Przesłuchanie czyli dzień pierwszy zmagań z "uparciuchem"

Nastał kolejny poranek, Erwin dopiero co wstał z swojego łóżka. Postanowił zrobić kawę i przypomnieć sobie co się działo wczoraj.

- Kurwa na co ja się wczoraj zgodziłem? - powiedział sam do siebie.

Analizował w głowie, jak to rozegrać...

Z tego co słyszał z plotek to Capela z Niną niedawno zerwał.Mógłby się zbliżyć do niego pod pretekstem pocieszenia, ale niebieskooki się na to nie zgodzi. Rozmyślał i rozmyślał, aż w końcu postanowił, że zacznie od czegoś prostego... Zadzwoni do niego by z60sionować na kogoś.

Jeśli ludzie zaczęli mnie shipować od momentu przesłuchania z Montanhą to zacznę od tego - pomyślał.

Tylko był mały problem, był on poszukiwany, a przy przesłuchaniach jest więcej niż jedna osoba. Więc zdecydował zmienić plany na oddanie się w ręce policji i zdać się na szczęście, że Dante powie coś w stylu "Sam dam radę go przesłuchać".

Wziął telefon w dłoń i wykonał połączenie do czarnowłosego policjanta. 

- Halo? - odezwał się z słuchawki znajomy głos.

- Hej Capela, co tam u ciebie? - zapytał z przyzwyczajenia. 

- Jest git... A czy ty przypadkiem nie jesteś poszukiwany i czego chcesz, bo nie zadzwoniłbyś bez powodu... - spytał podejrzliwie.

- Jestem i z tego powodu też dzwonię, chce się zgłosić na komendę - odpowiedział zgodnie z prawdą. 

- To nie podobne do ciebie

 - Wiesz, ludzie się zmieniają Dante...

 - No dobra, to zaraz podjadę na komendę - odpowiedział wciąż będąc w szoku co powiedział Erwin. 

- Do zobaczenia - pożegnał się, po czym się rozłączył.

Złotooki szybko się ubrał w jakieś luźne ciuchy i powiadomił sms-owo swoich kolegów, że idzie się oddać w ręce policji. Następnie wsiadł w swoje ferrari i podjechał pod komisariat policji. W holu czekał już na niego czarnowłosy w swoim ubraniu służbowym. Po chwili dołączył do niego szarowłosy.

- No i jestem, jak powiedziałem, tak w ogóle ładnie dziś wyglądasz Capela - skomplementował chłopaka.

 -Dzięki, choć wyglądam tak samo - odpowiedział ponuro – a teraz pod ścianę, muszę cię przeszukać.

Trudno będzie go poderwać jak on taki oziębły - pomyślał Erwin.

Knuckles ustawił się pod ścianę jak mu kazano, a w tym czasie policjant zgłosił na radiu, że osoba poszukiwana się zgłosiła na komendę.

Podszedł do chłopaka przeszukał go szybkim ruchem i zakuł delikatnie w kajdanki.

 -Coś ty taki ponury dziś? - zapytał wiedząc powód. 

- Powiedzmy, że zły dzień, a teraz chodź do celi - odpowiedział chłodno.

Nigdy nie widziałem Capeli, aż tak oziębłego... chyba serio ją kochał- pomyślał zatrzymany.

- Ja to właściwe to chciałbym na przesłuchaniówkę, chcę się wytłumaczyć - rzekł cicho.

Nic nie odpowiedział i zeszli do sal przesłuchań i weszli do trzeciego pomieszczenia.

Przed drzwiami pilnował ich Montanha, czarnowłosy przekonał go, że da radę się nim zająć, plus nie potrzebuje zbędnych krzyków. Erwin został rozkuty i zaczęła się rozmowa.

- No więc? - spytał wyczekująco, aż szarowłosy coś powie. 

- Nie strzelałem w tamtej strzelaninie

- Miałeś ślady prochu, a naboje postrzelonych pasowały do twojego pistoletu. Tak szczerze to nie wiem czemu w ogóle chciałeś do przesłuchaniówki...

- A no tak...

- Czemu tak bardzo chciałeś być przesłuchiwany? - zapytał zaciekawiony.

- Chciałem spędzić czas z tobą, a byś się ze mną nie spotkał, bo jestem poszukiwany - odpowiedział wiedząc, że dalsze kłamstwa na nic się zdadzą.

- To fakt, to w takim razie po prostu zadzwoń jak wyjdziesz z więzienia - znalazł rozwiązanie.

Erwin czekając na jakąś okazję by się do niego zbliżyć, w końcu ją dostał.

Momentalnie drzwi zaczęły się otwierać, wykorzystując to złotooki zbliżył się do stołu i szybkim ruchem wziął podbródek czarnowłosego i go pocałował w usta.

Dante będąc zdziwionym tym gestem od razu jak wszedł Montanha odepchnął niższego od siebie. Widzący do Gregory od razu zapytał:

- Czy ja w czymś przeszkodziłem?

- Nie, to on mnie pocałował i nie wiem, dlaczego, mieliśmy właśnie iść do cel - odpowiedział zgodnie z prawdą.

- Okej, playboy nie wiedziałem, że chłopców też lubisz - chichotał ignorując słowa komendanta.

- Ta bardzo zabawne, ha ha

- Ja jadę na wsparcie, dasz radę się nim zając jak widzę, pa - odpowiedział szybko ulatniając się z miejsca zdarzenia.

- Czemu to zrobiłeś? - zapytał przenosząc wzrok na oczy w kolorze złota.

Erwin na ten gest od razu się spiął.

Momentalnie zaczął się zagłębiać w te aksamitne oczy.

- Halo? - pomachał mu przed twarzą.

- Uhh, chciałem zrobić na złość Montanhie - wymyślił spontaniczną wymówkę.

- Rozumiem, ale nie rób już tak więcej - uwierzył i odwrócił wzrok zmierzając do wyjścia z sali.

Zeszli we dwoje do cel, tam Dante wystawił mu dość wysoki wyrok, bo 13000tysięcy amerykańskich dolarów na 100 miesięcy. Szarowłosy zgodził się i powiedział ostatnie słowa zanim zabrała go straż więzienna:

- Do zobaczenia Dante!

Niebieskooki był zdzwiony, że powiedział do niego po imieniu, ale postanowił nad tym się głębiej nie zastanawiać.

W tym czasie Erwin siedział już w więzieniu.

Rozmyślał jak tego uparciucha rozkochać w sobie, zastanawiał się czy to w ogóle wykonalne. Stwierdził, że jest spora szansa, że ten zakład przegra.

Rozmyślając szybko minęły mu minuty spędzone na dachu więziennym.

Tak zakończył się, pierwszy dzień zmagań Erwina z Capelą. 

ps. Rozdziały będą mniej więcej w tej długości, bo mam zamiar zrobić ich 14, bo ma 2tygodnie na wygranie zakładu^^. I tak w ogóle to czysty przypadek, że wyszła flaga Ukrainy, dałam ich kolory oczu...

~851 słów

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top