16
Taehyung:
Chyba nie do końca ogarnąłem, co się właśnie wydarzyło. Nim się zorientowałem, Jungkookie wystrzelił jak z procy do łazienki krzycząc, byśmy to obejrzeli.
Czy... Czy on coś przez to sugerował?
Na samą myśl zrobiło mi się gorąco, a przed oczami stanęły obrazy z nocy w Japonii. Jego ciało pode mną...
Tae, opanuj się!
Popatrzyłem na zamknięte drzwi łazienki.
Powinienem z nim porozmawiać?
Podniosłem się i ruszyłem w tamtą stronę. Krzyknął, że idzie się myć, ale nie słyszałem szumu wody, który potwierdziłby jego słowa. Zapukałem delikatnie w drzwi nie chcąc go wystraszyć, choć pewnie jego serce waliło teraz równie mocno, co moje.
- Jungkookie... - powiedziałem cicho, ale zaraz dodałem głośniej, by na pewno mnie słyszał. - Może porozmawiamy? – zapytałem, czując znowu wypieki na twarzy. - Myślę... Myślę, że tak przez drzwi będzie nam łatwiej...
Usiadłem na podłodze i oparłem się plecami o drewno. Podrapałem się niepewnie po nosie.
- Czy jest coś, co chcesz mi powiedzieć? Tylko proszę, nie rób tego w myślach.
Jungkook:
Próbowałem pozbierać swoje myśli i jakoś się opanować. W końcu powtórzenie Japonii nie było możliwe. Głównie ze względu na nasze zerowe doświadczenie. Od Jimin'a niczego się nie dowiedziałem, dlatego nie mogłem wyjść z inicjatywą.
Byłem prawie pewien, że Tae odpuści sobie ten temat i da mi ochłonąć, niestety chłopak zaraz znalazł się pod moimi drzwiami, przez co zestresowałem się jeszcze bardziej. Na szczęście nie chciał, żebym mu otwierał, co nieco mnie uspokoiło.
- Wiem, że w myślach nie mogę, bo zagłuszyłem Twoje fale i nie umiem tego odkręcić - wyjaśniłem, wzruszając ramionami. - Ale... Tae... pamiętasz Japonię? - Postanowiłem się przełamać, w końcu słyszał tylko mój głos, nie widząc czerwonych policzków i podciągniętych kolan po brodę. W obecnej sytuacji nie była to najwygodniejsza pozycja, jednak właśnie tego potrzebowałem - bezpieczeństwa.
Taehyung:
Westchnąłem cicho. Już rozumiałem, dlaczego Jungkookie mógł pomyśleć, że czytam mu w myślach. Często myśleliśmy o tym samym, co zazwyczaj nas bawiło, bo rozumieliśmy się dzięki temu bez słów, tak, jak prawdziwi przyjaciele. Nawet teraz dręczyło nas to samo i choć nasze stosunki uległy zmianie, to ta niezwykła nić porozumienia pozostała. Musiał się naprawdę stresować, gdy nieświadomie mówiłem to, o czym aktualnie maknae myślał. Jednak to nie był problem na teraz.
- Oczywiście, że pamiętam – powiedziałem, podciągając jedną nogę i oparłem rękę na kolanie. - Jak mógłbym zapomnieć tak wspaniałą noc? – zapytałem, odwracając głowę i patrząc przez wielkie okno na panoramę miasta.
- Często o tym myślę - przyznałem się mu. - Nie wiem dlaczego wtedy to zrobiłem. Ale... ale nie chciałbym nigdy o tym zapomnieć. Bo to zbliżyło nas do siebie jeszcze bardziej. I... i ja byłem bardzo szczęśliwy. A ty Jungkookie? Jak to odbierasz? Czy... czy żałujesz tego?
Jungkook:
Słowa mojego Taehyung'a sprawiły, że serce momentalnie mi przyspieszyło, a całe ciało zaczynało gotować. Nadal nie zmieniałem pozycji, wpatrując w wannę obok i przygryzając maniakalnie wargę. Na początku nie wiedziałem co odpowiedzieć, wstydziłem się tego, jednak chciałem to kiedyś powtórzyć, ostatnio aż za dużo o tym rozmyślałem.
- Wspa-wspaniałą? – wydukałem w końcu, zbierając w sobie odwagę na wypowiedzenie jakichkolwiek słów. Nie wiedziałem czy zdołałam jeszcze cokolwiek powiedzieć, odkąd moja warga zaczęła nieco krwawić, właśnie przez te nerwy.
- Tae? Ja... niczego nie żałuję i... chciałbym... chciałbym, żebyś... żebyśmy kiedyś znów to zrobili. – Nie mam pojęcia dlaczego to powiedziałem i w jaki sposób te słowa wypłynęły z moich ust. To było prawie niemożliwe... Czy Taehyung posiadał jeszcze jakąś moc, o której nie chce mi powiedzieć?
Oparłem brodę na kolanach, powstrzymując się przed gryzieniem tej wargi. Zapewne znów przyuważy to V i będzie próbował mnie tego oduczyć, co jest naprawdę nie do wykonania.
Taehyung:
Ta rozmowa naprawdę nie należała do łatwych. Obaj byliśmy niedoświadczeni i zupełnie zagubieni w tym wstydliwym temacie. Ale bądź co bądź, formalnie jestem dorosły, Jungkookie prawie też, więc nie było to nic złego, że potrzebowaliśmy o tym porozmawiać. Nawet jeśli mentalnie często bliżej mi było do trzylatka.
- Ja też tego chcę, Kookie – przyznałem, przymykając oczy i opierając wygodnie głowę o drzwi. - Bo cię bardzo mocno kocham i chcę, żebyś był szczęśliwy. Nie musisz się martwić. Nim ten dzień nadejdzie obiecuję ci, że się przygotuję, bym nie zrobił ci żadnej krzywdy. Bo... Ja jeszcze nic na ten temat nie wiem... Ale...
Moje zażenowanie weszło na jakiś wyższy poziom, bo choć tak cholernie wstydziłem się tego, co wypływało z moich ust, to czułem, że muszę wszystko powiedzieć mojemu króliczkowi.
- Poczekamy z tym, jeśli tylko chcesz, dobrze? - dodałem w końcu, uśmiechając się do siebie delikatnie.
Jungkook:
Tak jak przed krótką chwilą próbowałem powstrzymać swój nawyk, tak teraz poczułem, że po mojej brodzie spływa gorąca ciecz. Nawet nie zauważyłem, kiedy wgryzłem się na tyle mocno, aby aż tak się uszkodzić.
To, co powiedział Taehyung, sprawiło, że chciałem zapaść się pod ziemię. On mówił o...
- Nieh toe mauem na mychli – powiedziałem naprawdę niewyraźnie, chcąc uratować jakoś tę wargę. – Moumen – dodałem jeszcze, wstając gwałtownie, przez co zakręciło mi się lekko w głowie. Zignorowałem to głupie uczucie, odkręcając zimną wodę i wkładając pod nią swoje usta.
Przez ten czas zdążyłem wstępnie przeanalizować to, co mi powiedział.
Przygotuje, krzywda, poczekamy.
Przez to yaoi wiedziałem mniej więcej jak to wygląda, chociaż przez większość scen miałem zamknięte oczy, bądź też chowałem twarz we włosach Taehyung'a.
To chyba boli...
Przeraziła mnie ta myśl. W Japonii było naprawdę przyjemnie, nie wiem czy chcę cokolwiek innego.
Szybko opanowałem to krwawienie, przykładając sobie zwitek papieru i ponownie zajmując miejsce pod drzwiami.
- Hy-hyung? – Odważyłem się ponownie zabrać głos, odczekując chwilę i w końcu zadając to pytanie. – Chcesz wziąć ze mną prysznic?
Taehyung:
Nasłuchiwałem odpowiedzi młodszego z szybko bijącym sercem. Nie bardzo zrozumiałem, co powiedział. Odsunąłem głowę odwracając ją, by przyłożyć ucho trochę bliżej drewna.
- Jungkookie, wszystko w porządku? - zapytałem słysząc odkręcaną wodę.
Poszedł się myć? W takim momencie?
Już miałem się podnieść i wrócić na łóżko sądząc, że ta rozmowa jest już skończona, jednak dźwięk zza drzwi ustał, a na jego miejsce dało się słyszeć kroki. To powstrzymało mnie przed ruszeniem się z miejsca.
Słysząc propozycję mojego króliczka zrobiło mi się jeszcze cieplej. Nie na sercu. W podbrzuszu. A to nie wróżyło niczego dobrego.
- P... prysznic? Ra... razem? - wyjąkałem. - Jungkookie...
Zamknąłem oczy szybko rozważając wszystkie za i przeciw. Więcej było tych negatywnych, jednak jedna myśl pchała mnie do podjęcia nieracjonalnej decyzji. Jeśli Kookie tego chce, to może mu być przykro, jeśli odmówię. A ja nie chcę, by czuł się źle.
- Jeśli chcesz... to... chętnie – powiedziałem, lekko drżącym głosem.
Tak, muszę nabyć jakiegoś doświadczenia. Może jednak są jakieś zajęcia z tego zakresu materiału w szkole, a ja je przespałem? Mogłem bardziej uważać w przeszłości na lekcjach...
Jungkook:
Słysząc wahanie Taehyung'a zaraz wycofałem swoje pytanie.
- Nie, nie, to... to był tylko taki żart, hyung. – Zaśmiałem się, choć trochę nerwowo. Swoje nerwy tym razem wyładowywałem na czapce, którą w końcu postanowiłem zdjąć.
Nie był to żart, chcę... FALE ZOSTAŁY ODGŁUSZONE, CICHO BĄDŹ JEON!
Szybko się uspokoiłem, nie wiedząc dłużej co ze sobą zrobić. Taka rozmowa była nawet gorsza. Zawsze mogłem wtulić się w jego szyję, co nieco mnie uspokajało, a teraz... musiałem przytulić się do wanny.
- U-umyję się pierwszy, dobrze? Chyba, że chcesz się już położyć... z tym sprejem trochę mi zejdzie. – Przypomniałem sobie o pasemkach, które nadal widniały na moich włosach. Planowałem dzisiaj poważny zabieg użycia tysiąca odżywek, balsamów, kremów, toników, pudrów do włosów, maseczek i wielu innych produktów. Jutro mieliśmy jakiś wywiad, a zarówno moja cera, jak i włosy, były w opłakanym stanie. Zdecydowanie wolałem robić komuś zdjęcia, niż samemu mieć takie sesje. Wiedziałem, że Taehyung uwielbiał pozować, uwielbiał przymiarki, ciągłe zmiany makijażu i fryzury, ale nic dziwnego odkąd był taki przystojny.
Stop, Jeon, zatrzymaj fale!
- Aughuuuhgggghhhhy. – Tym razem powiedziałem to na głos, czekając aż załapie i w końcu będę mógł spokojnie myśleć o moim V we wszystkich kategoriach, nawet tych prysznicowych.
Taehyung – woda, woda – Taehyung. Ahhh... Nie, zaraz, o czym ty myślisz, JESTEŚ DZIECKIEM, Jeongguk, przestań, upominam Cię.
Mój zdrowy rozsądek jak zwykle miał rację, dlatego zaraz się go posłuchałem, wstając już z tej podłogi i otrzepując się nieco z wszelkich drobinek kurzu.
Taehyung:
No to się popisałem. Króliczek wyciął mi ładny numer. Stanowczo za dużo sobie wyobrażam.
Podniosłem się z podłogi i przeciągnąłem.
- Możesz tam siedzieć ile chcesz, najwyżej umyję się jutro rano. - Zapewniłem go i ruszyłem w stronę łóżka. Ściągnąłem koszulkę i spodnie, po całym dniu lekko ,,pachniały", więc nie chciałem się w nich kłaść. Rzuciłem się radośnie na pościel znowu podskakując. Czas poważnych rozmów raczej minął, więc mogłem się odprężyć. Tak, chciałbym... Bo póki co moje myśli uciekły w stronę Jungkook'a i jego propozycji. Co się ze mną działo, że nagle potrafiłem z nim o tym porozmawiać? I... On przecież przyznał się, że też chce to kiedyś powtórzyć... Muszę się jakoś przygotować.
Wtuliłem twarz w poduszkę chcąc ukryć moje zawstydzenie przed całym światem.
Potrzebuję z kimś porozmawiać. Tylko z kim? Hyung'owie? Odpada. Przecież oni mi to tak opowiedzą... Co robić?! Co robić?! ... Wiem! Jimin! Przecież on i Yoongi...
Aż pisnąłem dociskając poduszkę do twarzy.
Dlaczego ja to widziałem?!
Starałem się pozbyć z głowy tego obrazka. Niestety, bezskutecznie.
Przynajmniej wiem, że na pewno ma jakieś doświadczenie i mi pomoże... Tae, przestań o tym myśleć!
Jungkook:
W głębi serca miałem jednak nadzieję, że Tae nie uwierzy w ten żart i zacznie się domagać tego wspólnego prysznica, tak jak kiedyś. Jednak teraz jego nagość znaczyła dla mnie coś więcej, dlatego wiedziałem, że to była naprawdę głupia propozycja, za którą powinienem go później przeprosić, o ile moje nerwy mi na to pozwolą.
Tak, jak zazwyczaj uwielbiałem te moje rutynowe czynności w łazience, zapominając przy tym o całym świecie, tak teraz moje myśli krążyły tylko wokół pewnego szatyna, w którego ramionach chciałem się jak najszybciej znaleźć.
Kookie, pamiętaj! Ugghh, Tae, zabierz mnie na swoją planetę, też chcę jakąś moc...
Od tej pory mocno się kontrolowałem, wyrzucając z głowy naszą rozmowę i skupiając wyłącznie na wszystkich zabiegach, z którymi siedziałem ponad godzinę. Śpiewałem sobie w tym czasie, jednak na tyle cicho, by nie obudzić zapewne śpiącego już Taehyung'a.
Po tym wszystkim nie odważyłem się opuścić łazienki. Kilkakrotnie podchodziłem do drzwi, jednak nie dałem rady ich otworzyć. Na razie nie potrafiłem wskoczyć w jego ramiona i pójść spać, a nawet położyć się na swoim łóżku, bo to by znaczyło, że się na niego obraziłem, a przecież tak nie było, po prostu się bałem.
Ostatecznie zająłem miejsce pod wanną na jednym z suchych dywaników i to tam postanowiłem się zdrzemnąć.
Muszę jutro dokończyć rozmowę z Jimin'em. Jeśli było tak, jak Tae mówi, chcę poznać wszystko od podstaw. W końcu Park ma chłopaka... Yoongi'ego chyba? Sam już nie wiem.
Z taką myślą, zasnąłem.
Taehyung:
Kręciłem się z boku na bok nie mogąc zasnąć. Ciągle po głowie chodziły mi nieproszone myśli. Oczywiście o moim maknae. Nasłuchiwałem, co się dzieje w łazience czekając, by w końcu wyszedł i położył się ze mną. Niestety, półtorej godziny minęło, a ja nadal leżałem sam. Zaczęło mnie to niepokoić. Taki czas to długo, nawet jak na Jungkook'a.
A jeśli się utopił w wannie?!
Zerwałem się na równe nogi i pobiegłem spanikowany do pomieszczenia obok. Na szczęście drzwi zostawił otwarte, dzięki czemu wszedłem bez problemu.
- Jung... - zacząłem, ale urwałem widząc skuloną postać na dywaniku.
Wystraszony podszedłem bliżej. Oczywiście mój głuptas spał. Ostatnio wydawał mi się przemęczony, więc to chyba w sumie nic niezwykłego. Dobrze, że tak, a nie w wannie z wodą, bo mógłby dostać zapalenia płuc.
Nie należałem do osób szczególnie silnych, ale jakoś próbowałem przetransportować mojego króliczka do łóżka łapiąc go pod pachami i ciągnąc do pokoju. Jak zwykle miał mocny sen. Cudem wgramoliłem go na łóżko. Przez chwilę zawahałem się, czy powinienem położyć się obok. Zrobiłem to jednak za bardzo skuszony możliwością spania z nim. Skoczyłem jeszcze tylko pod prysznic i zaraz leżałem z młodszym przytulając go do siebie.
Jimin:
Kolejny ciężki dzień pracy, tym razem czekał nas wywiad. Czułem, że nie będzie lekko. Jednak musiałem w międzyczasie porozmawiać z moimi przyjaciółmi. Polowałem na nich w przerwach między nagraniami, jednak to było stanowczo za mało czasu na poważne rozmowy, które chciałem z nimi przeprowadzić. Miałem wrażenie, że Tae i Jungkook też bardzo chcą pogadać ze mną. Pewnie chodzi im o to samo, co mi...
W końcu, gdy przyszedł czas przerwy na większy posiłek udało nam się usiąść z V w kącie. Maknae miał do nas dołączyć, więc czekaliśmy jedząc upragniony obiad. Postanowiłem jednak zacząć temat.
- Taehyung, Yoongi wszystko mi wczoraj powiedział - szepnąłem, a ręka mojego przyjaciela zamarła w połowie drogi do ust. - Naprawdę go uderzył. Ja... Nie wiem jak sobie z tym poradzić. Z jednej strony skrzywdził naszego malucha, a z drugiej... Tae, ja go naprawdę kocham i nie wyobrażam sobie, bym miał go zostawić, nawet z takiego powodu.
Odłożyłem moje pudełko z jedzeniem i spojrzałem na chłopaka. Czy mnie zrozumie?
Jungkook:
Nie wiem dlaczego, ale rano, kiedy obudził nas manager, nie znajdowałem się w łazience koło wanny, a w moim łóżku, do tego z Taehyung'iem. Wiedziałem, że z Sejin hyung'iem problemów nie będzie, nieraz przyłapywał nas na wspólnym spaniu i raczej interpretował to jako zwykłą opiekę. Byłem dzieckiem, którym głównie zajmował się najmłodszy Kim.
Jedno mnie dręczyło. Jakim cudem znalazłem się w tym łóżku? Przecież mój Tae nie miał na tyle siły, żeby mnie przenieść, a nawet jeśli, to...
Moje policzki od razu zrobiły się czerwone, kiedy wygramoliłem się już spod kołdry. Manager był pod wrażeniem, bo chyba po raz pierwszy wstałem tak szybko. To prawda, miałem kłopoty z przebudzeniem, czasami hyungowie musieli mocno się namęczyć, żebym choć trochę uchylił powieki, a tu proszę, jeden Taehyung, a potrafi zdziałać cuda, wyganiając zakłopotanego maknae do łazienki.
Po szybkim umyciu, przebraniu i zabraniu najpotrzebniejszych rzeczy, pędem udaliśmy się do wynajętego vana, kierując na nagrania. Cały czas zabierałem się do rozmowy z Jimin'em, nawet wysłałem mu kilka SMS-ów, wyrażających chęć przeprowadzenia takiej konwersacji, jednak aż do pory obiadowej nie mieliśmy na to czasu.
Oczywiście jedzenia nie mogłem sobie odpuścić. Niedawno zakończyłem dietę, dlatego teraz nadrabiałem, nakładając sobie góry tych pysznych rzeczy. Najbardziej smakowała mi włoska wołowina, której zdążyłem zjeść już ponad tonę, do tego mięso z kaczki i wszelkie ciasta czekoladowe. Zanim wróciłem do Jimin'a i Taehyung'a jeden talerz jedzenia wylądował już w moim brzuchu, dopiero po nałożeniu drugiego, udałem się do nich z uśmiechem na ustach. Chciałem już skomentować dzisiejsze posiłki, ale ich miny zmusiły mnie do grzecznego zajęcia miejsca i najlepiej siedzenia cicho.
Robimy na przekór, Jungkook!
- O, cześć, Taetae, a gdzie Jimin? – Postanowiłem trochę rozluźnić tę dziwną atmosferę, udając, że go nie widzę i siadając obok Kim'a. – Poszedł gdzieś? Do hyungów? Chociaż... - Dalej ciągnąłem żart, patrząc na stolik, przy którym siedzieli Namjoon, Seokjin, Min i Hoseok. – Tam też go nie ma. Poszedł do łazienki? Gdzie on jest? – Zdziwiłem się, podnosząc nieco i przykładając wyprostowaną rękę do czoła, aby udawać, że go szukam.
Taehyung:
Patrzyłem na Jimin'a smutno. A więc jednak. Mój przyjaciel poznał prawdę, choć szczerze zdążyłem o tym zapomnieć. Liczył się już tylko mój króliczek, a nie pomyślałem, że przez to Chim może mieć złamane serce. Bo w sumie, czy miałem prawo aż tak ingerować w jego związek? Z drugiej strony przecież jemu też mógł robić krzywdę. Albo zastraszać go w celu zmuszenia, by byli razem...
Nie, Jiminnie na pewno nie pozwoliłby mu na to. Zresztą, gdy ci o tym powiedział był taki szczęśliwy... To na pewno coś więcej, tak jak w przypadku moim i Kookie'ego.
Ledwo o nim pomyślałem, a mój króliczek zjawił się przy nas. Naprawdę jest kiepski ze swoim wyczuciem chwili na żarty, ale zarówno Jimin, jak i ja nie mogliśmy się powstrzymać przed delikatnym uśmiechem.
Jimin:
Słysząc pytania Jungkook'a uśmiechnąłem się mimowolnie. Skubane stworzenie nawet w takich momentach musi mi śrubkę przykręcić.
- Tutaj jestem – powiedziałem, siląc się na lekki ton i podnosząc wysoko rękę, by pomachać. - Jungkookie...
Wziąłem głębszy oddech. Chłopak, za którym tak długo szalałem siedział teraz przede mną. Chłopak, którym kiedyś miałem nadzieję się opiekować. Chłopak, który lubił bawić się moimi uczuciami. Chłopak, którego mój Yoongi uderzył, siedział teraz tak po prostu i sobie z nami żartował.
- Jungkookie... - zacząłem jeszcze raz, na nowo poważniejąc. - Hyung mi wszystko powiedział.
Patrzyłem mu prosto w oczy. Kątem oka widziałem, jak Tae łapie go za rękę w pocieszającym geście.
- To z mojej winy oberwałeś. Yoongi hyung chciał chronić nasz związek, a ja bałem się, że twoja wiedza spowoduje, że coś nam się stanie. To przeze mnie oberwałeś.
Zerknąłem w stronę starszych sprawdzając, czy nas nie obserwują. Będąc pewnym, że tak nie jest, schowałem całą swoją dumę hyung'a do kieszeni i przeniosłem się z siadu na kolana, kładąc zaciśnięte pięści na udach.
- Jeśli będzie trzeba, będę cię przepraszał przez resztę moich dni, Jungkookie. Ale proszę, wybacz nam. Wybacz mi i Yoongi'emu za to, co ci zrobiliśmy. Jeśli tego nie zrobisz, ja też nie będę w stanie sobie wybaczyć.
Schyliłem głowę czekając na jego słowa. Teraz wszystko zależało od niego.
Jungkook:
Przybiłem sobie piątkę i to dosłownie, ciesząc się z mojego udanego żartu i chcąc już zabrać za jedzenie, jednak zarówno Taehyung, jak i Jimin na nowo spoważnieli, nie dając mi wykonać żadnego ruchu i ponownie zmuszając do skupienia na nich swojej uwagi.
Kiedy Jimin zabrał głos, pomyślałem, że mój chłopak zdążył mu opowiedzieć o naszej wczorajszej rozmowie, ale ten zwrot grzecznościowy trochę mi tutaj nie pasował.
Może mówił o mnie tylko w swojej osobie? Umm... to nie ma sensu, nie mówisz do Taetae 'hyung'.
Na razie postanowiłem się nie odzywać, jednak kiedy mój Tae złapał mnie za rękę, popatrzyłem na niego pytająco... i wtedy dotarły do mnie słowa Jimin'a.
- Nie, nie, nie, nie obchodzi mnie to, nie chcę już tego słuchać. – Wyrwałem swoją dłoń z uścisku Kim'a, zakrywając sobie uszy i przymykając powieki. – Ja nigdy niczego nie chciałem powiedzieć, to w ogóle nie miało tak być! – wybuchnąłem, ignorując wszystkich wokół. – Dajcie mi z tym spokój! – dodałem jeszcze, zanim zerwałem się z tego siedzenia, nawet nie patrząc w ich stronę i od razu kierując się do najbliższego wyjścia. Słyszałem za sobą głos Sejin'a, jednak nie miał on dla mnie żadnego znaczenia. To było za wiele, już nie potrafiłem tego znieść. Bałem się Yoongi'ego, ale nie chciałem o tym rozmawiać, szczególnie z Tae i Jimin'em. Myślałem, że zamkniemy ten temat i wszystko będzie jak dawniej. Wypadki się zdarzają, nawet takie, a ja nie chcę ich roztrząsać w nieskończoność.
Yoongi:
Kiedy maknae podniósł nagle głos, mój zmęczony wzrok powędrował do stolika dzieciaków. Nie wiedziałem o co chodziło, jednak Jimin klęczał właśnie na podłodze, kiedy Jungkook powoli udawał się do wyjścia.
- Jeon, gdzie idziesz?! – Sejin od razu chciał za nim pobiec, jednak zatrzymałem go w ostatniej chwili. Ewidentnie była to sprawa związana z moim Jimin'em, a manager nie musiał się w nie mieszać.
- Ja to załatwię, hyung – obiecałem, łapiąc go za przedramię i sadzając z powrotem na krześle. Mężczyzna tylko pokiwał głową, dobrze wiedząc, że on sam niewiele może.
Namjoon poprosił mnie jeszcze o zachowanie spokoju, czego obiecać nie mogłem, zaraz podchodząc do Park'a i pomagając mu wstać.
- Jiminnie, o co chodzi? Co zrobiliście temu dzieciakowi? – zainteresowałem się, zerkając w stronę wyjścia.
Jimin:
Przymknąłem oczy, gdy Jungkook zaczął na mnie krzyczeć. Czułem, że tak będzie. Mimo wszystko to dziecko było delikatne i nie zasługiwało na to, by kolejny raz przeżywać to, co zrobił mu Yoongi. Jednak musiałem go przeprosić. Inaczej czułbym wyrzuty za każdym razem widząc młodszego. Zresztą, najważniejsze było teraz to, że nam nie wybaczył. A więc i ja nie mogłem wybaczyć tego sobie.
Podniosłem głowę, by spojrzeć na Tae, który patrzył na mnie żałośnie.
- Idź za nim. - Zdołałem jedynie powiedzieć, a mój przyjaciel rzucił ciche "Przepraszam".
Za co? Za to, że skrzywdziłem maknae? Za to, że przeze mnie oberwał? Tae, za co?
Musiałem się podnieść, bo krzyk Jungkook'a zwrócił na nas uwagę. Yoongi zmierzał już w moim kierunku i natychmiast mi w tym pomógł. Popatrzyłem na niego smutno i cofnąłem rękę, którą nadal trzymał.
- Nie przejmuj się tym i zostaw go w spokoju. - Mój głos był niemal zimny. - Sami to załatwimy. Potrafimy to zrobić bez przemocy.
Wiedziałem, że moje słowa go zranią. Ale nie mogłem ich powstrzymać. To mógł być jedyny sposób, by nie ranił młodszego. Nie z mojego powodu.
Taehyung:
Nie sądziłem, że mój króliczek tak to przyjmie. Zrobiło mi się wstyd, że doprowadziłem do tego wszystkiego. Przeprosiny Jimin'a na pewno były szczere. Było to po nim widać. Jednak Jungkookie zareagował tak gwałtownie... Gdybym wiedział, to nie pozwoliłbym przyjacielowi odezwać się choćby słowem. Patrzyłem na rówieśnika z bólem serca. Nie dość, że mój króliczek cierpiał, to także i on. Ale się porobiło...
Dopiero, gdy Jimin kazał mi iść, zrozumiałem, że faktycznie powinienem to zrobić. Wybiegłem za Jungkook'iem. Był szybki, ale na szczęście nie byłem dzisiaj zmęczony fizycznie, więc udało mi się go jakimś cudem dogonić, łapiąc natychmiast w ramiona.
- Jungkookie...
Położyłem dłoń na jego włosach, głaszcząc go uspokajająco.
- Obiecuję ci, że już nigdy do tego nie wrócimy. Tamtej sytuacji nie było. Wycinamy ją z życiorysu, dobrze?
Błagałem go, robiłem, co mogłem byle się uspokoił, choć sam miałem ochotę płakać. Ale któryś z nas musi być silniejszy. A skoro jestem hyung'iem, to muszę być ja...
Yoongi:
Chwilę czekałem aż Jimin cokolwiek powie. Zapewne poruszyli temat z wczoraj, przez co słowa maknae nabrały dla mnie większego sensu.
Kiedy Park w końcu się odezwał, po raz kolejny mnie zranił. Mimo tej całej maski, miałem uczucia, szczególnie jeśli chodziło o sprawy związane z rudowłosym.
Przez krótki moment zbierałem wszystkie myśli, nie patrząc na niego.
- Przepraszam – wyszeptałem ledwo słyszalnie. – Wiem, że powinienem sobie teraz odpuścić, ale na pewno tego nie zrobię. Jesteś dla mnie zbyt ważny, Jiminnie.
Wiedziałem, że moje słowa niezbyt do niego docierają, on już chyba podjął decyzję, ale jednego byłem pewien – nigdy się nie poddam, szczególnie kiedy zasmakowałem w końcu jego ust, zatopiłem palce w jego włosy, mogłem go do siebie przytulić, zapewnić o swoich uczuciach.
Nigdy.
Jungkook:
Zdziwiłem się, kiedy mój Tae mnie dogonił. Pędziłem naprawdę szybko i nie sądziłem, że którykolwiek zdoła to zrobić. Na szczęście się nie rozpłakałem, byłem tylko lekko przerażony.
Przetarłem jedno oko, przygryzając wargę i patrząc na swoje nogi. Nie wiedziałem co powiedzieć, dlatego po prostu się w niego wtuliłem. W jego ramionach czułem się bezpiecznie, nie myślałem teraz o Yoongim, był tylko mój Tae, którego tak bardzo kochałem.
- Jest dobrze... przepraszam, że tak zareagowałem – odezwałem się w końcu, wtulając w niego jeszcze bardziej i wdychając zapach skóry na jego szyi.
Tak jak przed kilkoma minutami umierałem z głodu, tak teraz nie miałem na nic ochoty. Najchętniej wróciłbym do pokoju hotelowego, wziął prysznic i poszedł spać, oczywiście u boku Taetae. Jednak nie było to możliwe, czekały nas jeszcze jakieś nagrania, przez co westchnąłem cicho.
Jimin:
Miałem już serdecznie dość pobytu w Ameryce. Z Chicago udaliśmy się do Los Angeles, a następnie do Nowego Jorku. Robiłem wszystko, by przez cały ten czas trzymać się z dala od Yoongi'ego. Karałem w ten sposób nie tylko jego, ale i samego siebie, bo moje ciało aż się rwało do niego. Brakowało mi tych delikatnych dłoni, uśmiechu, który posyłał tylko dla mnie, ramion, w których czułem się bezpiecznie. Każdej, nawet najmniejszej pieszczoty.
Ale byłem uparty. Nie pozwalałem sobie na choćby krótkie rozmowy z nim, chyba, że były konieczne. Starałem się trzymać wszystkie moje uczucia na wodzy. Nawet w momencie, gdy okazało się, że mam dzielić ze starszym pokój w hotelu. Po prostu musiałem szukać okazji, by przebywać poza nim. A mój przyjaciel sam mi w tym nieświadomie pomógł tego wieczoru.
- A gdzie zgubiłeś swojego chłopaka? – zapytałem, posyłając mu lekki uśmiech, gdy wszedłem do pokoju dzielonego przez resztę maknae line.
- Bawimy się w chowanego - wyjaśnił zmieszany, na co wybuchnąłem śmiechem.
- Nie no, gratuluję pomysłu. To co jest tak pilne, że musimy pogadać sam na sam? – zapytałem, kręcąc telefonem, na który jeszcze niedawno dostałem od niego wiadomość. Szybko rzuciłem się na wolne łóżko obok tego, które zajmował mój przyjaciel.
- Ja... Ja muszę z tobą porozmawiać. Jak facet z facetem.
Aż się podniosłem z wrażenia. Takie słowa z ust Tae? Musiało coś się stać. Jednak nim cokolwiek powiedziałem, z jego ust wyrwała się wiązanka.
- NobotyiYoongihyungjużtorobiliścieijamamdociebiekilkapytańaleniewiemjaktopowiedziećitojesttakiekrępujące!
Zamrugałem wytrzeszczając na niego oczy.
- Tae, co ty tam mruczysz?
Jego czerwona twarz utwierdziła mnie w przekonaniu, że coś jest nie tak.
- Jiminnie... - wzdrygnąłem się na to zdrobnienie. - No bo... Ty i Yoongi hyung... Wy... wtedy w łóżku...
Widziałem coraz większe zażenowanie na jego twarzy, które mi się udzieliło.
Taetae chce rozmawiać o... seksie?!
- No... Wtedy gdy wszedłeś my upra... kochaliśmy się, jeśli o to ci chodzi - powiedziałem niepewnie. Nie miałem problemu, aby z nim o tym porozmawiać, ale wiedziałem, że niektóre słowa, lepiej sobie darować.
- I... i ty byłeś... pod...
- Tak Tae, ja byłem pasywem.
Akurat do tej rzeczy było się głupio przyznać, więc moje policzki pociemniały przez czerwień.
- A to... bolało?
Przez następne pół godziny nasza rozmowa tak właśnie wyglądała. Urywane zdania przez V i moje w miarę łagodne odpowiedzi. Nie zapytałem go, po co mu ta wiedza. To było zbyt oczywiste. Przecież on i maknae są razem. Zrobią to wcześniej czy później.
Lepiej później... Nie, Jimin, przestań tak myśleć. Masz Yo... Tak. MIAŁEŚ.
Dobiłem się moimi myślami, ale nadal kontynuowałem tę rozmowę. Wyjaśniłem w jak najdelikatniejszy sposób, jak to powinno wyglądać. W końcu cały czerwony z zażenowania Tae stwierdził, że więcej nie zniesie i że jeszcze o tym pogadamy, ale nie teraz.
- Zacznij szukać tego królika, bo pewnie wykicał do jakiejś nory - powiedziałem do niego z uśmiechem.
Musiałem w końcu wrócić do pokoju. Czas najwyższy położyć się i odpocząć. Ale czy byłem w stanie zasnąć, wiedząc, że na łóżku obok leży Yoongi? Odpowiedź przyszła, gdy tylko go zobaczyłem.
Witaj bezsenna nocy.
Bez słowa skierowałem się na swoje łóżko kładąc się na nim tyłem do niego. Może spróbuję chociaż poudawać, że jego tu nie ma...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top