1

Pamiętajcie o plusiku dla Avangeee

_______

Jimin:

Tegoroczne lato zwiastowało piękną pogodę. Słońce grzało już od kilku dni dość mocno, czasem aż do przesady. Jedyną ulgę przynosiły niewiele chłodniejsze noce. Jednak czy pogoda miała dla nas jakiekolwiek znaczeniem, skoro i tak czy siak codziennie byliśmy tak samo zmęczeni? A no właśnie, chyba nie bardzo. Chociaż wypada docenić klimatyzację w naszym samochodzie, bo przez ostatnie kilkanaście minut dała namiastkę ulgi i pozwoliła odpocząć.

Wracaliśmy właśnie z nagrania kolejnego występu z naszą piosenką Dope. Muszę przyznać, że mimo całego zmęczenia czułem się jak ryba w wodzie. Cała uwaga skupiała się głównie na mnie ze względu na czerwone włosy zafundowane mi przez naszą ukochaną fryzjerkę. Jednak nie miałem teraz siły, by cieszyć się z coraz większej miłości do mojej osoby. Marzyłem już tylko o moim łóżku. Chyba jedynie myśl o moim wygodnym posłaniu pozwoliła mi dobrnąć jakoś do naszego dormu. Oczywiście czekała nas jeszcze kolejka pod prysznic, a z moim szczęściem przegrałem losowanie i wypadło, że byłem ostatni. Usiadłem na podłodze w korytarzu i oparłem się o ścianę. Jak zawsze moje myśli powędrowały w kierunku maknae, dla którego straciłem głowę już dawno temu. Niestety, dzieciak ignorował mnie przy każdej próbie zwrócenia na siebie jego uwagi. Coraz częściej miałem tego dość.


Yoongi:

Lato zdecydowanie nie należało do mojej ulubionej pory roku. Nie dość, że słońce denerwowało mnie ciągłymi upałami, przez które stróżki potu latały się po moich plecach, to jeszcze klimatyzowane studia nagraniowe nie raczyły obniżyć wystarczająco temperatury, by dać ulgę idolom produkującym się na scenie. Dziś wszystko mnie denerwowało, jednak nic nie zdołało jeszcze wyprowadzić z równowagi. Szczególnie kiedy zerkałem w stronę pewnego czerwonowłosego chłopaka, cały stres i złość nagle opadały. Tak jak przepadałem za Jimin'em w brązowych włosach, tak w czerwonych przyprawiał mnie o ciarki w miejscach, w których nie powinien. Starałem się tego nie pokazywać, skupiając wyłącznie na występie, na zbyt szybkiej - jak na moje umiejętności - choreografii oraz tępieniu Jungkook'a przy każdej możliwej okazji.

Kiedy powróciliśmy do dormu, nie miałem zamiaru ugadywać się na te głupie kolejki, odtrącając łokciem maknae i wparowując tam jako pierwszy. Wiedziałem, że znowu oberwie mi się od Namjoon'a, ale co mnie to obchodzi? Nie mam już siły czekać, chcę się jak najszybciej położyć i w końcu odespać te męczące godziny wywiadów i nagrań.


Jimin:

Widziałem całą sytuację, w jakiej znalazł się mój Jungkookie, ale nie miałem jak zareagować, bo ten niewielki wysiłek, jakiego wymagało ode mnie stanięcie w jego obronie, to było stanowczo za dużo. Nawet nie wiedziałem, kiedy moja głowa opadła na bok i odpłynąłem w krainę snów. Naprawdę za dużo od nas wymagali. Wiem, sława ma swoją cenę i naprawdę chciałem dawać z siebie jak najwięcej dla naszych ARMY, jednak teraz potrzebowałem odpoczynku.

Najlepiej u boku Kookie'ego...

Z tą myślą zasnąłem.


Yoongi:

Zanim opuściłem łazienkę, zdążyłem zwyzywać cały świat, szczególnie liczne kosmetyki Jungkook'a, które walały się nawet po moich szafkach. Starałem się zignorować chęć mordu na tym dzieciaku, zauważając, że w dormie zrobiło się już cicho. Czyżby wszyscy zasnęli czekając aż wyjdę z tej łazienki? Jeden chłopak na pewno padł ofiarą zmęczenia, leżąc na zimnych panelach i wyglądając przy tym aż nazbyt uroczo.

- Fuck - wyszeptałem do siebie, chyba nie mając zamiaru go tak zostawiać. Zaraz przykucnąłem przy śpiącym chłopaku, dotykając jego ramienia i trzepiąc nim lekko.

- Jiminnie, przeziębisz się, wstawaj stąd.


Jimin:

- Jeszcze chwilę... - jęknąłem cicho nie otwierając oczu.

Nie przerywa się przecież snów o moim słodkim maknae. Znaczy, chyba, że pojawia się w nich Suga. Ostatnio hyung coraz częściej zjawiał się przed moimi oczami, zwłaszcza w nocy, gdy jestem bardzo zmęczony. Śni mi się wtedy najczęściej, że jestem z Kookie'm na jakiejś randce i w pewnym momencie moje Ciasteczko zmienia się w Yoongi'ego. Zawsze mi wtedy jakoś głupio na drugi dzień. No bo trochę czuję się tak, jakbym zdradził jeszcze-nie-mojego-ale-może-kiedyś Jungkook'a.


Yoongi:

- Jiminnie, nie uniosę Cię, musisz mi pomóc. - Nie miałem zamiaru tak łatwo odpuszczać, bojąc się o jego zdrowie. Nasze promocje nie pozwalały na leżenie w łóżku, musieliśmy być w ciągłym ruchu. Postanowiłem wykorzystać sytuację, w której korytarz opustoszał. Rozejrzałem się jeszcze na boki, przysiadając już przy Park'u i uśmiechając do siebie. Nie umiałem się powstrzymać przez wpleceniem palców w jego miękkie włosy. Marzyłem o tym od kilku dni, jak tylko ujrzałem ten nowy kolor. Chyba polubię w końcu nasze stylistki... chociaż nie, mój blond to przesada.


Jimin:

Poczułem, że ktoś dotyka moich włosów. Zamruczałem nie mogąc się powstrzymać, to uczucie było bardzo przyjemne. Otworzyłem niechętnie oczy uśmiechając się delikatnie. Jakież było moje zdziwienie, gdy napotkałem wzrok mojego blondwłosego hyung'a. Swoją drogą wyglądał całkiem nieźle. Jasne pasma świetnie do niego pasowały. Zresztą Suga zawsze prezentował się dobrze, w końcu jego pseudonim nie wziął się z powietrza.

- Co robisz w moim łóżku, hyung? - zapytałem sennie.


Yoongi:

Nie dane mi było długie rozkoszowanie się tą miękkością i odgłosami wylatującymi z ust chłopaka. Park zaraz się przebudził, przyprawiając mnie tym samym o zawał. Nie miałem zamiaru do niczego się przyznawać, uciekając z ręką i chowając ją za plecy, oczywiście zupełnie niepotrzebnie.

Uspokój się, Yoongi, nie zachowuj się jak debil.

- Nie jesteś jeszcze w swoim łóżku, a nie mam jak Cię przetransportować z tego korytarza. Wstawaj, bo chciałbym już pójść spać - oznajmiłem mu, nie wykonując na razie żadnego ruchu.

Trochę obawiałem się, że wszystko czuł, a co gorsza widział, wtedy na pewno nie dałbym rady jakkolwiek się z tego wywinąć. Zresztą, wszystko byłoby łatwiejsze, gdyby maknae zaginął w tajemniczych okolicznościach.


Jimin:

Potrzebowałem chwili, by ogarnąć sens słów starszego. W sumie to by tłumaczyło dlaczego jest mi tak niewygodnie... Podniosłem się niechętnie. Darowałem sobie prysznic kierując się w stronę pokoju, który dzieliłem z Hobi'm i Tae. Musiałem wspierać się o ścianę by nie upaść. Niestety mój plan nie wypalił i wylądowałem tuż przed łóżkiem znowu zasypiają.


Yoongi:

Widząc jak czerwonowłosy podnosi się z tej podłogi z wielkim trudem, od razu postanowiłem go asekurować. Oczywiście ograniczyłem się do trzymania rąk na odległość kilku centymetrów, nie chcąc umieszczać ich na ciele Park'a. Wstałem równo z chłopakiem, pozostając już w miejscu i obserwując jego poczynania. Wiedziałem, że powinienem za nim ruszyć, jednak przez pierwsze kilka sekund radził sobie całkiem dobrze, dlatego po prostu się przypatrywałem. Niestety, nie dotarł do swojego łóżka, lądując tuż przed nim i zapewne uszkadzając sobie którąś z części ciała. Ten chłopak mnie kiedyś wykończy, bo przez niego moje serce znów przyspieszyło i po raz kolejny nie było to w pozytywnym znaczeniu.

- Jiminnie! - wykrzyknąłem, mając gdzieś śpiących chłopaków. Najważniejsze było zdrowie tego dzieciaka, które obecnie było zagrożone.

Zaraz do niego podbiegłem, ponownie kucając i tym razem starając się go podnieść, prosząc o pomoc, ponieważ moje siły ograniczały się jedynie do unoszenia telefonu i odpisywaniu znajomym, managerom, czy też CEO. Nigdy nie kwapiłem się, by odwiedzić siłownię... może powinienem zacząć, aby móc ratować tę niemotę?


Jimin:

Ledwo dotknąłem podłogi, a już ktoś szarpał mnie, bym się podniósł.

- Dajcie mi spać. - Jęknąłem i pozwoliłem się ułożyć w łóżku. Nawet nie wiem, kto mi pomógł. Mój uśpiony umysł takich szczegółów już nie ogarniał. Czując pod sobą miękką pościel przekręciłem się, by ułożyć ciało trochę wygodniej, ale natychmiast zaskomlałem żałośnie. Dłoń, na której się położyłem zapiekła żywym ogniem. Poderwałem się z miejsca przytulając do klatki piersiowej bolącą część ciała. Łzy momentalnie stanęły mi w oczach.

Czy ja się dzisiaj do cholery położę?

Spojrzałem na Yoongi'ego, który stał w pokoju razem z najwidoczniej obudzonym Hoseok'iem. Tae nadal leżał na swoim łóżku śpiąc w najlepsze. Zazdrościłem w tej chwili kosmicie, ale to uczucie było gdzieś z tyłu głowy, bo póki co główną myślą był ból.


Yoongi:

Kiedy Jimin znalazł się już na łóżku, mogłem w końcu odetchnąć.

Ale czy nie powinienem go czasem rozebrać?

Nie sądzę, abym zdołał wytrzymać takie widoki. Często widziałem jego ciało, jednak nigdy nie miałem okazji pozbywać się z niego ubrań. Moje wewnętrzne wahania przerwał czerwonowłosy, zmieniający nagle pozycję do siedzącej i łapiący się za jedną z dłoni.

O co chodzi? Co się stało? Uderzył się przy upadku? Powinienem był to sprawdzić!

Szybko zająłem miejsce obok Park'a, ignorując zdziwionego Hoseok'a.

- Weź rękę, nie dotykaj jej - rozkazałem twardo, starając się opanować tę sytuację i to jak najszybciej. Jeśli chłopak złamał rękę i to przez tak głupi upadek, wszyscy będziemy mieli przejebane, nie tylko on.

- Uszkodzisz się jeszcze bardziej - dodałem po chwili, czekając aż mnie posłucha.


Jimin:

Spojrzałem na mojego hyung'a puszczając dłoń zgodnie z poleceniem.

- Raczej nie jest złamana. Chyba po prostu niefortunnie się uderzyłem - powiedziałem, próbując się usprawiedliwić.

Doskonale zdawałem sobie sprawę jak niebezpieczne zarówno dla mnie, jak i reszty zespołu jest stracenie pełnej sprawności fizycznej.

- Hyung, chyba wystarczy ją usztywnić bandażem - dodałem ze spuszczoną głową. - Przepraszam, że się wystraszyłeś. Nic mi nie będzie.

Nie rozumiałem sam siebie. Dlaczego tak się przed nim usprawiedliwiałem? Prawdopodobnie dlatego, że Suga jest bardzo zły, gdy obrywa przez błąd kogoś innego. A ja nie chciałem być jego powodem do dodatkowych zmartwień.

- Pójdę po ten bandaż - stwierdziłem po chwili ciszy, podnosząc się z łóżka. Skok adrenaliny momentalnie odsunął ode mnie zmęczenie, zdawałem sobie sprawę, że nie na długo, ale powinno wystarczyć, bym w tym czasie zajął się ręką.


Yoongi:

Niezbyt go słuchałem, martwiąc się raczej o jego dłoń. Zbadałem ją w kilku miejscach, stwierdzając, że faktycznie musi być tylko stłuczona, albo co najwyżej spotkała się z podłogą pod nietypowym kątem i to było powodem tego bólu. Nie byłem jakimś ekspertem, jednak wiedzę ogólną posiadałem, dlatego nie pozwoliłem ruszyć mu się z miejsca.

- Siedź, sam to zrobię. - Zatrzymałem go jak tylko zobaczyłem, że ma zamiar się podnieść i zapewne udać się do kuchni. Jako hyung powinienem się o niego troszczyć i pomimo ogromnej niechęci do jakiegokolwiek przemieszczania o własnych nogach, dla niego mogłem to zrobić. Nawet po kilkugodzinnych męczarniach w tej saunie zwanej studiem.

- Hoseok, przypilnuj go - rozkazałem rozbudzonemu chłopakowi, wychodząc już z tego pokoju i zaraz udając się do kuchni. Doskonale wiedziałem gdzie umiejscowiona była nasza apteczka, w końcu nieraz przynosiłem ją mojemu współlokatorowi, który lubił uszkadzać sobie palce i inne części ciała, przeróżnymi narzędziami kuchennymi. Tym razem się nie ociągałem, szybko powracając do Park'a i zajmując jego ręką.

- Chyba będę zmuszony częściej Cię pilnować, Jiminnie. Bo zanim skończymy promocje, to ty mi się wykończysz. - Zaśmiałem się, obwiązując mu tę rękę i starając się zignorować te kilka centymetrów, dzielące nasze twarze. Był tutaj Jung, dlatego nie mogłem się rzucić na Park'a, choć przyznam, że chętnie bym to zrobił, najlepiej w tej chwili.


Jimin:

Grzecznie siedziałem na łóżku, wymieniając kilka zdań z Hobi'm na temat jutrzejszego (albo raczej dzisiejszego, bo przecież było już dawno po północy) grafiku. Yoongi zaskoczył mnie. Powinien wykopać naszą Nadzieję po apteczkę, a zrobił to sam. Gdzie mój leniwy Suga? Nic jednak nie powiedziałem na ten temat, gdy wrócił. Ręka nadal niemiłosiernie bolała, ale cierpliwie czekałem na jej opatrzenie. W tym czasie Hoseok przemieścił się na swoje łóżko obserwując nas. I gdyby nie te zmartwione oczy pewnie byłoby ze mną gorzej, gdyż bliskość blondyna działała na mnie w niepokojący sposób. Coraz częściej łapałem się na tym, że nie mogę się nacieszyć jego widokiem odkąd wyglądał tak przystojnie. A jeszcze wtedy na nagrywaniu teledysku, gdy miał na sobie mundur...

Rany, Jimin, o czym ty myślisz...

Przeniosłem wzrok ma moją opatrzoną dłoń.

- Dziękuję, hyung - powiedziałem radośnie, poruszając palcami by sprawdzić, czy jest ok. Bolało trochę mniej, więc od rana powinno być tylko lepiej.


Yoongi:

Nie mogłem się powstrzymać przed skomentowaniem wzroku Park'a. Chłopak powinienem przyglądać się zabiegowi, który wykonywałem na jego ręce, a nie mojej twarzy.

- Powiedz słowo, a pozbędę się Seokjin'a z pokoju - oznajmiłem, pół żartem, pół serio, chcąc zbadać jego reakcję na taką perspektywę. W końcu Jimin uganiał się tylko za maknae, mając gdzieś moją osobę. Było tak od samego debiutu i nie sądzę, aby kiedykolwiek miało się zmienić... tylko dlaczego patrzył na mnie w ten sposób? Nie byliśmy na scenie, ani przy fanach, dawał mi mylne znaki.

- Śpij na prawym boku, ewentualnie na plecach i bądź ostrożny, bo inaczej uszkodzisz się jeszcze bardziej - dodałem, chowając już pozostałe materiały i zbierając się powoli do wyjścia. Oczywiście najchętniej zostałbym przy nim całą noc, pilnując, aby niczego już sobie nie zrobił, jednak te osiem godzin snu, które uzbierało się przez cały dzień drzemek podczas przerw, było dla mnie niczym.


Jimin:

Słysząc żart Sugi spiąłem się lekko. Sam często takie rzucałem w stronę maknae. Znaczy dla mnie one nie były śmieszne, raczej aż zbyt szczere, jednak nikt, a zwłaszcza ten mały diabeł, nie traktował mnie poważnie.

Poczułem, że na te słowa zapiekły mnie policzki. Oby tylko nie pasowały kolorem do włosów... Cała ta sytuacja była rodem ze sceny, gdzie graliśmy przed fankami wielkie romanse. Postanowiłem jednak dołączyć do zabawy starszego ciekaw, co się kryło za jego słowami.

- A co zrobimy, gdy się pozbędziesz Jin-hyung'a? - zapytałem oblizując wargi tak, jak uczyli nas w czasie lekcji fanservisu. Aż śmiać mi się chciało na myśl o tym, że takie rzeczy wykorzystywałem w codziennym życiu, jednak nie czas był teraz na rozpraszanie się. Poza tym czułem, że adrenalina się wypala i powoli znów robiłem się senny.

- Będziesz tylko pilnował, bym odpowiednio spał hyung? - dodałem, kładąc nacisk na drugie słowo.

Yoongi, w co ty chcesz się bawić o tej porze? I dlaczego wyglądasz tak seksownie stojąc w blasku księżyca wpadającego przez okno.

Tak, Jimin, jesteś już zmęczony, skoro myślisz o takich rzeczach.


Yoongi:

Gorąco, które momentalnie ogarnęło całe moje ciało, wcale nie było spowodowane kolejną upalną nocą - ta o dziwo była chłodna. Jimin nie spuszczał ze mnie wzroku, a jego policzki idealnie zlały się z kolorem jego włosów.

Zawstydziłem go? Moim stwierdzeniem? Czyżby odebrał to na poważnie?

Wszelkie moje wątpliwości zostały rozwiane tuż po krótkiej scenie fanserwisu, który niestety sprawiał, że krew spływała mi w niebezpieczne rejony.

- Jiminnie - wyszeptałem, mrugając kilkakrotnie, aby pozbyć się wizji jęczącego pode mną Park'a. - Idź już spać, tylko uważaj na siebie, powiedziałem.

Nie mogłem dłużej tego ciągnąć, zmuszając się do skierowania w stronę wyjścia. Oczywiście nieznana mi siła, mocno spowalniała moje ruchy, prosząc o pozostanie przy Jimin'ie, a najlepiej o spędzenie z nim tej nocy.


Jimin:

Widziałem jak chłopak ociąga się z wyjściem. Chciał coś jeszcze dodać? A może aż tak się o mnie martwił? Nie, to raczej niemożliwe. Swag Suga martwi się tak poważnie tylko o siebie. Fakty były jednak takie, że chciałem go zatrzymać. Ale co miałem powiedzieć? "Chcę z tobą spać hyung"?

Moje rozmyślenia przerwały zamykające się za starszym drzwi. Położyłem się ostatecznie próbując zrozumieć, co siedzi w tej mojej głowie. Gdybym miał to narysować, to jakieś 90% obrazka zajmowałaby karykatura Jungkook'a, bo przecież moje zdolności artystyczne lepiej by mi go przedstawić nie pomogły. 9% - BTS, muzyka, taniec. I ten 1%... Yoongi?

Ale dlaczego on nagle dostał procent na wyłączność?

Postanowiłem sam siebie zrozumieć. A mogłem to zrobić tylko w jeden sposób.

Podniosłem się i podreptałem do pokoju najstarszych hyung'ów. Wszedłem bez pukania od razu kierując się na łóżko rapera.

- Hyung - powiedziałem cicho. Nie chciałem obudzić Seokjin'a, więc lekko szturchałem ramię Sugi. - Hyung, mogę z tobą spać?

Tae często sypiał z Jungkook'iem. Wiedziałem o tym, bo znikał wtedy z pokoju. Zazdrościłem mu tego cholernie. Wyobrażałem sobie, jak by to było mieć Jeon'a przy swoim boku i moje serce zawsze wtedy przyspieszało. A teraz na myśl, że mógłbym leżeć obok Yoongi'ego... No właśnie. Co czułem?


Yoongi:

Po opuszczeniu pokoju naszego zespołowego dziwaka, tego płomiennowłosego chłopaka, który mącił mi w głowie i Hoseok'a ze zbyt dużymi pokładami ADHD, od razu pożałowałem swojej decyzji. Powinienem był zostać, mimo wszystko postarać się nim zaopiekować, oczywiście na swój sposób. Jednak nie byłem przyzwyczajony do spania z innymi osobami. Moje łóżko to moja świątynia, nikt nie miał do niego wstępu... ale czy Park nie był wyjątkiem? Od zawsze był odstępstwem od moich zasad i idei. Kiedy któryś z chłopaków miał problem, nie kiwałem nawet palcem, jednak gdy to Jimin'owi coś się działo, stawałem na głowie, aby wszystko poskładać do kupy, uszczęśliwiając Park'a. Tym razem również tak było, w końcu od dobrych trzydziestu minut mogłem sobie smacznie spać, a po raz kolejny wybrałem opiekę nad tym dzieciakiem.

Z taką myślą, położyłem się na swoje łóżko. Mój współlokator zdążył już ułożyć się w dziwnej pozycji, zrzucając kołdrę na podłogę i pochrapując cicho. Zignorowałem go, nie mając zamiaru zmieniać mu tej pozycji, choć wiedziałem, że rano będzie narzekał na ból pleców.

Zdążyłem jedynie zamknąć oczy, a zaraz poczułem rękę na swoim ramieniu.

KTO ŚMIAŁ...?

Nie dokończyłem swojej myśli, przenosząc wzrok na Jimin'a.

Czy ja się przesłyszałem?

- Dlaczego chcesz ze mną spać? - Stałem się podejrzliwy, w końcu niecodziennie słyszę takie słowa z jego ust. Co prawda, sam mu to zaproponowałem, ale w żartach. Nie sądziłem, że pójdzie za mną do pokoju.

Leżeć

Rozkazałem pewnej części ciała, znów podniecając się na samą myśl o trzymaniu Park'a w swoich ramionach. To zdecydowanie była zbyt niebezpieczna perspektywa.


Jimin:

- Nie mogę zasnąć, bo boli... - marudziłem cicho, starając się zrobić smutną minkę. Tak, wiem, daleko mi do króla aegyo, miłościwie nam panującego Hoseok'a, ale starałem się.

- Proszę. Boję się, że ręka mi się dziwnie wywinie i rano będzie jeszcze gorzej... Nie będę ci przeszkadzał, obiecuję.

Gadałem, co tylko mi ślina na język przynosiła, aby w końcu się zgodził. Zależało mi na tym - już samo to sprawiło, że pomyślałem iż coś jest ze mną nie tak. To tylko 1% w mojej głowie!

Kucnąłem na podłodze, by być na poziomie wzroku Yoongi'ego. Patrzyłem prosto w jego zmęczone, zawsze podkrążone oczy. Biedny hyung, tak ciężko pracował. Zawsze się z niego śmialiśmy, że tylko śpi i się leni, ale prawda była taka, że dawał z siebie naprawdę dużo. Gdybym miał wskazać, komu najbardziej zależy na spełnieniu swoich marzeń to stanowczo wybrałbym jego. Chociaż Jungkookie też się starał jak mógł. Jednak on był nadal dzieckiem, a hyung... On patrzył na to wszystko dużo poważniej, a przynajmniej takie sprawiał wrażenie. Nie rozumiałem, dlaczego reszta tak narzeka na jego brak zaangażowania w zespół. Dla mnie zawsze był miły. Chociaż nie, to złe słowo. Suga w jakiś sposób opiekował się mną, choć jego uwagi mi często dokuczały. Za bardzo jednak byłem mu wdzięczny, by się nimi szczerze przejmować.


Yoongi:

Jak zwyczaj wrzucałem Park'a do kategorii: „zaciągnąć do łóżka", to tym razem wylądował w kategorii: „uroczy - przygarnąć i się zająć". Mocno rozważałem tę kwestię, przecierając ręką zmęczone oczy, w których powoli zaczynały zbierać się łzy, głównie przez światło lamp ulicznych, wpadające przez okno w pokoju.

Czekałem na taką okazję kilka lat, jednak czy łóżko było dobrym pomysłem? Jego bliskość wykończy moje zmysły, nie powinienem się w ten sposób rozpraszać, w końcu jutro czekają nas kolejne nagrania i występy.

- Ale... masz się trzymać swojej strony łóżka. - Postawiłem mu jeden warunek, naprawdę nie rozumiejąc swojego umysłu.

Dlaczego to powiedziałeś? W końcu mogłeś go mieć w swoich ramionach i tak łatwo sobie odpuściłeś? Nie poszedł do Jungkook'a, tylko przyszedł do Ciebie, to chyba coś znaczy... odkręć to!

- Chyba, że boisz się o swoją rękę... wtedy możesz się... a, nieważne. - Szybko zmieniłem zdanie, naprawdę nie potrafiąc ubrać tego w słowa. Najwyżej usprawiedliwię się zmęczeniem.

- Chodź. - Zachęciłem go, przesuwając się nieco i czekając aż zajmie miejsce obok mnie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top