Good Ending

Oboje szybki ruchem dobiegli do rannego. Erwin już z łzami w oczach sprawdzał oddech chłopaka. Nina w tym czasie wzywała pogotowie i próbowała jakoś pocieszyć złotookiego. Ten jednak nie umiał myśleć trzeźwo zwłaszcza, jak zobaczył, że jego ukochany nie oddycha. Zaczął przeprowadzać częściowe RKO, próbował dotlenić nieprzytomnego. Nie chciał robić ucisków, gdyż najprawdopodobniej z upadku z wysokości czarnowłosy miał złamane żebra.

Podczas tej czynności cały czas w myślach siebie karcił i obwiniał. Gdyby nie odwalił tej całej szopki i normalnie wyznał by mu uczucia nic by się nie stało. Gdyby się nie bał odrzucenia nic takiego nie miało by miejsca.

W amoku próbował uratować życie przestał dopiero, jak ratownik medyczny klepnął go po ramieniu. Okazało się, że zdołał przywrócić mu oddech.

Zebrał się wciąż roztrzęsiony do karetki pogotowia na miejsce pasażera. Skłamał, że chłopak to jego partner. W między czasie przyszedł David, jechał za nimi na szpital, Erwin go nawet nie zauważył.

Już po paru minutach dojechali do celu. W stanie ciężkim zabrali go na operacyjną, a pozostali mieli oczekiwać na korytarzu. Szarowłosy nie umiał usiedzieć non stop chodził z jednego końca pomieszczenia do drugiego, podenerwowany. Przyjaciele próbowali go uspokoić, pocieszać, ale na nic zdały się ich próby. Po około 2 godzinach przyszedł lekarz. Erwin wstał z krzesła, ponieważ już po pół godziny zmęczyło go chodzenie.  

- Pacjent Dante Capela jest już w stanie stabilnym, wyjdzie z tego - usłyszał tylko chłopak.

Omal nie skakał z radości na tą wiadomość. Lekarz odszedł. Tak się bał o niego, ale na szczęście żyje! Musiał przeżyć, tak bardzo go kocha przecież.

- A nie mówiłem, siwy wszystko będzie dobrze. A teraz leć do niego - wykrzyczał David, poganiając Erwina.

Będąc już przy drzwiach, przez szybę dostrzegł bladego chłopaka. Na samą myśl o nim zaczął się rozczulać. Lekkim ruchem pchnął drzwi, wszedł do pomieszczenia i zamknął za sobą. Zbliżył się do łóżka pacjenta. Spał, ale to mu nie przeszkadzało. Pogładził jego rękę i wyszeptał:

- Wiesz, że bardzo cię kocham prawda? Jak wyjdziesz z tego szpitala to będziemy najszczęśliwszą parą na mieście zobaczysz! 

Przed kolejny tydzień odwiedzał go codziennie i przynosił kwiaty. 

Gdy czarnowłosy w końcu wyszedł z szpitala ich życie faktycznie toczyło się, jak w bajce. Od razu zrobili przyjęcie z okazji ich miłości. W końcu oficjalnie zostali parą. Był cały zakszot wraz z kilkoma najbliższymi Capeli policjantami. Wiedli szczęśliwe życie i zapomnieli o nieprzyjemnościach z przeszłości...

Koniec

Nie spodziewaliście się tu kolejnego rozdziału prawda? To już ostatni, dziękuje bardzo za przeczytanie i komentowanie :D. Polecam też zerknąć na "Obolałe serce", które napisałam niedawno, za niedługo pojawią się również oneshoty. Wena do pisania wróciła haha

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top