8
Hoseok
Doskonale wiedziałem o planie Yoongi'ego na pogodzenie Jimin'a i Jungkook'a. Po prostu zapomniałem o tym przez to, co się działo. Ale gdy już Chim Chim pobiegł korytarzem, zostawiając naszą piątkę, wszyscy zaczęliśmy gorączkowo wymieniać się uwagami, a potem usiedliśmy jeszcze w sali konferencyjnej, by pogadać. W końcu Tae oświadczył, że musi zabierać dzieci do spania, Jin miał w planach kolację z żoną, a Nam spotkanie z jakimś producentem.
Pożegnaliśmy ich, a gdy zostałem sam na sam z Yoongi'm, pierwszy raz od czasu, gdy go poznałem, poczułem się w jego towarzystwie niezręcznie. W końcu to, co wczoraj odwaliłem, wściekając się na niego nie wiadomo o co, musiało zostać wyjaśnione.
- Przepraszam za wczoraj hyung. Chyba... Chyba miałem gorszy dzień. - Starałem się jakoś sensownie wytłumaczyć moje zdenerwowanie, przenosząc się na drugą stronę stołu, gdzie siedział Yoongi. Na chama usadowiłem mu się na kolanach, wtulając w niego mocno.
- Przepraszam hyung, że ci przeszkadzałem i jeszcze tak bezczelnie skomentowałem twoje zachowanie. Jestem niedobrą żoną, prawda? Ja wiem, że jesteś zestresowany, bo masz na głowie całą firmę i potrzebujesz tego dzieciaka, by się rozluźnić, ale byłem zazdrosny, bo wolałbym, byś to ze mną spędzał czas. Ale nie martw się, więcej to się już nie powtórzy, obiecuję. Będę siedział grzecznie na mojej sali i uczył Taeil'a.
Zaraz przypomniałem sobie, do czego między nami dzisiaj doszło. W tej chwili trochę tego żałowałem, bo wyglądało na to, że po prostu go wykorzystałem. Ale postanowiłem być wierny moim obietnicom i naprawdę spróbować stworzyć z tego coś niezwykłego.
- Hyung - powiedziałem nagle, prostując się, by móc spojrzeć na jego zmęczoną twarz. Właśnie wpadł mi do głowy pewien pomysł. - Czy Taeil mógłby odzyskać swój telefon komórkowy? Wiem, że dzieciaki mają na nie zakaz, ale potrzebuję się z nim czasem skontaktować jako jego prywatny nauczyciel. To by mi ułatwiło pracę.
Moja prośba była naturalnie podyktowana innymi pobudkami, ale przecież on nic nie musi o tym wiedzieć. Zwłaszcza, że ostatnia osoba, z którą się spotkałem na randce, dziwnym trafem wyleciała z wytwórni. A no właśnie!
- Hyung... Możesz mi powiedzieć, dlaczego Jinsil została zwolniona? Przecież ta dziewczyna potrzebuje pieniędzy na studia! I była naprawdę dobra! Proszę cię, cofnij swoją decyzję. I ta asystentka... Hades hyung, kiedy się nauczysz, by nie wyładowywać złości na pracownikach...
Nie mówiłem tego ze złością. Mój ton pozostał smutny, by starszy zrozumiał, że rozczarowywał mnie takim zachowaniem. Tak przecież nie można! Już kiedyś starałem się mu to przetłumaczyć. Ale czy w końcu to do niego dotrze?
Yoongi
Wszystko poszło po mojej myśli. Wiedziałem, że jeśli Jimin i Jungkook w końcu się pogodzą, nie będę musiał znosić kolejnego comeback'u Jeon'a, przepełnionego bólem i rozpaczą, bo szczerze miałem ich już dosyć. Dziwiłem się jedynie, że jego fanki jeszcze na to lecą, choć to zapewne przez częste zdejmowanie koszulki na koncertach i chętne interakcje z nimi. Chłopak naprawdę stawał się powoli mistrzem fanserwisu, za co nieraz go chwaliłem.
Po zostaniu z Hoseok sam na sam, do mojej głowy powróciły myśli związane z poprzednim dniem. Jednak nie byłem w stanie podnieść na niego wzroku, po prostu wpatrując się w rozpiski wzięte z gabinetu pod pretekstem tego całego spotkania z producentami. Miałem tylko nadzieję, że choć trochę uszczęśliwiłem młodszego tym całym spotkaniem z resztą Bangtanów, nawet jeśli było ono aż takie krótkie.
Nie spodziewałem się, że usłyszę z jego ust jakiekolwiek przeprosiny, dlatego mocno mnie tym zaskoczył, dodatkowo przychodząc na moje kolana i wtulając się w moje ramiona. Nie mogłem pozostać obojętny na takie działania, od razu mu wszystko wybaczając i uświadamiając sobie jak bardzo nie lubię się z nim kłócić, nawet jeśli problem wyniknął z jego powodu.
- Nic się nie stało, moja ukochana żonko – zażartowałem, chętnie gładząc go po włosach, czego nie mogłem zrobić z Taeyong'iem, odkąd miał tą całą karę, dlatego przeniosłem na Jung'a wszystkie swoje typowe zachowania w kontaktach z innymi mężczyznami, niestety czerpiąc z tego więcej przyjemności niż powinienem. – Strasznie szybko ci wszystko wybaczam, wiesz chyba o tym... jesteś moją największą słabością – wyznałem, nic już nie mogąc na to poradzić i po prostu się do tego przyznając.
Chętnie złapałem z nim kontakt wzrokowy, jak tylko się ode mnie odsunął. Co prawda zaniepokoiły mnie te cienie pod oczami i przekrwione oczy, dlatego postanowiłem się tym jak najszybciej zająć, tuż po opuszczeniu sali konferencyjnej.
- Taeil? Trainees nie mogą mieć telefonów będąc w wytwórni i tego nie zmienię, Hoseokie. Co najwyżej podam ci kontakt do tymczasowego managera 3C, tylko on może mu przekazywać wszelkie informacje. A w dormie raczej normalnie ich używają, jeśli to masz na myśli. Nie zabronię im kontaktu z rodziną, czy tam dziewczynami, bo cholera wie, czy któryś jakiejś nie ma... no oczywiście do debiutu – wyjaśniłem, przenosząc jedną z dłoni na jego policzek, aby zaraz przejść do kolejnego tematu. – Asystentka zasłużyła, bo oprócz wyglądu nie posiadała żadnej wiedzy, a Jinsil znajdzie sobie sponsora i nie będzie musiała nigdzie pracować, do czego chyba dążyła... - Starałem się jak najszybciej zakończyć te wątki, aby poruszyć inny, ważniejszy. – I nie wiem gdzie nocowałeś, ale martwiłem się o ciebie. Pojedziemy do naszego mieszkania, zjesz coś i pójdziesz spać, dobrze? Masz odpocząć, bo wyglądasz jakbyś zaraz miał zemdleć.
Zmarszczyłem lekko brwi, obserwując jego twarz zaniepokojony i zaraz wykorzystując jakoś te wszystkie treningi, aby podnieść się razem z nim, trzymając go na rękach i niestety zaraz będąc zmuszony postawić, w końcu przez Big Hit nie mogliśmy przejść w ten sposób.
- Wrócę dzisiaj dopiero po dwunastej. Muszę uporządkować sprawy rozliczeniowe. Proszę, nie opuszczaj mieszkania – powiedziałem, kiedy już kroczyliśmy na parking, prosto do mojego samochodu. Nie chciałem ryzykować, aby zasnął jadąc swoim, dlatego nawet mu nie pozwoliłem podrzucić mi takiej propozycji.
Hoseok
Nie sądziłem, że Taeil może mieć dostęp do telefonu w dormie. Myślałem, że Yoongi zabronił im również takich przyjemności, ale na szczęście nie miałem racji. Dzięki temu mam możliwość kontaktowania się z moim uczniem. Jutro pierwsze co zrobię, to poproszę go o wymianę numerów. Powinien się ucieszyć. Przynajmniej taką miałem nadzieję.
- Dobra hyung, kwestię asystentki ci jeszcze odpuszczę, bo i tak wywalasz je według swojego humoru. Ale Jinsil? No proszę cię! Daj jej chociaż skończyć te studia!
Starszy był jednak nieugięty, dlatego postanowiłem, że napiszę do niej w tej sprawie. Opłacę jej edukację. Czułem się winny temu, że ją zwolnił. Miałem dziwne wrażenie, że to naprawdę miało jakiś związek ze mną. Jeśli Yoongi się wkurzył za to, że mnie tak potraktowała? Trudno! Przecież to nie jej wina, że chce po prostu żyć w luksusach. Każdy w głębi duszy tego chce, ale jedni osiągają to pracą, inni małżeństwem.
Grzecznie dałem się starszemu odprowadzić do samochodu. Gdy poniósł mnie ten krótki kawałem na rękach zaśmiałem się, bo jeszcze kilka lat temu prędzej by się połamał, niż to zrobił. Teraz jednak spodobała mi się taka odmiana.
Dopiero, gdy zasiedliśmy w samochodzie i przyciągnąłem nogi do klatki piersiowej, zacząłem mu się tłumaczyć.
- Gloria dała mi piosenkę, do której trzeba ułożyć choreografię. Zostałem na noc w wytwórni, by pracować, bo w ciągu dnia zajmuję się Taeil'em. Jakoś tak padłem w sali i spałem sobie na podłodze. Chyba muszę tam przytaszczyć materac, bo już nie te lata, by spać w ten sposób. A na pewno czeka mnie jeszcze kilka nocy nim to skończę. I muszę zabrać jedzenie.
Jakby na potwierdzenie moich słów, głośno zaburczało mi w brzuchu. Natychmiast się roześmiałem.
- Wczoraj jadłem obiad, a dzisiaj od rana jestem na kawie... Nie będę gotował, zamówię coś.
Wyciągnąłem telefon, od razu wybierając numer do mojej ulubionej restauracji. Zamówiłem sobie posiłek wiedząc, że nie namówię do tego samego Yoongi'ego, który uparcie trzymał się swojej diety. Moja poszła już chyba w zapomnienie... Noah mnie nie pilnował, to pozwalałem sobie na wszystko.
- Hyung, mam nadzieję, że poradzisz sobie z tym. Przepraszam, że nie mogę ci pomóc. Ale chyba zasnąłbym na twoim biurku.
Teraz, gdy czułem się całkowicie bezpieczny, w dodatku ogrzewało mnie ciepło z klimatyzacji w samochodzie starszego, poczułem, jak bardzo jestem zmęczony, co oznajmiłem potężnym ziewnięciem.
- Mam nadzieję, że nie będziesz dzisiaj lunatykował hyung - powiedziałem zamykając oczy i przytuliłem policzek do kolan. Po co komu zasady bezpieczeństwa i zapinanie pasów? Tym razem sobie to po prostu darowałem.
- A jeśli śnił ci się zły sen i wstydzisz się przyznać, to po prostu połóż się obok, a nie zostawaj na podłodze. Jeszcze się przeziębisz hyung. A władca piekła z katarem nie będzie tak efektowny.
Posłałem mu uśmiech, choć wiedziałem, że zamiast na mnie, patrzy na drogę.
Będąc już w mieszkaniu, Yoongi przypomniał mi tylko, bym nie uciekał nigdzie, a pozwolił sobie odpocząć. Nie miałem zamiaru się sprzeciwiać, a nim wyszedł, dałem mu jeszcze buziaka w policzek, dziękując za troskę i jeszcze raz przepraszając za wczoraj.
Dostawa zjawiła się całkiem szybko, dlatego zadowolony zjadłem moją górę makaronu i po krótkim prysznicu położyłem się do łóżka w moim pokoju.
Jutro znów spotkam się z Taeil'em. I dzieci już niedługo przyjeżdżają. Yoongi nie jest na mnie zły. Spotkałem przyjaciół. Między Jimin'em i Kookie'm wszystko może się ułoży... Chyba nie będzie tak źle.
Z tą myślą zasnąłem.
Taeil
Miłość, szczególnie taka zakazana, zdecydowanie nie była dla mnie. Odkąd uświadomiłem sobie, że naprawdę czuję coś więcej do mojego nauczyciela, zachowywałem się nierozsądnie, chociaż minęło od tego czasu zaledwie kilka godzin.
Niestety nie miałem z nim żadnego kontaktu, nawet po powrocie do dormu siedziałem po prostu na swoim łóżku, przełączając ekrany swojego telefonu i żałując, że nie jestem na tyle rozgarniętym chłopakiem, aby poprosić o jego numer.
Nadal nie mogłem się nacieszyć z podarowanych mi na pożegnanie pocałunków, wciąż zamykając oczy i wyobrażając sobie, że znów jestem w jego ramionach, słysząc tak piękne zapewnienia, które wykorzystałem podczas wieczornych ćwiczeń wokalnych, kiedy musieliśmy spróbować napisać własny tekst. Oczywiście nie miałem szans z Taeyong'iem czy Mark'iem, którzy jako raperzy mieli do tego lepszą głowę, dodatkowo dodając rymy, nadające całemu utworowi większego sensu. Chociaż po takiej ilości obejrzanych dram, szczególnie w wykonaniu Jae i jego dziewczyn, moje natchnienie mogłem czerpać z wielu źródeł, tworząc coś na kształt historii o uśmiechu starszej od głównego bohatera dziewczyny, który zawrócił mu w głowie i powoli nie widział świata poza tym niewielkim grymasem. Niestety mój przyjaciel zaczął w tym widzieć jakieś drugie dno, chyba przyrównując to do przypadku mojego i Hoseok hyung'a. I choć nadal ze sobą nie rozmawialiśmy, to jego spojrzenie wystarczyło, abym uświadomił sobie, że właśnie zostałem skazany nie wieczne niepogodzenie, czego nawet moje nocne błagania nie zmieniły.
- Yun, kupię ci co będziesz chciał – zaproponowałem, nie mając już pojęcia jak go udobruchać, specjalnie szturchając nogą jego łóżko, będące tuż nade mną.
- Nie chcę nic. – Uparty chłopak znów odpowiedział mi podobnie, przez co westchnąłem, nadal nie tracąc cierpliwości, której miałem do niego naprawdę dużo.
- Będę z tobą w parze przy niespodziance dla OTU sunbaenim. – Wiedziałem, że taka propozycja choć trochę go poruszy, w końcu projekt, który przygotowywaliśmy był niezwykle ważny, a nasz nauczyciel pozwolił mi wykonać coś samemu, dając tym samym szansę pokazać się również naszym największym gwiazdom, tuż po BTS sunbaenim.
- Będziesz? A nie wolisz zaśpiewać czegoś sam? Przecież to twoja szansa do... - Oczywiście nie dałem mu tego dokończyć, szczególnie kiedy zobaczyłem, że wychyla się zza swojego łóżka, aby spojrzeć na moje i złapać ze mną jako taki kontakt wzrokowy.
- Mówiłem ci, że jestem tutaj dla ciebie, Yunnie – wyjaśniłem, posyłając mu niewielki uśmiech.
Gdybym wcześniej wiedział, że takie zwykłe pozwolenie mu na wspólne, niewielkie promowanie przed zespołami, które miały okazję już zadebiutować, naprawdę mi pomoże i już po kilku sekund znajdę się w jego ramionach, tak specyficznie zgniatany i niemogący złapać oddechu, od razu poprosiłbym pana Kim'a o ten projekt.
- Wszystko już w porządku? – zapytałem go jeszcze, kiedy już zajął miejsce obok mnie, bawiąc się jakąś nitką od moich spodni.
- Jak bardzo go kochasz? – odpowiedział mi pytaniem na pytanie, którego kompletnie się nie spodziewałem.
- Za dobrze mnie znasz...
- Jak bardzo, Moontae? – powtórzył pytanie, patrząc na mnie tym nietypowo poważnym wzrokiem, jakby martwił się, że zaraz jego dziecko zrobi sobie nieumyślnie krzywdę.
- Chyba... chyba bardzo. Nie wiem jeszcze, nie potrafię tego powiedzieć – wyjaśniłem mu, naprawdę się starając, chociaż żadne słowa i myśli nie przychodziły mi teraz do głowy.
- On jest starszy. Jest twoim nauczycielem... nie chcę, żeby coś ci się stało.
- Wszystko będzie dobrze, Yunnie – zapewniłem go, uśmiechając się, tym razem nieco smętnie. – Chodźmy spać – zaproponowałem, na co od razu przystał, wpychając się pomiędzy ścianę a mnie, od razu pozwalając mi przytulić się do jego boku i prosząc o zgaszenie naszej lampki, co zaraz uczyniłem.
W środowy poranek czułem się o wiele lepiej niż w poprzednie dni, nie tylko dzięki nocnej rozmowie z przyjacielem, a również kolejnemu treningowi, na który od dzisiaj nie przychodzę tylko jako uczeń, ale i chłopak Hoseok hyung'a. Po masażu wykonanym przez Yoona noonę, truchtem udałem się do odpowiedniej sali, oczywiście pamiętając o zasadach tutaj panujących i nie zamieniając tego w bieg. Tuż przed otworzeniem drzwi do czwórki, uśmiechnąłem się do siebie, po raz pierwszy przejmując się czymś tak banalnym jak ułożenie włosów, dlatego poprawiłem je po omacku, biorąc głęboki oddech i powstrzymując przesadne okazywanie emocji, aby przekroczyć próg pomieszczenia, witając się standardowym ukłonem, wraz z całkowitym opanowaniem, i już mniej standardowym: "dzień dobry, hyung", odkładając swoją torbę i czekając na polecenia, chociaż tak naprawdę zamiast zajęcia miejsca na środku sali, wolałbym się znaleźć w ramionach starszego.
Hoseok
Poranek zaczął się dla mnie bardzo leniwie. Niby najadłem się wczorajszą kolacją, ale stanowczo mój organizm krzyczał o więcej jedzenia. Dlatego nim udałem się do łazienki, odwiedziłem kuchnię. Yoongi jeszcze widocznie spał, bo nadal było cicho, dlatego starałem się dać mu jeszcze tych kilka minut odpoczynku wiedząc, że wrócił późno i zasłużył na sen.
Gdy zjadłem jakieś resztki znalezione w lodówce, przygotowałem świeżutkie śniadanie dla starszego, dopiero wtedy udając się do jego sypialni. Spał jak zawsze nieruchomo, prawie zwinięty w kulkę. To było takie urocze. Ja walałem się zwykle po łóżku, ponoć nadal głaszcząc własne ciało, ewentualnie przytulałem się do poduszki lub... Min'a.
By o tym nie myśleć wskoczyłem na jego posłanie i położyłem się na nim.
- Dzień dobry Hades hyungie! - zawołałem radośnie, przytulając go mocno. - Wstawaj! Wiem, że wolałbyś spać, ale zdrzemniesz się w pracy! Teraz musimy jechać do roboty! Jutro nasze dzieci przyjeżdżają! No już hyungie!
Nawet nie wiem, czemu używałem zdrobnienia, które zwykle sobie darowałem. Widocznie mój dobry humor wymuszał na mnie jakieś nietypowe zachowania.
- Wstaaawaj hyungieeeee... - marudziłem dalej, wiercąc się na nim. - Śniadanie masz gotowe mężusiu. No już. Ja idę się myć, a ty jeść.
Zobaczyłem, jak Suga otwiera leniwie zaspane oczy, więc przybliżyłem się do niego i ucałowałem rozwichrzone od poduszki włosy. Zaraz po tym pobiegłem się myć. Sam już nie wiedziałem, co wyzwala we mnie taką radość. Czyżby to spotkanie z Taeil'em tak bardzo mnie radowało? W sumie to całkiem możliwe. W końcu teraz był moim chłopakiem. Powinienem się cieszyć na możliwość spotkania z nim.
Rapowałem wesoło pod nosem, kompletnie nie trzymając się melodii piosenki, którą wybrałem. Ale miałem to w poważaniu. W ten sposób po prostu demonstrowałem swoją radość.
Gdy Yoongi zaparkował samochód, powiedziałem mu tylko, że tej nocy też zostanę pracować, więc ma się nie martwić, po czym życzyłem mu miłego dnia i pobiegłem do mojej ukochanej sali treningowej. Nie wiem, czy mi się wydawało, czy naprawdę wszyscy ludzie byli jacyś weselsi.
Na Salę Śmierci wpadłem kilka minut przed czasem spotkania. Zdążyłem więc spokojnie przygotować sprzęt do ćwiczeń i zacząć rozciąganie. Na mojego ucznia nie musiałem długo czekać. Zjawił się jak zawsze punktualnie, witając ukłonem. Nim zdążyłem się podnieść z podłogi, kończąc ćwiczenie, zostawił swoją torbę i stanął nieruchomo.
- Cześć mój przystojny chłopaku - powiedziałem z radością, podchodząc do niego i łapiąc w ramiona. Moje wargi musnęły jego, ciesząc się na to spotkanie. Gdy tylko go puściłem, wyjąłem z kieszeni telefon i podałem mu go. - Nie wiedziałem, że możecie korzystać z komórek w dormie. Proszę, wpisz mi tutaj swój numer, będziemy mogli rozmawiać ze sobą - poprosiłem bez skrępowania. W końcu był moim chłopakiem, to zupełnie normalne.
- Tylko nie wpisuj mi "Moon Taeil", bo się obrażę. Wymyśl coś zabawnego - dodałem jeszcze, fundując mu pstryczka w nos. Nie mogłem jednak trzymać rąk przy sobie, zaraz obejmując go w pasie i przytuliłem się do jego boku, odwracając głowę, by zaskoczył mnie jakimś ciekawym wpisem.
Gdy dostałem z powrotem telefon nie zerknąłem na wyświetlacz, tłumacząc, że poprawię sobie tym humor wieczorem, gdy już zostanę tutaj sam, a on będzie w dormie z chłopakami. Póki co musieliśmy się zabierać do pracy. Oczywiście zaczęliśmy od rozciągania, ale tym razem robiliśmy ćwiczenia wymagające współpracy. Śmiałem się radośnie, gdy opieraliśmy się o siebie plecami i dźwigaliśmy partnera, czerpiąc z tego dużo frajdy, jak z prawdziwym przyjacielem.
Chłopakiem Hobi. Chłopakiem.
Poprosiłem go o zatańczenie wszystkich choreografii, oczywiście dołączyłem do niego, a później przeszliśmy do tego, co zaplanowałem na dziś - mimika twarzy.
- Zwykle o mimice muszą pamiętać aktorzy. Ale dla ciebie też to jest ważne. Jeśli cały czas twoja mina będzie poważna, to nadal pozostaniesz robocikiem, który nauczył się układu i tańczy na scenie. Wyrażaj emocje poprzez grymasy. Teraz ja będę ci mówił uczucie, a ty masz je przedstawić z pomocą tylko i wyłącznie miny. Dobrze... Jak zrobisz... Radość? Ale taką wiesz, gdy już staniesz dumny na scenie. Taką radość z całego serca!
Taeil
Słońce wstało dziś dla mnie podwójnie. Zarówno to widoczne z naszego okna dormowej sypialni, jak i to w postaci mojego wspaniałego mężczyzny, rozweselającego mnie już od samego wejścia.
Powinienem spodziewać się właśnie takiego przywitania, a jednak zarówno przytulenie, jak i krótki pocałunek wraz z komplementem, naprawdę mnie zaskoczyły, sprawiając, że jeszcze przez chwilę, po tym jakże przyjemnym zbliżeniu, miałem przymknięte oczy, aby przedłużyć ten moment chociaż o te kilka sekund.
Uniesienie z powrotem swoich powiek było zadaniem niezwykle łatwym, skoro dzięki temu znów mogłem powrócić do podziwiania pięknego uśmiechu mojego hyung'a, tym razem zupełnie szczerego i niewymuszonego, co zdążyłem nauczyć się rozpoznawać, nawet po tym tygodniu znajomości.
Umieszczenie w jednej z moich dłoni telefonu starszego, sprawiło, że w mojej głowie pojawiły się pytania, których oczywiście nie wypowiedziałem, wiedząc, że zapewne zaraz poznam jego przeznaczenie. Przytaknąłem tylko na wspomnienie o zostawionych w dormie telefonach, do których oczywiście mieliśmy dostęp po treningach, nie spodziewając się, że poruszonym wątkiem będzie właśnie wymiana naszych numerów, o której wczoraj przecież myślałem, żałując, że nie mogę życzyć starszemu chociażby tego krótkiego "dobranoc". Na szczęście od tej chwili wszystko miało się zmienić. I już chciałem wstukać hyung'owi swój numer ze standardową nazwą, kiedy mężczyzna poprosił mnie o wykazanie się pomysłowością, przytulając mnie tuż po tym i raczej nie śledząc, jakie litery wybierają moje palce.
Byłem w kropce, nie należąc do tej zabawnej części populacji. Jae na pewno nie miałby z tym problemu, wpisując jakiegoś "geniusza matematycznego" albo "drugiego ulubieńca CEO", o czym żartował mi z samego rana, postanawiając wstać równo ze mną. Niestety nic poza "głównym tancerzem 3C" nie przychodziło mi do głowy, dlatego wpisałem właśnie taką nazwę, mając tylko nadzieję, że nie urazi to starszego, który przecież obejmował właśnie tę pozycję będąc jeszcze w Bangtan Boys sunbaenim.
Jeszcze chwilę udawałem, że coś klikam, aby po prostu potrzymać mężczyznę dłużej przy swoim boku, zerkając na niego jednym okiem i uśmiechając się delikatnie, kiedy ujrzałem, że starszy wcale nie podgląda, chyba chcąc sobie zrobić niespodziankę. Byłem przekonany, że owa niespodzianka nastąpi w momencie oddania mu urządzenia, jednak mój hyung oznajmił, że zrobi to dopiero wieczorem, zapewne znów pracując do późna w nocy, co zaczynało mnie martwić, ale znałem te realia, samemu spędzając pierwsze miesiące w Big Hit na całonocnych ćwiczeniach, czasami nie mieliśmy innego wyjścia.
Miałem dużo pytań, które chciałem mu zadać. Odnośnie wczorajszego spotkania, dzisiejszych ćwiczeń oraz tych nadprogramowych godzin. Oczywiście nie poruszyłem żadnego wątku, nie pozwalając sobie na rozpraszanie, kiedy starszy zarządził już rozgrzewkę, dziś trochę nietypową, bo wymagającą użycia większej ilości siły i samozaparcia, co przy moim niskim wzroście i umiarkowanej wadze ciała, nie należało do łatwych. Hoseok hyung był zdecydowanie silniejszy ode mnie, a ta różnica sześciu, czy siedmiu centymetrów oddziaływała na wszystkie moje mięśnie, co oczywiście nie powstrzymało uśmiechu na moich ustach, głównie spowodowanego radością starszego.
Po rozgrzewce pełnej śmiechu, przyszedł czas na coś wymagającego skupienia i niestety powagi, ale tylko ode mnie. Kilka zatańczonych choreografii, na szczęście wraz z moim nauczycielem, przyniosły pierwszą falę zmęczenia, któremu jak zwykle się nie poddawałem, ciesząc na kolejne ćwiczenie i wysłuchując instrukcji starszego, na którego w takich momentach nie patrzyłem jak na moją miłość, a po prostu trenera, wiedząc, że inny tok myślenia mógłby mnie mocno rozproszyć.
Bałem się tych dzisiejszych lekcji, czego jeszcze wczoraj nie potrafiłem przyznać nawet przed sobą, zastanawiając się od razu nad odpowiednią reakcją.
- Mam trzy poziomy ukazywania radości, które określił mój przyjaciel. Pierwszy – widząc jedzenie, drugi – rozwiązując zadanie matematyczne i trzeci – grając na fortepianie, dlatego muszę uderzyć prosto do najsilniejszego poziomu, niestety niewiążącego się ze sceną... - Przerwałem na chwilę, starając się wyobrazić wczorajsze nielegalne śniadanie z hyung'iem, dzięki czemu od razu szeroko się uśmiechnąłem, tak naprawdę nie potrafiąc niczego poza tym uśmiechem pokazać, jednak liczyłem, że to wystarczy.
Hoseok
Uśmiech mojego Taeil'a był najpiękniejszym, jaki do tej pory widziałem. Aż sam uśmiechnąłem się jeszcze szerzej, bo poczułem, jakby mi serce urosło.
- Tae, gdybyś się tak szczerzył cały czas, to założę się, że ludzie z depresją zgłaszaliby się do ciebie na leczenie. - Pogładziłem jego włosy dumny z efektu. - Ślicznie, naprawdę ślicznie.
Z kolejnymi minami szło całkiem sprawnie. Co prawda zaskoczenie było tak strasznie udawane, że aż ryknąłem śmiechem, bo tak bardzo przypominał naszą nieudolną grę aktorską z początków BTS. Motywowałem go jednak do dalszej pracy z pomocą obietnicy, że każdy satysfakcjonujący mnie efekt zostanie nagrodzony buziakiem. Jako jego chłopak mogłem sobie pozwolić na takie zagranie, w innym wypadku zostałoby mi tylko wymyślanie zabawnych kar, które młodszemu z pewnością nie przypadały do gustu, jak na przykład tańczenie na następnym treningu w spódniczce tancerki hula.
Po tych wstępnych ćwiczeniach przyszedł czas na oddawanie emocji całym ciałem. Zachęcałem go do odgrywania ze mną różnych scenek, które zawsze kończyły się moim śmiechem, bo w przeciwieństwie do niego, zachowanie powagi z pewnością nie jest moją mocną stroną.
Po tej całej zabawie czekał nas jeszcze trening tańca. Tłumaczyłem mu, że w zależności od piosenki inaczej powinien ukazywać swoje emocje. Jeśli tekst mówił, że tęskni, to ma niemal płakać. Jeśli postać z utworu cieszy się z pięknego dnia, to tak ma być i koniec. Postanowiłem przerobić z nim dzisiaj dwa utwory, które miały tę poważniejszą tematykę, żeby było mu łatwiej na początek. Po kilku powtórzeniach mogłem z czystym sumieniem stwierdzić, że naprawdę dobrze mu idzie. Podszedłem więc do laptopa i dałem mu nowe zdanie. Chłopak miał zatańczyć do losowo puszczanych przeze mnie utworów, nie ważne, czy znał choreografię czy nie. Chodziło o to, by po prostu dopasował emocje do treści.
W końcu zarządziłem przerwę. Usiedliśmy na podłodze popijając wodę i zamówiliśmy sobie jedzenie. Tym razem powiedziałem, że musi to być coś mniej kalorycznego, by manager nie czepiał się Moon'a o nieprzestrzeganie diety. Solidarnie z nim zamówiłem sobie to samo, a w czasie czekania rozmawialiśmy swobodnie. Zacząłem pytać go o to, jak podoba mu się w Big Hit, jak tu w ogóle trafił. Zaskoczyło mnie, że tak naprawdę nie zależało mu na zostaniu idolem, bo wolałby kontynuować edukację.
- A ja się w sumie cieszę, że tu jesteś. Szkoda by było tak niesamowitego głosu - stwierdziłem, przysuwając się do niego. Objąłem go w pasie, sadzając między moimi 'nogami i wtuliłem policzek w jego ramię. Niestety, byłem tym przedstawicielem kategorii przytulaj mnie jak najczęściej" i młodszy powinien się do tego przyzwyczaić. A ponieważ teraz byliśmy razem, to chciałem mu też w ten sposób okazać moją bliskość.
Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, w końcu jednak dotarło nasze zamówienie. Po szybkim posiłku standardowo zarządziłem zatańczenie wszystkich układów od początku. Gdy już się z tym uporaliśmy przyszedł czas na rozstanie. Ale nie dzisiaj. Dzisiaj miał ze mną nadprogramowe godziny.
- Taeil, zapraszam cię na randkę - oznajmiłem, biorąc jego dłonie w swoje. - O nic się nie martw. Powiem CEO, że to część naszego treningu, by pokonać twoją nieśmiałość i cię rozluźnić, ok? Bo chyba rozumiesz, że nikomu nie możesz o nas powiedzieć... Zdaję sobie sprawę, że jestem od ciebie sporo starszy i prawdopodobnie w ogóle nie powinienem cię wplątywać w taką relację. Ale zależy mi na tobie. Jesteś pod moją opieką i obiecuję, że w razie czego wezmę całą odpowiedzialność na siebie, a ty będziesz bezpieczny.
Pochyliłem się i pocałowałem go delikatnie. Bardzo chciałem kontynuować to, ale wiedziałem, że ktoś mógł nas w każdej chwili złapać. Dlatego odsunąłem się trochę, ale nadal trzymałem jego rękę.
- Gdzie chciałbyś iść Moonie? - zapytałem z uśmiechem.
Taeil
Starałem się patrzeć tylko na hyung'a, aby przypadkiem nie ujrzeć tego przesadnego okazywania emocji, które zapewne wprowadziłoby mnie w zakłopotanie. Na początku nie byłem pewien czy ten uśmiech wyglądał na szczery i usatysfakcjonuje starszego, jednak jego reakcja i słowa, zmusiły mnie do szybkiego ukłonu wraz z nieśmiałymi podziękowaniami, zakończonymi wpatrywaniem w jego oczy, tym razem przy tak bardzo nietypowej nagrodzie w postaci przyjemnego głaskania moich włosów. Dotyk Jae nie mógł się równać z tym mojego hyung'a, chociaż nawet częściej bywałem męczony w ten sposób przez Yunoh'a, szczególnie odkąd moje włosy zostały przefarbowane na ten srebrny kolor, zapewne mający nawiązać do mojego nazwiska.
Takie gesty wystarczyły, abym dawał z siebie wszystko przy wymaganych ode mnie emocjach, nawet zaskoczeniu, którego w moim przypadku było prawie niemożliwe, bo poza otwarciem szerzej oczu nie potrafiłem tego oddać. Ze smutkiem miałem najłatwiej, od razu przypominając sobie wszystkie uczucia, które pojawiły się po śmierci mamy. Oczywiście nie wspominałem samego pogrzebu, bo zapewne po raz pierwszy uciekłbym z tej sali, nie będąc w stanie kontynuować ćwiczeń, a skupiłem się po prostu na decyzjach ojca i chęci rozdzielenia nas z Jae.
Ćwiczenia z okazywaniem emocji były dla mnie najtrudniejsze ze wszystkich sprezentowanych mi do tej pory. Naprawdę musiałem wyzbyć się wszelkich nauk, czego przez ten rok nie potrafiłem jeszcze zrobić, ciesząc się jedynie, że Jae tak szybko odszedł od naszego świata z wyższych sfer, tak naprawdę nigdy nie poddając się temu całkowicie. Zapewne dlatego był tak dobry zarówno w tańcu, jak i śpiewie. I oczywiście podrywaniu dziewczyn, a niestety przez warunki panujące w Big Hit – również chłopaków. Chyba powinienem zacząć odzywać się w sprawie tego ostatniego, niezwykle rzucającego się w oczy "Marku~ chodź ze mną do łazienki, Marku~ podrap mnie po plecach, bo Taeil hyung nie umie". Jednak nie uważałem, aby nasz przyszły maknae miał na niego zły wpływ, nawet po tym ostatnim naskoczeniu na mnie w łazience i potajemnej rozmowie w dormowej kuchni. Nie rozumiałem, czy w końcu ten chłopak widzi w nas parę, czy może chciał oczyścić sobie w ten sposób drogę do Jae.
Przy powtarzaniu układów byłem w stanie przenieść się myślami do mojego przyjaciela, nawet kiedy Hoseok hyung kazał mi przy tym okazywać emocje, to wyćwiczone schematy, mojemu umysłowi nie sprawiały żadnych kłopotów. Inaczej było z improwizowaniem. I chociaż znałem niektóre ruchy z piosenek puszczanych przez starszego, to przez większość czasu starałem ponieść się muzyce, błagając w myślach, aby mężczyzna puszczał jakieś wolniejsze utwory, bo moje falowanie rękoma nie pasowało do agresywnych OP-N sunbaenim, czy też szybkiego układu do ostatniego kawałka Litu sunbaenim, którym przez długi czas byłem męczony przez Jae.
Akurat po tych ćwiczeniach mogłem chwilę odpocząć, nie spodziewając się, że ponownie zamówimy jakieś jedzenie. W mojej głowie już dawno odliczałem, ile jestem winien starszemu i prędzej czy później postaram się jakoś oddać mu owe pieniądze.
Oczywiście podziękowałem mu za wszystko, troszeczkę się dziwiąc, że dziś mężczyzna postanowił zadowolić się moim gotowanym jedzeniem, wpisanym w dietę. Nie skomentowałem, chętnie poruszając z nim temat mojej decyzji o wylądowaniu w Big Hit. Nie ukrywałem przed nim niczego, jedynie nie wspominając o śmierci mamy, a skupiając bardziej na radosnej teraźniejszości.
- Nie jestem dobrym hyung'iem dla mojego przyjaciela, dlatego możliwość towarzyszenia mu i okazania w ten sposób choć odrobiny troski, którą powinienem potrafić go otoczyć, była ważniejsza od moich marzeń – wyjaśniłem, starając się nie zamieniać tego w smutną historię, dlatego zaraz dodałem coś jeszcze. – Jednak zeszłoroczne przesłuchania uświadomiły mi, że mogę czerpać przyjemność również ze śpiewu.
Komplement i przeniesienie mnie do trochę innej pozycji, sprawiło, że moja twarz znów zrobiła się cała czerwona, chociaż ręce dobrze wyuczone takich zachowań, oczywiście przez Jae, niepewnie wylądowały na tych starszego. Starałem się nie uśmiechać przesadnie, patrząc w jego stronę i naprawdę żałując, że przybycie naszego jedzenia przerwało ten piękny moment.
Ostatnie powtarzanie układów, wywołało we mnie smutek, bo wiedziałem co zwiastuje to kilkanaście minut tańca – powrót do reszty chłopaków i możliwość zobaczenia hyung'a dopiero jutro. Starałem się tego nie pokazywać, zerkając po raz ostatni na zegarek i chcąc się już pożegnać.
Głupie myśli zostały szybko zastąpione szerokim uśmiechem, kiedy Hoseok hyung pochwycił moje dłonie w swoje, mówiąc, że dziś pójdziemy na randkę.
Nie opuszczałem dormu od kilku miesięcy, oczywiście nie licząc wspólnych ćwiczeń i nagrań na mieście, naprawdę w tym momencie nie wyobrażając sobie takiego łamania zasad. Dopóki starszy nie zdołał mnie uspokoić, chciałem mu odmówić, nawet pomimo wszelkich chęci.
Dodatkowo delikatny pocałunek, zmiękczył mnie całkowicie, dlatego nadal z zamkniętymi oczami, pokiwałem delikatnie głową, zgadzając się w ten sposób na wszystko.
- Nodeulseom? Galeria sztuki? Nie, nie, nie, słaby pomysł. Niech hyung coś wybierze – poprosiłem, wiedząc, że jeśli chodzi o ulubione miejsca w Seulu, nigdy nie zostałem zapoznany z tymi przeznaczonymi dla normalnych ludzi, a szczególnie chłopaków w moim wieku.
Hoseok
Pozostawienie mi wyboru dawało nieograniczony wachlarz możliwości. Teoretycznie, bo zaraz musiałem wywalić z głowy miejsca, w których przebywanie z Taeil'em nie dałoby się wyjaśnić moimi wymówkami. W dodatku musiałem pamiętać o paparazzi, przez których raz na jakiś czas pojawiałem się w niewielkiej kolumnie w brukowcu, ewentualnie trochę częściej na stronach internetowych. Nawet moje wyjście z Jinsil widziałem, że skomentowali, na szczęście umknął im moment opuszczenia przez nas klubu, przez co nie wywołali żadnej większej sensacji. Tym samym musiałem pamiętać, by nie okazywać wobec Tae pewnych gestów na tej randce.
- Dobra, zrobimy tak. Ty mnie trochę podszkolisz z tego "kulturalnego" życia i pójdziemy obejrzeć jakieś obrazy, a potem ja cię trochę odmóżdżę wspólnym wypadem do kina. Pasuje?
Młodszy zgodził się kiwnięciem głowy, więc usiedliśmy jeszcze na moment z laptopem, szukając jakiejś ciekawej wystawy. W końcu stwierdziliśmy, że odwiedzimy Muzeum Narodowe, gdzie była jakaś wystawa z poprzednich epok, a jako wydarzenie dodatkowe prezentowano obrazy hiszpańskich malarzy XX wieku. Potem zaproponowałem jakąś amerykańską komedię, która leciała obecnie w kinach. Koreańskie filmy zawsze musiały łączyć w sobie kilka gatunków, a ja chciałem, by się po prostu wyluzował. Dlatego zebraliśmy rzeczy i po prysznicu udaliśmy się na parking, gdzie czekał mój samochód.
Przez niewielki korek nasze wyjście trochę trwało. By zachować pozory skontaktowałem się z tymczasowym managerem 3C i powiedziałem mu, gdzie i z kim jest Taeil, wyjaśniając dodatkowo, że to część jego szkolenia ze mną. Tak dla przezorności wysłałem podobnego SMS-a Yoongi'emu, tłumacząc w nim, że chcę popracować z Tae "w terenie", by bardziej otworzył się na ludzi i nie bał wśród nich okazywać emocji.
W muzeum nie było aż tak nudno, jak się spodziewałem. Może i oglądanie wystawy rzeczy, których używano w poprzednich stuleciach nie przemawiało do mnie aż tak bardzo, ale obrazy były dużo ciekawsze. Słuchałem Taeil'a z uwagą, gdy opowiadał mi o artystach, zaskoczony jego szeroką wiedzą w tym zakresie. Postanowiłem jednak wykorzystać trochę to, co mówi.
- Czyli malarze przez barwy oddawali też uczucia... no to masz zadanie Moonie - powiedziałem, posyłając mu uśmiech. - Zostało nam jeszcze... jakieś trzydzieści obrazów. Przy każdym, którym się zatrzymamy odliczę pięć sekund, a ty zrobisz minę oddającą uczucie, które w tobie wywołuje. W porządku?
Zadanie nie wydawało mi się jakoś szczególnie trudne, choć musiałem pohamować wybuch śmiechu, gdy dwanaście na trzydzieści trzy obrazy wywołało jego zachwyt, piętnaście obojętność lub jak on twierdził "spokój", a pozostałe - niezadowolenie.
Dopiero, gdy opuściliśmy budynek, pozwoliłem sobie ze śmiechem skomentować, że pierwszy raz widzę, by kolorowa plama wywoływała w kimś spokój. Podziękowałem mu jednak za wybranie tego miejsca, bo nauczyłem się czegoś nowego, a przy okazji poznałem kolejne fakty z jego życia - chodzi po galeriach sztuki i innych dziwnych miejscach, wie podejrzanie dużo o hiszpańskiej sztuce i zachwycają go obrazy, których sensu nie rozumiem.
Po dotarciu do kina mieliśmy minutę do rozpoczęcia seansu. Wyrobiliśmy się więc idealnie, choć młodszy uparł się, byśmy nie opychali się popcorn'em, a ja przytaknąłem tylko ze względu na jego dietę. No bo jak można oglądać film bez przekąsek?!
Kolejne dwie godziny śmialiśmy się na komedii. Mieliśmy szczęście, bo na filmie nie zjawiło się dużo osób, a my siedzieliśmy nad wszystkimi, mogłem więc spokojnie trzymać jego dłoń w swojej. Gdy główni bohaterowie postanowili się pocałować, choć w tle działa się scena zupełnie nie pasująca do romantycznych momentów, przeniosłem dłoń na policzek Taeil'a, by odwrócić jego uwagę od ekranu i ucałować delikatnie. Zaraz po tym wróciłem znów do oglądania i uścisnąłem jego dłoń.
Gdy wyszliśmy z kina było tuż po dwudziestej. Chciałem zabrać młodszego jeszcze gdzieś, ale wiedziałem, że to by było za dużo, jak na jeden raz. Odwiozłem go więc pod dorm, przypominając, że jutro wracają OTU i nie mamy zajęć, by miał czas z resztą trainees coś przygotować.
- Napiszę do ciebie, gdy dojadę do wytwórni - powiedziałem i roztrzepałem mu włosy wiedząc, że na inne czułości nie ma teraz szans. Pożegnałem się z nim i odjechałem dopiero, gdy zniknął za drzwiami budynku.
Wróciłem do Big Hit, gdzie mogłem się w końcu zająć układem dla Glorii. Nim jednak się za to wziąłem, wysłałem wiadomość do Taeil'a. Gdy znalazłem jego numer wybuchnąłem śmiechem. No dobra, tego się nie spodziewałem. Trzeba przyznać, że ten żart mu się udał. Szybko wystukałem wiadomość, by uszczęśliwić w ten sposób mojego chłopaka.
"Monnie, dziękuję, że spędziliśmy razem czas ❤ Nadal nie rozumiem, dlaczego niektóre z tych płócien są tyle warte, ale wierzę, że mój główny tancerz widzi w tym sens... Odpocznij, a jutro spotkamy się na powitaniu dzieciaków! Znaczy moich dzieci, a twoich sunbaenim ^^ Będę trzymał za ciebie kciuki. Dobranoc ❤"
Odłożyłem telefon, przygotowując się do nocnej pracy, zaraz otrzymując wiadomość zwrotną, na której treść się uśmiechnąłem, a po tym zabrałem się do pracy. Niestety, nie trwała ona zbyt długo. Koło dwudziestej trzeciej przerwały mi otwierające się drzwi na salę. Zatrzymałem się zmęczony, pot ciekł mi po nagich plecach, ale bose stopy nadal rwały się do tańca.
- Yoongi hyung? - zapytałem zaskoczony. - Co ty tutaj robisz? Dlaczego nie jesteś w mieszkaniu i nie odpoczywasz?
Natychmiast podszedłem do niego z szerokim, choć zmęczonym uśmiechem i chciałem go objąć, jednak się powstrzymałem. Za bardzo lepiłem się od potu.
Taeil
Pierwsze wyjście i pierwsza randka podczas tych miesięcy spędzonych jako trainee, o dziwo zapowiadała się idealnie, choć obawiałem się, że mój wesoły nauczyciel i chłopak, ucieknie ode mnie po pierwszych kilku zdaniach monologu, który zapewne się pojawi przy podziwianiu sztuki. To mama nauczyła mnie widzieć piękno we wszystkim co nas otacza, a w obrazach mogłem ujrzeć nie tylko wspaniały krajobraz, czy piękną kobietę, namalowaną z myślą o jej urodzie, a również każde uczucie artysty, niewyrażane poprzez mimikę, co było akurat zadaniem tancerzy i nas, przyszłych idoli.
Byłem sceptycznie nastawiony do tego pomysłu, żałując, że w ogóle to zaproponowałem. Hyung wyglądał na osobę pragnącą spędzić czas w jakimś pubie pełnym ludzi, na koncercie albo imprezie, a nie w cichej galerii sztuki. Co prawda ten późniejszy wypad do kina chyba powinien mnie trochę zrehabilitować. Obiecałem sobie, jeszcze będąc pod prysznicem, że postaram się pokazywać starszemu częściej mój uśmiech, nawet na komedii, z której żarty zapewne nie będą w stanie do mnie dotrzeć.
Po dokładnym wysuszeniu włosów i odnalezieniu w szafce Jae jakiegoś normalnego swetra, w miarę eleganckiego i chyba odpowiedniego na tego typu randkę, ruszyłem ze starszym do jego samochodu, trochę nie dowierzając, że po tak długim czasie nie opuszczam w końcu Big Hit w towarzystwie managera i reszty chłopaków, jednak odkąd poznałem Jung Hoseok'a nie tylko styl mojego tańca uległ pewnym zmianom, również ustalone dotychczas zasady oddałem w jego ręce, pozwalając na całkowitą ingerencję w moje życie.
Nie sądziłem, że mężczyzna będzie jakkolwiek zainteresowany tymi wszystkimi, tak dobrze mi znanymi dzięki słowom mamy, opowieściami o obrazach oraz malarzach, które mimowolnie uciekały z moich ust, zwracając tym nieraz uwagę innych oglądających, a po tamtym marcowym programie, promujących nieco naszych czternastu trainees, niestety zauważyłem, że ludzie zaczynają mnie rozpoznawać. Szczególnie kiedy jestem z byłą gwiazdą k-pop'u i obecnym, dobrze znanym choreografem OTU sunbaenim, ryzyko dotarcia nieprawdziwych informacji do naszego CEO wzrastało, dlatego przy okazywaniu emocji, nawet pomimo chęci pokazania starszemu, jak dobrze bawię się przy takim ćwiczeniu, zachowałem pełną powagę. A po wyjściu z budynku, podziękowałem mu jedynie za wytrzymanie ze mną tych dwóch godzin i sprawienie mi tym samym przyjemności, uśmiechając się podczas jego wybuchu śmiechu, który naprawdę chętnie oglądałem, bardzo się ciesząc, że poniekąd jestem jego powodem.
Kino, które było naszym następnym przystankiem, pozwoliło mi skupić się już tylko na moim hyung'u. Chyba jeszcze nigdy nie miałem okazji oglądać go poza Big Hit, wiedząc, że gdyby nie ten wyjazd do Ameryki, zapewne zasiadłby pośród sędziów w naszych promocyjnych rywalizacjach. Starszy nie stracił na swoim uroku nawet w tak zwyczajnym miejscu, którego nie kojarzyłem z morderczym tańcem, a radością i odstresowaniem. Niestety, aby nie wyjść na niegrzecznego, moje spojrzenie podczas całego seansu starało się skupić tylko na ekranie, wczuwając w fabułę i śmiejąc przy każdym zrozumiałym dla mnie żarcie. Jednak moje próby zostały łatwo przerwane przy jednym z romantyczniejszych momentów, zresztą, sam dotyk i złączenie naszych rąk skutecznie mnie rozpraszało. Starszy postanowił przerodzić to w prawdziwą randkę kolejnym podarowanym mi dzisiaj pocałunkiem, których nie mogłem już zliczyć. I choć każdy nie był już taki jak tamten pierwszy, nawet te delikatne muśnięcia tak wiele dla mnie znaczyły, sprawiając, że przez chwilę położyłem na jego ramieniu głowę, przymykając oczy i nie chcąc, aby ten seans dobiegł końca.
Dlatego po powrocie do jeszcze pustego dormu, nie potrafiłem wymazać ze swojego umysłu tych wszystkich cudownych chwil, tak bardzo pragnąc już do niego wrócić. Żałowałem, że to już jutro OTU sunbaenim zjawią się w naszej wytwórni, zabierając tym samym nasz trening, jednak niczego poza przygotowaniami i czekaniem, aż Jae wróci i przećwiczymy swoje partie, nie mogłem już w tej sprawie zrobić.
Oczywiście wpatrywałem się w swój telefon, nawet kiedy po zjedzeniu jeszcze niewielkiej porcji czegoś ze śniadania, wylądowałem w mojej i Yunoh'a sypialni, zajmując się ćwiczeniem mojego głosu, na co akurat dzisiaj czasu nie miałem.
Sam trening nie trwał długo, bo już po kilkunastu minutach otrzymałem tę upragnioną wiadomość, od razu chwytając urządzenie i szybko śledząc wzrokiem tekst, co wywołało nawet szerszy uśmiech, niż po wyjściu z galerii sztuki.
"Również dziękuję hyung'owi za tak przyjemnie spędzony dzień. Przepraszam natomiast za tę galerię sztuki, nie powinienem tego proponować mojemu wesołemu nauczycielowi, który na pewno wolałby porozmawiać na inne tematy niż interpretacja "czerwonej plamy". Hyung'a metoda na wyrwanie mnie z mojej rzeczywistości zmusiła moje policzki do nadprogramowego przyjmowania bólu, spowodowanego szerokim uśmiechem. Powinienem nazywać od dzisiaj hyung'a nie tylko swoją "Nadzieją", a także naturalną Tiaminą, której potrzebuję zażywać codziennie, aby móc normalnie funkcjonować. Hyung! Nie śpij ponownie w Big Hit i do zobaczenia jutro :) Dobranoc ♥"
Nad całą odpowiedzią nie myślałem zbyt długo, bardziej zastanawiając się nad wstawieniem serduszka, które pojawiło się tam tylko dzięki ingerencji Jae, nagle zajmującego miejsce obok mnie i czytającego obydwie wiadomości.
- Będziesz mógł nosić wianek na fansignach? Czy będę musiał zabierać wszystkie dla siebie? - zażartował, oddając mi telefon i pozwalając wysłać wiadomość, na co posłałem mu jedynie niewielki uśmiech, rozumiejąc co ma na myśli.
- Mark chyba będzie miał podobny problem? O tobie już nie wspominam. - Zaśmiałem się, rozpoczynając tym samym niewielką wojnę, oczywiście na gilgotki, zakończonej opowiedzeniem całego dnia i ćwiczeniami na jutrzejsze przybycie OTU sunbaenim.
Yoongi
Powrót OTU nie tylko dodał mi więcej pracy, ale i zmartwień. Wiedziałem, że koncepty rozpisane już jakiś czas temu z Seungcheol'em i Jihun'em, z małą pomocą naszego najmłodszego geniusza – Seokmin'a, nie będą większym problemem. Znów postaramy się powrócić do którejś z opowiedzianych już historii w teledyskach OTU, oczywiście niemającej zakończenia, co już na początku zaplanowałem, aby kolejny zespół stworzony przez Big Hit, cieszył się sławą nie tylko w Korei, ale i na całym świecie. Tym razem cały zarys konceptów był na tyle rozbudowany, żeby nasze poprzednie dwie serie za czasów istnienia BTS, opowiadające o młodości, były przy tym jedynie niewielkim ułamkiem całości.
Tuż po wtorkowym spotkaniu z chłopakami, Jungkook oznajmił mi, że swój następny comeback połączy z powrotem Jimin'a na scenę, co było dla mnie dość jasną wiadomością. Nasz plan zadziałał, a ja w końcu uwolnię się od tych dennych piosenek Jeon'a, przepełnionych błaganiami o powrót Park'a. Comebacki z "The last message", "All that time", "The one", "Dream", "Absolution", "History repeats itself", "Fidelity", "Find you", "Shade" oraz "Stay with me" mam nadzieję, że pójdą w niepamięć, a młodszy skupi się na czymś weselszym i napisze coś o szczęśliwej miłości. Byłaby to miła odmiana, nie tylko dla mnie, ale i jego fanek. Oczywiście jak tylko Jimin podpisze ze mną umowę, wyślę go do stylistek i na siłownię, aby fanserwis, który już dla nich zaplanowałem, rozsławił Big Hit nawet bardziej, a Jungkook'a zadowolił na tyle, aby przestał mi gwiazdorzyć.
Akurat miło spędzałem czas z Taeyong'iem, tuż po zatrudnieniu chyba dwudziestej asystentki w ciągu ostatnich trzydziestu dni, kiedy zadzwonił do mnie lider OTU. Przeprosiłem na chwilę dzieciaka, postanawiając nie wyganiać go z gabinetu i pozwolić przenieść się na kanapę.
- Hyung, włączysz kamerkę? Jihun koniecznie chciał cię zobaczyć – zaczął Seungcheol, tuż po krótkim przywitaniu. Upewniłem się jedynie, że podczas ten szybkiej zabawy z Taeyong'iem nie zostawiłem swoich włosów w jakimś mało estetycznym nieładzie, po czym wykonałem prośbę tych dzieciaków, zaraz widząc szeroki uśmiech drugiego tekściarza.
- Hyuuuuuung, nawet nie wiesz jak tęsknię! Przepraszam za to, co zrobiliśmy w Niemczech. Nie gniewaj się, już go więcej nie pocałuję na scenie – obiecał, robiąc przy tym jakieś aegyo, jednak moją uwagę przykuło coś innego.
- Pocałujesz?! Słyszałem o czymś innym? Seungcheol? – Moje spojrzenie od razu przeniosło się na przerażonego lidera, zaraz piorunującego maknae wzrokiem.
- My nie w tej sprawie. He, he. – Jego nerwowy śmiech i szybkie wyrwanie telefonu Jihun'owi zmusiło mnie do chwilowego porzucenia tej sprawy i wysłuchania jedynego rozsądnego członka OTU.
- Słucham – powiedziałem, fundując mu jedną z tych surowych min, która niestety niezwykle ich bawiła.
- Niech hyung przestanie! Nawet ja posiadam jakieś granice wytrzymałości. – Zaśmiał się mój rozmówca, tak jak zresztą przypuszczałem.
- Ojj, tylko tu dotrzecie... Dobrze, mów.
- Wpadłem na taki pomysł, może trochę abstrakcyjny, sam hyung oceni. Chcielibyśmy nagrać jedną z następnych piosenek z którymś z obecnych trainees. Mógłbyś nam udostępnić nagrania z kamer albo chociażby przesłuchań. Tancerz, wokalista, raper, obojętnie, po prostu taki projekt na pewno spodobałby się naszym Celestials, chociaż ich przyszłym fankom zapewne też. Co ty na to, hyung?
Chwilę rozważałem jego propozycje, wiedząc już, że niepotrzebnie zostawiłem Taeyong'a w swoim gabinecie. Chłopak wszystko usłyszał i nie ulegało wątpliwości, że będzie o to męczył.
- Dwójka trainees – zaproponowałem, chcąc mimo wszystko wypromować w ten sposób nie tylko naszą gwiazdę wśród przyszłych debiutantów, a również innego chłopaka.
- Niech będzie dwójka.
- Są jacyś w moim wieku, prawda? Weź takiego, hyung, chcę pracować z kolejnym maknae! – Ponowne wejście Jihun'a zostało szybko zakończone przez lidera OTU, który powiedział jedynie, że zobaczymy się jutro i jak najszybciej zakończył rozmowę.
Projekt zaproponowany przez Gali'ego chodził mi po głowie przez całe środowe popołudnie. Taeyong oczywiście wymusił na mnie zaklepanie jednego miejsca swoim uroczym uśmiechem, który zaraz mu starłem kolejnym szybkim numerkiem na stole w sali konferencyjnej, zamieniając go w grymas rozkoszy i cudowne jęki.
Około dwudziestej drugiej odwiozłem młodszego do jego mieszkania, samemu powracając jeszcze do Big Hit, aby dokończyć swoje podpisywanie papierów i oczywiście zajrzeć przy okazji na czwartą salę, na której spodziewałem się zastać Hoseok'a.
Mężczyzna tańczył bez koszulki, dlatego chwilę mi zajęło, aby oderwać wzrok od jego seksownych ruchów i ciała, które ponownie miałem ochotę ujrzeć pod sobą, a ten wysunięty język zmusić do współpracy z moim.
Szybko otrząsnąłem się z takich przemyśleń, wyciągając zza pleców reklamówkę z jedzeniem dla niego, po którym chciałem go zmusić do powrotu ze mną do mieszkania.
- Na pewno nic nie jadłeś, prawda? Poza tym nie możesz martwić naszych dzieci swoim słabym stanem zdrowia, co na pewno byłoby widoczne po nieprzespanej nocy, dlatego odpuść już dzisiaj i wracaj ze mną do domu – poprosiłem, odklejając się od framugi drzwi i podchodząc do niego, aby wręczyć mu to jedzenie i posłać niewielki uśmiech.
- Jak treningi? Nie zdałeś mi dzisiaj relacji. Mam nadzieję, że nie powinienem być zazdrosny o to wspólne wyjście? – zażartowałem, niestety w środku mając ochotę zabić tego dzieciaka. Te ćwiczenia nie miały wychodzić poza Big Hit, szczególnie w taki sposób. Byłem zły i cholernie zazdrosny, co kilka godzin temu starałem się zagłuszyć seksem z Taeyong'iem.
Hoseok
- Jadłem obiad z Tae. Nie musisz się martwić - zapewniłem go z uśmiechem. - Ale chętnie przyjmę jedzonko, dziękuję.
W wielką przyjemnością wziąłem od niego torbę i usiadłem, by zjeść. Po zapachu poznałem, że to mój ukochany kurczak. Oczywiście pociągnąłem starszego za sobą, by nie stał jak kołek, lecz usiadł obok mnie.
- Nie mogę odpuścić hyung - zacząłem, otwierając torbę i wyciągając pojemniki. - Nasze dzieci wiedzą, że ta praca wymaga od nas pewnych poświęceń. Zresztą dam sobie radę, przecież wiesz. To tylko kolejny trening, jakich miałem setki. Poza tym chcę pomóc Glorii. Ona ma trochę więcej problemów niż ja czy ty. Jest dla mnie jak siostra. Nie chcę jej oznajmić, że nie mogłem zrobić tak prostej rzeczy. I nie myśl sobie, że to wykorzystywanie. Też mam z tego korzyści, bo to moje nazwisko jest zapisane jako twórcy choreografii, więc dostanę za to część pieniędzy, które powinny być tylko jej. Ale Glo potrzebuje ich bardziej.
Spróbowałem trochę jedzenia i aż zamruczałem z przyjemności. Uwielbiam ten smak!
- Poświęcam czas Taeil'owi, w końcu to moja praca i obecnie najważniejsze zajęcie. A poza tym lubię go i chcę, by jak najlepiej przygotował się do debiutu. Zrobiłem mu dzisiaj trening związany z mimiką. Wiesz, jak trudno wykrzesać z niego uczucia? Ale zaczął się więcej uśmiechać. Lubię jego uśmiech, wygląda jeszcze przystojniej, gdy tak szczerze robi grymas.
Opowiedziałem mu o tym, co robiliśmy w sali ćwiczeń, oczywiście pomijając szczegóły w postaci obdarowywania się pieszczotami. Powiedziałem też, że mój pomysł z wyjściem na miasto był dość spontaniczny, ale przyniósł zarówno mi, jak i jemu trochę korzyści. Ja dowiedziałem się, że malarstwo może być całkiem interesujące, a młody poćwiczył w praktyce.
- Kazałem mu wyrażać emocje na widok obrazów. - Zaśmiałem się na to wspomnienie kręcąc głową. To było naprawdę ciekawe popołudnie. - Chyba powinienem czasem pójść w takie miejsce. Było dość... odprężające. Potem zabrałem go do kina w ramach nagrody za tę ciężką pracę, bo wiem już, ile od niego wymaga porzucenie sztywnej ramy, jaką wbiła mu do głowy mama. Skoro ty możesz rozpieszczać Taeyong'a, to ja mogę raz na jakiś czas dać temu dzieciakowi jakąś nagrodę, prawda? Poza tym nie wiedziałem, że muszę zawsze zdawać ci relacje z naszych treningów. W sumie chodziłem do ciebie chwalić się tym, co dokonałem w ciągu ostatnich godzin, a nie po to, byś był z tematem na bieżąco. Ale spokojnie, jak coś będę ci wysyłał SMS-y, ewentualnie opowiadał w mieszkaniu.
Przecież znów mógłbym trafić na moment, gdy nie jesteś sam w gabinecie.
Dokończyłem szybko jedzenie, dziękując Sudze za przyniesienie tutaj posiłku. Dopóki nie zjadłem, nie wiedziałem, że jestem aż tak głodny.
- Yoongi hyung, powinieneś już wrócić do domu. Jesteś zmęczony. Ja się prześpię tutaj, jak ostatnio. Dokończę tylko kilka segmentów i pójdę spać.
Niestety taki pomysł chyba nie spodobał się starszemu, bo zostałem złapany za rękę i siłą poprowadzony do wyjścia. Oczywiście nie obeszło się bez kazania, którego szczerze nie miałem już ochoty słuchać.
- Hyung, proszę cię, nie martw się o mnie - próbowałem go przekonać, ale on uparcie kazał mi się natychmiast ubrać i wracać z nim do mieszkania. - Hyung. Szanuję cię jako mojego przyjaciela i szefa, ale to ja wyznaczam swoje granice wytrzymałości. Wiem, że nie mam już dwudziestu lat i pewne rzeczy są dla mnie trudniejsze, ale taniec to część mnie. Mogę się dla niego poświęcić. Ty też pracujesz po nocach.
Bardzo pragnąłem iść z Yoongi'm. Chciałem wrócić do naszego mieszkania i położyć się spać. Najlepiej razem z nim, w jego łóżku. Ale nie mogłem. Po pierwsze dlatego, że obiecałem mu to. Yoongi miał Taeyong'a. Nawet, jeśli byli tylko w jakiejś chorej relacji opierającej się na seksie, to starszy dbał o trainee, co niezbyt mi się podobało. Co jednak miałem na to powiedzieć? Nic nie mogłem z tym zrobić. Byliśmy tylko przyjaciółmi, mogliśmy sobie doradzać a nie rozkazywać. A poza tym... Chciałem spróbować z Taeil'em. To dobry dzieciak i zasłużył na opiekę. A ja powinienem przelać na niego uczucia, które w tej chwili były ulokowane... W nieodpowiedniej osobie.
Hyung był jednak uparty, więc w końcu poszliśmy na kompromis. Miałem pół godziny, by dokończyć to, co chciałem dopracować i po tym czasie trochę niezadowolony wziąłem prysznic i przebrałem się w świeże ciuchy. Uparłem się jednak, że nie mam zamiaru zostawiać samochodu w wytwórni, więc wróciliśmy każdy swoim pojazdem.
- Czy ja jestem twoją zabawką? - zapytałem samego siebie, siedząc samotnie w aucie i kierując się do mieszkania. - Hyung, nie jestem tym gówniarzem Lee, byś decydował o takich rzeczach za mnie! To moje życie! Jeśli ja miałem się odczepić od twojego, to ty zostaw moje! Jeśli nie mogę cię kochać, to...!
Zahamowałem gwałtownie na środku drogi zaskoczony. Całe szczęście nikt za mną nie jechał, bo nie miałby szans mnie ominąć.
- Nie mogę cię kochać hyung - szepnąłem, opierając czoło o kierownicę. - Nie mogę cię kochać, bo między nami nic nigdy nie było. Nie mogę cię kochać, bo jesteś moim przyjacielem. Moim bratem. Nie mogę cię kochać, bo przecież tamta noc nic nie znaczyła!
Poczułem, jak z moich oczu pociekły łzy. Oszukuję kurwa sam siebie. Kocham Yoongi'ego od dawna. Kocham go całym sercem, ale nic z tym nie mogę zrobić, bo od zawsze byliśmy tylko przyjaciółmi. Obiecałem sobie, że to uczucie nigdy nie przejmie nade mną kontroli, że nauczę się z tym żyć i pokocham kogoś innego. Stworzyłem kłamstwo wmawiając sobie, że tęsknię tylko i wyłącznie za chłopakami i naszym życiem jako sławnego zespołu. Prawda była taka, że tęskniłem do czasów, gdy mogłem spędzać z Yoongi'm dwadzieścia cztery godziny. Siedziałem przy nim, przytulałem się do niego, rozmawiałem. Nie było wtedy żadnych zbędnych osób między nami. A teraz... Teraz było inaczej.
Odpaliłem ponownie silnik, który zdążył zgasnąć przez moją nieuwagę i ruszyłem w dalszą drogę. Otarłem oczy, biorąc głębokie wdechy, by się uspokoić. Nim dojechałem na miejsce, na mojej twarzy znów gościł delikatny uśmiech, którego wyuczyłem się jak Taeil powagi. Chociaż przez chwilę musiałem jeszcze udawać, że wszystko jest w porządku.
Yoongi czekał na mnie w salonie, ale nic nie powiedział, gdy wszedłem. Przeszedłem obok niego życząc mu tylko dobrzej nocy i skierowałem się do swojego pokoju. Widocznie zamieszkanie z nim nie było aż tak dobrym pomysłem, jak myślałem. Rzuciłem się na moje łóżko, ściągając tylko bluzę i nakryłem się cały kołdrą, wtulając twarz w poduszkę. W ten sposób starałem się ukryć przed światem łzy, które znów popłynęły z moich oczu. Przecież słońce nie powinno płakać, prawda? Nikt nie lubi, gdy pada deszcz.
Nie zasnąłem jednak tak szybko, zastanawiając się, jak powinienem dalej pokierować swoim życiem. Miałem Taeil'a. Miałem też propozycję od przyjaciół z Los Angeles. Miałem wiele możliwości, by raz na zawsze zniknąć z życia Yoongi'ego. Jeśli Moon zadebiutuje nasze drogi będą musiały się rozejść. A przecież to nastąpi i to pewnie szybciej, niż Yoongi planował, bo chłopak naprawdę szybko się ode mnie uczył. Sam wyszedłem do niego z propozycją i sam będę ją musiał w pewnym momencie przerwać. Dlatego postanowiłem nie poruszać się w tym związku już na przód, trwając w "cnotliwości", by w pewnym momencie móc się wycofać, jak najmniej krzywdząc mojego małego chłopaka. A potem, tak jak wcześniej zaplanowałem - wyjadę. Po prostu zostawię to wszystko. Ale... Ale muszę coś jeszcze zrobić.
Usiadłem na łóżku, zastanawiając się nad tym problemem. Yoongi potrzebował się trochę odprężyć. Zasługiwał na urlop po tych wszystkich latach ciężkiej pracy. Powinien gdzieś wyjechać i odpocząć. Zostawić Taeyong'a, wytwórnię i wszystkie problemy. A ja chciałem mu w tym pomóc. Pozostało mi więc silnie nalegać na to, by się zgodził.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top