1. Why always me?

- Uważaj jak łazisz! - usłyszałem znajomy, wredny głos, kiedy upadłem na ziemię po tym jak uderzyłem w jakąś osobę biegnąc na zajęcia.

Było dziesięć po ósmej, więc byłem spóźniony, a profesor od zarządzania mnie zabije, bo nienawidzi spóźnialskich, więc wstałem szybko po czym pokazałem środkowy palec Jungkookowi, który to stanął mi na drodze.

Niestety ten wredny królik chodzi ze mną na zajęcia. Jemu się jednak nie spieszy, bo nie musi. Nie dlatego, że jest dobrym uczniem, bo jest beznadziejny, ale dlatego, że jego rodzina jest obrzydliwie bogata i sponsoruje wiele rzeczy mojemu biednemu uniwersytetowi.

Nie nienawidziłem go jednak tylko z tego powodu. On był po prostu dupkiem i miał wszystko gdzieś. Jedyne co widział to czubek własnego nosa.

Ja za to byłem przykładnym uczniem ze stypendium. Zawsze perfekcyjnie przygotowany i obecny na wszystkich zajęciach.

Ekonomia była moją szansą na lepszą przyszłość. Moja babcia zainwestowała wszystkie swoje oszczędności żeby móc mnie wysłać na studia do Seulu. Sama została w Busan, bo nie stać by nas było na wynajem czegoś większego niż kawalerka, którą posiadam. Babcia była ostatnią osobą na świecie, która mi została. Moja mama zmarła przy porodzie, a tata zabił się niedługo po jej śmierci nie mogąc bez niej żyć. Przez to, że emerytura mojej babci była taka mała nie miałem innego wyboru jak walczyć o każde możliwe stypendium i dofinansowanie, żeby utrzymać się na studiach.

Jeon Jungkook miał za to wszystko co chciał. Jeździł najdroższymi samochodami, pozował z rodzicami na ściankach i podróżował po świecie.

Nawet nie zwrócił bym na niego uwagi, gdyby nie to, że na pierwszym roku zdarzało mu się mi dokuczać.

Nie poddałem się jego prowokacjom więc on mnie nienawidzi, a ja nienawidzę jego.

Wbiegłem do sali spóźniony, a profesor chciał zabić mnie wzrokiem kiedy zajmowałem miejsce.

- Pan Park Jimin. Lepiej późno niż nigdy. - powiedział wrednym tonem patrząc na mnie znad okularów. - Gdyby nie był pan najlepszym studentem wśród tej bandy baranów wyrzuciłbym pana za drzwi, ale tak, ma pan przygotować esej na dwanaście stron na temat Internalizacji działalności przedsiębiorstw. Spodziewam się go w przyszły poniedziałek na biurku w przeciwnym razie wyciągnę inne konsekwencje.

- Praca będzie w poniedziałek na pańskim biurku profesorze. - powiedziałem opuszczając głowę w geście żalu. Przeklnąłem w myślach. Mam tyle do roboty na inne przedmioty, a on jeszcze wychodzi z dodatkową pracą.

Najwyżej nie będę spał przez kilka dni. To nie tak, że to się wcześniej nie zdarzało. Ja się wykończę na tych studiach.

Po jakichś pięciu minutach do sali jak do obory wszedł Jeon Jungkook. Nawet nie zamknął za sobą drzwi. Co za prostak. Tego uczą na czerwonych dywanach?

Przekręciłem oczami z pogardą i zająłem się przepisywaniem notatek z tablicy.

Chłopak usiadł, a profesor wstał i zamknął za nim drzwi, po czym kontynuował prowadzenie wykładu.

Właśnie o tym mówię. Nie dość, że nic nie robi to jeszcze zawsze mu się upiecze. Ja muszę robić esej, a on jak zwykle nie musi robić nic. Zacisnąłem zęby starając się nie denerwować, chociaż niesprawiedliwość zawsze działała mi na nerwy.

- Jeon Jungkook, Park Jimin proszę do mnie. - zawołał nas profesor kiedy wykład się skończył, a wszyscy kierowali się do wyjścia.

To nie wróży nic dobrego. Podszedłem do biurka, a koło mnie stanął brunet. Spojrzałem na niego z nienawiścią, a on odwzajemnił spojrzenie.

- Panie Jeon musi pan zdać egzaminy ustne. Tym razem jednak nie będzie pan mógł ich kupić. - profesor mówił z pogardą. Widać było, że nie podoba mu się ta sytuacja. Chyba go polubię. - nie będzie to możliwe z powodu wizytatora, który towarzyszył nam będzie w tym czasie. Jako, że nie ma pan żadnych notatek, a pana wiedza dotyka dna - parsknąłem śmiechem. - Pan Park panu pomoże. - po moim śmiechu nie było już śladu.

- Ale to niemożliwe, ja nie mam czasu. - od razu odrzuciłem tą opcję. A Jungkook pierwszy raz w życiu się ze mną zgodził.

- Wynajmę sobie profesjonalnego korepetytora, a nie jakiś różowy krasnal będzie mnie uczył. - spojrzałem na niego, a jeśli wzrok mógłby zabijać nasz cenny Jeon Jungkook byłby już martwy. Mówiłem, że go nienawidzę? Byłem już rudym krasnalem, blond krasnalem, a teraz jestem różowym krasnalem. Wredny królik.

- Będzie pana uczyć pan Park, ponieważ jest najlepszym uczniem i wie co jest oczekiwane na egzaminach. Panie Park jeśli pan nie podejmie się nauczania pana Jeona zrobię wszystko aby obniżyli panu stypendium. - uśmiechnął się sztucznie. Czy ja mówiłem, że go lubię? Cofam. Nie cierpię tego chuja. To jest szantaż, ale nic nie mogę z nim zrobić. - jeśli jednak pan Jeon zrobi widoczny postęp w nauce zadbam o dodatkowe dofinansowania dla pana.

- Dobrze panie profesorze. - poddałem się. Dlaczego zawsze ja muszę pomagać najsłabszym uczniom? Nigdy na to nie narzekałem, bo dzięki temu zaprzyjaźniłem się z Taehyungiem, ale tego debila nigdy nie zdzierżę.

Kiedy opuszczałem salę słyszałem jeszcze głosy kłócącego się z profesorem Jungkooka. Stanąłem przed pomieszczeniem i oparłem się głową o ścianę. To będzie najgorszy czas w moim życiu. Poczekałem na bruneta przed salą chcąc, a może bardziej musząc umówić się z nim na pierwsze spotkanie.

- Nienawidzę cię. - zacząłem kiedy chłopak stanął przede mną. - Ale niestety muszę ci pomóc więc nawet nie próbuj mnie denerwować. Musimy to jakoś przeżyć.

- Co ci tak zależy skrzacie? Przecież stypendium to grosze. - zapytał, a ja zacisnąłem zęby. Nie każdego rodzina sra pieniędzmi.

- Nic ci do tego. Daj mi swój numer.

- A co chcesz mnie zaprosić na randkę? - wystawił te królicze zęby a ja przewróciłem oczami. Nienawidzę go przysięgam.

- Jakim ty jesteś idiotą. - oznajmiłem, ale chłopak nadal był zadowolony. Co za irytująca postać. - Daj mi ten cholerny numer i skończmy tą rozmowę.

Podał mi kartkę.

- Będziemy się spotykać trzy razy w tygodniu, bo zostało mało czasu, a dużo nauki. Chodzi tylko o zarządzanie czy coś jeszcze? - zapytałem oficjalnym tonem. To mój nowy sposób. Zachowywać się jakbym był w pracy.

- Przydałaby mi się też pomoc z logiki i rachunkowości.

Logiki?

Jakoś mnie to nie dziwi.

- Dobrze więc prawdopodobnie będziemy musieli spotykać się częściej. Napiszę ci SMS z informacją o pierwszym spotkaniu. Proszę cię, przeżyjmy to jakoś. Nienawidzimy się to oczywiste, ale musimy to jakoś znieść. Dla dobra nas obojgu.

Przewrócił oczami, ale podał mi rękę w celu zatwierdzenia tej umowy.

Podczas przerwy na lunch spotkałem się z Taehyungiem. Opowiedziałem mu historię, a on śmiał się z mojego pecha.

- To będzie zabawne. - oznajmił. - tylko się nie pozabijajcie. - przyjaciel zawsze cię pocieszy prawda? Cóż chyba, że jest Taehyungiem.

Kiedy wieczorem w domu zajrzałem w kalendarz zaplanowałem najbliższy tydzień. Jutro jedynie między 19, a 21 mam czas. Może jeszcze dałbym sobie ostatni dzień spokoju?

Nie, lepiej zacząć od razu.

Znalazłem karteczkę z numerem Jungkooka i napisałem mu wiadomość.

Jimin: Pasuje ci jutro o 19?

Jungkook: Skarbie, jutro nie dam rady, następnym razem nie wypuszczę cię z łóżka. :*

Nie wierzę że od tego człowieka zależy moje finansowe utrzymanie się na studiach.

Jimin: Jesteś idiotą. Nawet nie wiesz do kogo piszesz.

Jungkook: Lisa?

Jimin: Jimin debilu, jutro o 19 w starbucksie koło uczelni. Masz się nie spóźnić.

Jungkook: Skoro nie mam wyboru...

Nie odpisałem mu już nie chcąc się zbędnie denerwować.

Umyłem się szybko w mojej malutkiej łazience i położyłem się spać.

Jutro czeka mnie ciężki dzień.

~•°•~•°•~•°•~•°•~•°•~

Hejka Aniołki! ❤️

Witam w nowym opowiadaniu. Tym razem padło na Jikooka.

Jeśli wam się podoba możecie zostawić gwiazdkę. Byłoby mi bardzo miło.

Do następnego.

Unnie Ola. ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top