30

Yoongi:

Wysłuchiwałem słów chłopaka, mając coraz większą ochotę przyłożyć sobie czymś ciężkim, a najlepiej pozwolić Jungkook'owi mnie pobić, bo wiem, że czeka tylko na taką okazję. Byłem idiotą, skończonym debilem, który nie myślał o konsekwencjach swoich czynów i wypowiedzianych słów. Przytuliłem go mocniej do siebie, całując kilkakrotnie w głowę i starając się uspokoić, aby wizje śmierci, które zaczęły napływać do mojego umysłu, nie zmusiły mnie do bezmyślnych działań w przyszłości.

- Jiminnie, nie myśl tak... masz już nigdy więcej tak nie myśleć, zrozumiałeś? – zapytałem, obejmując go teraz obiema rękami i pozwalając wtulić się w moją szyję. – Śmierć nie jest rozwiązaniem, pamiętaj o tym... Przepraszam, że nie dałem Ci szansy na poważną rozmowę, przepraszam, że tak po prostu Cię opuściłem, bez żadnych wyjaśnień. Nigdy bym się nie pozbierał po czymś takim, już prawie straciłem jedną ukochaną osobę, więc Jiminnie... nie rób mi tego, nawet jeśli coś nas rozdzieli... masz przyjaciół, rodzinę, fanów, którzy nigdy by o Tobie nie zapomnieli... i mimo wszystko masz teraz mnie. Tak jak obiecałem Ci w szpitalu, nie opuszczę Cię na krok. Wtedy było to ciężkie, potrzebowałem czasu, rozmowy z Seokjin'em, a szczególnie samotności, jednak teraz dotrzymam wszelkich obietnic, nie dam się już złamać słowom, które nie powinny mieć dla mnie żadnego znaczenia. – Na razie wszystko mu dawkowałem. Nie chciałem nagle wypalić z wyznaniami o mojej chorej rodzince, dlatego zaraz uczepiłem się drugiego tematu.

- Kocham Cię, a ich słowa nie miały nic wspólnego z moją decyzją... no może tylko po części, bo już od dawna zbierałem się, aby z Tobą porozmawiać, Jiminnie. I nie powinieneś się bać, wszystkie wyznania były szczere... po prostu kiedy dowiedziałem się, że tak bardzo cierpisz, dłużej nie potrafiłem tego znosić, musiałem coś zrobić, zacząć walczyć ze swoim głupim przekonaniem.

Kiedy zakończyłem to wyznanie, w końcu byłem gotów podnieść głowę chłopaka do góry i złożyć na jego ustach delikatny pocałunek, ponownie wyznając mu swoje uczucia.


Jimin:

Słuchałem uważnie, starając się uwierzyć w jego słowa i kiwałem głową na potwierdzenie ich. Ale nie zmieniało to faktu, że nie do końca ufałem teraz jakimkolwiek zapewnieniom, co zostawiłem dla siebie. Potrzebowałem czasu, by to przyswoić, choć czułem, że nigdy już nie dam rady pokładać bezgranicznej wiary w jego słowa. Nawet jeśli cały czas mnie kochał i zostawił dla mojego dobra, to jednak złamał przez to wcześniej składane obietnice. Dlatego sam mu nic w tej chwili nie obiecałem. Jeśli... jeśli znowu coś miałoby pójść nie tak, nie wiem, jak bym to zniósł. Na pewno nie lepiej, niż w tym przypadku.

Gdy skończył mówić i połączył nasze usta, nie byłem w stanie się zrelaksować. Mimo tego stanu niepewności, gdy chciał się cofnąć, przybliżyłem szybko twarz, by móc kontynuować pocałunek. Potrzebowałem go jak oddechu. Przejechałem językiem po jego wargach prosząc o więcej czułości, które za chwilę otrzymałem. Dopiero po dłuższym momencie byłem gotowy na dalszą rozmowę.

- Hyung, jeśli jesteś na to gotowy, czy możesz mi powiedzieć kogo prawie straciłeś? I dlaczego uznałeś, że lepiej będzie mi bez ciebie? I... możesz opowiedzieć o wszystkim od początku? Proszę.

Odsunąłem się trochę, by móc patrzeć na starszego. Tym razem to moja dłoń wylądowała na jego policzku, głaszcząc go, ale zaraz przeniosła się na włosy, masując opuszkami palców głowę. Czułem, że to, co usłyszę, nie będzie przyjemne. Ale chciałem poznać prawdę i pomóc mu z jednej prostej przyczyny – za bardzo kochałem tego chłopaka, by pozwolić mu na samotne męczenie się z problemami.

- Kocham cię hyung i nic, co powiesz tego nie zmieni. – Zapewniłem go pospiesznie. Taka była prawda. Nie przestałem go kochać, bo podniósł rękę na Jungkook'a. Nie przestałem, bo mnie odsunął od siebie. Nie wiem, czy istniało coś, co mogłoby zmienić to uczucie. Dlatego byłem gotów przyjąć wszystko, co ma mi do powiedzenia i przejść przez to razem z nim.


Yoongi:

Liczyłem, że ten pocałunek będzie trwał wiecznie. Naprawdę nie chciałem kończyć tego tematu i zaczynać kolejnego, który zwiastował nieprzespaną noc i powrót przykrych wspomnień. Co prawda, Seokjin pomógł mi ostatnio uporać się z tym po części, jednak takie wyznanie, do tego ukochanej osobie, nie przychodziło łatwo.

Westchnąłem, przymykając oczy i umiejscawiając wolną rękę na prześcieradle. Złapałem miękki materiał, aby nie uszkodzić się jakkolwiek i móc w razie czego zacisnąć właśnie na nim.

Wiedziałem, że nie będę w stanie patrzeć Jimin'owi w oczy, dlatego odchyliłem lekko głowę, wlepiając spojrzenie w sufit i pozwalając wypłynąć pierwszym słowom z moich ust.

- Chodzi o moją rodzinę, o której zresztą wiecie niewiele. Tylko Seokjin zdążył poznać całą historię. Miałem jej nikomu nie opowiadać, jednak kiedyś przyłapał mnie na ataku paniki. Nie pamiętam dokładnie daty, ale było to w okolicach debiutu. Nie mogłem już niczego przed nim ukrywać, szczególnie, że chciał o wszystkim opowiedzieć Bang'owi. Przez dłuższy czas miałem spokój. Dzięki koncertom, nagraniom i pracy, wyrzuciłem wszystko ze swojego umysłu, skupiając się na nowym życiu i nowym celu – Tobie. Postrzegałem Cię jako tego zawsze uśmiechniętego, próbującego uszczęśliwić cały świat i kochającego wszystkich wokół, czyli jako mojego wymarzonego chłopaka. Już przed debiutem starałem się spędzać z Tobą więcej czasu niż z innymi. Co prawda dołączyłeś do nas później, jednak przez ten rok wspólnych treningów, byłem gotów poświęcić Ci całe swoje życie. Cieszyłem się ze swoich wyborów, szczególnie z trafienia do Big Hit, bo ten uroczy, ciemnowłosy chłopak, dał mi nadzieję i namiastkę prawdziwego szczęścia. I tutaj wrócę do przeszłości... Jak już się zapewne domyśliłeś, nie miałem ciekawego dzieciństwa, skoro nie chcę o nim wspominać. Mój ojciec należał do tych typowych skurwysynów, o których mieliśmy na przykład wątek w „I need u". Zresztą, sam to Bang'owi podrzuciłem, choć zupełnie niepotrzebnie... Moja matka cierpiała najgorzej z naszej trójki, ale tylko fizycznie. Mnie i mojego brata starał się oszczędzać, jednak pięść nadrabiał słowami. Wpoił mi wiele nieprawdziwych teorii, zabijając przez to całą niewinność dziecka, łagodność i czystość. W krótkim odstępie czasu zmieniłem się w tego obojętnego, zimnego i często wybuchowego Yoongi'ego, jakiego znacie. Nauczyłem się przy nim nie okazywać słabości, co postanowiłem wykorzystać, aby się z nim bawić, denerwując go tym jeszcze bardziej. Mój brat nie miał na tyle wytrzymałej psychiki, próbował sobie odebrać życie, na szczęście w porę go znalazłem, zawożąc do szpitala, stąd moje wcześniejsze słowa. Mimo całego tego piekła, jakoś się stamtąd wyrwałem. Wiem, że hyung również to uczynił, jednak co się stało z moją matką, nie mam pojęcia, odciąłem się od nich, układając na nowo życie. Gdyby nas kochała, nigdy nie pozwoliłaby tak bardzo zniszczyć swoich dzieci... A odpowiadając na Twoje przedostatnie pytanie... Ojciec zawsze mi powtarzał, że nikogo nie uszczęśliwię... i... to... wtedy w szpitalu... - Dopiero teraz przerwałem na chwilę tę wypowiedzieć, nadal wpatrując się w sufit i przymykając powieki, aby nie pozwolić wypłynąć łzom, które powoli zbierały się w kącikach moich oczu. – Kiedy trafiłeś do szpitala, wszystkie te słowa do mnie powróciły, uderzając ze zdwojoną siłą. Nie byłem w stanie pomóc mojemu bratu, a teraz zawiodłem kolejną osobę, którą tak bardzo kochałem... Przez cały ten mętlik, uznałem, że ojciec miał rację... powinienem był zostawić Cię w spokoju i nigdy nie wiązać się z kimś tak idealnym... stwierdziłem, że tak będzie lepiej, bo nie zasługuję na takie szczęście. Jednak po kilku rozmowach z Seokjin'em, w końcu pozbyłem się tych przytłaczających myśli i byłem w stanie przyrzec samemu sobie dalsze dążenie do celu i nieopuszczanie Twojego boku. Wiem, że tylko Ty się dla mnie liczysz, Jiminnie, a jego słowa są gówno warte...

Na szczęście powstrzymałem przy tym wszystkim łzy, czego przy najstarszym Kim'ie zrobić nie potrafiłem. Wiedziałem, że zmartwię Jimin'a jeszcze bardziej, a nie chcę kończyć w ten sposób tak wspaniałego dnia, w którym w końcu do siebie wróciliśmy.


Jimin:

Podczas opowieści chłopaka, oparłem się na łokciu, by móc widzieć jego twarz. Każde jedno słowo przyswajałem z uwagą, chcąc jak najlepiej zrozumieć mojego Yoongi'ego. Trochę się obawiałem, bo słuchając o takich rzeczach często robiłem się blady ze strachu, a nie chciałem niepotrzebnie martwić starszego. Gdy skończył na moment zapadła cisza. Potrzebowałem chwili, by to wszystko sobie poukładać. Nigdy bym nie podejrzewał, że Min skrywa tak straszną przeszłość. Wspomniał kiedyś w czasie jednego z wielu wywiadów, że rodzice byli przeciwni jego marzeniom, ale nie sądziłem, że kryje się za tym taka historia.

Podniosłem się do siadu i przejechałem ręką po włosach. Zaraz usadowiłem się tak, by wyciągnąć ręce i złapać za te starszego. Nawet teraz miałem więcej siły od niego, więc bez problemu pociągnąłem go, aby również usiadł. Usadowiłem się między jego nogami, kładąc dłonie na policzkach blondyna. To, co chciałem mu powiedzieć musiał usłyszeć widząc moje oczy, gdyż te słowa były naprawdę ważne, zarówno dla mnie, jak i, mam nadzieję, dla niego.

- Hyung, będę ci to powtarzał do mojego ostatniego tchnienia jeśli będzie taka potrzeba. Nie jesteś powodem zła tego świata. Nie jesteś odpowiedzialny za decyzje, które podejmują inni. Nie bierz na siebie ciężaru nieswojej głupoty. Jesteś człowiekiem, tak samo jak ja, a ludzie mają to do siebie, że nagminnie popełniają błędy. Dlatego zabraniam ci czuć się winnym temu, co sam sobie zrobiłem. Nigdy więcej nie chcę słyszeć, że się tym dręczysz. To już przeszłość. Jesteśmy tutaj. Razem. Wszystko jest w porządku. A twoja rodzina... nie masz pojęcia, jak bardzo mi przykro, że musisz dźwigać taki ciężar na swoich ramionach. To takie straszne, że musiałeś tak szybko dorosnąć i stracić dzieciństwo przez własnego ojca. Ale cokolwiek ci mówił, jakich głupot nie wpajał – zapomnij o tym wszystkim. Nieważne, jaki on był. Nie jesteś swoim ojcem, hyung. I nie wierz w to, co ci powiedział o szczęściu. Każdy dobry człowiek na nie zasługuje. A ty właśnie taki jesteś. Zobacz, ile dla mnie robisz. Ile zespół tobie zawdzięcza. Hyung, gdyby nie ty, BTS na pewno nie osiągnęłoby takiego sukcesu i nie spełnilibyśmy swoich marzeń! Twój brat zawdzięcza ci życie. I ty uważasz, że nie zasługujesz? Hyung, to prędzej ja nie zasługuję, bo gdzie się zjawiam, tam pojawiają się kłopoty, a mimo to jakoś ze mną wytrzymujesz. Jesteś moim szczęściem, hyung. A ja nie lubię oddawać tego, co moje.

Przybliżyłem się i złączyłem nasze usta. Starałem się, by przez ten pocałunek zrozumiał, jak wiele dla mnie znaczy. Powoli poruszałem ustami, przelewając na niego wszystkie swoje uczucia. Moje dłonie powędrowały w jego włosy, przyciągając go jak najbliżej siebie, a nogi otoczyły pas.

- Hyung, zostańmy razem już na zawsze. – Cicha prośba uleciała spomiędzy moich warg zupełnie niekontrolowanie między kolejnymi muśnięciami ust. – Pozwól mi udowadniać ci do końca życia, że zasługujesz na szczęście. Chcę znajdować powody, dla których będziesz się uśmiechał. Proszę, pozwól mi być przy tobie. Kocham cię, mój Yoongi hyung i chcę byś był szczęśliwy.


Yoongi:

Potrzebowałem krótkiej chwili, aby się uspokoić. Przymknąłem oczy tak szybko jak je otworzyłem. Wszystkie wspomnienia znów powróciły. Najwięcej było tych ze szpitala, kiedy mój brat otarł się o śmierć. Robiłem wszystko co w mojej mocy, by jakkolwiek mu pomóc, zupełnie tak, jak z moim Jimin'em. Niestety wtedy nie miałem aż takiej władzy, a moje umiejętności były mocno ograniczone, przez co nie siedziałem przy jego łóżku, kiedy tego potrzebował.

Dopiero gdy Park przeniósł mnie do siadu, zajmując miejsce przede mną, byłem w stanie powrócić do czasu teraźniejszego i spojrzeć w końcu w jego piękne oczy. Nie mogłem na razie wykrzesać z siebie radości, po prostu go słuchając i starając się przeanalizować wszystkie słowa, aby dać mu jakąś logiczną odpowiedź, co w moim stanie było prawie niemożliwe.

Chłopak miał rację i podał wiele przekonujących argumentów. Naprawdę chciałem w to wszystko wierzyć, jednak moja psychika została dawno temu mocno naruszona. Zmiany wprowadzałem stopniowo, na przykład obiecując Jimin'owi, że nie podniosę na nikogo ręki, co było cholernie trudne, zważywszy na niektóre polecenia Bang'a, wręcz zmuszające do ukarania Jungkook'a w ten, a nie inny sposób.

Zanim zdążyłem mu cokolwiek odpowiedzieć, Jiminnie złożył na moich ustach pocałunek, który wywołał na mojej twarzy niewielki uśmiech. Zaraz położyłem ręce na jego biodrach, przyciągając go jeszcze bliżej, chcąc przerodzić ten gest w trochę mniej niewinny. Jednak chłopak pragnął mi wyznać coś jeszcze, przez co odsunął się na niewielką odległość, ku mojemu zawodowi.

- Wierzę w każde Twoje słowo, Jiminnie, jednak przede mną jeszcze długa droga. Oczywiście będę się starał o tym nie zapominać, niestety nawet mnie zdarzają się momenty zwątpienia. Kocham Cię i mam nadzieję, że moja podświadomość nigdy więcej nie pozwoli Cię zostawić. Masz wielkie serce i zasługujesz na dużo miłości, to ja powinienem Ci zapewniać szczęście, a jako Twój hyung i chłopak, muszę również potrafić się Tobą zaopiekować, dlatego nie zamartwiaj się moimi problemami, jakoś to przezwyciężę.

Na koniec swojej dość krótkiej, jak na mnie, wypowiedzi, ponownie go pocałowałem, wsuwając ręce pod jego koszulkę na plecach i badając palcami strukturę jego skóry. Tęskniłem za tą bliskością, a brak Seokjin'a miałem zamiar jakoś wykorzystać. Powoli zacząłem ściągać z niego to ubranie, czekając jednak z następnym ruchem. Nie wiedziałem czy Jiminnie jest już gotowy na powrót do naszych dawnych relacji.


Jimin:

Chciałem kontynuować tę rozmowę, ale działania Yoongi'ego szybko odsunęły nasze problemy na dalszy plan. Zadrżałem, gdy dłonie starszego znalazły się na moich plecach i posłusznie uniosłem ręce pozwalając mu na pozbawienie mnie koszulki. Patrzyłem mu w oczy, zastanawiając się przez chwilę, czy to dobry pomysł. Z jednej strony pragnąłem go, tu i teraz. Za długo byliśmy od siebie odizolowani i potrzebowałem jego dotyku, pocałunków, słów. Z drugiej – czy taka chwila była do tego odpowiednia?

A może właśnie nie ma lepszej?

Obaj za sobą tęskniliśmy, obaj potrzebowaliśmy teraz pocieszenia i dowodów naszej miłości. Dlatego nie wahałem się już dłużej i zaplotłem palce na karku Min'a, przybliżając się do kolejnego pocałunku. Rozchyliłem usta, prosząc go o więcej. Czułem, jak powoli kładzie mnie na plecy, ale nie sprzeciwiałem się temu. Moje dłonie wsunęły się pod T-Shirt chłopaka, badając jego gładki brzuch. Powoli zjechałem nimi na linię bokserek Yoongi'ego, wsuwając zaczepnie koniuszki palców za gumkę. Uniosłem biodra, chcąc otrzeć się o jego krocze, co wyrwało spomiędzy moich warg głośne westchnienie.

Dopiero po chwili dotarł do mnie pewien niewygodny fakt.

- Hyung, pozostali są w dormie. Usłyszą nas. Nie powinniśmy... – szepnąłem, chcąc mu przywrócić zdrowy rozsądek, którego mi także zaczynało brakować. Tak strasznie pragnąłem to z nim zrobić, już odczuwałem w moich bokserkach pierwsze oznaki podniecenia i bardzo nie chciałem, by w tym momencie przerywał, ale ważniejsze było dla mnie, by się później nie denerwował przez ewentualne komentarze pozostałych. Bo mimo moich potrzeb, te jego były dla mnie najważniejsze.


Yoongi:

Kiedy chłopak poddał się moim działaniom, prosząc o więcej, nie miałem już zamiaru się z niczym hamować. Szybko znalazłem się nad nim, znów mogąc przyjrzeć tym błyszczącym oczom i rozchylonym ustom, jak tylko na chwilę odsunąłem się od jego twarzy.

- Jesteś piękny, Jiminnie... naprawdę piękny – wyszeptałem, zaczynając już całować jego szczękę, a następnie szyję. Brakowało mi tego wszystkiego, nawet namiętności i delikatnych pocałunków. Tak długo jak obdarowywałem nimi akurat tego chłopaka, mogłem przystać na każdy rodzaj pieszczoty.

Mruknąłem cicho, kiedy jego palce znalazły się w okolicach mojego krocza. Już wystarczająco mnie podniecił, a teraz było to zwykłe dręczenie. Nadal wahałem się z tym wszystkim, szczególnie kiedy usłyszałem jego słowa. Nie przerwałem jednak smakowania tej cudownej skóry, zastanawiając się nad potencjalnymi możliwościami.

Przeniosłem rękę z jego boku, przejeżdżając nią przez ten jakże delikatny brzuszek, nawet lekko zarysowany, i kończąc na podbrzuszu. Przez cały czas patrzyłem chłopakowi w oczy, kiedy wsunąłem ją w jego bokserki, obserwując zmiany w mimice i czekając na dźwięki, które ulecą z jego ust.

- Możesz mi wzdychać i cicho jęczeć, tylko powstrzymuj krzyk... i chociaż uwielbiam go najbardziej, to obiecałem starszemu spokój. Wiem, że nigdy więcej nie będzie skłonny udostępnić nam pokoju, dlatego musimy być ostrożni – wyjaśniłem, starając się już nieco go pobudzić, przenosząc dodatkowo usta na jego szyję, tym razem powstrzymując się od pocałunków i po prostu ją kąsając.

Chciałem być naprawdę delikatny, no i romantyczny. Nasza rozłąka nie pozwoli mi od razu powrócić do poprzednich relacji, znów musiałem wszystko dawkować, nawet tak niewielkie przyjemności.

- Dasz sobie z tym radę? – zapytałem jeszcze, zanim przeszedłem do większych działań. Mimo wszystko chciałem to usłyszeć z jego ust. Wiedziałem, że może być ciężko, dlatego musiałem nas kontrolować.


Jimin:

Wciągnąłem głośniej powietrze, gdy Yoongi trącił palcami mój członek. Odchyliłem lekko głowę, co starszy zaraz wykorzystał, delikatnie łapiąc skórę w tym miejscu zębami. Uniosłem biodra i zacisnąłem pięści na koszulce starszego. Przyjemność, której tak dawno nie odczuwałem smakowała dwa razy lepiej. Dlatego pozwoliłem ciału, by reagowało na to wszystko bez zahamowań. Jedynie dźwięki, które cisnęły mi się na usta, musiałem powstrzymywać z oczywistych powodów. Słysząc pytanie nie byłem w stanie udzielić innej odpowiedzi, niż ta oczywista.

- Tak, hyung... - jęknąłem cicho, łapiąc za dół jego odzienia, by pozbawić go tego niepotrzebnego kawałka materiału. Gdy już się z tym uporałem, podniosłem się na łokciach, by zasmakować ust Min'a. Jego ręka nadal znajdowała się w moich bokserkach, przez co z moich ust ulatywały ciągle ciche jęki prosto w jego. Poczułem pierwsze krople potu pojawiające się na moim czole. Zaskamlałem cicho, czując coraz większe podniecenie i przytłaczającą przyjemność.

- Hyung, nie... Bo za szybko dojdę... - szepnąłem, chcąc go powstrzymać od dalszych ruchów, choć sprawiały mi tak wielką przyjemność.

Widziałem, jak Yoongi cofa się, by sięgnąć do szafki nocnej. Domyśliłem się w jakim celu, więc położyłem dłoń na jego ramię.

- Nie, nie chcę. Wolę cię czuć bez tego, hyung. – Pochyliłem się i pocałowałem go w policzek, posyłając delikatny uśmiech. – Mogę się postarać o bardziej... hmmm... naturalny lubrykant – szepnąłem mu prosto do ucha prosząco i położyłem dłoń bezpośrednio na jego kroczu delikatnie je ściskając.

Chociaż rozumiałem, że mój chłopak starał się być delikatny, wiedziałem, że mogę mu w pełni zaufać, bo nikt nie dawał mi tyle przyjemności co on. Chciałem mu ofiarować to samo, bo był dla mnie najważniejszy.


Yoongi:

Oglądanie Jimin'a wijącego się pode mną, kiedy moja ręka i usta dawkowały mu ową przyjemność, wywołało na mojej twarzy zadowolony uśmiech. Nie zależało mi już na zaspokojeniu potrzeby, bo widząc go w takim stanie, byłem gotów się poświęcić. Chciałem, aby doszedł w taki właśnie sposób, a czując jego usta ponownie na swoich, zrozumiałem, że on również tego pragnie, dlatego od razu przyspieszyłem, wpijając się w te gorące, tak cudownie miękkie, wargi. Jednak słysząc jego słowa, które spowolniły moje działania, oderwałem się od niego, zabierając na chwilę rękę, by sięgnąć po niezbędne produkty do naszego seksu. Zdziwiłem się, kiedy Jiminnie złapał moją dłoń, nie pozwalając niczego wyjąć z tej szafki.

- To... - Już chciałem zadać pytanie odnośnie tego nietypowego zabiegu, kiedy Park wyjaśnił mi co takiego chodzi mu po głowie.

O, nie, nie, nie, Yoongi, przecież nie zgodzisz się na to...

Jednak przyjemne drapanie w podbrzuszu mówiło co innego. Nie przepadałem za takim seksem, a ostatnim razem po prostu mnie poniosło. Czerwonowłosemu musiało się to spodobać, ewentualnie od zawsze lubił tak dosłownie nieczyste zagrania.

Chwilę rozważałem tę propozycję, a kiedy jego ręka wylądowała na moim kroczu, powstrzymałem cichy pomruk, który chciał się wydostać spomiędzy moich warg.

- Jiminnie... jesteśmy... jakby to powiedzieć... - Ubranie tego w odpowiednie słowa, szczególnie takie, które nie urażą Jimin'a, było naprawdę ciężkie, a jego dłoń wcale mi w tym nie pomagała. Walczyłem z myślami, rozważając wszystkie za i przeciw. Mój chłopak był delikatny, co skreślało powiedzenie tego wprost.

Po prostu wymyśl, że martwisz się o resztę, albo o jego ciało... cokolwiek, Yoongi!

- Umm... wiesz jak bardzo Cię kocham i że zrobiłbym dla Ciebie prawie wszystko? Oczywiście „prawie" przez niemożność zamiany ról oraz... naruszenie tego świętego łóżka, do tego moją spermą – wyjaśniłem to w końcu, może nieco zbyt bezpośrednio, przez co obawiałem się jego reakcji. – Bardzo chciałbym zrobić to w ten sposób, uwierz mi, Jiminnie... jednak nie tutaj... - Wkopywałem się coraz bardziej, spodziewając nawet jakiegoś uderzenia, a tuż po tym dąsów, do tego na kilka dni, jak nie tygodni.


Jimin:

Przysunąłem się bliżej, kontynuując ruchy na wybrzuszeniu bokserek Min'a i słuchając jego tłumaczeń. Dopóki nie skończył, próbowałem się powstrzymać, ale ostatecznie cichy śmiech wyrwał się z moich płuc. Aż cofnąłem rękę, zasłaniając drugą usta, by nie wybuchnąć głośniej.

- Hyung... - wydusiłem w końcu, ocierając łzę śmiechu z kącika oka. - Nie o to mi chodziło.

Przysunąłem się ponownie, jeżdżąc palcami po torsie chłopaka.

- Chodziło mi o ślinę, nie spermę. Przecież wiem, że twoje łóżko nie może być naruszone w żaden sposób – wyjaśniłem, posyłając mu szeroki uśmiech, który zmienił moje oczy w kreski. Nachyliłem się, by szepnąć mu prosto do ucha. - Chciałbym go wziąć do ust i porządnie nawilżyć. Co ty na to, hyung? Podoba ci się taka opcja?

Kończąc moją wypowiedź, przygryzłem delikatnie jego małżowinę, a moje dłonie wylądowały na jego klatce piersiowej. Pchnąłem go delikatnie, by położył się wygodnie, a sam powoli przesunąłem się w dół jego ciała. Przejechałem językiem od jego pępka do linii bokserek. Chwyciłem za nie zębami i pociągnąłem trochę w dół, zaraz jednak pomogłem sobie w tym rękoma. Przysunąłem kciuk do swoich ust i polizałem go, patrząc w oczy blondyna, po czym złapałem za jego stojącą męskość i zatoczyłem okrąg oślinionym palcem po główce.

- Jeśli na najbliższym wyjeździe załatwisz nam razem pokój to chętnie dam się ubrudzić – powiedziałem cicho z łobuzerskim uśmiechem. - Ale póki co może tak wystarczy, hmm?

Zbliżyłem się jeszcze bardziej do jego członka i przejechałem po nim językiem.

To niesamowite, jak bardzo zmieniło się moje podejście do robienia tego, odkąd w grę wchodziło zadowolenie mojego Yoongi'ego. Chciałem to robić dobrowolnie, ciesząc się ze sprawiania mu przyjemności. Wystarczyło by potwierdził, że tego chce, a od razu wziąłbym go do ust. Pozostało mi tylko czekać na jego decyzję, doprowadzając go do białej gorączki, by tylko powiedział ,,tak".


Yoongi:

Również nie powstrzymałem śmiechu, słysząc jego wyjaśnienia i widząc to urocze rozbawienie. Pomimo tego klepnąłem go za to w tyłek, mówiąc, że mógł sprecyzować. Najadłem się przez niego strachu, jednak propozycja sama w sobie była na tyle podniecająca, że gdy wylądowałem na plecach, zaraz o wszystkim zapomniałem, przenosząc dłonie na jego głowę i pozwalając mu na wszelkie działania. Może nie ustnie, a gestem, jednak wiedziałem, że wszystko dobrze zrozumie.

- Oj, załatwię, Jiminnie, nie martw się – zapewniłem, kiedy chłopak zaczął już spełniać swój jakże ciekawy pomysł. - Najlepiej obok pokoju Hoseok'a. - Zaśmiałem się wrednie, starając powstrzymywać przed wydawaniem jakichkolwiek odgłosów. Czerwonowłosy jak zwykle dawał sobie z tym radę bez większych kłopotów, kiedy ja bacznie go obserwowałem, kontrolując również swój organizm, aby nie dojść przy jakimś szybszym ruchu. Przerwa zrobiła swoje, dlatego nie pozwoliłem mu bawić się w ten sposób zbyt długo. I chociaż chętnie kazałbym mu zwiększyć tempo, doprowadzając mnie do szczytowania, to owa zabawa nie miała tego na celu.

- Dziękuję, mój pomysłowy chłopaku – wyszeptałem, jak tylko odsunąłem go od siebie, zaraz zamieniając nas miejscami i pozbywając się jego spodni i bokserek. Oczywiście bez rozciągania nie mogło się obejść, szczególnie kiedy miał to być nasz pierwszy seks po tak długiej przerwie. W międzyczasie, wolną dłonią błądziłem po skórze na jego brzuchu i torsie, zaraz chwytając za jego członka, gdy dyskomfort nieco się zwiększył. Oglądanie go w takim stanie było jednocześnie podniecające i wewnętrznie krzywdzące. Wiedziałem, że to tylko chwilowe, jednak hamowanie grymasów bólu, sprawiało, że miałem czasami ochotę to wszystko przerwać. Z innymi partnerami nie miałem tego problemu, chętnie wprawiałem ich w taki stan, jednak Jiminnie zasługiwał tylko na przyjemność, którą dopiero po chwili byłem w stanie mu zapewnić, wchodząc już w niego powoli. Nadal był ciasny, przez co musiałem skupić się, aby przyjemność nie zaćmiła mojego umysłu.

- Jiminnie... – wyszeptałem, kiedy już zdołałem zanurzyć się w niego do połowy. - Jesteś taki cudowny... – Mówiąc to, przejechałem palcem przez jego usta, kiedy już miałem możliwość uwolnienia jednej ręki, oczywiście po ówczesnym wytarciu o ubrania, leżące obok naszych ciał. Starałem się wszystko dawkować, dlatego nie złączyłem naszych warg, po prostu jeżdżąc dłonią po jego ciele.


Jimin:

Zadowolony z uzyskania pożądanej odpowiedzi zabrałem się do ,,pracy". Oblizałem wargi i niemal natychmiast męskość starszego zniknęła w moich ustach. Tym razem nie skupiałem się, by odpowiednio szybko poruszać głową, lecz by mój język dokładnie oplatał penisa Yoongi'ego. Czasem zassałem się na nim bardziej, ale nie sprawdzałem, jak Min na to reaguje. Dość szybko odgonił mnie od siebie, ale nie przeszkadzało mi to, bo bardzo chciałem, by już przeszedł do meritum. Sięgnąłem jeszcze po jego rękę, by złapać między wargi dwa palce, które miały mnie rozciągać, również zostawiając na nich ślinę. Pozwoliłem się ułożyć na poduszce, czekając na dalszy rozwój wydarzeń. Spiąłem się na moment, gdy ,,intruz" pojawił się na pierścieniu, jednak szybko pozbyłem się tego, dając działać starszemu. To była jedyna nieprzyjemna część tych zabaw, jednak starałem się tego nie okazywać. Mimo wszystko dla kolejnych przyjemności byłem gotowy na tę chwilę dyskomfortu. Zwłaszcza, że nie minęło dużo czasu bym chciał więcej i moje biodra same zaczęły wychodzić na spotkanie palcom blondyna, a pieszcząca członek dłoń, dodatkowo sprawiała, że odlatywałem. Szybko zostałem pozbawiony tego odczucia, a zastąpiło je mocne naparcie na moje wejście. Prawie wyrwał mi się jęk, ale w porę go pohamowałem. Yoongi zatrzymał się w połowie, szepcząc mi słowa, które tak lubiłem słyszeć z jego ust. Chyba rozumiał, że tego potrzebuję, inaczej moje myśli skupiały się na kompleksach, które uderzały do mojej świadomości w najmniej odpowiednich porach. Tak samo, jak ja zaobserwowałem podczas naszych licznych stosunków w Ameryce, co podoba się blondynowi bardziej, a co mniej. Na pewno uwielbiał czuć władzę nade mną. I choć często walczyłem z nim, oczywiście bezskutecznie, o dominację, to zawsze ulegałem dając mu tym samym satysfakcję. Chciał słuchać moich błagań, więc postanowiłem minimalnie wykorzystać tę wiedzę.

- Hyung, proszę, zacznij już – sapnąłem, unosząc nieco biodra. - Pragnę cię. Błagam, kochaj mnie, hyung.

Moje słowa miały podwójne znaczenie – to dostosowane do chwili, w której chciałem, by mój Yoongi odczuł przyjemność (a ja razem z nim) oraz to drugie, wyrażające szczere błaganie o wspólną przyszłość.


Yoongi:

Naprawdę chciałem to wszystko przedłużyć i najlepiej kochać się z nim nawet całą noc, jednak widząc go w takim stanie, było to cholernie trudne. Miałem już ochotę przyspieszyć i dać nam jak najwięcej przyjemności, szczególnie, kiedy po jego wyznaniu nie powstrzymałem się przed powrotem do tych cudownych, pełnych ust, domagających się pieszczot. Jedna z dłoni wsunęła się w jego włosy, przyciągając go jeszcze bliżej i rozkoszując się podwójnym doznaniem, które zapewniło powolne poruszanie się w jego wnętrzu, razem z delikatnym pocałunkiem, ograniczonym do niewielkich muśnięć naszych warg. Nie odzywałem się przez krótki moment, chcąc przelać w ten gest jak najwięcej miłości. Jednak zaraz zakończyłem go lekkim przygryzieniem dolnej wargi i przejściem z ustami na jego szyję. Moja ręka również zmieniła położenie, tym razem na jeden z jego pośladków, ściskając go lekko i zaraz wędrując palcami na udo, by tam pozostać na dłuższą chwilę.

Dopiero teraz zdołałem oderwać się od niego, kiedy mój język skończył już tworzenie na jego skórze rozmaitych wzorków, a moje biodra jeszcze bardziej spowolniły.
- Masz takie wspaniałe ciało, Jiminnie – wyszeptałem mu wprost do ucha, przejeżdżając rękę wzdłuż jego ciała i kończąc na boku głowy, aby ponownie wjechać palcami w jego miękkie włosy. Jeszcze miesiąc temu mogłem o tym jedynie pomarzyć. Ta czerwona czupryna kusiła mnie od początku naszych promocji, a teraz tylko ja mogłem jej dotykać i tylko ja mogłem się kochać z tym seksownym chłopakiem.
- Nie oddam Cię nikomu, jesteś już tylko mój... cały mój. – Słowa te miały dla mnie ogromne znaczenie. W ostatnim czasie wszystko się zmieniło. Kiedyś nie mogłem go nazwać „swoim" Jimin'em, nie licząc wyznań, których nie potrafiłem mu odmówić, jednak odkąd zacząłem zauważać brak zainteresowania Jungkook'iem, całe moje myślenie nastawiło się tylko na to jedno zdanie.
Po owym wyznaniu nie mogłem już utrzymać takiego samego tempa, głównie przez narastające podniecenie. Przyspieszyłem nieco, znów złączając nasze usta, aby kontrolować jęki Jimin'a. Nadal pamiętałem o obietnicach złożonych Seokjin'owi, których nie chciałem złamać. Pozwoliłem Park'owi ukryć twarz w zgłębieniu mojej szyi, aby skutecznie powstrzymał się przed głośniejszymi dźwiękami, tłumiąc je nieco, kiedy gwałtownie przyspieszyłem, trafiając prosto w jego prostatę. Nie musieliśmy długo czekać, aby zaraz poczuć błogie spełnienie. Wszelkie gesty i słowa, skutecznie doprowadziły nas do orgazmu, przy którym ponownie wyznałem mu miłość, całując go po raz ostatni i opadając tuż obok jego ciała.
- Tak bardzo za Tobą tęskniłem, jesteś idealny, Jiminnie, szczególnie w łóżku – wyszeptałem mu jeszcze, przyciągając go do siebie i powoli opadając z wszelkich sił. Nawet gdyby mnie zmuszali, nie dałbym już rady wykonać chociażby pojedynczego gestu. Powoli odpłynąłem, tuż przed tym posyłając mu niewielki uśmiech.


Jimin:

Yoongi jak zawsze dawał mi to, czego potrzebowałem najbardziej. Nasz powolny stosunek przepełniały czułość, miłość i przyjemność, czyli to, co najlepiej definiowało nasze uczucia.

Na szczęście starszy zadbał o to, bym nie był za głośno, bo przy tych wszystkich doznaniach ciche jęki były nie do powstrzymania. Nie chodziło nawet o to, jak cudownie mi było, gdy się we mnie poruszał. Sam fakt, że mnie pożądał wywoływał burzę w całym moim ciele. Zaciskałem pięści na pościeli poddając się wszelkim uniesieniom. Rozłąka zrobiła swoje, więc orgazm przyszedł zdecydowanie szybciej niż bym chciał. Zagryzłem wargi, wyginając się w delikatny łuk i brudząc swój brzuchu. Yoongi poruszał się we mnie jeszcze przez chwilę, po czym mój tyłek został wypełniony jego spermą. Błogie uczucie nie opuszczało mnie jeszcze przez chwilę, dając poczucie spełnienia. Starszy opadł obok mnie, ale nim dałem się przytulić, sięgnąłem po swoją rzuconą na podłogę koszulkę i wytarłem nią brzuch z nasienia, pamiętając zasadę o świętości legowiska Yoongi'ego. Zaraz ułożyłem się wygodnie obok niego i pozwoliłem przyciągnąć mnie bliżej, z radością słuchając jego słów. To zawsze on wyznawał mi takie rzeczy. Pora, bym ja też mu coś powiedział.

- Hyung, dziękuję, że mogę czuć się przy tobie tak dobrze. Kocham cię. – Pocałowałem chłopaka w policzek, a następnie sięgnąłem po kołdrę, przykrywając nasze ciała. Bez skrępowania objąłem go ręką, wtulając w zagłębienie szyi.

- Dobranoc... Mój kochany Yoongi – szepnąłem, zamykając oczy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top