Ślub
Ósmy dzień...
Erwin miał mieszane uczucia po wczoraj. Zrobił bardzo egoistyczną i chamską rzecz. Wszystko po to by wygrać zakład..., ale czy tylko po to... może się czegoś bał?
Oprócz przemyśleń typu czy dobrze robi, stwierdzenia faktów, że jest chujem za takie traktowanie swojego przyjaciela. Było coś co postanowił zrobić by się oderwać, czyli zajrzeć do swojej skrzynki pocztowej, do której nie zaglądał od kilku miesięcy.
Jak tylko do niej podszedł dostrzegł widok wręcz wypadających kopert, ulotek i innych papierowych rzeczy. Jedna biała koperta, która leżała na podłodze przykuła jego uwagę.
Nie była pognieciona i do tego ładnie pachniała damskimi perfumami. Ewidentnie leżała tu nie więcej niż miesiąc. Zabrał ją do pokoju i tam ją otworzył.
Zaproszenie na ślub Gregorego i Mii, które miało się odbyć dziś po południu...
Kompletnie się tego nie spodziewał, nikt nawet nie pisnął słowem o tym. Patrzył się dobre 10minut w zaproszenie, bo nie mógł uwierzyć. Nie wiedział, że oni serio są razem. Zawiódł się też na jego przyjacielu, że nie pozwolił mu odprawić ślubu. Gdy już upewnił się, że to prawda to postanowił szybko się odpicować.
Lekko ułożył włosy, ubrał czerwoną marynarkę z białą koszulą i czarne lakierki. Poprawił swój czerwony cień pod oczami i postanowił powoli się zbierać. Wsiadł do swojego ferrari, szybko kupił prezent. Biżuterię dla Clark i mały model corvetty dla Grzegorza. Zapakował oba w jakąś białą torebkę i położył na miejscu pasażera. Następnie zatankował pojazd i ruszył w stronę winiarni.
O dziwo był przed czasem, czego się nie spodziewał, bo dowiedział się o liście o 14:40, a ceremonia była o 16.
Na miejscu zaparkował i zobaczył wszystko ładnie ozdobione różnymi harfami i kwiatkami. Panna młoda wystrojona w ukoronkowaną białą suknię ślubną z również białym welonem. Włosy miała rozpuszczone, a makijaż lekki w kolorach różu. Pan młody był ubrany w czarny garnitur z ulizaną fryzurą.
Erwin od razu poszedł się przywitać z parą i pogratulować, wręczając prezent. Około 30minut później zaczęła się ceremonia i składanie przysięgi. Wszystko się odbyło normalnie, pocałunek, oklaski. Następnie odbyło się przyjęcie, przekąski, wino. Rozglądając się za kimś do rozmowy, zauważył znajomą mu twarz, do której podbiegł. To był dość wysoki mężczyzna z czarnymi włosami z grzywką przerzuconą na lewą stronę, srebrnymi kolczykami w uchu. W czarnym garniturze, w którym wyglądał szarmancko.
- Hej Capela - odezwał się, jak by nic się nie stało.
- Cześć Knuckles... - odparł niemrawo.
- Widzę, że też postanowiłeś przyjść
- Chyba oczywiste, w końcu Grzesiek to mój przyjaciel
- No tak... a ten bardzo ci zależy na swojej pracy? - zapytał, zmieniając temat.
- Jedyne moje źródło dochodu, więc tak - odpowiedział, nie wiedząc o co chodzi chłopakowi.
To jedyna opcja... znienawidzi mnie, ale przynajmniej nie złamie mi serca... - pomyślał złotooki.
- Słuchaj, pamiętasz wczoraj?
- Pamiętam... - odpowiedział szczerze, spuszczając wzrok.
Erwin na ten gest, stanął na palcach i pociągnął podbródek czarnowłosego by patrzył mu w oczy.
- Co gdybym ci powiedział, że wszystko było nagrywane i jeśli nie zrobisz tego co ci powiem to wyśle to na tweeterze - powiedział szeptem, z kompletnie bezemocjonalną miną i oczami bez wyrazu – Jak myślisz co by powiedział Pisicela na takie zabawy z przestępcą, co? - dodał.
Dante zamurowało kompletnie, na jego twarzy było wymalowane duże zdziwienie, niedowierzanie połączone z strachem. Ktoś kogo uważał za przyjaciela, a może powoli nawet za kogoś więcej, zdradził go...
- A co musiałbym zrobić? - wydobył z siebie po jakiś dwóch minutach.
- Dasz mi jedną swoją rzecz cenną, co tylko ty masz i będziesz udawać mojego chłopaka jutro przed Davidem, okej?
- Okej... Zgadzam się
I tak nie mam wyboru - pomyślał.
Serce Capeli zostało złamane, przeżute i wyplute. Nikt go wcześniej tak nie oszukał... Myślał, że Erwin pomimo bycia przestępcą jest naprawdę spoko człowiekiem, ale jak widać się mylił.
~ 623 słów
ps. Wróciłam, była mała przerwa, bo próbne egzaminy, projekt, choroba... Przepraszam, ale już powoli powracam do pisania... :3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top