13
Yoongi:
Cisza, którą zastałem po moim wyznaniu, nieco mnie przestraszyła. Od razu zacząłem się zastanawiać czy nie powiedziałem czegoś nieodpowiedniego.
- Jiminnie? Wszystko w porządku? – dopytywałem, układając się wygodniej na tym łóżku i czekając na jakąkolwiek odpowiedź, która przyszła szybciej niż się tego spodziewałem, oczywiście w postaci rudowłosego. Od razu się rozłączyłem, przypatrując jego osobie. Był lekko umalowany, a ubiór wskazywał na jakiś wypad...
- Wychodziłeś gdzieś? – zdziwiłem się, chociaż w sumie w obecnym momencie niezbyt mnie to obchodziło. Zaraz odłożyłem ten telefon na szafkę, wstając i podchodząc do niego.
- Też za Tobą tęskniłem – wyznałem, przyciągając go do siebie i jedną ręką odgarniając mu kilka kosmyków z czoła. Naprawdę podobały mi się te włosy, chociaż w czerwonych ładniej się kontrastowaliśmy, to w rudych był typowym materiałem na idealnego kochanka, niestety dominującego... aczkolwiek w naszym wypadku nie wchodziło to w grę.
W końcu, po chwili wpatrywania się w jego twarz, postanowiłem złożyć na jego ustach delikatny pocałunek. Nie zamykałem oczu, chcąc widzieć te cudne, czekoladowe tęczówki. Tęskniłem za ich analizowaniem, a teraz mogłem odczytać z nich wiele emocji. Podniecenie, niepewność, lekką nieśmiałość. Ledwo musnąłem jego wargi i zaraz przyciągnąłem go jeszcze bliżej siebie, pogłębiając pocałunek. Pragnąłem go, już od dawna, nie mogłem dłużej czekać, dlatego zaraz obróciłem go tyłem do łóżka, rzucając go na nie i ściągając tuż po tym swoją koszulkę. Musiałem zrobić to szybko, za bardzo mnie kusił, nie miałem już czasu.
- Jiminnie, tak długo na to czekałem – wyszeptałem, siadając na nim okrakiem i przyciągając go do siebie, by ponownie złączyć nasze usta w pocałunku. Czułem od niego alkohol, jednak była to naprawdę niewielka ilość, skoro jeszcze mi tutaj kontaktował. Zapewne dodał mu odwagi, aby tutaj przyjść. Nie wiem gdzie był i z kim, jednak musiałem tej osobie podziękować.
- Pragnę Cię, tak bardzo. – Nie mogłem się powstrzymać przed wyznaniem mu tego, podczas zjeżdżania językiem na jego szyję. Musiałem posmakować jego skóry i znów zająć się tymi cudownymi obojczykami. Chciałem sprawić mu jak najwięcej przyjemności, dlatego raz na jakiś czas starałem się ocierać swoim kroczem o jego, całując przy tym to wspaniałe ciało.
Długo nie zwlekałem, byliśmy już wystarczająco podnieceni, dlatego pozbyłem się jego koszulki, zaraz zabierając za spodnie.
- Teraz zrobimy to w odpowiedni sposób. Będę się z Tobą kochał, a nie pieprzył... ufasz mi, Jiminnie? I będziesz wykonywał moje polecenia? – zapytałem, wiedząc jak niezbędne jest to przy naszym seksie. Nie wiem czy Park miał kiedykolwiek dominującego partnera, zapomniałem o to zapytać, a teraz wydawało się to zbędne, w końcu tak czy siak muszę się z nim obchodzić bardzo delikatnie.
Jimin:
Wchodząc do pomieszczenia czułem strach. Naprawdę bałem się tego, co mnie tam czeka. Nigdy nie zdarzyło mi się przespać z innym facetem. A nawet gdy bywało, że fantazjowałem o Jungkook'u, to zawsze ja byłem tym dominującym. W tej sytuacji nie miałem bladego pojęcia, jak się zachować. I to właśnie generowało moją niepewność.
Szybko jednak została odepchnięta na tył głowy, bo Yoongi rozwiał moje wątpliwości. Zwłaszcza nasz pocałunek utwierdził mnie w tym, że robię dobrze. Lądując na łóżku byłem już pewny tego, po co tu jestem. Chciałem się kochać z Yoongi'm. Z moim chłopakiem. Moją miłością.
Oblizałem wargi widząc, jak pozbywa się swojej koszulki. Ostatnim razem to ja spoglądałem na niego z góry. Nie sądziłem, że widok z tej perspektywy był równie podniecający. Zresztą i to było mało. Gdy poczułem język starszego na swojej szyi westchnąłem. A potem było ze mną już coraz gorzej, gdyż miałem wrażenie, jakby moje ciało płonęło żywym ogniem w każdym miejscu, które dotknął. A zwłaszcza w tym, o które się ocierał. Przez to nie zorientowałem się, kiedy zdążył mnie rozebrać.
Słysząc pytanie odpowiedziałem raczej mechanicznie, bo mój mózg był przyćmiony przyjemnością, którą mi podarował. Jakaś trzeźwa myśl podpowiadała, bym się nie sprzeciwiał, nie dlatego, że się go bałem, lecz dlatego, że tak będzie lepiej. Yoongi miał większe doświadczenie w tych sprawach, wiedziałem to. Dlatego nie wahałem się mu zaufać. Mimo wszystko jedyną odpowiedzią, jaką ode mnie uzyskał, było kiwnięcie głową i cichy jęk, który wywołany został przez kolejne otarcie.
Taehyung:
Liczyłem dość szybko, pokusa zabawy była zbyt duża, by zrobić to w miarę sprawiedliwie. Dlatego po minucie powiedziałem już ,,100" i zerwałem się z łóżka. Trochę głupi był ten pomysł ze wszystkimi piętrami, bo budynek był spory, a nie chciałem całą noc szukać mojego króliczka...
Mimo wszystko ruszyłem na poszukiwania ciekaw, gdzie mogło ponieść Jungkook'a.
Yoongi:
Miałem ochotę zrobić to szybko, by móc już w niego wejść. Szczególnie, kiedy jego stan uniemożliwiał mi trzeźwe myślenie. Jednak cały czas przypominałem sobie słowa, które usłyszałem z jego ust, właśnie jakiś czas temu w studio. Nie mogłem pozwolić, aby cierpiał, dlatego kiedy uzyskałem od niego pozwolenie, w końcu zsunąłem z niego spodnie wraz z bokserkami.
Uśmiechnąłem się do siebie, przez widok który zastałem. Nieraz widziałem go nago, jednak nigdy nie mogłem mieć, a teraz był tylko mój.
Powróciłem jeszcze na chwilę do jego ust, wiedząc, że Jiminnie może czuć się speszony, chociaż powodów do tego nie ma.
- Jesteś cudowny, idealny... - szeptałem mu, kiedy przeniosłem swoje wargi na linię jego szczęki, przyjeżdżając po niej językiem i kończąc na lekkim przygryzieniu ucha. W międzyczasie moja ręka wylądowała na jego penisie, bawiąc się nim leniwie. Nie chciałem, żeby szybko doszedł, dlatego mocno spowolniłem ruchy.
Jeszcze chwilę zajmowałem się jego wspaniałymi ustami, zaraz postanawiając skoczyć szybko do torby, aby wyciągnąć niedawno zakupione produkty. Nie sądziłem, że w końcu je wykorzystam, widząc jak mój Jiminnie zaczął się ode mnie odsuwać. Jednak teraz, znów miałem go w swoich ramionach, mogąc go całować i pieścić.
- Kocham Cię, wiesz o tym, prawda? - zapytałem, zsuwając już z siebie spodnie i bokserki i powracając nad jego ciało. Złożyłem na jego ustach jeszcze jeden, krótki pocałunek, zaraz zajmując się szybkim i sprawnym założeniem prezerwatywy, a tuż po tym wylaniu odrobiny lubrykantu na palce, by zająć się rozciąganiem. Nie chciałem, żeby cierpiał, dlatego było to konieczne, nawet kiedy tak bardzo go pragnąłem.
Starałem się nie myśleć o jego ciele, jego cudownych ustach i kuszącym tyłeczku, bo inaczej nie wytrzymałbym tego procesu. Na początku chłopak trochę cierpiał, jednak kiedy jeden palec zamienił się na dwa, a następnie na trzy, zacząłem sprawiać mu tym przyjemność, a to był dla mnie znak, żeby przystąpić do działania.
Wylałem jeszcze odrobinę lubrykantu na swojego penisa, aby zmniejszyć mu cierpienia, a następnie naprowadziłem go na jego wejście, odrzucając tubkę na bok. Dopiero teraz przeniosłem wzrok na jego twarz. Wyglądał cudownie, tak seksownie i podniecająco...
- Mój Jiminnie, tyle na to czekałem – wyszeptałem mu, zanim powoli w niego wszedłem.
Jungkook:
Czekając na wieczne nieodnalezienie, starałem się nie myśleć o miejscu, w którym obecnie się znajduję. Wiedziałem, że Taehyung nie lubił grać fair play, a ja za bardzo kochałem wygrywać, aby pozwolić mu odczytać swoje myśli.
Ale bardziej niż wygrywać, kochasz teraz Tae... dlatego powinieneś mu na to pozwolić, aby zobaczyć jego radość.
Myśl, która pojawiła się w mojej głowie wcale nie pomagała mi w wytrwaniu w poprzednim postanowieniu. Moja ręka automatycznie powędrowała w okolice ust, badając niedawno pocałowany kawałek skóry.
- Za bardzo chcę, żebyś ty to zrobił - wyszeptałem do siebie, zamykając oczy i nieco sobie fantazjując.
Jego usta na mojej szyi, na moim ciele, na moich... sutkach. Znów chciałem je poczuć.
Jego krocze ocierające się o moje...
Na to wspomnienie krew dopłynęła do moich policzków, od razu zamieniając je w dwa rozżarzone kamienie.
- Dlaczego tak na mnie działasz, hyung, nie rozumiem tego... - Te część wypowiedziałem bezgłośnie, dotykając swojej rozpalonej twarzy.
Jimin:
Czułem się tym wszystkim przytłoczony. Tyle sprzecznych emocji targało moim ciałem. Ból i przyjemność. Przerażenie i radość. Niepewność i absolutna zgoda na wszystko, co się miało wydarzyć.
Najgorsze były te pierwsze chwile, gdy Yoongi torturował mnie palcami. Czułem się niesamowicie dziwnie, a dyskomfort, jaki odczuwałem był wręcz nie do zniesienia. Dlaczego więc jednocześnie pragnąłem, by tego nie przerywał, a dał jeszcze więcej? Starałem się jakoś zaakceptować to uczucie, znaleźć w nim coś pozytywnego. I udało się, gdy już jego trzy palce były we mnie. Pragnąłem tego uczucia tak bardzo, że moje biodra zaczęły wychodzić na spotkanie tym pieszczotom, które szybko ustąpiły skwitowane moim jękiem niezadowolenia. Już miałem to skomentować, ale opanowałem się uświadamiając sobie, co to oznacza. Spiąłem się na moment. Rozluźniły mnie na nowo słowa, które wypowiedział Suga.
On mnie pragnie. Tak jak ja jego.
Dłonie, które do tej pory zaciskały się na pościeli rozluźniły uścisk. Uniosłem jedną z nich, by na moment pogłaskać policzek starszego. Zaraz jednak ją cofnąłem czując napór na moje wejście. Aż jęknąłem, a w kącikach moich oczu pojawiły się łzy. Ukryłem je w zgięciu łokcia, by zasłonić przed nim. To nie był wyraz cierpienia, lecz euforia, która teraz zawładnęła moim ciałem.
Taehyung:
Już od dziesięciu minut błądziłem po korytarzach coraz bardziej zdenerwowany. Tupałem nogą za każdym razem, gdy kolejny sprawdzony zakątek okazał się pusty.
Do jakiej nory się schowałeś króliczku? A może...
Szybko pobiegłem w stronę wind. Czy mój Jungkookie był na tyle szalony, by ukryć się w pokoju Sugi i Jin'a? Tam na pewno nie zamierzałem go szukać, a on przecież tak uwielbiał wygrywać!
A jeśli jest tam teraz Jimin i Yoongi się zdenerwuje, że im przeszkadza lub po prostu dlatego, że go widzi?
Nie mogłem już wytrzymać czekania na windę, która jechała z ostatniego piętra, więc olałem ją i wbiegłem na schody.
To tylko pięć pięter Tae. Musisz go ratować!
Biegłem jak szalony po stopniach o mało nie potykając się między pierwszym, a drugim piętrem. Ale nie mogłem się zatrzymać. Zajęło mi to jakieś trzy minuty, w końcu jednak dotarłem na odpowiednie piętro. Zatrzymałem się dopiero przy drzwiach pokoju najstarszych. Musiałem wziąć kilka głębszych oddechów, bo inaczej bym padł ze zmęczenia. Cała energia, którą posiadałem jeszcze niedawno, wyparowała przez ten maraton po schodach. Nagle usłyszałem przytłumiony jęk ze środka.
YOONGI GO UDERZYŁ?!
Przerażony szarpnąłem za drzwi otwierając je na oścież. Jednak nie ujrzałem mojego Jungkook'a w niebezpieczeństwie. Zamiast tego moim oczom ukazali się Yoongi i Jimin.
W łóżku.
Nadzy.
I...
O Boże, da się to odzobaczyć?!
Zamknąłem drzwi przerażony, po czym uciekłem jak najszybciej i najdalej od tego miejsca. Mój pokój na pewno nie był teraz bezpieczny. Muszę znaleźć Jungkook'a i go pilnować. Może schowamy się w pokoju Namjoon'a? Albo Hobi nad uratuje?
Zatrzymałem się w windzie, która akurat się otworzyła, by mogła wysiąść jakaś kobieta. Ukłoniłem się jej i wsiadłem. Natychmiast wyjąłem telefon i napisałem wiadomość do Kookie'ego.
"Niebezpieczeństwo!!! ヽ(゚Д゚)ノ Ratuj!!! ヽ(●゚'Д`゚●)ノ゚ Spotkamy się przed restauracją na parterze!!! (✖╭╮✖)"
Yoongi:
Na początku poczułem nacisk, Jiminnie nie potrafił się rozluźnić, dlatego wyszeptałem mu jeszcze kilka pocieszających słów i zapewnień o swoich uczuciach, gładząc delikatnie jego uda. Dopiero po chwili pozwolił mi w siebie wejść, przez co moje palce mocniej zacisnęły się na jego skórze. Wiedziałem, że na początku nie będzie to dla niego przyjemne, dlatego postanowiłem w międzyczasie przenieść jedną z dłoni na jego penisa i poruszać nią niespiesznie.
- Daj mi momencik, mój Jiminnie, zaraz będzie lepiej – zapewniłem go, próbując trafić w jego czuły punkt, jednak zanim zdążyłem wejść w niego głębiej, usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi.
Seokjin?! Myślałem, że jednak nie będzie go całą noc.
Odwróciłem się, chociaż niechętnie, przestając na chwilę się poruszać i widząc stojącego w progu Taehyung'a.
CO ZA DEBIL... ZABIJE GO!
Wiedziałem, że ta sytuacja była krępująca zarówno dla Jimin'a, jak i Kim'a. Przynajmniej szatyn nie stał długo w tych drzwiach, zaraz je zamykając i znikając mi z pola widzenia. Potem się nim zajmę, na razie nie miałem ochoty zostawiać Park'a, dodatkowo w takim stanie. Było mi zbyt przyjemnie, no i czekaliśmy na to zbyt długo.
- Nie przejmuj się, porozmawiam z nim później – zapewniłem go, przenosząc jedną rękę na jego policzek i głaszcząc go delikatnie. Byłem wściekły, jednak patrząc na Jimin'a, cała moja złość nagle uleciała.
- Mam przerwać? Pójść za nim? – zapytałem, nie będąc pewnym czy powinienem kontynuować, chociaż bardzo tego chciałem.
Jungkook:
Zdążyłem rozważyć wszystkie za i przeciw bycia z Taehyung'iem w związku. Rozłożyłem na czynniki pierwsze jego magiczne usta, a do włosów i twarzy napisałem coś na kształt ody. Jednak pomimo tych wszystkich zabiegów, nadal się nudziłem, mając coraz większą ochotę powrócić w jego ramiona.
- Może się poddać? Albo zmienić miejsce? Albo dać się znaleźć? – wyszeptałem do siebie, drapiąc się po głowie.
Postanowiłem wstać, uchylając nieco drzwi i wyglądając na korytarz. Był pusty, no może poza sprzątaczką zmierzającą w moją stronę...
SPRZĄTACZKA ZMIERZAJĄCA W TWOJĄ STRONĘ!
Od razu stamtąd wybiegłem, kierując się w stronę schodów. Mogła mnie posądzić o jakąś kradzież, a na to pozwolić sobie nie mogłem. Managerowie by mnie zabili, szczególnie po dowiedzeniu się na jakim piętrze wylądowałem.
TAE, RATUJ!
Zeskakiwałem z ostatnich pięciu schodków, by jak najszybciej znaleźć się na dole. Wiedziałem, że tylko w lobby będę mógł się gdzieś ukryć, ewentualnie poprosić kogoś o pomoc. Potwór trzydziestego piątego poziomu nie był łatwym przeciwnikiem, potrzebowałem kompana do pokonania tego monstrum.
- Aaa! – krzyknąłem, wpadając nagle na jakiegoś chłopaka... o, mojego. – TAE! – Wtuliłem się od razu w niego, zaczynając opowiadać o tym, co mnie spotkało. Wiedziałem, że przegrałem, jednak po takiej traumie wolałem pozostać już przy nim.
Jimin:
Niespodziewany dźwięk otwieranych drzwi sprawił, że odsłoniłem oczy kierując od razu wzrok w ich stronę. Spotkałem się z zaszokowanym spojrzeniem Tae. Jednak mój umysł był w tej chwili tak przyćmiony przyjemnością, że nie dotarła do mnie powaga tej sytuacji. Nawet chciałem się z nim przywitać i chyba zrobiłbym to, gdyby nagle nie nawiał.
Spojrzałem znów na Yoongi'ego. Jego ciało pochylone nade mną, te błyszczące oczy, lekko różowe usta... Wyciągnąłem przed siebie rękę, by móc go dotknąć.
- Jeśli ośmielisz się teraz przerwać... - szepnąłem, gładząc kciukiem jego obojczyki. - To się zamienimy – ostrzegłem, posyłając mu lekko złośliwy uśmiech.
Nie interesował mnie teraz mój przyjaciel. Mógł tu nie wchodzić. To był jego problem, nie nasz. Ta chwila ma należeć tylko do nas. A Tae... Nim zajmiemy się później.
Taehyung:
Nadal byłem roztrzęsiony tym co, zobaczyłem. Starałem się jakoś opanować, gdy wysiadłem z windy i ruszyłem w miejsce, gdzie miałem się spotkać z Jungkook'iem. Nagle ktoś na mnie wpadł z dość dużym impetem. Natychmiast rozpoznałem króliczka. Nie zdążyłem się odezwać, bo zaraz zasypał mnie gradem zdań o jakiejś przerażającej babie z poziomu trzydziestego piątego. Nie bardzo zrozumiałem, o co chodzi, ale kiwałem głową zapewniając go, że wszystko będzie dobrze. W końcu, gdy się trochę uspokoił zorientowałem się, że w sumie stoimy na środku lobby, a inni goście hotelowi, którzy jeszcze o tej porze kręcili się po budynku patrzą na nas dziwnie. Natychmiast kłaniałem się im przepraszając i objąłem chłopaka prowadząc go w jakiś korytarz.
- Jungkookie - powiedziałem cicho, gdy usiedliśmy na klatce schodowej. - Posłuchaj mnie uważnie. Zrobiłem dzisiaj coś, czego nie powinienem. I... boję się, że ty też możesz mieć przez to kłopoty.
Wziąłem jego dłonie w swoje patrząc mu z powagą w oczy.
- Cokolwiek się stanie, nie wolno ci zostawać sam na sam z Sugą hyung'iem. Zawsze, gdy masz z nim iść, nawet na zwykłe nagrania, masz mi powiedzieć i pójdę z tobą. Ewentualnie poproś o to Hobi hyung'a. Dobrze? – zapytałem, niemal błagalnie.
Bardziej niż o siebie martwiłem się teraz o niego. O ile Yoongi zawsze mówił, że to ja jestem nieprzewidywalny, o tyle on sam również taki był. A jeśli zechce mnie ukarać za to, co widziałem atakując mojego króliczka?
O nie, nie pozwolę mu na to.
Yoongi:
Słowa Jimin'a zachęciły mnie do dalszego działania. Posłałem mu jeszcze niewielki uśmieszek, zaraz wchodząc w niego cały i zaczynając się już poruszać. Nawet nie wiem czy zdołałbym to przerwać. Park był taki ciasny, a jego ciało kusiło aż za bardzo. Wymyślenie kary dla Taehyung'a odłożyłem na drugi plan, skupiając się tylko i wyłącznie na moim seksownym chłopaku. Schyliłem się nieco, by dosięgnąć jego ust. Moja lewa ręka nadal poruszała się na jego penisie, kiedy prawa dłoń błądziła po jego boku, badając strukturę tej idealnej skóry. Chciałem mu sprawić jak najwięcej przyjemności, mało skupiając się na sobie.
Na szczęście, po krótkiej chwili trafiłem w końcu w jego czułe miejsce. Rozszyfrowałem to po serii jęków, jakie wypłynęły z tych cudownych ust. Teraz mogłem przyspieszyć, odsuwając się od jego warg i powracając do poprzedniej pozycji. Nie miałem problemu z precyzyjnym trafianiem w ten sam punkt. Lata praktyki pozwoliły mi na określenie się mianem dobrego kochanka. W końcu całe to doświadczenie zbierałem tylko i wyłącznie dla mojego Jimin'a... a przynajmniej tak sobie mówiłem.
Powstrzymywałem się od jakichkolwiek odgłosów, przyspieszając zarówno ręką, jak i biodrami. Przez mój umysł przelatywało multum przeróżnych przekleństw, których postanowiłem nie wypowiadać na głos. Nie wiedziałem jaki seks lubił mój Jiminnie, dlatego tym razem skupiłem się wyłącznie na doprowadzeniu nas do orgazmu.
Wystarczyło jeszcze kilka pchnięć i ruchów ręką, aby mój chłopak doszedł jako pierwszy. O takim widoku marzyłem od dawna, szczególnie kiedy po chwili do niego dołączyłem.
Następnym razem, kiedy fani mnie zapytają: „Jaki jest najpiękniejszy moment w Twoim życiu?", odpowiem im: „Kiedy Park Jimin dochodzi dzięki mnie".
Jungkook:
Oglądałem się za siebie, sprawdzając czy może jej macki tutaj nie dotarły. Na szczęście nic takiego nie miało miejsca, dlatego zaraz się uspokoiłem, postanawiając posłuchać starszego. Z tego transu wyrwał mnie dopiero jego łamany angielski. Kojarzyłem te słowa, jednak w obecnej sytuacji nie potrafiłem przywołać odpowiedniego tłumaczenia. Również zacząłem się kłaniać, przepraszając w swoim języku, by po chwili zostać objętym i zaciągniętym w jeden z korytarzy odchodzących od lobby. Długo tam nie zostaliśmy, zaraz udając się na klatkę schodową.
Słowa, które padły z jego ust, nieco mnie zszokowały. Spodziewałem się raczej okrzyku radości i skakania po całym pomieszczeniu, ciesząc się z wygranej, a nie posadzenia mnie na schodach i schowania moich dłoni w jego ciepłych rękach.
Słuchałem go uważnie, przygryzając przy tym wargę i wpatrując w jego oczy. Nie wiedziałem o co może chodzić, ale skoro miało to związek z Min'em, zapewne Taehyung wpadł w jakieś tarapaty.
Odruchowo spojrzałem na swój brzuch, szybko uświadamiając sobie co taki wzrok mógł dla Kim'a oznaczać.
- Umm... dobrze. Ale... co się stało, Tae? Yoongi coś Ci zrobił? – Takowa perspektywa mocno mnie przeraziła. Zaraz wyrwałem swoje ręce, oglądając uważnie jego twarz i ciało. Mimo wszystko to ja z naszej dwójki byłem silniejszy, kiedy Kim wydawał się taki kruchy i niewinny, nie mogłem pozwolić, aby i on miał podobne problemy zdrowotne. Również chciałem się nim opiekować i chronić go, szczególnie przed tym hyung'iem.
Jimin:
Jeśli miałbym jakoś określić to, co się działo, przychodzi mi na myśl tylko jedno słowo - kosmos.
Każde pchnięcie, kolejny ruch jego bioder, pieszczenie mojego penisa, sprawiały, że odlatywałem. Nigdy nie należałem do pasywów, więc odnalezienie się w nowej roli nie było dla mnie proste. Jednak w momencie, gdy trafił w moją prostatę nie chciałem już niczego innego. Nagromadzone we mnie emocje nie znalazły innej drogi ujścia niż przez usta, w postaci jęków i pisków, które zwykle kontrolowałem w łóżku mogąc rozładować je mocniejszym pchnięciem. Tutaj, uwięziony pod Yoongi'm, nie byłem w stanie nic więcej zrobić. Zresztą, czy ja narzekam? To było jedno z najbardziej niesamowitych doznań w moim życiu. Po raz pierwszy miałem uczucie, że seks to coś więcej niż tylko szybki numerek z kolejną partnerką dla zaspokojenia żądzy. W tych ruchach czułem całe uczucie Yoongi'ego względem mojej osoby.
Nie wytrzymałem dłużej. Poczułem, jak fala orgazmu przechodzi przez moje ciało wyrywając ostatni głośny jęk przyjemności spomiędzy moich warg. Czułem się zmęczony. I cholernie szczęśliwy.
Poczekałem, by i on skończył próbując się trochę uspokoić. Podniosłem dłoń, aby oprzeć ją o ramię starszego, a następnie przejechać po całej długości ręki opuszkami palców w górę i w dół. Tym gestem chciałem mu pokazać choć niewielki fragment moich uczuć do niego.
- Jesteś niesamowity, hyung – szepnąłem, patrząc mu prosto w oczy z delikatnym uśmiechem. - Kocham cię najbardziej na świecie.
Taehyung:
Zauważyłem szybkie zerknięcie Kookie'ego w dół, które po raz kolejny utwierdziło mnie w podejrzeniach, co do tego, kto zrobił mu krzywdę. Nie skomentowałem tego udając, że nie zwróciłem na to uwagi. Bo jeśli miałem rację... To mogło się bardzo źle skończyć.
- Nie... Jeszcze nic mi nie zrobił. Ja po prostu... Pomyślałem, że schowałeś się u niego w pokoju i niepotrzebnie tam wszedłem... - powiedziałem zmieszany, próbując uciec wzrokiem.
Nie chciałem go wtajemniczać w całą sytuację. Sam sobie ledwo radziłem z tym, co zobaczyłem.
Wiesz, ty też święty nie jesteś...
- To co... Kto wygrał? – zapytałem, chcąc zmienić temat i rozluźnić sytuację.
Yoongi:
Byłem wykończony, ale szczęśliwy. Jeszcze przez chwilę nie wychodziłem z niego, chcąc nacieszyć się tym uczuciem. Nie wiem kiedy będziemy mieli drugą taką okazję do seksu, jednak obecnie opadałem z sił, dlatego zaraz wylądowałem obok Jimin'a, w końcu pozwalając sobie na jakikolwiek odgłos zadowolenia w postaci cichego westchnięcia. Potrzebowałem krótkiej chwili, aby zebrać myśli.
- Też Cię kocham, Jiminnie, jesteś idealny, powinieneś to wiedzieć - wyszeptałem, przytulając go do swojego boku. - A dzisiejszy seks był moim najlepszym - dodałem zgodnie z prawdą, powoli już odpływając. Nie myślałem teraz o Taehyung'u, po mojej głowie krążył tylko pewien rudowłosy. I to właśnie z myślą o nim zasnąłem.
Jungkook:
Na szczęście Tae nie zauważył mojego spojrzenia, dzięki czemu nadal mogłem być spokojny. Gdybym mu cokolwiek powiedział, na pewno od razu poleciałby do Yoongi'ego, a ten mógłby go skrzywdzić. Nigdy bym sobie tego nie wybaczył, V był dla mnie zbyt cenny, a jego zdrowie było ważniejsze od mojego.
- Taehyungie, dlaczego pomyślałeś, że mógłbym tam pójść... - Zaśmiałem się, pukając go palcem w czoło. - To byłoby głupie... Aż takim masochistą nie jestem - zażartowałem, przenosząc te palce na jego policzek.
Chętnie przystałem na zmianę tematu, wpatrując się w niego i uśmiechając delikatnie.
- Jak to kto wygrał? Oczywiście, że ja! - Jednak pomimo mojego stwierdzenia, to ja się do niego przysunąłem i cmoknąłem go w czoło, chichocząc i zaraz szybko wstając. Nawet taki gest był teraz dla mnie czymś więcej, dlatego puściłem się pędem po tych schodach, nie chcąc, by Kim zauważył moje czerwone policzki.
Jimin:
Pijany ze szczęścia wtuliłem się w ciało mojego chłopaka. Zarumieniłem się lekko na jego słowa.
- Będą lepsze - powiedziałem, ale chyba już mnie nie usłyszał, bo jego oddech zwolnił. Zaśmiałem się cicho. Yoongi zasnął niemal natychmiast. Zdążyłem jeszcze dać mu buziaka w policzek, choć to raczej też przegapił. Przytuliłem się do niego i również odpłynąłem.
Taehyung:
- Ej, to nie prawda! To ty wyszedłeś z kryjówki! – krzyknąłem, śmiejąc się. Zerwałem się na równe nogi i popędziłem za nim. Dogoniłem tego królika dopiero w naszym pokoju, bo byłem już zmęczony po wcześniejszym bieganiu. Jednak nim podszedłem, zamknąłem drzwi na klucz. Manager na pewno się wścieknie i zrobi nam kazanie, bo rano nie będzie mógł się do nas dostać. Ale tak było bezpieczniej. Może Yoongi postanowi mnie zabić przez sen czy coś... Lepiej nie ryzykować.
Podbiegłem do Kookie'ego i złapałem go w ramiona.
- Jako zwycięzca zasłużyłem na coś więcej - powiedziałem cicho i zbliżyłem trochę swoją twarz do jego. Na moment się zawahałem. Jednak jego piękne oczka przekonały mnie do tego, bym pokonał te ostatnie dzielące nas centymetry i złączył nasze usta w delikatnym pocałunku.
Tym razem nie zamarłem. Starałem się lekko poruszać wargami tak, jak mi ostatnio opowiedział Hobi hyung. Stresowałem się okropnie, bo na pewno robiłem to bardzo nieudolnie. Jednak.... Jego wargi były takie przyjemne...
Odsunąłem się i spuściłem wzrok zawstydzony.
- Chodźmy spać – powiedziałem, ciągnąc go na łóżko.
Jungkook:
Zwiałem V, biegnąc co sił w nogach. Kochałem tę czynność, jednak tylko po ówczesnym rozgrzaniu, teraz była to lekka męczarnia. Jednak nie poddawałem się, jako pierwszy docierając do pokoju.
- Znów wygrałem. - Ucieszyłem się, klaskając w dłonie i już zapominając o poprzednim zdarzeniu.
O dziwo Taehyung zamknął drzwi na klucz, zaraz do mnie podchodząc i mnie obejmując. Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, bądź jakkolwiek zareagować, chłopak zbliżył się do mnie, oznajmiając, że zasłużył na coś więcej.
Zamurowało mnie. Potrafiłem się jedynie wpatrywać w jego piękne oczy, otoczone sporym wachlarzem rzęs. Nie wiedziałem do końca co ma na myśli...
Japonia? Powtórka z Japonii?
Od razu podskoczyło mi ciśnienie, co objawiło się zaczerwienieniem twarzy i lekkim zawrotem głowy.
To... było przyjemne, ale... boję się, znowu się boję.
Jednak zanim zdążyłem mu cokolwiek odpowiedzieć, szatyn złączył nasze usta. Ten pocałunek był inny, chłopak smakował delikatnie moje wargi, a ja całkowicie poddałem się tej pieszczocie. Dziękowałem swojemu umysłowi za tak wspaniały pomysł o zabawie w chowanego. Pragnąłem tego od czasu całusa w kącik ust, który miał miejsce jakieś pół godziny temu. Cieszyłem się również, że V postanowił przerodzić to w prawdziwy pocałunek, ja niestety nie miałem na tyle odwagi.
Kiedy po chwili oderwał się ode mnie, westchnąłem cicho, nadal nie otwierając oczu. To było naprawdę przyjemne. Jednak z mojego transu wybudziło mnie lekkie pociągnięcie w stronę łóżka.
Nieee, nie chcę jeszcze spać, zajmij się mną, proszęęę. Chcę tego więcej.
Oczywiście swoje myśli zachowałem dla siebie, idąc za nim grzecznie i zaraz siadając na łóżku.
Taehyung:
Gdy w końcu położyliśmy się na posłaniu niemal natychmiast wtuliłem się w młodszego.
- Mój króliczek - wyszeptałem zadowolony, przymykając oczy. - Śpij dobrze.
Starałem się w ogóle nie myśleć o tym, co widziałem nie tak dawno w pokoju obok. Naprawdę nie spodziewałem się zastać takiej sceny w najgorszych koszmarach. Nie ma to jak władować się do pokoju, gdzie twój przyjaciel...
Nie, nawet nie jestem w stanie dokończyć tej myśli.
W sumie to... Trochę mu zazdrościłem. Ale tak tylko troszkę. Nie wiem, czy ja i Jungkookie zrobimy to w najbliższym czasie w ten sposób. Mimo nocy w Japonii... Ach, to tak zawstydzające, że aż poczułem rumieńce na policzkach.
Już, trzeba pomyśleć o czymś innym. Yoongi na pewno spróbuje mnie dorwać. Będzie raczej szukał okazji sam na sam, więc nie mogę odstępować na krok mojego Jungkookie'ego. Wydaje mi się jednak, że w razie czego mam asa w rękawie. Pytanie brzmi, co się stanie, gdy go użyję...
Zmartwiony głaskałem palcami ramię mojego maknae. Chyba nie ma co się martwić na zapas. Przynajmniej tej nocy jesteśmy bezpieczni. Poczułem, jak powoli robię się zmęczony.
Jungkook:
Położyłem się niechętnie na tym łóżku, przykrywając nas kołdrą i przytulając do siebie Taehyung'a. Jeszcze raz pragnąłem poczuć jego słodkie usta na swoich, jednak nie potrafiłem o to zapytać. Byłem odważny jeśli chodziło o sporty ekstremalne, wszelkie niebezpieczne przedmioty, czy zwierzęta, jednak nie umiałem poprosić swojego chłopaka o zwykły pocałunek.
Ehh... jesteś beznadziejny Jungkook... Nie, zaraz! Tae słyszy moje myśli... i nawet jeśli teraz nie poruszy tego tematu, to zapewne zrobi to w najbliższym czasie!
Szybko się uspokoiłem, wtulając swoją twarz w jego włosy.
- Dobranoc, Taehyungie, kocham Cię bardzo mocno – zapewniłem go, ściskając nieco mocniej. Pomimo wyczerpującego dnia, przygody, które niedawno przeżyłem, nie pozwoliły mi na szybkie przyjście snu. Długo się męczyłem, znów niepotrzebnie analizując anatomię Kim'a.
Hmm... Tae w końcu mi nie zdradził dlaczego mam się trzymam od Yoongi'ego z daleka. Muszę to z niego jakoś wyciągnąć.
Wiedziałem, że mogę sobie pozwolić na swobodne myślenie, bo mój cudowny chłopak, zasnął po chwili, mrucząc coś do siebie cicho. Jednak po niecałych dwudziestu minutach, również ja zdołałem zamknąć oczy, całując V w głowę i znów cicho wzdychając.
- Nie wiem czy jeszcze Ci to mówiłem... ale Cię kocham i nie wiem co bym bez Ciebie zrobił – powiedziałem bezgłośnie, a zaraz po tych słowach, pozwoliłem sobie na zamknięcie oczu i zażycie odrobiny snu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top