odsunąłem się troszkę i ująłem jego twarz w dłonie, by zaraz musnąć jego usta.
- Nie bój się o to prosić.
Jego oczy z tej odległości były tak cudownie ciemne, że na moment zapomniałem, co miałem powiedzieć. Szybko otrząsnąłem się z tego, kontynuując.
- Jeśli tak ciężko ci to przychodzi, możemy wymyślimy jakieś hasło? Albo gest? - zaproponowałem z uśmiechem. - Będę wtedy wiedział, co chcesz, a ty nie będziesz musiał się krępować.
Pochyliłem się, aby tym razem na dłużej złączyć nasze wargi. Chyba zaczynałem łapać, jak powinno się całować, bo czerpałem z tego coraz więcej przyjemności. Moje dłonie opuściły policzki chłopaka i powędrowały na jego biodra, by przesunąć jego ciało na moje. Nie potrafiłem wytłumaczyć sam sobie, dlaczego to zrobiłem, ale dzięki temu byliśmy bliżej, a taka opcja stanowczo mi się podobała.
- Mój Jungkookie... - szepnąłem, gdy nasze usta rozłączyły się na krótką chwilę, by zaczerpnąć oddech i ponownie do siebie wróciły.
Yoongi:
Słowa Jimin'a wcale mnie nie zaskoczyły, spodziewałem się, że będzie protestował, dlatego mocno trzymałem jego biodra, nie pozwalając na jakiekolwiek ruchy. Cieszyłem się z tej władzy, nie przestając w nim poruszać, oczywiście zwalniając, kiedy tylko usłyszałem głośniejsze jęki z jego ust. Wiedziałem, że czeka nas jeszcze kilka innych pozycji, dlatego nie pozwalałem mu przyspieszyć i w pełni rozkoszować się tą przyjemnością.
- Nie rozkazuj mi, Park – wyszeptałem, lekko się nachylając i kładąc rękę na jego szczęce. Zadbałem oczywiście o groźny ton głosu i chociaż mój dotyk był niezwykle delikatny, a palce błądziły po jego rozchylonych ustach, to pchnięcia na krótki moment stały się nieco bardziej intensywne.
- Nie pozwolę Ci jeszcze dojść... nie wiem czy w ogóle pozwolę Ci dojść – wyznałem mu, śmiejąc się złowieszczo i już zabierając rękę z jego twarzy. Moje słowa nie były do końca prawdziwe, jednak chciałem wyzwolić w nim lekki bunt, który szybko przerodzi się w błagania.
Co prawda miałem ochotę już przyspieszyć, by w końcu pozbyć się tego cholernego napięcia, trzymającego mnie już dobre kilka dni, jednak jęki Jimin'a za bardzo mnie nakręcały. Musiałem się pobawić i spełnić moje fantazje, sprawiając mu przy tym nieco bólu, jednak bardziej psychicznego, niż fizycznego.
Jungkook:
Słowa Taehyung'a wywołały na mojej twarzy niewielki uśmiech. I chociaż niezbyt w nie wierzyłem, to mimo wszystko z jego ust brzmiały cudownie.
- Obiecuję, że będę nad tym pracować – wyznałem, rozkoszując się jego dłonią, gładzącą moje włosy. Nie chcę go za każdym razem zawodzić. Mój Tae zasługuje tylko na szczęście, nie na płacz i smutek, który dzisiaj mu sprezentowałem. Tak jak robiłem to z tańcem i śpiewem, trenując dzień w dzień od szóstej rano do trzeciej nocy, tak muszę to zrobić z emocjami i gestami, aby potrafić ochronić mojego chłopaka przed wszelkimi niepowodzeniami i przykrymi sytuacjami. Muszę pokazywać mu ile dla mnie znaczy i obdarowywać go miłością, nawet jeśli nie do końca mi to wychodzi. On tego potrzebuje, a ja powinienem się dla niego starać, a nie milczeć i uciekać kiedy nadarzy się ku temu okazja.
Moje policzki nadal zdobiły rumieńce, szczególnie kiedy Tae musnął moje wargi, wpatrując się w moje lekko przerażone oczy. Zapomniałem o mruganiu, będąc zahipnotyzowanym jego głosem. Od zawsze uważałem, że to on ma najpiękniejszy wokal w naszym zespole, był nie tylko przystojny, ale i utalentowany. Kochałem się z nim harmonizować podczas zwykłych ćwiczeń wokalnych i gdybym miał taką władzę, zapewne dałbym mu o wiele więcej partii w piosenkach.
Kiedy w końcu zmusiłem się do pojedynczego mrugnięcia, poczułem jak moje dłonie, złączone na klatce piersiowej, zaczynając się pocić, a serce znacznie przyspieszyło. Przytaknąłem tylko na jego propozycję, nie będąc w stanie wydać z siebie chociażby krótkiego pomruku aprobaty, szczególnie kiedy Taehyung skończył swoją wypowiedź, zaraz złączając nasze wargi w nieco głębszym pocałunku. Poddałem się tym działaniom, nadal nie bardzo wiedząc co w takiej sytuacji robić. Dopiero kiedy zacząłem go naśladować, zamykając oczy i włączając do tej czynności swój język, jęknąłem cicho, czując jak zalewa mnie fala przyjemnego ciepła. Nie sądziłem, że Tae wykona tak śmiały gest, kładąc swoje dłonie na moich biodrach i przemieszczając mnie na swoje ciało. Byliśmy dzięki temu o wiele bliżej, co od razu uderzyło do mojego umysłu.
Japonia!
Automatycznie otworzyłem oczy, jednak nie przestałem go całować. Tym razem to ja byłem na górze, przez co zacząłem się stresować nawet bardziej. Czułem jak na moim czole pojawiając się kropelki potu, a dłonie zaczynając się lekko trząść.
Uspokój się, Jeongguk, to tylko pocałunek, nie musisz robić nic więcej.
Moje myśli powoli pozwoliły rozluźnić się moim mięśniom, dzięki czemu po krótkim wyznaniu Tae, mogłem już normalnie przenieść jedną ze swoich dłoni na jego ramię, kiedy druga powędrowała w jego włosy. Znów westchnąłem, czując tę cudowną miękkość. Zapragnąłem posmakować nie tylko jego ust i kierowany uczuciem, które odkryłem w Japonii, przeniosłem swoje wargi na jego brodę, a następnie szyję, składając tam kilka mokrych pocałunków i wsuwając jedną z dłoni pod jego koszulkę. Skóra na ciele Tae była naprawdę gorąca i delikatna w dotyku, przez co miałem ochotę powędrować tam ustami, szczególnie kiedy do mojego umysłu powróciły obrazy jego warg pieszczących mnie w tamtych okolicach. Nie mogłem się powstrzymać, aby nie sprawić mu podobnej przyjemności, łapiąc jeden z jego sutków w dwa palce i lekko nim kręcąc. Oczywiście nie zaprzestałem pieścić ustami jego szyi. Chciałem jej również nieco posmakować, dlatego przejechałem językiem po całej długości, kończąc na przygryzieniu płatka jego ucha. Nie myślałem o tym co robię, po prostu chciałem sprawić mu przyjemność i nauczyć się jego reakcji, poznając to cudowne ciało. Nie wiedziałem też co się ze mną działo, nigdy nie sądziłem, że takie niewielkie gesty będą mogły odgonić całe to zażenowanie, skupiając wyłącznie moją uwagę na jego ciele.
Jimin:
Co za diabeł...
Yoongi robił mi na złość i to tak perfidnie, że miałem ochotę ugryźć go w te palce, które badały fakturę moich warg. Już miałem to nawet zrobić, ale cofnął rękę uniemożliwiając mi tę małą zemstę. I co to ma być za tekst?! Jak to nie pozwoli?!
- Yoongi-hyung... Nie dasz swojemu Jiminnie'emu tego, co najlepsze? – zapytałem, mogąc w miarę normalnie mówić, gdyż to tempo naprawdę było wolne.
Podjąłem bardzo ryzykowną próbę ucieknięcia mu i zmuszenia w jakiś sposób do przyspieszenia, jednak nadaremnie, bo mimo wszystko jego ręce na moich biodrach trzymały mnie dość mocno i nie pozwalały na jakikolwiek niepożądany przez niego ruch.
- Yoongi - warknąłem niezadowolony z tego obrotu sprawy, mając w nosie jakiekolwiek formy grzecznościowe.
Uniosłem biodra na tyle, na ile pozwalał mi opór ze strony starszego i sięgnąłem dłonią do mojego penisa, chcąc choć trochę sobie ulżyć.
Mimo wszystko podobała mi się ta sytuacja. Yoongi wyraźnie pokazywał, na ile mi pozwoli, a ja balansowałem na tej granicy chcąc doprowadzić go do szewskiej pasji. Zobaczymy, jak dużo cierpliwości mu zostało.
Taehyung:
Młodszy wyraźnie próbował przejąć inicjatywę, co jakoś szczególnie mi nie przeszkadzało. Zwłaszcza, że to co robił, było tak bardzo przyjemne... Odchyliłem nieco głowę, by miał lepszy dostęp do mojej najwrażliwszej części ciała, czego zaraz żałowałem, bo Jungkookie ustami zaczął tam wyczyniać cuda. Jeździłem dłońmi po jego bokach próbując opanować chęć oddania się całkowicie tym przyjemnościom, choć były tak bardzo kuszące. Błędem było pozwolenie mu na ukrycie dłoni pod materiałem mojej koszulki. Aż jęknąłem głośno, gdy jego palce ścisnęły mój sutek. Stanowczo nie spodziewałem się takich niecnych zagrań ze strony króliczka.
Postanowiłem to przerwać i przekręciłem nas tak, bym to ja był teraz na górze. Złapałem jego ręce i uniosłem nad głowę, blokując mu możliwość zrobienia czegokolwiek.
Myślałem, że po tym, co się wydarzyło na dachu będę musiał całe godziny go przekonywać do odpoczynku i obdarowywać wielką dawką czułości. Wciągnąłem go na siebie, by zaraz przykryć nas kołdrą i iść spać, a tu proszę. Jego zachowanie sprawiło, że ostatnie o czym teraz marzyłem to sen. Trochę zmieniły mi się priorytety.
Widząc bezbronnego maknae pode mną, nie mogłem się powstrzymać przed ponownym złączeniem naszych warg, jednak tym razem nie na długo.
- Króliczku, tak nie wolno. - Pokręciłem głową z dezaprobatą, ale jednocześnie posłałem mu uśmiech, który sprawił, że nagana nie była wcale wiarygodna. - Nie kuś mnie, bo już mi ciężko.
Nie wiedziałem, skąd odwaga, by przyznać się, że moje podbrzusze zaczyna wariować. Jednego byłem pewny - nie zrobię mu nic. A przynajmniej nic, czego by nie chciał.
Pochyliłem się, by musnąć jego czoło oraz policzki, uwalniając w końcu ręce. Nie mogłem jednak podnieść się przez chwilę, nadal pozostając nad jego ciałem, ciesząc się tym widokiem. Kciukiem przejechałem po tych słodkich, różowych ustach, a potem powtórzyłem ten sam gest, tyle że językiem. Miałem wielką ochotę wykorzystać w tej chwili wiedzę, w którą wyposażył mnie Jimin. Jednak czy mogłem? Nie chciałem narzucać się młodszemu, mimo wszystko nadal był dzieckiem. Poza tym... Bałem się zbrukać to słodkie ciało. W mojej głowie powstał kompletny mętlik.
Wyprostowałem się, przejeżdżając dłońmi po jego ciele, począwszy od ramion, a skończywszy na bokach. Jednak prawa ręka zabrnęła trochę dalej, zahaczając o krocze Jungkook'a. Poczułem lekki rumieniec, o dziwo nie wstydząc się tego, co zrobiłem, lecz tego, jak to wszystko działało na młodszego, bo efekt był... no cóż, namacalny.
Maknae za bardzo na mnie wpływał. Już nie potrafiłem zachowywać się przy nim jak przyjaciel. Coraz więcej scenariuszy pojawiało się w mojej głowie - ja, Jungkook i powtórka z Japonii to był główny z nich. Tylko na ile starczy mi tej odwagi?
Póki co błądziłem dłońmi po jego brzuchu, zastanawiając się czy wykonać następny krok. Potrzebowałem jakiejś aprobaty ze strony młodszego, czegokolwiek, by wiedzieć, że nie przesadzam i on również pragnie w tej chwili czegoś więcej, niż pójścia spać. Pytanie brzmi: czy powie to? Szczerze w to wątpiłem...
Yoongi:
Zaśmiałem się słysząc słowa mojego seksownego Jimin'a. Jeszcze nie zaczął błagać, dlatego nie miałem zamiaru mu dawać tego, czego chciał. Do pewnego momentu był grzeczny, jednak kiedy zwrócił się do mnie nieformalnie, do tego takim tonem, samemu chcąc sobie ulżyć, wysunąłem się z niego, lekko przy tym krzywiąc, bo mimo wszystko ja również tego potrzebowałem. Zaraz złapałem obydwie dłonie rudowłosego, unieruchamiając je na jego plecach i samemu sięgając po jego penisa.
- Teraz będziesz się męczył nawet dłużej – oznajmiłem mu, przybliżając twarz do jego ucha i zaciskając dłoń na jego męskości. Znów powróciłem do leniwego poruszania, tym razem wzdłuż jego penisa. Nie chciałem, aby przestał mnie pożądać, a takie dręczenie tylko przedłuży jego orgazm.
- Muszę nauczyć Cię dyscypliny, Jiminnie – dodałem, zaciskając nieco swoje palce na jego rękach. – A to zaboli – dokończyłem, uśmiechając się złowieszczo i puszczając już jego penisa. Obróciłem go gwałtownie na plecy, nie czekając aż jego mózg zarejestruje nagłą zmianę pozycji, po czym wbiłem się w niego, unosząc nieco jego biodra do góry. Wiedziałem, że to nie sprawi mu dużo bólu, chociaż jego wejście chwilę się opierało, to wcześniejsze rozciąganie zrobiło swoje. Tym razem poruszałem się szybko, precyzyjnie trafiając w jego prostatę. Czekały nas jeszcze dwie rundy, dlatego resztę atrakcji postanowiłem zostawić na potem, szybko doprowadzając nas do orgazmów i mocno zaciskając zęby, aby nie wydać z siebie żadnego odgłosu. Nie opadałem obok niego, nie miałem zamiaru zadawać mu na razie żadnych czułości. Nie współpracował ze mną, a to będzie jego kara. Jednak potrzebowałem krótkiej chwili, aby otrząsnąć się po tej rundzie, dlatego usiadłem na brzegu łóżka, powstrzymując głośne wciąganie powietrza i pozbywając się prezerwatywy.
- Ściana czy dywan? – zapytałem od razu, sięgając już po następną i zerkając na Jimin'a w oczekiwaniu na odpowiedź.
Jungkook:
Wszystkie reakcje Tae, zaczęły sprowadzać mnie z powrotem na ziemię. Co prawda nie odgoniły chęci błądzenia ustami po całym jego ciele, szczególnie kiedy chłopak przewrócił mnie na plecy, siadając na mnie okrakiem i trzymając moje ręce nad głową. Wolałem kiedy to on był nade mną, bo w takiej pozycji wyglądał lepiej niż zazwyczaj... tak... seksownie. Oczywiście próbowałem się mu wyrwać, aby przyciągnąć jego usta do swoich i znów go pocałować. Na szczęście V rozszyfrował moje nieme błagania, łącząc nasze wargi, choć stanowczo za krótko. Dopiero po jego słowach i niewielkich pieszczotach, zostałem uwolniony, od razu wędrując dłońmi do jego boków. Miałem ochotę prosić go o więcej, wzdychając raz po raz, kiedy dotykał moje ciało. Nie spodziewałem się jego dłoni w okolicach mojego krocza, dlatego jęk, który wydostał się z moich ust był pomieszany z rozkoszą i lekkim zaskoczeniem. Po chwili uświadomiłem sobie co ja takiego zrobiłem, przez co przygryzłem wargę, czując się naprawdę głupio. Jednak czy nie tego chciałem? Jego dotyku? Właśnie w... w tamtym miejscu? Wiedziałem, że V nie zrobi niczego bez mojej zgody, czekając aż coś powiem, bądź wykonam gest wskazujący na chęć powtórzenia Japonii.
Czy ja już Ci tego nie mówiłem?! Nie każ mi robić tego drugi raz...
To wszystko było naprawdę żenujące. Ja i mój wieloletni przyjaciel, w którym niedawno się zakochałem i planuję z nim wspólną przyszłość. Chciałem tego, pragnąłem tego, bliskości z nim, jednak nie potrafiłem wydusić z siebie słowa, zamykając oczy i próbując się przełamać ze wszystkich sił.
Umiałeś wyjść na scenę podczas waszego debiutu, umiałeś ćwiczyć fanserwis z Jimin'em, nawet umiałeś poprosić go o opisanie seksu, ale Taehyung'a o coś więcej nie poprosisz?
- Tae... - Zdołałem w końcu wyszeptać, zastanawiając się nad kontynuowaniem tej wypowiedzi. Otworzyłem niepewnie oczy, przenosząc wzrok na jego twarz. Znów wyglądał jak anioł, z tymi lekko zmierzwionymi włosami, rozchylonymi ustami i pięknymi oczami, wpatrującymi się we mnie. Często widywałem taki widok podczas sesji zdjęciowych, jednak teraz wiedziałem, że ten cudowny chłopak był tylko mój.
- Tae... proszę... powtórzmy Japonię – wyszeptałem w końcu, gładząc rękoma jego boki i czekając na jakąś reakcję. Oczywiście moja twarz już dawno zamieniła się w rozgrzaną patelnię, a ręce zaczęły pocić, jednak takie zbliżenie było warte całego tego zażenowania.
Jimin:
Jeśli ktoś był mistrzem w dręczeniu, to na pewno Yoongi. Szybkie opuszczenie mojego wnętrza i brutalne uwięzienie rąk były jednoznaczne - osiągnąłem mój cel. Starałem się pohamować szatański uśmiech, który pojawił się na mojej twarzy.
Wygrałem!
Nim zdążyłem pomyśleć o czymś jeszcze, zostałem przewrócony na plecy. Jęknąłem głośno, czując nacisk na wejście. Trochę zabolało, ale to nie było złe, tego właśnie chciałem. Nie pomyliłem się, licząc na szybkie zaspokojenie. Yoongi trafiał idealnie za każdym razem, za co dostał nagrodę w postaci coraz głośniejszych jęków z mojej strony. Nie wytrzymałem długo, zaraz rozlewając się na swój brzuch w końcu zaspokojony w tym minimalnym stopniu. Przecież to był dopiero początek zabawy, oczywistym było, że czekałem na więcej.
Leżałem chwilę na poduszkach, zamroczony, obserwując mojego chłopaka.
- Ściana - zadecydowałem od razu. - Nie wiem, czy później ustoję – dodałem, posyłając mu łobuzerski uśmiech.
Nabrałem trochę siły i podniosłem się, przesuwając po pościeli w stronę hyung'a. Dopadłem go, obejmując ramionami. Zacząłem składać pocałunki na jego karku i ramionach.
- Chcę jeszcze - szepnąłem prosto do jego ucha.
Oj tak. Ta noc mogłaby się nigdy nie kończyć...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top