Niebieski drink

Dzień siódmy, Knuckles już go cały zaplanował...

Najpierw on wraz z Capelą pojechali do szpitala. Szatyn chciał jeszcze raz bardzo podziękować szarowłosemu, robiąc dla niego laurkę. Przy okazji "ojciec" pacjenta przyniósł mu obiecanego pluszowego miśka. Gdy już zmierzali do wyjścia, Erwin spytał: 

- Hej... Nie chciałbyś byś skoczyć do baru ze mną potem... pepposhy.

Złotooki twierdził, że alkohol pomoże mu przyspieszyć proces zakochiwania czarnowłosego.

- No nie wiem - odpowiedział szczerze. 

Jest on abstynentem, więc nie pije alkoholu, ale miał dług wdzięczności u chłopaka. Uratował bliską mu osobę, więc przydało się zgodzić na jego prośbę, nawet jeśli za bardzo nie chce. Po chwili zawahania tylko dodał: 

- Niech ci będzie... ale wiedz, że już nigdy mnie nie namówisz na to  

- To się jeszcze zobaczy- odparł z zadziornym uśmieszkiem.

- To o której chcesz iść tam? - spytał, bo rzadko chodził na baru.

- 22 będzie w sam raz!

- Pominąłeś jedną kwestię... kto nas zabierze do domu?

- Taksówkę się weźmie lub po Carbo się zadzwoni, z resztą wyjdzie w praniu - rzekł w ogóle się nie przejmując tym, jak wróci.

- To zawiozę na-

W tym momencie przerwał mu Erwin:

- Ja cię zabiorę... ja cię zapraszam, ja cię podwożę kapiszi? 

Capela tylko westchnął na jego słowa. 

Dochodziła godzina 22, szarowłosy właśnie wyruszył swoim ferrari, ubrany w jakieś luźne ciuchy by odebrać komendanta. Ten stał już pod komendą, ubrany w białą bluzę, z nałożonym kapturem na głowie, z napisem "obey me". Knuckles użył klaksona by zwrócić uwagę chłopaka, co zadziałało od razu go zauważył i wszedł do pojazdu. 

- Coś ty taki niemrawy... alkohol po ciężkim dniu w pracy dobrze ci zrobi! - szturchnął łokciem niebieskookiego. 

- Bardziej chodzi o to, że "ciężki dzień" się dopiero zacznie w barze - szepnął sarkastycznie. 

Pojechali do jednego z najlepszych barów w okolicy. Erwin będąc dżentelmenem oczywiście otworzył mu drzwi i powiedział by wszedł pierwszy. Na co policjant tylko westchnął na ten gest. 

Usiedli w jednym z stolików najdalej by mieć swobodę wypowiedzi.

Na początek szarowłosy zamówił im po niebieskim drinku. Rozmawiali na luźne tematy typu, jak dzisiaj humor, jak w pracy, czy obrażali swoich współpracowników oczywiście w żartach. Spędzili na tym jakąś godzinę, co jakiś czas popijając trunek. Oczywiście Dante z niechęcią, wolał zamówić sobie wodę, colę lub jakiś soczek. Nie chciał tak, jak jego ojciec zrobić po alkoholu coś złego... 

Nagle przyszedł moment, gdzie Capela poszedł skorzystać z toalety. Zostawiając złotookiego samego... co nie było najlepszym pomysłem.

Chłopak widząc jak tylko jego przyjaciel zniknął za drzwiami, wyjął z swojej czarnej torby małą saszetkę. Dosypał ją do obu drinków... 

- Przez taką dawkę nic nam się nie stanie... - pomyślał, przypominając sobie sytuację z mieszkania Ernesta.

Pustą torebeczkę odłożył z powrotem, gdzie była pierwotnie. W tym czasie wrócił niebieskooki. Zasiadł obok, niczego nie świadomy.

Dalej rozmawiali i pili, lecz czarnowłosy zauważył, inny smak napoju. Stwierdził, jednak, że to zignoruje, że może się mu wydawać tylko. Obaj zaczęli się powoli czuć coraz bardziej rozluźnieni i beztrosko. Co skutkowało zmianą tematów na te bardziej prywatne... 

- A jak to się stało, że zerwałeś z Niną? - zapytał podbity Erwin. 

- Kłóciliśmy się, ona nazwała mnie depresją, więc postanowiłem zerwać... - po chwili dodał - wciąż ją kurwa kocham - odparł biorąc duży łyk. 

- Capela... nie chciałbyś być moją depresją w takim razie? - zbliżył się do niego, kładąc rękę na lewy zaczerwieniony policzek od alkoholu. 

- Co masz na myśli? - spytał zdezorientowany.  

- No wiesz... - zbliżył się jeszcze bardziej tak, że ich usta prawie się stykały, a oddechy łączyły.

Nagle pewnym ruchem pocałował czarnowłosego, czego ten początkowo nie odwzajemnił.

Dante miał mętlik w głowie... Gdy próbował przemyśleć swoje czy jego zachowanie najzwyczajniej w świecie nie potrafił. Głowę miał całą zamgloną przez drink i narkotyki, nie umiał się skupić na niczym innym niż złote tęczówki. Były dla niego, jak światło w ciemnym tuneliku. Dla tego postanowił zdać się na te "światło" mając nadzieję, że nie zdarzy się nic czego będzie żałował. Więc tym razem on postanowił złożyć delikatny pocałunek na wargach drugiego, nie myśląc całkiem trzeźwo. 

Dla chłopaka, Erwin wydawał się być bardziej trzeźwy, co oczywiście prawdą nie było, lecz pijany do końca też nie był. 

Szybkim ruchem wziął czarnowłosego i zaniósł go na zaplecze wraz z swoją torbą. Opuścił go delikatnie, po czym odłożył torbę na bok, najprawdopodobniej sprawdzając godzinę w telefonie, tak myślał Capela... 

Szarowłosy wbił się agresywnie w usta komendanta, zakluczając zarazem drzwi prowadzące na zaplecze, co o dziwo miały klucz w dziurce. Z czasem zaczęli robić to coraz bardziej intensywniej tak, że brakowało im tchu. 

W tym momencie Knuckles postanowił przejść do kolejnej fazy. Zaczął ściągać odzienie górne z wyższego chłopaka. Składał mu mokre pocałunki od szyi wzdłuż brzucha. 

- Co jak Nina się dowie? - szepnął w nierównym oddechu, wciąż kochał brunetkę. 

- Czy ona dała ci tyle uśmiechu przez te parę dni co ja... A co najważniejsze kto sprawi, że stracisz zmysły? - odparł uwodzicielsko. 

Chłopak tylko zakrztusił się tylko. Szarowłosy kontynuował pocałunki. Sprawy zaczęły nabierać tępa coraz szybciej i szybciej, bo po paru minutach obaj już byli bez ubrań. Zaczęły się pieszczoty, jęki i  inne zbluźne imiona i wyzwiska. 

Ściany na szczęście były dobre, więc nic z pokoju nie dostawało się na zewnątrz. Żaden pracownik baru nie postanowił też zajrzeć do pomieszczenia. Jednak jedna rzecz nie dawała spokoju czarnowłosemu, mimo, że starał się o tym nie myśleć. 

Twierdził, że może zaufać chłopakowi, więc dlaczego martwił go włączony telefon, który zauważył kątem oka w torbie jego "kochanka" ... A może mu się tylko wydawało przez dużą ilość alkoholu we krwi? 

~ 932 słów

ps. Pierwszy raz piszę coś takiego, więc mnie nie bijcie pls     

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top