23. Can I show you?
Jimin's POV:
Minął kolejny tydzień, a Jungkook nadal nie pojawił się na uczelni. Próbowałem nie zwracać na to uwagi, ale za każdym razem kiedy widziałem puste miejsce przy naszym stoliku ściskało mnie w żołądku. Czasem pytałem JHope'a czy wie co się dzieje z Kookiem i zawsze dostawałem tą samą odpowiedź. Jest w klubie, pije, ma kaca.
Czyli wrócił do starego trybu życia.
Szkoda tylko, że zapomniał o mnie.
Naprawdę czułem, że nasza relacja zaczęła się zmieniać. Czasem nawet przez głowę przechodziło mi pytanie, czy moglibyśmy być razem. Nie wiem dlaczego po powrocie z Busan nagle coś w niego wstąpiło i zaczął robić to co robi.
Tęsknię za nim.
Leżałem sobie w niedzielę wieczorem i zastanawiałem się nad tym wszystkim.
Mój związek z Tae, a w zasadzie nie związek tylko.. no właśnie, co? Naprawdę chciałem dać nam szansę, ale to nie to samo co z Kookiem. Kiedy jestem z Tae to po prostu jest miło, ale nie ma tego ognia, nie ma takiego silnego uczucia. Będę musiał z nim o tym porozmawiać i po prostu to skończyć.
Wiem, że nie mam żadnych podstaw, żeby porównywać ten nieudany związek z Tae, z niemożliwym związkiem z Kookiem, ale to jest to co siedzi w mojej głowie, która aż bolała od tych intensywnych rozmyślań.
Położyłem się spać, ale minął jeszcze długi czas zanim właściwie usnąłem.
W poniedziałek na uczelni jeszcze przed pierwszymi zajęciami podbiegł do mnie Tae. Powinienem mu powiedzieć, że to koniec.
- Hej Jiminie! Jak się spało? - zapytał z uśmiechem na twarzy, po czym dał mi buziaka w policzek na przywitanie.
Ugh, nie mogę tego zrobić. Nie chcę go zranić.
Kontynuowaliśmy rozmowę po czym udałem się na zajęcia. Od tamtej pory chodziłem wkurzony na siebie, ale moje zdenerwowanie wzrosło kiedy na stołówce znowu zastałem puste miejsce.
Co ten głupi królik sobie wyobraża?
Mógłby czasem pomyśleć, że inni się o niego martwią.
Wróciłem do domu i wkurzony rzuciłem plecak na podłogę.
Czemu to wszystko musi być tak cholernie skomplikowane?
Zrobiłem wszystko, co musiałem na zajęcia i było już ciemno. Umyłem się i położyłem na łóżku gapiąc się w sufit.
Nagle zadzwonił mój telefon.
JHope.
- Halo? - odebrałem szybko.
- Jimin chciałem trzymać cię od tego z daleka, ale teraz nie mam wyboru, bo jesteś moją ostatnią nadzieją. - usłyszałem zmartwiony głos chłopaka i od razu usiadłem.
- Co się stało?
- Chodzi o Jungkooka. - moje serce przyspieszyło słysząc to imię. - Mówiłem ci, że ostatnio znowu wpadł w gówno i naprawdę nie martwiłem się tym tak długo jak sam mogłem go pilnować i chodzić z nim na te przeklęte imprezy, ale dzisiaj w klubie go zgubiłem, barman powiedział, że widział jak wychodził i myślałem, że wrócił do domu, ale go tam nie ma. Nie odbiera telefonu, a ja nie wiem co się dzieje. Jimin, mieliście ostatnio taki dobry kontakt, nie wiesz gdzie on mógłby być? - nawet nie wiem, w którym momencie wstałem i zacząłem się ubierać.
- Jezus Maria Hobi nie wiem. Przyjedź po mnie to go poszukamy tylko szybko. - powiedziałem i się rozłączyłem. Wybiegłem przed blok, nie wiedząc nawet kiedy Hoseok tu będzie i czekałem chodząc w tą i z powrotem. W głowie wertowałem wszystkie miejsca jakie tylko były w Seulu myśląc, gdzie chłopak mógł się udać. Nagle obok mnie zatrzymał się samochód JHope'a. Wsiadłem i od razu zacząłem proponować mu różne miejsca.
Posprawdzaliśmy kilka klubów otwartych na tygodniu i parków, ale nigdzie nie znaleźliśmy Kooka. Nagle do głowy przyszedł mi pewien pomysł. To raczej niemożliwe, że tam był, ale w tej chwili to było jedyne miejsce, którego jeszcze nie sprawdziliśmy, a było jakoś powiązane z Kookiem. No może po za Busan.
Podałem Hoseokowi adres bloku, na którego dachu Jungkook pierwszy raz się przede mną otworzył.
- Idź sam, jestem pewien, że uspokoisz go prędzej niż ja. - powiedział Hobi, kiedy zaparkował przed budynkiem.
- Czemu niby miałby mnie słuchać, skoro jestem dla niego nikim? - zapytałem, a on westchnął.
- Bachory. - powiedział cicho, a ja zmarszczyłem brwi. - Idź, po prostu idź i jak tam będzie to daj mi znać.
Wyszedłem z auta i pobiegłem do bloku. Wsiadłem do windy, która jechała na dziesiąte piętro w jakimś zwolnionym tempie. Nerwowo gryzłem wargę, a gdy w końcu dotarłem na górę zobaczyłem, że klapa na dach jest otwarta. Wszedłem po drabinie i widok, aż zmroził mi krew w żyłach.
Jungkook chodził po krawędzi dachu co chwilę popijając butelkę soju, którą miał w ręce.
- Jungkook! - krzyknąłem, a chłopak zdziwiony skierował wzrok w moją stronę. Zmarszczył brwi i zaczął iść w moją stronę. Odetchnąłem widząc jego bezpieczną odległość od barierki.
- Co ty tu robisz? - zapytał wyraźnie poddenerwowany. - Nie po to pokazywałem ci moje sekretne miejsce żebyś przychodził w nie kiedy chcę być sam.
- Szukaliśmy cię z Hobim po całym mieście. - powiedziałem, a chłopak był coraz bliżej mnie. - Martwiliśmy się. Ja się martwiłem. - parsknął śmiechem.
- To idź się martwić o swojego chłopaka, a nie o nic nie znaczącego dla ciebie Kooka. - skrzywił się i pociągnął łyk soju.
- Jungkook o czym ty mówisz? Czemu w ogóle pomyślałeś, że nic dla mnie nie znaczysz? - zapytałem naprawdę zdziwiony. - Całą noc jeżdżę i szukam cię po śmierdzących klubach, bo boję się, że coś ci się stało kretynie. Znaczysz dla mnie cholernie dużo.
Chłopak wytrzeszczył oczy.
- Że c-co? - zapytał zdziwiony, a ja podszedłem do niego, wyjąłem do połowy pełną butelkę soju z jego dłoni i postawiłem na ziemię, po czym po prostu się w niego wtuliłem.
- Nie rób tak więcej. - powiedziałem, a on objął mnie ramionami i oparł głowę o moje włosy.
- Czemu tak cholernie mieszasz mi w głowie? - zapytał cicho Kook i wcale nie musiał wiedzieć, że właśnie pomyślałem to samo.
Kiedy oderwaliśmy się od siebie napisałem Hobiemu SMSa, że znalazłem Kooka i zaraz zejdziemy.
- Chodźmy stąd. - powiedziałem chwytając jego dłoń, a on kiwnął głową i już po kilku minutach wsiadaliśmy do samochodu.
Chłopak uśmiechnął się widząc nas, widać było ulgę wypisaną na jego twarzy.
Obaj usiedliśmy z tyłu tylko na chwilę rozłączając nasze dłonie, które zaraz Kook splótł razem z powrotem, po czym oparł się o moje ramię. Widziałem, że Hobi ciągle na nas zerka w lusterku i się uśmiecha.
Podjechaliśmy pod wieżowiec, w którym mieszkał Kook, gdzie obudziłem go, bo chłopak w drodze przysnął.
- Wejdziesz? - zaproponował patrząc mi w oczy, a ja pokiwałem twierdząco głową i wysiedliśmy z samochodu.
- Wiesz co, ja nie będę wchodził, dzięki za zaproszenie. - krzyknął Hobi zanim jeszcze zamknąłem drzwi czym wywołał nasz chichot.
- Dzięki Hyung. - powiedział Kook, a ja uśmiechnąłem się do kierowcy jeszcze zanim odjechał.
Jungkook's POV:
Po wejściu do mieszkania Jimin od razu poszedł do salonu i usiadł na kanapie.
- Chcesz coś do picia? - zaproponowałem. Mimo, że wypiłem trochę to nie czułem się pijany dlatego chciałem miło ugościć Jimina.
- Wody. - uśmiechnął się więc poszedłem do kuchni i nalałem wody do dwóch szklanek.
Wróciłem do mojego gościa i podałem mu napój.
W pokoju przez chwilę panowała niezręczna cisza, którą blondyn postanowił przerwać.
- Powiesz mi co się stało? - zapytał delikatnie, a kiedy spojrzałem na niego zobaczyłem jego intensywny wzrok.
- Nic. Po prostu znudziłem się już spokojnym życiem. - uśmiechnąłem się łobuzersko zakładając maskę niegrzecznego chłopca.
- Jungkook, możesz mi powiedzieć. Chyba się przyjaźnimy, tak? - próbował się dowiedzieć, a mój sztuczny uśmiech zniknął z twarzy.
- Właśnie dlatego nie mogę ci powiedzieć. - westchnąłem, a on zmarszczył brwi. Nie chciałem zrazić chłopaka swoimi uczuciami. Wolałem go mieć jako przyjaciela niż nie mieć go wcale i zrozumiałem to właśnie w tym momencie.
- Nie Jungkook. Nie zostawimy kolejnej sprawy nierozwiązanej. - złapał moje dłonie i przysunął się bliżej patrząc mi w oczy. - Powiedz mi teraz wszystko.
- A mogę ci pokazać? - zapytałem nie wiedząc nawet jak mógłbym ubrać swoje uczucia do chłopaka w słowach. Pokiwał delikatnie głową, a ja jeszcze chwilę patrzyłem mu w oczy, po czym uniosłem dłoń i pogłaskałem delikatnie jego policzek. Przejechałem kciukiem po jego dolnej wardze i zacząłem powoli zbliżać twarz do tej jego. Musnąłem delikatnie jego usta i już poczułem ogarniające mnie ciepło.
- Też to czujesz? - zapytałem cicho z nadzieją, że faktycznie tak jest. Jimin odsunął się delikatnie i spojrzał mi w oczy kiwając głową.
Wytrzeszczyłem oczy w zdziwieniu, bo mimo nadziei spodziewałem się przeczącej odpowiedzi.
- Przecież jesteś z Taehyungiem.
- Zrozumiałem, że nic do niego nie czuję. - oznajmił pesząc się lekko.
- Ale jak to? - zapytałem zagubiony, ale otrzymałem tylko delikatny uśmiech Jimina, który zaraz znowu połączył nasze usta kładąc dłonie na mojej szyi.
Poruszał ustami nadając tempo tego coraz bardziej namiętnego pocałunku. Przejechałem językiem po dolnej wardze chłopaka prosząc o dostęp, który otrzymałem i za chwilę kontynuowaliśmy pocałunek z udziałem śliskich mięśni.
Tak strasznie tęskniłem za blondynem, chciałem mu to pokazać, poprzez to co właśnie robiliśmy.
Popchnąłem chłopaka na kanapę, a nasze pocałunki stawały się coraz bardziej chaotyczne. Jimin zaczął zdejmować moją koszulkę, a ja nagle oprzytomniałem. Oderwałem się od chłopaka.
- Jimin nie możemy tego zrobić. Nie dopóki jesteś z Taehyungiem. - oznajmiłem, odsunąłem się i usiadłem na kanapie mimo, że naprawdę chciałbym to kontynuować. - To by było nie fair.
Chłopak zarumienił się.
- Masz rację. - zgodził się. - Ale po przytulać się możemy? - uśmiechnąłem się i zamknąłem blondyna w swoich ramionach.
~•°•~•°•~•°•~•°•~
Hejka Aniołki ❤️
Kocham waszą aktywność pod rozdziałami! ❤️
Z wielkim smutkiem i żalem w sercu muszę was powiadomić, że to już końcówka EWB. Nie przewiduje więcej niż jeszcze dwóch rozdziałów i to naprawdę boli.
Jak wam się podobał rozdział?
Do następnego, Unnie Ola. ❤️
INFO
Aaa przepraszam znowu przez przypadek opublikowałam podczas pisania. Rozdział będzie dzisiaj ale po południu, przepraszam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top