9

Yoongi:

Kiedy Jimin przejął inicjatywę, uniosłem brew zaciekawiony. Nigdy nie pozwalałem dominować moim partnerom, a to przewrócenie mnie na plecy właśnie to zwiastowało. Oczywiście powstrzymałem się od wydawania jakichkolwiek odgłosów, nawet kiedy krocze Park'a otarło się o moje. Było to przyjemne i cholernie pobudzające, jednak w łóżku tylko Jimin miał mi jęczeć.

Tym razem moje dłonie wylądowały na jego nogach. Czekałem grzecznie aż przejdzie do działania, po prostu wpatrując się w jego kuszące ciało.

Piosenka, która popłynęła z jego telefonu, wywołała na mojej twarzy łobuzerski uśmieszek. Wiedziałem jak się to skończy. Już byłem podniecony, a jeśli Park zacznie wywijać swoim ciałem, nie powstrzymam się i zapewne rzucę w końcu na niego.

Jego taniec, wzrok i te ruchy, sprawiły, że miałem ochotę przyciągnąć go do siebie i zedrzeć z niego ubrania. W końcu tyle czekałem na taki moment, a to droczenie się, w niczym mi nie pomagało.

Przez cały czas mój język automatycznie lądował na wyschniętych wargach, starałem się powstrzymać przed dotykaniem go, jednak za każdym razem kiedy się zniżał, moje ręce same odnajdywały do niego drogę, przejeżdżając po odsłoniętym ciele. Nie mogłem nacieszyć się tym widokiem. Taki taniec, tylko dla mnie, do tego bez koszulki... miałem ochotę rozkazać mu zdjąć z siebie wszystko i grzecznie do mnie przyjść, jednak nie chciałem tak szybko kończyć tej zabawy, w końcu nie znałem jego pełnego doświadczenia w tych sprawach, mogłem go przestraszyć.

Dopiero jego słowa przywołały mnie na ziemię, do tej pory wpatrywałem się w niego jak zahipnotyzowany.

- Jiminnie... - Mój głos był mocno zachrypnięty, chyba od nadmiaru emocji i powoli wykańczającego mnie podniecenia. – Gdybyś tego nie zaproponował, nie dałbym Ci dzisiaj zasnąć – oznajmiłem mu, nie mając zamiaru pozbywać się tej chrypki.

Uniosłem się nieco na łokciu, by móc wylądować jedną ręką w tych cudownych włosach, zaraz zjeżdżając nią nieco niżej, na szczękę i kończąc na zbadaniu opuszkiem palca, jego dolnej wargi.


Jungkook:

Cieszyłem się na kolejny maraton anime, do tego z moim najwspanialszym Taehyung'iem. Wszystkie moje zmartwienia odłożyłem na później, szczególnie kiedy chłopak wylądował w moich ramionach. Chętnie go do siebie przytuliłem, włączając nam tę „Miłość na uwięzi" i czekając aż dowiemy się do jakiego gatunku się zalicza ta produkcja.

Zdębiałem, dosłownie zdębiałem widząc pierwsze kadry, w której była jednoznaczna scena robienia... no właśnie!

Moja twarz automatycznie zrobiła się cała czerwona, nie oglądałem takich rzeczy, nie miałem na to czasu. Wiedziałem, że hyungowie często to robią, ale ja znałem inne przyjemności, jedną z nich była muzyka.

Miałem nadzieję, że Taehyung zaraz to wyłączy. Nie chciałem wyjść na jakiegoś homofoba, dlatego leżałem przy nim grzecznie, oczywiście z zamkniętymi oczami, chociaż same dźwięki wystarczająco mnie podniecały. Mimowolnie zacząłem sobie wyobrażać mnie i Kim'a w takiej sytuacji. Ja – jako jego zabawka, a on – jako mój pan.

Kookie, uspokój się, nie myśl tak o nim, to przecież Twój Tae... Twój przyjaciel...

Zganiłem się w myślach, odnotowując narastający problem w moich spodniach.

Chciałem tego, chciałem bliskości z nim... tylko dlaczego? Przecież nigdy nie podobali mi się chłopcy.

Ten cały maraton był beznadziejnym pomysłem.


Jimin:

Gdy palec starszego wylądował na moich wargach oblizałem je, zahaczając o niego.

- Rozluźnij się hyung - powiedziałem pewnie i wysunąłem dłoń spod jego koszulki podnosząc się trochę, by łatwiej mi było pozbawić go zbędnej odzieży. Czułem niemiłosierny uścisk w mojej bieliźnie, jednak sprawnie to ignorowałem. Yoongi jest moim celem. Jego zadowolenie. Nie moje.

Razem ze spodniami zniknęły z jego pośladków bokserki, a moim oczom pierwszy raz ukazał się w całej swej okazałości penis starszego. Nim wziąłem go do ust chciałem jeszcze trochę podroczyć się ze starszym. Podsunąłem jego koszulkę do góry odsłaniając mlecznobiałą skórę na jego brzuchu. Objąłem prawą ręką jego przyjaciela i powoli kręciłem kciukiem kółka na jego czubku. Moje usta wylądowały na podbrzuszu znacząc na nim ścieżkę językiem. Paznokcie drugiej ręki lekko drapały biodro Yoongi'ego. Nie chcąc już dłużej torturować chłopaka zbliżyłem usta do główki i ucałowałem ją, a następnie patrząc w oczy Sugi powoli pochłaniałem kolejne centymetry. Nie lubiłem tego uczucia. Sprawiało dyskomfort, ale w końcu czego się nie robi, by zadowolić ukochanego. Tylko dlaczego on ma tak duży ten skarb? Nie żeby to była wada, no ale w tym wypadku...

Sięgnąłem po dłoń starszego i nakierowałem ją na swoje włosy. Chciałem, by nauczył mnie swojego ulubionego tempa, co niemal natychmiast uczynił. Nie musiałem długo czekać, już po chwili poczułem na języku pierwsze słone krople, przygotowując się na połknięcie wszystkiego.


Taehyung:

Gdy pierwszy odcinek serii się skończył miałem poważny problem. Żaden z nas się nie spieszył do włączenia następnego. Chciałem zerknąć na Jungkook'a, ale mój wzrok zatrzymał się na jego spodniach. Znajdowały się w podobnym stanie, co moje. Nim się zorientowałem, moja ręka już sięgała, by dotknąć jego krocza. W porę się jednak powstrzymałem.

Co ja wyprawiam?

- Jungkookie... - szepnąłem niepewnie. - Ja... Ja chyba muszę wyjść... Do łazienki...


Yoongi:

Jiminnie wyglądał mi jednak na osobę doświadczoną w tym temacie. Chyba nie miałem się czego obawiać, chętnie poddając się jego działaniom. Oczywiście najchętniej zobaczyłbym go klęczącego przede mną i proszącego o pozwolenie na zabawę, jednak wiedziałem, że to nie był ten typ. Park zaliczał się do kategorii: „kochaj się ze mną", a nie „pieprz mnie mocniej", chociaż wiedziałem, że i do tego kiedyś dojdziemy.

Przez okres wstępnych zabaw, byłem cierpliwy, wpatrując się po prostu w czerwonowłosego i czekając aż pochłonie go całego. Uśmiechałem się lubieżnie, błądząc wzrokiem po jego twarzy. Chyba w takiej postaci lubiłem go najbardziej. Teraz będę go częściej namawiał do sprawiania mi takich przyjemności.

Kiedy nakierował mi dłoń na swoje włosy, chętnie ją w nie zatopiłem, zaraz pomagając mu z ustaleniem odpowiedniego tempa. Jego ciepłe usta i język sprawiły, że miałem ochotę znaleźć się jeszcze głębiej, rzucając co jakiś czas wiązanką przekleństw. Jednak nie znałem możliwości Jimin'a, dlatego chciałem to zakończyć jak najszybciej, każąc mu przyspieszyć i zaraz rozlewając się w jego wnętrzu.

Jeszcze raz rzuciłem krótkim przekleństwem, zakończonym jego imieniem. Jednak nie opadłem na łóżko, nadal podtrzymując się na łokciach i szybko uspokajając zarówno swój oddech, jak i bicie serca. To było zupełnie inne od tego, co otrzymywałem do tej pory. Kochałem go i wiedziałem, że muszę i jego zaspokoić. O dziwo, sam tego chciałem, zaraz przenosząc się do normalnego siadu, podciągając bokserki i zapinając spodnie.

- Chodź tu do mnie – poprosiłem go, pokazując na obszar przed sobą i rozchylając lekko ramiona. Miałem już plan, tylko chłopak musiał się grzecznie słuchać i wykonywać wszystkie moje rozka... prośby.


Jungkook:

Słysząc słowa Taehyung'a, uchyliłem niepewnie jedno oko. Bałem się cokolwiek powiedzieć, dlatego pokiwałem niepewnie głową, chcąc pozbyć się chłopaka ze swoich ramion. Jeśli zostałby tutaj o minutę dłużej, zapewne nie powstrzymałbym się, prosząc go o sprawienie mi przyjemności... często miewałem takie problemy, szczególnie ostatnio i szczególnie na scenie. Spowodowane były wspólnym przebieraniem w garderobie, kiedy to miałem okazję dokładnie przyjrzeć się ciału szatyna...

Nie, Kookie, przestań, jesteś dzieckiem, przestań tak myśleć!

Znów musiałem się uspokajać, licząc, że Taehyung jak najszybciej opuści to łóżko.


Jimin:

Przyjąłem całe jego nasienie bez problemu, oblizując jeszcze wargi na koniec. Smakował całkiem dobrze, jakkolwiek to nie brzmi.

Byłem zadowolony z siebie. Yoongi raczej też, jego reakcje mówiły same za siebie. Chyba oczekiwałem jakiejś pochwały, bo nie otrzymując żadnych słów trochę się rozczarowałem. Szybko jednak przestałem o tym myśleć, gdy Suga poprosił, bym się przybliżył. Chętnie spełniłem jego prośbę. Przytuli mnie, pocałuje i pójdziemy spać. Znaczy... Ja nie tak szybko, bo póki co bolesny problem w moich spodniach za bardzo mnie w tym rozpraszał. Nie chciałem jednak nic na ten temat mówić. W końcu umiem sobie sam poradzić.


Taehyung:

Patrzyłem na tę niewinną twarz mojego przyjaciela. Wyglądał w tej chwili tak uroczo. Zaczerwienione policzki, przyspieszony, płytki oddech. Jak mam go zostawić w takim stanie samego? Moje małe urocze stworzonko... Myślenie się po prostu u mnie wyłączyło. Ręka, którą zatrzymałem w połowie drogi, sama powędrowała dalej do celu.

- Jungkookie... - szepnąłem tuż przy jego uchu. - Kookie, pomogę ci. Dobrze? - zapytałem cicho i musnąłem wargami płatek jego ucha.

W tej chwili nie liczyło się dla mnie zupełnie nic. Cały świat skurczył się do tej jednej osoby. Mojego maknae. Nawet Yoongi nie był w tej chwili dla mnie ważny. Powoli masowałem ręką nabrzmiałe krocze młodszego czekając na zgodę lub odrzucenie.


Yoongi:

Nie miałem zamiaru zostawiać go w takim stanie, lubiłem sprawiać przyjemność moim partnerom i partnerkom, a z Jimin'em będę miał podwójną rozkosz.

Przygarnąłem go w swoje ramiona, przytulając od tyłu i sadzając przed sobą.

- Spokojnie, Jiminnie – wyszeptałem mu tuż obok ucha, muskając lekko jego szyję i sięgając już do jego rozporka. – Nie zostawię Cię teraz, w końcu za taką cudowną zabawę muszę się jakoś odwdzięczyć. – Złożyłem jeszcze jeden pocałunek na tym samym odcinku jego delikatnej skóry, rozpinając już te spodnie i wkładając rękę w jego bokserki.

Kiedy jedna z dłoni została w owym miejscu, druga powędrowała na jego szyję, przechylając lekko głowę, by dać lepszy dostęp do ciała.

Pochwyciłem jego penisa, za początku bawiąc się leniwie samą jego główką. Dobrze wiedziałem ile przyjemności może sprawić taki zabieg, a kiedy dochodzą do tego usta całujące i raz po raz, przygryzające skórę na szyi, człowiek może oszaleć w zaledwie kilka sekund.

- Jiminnie, wiesz jak bardzo Cię kocham, prawda? – zapytałem, chociaż nie liczyłem na uzyskanie jakiejkolwiek odpowiedzi. Wiedziałem, że czerwonowłosy był teraz w innym świecie, szczególnie kiedy zacząłem poruszać już ręką w dół i w górę, nie chcąc tego przedłużać. Oboje byliśmy zmęczeni, dlatego zaraz przyspieszyłem, zasysając się na jego skórze i pozwalając mu dojść, rozlewając się na swoje ubrania. I tak musieliśmy odwiedzić jeszcze łazienkę, zresztą, podczas seksu nie dbam o takie rzeczy.


Jungkook:

Słowa chłopaka, jego ręka, jego głos...

Przez całe moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Jęknąłem cicho, kiedy dłoń starszego wylądowała na moim kroczu. Moje ręce oderwały się od jego ciała, nie potrafiłem nic powiedzieć, a tym bardzo na niego spojrzeć. Mocno zaciskałem powieki, czując jak moja twarz płonie. Byłem tak bardzo zażenowany, tutaj, w łóżku z chłopakiem, który chyba... który już od dawna mi się podobał.

- Hyung... - wyszeptałem cichutko, nie poznając sam siebie. Nigdy nie używałem tego zwrotu przy Taehyung'u, za bardzo byliśmy ze sobą zżyci, traktowałem go jak swojego rówieśnika, a jednak teraz, w takiej sytuacji, nie wyobrażałem sobie nie okazać mu ten sposób szacunku. Pragnąłem jego dotyku, pragnąłem, żeby był blisko mnie... jednak nie potrafiłem go o to poprosić. Tak bardzo się bałem...


Jimin:

Naprawdę nie spodziewałem się, że chłopak się mną zajmie. Ale gdy wylądowałem między jego nogami, tym razem w innej pozycji myślałem, że odlecę z przyjemności. Jego smukłe, chłodne palce otaczające mój penis były jak zbawienie. Nie mogłem się powstrzymać przed jękami. Nie ulatywało ich dużo z moich ust, zwykle starałem się je kontrolować, ale ta zabawa tak różniła się o mojego dotychczasowego doświadczenia, że nie potrafiłem tego zrobić. Jeszcze do tego jego usta na mojej szyi... W tym momencie nie było najmniejszych wątpliwości, który z nas dominuje.

Mimo całego tego zamroczenia słowa Yoongi'ego dotarły do mnie bez problemu. Komplementy, których tak potrzebowałem. I wyznanie miłości, które znaczyło dużo więcej od nich.

- Ja też cię kocham, hyung - wyszeptałem, bo tylko na tyle mnie było teraz stać.

Nie chciałem mu tego mówić w taki sposób. To nie był sposób na wyrażenie swoich uczuć. Na moment myśl mi się urwała, a przyćmiony orgazmem umysł nie potrafił zebrać myśli. Ta potężna fala przyjemności przechodząca przez moje ciało wyrwała spomiędzy moich warg głośny jęk. Potrzebowałem chwili, nim odwróciłem głowę do starszego.

- Naprawdę cię kocham, hyung - powiedziałem pewnie i musnąłem jego usta. - Dziękuję ci za to.


Taehyung:

Jedno słowo, które uleciało z ust Jungkook'a było dla mnie jak wielkie, czerwone światło stop. Nie używał względem mnie tego zwrotu. Nigdy. Nawet, gdy był obrażony. Błaganie w tonie jego głosu dodatkowo krzyczało do mnie głośno i wyraźnie: Zostaw mnie!.

Nie powinienem był tego robić. Ja... Ja właśnie skrzywdziłem jedną z najważniejszych osób w moim życiu.

Brawo Tae, w jeden dzień straciłeś chłopaka, którego ponoć kochasz, przyjaciela i swojego króliczka.

Szybko cofnąłem rękę odsuwając się od niego.

Co ja najlepszego zrobiłem?


Yoongi:

Zarówno jego rozchylone usta, jak i przymknięte oczy, razem z lekkimi rumieńcami zdobiącymi jego twarzy, sprawiały, że zapragnąłem częściej widywać takiego Park'a. Mój Jiminnie naprawdę był rozkoszny, szczególnie w takiej postaci. Jego jęki miło pieściły moje uszy, a wyznanie, które po chwili usłyszałem, sprawiło, że nieco się zawahałem, jednak jedynie w moim umyśle. Nie dosięgnęło to moich działań.

Kocha mnie? A co z Jeon'em?

Jak tylko doprowadziłem go do orgazmu, a chłopak odwrócił głowę w moją stronę, uniosłem jedną brew, badając spojrzeniem jego twarz.

- A co z maknae? – Nie mogłem się powstrzymać przed zadaniem tego pytania, w końcu jeszcze niedawno słyszałem, że raczej nigdy nie pozbędzie się tego chłopaka ze swojego serca.


Jungkook:

Jak tylko Tae wycofał swoją dłoń, odsuwając się ode mnie, z moich ust wydobył się kolejny jęk, tym razem zawodu.

Nie, Jeon, przestań, nie wolno Ci tak reagować, to Twój przyjaciel.

Uchyliłem niepewnie powieki, zerkając na chłopaka. Kim wyglądał na załamanego. Znów moja nieśmiałość wzięła nade mną górę. Byłem głupi, dlatego mu nie odpowiedziałem? Przecież właśnie tego chciałem!

- Taetae... Przepraszam... ja... - Zawiesiłem się tuż na początku swojej wypowiedzi. Spuściłem głowę, kładąc dłonie na swoje policzki. Niemiłosiernie mnie piekły, jednak inne miejsce bardziej domagało się uwagi, najlepiej najmłodszego Kim'a.

- Ja... ja chcę... chcę, żebyś ty... ugh... - Znów przerwałem, nie potrafiąc się w sobie zebrać.

Tylko nie rycz, mięczaku! Nie rób tego...

Pomimo wszelkich starań, po ponownym zamknięciu oczu, poczułem jak po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. Szybko się jej pozbyłem, nie chcąc pokazać tej słabości. Mocno zagryzłem dolną wargę, starając się uspokoić.

Znowu będziesz miał zranione usta, które fani uznają za robotę Jimin'a... zostaw to...

Ponownie toczyłem wewnętrzną walkę, która tak naprawdę prowadziła mnie donikąd.


Jimin:

Całe szczęście, które jeszcze chwilę temu we mnie było, wyparowało, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Nie mogłem uwierzyć, że w takiej chwili myśli o maknae. Dotknęło mnie to. Dlaczego w starciu z Tae nie miał żadnych wątpliwości co do mnie, ale ciągle rozdrapuje sprawę Jungkook'a?

Odsunąłem się od niego. Usiadłem tak, by nie mógł mnie dotknąć. Jego ciepło, którego tak bardzo potrzebowałem w tej chwili sprawiało mi tylko ból.

- Już ci tłumaczyłem hyung. Nie ma znaku równości między tobą, a Jungkook'iem. Nie jesteś jego zastępstwem. On to przeszłość. Będzie w moim sercu tylko jako wspomnienie. Nic już nie znaczący epizod z mojego życia, który zaprowadził mnie do tego, że poznałem, co to znaczy prawdziwa miłość. Mówiłem ci to już przecież. Dlaczego mi nie wierzysz? Dlaczego nie wierzysz w moje uczucie do ciebie?!

Podniosłem się z miejsca zły na siebie, Yoongi'ego, Jungkook'a i cały świat. Oczy szczypały mnie od łez, które zaczęły się w nich gromadzić. Nie zdążyły jednak wypłynąć, od razu przetarłem je dłońmi, po czym poprawiłem i zapiąłem brudne od mojego nasienia spodnie. Spojrzałem jeszcze raz smutno w stronę hyung'a i ruszyłem do łazienki. Nie miałem gdzie się teraz podziać. Mój Suga chyba ma mnie dosyć, w pokoju jest Tae, który nie chce mnie znać, w trzecim natknę się na maknae, a w czwartym na managera. Super. Śpię dzisiaj w wannie.

Drzwi za mną zatrzasnęły się z głośnym hukiem. Przekręciłem natychmiast zamek, po czym stanąłem przed lustrem opierając się o umywalkę.

Brawo Park, zjebałeś wszystko swoją umiejętnością dobierania słów.

A naiwnie myślałem, że zrozumiał, co próbowałem mu powiedzieć wtedy w studio.

Mimo samotności nadal nie pozwoliłem sobie na mazanie się. O nie, koniec płakania. Nie ważne przez kogo, ani z jakiego powodu. Po prostu dość.


Taehyung:

- Chcesz, żebym wyszedł? Rozumiem - powiedziałem cicho podnosząc się z łóżka. - Jungkookie... - szepnąłem widząc jego szybko otartą łzę. - Przepraszam. Ja naprawdę nie chciałem cię wystraszyć. Jestem okropnym przyjacielem. Przepraszam...

Z moich oczu pociekły łzy. Sam w tej chwili potrzebowałem pocieszenia, a jedyna osoba, od której mogłem je otrzymać właśnie przeze mnie płakała.


Yoongi:

Za późno ugryzłem się w język. Jednak nie wiedziałem, że Jimin odbierze to w ten sposób. Liczyłem po prostu na inną odpowiedź. Chciałem usłyszeć coś w stylu: „Nic dla mnie nie znaczy, kocham tylko Ciebie", po czym znów poczuć jego ciałko wtulone w moje ramiona.

Niestety, Park był wrażliwszy niż myślałem, powinienem był uważać, to było niemądre posunięcie z mojej strony.

- Jiminnie, przepraszam, nie wiedziałem, że odbierzesz to w ten sposób, ale spójrz też na to z mojej perspektywy... - Jednak zanim zdążyłem dokończyć swoją wypowiedź, chłopak zniknął w łazience.

Westchnąłem ciężko, przecierając twarz dłonią i powoli podnosząc się z tego łóżka. To nie miało być tak, mieliśmy właśnie wziąć razem prysznic, po czym położyć się spać, wtuleni w swoje ciała.

- Jesteś już zmęczony, Yoongi i chyba się starzejesz, skoro myślisz o takich rzeczach – wyszeptałem do siebie, zbliżając się już do tej łazienki.

Zapukałem cicho, czekając na jakąś odpowiedź.

- Jiminnie, wiesz, że to dla mnie ciężkie... do tej pory widziałem jak uganiasz się za tym dzieckiem, a jakiś tydzień temu powiedziałeś mi, że nigdy nie wyzbędziesz się tej miłości, dlatego ciężko mi uwierzyć w Twoje uczucie, chociaż wiesz, jak bardzo bym chciał... dlatego daj mi szansę się do tego przekonać, proszę. – Starałem się mówić wszystko wyraźnie i powoli, opanowując swój ton. – Otwórz drzwi, proszę, mój Ty uparty chłopaku.


Jungkook:

- Taetae, nie płacz, to ja jestem głupi – wyznałem, w miarę się opanowując i posyłając mu smutny uśmiech.

Od zawsze mi się podobasz, to tylko dlatego...

Jednak tę myśl zachowałem dla siebie, postanawiając jakoś pocieszyć swojego przyjaciela. Tym razem to ja musiałem okazać się silny psychicznie, odgrywając po raz kolejny rolę hyung'a.

Przysunąłem się w jego stronę, łapiąc go za rękę i przyciągając do siebie. Oczywiście kiedy w grę wchodziło dobro mojego przyjaciela, automatycznie zapominałem o wszelkich innych problemach i kłopotliwych sytuacjach, jak ta w moich bokserkach.


Jimin:

Słysząc słowa Yoongi'ego zrobiło mi się głupio. Jak zawsze działałem zbyt impulsywnie i bez przemyślenia, a teraz jego bardzo logiczne wyjaśnienie wywołało we mnie poczucie winy. Miał rację. Zresztą jak zawsze.

Jesteś idiotą, Park.

Powoli odepchnąłem się do umywalki upewniając się wcześniej, że na pewno nie rozpłaczę się przed nim i ruszyłem w stronę drzwi. Przekręciłem zamek, po czym otworzyłem je ostrożnie chowając się za nimi skruszony.

- Przepraszam hyung - szepnąłem spuszczając głowę.

Nie byłbym w stanie teraz patrzeć w jego oczy. Bałem się niechęci, która mogłyby się tam znajdować. Dlatego moje słowa kierowałem do jego bosych stóp.

- Przepraszam za ten wybuch. Wiem, jestem głupi. Przepraszam.

Zdenerwowanie, które czułem wcześniej zastąpione zostało niepewnością. Suga też ma ograniczone pokłady cierpliwości, jak każdy człowiek. Czy przekroczyłem ich granicę i będę musiał za to słono zapłacić? Sam bałem się poznać odpowiedź na to pytanie.


Taehyung:

Natychmiast chętnie wtuliłem się w ciało mojego przyjaciela siadając mu okrakiem na kolanach. Nie było to mądre posunięcie z mojej strony, bo w tej sytuacji nasze krocza niebezpiecznie otarły się o siebie wywołując, mimo całej tej akcji, przyjemne uczucie.

- Przepraszam Jungkookie - szepnąłem i zacząłem głaskać go po plecach, a moje usta składały drobne pocałunki na jego włosach. - Naprawdę nie chciałem cię wystraszyć. Nie wiem, co we mnie wstąpiło.

Nie jestem pewien, czy moje tłumaczenie bardziej było skierowane do niego, czy do mnie. Sam próbowałem zrozumieć to, co się stało. Dlaczego momentalnie zapomniałem o wszystkim innym? Zwłaszcza o Sudze, z którym przecież jeszcze jakąś godzinę temu chciałem się kochać. Czy to było powodem? Odrzucenie? A jeśli tak, to na wszystkie święte krowy, chciałem wykorzystać mojego króliczka!

Co ze mnie za człowiek?!

Z tą myślą przytuliłem się do młodszego jeszcze mocniej.


Yoongi:

Gdyby to nie był mój Jiminnie zapewne rozkazałbym mu otworzyć drzwi i się uspokoić. Jednak nawet kiedy wina poniekąd leżała po jego stronie, nie potrafiłem być surowy, nie dla niego. Szczególnie gdy chłopak uchylił drzwi i nie mogąc spojrzeć mi w oczy, tłumaczył swoje zachowanie. Od razu do niego podszedłem, łapiąc go za brodę i unosząc jego głowę do góry. Posłałem mu ciepły uśmiech, gładząc kciukiem skórę na jego twarzy.

- Ja wszystko rozumiem... i nie, nie jesteś głupi, chociaż nie powiem, czasami można zauważyć, że za dużo czasu spędzasz z Taehyung'iem i Jungkook'iem – zażartowałem, chcąc rozładować jakoś tę napiętą atmosferę. Tuż po tym, pocałowałem go w czoło, głaszcząc dodatkowo po włosach i dalej kontynuując wpatrywanie się w jego oczy.

- Nie musiałeś ode mnie uciekać. Jeśli się pokłócimy to wyjaśnijmy wszystko od razu, dobrze? – poprosiłem go, przekładając rękę na jego policzek. - Masz mi nigdzie nie znikać, Jiminnie – dodałem jeszcze, przytulając go do siebie i całując w głowę.

Za długo o Ciebie walczyłem, chłopaku, żeby teraz denerwować się na Ciebie o takie idiotyczne sprawy.


Jungkook:

Kiedy Taehyung zbliżył się do mnie, mocno zacisnąłem zęby, aby powstrzymać się przed jakimkolwiek niepożądanym działaniem, a tym bardziej odgłosem. Co prawda, nieraz macałem sobie jego tyłek, tak samo jak reszty hyungów, jednak w tym momencie to by znaczyło coś więcej, niż dobry sposób na odstresowanie.

Miałem ochotę powiedzieć mu prawdę, poprosić, żeby... no właśnie co?

Jesteś tylko dzieckiem, Jeongguk, ty nic nie wiesz na ten temat, upokorzyłbyś się tylko.

- Nie szkodzi – zdołałem wyszeptać, wtulając się w ciało przyjaciela. – Nie oglądajmy więcej takich anime, Taehyungie – poprosiłem cicho, chowając twarz w jego koszulkę. Nadal mocno mnie piekła, a problem w spodniach nie zniknął, jednak wszystko to starałem się ignorować, w końcu byłem w tym mistrzem.


Jimin:

Ramiona Yoongi'ego jak zawsze przyniosły ukojenie moich nerwów i odsunęły wszelkie wątpliwości. To chyba jedyne miejsce na ziemi, w którym czułem się całkowicie bezpiecznie. Uśmiechnąłem się delikatnie na wspomnienie reszty maknae line, choć w tej sytuacji przywoływanie ich imion było raczej niezbyt pocieszające - w końcu ta dwójka w jakimś stopniu miała swój udział w nieporozumieniach między nami.

- Dobrze hyung. Nie będę uciekał - szepnąłem wtulając się w niego jeszcze bardziej tak, że nasze ciała stykały się niemal w każdym miejscu. - I mam nadzieję, że nie będzie już powodów, bym chciał - dodałem wsuwając dłonie pod jego koszulkę, by móc jeszcze chwilę nacieszyć się jego delikatną skórą na plecach.


Taehyung:

Głaskałem jeszcze przez chwilę króliczka, ale moje myśli krążyły ciągle od jednego bieguna do drugiego, a konkretnie od myśli o tym, jak bardzo chciałbym mu teraz sprawić przyjemność, do tego, jakim potworem jestem, że tak bezczelnie myślałem o moim przyjacielu. Nie pomagało mi to wcale w uspokojeniu mojego krocza.

- Oczywiście Kookie. - Zgodziłem się od razu i pocałowałem jeszcze raz czubek jego głowy.

Cisza między nami się przedłużała, ale napięcie nie znikało.

Teahyung, jesteś starszy, zrób coś z tym.

- Jungkookie... - szepnąłem tym razem zażenowany. - Ja... Ja naprawdę muszę wyjść do łazienki. - powiedziałem, a na moich policzkach zagościły plamy czerwieni.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top