Dzień Przyjaźni
Dzień trzeci, czyli kolejny dzień akademii. Erwin twierdził, że ten dzień będzie owocnym dla jego zakładu. Dlaczego? Już mówię, o tuż dzisiaj jest pewne święto i to nie są walentynki, z tej okazji Knuckles przygotował prezencik dla swojego przyszłego kochanka.
- Nie jest to najlepsze co mogłem zrobić, ale i tak jestem dumny! - popatrzył na swoje dzieło, przy którym spędził dobrą godzinę.
Postanowił włożyć laurkę do koperty i zakleić ją. Ułożył ją starannie na niebieskim papierze obok pudełeczka z srebrnymi kolczykami w kształcie małych kółeczek. Jak się przyjrzeć to z bliska jest grawerunek "Dla najlepszego komendanta". Złotooki wiedział, że policjant nosi kolczyki, więc postanowił mu kupić nowe myśląc, że lekkie odświeżenie wyglądu mu się przyda.
Następnie zapakował obie rzeczy w wspomniany wcześniej papier i zawiązał wszystko białą wstążką z tego samego koloru gwiazdką na górze.
- Teraz tylko mu to wręczyć z drobną zagadką - stwierdził.
Postanowił dać mu tą niespodziankę wieczorem, mając dużo czasu w zapasie pojechał pomęczyć rekrutów swą obecnością. Właśnie odbywały się zajęcia z komunikacji na radiu. Knuckles dołączył jako ścigany. Jako mistrz kierownicy, obijał się co chwilę w cienkich uliczkach, chcąc pokazać swoje umiejętności i przy okazji zaimponować Capeli. Na co ten się wydarł, bo nie miał jeździć uliczkami, bo oni są początkującymi.
Czarnowłosy po skończonym zadaniu ponownie przepytał całą grupę z kodów i innych zasad panujących w policji. Po czym zakończył akademię, wybierając się do komendy by powrócić na patrol, ale coś mu w tym przeszkodziło...
Nagle dostał sms'a z nieznanego mu numeru o treści "Mogę być słońcem, mogę być piaskiem, mogę być ptakiem. Czym jestem?".
Chłopak nawet nie zdążył pojąć co się wydarzyło, a dostał kolejną wiadomość z tego samego numeru "Rozwiąż zagadkę i przyjedź na to miejsce :D".
Początkowo czarnowłosy myślał, że to głupi żart i to zignoruje, ale teraz miał mieszane uczucia. Mimo wszystko postanowił spróbować rozwiązać zagadkę i udać się w to miejsce. W razie, gdyby to była pułapka napisał do Xandera by kazał szukać go, ponieważ najprawdopodobniej został porwany.
Po około 15 minutach intensywnego myślenia, wpadło mu do głowy rozwiązanie.
- Zegar, wieża zegarowa! Jeśli to nie jest to, to odcinam się od wszelkich śledztw na następne parę dni - postanowił w myślach.
Po następnych 10minutach stał już pod wieżą, nadal czując lekkie zawahanie czy aby na pewno powinien tam iść. Szybko, jednak zniknęło, gdy przypomniał sobie o tym kogo naprawdę obchodzi niebieskooki.
- Pola zniknęła, młody nie daję znaku życia od paru miesięcy, z Niną zerwałem... "Koledzy" z pracy... przez nich chciałem się zwolnić i dałem wypowiedzenie. Jedyny mój bliższy przyjaciel to Xander - stwierdził, po dokładnych przemyśleniach.
Dlatego wszedł od razu do windy i wcisnął jedyny guzik, czyli na dach. Zastał tam szarowłosego dobrze znanego mu chłopaka w czerwonym golfie z spodniami 4. Zdziwił się bardzo, zwłaszcza, że złotooki trzymał w ręce prezent.
- Erwin... co ty tu robisz? - spytał zmieszany.
- Czekam, na pewnego czarnowłosego przystojniaka... a ty? - spojrzał na niego, co spowodowało zetknięcie się spojrzeń.
Niebieskooki trochę się zawstydził na wypowiedziane w jego kierunku słowa, więc odwrócił wzrok.
- Ja... czego ode mnie chcesz? - podchodził powoli bliżej.
- Nie wiesz jaki dziś dzień?
- Umm, nie? - spytał nie wiedząc o co chodzi mężczyźnie.
- Dzisiaj jest dzień przyjaciela, ja cię za takiego uważam, więc o to prezent! - powiedział z szerokim uśmiechem.
Chociaż muszę sprawić, że będziesz kimś więcej - dopowiedział w myślach.
- Dziękuje... naprawdę, tylko ja nic dla ciebie nie mam - odpowiedział spodziewając się negatywnej reakcji.
- Nic nie szkodzi - uśmiechnął się.
Opłacę ten prezent z pieniędzy zakszotu - przemyślał.
- A teraz odpakuj! - powiedział, wręczając podarunek w ręce chłopaka.
Czarnowłosy z zauważalną ciekawością we wzroku, rozwiązał wstążkę po czym rozpakowywał powoli, starannie zapakowane przedmioty. Na początku odpakował kolczyki, na których widok ewidentnie był zaskoczony, ponieważ było to najwyżej klasy srebro.
Po dokładnym obejrzeniu biżuterii, dostrzegł grawerunek, który był dla niego czymś specjalnym. Cieszył się, że ktoś docenił jego pracę i to przypomniało mu, jak pomimo trudów zaszedł tak daleko w policji.
Laurka, która została odpakowana chwilę później przedstawiała jego z takim samym napisem jak na kolczykach. Nie było to wybitne dzieło, ale Capela doceniał starania. Wszystkiemu przyglądał się zafascynowany Erwin reakcjami chłopaka.
- Dziękuje - mruknął nieśmiało.
- Mogę ci je założyć? - spytał spoglądając na biżuterię.
- Możesz...
Knuckles zbliżył się do niebieskookiego, będąc dosłownie parę centymetrów od jego ciała. Odchylił lekko czarne kosmyki włosów, czując oddech policjanta.
Powoli, delikatnie odpiął stare kolczyki i założył nowe. Na koniec szepnął do ucha "Mój najlepszy komendant". Wykorzystując zmieszanie Dante, sprintem podbiegł do barierki, skoczył i otworzył spadochron.
Uznał dzisiejszy dzień za wyjątkowo udany. Miał nadzieję, że chłopak nie potraktował tego jako friendzone, bo nie miał tego na myśli.
Zostawiony policjant za to napisał do Xandera, że nikt go nie porwał i cały czas zastanawiał się nad intencjami Erwina względem jego.
- On chce bym był jego korumpem czy o co chodzi? - podsumował swe domysły.
Tak zakończyło się pierwsze w miarę normalne spotkanie ich dwójki.
~ 840 słowa
ps. początkowo Erwin miał wymyślić ten dzień jako wymówkę do rozmowy, ale później stwierdziłam, że nie piszę tego xD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top