7
Jungkook
Tak naprawdę mój charakter niewiele się zmienił. Poza znalezieniem sobie nowego hobby, czyli dręczenia mojego "ukochanego" CEO, byłem tym samym Jungkook'iem, którego wszyscy zdążyli zapamiętać jeszcze z BTS. Oczywiście przy każdym kolejnym comeback'u dokładałem jakieś cechy, a innych się wyzbywałem, ale nie ingerowałem w Jeon'a poza sceną, nadal nie uważając się na nikogo niezwykłego - przynajmniej nie przesadnie - i starając jak tylko mogłem pomóc przyszłym idolom, tak jak Nebu. Nowy obrany cel tak naprawdę nie potrzebował żadnych rad, posiadając głos, którego w jego wieku cholernie bym zazdrościł, choć teraz, po tylu latach pracy i solowej kariery, nawet najbardziej skomplikowane układy nie robiły na mnie większego wrażenia, nie wspominając już o wokalu. Zresztą, po tym jak wylądowałem w łóżku z moją ulubioną wokalistką, przestałem zachowywać się jak fan muzyki, a po prostu artysta, czego Moon Taeil'owi jeszcze brakowało.
Puste mieszkanie w Seulu, które kupiłem już jakiś czas temu, nigdy nie doczekało się drugiego współlokatora w postaci mojej żony. Dlatego tak rzadko w nim bywałem, zajmując się pracą i najczęściej przesiadując w studiu w Big Hit, czy też będąc w trasach po całym świecie. Comebacki co kilka miesięcy również stały się moim nieodzownym elementem. Muzyka była moją jedyną miłością, a częste zmiany zapobiegały nudzie, przez co tuż po powrocie z Japonii poprosiłem swoje stylistki o przefarbowanie moich włosów na coś jaśniejszego, chcąc zaskoczyć tym razem fanów, uderzając w jakieś urocze klimaty, bo te seksowne i mroczne powoli pchały mnie w stronę kolejnej depresji. Gdyby to chociaż nie były moje utwory o zranionym sercu, zdradach i braku nadziei na szczęśliwą miłość, na pewno nie przejmowałbym się aż tak, wciąż powracając do przeszłości i rozdrapując rany, które już nigdy nie będąc w stanie się zagoić. Zakochałem się tylko raz w życiu. Raz i ostatni. Nie mając pojęcia, że osoba, której oddałem wszystko, tak bardzo mnie zrani. Po tak fatalnej pomyłce, na mojej drodze do solowej kariery spotkałem jeszcze wielu kandydatów i kandydatek na jego miejsce, jednak nikt nie był w stanie go zastąpić, przez co powoli zamieniłem się w człowieka bawiącego życiem, wystawiającego na ciągłe próby, bardziej ryzykowne niż dotychczas.
Akurat po tych kilku dniach odpoczynku, spędzonych na powtarzaniu układów i siłowni, Yoongi zaprosił mnie do wytwórni na spotkanie z producentami. Wiedziałem, że moje blond włosy dadzą im jasno do zrozumienia jakiego konceptu sobie życzę i nie dojdzie do żadnych nieporozumień.
- Ten Taeil jest całkiem niezły. Mógłbym wypróbować jego głos nie tylko w studiu, ale i w łóżku? - zażartowałem, krocząc ze starszym do jego gabinetu po jakieś rozpiski, których zapomniał ze sobą zabrać. - Chociaż bardziej spodobał mi się Taeyong. Niby nie jest wokalistą, ale chętnie... - Min nie dał mi skończyć, czego zresztą się spodziewałem, wiedząc co łączy tę dwójkę już od dawna.
- Zamknij się, bo zamknę cię w tej piwnicy, tak jak obiecałem - oznajmił, zaciskając na chwilę zęby, zapewne, żeby mnie nie uderzyć.
- Jeśli wyślesz mnie na miesiąc do Europy. - Zacząłem go szantażować, chcąc w ten sposób dołączyć tak naprawdę do OTU, za którymi trochę tęskniłem.
- W czwartek wracają, mówiłem ci. Możesz już im szykować jakieś ładne przywitanie - oznajmił blondyn, wywołując tym samym uśmiech, tak nieczęsto widywany na mojej twarzy.
- To dobrze, bo muszę porozmawiać z Mis-Min'em...
Yoongi nawet tego nie komentował, wiedząc jaką sytuację mam na myśli. Jeden z maknae z OTU, podczas ostatnich wywiadów nieraz trochę się zagalopował, wspominając o niejakim "Jikook'u" i podnosząc tym samym moje ciśnienie. Rozumiałem, że to dziecko, którym kiedyś sam przecież byłem, jednak nigdy bym się nie odważył mówić w ten sposób o swoich sunbaenim, szczególnie utrzymując z nimi kontakt.
Po zabraniu tych papierów i zauważaniu, że ładnej asystentki już nie ma, skierowałem się wraz ze starszym do jednej z sal konferencyjnych, wciąż rozmyślając nie tylko nad konceptem, ale i Mis-Min'em. Po drodze postanowiłem wstąpić jeszcze do łazienki, by poprawić nieco swoje postawione do góry włosy i przyjrzeć się dokładnie, czy ta lekko poszarpana, przydługawa bluzka odpowiednio ukazuje potrzebne mi części ciała w postaci obojczyków. Lubiłem wyglądać jak artysta, przyzwyczajając się do takiego ubioru już jakiś czas temu, chętnie prezentując wszystkim swoje wypracowane ciało i nadal nie zmieniając gustu, jeśli chodzi o rozmiar każdej bluzki, czy też koszuli.
- Chodź, nie idziesz na randkę, tylko spotkanie. - Ponaglił mnie starszy, chwytając za łokieć i powstrzymując przed chyba setnym sprawdzeniem, czy z tyłu moja bluzka również odsłania jedną czwartą pleców.
- Na spotkanie odnośnie comeback'u również muszę się postarać o odpowiedni wygląd - wytłumaczyłem się, choć nie wiem dlaczego, przekraczając już drzwi do sali konferencyjnej i aż stając jak wryty, kiedy za progiem sali zamiast producentów, zastałem tak dobrze znanych mi chłopaków z BTS.
Byłem tak zaskoczony, że początkowo nie zrozumiałem czy to niespodzianka, chociaż urodziny miałem dopiero za kilka miesięcy, czy Min mnie po prostu okłamał.
Dałem przytulić się Hoseok'owi, którego zresztą nie widywałem aż tak rzadko, skoro pracował w Big Hit. Namjoon hyung'a również miałem okazję ostatnio zobaczyć i wymienić z nim kilka słów, dlatego największym szokiem było ujrzenie Taehyung'a i Seokjin'a, na razie nie zwracając uwagi na rudą czuprynę, która też mi mignęła przy dużym stole, umieszczonym na środku.
- Pamiętasz?! - zapytał mnie Tae, wyciągając w moją stronę rękę, aby wykonać ze mną nasz wielokrotnie modyfikowany "secret handshake", do którego od razu dołączyłem, uśmiechając się szeroko i nie mogąc się nacieszyć wspomnieniami, które przywołały te wszystkie gesty. - Tęskniłem za tobą, gwiazdorze. Nigdy nie miałeś dla mnie czasu, a specjalnie śledziłem twoje aktywności, żeby złapać cię, kiedy będziesz w Korei - wyżalił się przytulający mnie chłopak, który pomimo wieku nie zmienił się podczas okazywania czułości, prawie mnie zgniatając.
- Jakoś tak wyszło. - Wzruszyłem ramionami, nie chcąc mu tłumaczyć, że pękłoby mi serce, gdybym spędzał czas tylko z nim, skoro od zawsze trzymaliśmy się w trójkę z Jimin'em.
- Nawet kiedyś nagrałeś OST do mojej dramy, ale nawet wtedy nie mogłem cię zobaczyć. - Wypominania nie było końca. Jednak tym razem aż się musiałem zaśmiać z głupoty Tae.
Naprawdę nic się nie zmienił.
- Jak mogłem cię spotkać, skoro...? - Seokjin w porę przerwał moje pytanie, również mnie dusząc i chwaląc nowy kolor włosów.
- Moje dziecko powoli staje się tak samo przystojne jak ja - powiedział na wstępie, oglądając mnie z każdej strony, oceniając również dzisiejszy strój.
- Czyżby to dzięki tym wszystkim operacjom plastycznym? - Pytanie Yoongi'ego zmusiło mnie do rzucenia w jego stronę morderczego spojrzenia. Nawet jeśli nigdy nie wylądowałem pod skalpelem, lubiliśmy sobie na tyle dogryzać, że takie uwagi były u nas na porządku dziennym.
- Czyżby to dzięki przejściu do innej wytwórni? - odpowiedziałem mu od razu, posyłając cwaniacki uśmieszek i zaraz będąc zamknięty w kolejnym mocnym uścisku, tym razem Namjoon'a, który uratował nas w ten sposób od wojny.
Po ostatnim już przywitaniu, stwierdziłem, że na mnie już pora, oznajmiając wszem i wobec, że chyba pomyliłem sale, bo miałem się spotkać z producentami. Chyba wręcz oczywistym było, że nie miałam ochoty przebywać w jednym pomieszczeniu z Park'iem, chcąc się już wycofać, co Yoongi niestety mi uniemożliwił, wciągając z powrotem do pomieszczenia i sadzając na jednym z krzeseł.
- Chcę wykorzystać to spotkanie do omówienia również spraw waszych promocji, dlatego siadaj tu, gwiazdeczko i słuchaj - rozkazał starszy, zmuszając mnie do przybrania obojętnej miny, będąc już przyzwyczajonym do takich niemiłych zagrań z jego strony. Skrzyżowałem ręce na piersi, skupiając wzrok na stole przed sobą, starając się już nie odzywać, chociaż miałem wielką ochotę, by to zrobić.
Z każdym kolejnym wypowiedzianym przez Yoongi'ego zdaniem, powoli sala pustoszała. Najpierw Seokjin stwierdził, że musi się przejść do łazienki, aby przejrzeć się w lustrze, a tuż po nim Taehyung postanowił zobaczyć, co u jego dzieci zostawionych chyba u którejś pracownicy. Późniejsze wymówki były nawet gorsze. Namjoon i jego "nagły wypadek", a następnie Hoseok ze swoją potrzebą skorzystania z toalety, zostawili nas w trójkę z Min'em, który w ciągu kilku sekund opuścił salę bez słowa wyjaśnienia, zamykając główne drzwi na klucz.
Nie miałem ochoty na podchody, dlatego zamiast prosić o wypuszczenie, wysłałem SMS-a do Min'a.
"Prosisz się, abym przyjął tę ofertę od SM."
- Po prostu porozmawiajcie. - Usłyszałem zza drzwi, od razu poznając, że to Taehyung i już w stu procentach będąc pewny, że wszystko ukartowali.
- Nie mamy o czym - warknąłem, nie zaszczycając Park'a choćby jednym spojrzeniem.
Jimin
W moim życiu popełniłem wiele błędów. Mniejszych, większych, ale zawsze potrafiłem za nie przeprosić i wszystko naprawić. Niestety, są takie błędy, których konsekwencje bywają nieodwracalne, a mi jeden taki się zdarzył. Jeden jedyny raz w życiu zrobiłem coś, co przekreśliło moje szczęście.
Jungkookie był najlepszym, co mnie w życiu spotkało. Zakochałem się w nim od pierwszego wejrzenia i długi czas adorowałem, póki nie dał mi w końcu szansy. Z czystym sercem mogłem powiedzieć, że tamten okres był najpiękniejszym momentem mojego życia. Kochałem Jungkook'a całym sercem. I wszystko się posypało.
To było kilka tygodni przed zakończeniem naszej kariery. Zaraz po tym mieliśmy iść do wojska. Razem. Ale Jeongguk wolał zostać jeszcze na scenie jako solista. Pokłóciliśmy się o to, a przy okazji wyciągnęliśmy wiele brudów z przeszłości, naskakując na siebie naprawdę długo. Tamtego dnia się rozstaliśmy.
Będąc w wojsku szalenie za nim tęskniłem. Brakowało mi jego ciała przy moim na łóżku, oczu, błyszczących na mój widok i uśmiechu, którym obdarowywał mnie tak często. Byłem pewny, że gdy tylko obaj znów się spotkamy, wrócimy do siebie i będzie jak dawniej. Wierzyłem w naszą miłość.
Niestety, wszystko potoczyło się nie tak, jak powinno. Miałem czekać rok, aż w końcu młodszy skończy służbę. I wtedy poznałem ją. Raim była urocza, słodka i świata poza mną nie widziała. A ja... Ja po prawie czterech latach życia bez Jungkook'a uległem jej urokowi i zaczęło się od wylądowania z nią w łóżku. Gdy mój maknae wychodził z wojska, czekało na niego zaproszenie na mój ślub. Przez tyle czasu się do siebie nie odzywaliśmy, że uwierzyłem, iż nic już z tego nie będzie. Dlatego zostałem z nią, próbując ułożyć sobie życie.
Jeongguk nie zjawił się na ślubie. Zresztą, niewiele brakowało, a do uroczystości by nie doszło. Taehyung i Hoseok wydzierali się na mnie kilka dni, próbując przekonać, że to zbyt pochopna decyzja i powinienem porozmawiać z Jeon'em. Przekonali mnie. Poszedłem do niego, ale drzwi otworzyła mi dziewczyna, oznajmiająca, że młodszy jeszcze śpi. Wtedy przestałem wierzyć, że coś jeszcze między nami było.
Tuż po ślubie Raim zażądała ode mnie wstrzymania kariery. Mogłem sobie na to pozwolić, bo zgromadzone na koncie pieniądze pozwalały nam nawet na trzy lata bez pracy na całkiem wysokim poziomie. I posłuchałem.
Tak minęły prawie dwa lata. Przez ten czas musiałem zjawiać się co kilka miesięcy na zebraniach w wytwórni, ciągle przesuwając mój powrót na scenę. Przez te dwa lata nie widziałem młodszego na żywo. Tylko raz poszedłem na jego koncert, nie mogąc znieść tęsknoty za nim, ale pozostałem w masce, kamuflując się wśród jego fanek. Miałem szczęście, bo nikt mnie nie rozpoznał. Ale bardzo wtedy cierpiałem. Myślałem, że sprawa z nim jest już zamknięta, że został tylko wspomnieniem. Myliłem się. Wtedy zrozumiałem, że nadal go kocham, a małżeństwo z Raim było moim największym błędem, przez który prawdopodobnie straciłem go na zawsze.
Skontaktowałem się z Yoongi'm, gdy to wszystko zaczęło mnie już przerastać. Potrzebowałem jakiegoś zajęcia, a nie zamknięcia w czterech ścianach z kobietą, której nie kocham. Chciałem spróbować na nowo ułożyć sobie życie. Zacząłem od wniesienia do sądu papierów z prośbą o rozwód. Tak, jak się spodziewałem, Raim nie była z tego powodu zachwycona. Nie chciałem się jednak zgodzić na żadne ugody, więc już niedługo mieliśmy spotkać się w odpowiedniej instytucji, która rozstrzygnie naszą sprawę. Nikomu jeszcze nie powiedziałem, udając, że wszystko jest w najlepszym porządku.
Na spotkanie z pozostałymi chętnie się zgodziłem. Nie wiedziałem, że Hoseok wrócił szybciej, a możliwość zobaczenia go podniosła mnie na duchu. Yoongi zapewnił mnie, że Jungkook'a nie będzie, bo planuje kolejny comeback. Chyba nie wytrzymałbym, gdyby się zjawił. Na spotkanie szedłem więc zupełnie nieświadomy tego, co te diabły pod postacią Sope zaplanowały. Było to jednak zbyt oczywiste, gdy tuż po spotkaniu moich przyjaciół, zaczęli się kolejno ulatniać. A ja zostałem sam na sam z moją największą miłością w zamkniętym na klucz pomieszczeniu. Z mężczyzną, dla którego nic już nie znaczyłem, ale który dla mnie nadal był całym światem.
Ignorował mnie. Tak samo, jak robił to przez te wszystkie lata. Przez ten czas, gdy ja pilnie śledziłem, gdzie się obecnie znajduje, dowiadując się z jego oficjalnego fandomu, czy nic złego się z nim nie dzieje, bo fani byli dużo lepszymi szpiegami niż niejeden dziennikarz. A on tak po prostu zapomniał o moim istnieniu.
Coś jednak we mnie pękło, gdy powiedział, że nie mamy o czym rozmawiać. Zrozumiałem, że nasi przyjaciele martwili się o nas tak samo mocno, jak kiedyś. Dlatego wstałem od stołu, przy którym siedzieliśmy z dala od siebie.
- Na pewno nie mamy króliczku? - zapytałem, zajmując miejsce na blacie tuż przed nim, nogą zagracając mu możliwość ucieczki. Specjalnie użyłem jednego z przydomków, które kiedyś zarezerwowane były tylko dla mnie. Chyba nie spodziewał się takiego zagrania albo najzwyczajniej w świecie nadal wolał mnie ignorować. Jednak nie byłem już miękką kluską, którą pamiętał. Dojrzałem, a życie z Raim nauczyło mnie, że uleganie w każdej sytuacji nie przynosi niczego dobrego.
- A może powinniśmy uporządkować pewne sprawy z przeszłości, nie uważasz tak, ciasteczko? Już za długo od tego uciekamy.
Młodszy nadal patrzył uparcie na bok, unikając mojej osoby.
- Uwielbiam cię w tym kolorze. Pamiętam, jak bardzo się denerwowałeś, gdy stylistki pierwszy raz zrobiły ci ten truskawkowy blond. Nie dawałeś się przekonać, że wyglądasz ślicznie. Mocno wtedy obrywałem od ciebie za takie uwagi. To chyba było na sesję w Ameryce, mam rację? Miałeś ochotę wydłubać mi oczy, bylebym przestał na ciebie patrzeć, co powtarzałeś na każdym kroku. Pamiętam to doskonale.
Nie spotkałem się z żadną odpowiedzią. Westchnąłem tylko, przez chwilę dobierając słowa.
- Jak ja mogę nadal cię kochać, po tych wszystkich latach? - zapytałem cicho, odsuwając się już od niego. - Jak mogłem popełnić tak wielki błąd i cię stracić?
Ruszyłem do drzwi, szurając po drodze krzesłem, przesuwając delikatnie w stół, a w końcu uderzając w ścianę.
- Jungkookie, kochanie, tak dawno nie słyszałem twoich jęków. Proszę, jeszcze - powiedziałem głośniej, dodając do mojej wypowiedzi sapnięcia, jakbym przed chwilą oderwał się od tych słodkich ust, których miękkość pamiętam do dziś.
Zatrzymałem się przed drzwiami, zakładając ręce na piersi. Tak jak podejrzewałem, zaraz usłyszałem gwałtowne przekręcenie zamku i wejście otworzyło się za sprawą Hoseok'a, otoczonego pozostałymi.
- Wiedziałem, że...! - zaczął Hobi z szerokim uśmiechem, ale natychmiast zszedł mu on z twarzy, gdy nie zobaczył sceny, której oczekiwał.
- Nadal jesteś tak samo zboczony, hyung. - Posłałem mu uśmiech i wyszedłem z pomieszczenia, by nie przyszło im do głowy ponowne zamknięcie nas.
- Zostawcie go w spokoju - poprosiłem, martwiąc się, jak to spotkanie i moje słowa wpłynęły na tego dzieciaka.
- Yoongi hyung, chciałbym porozmawiać o moim powrocie na scenę - stwierdziłem z lekkim uśmiechem, jak gdyby nic się nie stało. Nie gniewałem się na nich. Chcieli dobrze.
Jungkook
Jeśli myślałem, że Jimin odpuści sobie tę sprawę i nie odezwie się dopóki reszta chłopaków nie otworzy drzwi, trochę się pomyliłem. Chłopak zaczął wywlekać przeszłość, o której niestety nigdy nie udało mi się zapomnieć. Nie wiem, czy śledził moją karierę, ale było to raczej oczywiste we wszystkich tych utworach, w które wkładałem całą swoją duszę i momenty z nim spędzone, a każda dziewczyna w moich teledyskach była jego odpowiedniczką. Jednak niepotrzebnie żyłem przeszłością i gdy tylko usłyszałem głos starszego, a moje serce zabiło szybciej, wiedziałem, że to był błąd, nie tylko przyjście do Big Hit, a również wszystkie te dotychczasowe albumy. Za późno postanowiłem obrać inny tor, przez co moje ciało rwało się w stronę starszego, po tych wszystkich latach znów chcąc odnaleźć szczęście w jego ramionach. Oczywiście uparcie nie podnosiłem na niego wzroku, wiedząc, że jego widok mógłby sprawić, abym zaczął go błagać o powrót do mnie, po tak długim życiu w samotności i tak długiej tęsknocie...
Jednak Jimin ma swoją ukochaną, a my nigdy nie powinniśmy znaleźć się w tej sali. Nie podnoś na niego wzroku, musisz w końcu zapomnieć.
Starałem się nie przywiązywać uwagi do każdego jego słowa, nawet jeśli tego przydomku nie słyszałem już tak dawno, wyrastając z takich określeń i zyskując nowe, używane oczywiście tylko przez moich fanów.
Wspomnienia uderzyły we mnie ze zdwojoną siłą, gdy tylko starszy skomentował moją nową fryzurę. Nie wiedział jednak, że od czasu tamtej sesji w Ameryce zdążyłem nabrać tyle pewności siebie, by nie wstydzić się żadnego koloru włosów, chociaż nigdy nie zgodziłem się na jakieś przesadzone - jasnozielone czy niebieskie, które nieraz proponowały mi moje stylistki. Jednak dzięki temu nowemu kolorowi miałem nadzieję uciec od przeszłości, a tuż po kilku dniach od przefarbowania przeszłość sama o sobie przypomniała, jeszcze bardziej łamiąc mi serce.
Nie robiłem nic, nie widząc sensu w rozmowie i czekając aż reszta się podda, otwierając nam drzwi, a ja będę mógł nakrzyczeć na Yoongi'ego przez tak perfidne kłamstwo.
Wszystko zmieniły końcowe słowa starszego, tuż po wyrażeniu zachwytu moją nową stylizacją. Nie rozumiałem dlaczego postanowił poniekąd wyznać mi miłość, jednak właśnie to zmusiło mnie do oderwania wzroku od podłogi i podniesienia go na rudowłosego. Przez chwilę mnie zamurowało, a moje oczy nie mogły przestać podziwiać tego cudu natury. Zapragnąłem tego powrotu jeszcze bardziej, mając świadomość, że po takim spotkaniu cały mój słodki i uroczy koncept szlag weźmie i nie będę mógł już dłużej powstrzymać łez, wiedząc, że mój czas na szczęście już minął, a scena tak naprawdę nie jest w stanie zastąpić mi Jimin'a.
Akcja, którą starszy zafundował zaraz po swoich słowach, zapewne aby nas stąd wydostać, naprawdę mnie zszokowała, a wizja podobnej sceny jedynie zasmuciła, wywołując tym samym gniew, oczywiście na hyungów. W końcu oddałbym wszystkie swoje bogactwa, aby znów usłyszeć podobne słowa, jednak podczas prawdziwego stosunku.
Wkroczenie do środka Hoseok'a i reszty, od razu postawiło mnie na nogi. Krzesło, które tak gwałtownie odsunąłem, prawie wylądowało na ziemi, zwracając tym samym uwagę chłopaków.
- Cóż za przeurocze spotkanie – zacząłem ironicznie, kierując się do wyjścia. – Na następne proszę mnie nie zapraszać, bo na pewno nie przyjdę – oznajmiłem, wymijając ich i prawie od razu będąc zatrzymanym przez Yoongi'ego.
- A kolejne albumu znów napiszesz specjalnie dla Jimin'a? Jeon, daj sobie pomóc.
Słowa starszego na tyle mnie zdenerwowały, abym zacisnął mocno jedną z pięści, powstrzymując się przed uderzeniem go.
- Mam nowe życie i nie potrzebuję, by... - zacząłem, jednak Min jak zwykle mi przerwał.
- Chciałeś z nim porozmawiać, chciałeś wszystko wyjaśnić, a kiedy daliśmy ci okazję, nie skorzystałeś z niej, dlatego sam mu wszystko powiem, abyś przestał zgrywać dorosłego, tak naprawdę zachowując się jak nastolatek. – Blondyn powiedział wszystko wprost, do tego przy Park'u, stojącym tuż obok. Nie było możliwości, aby tego nie usłyszał, przez co mój gniew znów zamienił się w smutek i niestety lekkie zrezygnowanie.
- Jeon chciał się z tobą spotkać już od kilku lat, jednak duma nie pozwalała mu naprawić choć trochę waszej relacji. Jak jeszcze nie zauważyłeś, Jiminnie, Jungkook nadal darzy cię jakimś tam uczuciem, może nawet kocha, nie wiem, nie rozumiem go czasami, a pracuję już z nim ponad siedem lat. – Min swatka Yoongi uzyskał niestety odwrotny efekt do zamierzonego, bo po szybkim spojrzeniu w oczy rudowłosego i uświadomieniu sobie, że to i tak nie wróci, ruszyłem w dalszą drogę, jeszcze tylko na chwilę się odwracając, by po raz ostatni móc go ujrzeć, nawet z odległości kilkunastu metrów.
- Tak, kocham cię, hyungie... i nigdy nie przestałem – wyszeptałem do siebie, jak tylko zniknąłem już za rogiem, zaraz opierając się o pierwszą lepszą ścianę, by pozbierać wszystkie myśli i powstrzymać łzy, które nawet po tylu latach przypominały mi, jak bardzo jestem słaby i jak bardzo potrzebuję czyjejś pomocy, do tej pory pomagając tylko innym, by odnaleźć choć trochę radości poza sceną, właśnie w szkoleniu przyszłych głównych wokalistów, cieszenia się z ich sukcesu i oglądania na wielkiej scenie, tak jak jedyne dziecko, które kiedykolwiek będę posiadał – Ryu Minjun, Nebu z OTU. I na nim nie chciałem poprzestać, zapełniając wolny czas kolejnymi lekcjami z przyszłymi debiutantami. W moim życiu przecież nie było już miejsca na miłość, która istniała jedynie w moich piosenkach, głęboko ukryta w sercu, od zawsze będącym większą częścią przy przystojnym Park'u Jimin'ie. Wiedziałem, że już nigdy nie odzyskam ani jego, ani możliwości do prowadzenia normalnego życia, zazdroszcząc tak bardzo chłopakom, że potrafili odnaleźć swoje szczęście, nawet zostając tym Min Yoongi'm – CEO Big Hit z nietypowym kochankiem na boku, czy Jung Hoseok'iem – choreografem podróżującym po świecie, nie mówiąc już o wspaniałym mężu i ojcu Kim Taehyung'u z dwójką dzieci i piękną żoną, nawet Namjoonie hyung wydawał się szczęśliwszy ode mnie, tak samo jak Seokjin, któremu również powodziło się w życiu. Nie rozumiałem, dlaczego Jimin nie chciał na mnie zaczekać, po tylu latach mówiąc mi, że jednak mnie kocha i żałuje, że stracił.
- Żart, cholerny żart... - wyszeptałem do siebie, odpychając się już od tej ściany, aby wysłać SMS-a do Yoongi'ego oraz swojego managera, by wiedział, gdzie mnie w razie czego szukać.
"Jadę do Busan na kilka dni. Wrócę jak dzieciaki wylądują."
I zaraz po tym skierowałem się do wyjścia, porzucając wszystkie pierwotne plany.
Jimin
Wiedziałem, że Jungkook nie będzie zachwycony tym spotkaniem. Chciałem jak najszybciej się ulotnić z tego pomieszczenia, dając mu to, czego oczekiwał. Smuciło mnie, że zdenerwował się na wszystkich. Ale taki był. Z nieśmiałego dzieciaka zmienił się w potrafiącego postawić na swoim mężczyznę.
Dlatego, gdy wyszedł, mijając mnie, spodziewałem się jakiegoś ostrego komentarza. Ale nie sądziłem, że Yoongi hyung go zatrzyma. I to w dodatku takimi słowami.
Przysłuchiwałem się temu, co do powiedzenia w sprawie zachowania maknae ma Min. A gdy zwrócił się bezpośrednio do mnie, zabrakło mi słów. Nie wiedziałem, że tak to wszystko wyglądało! Dostałem dowód na moją głupotę.
Patrzyłem, jak Jungkookie odchodzi od nas, odwracając się jeszcze, by nasze spojrzenia się spotkały.
- On... on pisał... dla mnie? - zapytałem niepewnie.
- Jiminnie, jesteś głupi, czy głupi? - zapytał mój rówieśnik, otaczając mnie ramieniem. - Nie wiedziałeś?
- Nie... Ja... ja myślałem... ale...
Co dla mnie niosły jego piosenki? Myślałem, że mówiły o niezamkniętej przeszłości, która była dla niego niczym więcej, jak inspiracją.
- Oboje jesteście głupi - oświadczył nagle niepodobnym do siebie tonem Hoseok. - Kochacie się, a mimo to nie potraficie zwyczajnie porozmawiać.
Już miałem coś odpowiedzieć, gdy Yoongi bez słowa podsunął mi pod nos ekran swojego telefonu, na którym widniała wiadomość od Jeon'a.
- Biegnij za nim! - krzyknęli wszyscy, a ja rzuciłem się pędem, krzycząc jeszcze słowa podziękowania. Czułem się, jakbym właśnie dostał skrzydeł. Jeszcze nie wszystko stracone. Jeśli Jungkookie nadal mnie kochał, jeśli mogliśmy jeszcze wszystko naprawić po tylu latach...
Dogoniłem go prawie przy samym wejściu do Big Hit. Złapałem go za rękę, odwracając w moją stronę.
- Daj mi tylko dwie minuty - poprosiłem, oddychając ciężko po biegu. - Daj mi dwie minuty, bym mógł ci wszystko wyjaśnić. Potem sam zadecydujesz, co zrobisz. Proszę Jungkookie, bo inaczej padnę przy wszystkich na kolana.
Widocznie wizja zrobienia przedstawienia w holu pełnym pracowników, którzy zbierali się do wyjścia i już zaczynali się na nas gapić, przekonała go do podążenia za mną.
Poprowadziłem mężczyznę na parking, do mojego samochodu. Kupiłem go dawno temu. Czerwony z czarnym wnętrzem. W ulubionych kolorach Jeon'a. Nigdy nie wiozłem nim Raim. To auto należało tylko do nas. Otworzyłem mu drzwi od strony pasażera, samemu zajmując to za kierownicą. Nie pojechałem nigdzie, po prostu siedzieliśmy w środku, bo uznałem, że to najlepsze miejsce do rozmowy.
- Skoro mam tylko dwie minuty, powiem ci w wielkim skrócie. Zawsze cię kochałem, nadal cię kocham i będę cię kochał. Tamten ślub był błędem, chwilą słabości, gdy zwątpiłem w nasze uczucie. Cztery lata milczenia, traciłem już nadzieję, bo przecież rozstaliśmy się pokłóceni. Ale śledziłem twoją karierę. Miałem wrażenie, że tak świetnie sobie radzisz i już mnie nie potrzebujesz. Wybrałem się na twój koncert w Busan trzy miesiące temu. Wtedy zrozumiałem, że nie mogę dłużej tworzyć wokół siebie iluzji i udawać szczęśliwego z nią, bo to ciebie kocham. Rozwodzę się. Nie wiem, czy to dla ciebie jakkolwiek wartościowa wiadomość, ale chcę byś to wiedział.
Umilkłem widząc, że przekroczyłem czas. Przez chwilę panowała między nami cisza. Czekałem na jakąkolwiek reakcję. Słowa, że jego to już nie obchodzi. Krzyk, że jestem idiotą i powinienem raz na zawsze zostawić go w spokoju. Ale miałem dość tej niepewności.
Odwróciłem się do niego, patrząc mu prosto w oczy.
- Mimo wszystko kocham cię mój króliczku - szepnąłem.
Jungkook
Już rozplanowywałem sobie cały pobyt w Busan, chcąc nie tylko odwiedzić rodziców, a również brata z jego żoną. Co prawda znów się nasłucham, że dopóki nie doczekam się własnych dzieci, mama i tata będą musieli nade mną czuwać, ciągle mi narzekając na przesadną ilość pracy, którą staram się wykonywać. Kłótnie o wyjazdy z kraju i nieodwiedzanie ich, również były na porządku dziennym, chociaż bardziej nasłuchałem się zarzutów o to, że kobiety mnie po prostu nie pociągają, oczywiście od brata. Mógłbym się z tym nawet zgodzić, gdyby nie fakt, że przez te kilka lat sypiałem tylko z płcią przeciwną, jakby usuwając możliwość uprawiania seksu z innym facetem niż Jimin.
Jak tylko Ryu wróci do Korei, przedstawię go jako swoje dziecko i po kłopocie, może dadzą mi w końcu spokój.
Pożegnałem się z personelem Big Hit, chwytając już na klamkę drzwi wejściowych i akurat w tym samym momencie zostałem złapany przez kogoś za rękę i odwrócony w jego stronę. Zastanie przed sobą Jimin'a, proszącego o chwilę czasu, tak zawróciło mi w głowie, że od razu na to przystałem, głęboko w sercu licząc, że mężczyzna nie podda się jednak tak łatwo, szczególnie po słowach Yoongi'ego.
Nawet nie musiał mnie szantażować, bo już trzymał mnie w garści, samym swoim dotykiem, na który starałem się nijak nie reagować, pozostając obojętny na twarzy, choć w środku krzyczałem, błagając, aby pozwolił mi schować się w jego ramionach.
- Dwie minuty – oznajmiłem sucho, ruszając za nim i dając się poprowadzić na parking, modląc jedynie, aby nie zastać po drodze żadnej psychofanki, które potrafiły się łatwo przedrzeć nawet na parkingi Big Hit.
Zajęcie miejsca w dobrze znanym mi samochodzie, przywołało nawet więcej wspomnień. Doskonale pamiętam wszystkie nasze wspólne podróże podczas przerw w aktywnościach BTS. Aż sprawdziłem, czy niewielka skaza na tapicerce, spowodowana moją nagłą chęcią znalezienia się nad Jimin'em, nadal tam była. I nie pomyliłem się. Mężczyzna nigdy się o niej nie dowiedział i najwidoczniej nie ingerował we wnętrze tego samochodu, co było tego dowodem.
Akurat w momencie, gdy zajął miejsce kierowcy, usiadłem już normalnie, powracając do pierwotnej pozycji i wysłuchując jego słów.
Milczałem, początkowo licząc ten czas, jak na złość samemu sobie, jednak po całym wyznaniu zdołałem odwrócić wzrok od deski rozdzielczej przede mną, aby przenieść go na te ciemne, ukochane oczy, dla których przecież napisałem nawet cały utwór.
- Jestem tak samo skomplikowaną osobą, jaką wszyscy mnie zapamiętaliście i chociaż nauczyłem się żyć bez ciebie, to jak chyba widzisz po moich albumach, ciężko mi to idzie – zacząłem, czując się nawet gorzej, niż podczas wszystkich wywiadów, w których po raz kolejny pytają mnie o to, o kim są te wszystkie piosenki, bo wydają się takie szczere, jakby specjalnie stworzone, by zaapelować mój ból ukryty pod szerokim uśmiechem na scenie.
Na chwilę znów zamilkłem, śmiejąc się do siebie trochę gorzko przez uzmysłowienie sobie pewnego faktu.
- Gdybym dowiedział się o rozwodzie z mediów, powstałaby kolejna "wesoła płyta", opowiadająca tym razem o zmianach i zapomnieniu, dlatego dziękuję, że mówisz mi o tym osobiście, na pewno lepiej to zniosę – wyznałem, choć w dużej mierze tak naprawdę tego nie chciałem. Dopiero po rozejrzeniu się po wnętrzu samochodu, ostatecznie znów lądując spojrzeniem na jego oczach, przypomniałem sobie o tęsknocie, którą odczuję po powrocie do mieszkania.
- Jimin. Powiesz mi, ile razy usłyszałeś w moich piosenkach słowa "kocham cię"? Nie wiem, czy ktokolwiek jest w stanie to zliczyć, bo właśnie tak wielkim uczuciem cię darzę. – Mówiąc to, umieściłem swoją dłoń, na tej jego, specjalnie przekręcając kluczyki, aby uruchomić samochód i przyciemnić tym samym przednie szyby odpowiednią opcją. – Kochajmy się, tak jak dawniej, Jiminnie hyung – poprosiłem tylko, nie potrafiąc już ukryć niektórych emocji i po prostu pokazując mu, jak bardzo tego pragnę przez przysunięcie się do niego i uważne obserwowanie jego twarzy oraz przygryzienie przy tym dolnej wargi, kładąc drugą dłoń, trochę niepewnie na ramieniu starszego.
Jimin
Wyznania Jungkook'a rozwinęły moje skrzydła jeszcze bardziej, które teraz nie tylko były odzwierciedleniem nadziei, ale też całego szczęścia i miłości, którą go darzyłem. Kluczyk, który uruchomił samochód, natychmiast został przeze mnie puszczony, bym mógł spleść palce z młodszym. Szybko znalazłem przycisk, który wycofywał jego fotel, a po chwili przeniosłem się na drugą stronę auta, zawisając nad nim.
- Mój Jungkookie... Tak strasznie za tobą tęskniłem - szepnąłem, przybliżając twarz do jego, by pierwszy raz od tylu lat złączyć nasze usta w pocałunku. Były dokładnie takie, jak je zapamiętałem - delikatne i słodkie. Drugi przycisk przy fotelu pozwolił mi na obniżenie oparcia, dzięki czemu mogłem ułożyć ukochanego w wygodniejszej pozycji.
- Kocham cię mój króliczku. I już nigdy nie opuszczę - przysięgałem wiedząc, że choć już kiedyś mu mówiłem takie słowa i zostały złamane, to tym razem zrobię wszystko, by nie dopuścić do podobnego błędu.
Wpiłem się ponownie w wargi młodszego, trzymając jego twarz w moich dłoniach. To była iście zwierzęca żądza. Nasze języki splatały się ze sobą w szalonym tańcu, którego już dawno nie doświadczyłem. Raim szybko nałożyła na nasz związek celibat. W ogóle nie rozumiem, co widziałem w tej kobiecie. Przecież z Jeon'em nikt się nie mógł równać.
Nasze ubrania szybko znikały, nawet pomimo ograniczonego pola do manewru. To był jeden z nielicznych momentów, gdy cieszyłem się, że nie urosłem, bo to z pewnością ułatwiało całą sprawę.
Od pocałunków przeniosłem się do pieszczenia szyi Jungkook'a, która nadal pozostawała obszarem, który tak chętnie dla mnie odsłaniał. Wiedziałem jednak, że nieco inny rejon dostarczał mu znacznie więcej przyjemności, dlatego po delikatnym przygryzieniu jego obojczyka, zsunąłem się niżej, by zająć się jego klatką piersiową, od razu uzyskując efekt w postaci głośnych jęknięć, za którymi tak tęskniłem, a które były melodią dla moich uszu. Doprowadzanie do szaleństwa króliczka zaliczało się do moich ulubionych zajęć.
Wróciłem do jego ust, zsuwając chaotycznie bokserki z jego bioder. Powoli przejechałem palcami po jego brzuchu, zatrzymując się na moment na podbrzuszu, gdzie podrapałem go delikatnie, a następnie złapałem za jego męskość, pocierając ją niespiesznie.
- Mam nadzieję, że nadal lubisz, jak jest trochę ostrzej, bo nie mam nic ze sobą - poinformowałem go, oddychając ciężko przez ograniczenia w dostawie tlenu do płuc.
Wróciłem do jego ciała, postanawiając zrobić mu kilka malinek na klacie i brzuchu. Skoro nie miał na razie żadnych występów, bo dopiero skończył trasę, to mógł ukrywać je, a to był wystarczający argument, bym naznaczył, do kogo należy nasza gwiazda.
Moja wolna dłoń przeniosła się z jego boku, gdzie spoczywała do tej pory, tuż pod nos młodszego.
- Ssij kochanie, trzeba cię rozciągnąć.
Jungkook
Wylądowanie nade mną Jimin'a, tego władczego i seksownego mężczyzny, wystarczyło, abym miał ochotę rozłożyć już przed nim nogi i prosić o jak najszybsze wejście we mnie, chociaż przez tyle lat nieuprawiania seksu z innymi facetami, raczej nie było to możliwe, a starszy musiał mnie choć trochę przygotować.
Pocałunek, rozpoczęty przez mojego ukochanego, wystarczył, aby zamieszać mi w głowie już całkowicie, wiedząc, że moje następne utwory będą już tylko o tych zbliżeniach, szczególnie w tym cudownym samochodzie, który Park tak dobrze znał, manewrując przy moim fotelu i robiąc z moim ciałem co tylko chciałem, oczywiście dzięki technologii oraz swoim rękom i ustom.
Wyznanie, na którym tak naprawdę nie umiałem się skupić, pragnąc więcej jego pełnych ust, szybko opuściło mój umysł, który został w ten sposób już nieraz oszukany, a zamiast tego próbowałem oddać wszystkie swoje uczucia w kolejnym pocałunku, nawet bardziej przepełnionym żądzą i tęsknotą.
Moje ręce już dawno zostały nauczone pieszczenia partnera, a szczególnie tak bardzo uwielbianego przeze mnie ciała. Chociaż czułem, że mięśnie brzucha Jimin'a zdążyły całkowicie zniknąć, do czego przecież byłem przyzwyczajony, wiedząc jak to u niego bywało z tymi dietami i ćwiczeniami, nie narzekałem, nie chcąc, aby robił cokolwiek wbrew swojej woli. Zawsze wolałem widywać go szczęśliwego, a na siłowni tym uczuciem nie pałał, za to ja owszem i takie role od dawna mi odpowiadały.
Jeśli wszystko dobrze pójdzie, zaproszę go do siebie. Nawet jeśli tamta suka wyciągnie od niego jak najwięcej kasy, jak mówiłem – wszystkie moje bogactwa należą od tego dnia do Park'a Jimin'a i może z nich korzystać jak tylko chce, choć zapewne mu tego nie powiem.
Pozbywanie się ubrań z naszych ciał nie dość, że było chaotyczne, to o mało nie uszkodziło dotkliwie mojej ręki, uderzając mocno o szybę, jednak nie na tyle, bym zaczął z tego powodu narzekać. Teraz liczyło się zupełnie co innego. Każda pieszczota, sprawiała, że ciągnąłem włosy starszego, aby nie tylko jękami pokazywać mu jak dużą przyjemność mi w ten sposób daje. Rozebranie mnie do końca już nie krępowało mnie ani trochę, nawet objąłem go nogami, aby w ten sposób przyciągnąć nieco bliżej chociaż na chwilę.
- Nawet bym nie chciał, żebyś cokolwiek miał – wyjaśniłem, zjeżdżając dłońmi od jego karku, aż do połowy pleców, a podczas powrotu swoich palców właśnie w jego włosy, zadrapałem jego skórę, specjalnie posyłając mu przy tym zadziorny uśmiech.
Jednak działanie, którym mi się odpłacił, wcale nie przypadło mi do gustu, a te naznaczenia na moim ciele mogły kosztować mnie kolejny skandal.
- Hyung... moja szafa zawiera ostatnio same prześwitujące ubrania, bądź odkrywające znaczną część mojego ciała... manager mnie zabije... i Yoongi też – poskarżyłem się, poniekąd licząc, że Jimin nie będzie zwracał uwagi na moje słowa i zrobi więcej tych malinek, odkąd moje ciało naprawdę należało już tylko do niego.
Prośba, a raczej rozkaz, który po chwili wypłynął z jego ust podniecił mnie nawet bardziej, oczywiście zmuszając do lekkiego podroczenia się i uniesienia dumnie głowy, kiedy jedna z rąk nadal zaciskała się na jego karku, natomiast druga zdążyła powędrować w okolice krocza starszego, zaciskając się na nim i prowokując go tym jeszcze bardziej.
- Zmuś mnie – powiedziałem, bacznie obserwując jego reakcję.
Jimin
Tego mi brakowało. Tej zaciętości w oczach, iskry, która potrafiła wywołać ogień. Brakowało mi pociągania moich kosmyków, jęków młodszego i smaku jego ciała. I wszystko to teraz dostałem, nie mogąc pojąć ogromu szczęścia, jakie mnie spotkało.
- Kupisz sobie nowe ciuchy. A Yoongi sam chciał, byśmy wrócili do siebie - stwierdziłem, zostawiając ostatni ślad tuż nad jego pępkiem. W przeciwieństwie do mnie, dużo bardziej dbał o siebie. Ale on musiał, jako gwiazda. Ja już niekoniecznie, stając się "kanapowcem".
- Znając go, to już szykuje dla nas jakiś wspólny projekt - dodałem, nawet zachęcony tą wizją. Znów moglibyśmy stać razem na scenie, synchronizując nasze głosy, co tak bardzo kiedyś uwielbiałem. Każdy wspólny ton rozpalał moje serce, dając uczucie nie do opisania.
Westchnąłem głęboko, gdy palce młodszego zacisnęły się na moim przyrodzeniu. Jego zadziorna odpowiedź, w połączeniu z płonącym spojrzeniem działała na mnie tak samo, jak kiedyś. Naprawdę rozumiałem, dlaczego Yoongi mówił, że byliśmy jego inspiracją do napisania dawno temu "Fire". Po prostu między nami od zawsze był ogień.
Kuszący protest Jeon'a wywołał na mojej twarzy ten specyficzny uśmiech, którego już od dawna nikt nie widział. Oblizałem wargi niespiesznie udając, że zastanawiam się, jak tego dokonać. Uniosłem wyżej biodra, przez co jego pośladki utraciły kontakt z siedzeniem, za sprawą otaczających mój pas nóg. Otwarta dłoń wylądowała na jego pośladku, nie robiąc dużej szkody, bez możliwości porządnego zamachnięcia się. Ale tyle wystarczyło, by Jungkookie jęknął przeciągle.
- Gdybym w tej chwili mógł, przewiesiłbym cię przez kolano, króliczku - szepnąłem, znów obniżając moje biodra. Dłoń zostawiła jego członek, łapiąc za nadgarstki Jungkook'a. Gdy już trzymałem jego ręce nad głową, schyliłem się i przejechałem językiem od jego szyi do jednego z sutków, pieszcząc go przez chwilę.
- Niegrzeczny Jungkookie,nie mam zamiaru cię do niczego zmuszać. Ja ci daję wybór. Albo będziesz grzeczny i weźmiesz te paluszki do buzi albo będę cię doprowadzał do szaleństwa, dopóki nie spełnisz mojej prośby.
Na potwierdzenie moich słów zacząłem poruszać biodrami, wypychając i cofając je, przez co nasze krocza, znajdujące się jeden na drugim, zaczęły się o siebie przyjemnie ocierać. Pochyliłem się i zacząłem przygryzać oraz lizać płatek, przeplatając to komplementami, szeptanymi prosto do ucha.
Zatrzymałem się w końcu czując, że Jeongguk zaczyna już powoli zbliżać się do końca.
- Nie zrobię nic więcej, króliczku - ostrzegłem z cwanym uśmiechem machając mu przed oczami palcami.
Jungkook
Kolejne naznaczenia wywołały tylko szerszy uśmiech. Tak jak na to liczyłem, Jiminnie nie słuchał moich głupich narzekań, specjalnie dobranych tak, by pozyskać tego więcej.
Wspomnienie o scenie zmusiło mnie do chwilowego rozmarzenia się i ucieczki myślami do utworów, które mogłem dla nas napisać. Oczywiście na tyle odważnych, aby nasz fanserwis pokazał nas nie tylko jako przyjaciół, ale poniekąd i kochanków. Wszystkie stacje muzyczne chyba by oszalały, głównie przez tę chemię, którą zaprezentowalibyśmy po raz pierwszy, nie mając takiej możliwości za czasów istnienia BTS.
Naprawdę nie potrzebowałem u Jimin'a wspaniałych mięśni, szczególnie kiedy zamiast tego otrzymywałem seksowne akcje z językiem, czy też prowokujący mnie uśmiech, który chciałem zamienić w lekko rozchylone usta, na skutek działań mojej sprawnej ręki.
Kara, której się doczekałem, wywołała jedynie kolejny jęk rozkoszy, przy niezrywaniu z nim kontaktu wzrokowego. Oprócz tęsknoty za naszym seksem, ubolewałem nad brakiem tych nagan, tak cholernie mnie podniecających. Szczególnie kiedy starszy wspomniał o większej ilości klapsów, o które kiedyś sam się prosiłem, teraz niestety nie mając na to miejsca, tutaj w samochodzie.
Złapanie moich nadgarstków przez ukochanego, sprawiło, że oprócz bezradności, znów poczułem się niewinnie, pamiętając, że podczas pozbywania mnie mojego wianka wyglądało to podobnie, co starałem się oddać, nawet nie próbując uwolnić i jedynie mu jęcząc, najseksowniej jak potrafiłem, czego przez te wszystkie lata dobrze się wyuczyłem, przy tak wielu konceptach o takowej tematyce.
Objęcie go nogami wcale nie było dobrym pomysłem, bo hyung postanowił to wykorzystać do kontynuowania tego, co zacząłem, czyli dręczenia mnie. Aż po takim maratonie, który nie tylko składał się z ocierania naszych ciał, a również wszelkich emocji i całej tej miłości, którą widziałem w jego oczach, powoli miałem ochotę poprosić go o powrót tych paluszków.
- Daj – rozkazałem, odrywając jedną rękę od jego ciała, by położyć ją na nadgarstku Jimin'a i pokierować jego palce prosto w moje lekko rozchylone usta, które nie tylko zaczęły spełniać rolę nawilżacza, a również pochłaniać je, otaczając językiem, aby pokazać starszemu, że nie wyszedłem przez ten czas z wprawy, nie odrywając przy tym wzroku od jego oczu.
Dopiero po kilkunastu sekundach podobnej zabawy, wypuściłem je ze swojej jamy ustnej, pozwalając mu na przeniesienie ich na moje wejście i niewielkie przygotowanie.
- Nie hamuj się w niczym, Jiminnie, pamiętaj – poprosiłem, tym razem łagodniejszym tonem, bo akurat te kilka słów nie należało do gry wstępnej, a raczej instrukcji poprawnego użycia Jungkook'a, będącego w potrzebie od kilku tygodni i dawno nieuprawiającego podobnego seksu.
Jimin
Niewinny Jungkookie to dawno zagubiony obraz, który nawet mi ciężko było przywołać we wspomnieniach. Ale taki zawsze na mnie działał najbardziej. Dlatego, gdy moja dłoń wylądowała w jego, a palce zniknęły w ustach Jeon'a, nie mogłem oderwać od niego oczu. Wiedział doskonale, jak na mnie działa tym, co robi. Zacząłem marzyć, że zajmuje się nie moimi palcami, lecz członkiem, przez co pobudzałem się jeszcze bardziej. Jednak na takie przyjemności przyjdzie czas, teraz miałem zamiar zagłębić się w innym otworze.
Cofnąłem palce, zaraz przykładając je do jego wejścia i podrażniłem się z nim chwilę, wsuwając tam tylko koniuszek, poruszając nim na wszystkie strony. I pewnie droczyłbym się z nim jeszcze trochę, gdyby nie to, że sam już ledwo wytrzymywałem. Dlatego moje palce rozciągały go porządnie, nie chcąc zrobić ukochanemu krzywdy. Ze skrywaną radością stwierdziłem, że nikt od dłuższego czasu w nim nie gościł, choć w celibat Jeon'a także nie wierzyłem, znając jego potrzeby, którym czasem nawet mi ciężko było sprostać.
W końcu nadszedł ten moment, gdy mogłem przejść do tego, co najlepsze. Wsunąłem się w niego, choć stawiał pewne opory przez zaciskające się mięśnie. Masowałem jednocześnie jego penis, by pomóc mu w rozluźnieniu się.
- Jungkookie jesteś tak przyjemnie ciasny. - Westchnąłem z lubością, wykonując delikatne pchnięcia, by jeszcze przez chwilę dać mu możliwość przyzwyczajenia się, ale ostatecznie hamulce mi puściły.
Pochyliłem się do niego, by złączyć nasze usta w namiętnym, choć chaotycznym i urywanym pocałunku, gdy moje biodra gwałtownymi ruchami powodowały poruszanie się w jego seksownym tyłeczku. Niestety nawet ja nie mam tak dobrej pamięci i chwilę mi zajęło odnalezienie tego jednego magicznego punktu w ciele mężczyzny. Od razu poznałem, że trafiłem, bo moja warga została boleśnie uszkodzona. Ale to nic, bo przyjemność, jaka z tego szła, była warta tak drobnej ranki.
Jęki i sapnięcia, którymi mnie obdarowywał przybliżały mnie do spełnienia jeszcze szybciej. I choć dojście w tej ciasnej dziurce byłoby spełnieniem moich marzeń, to starałem się jakoś kontrolować, by najpierw dać mojemu króliczkowi to, na co zawsze zasługiwał. Długo powstrzymywać się nie musiałem, czując na brzuchu i palcach lepką ciecz, a po chwili samemu wytryskując w jego wnętrze. Poruszałem się jednak tak długo, aż kompletnie nie opadłem z sił, wyczerpany tym intensywnym orgazmem.
- Kocham cię Jungkookie. Zawsze będę cię kochał - szepnąłem, mu prosto w ucho, składając po chwili pocałunek na jego ustach.
- Zamieszkajmy razem króliczku - powiedziałem nagle, prostując się, by móc na niego spojrzeć. - Jungkookie, ułóżmy nasze życie na nowo. Proszę, zgódź się, bym znów był cały twój i tylko twój! Pamiętasz to? - zapytałem i pokazałem mu dłoń, gdzie na palcu serdecznym zamiast obrączki widniał pierścionek. Taki sam podarowałem mu kiedyś mówiąc, że to symbol naszej miłości. Nosiłem go od czasu, gdy złożyłem papiery o rozwód. Był moim skarbem i pamiątką, której nie potrafiłem się pozbyć.
Jungkook
Za kolejne prowokowanie starszego przyszło mi zapłacić prawie od razu. Jednak odpowiadała mi taka gra, choć ręce pragnęły się już uwolnić, aby powrócić do jego ciała. I byłem w stanie to uczynić, jednak dopiero gdy nawilżone palce znalazły się na moim wejściu, rozpraszając na chwilę zarówno mnie, jak i starszego i dając możliwość ponownego wsunięcia dłoni w jego nadal idealnie miękkie włosy, do tego promiennie rude, czyli jedne z moich ulubionych.
Starałem się skupić tylko na tych doznaniach, chociaż umysł podpowiadał, abym przerwał taką zabawę, odzwyczajając się od roli pasywa podczas seksu. Jiminnie chyba zauważył, że nie miałem okazji wylądować w łóżku z dominującym partnerem, a może nawet domyślił, że z innym facetem nie byłem w stanie uprawiać seksu, pozwalając na to jedynie kobietom, które nie robiły na mnie aż takiego wrażenia jak on.
Odrobina bólu, która pojawiła się przy zamianie dwóch palców starszego na jego penisa, wywołała jedynie jęk. Dawno nie odczuwałem tak sprzecznych emocji, na nowo ucząc się odpowiedniego rozluźnienia i całkowitego oddania swojego ciała Jimin'owi, co objawiło się w szybszym przejściu do poruszania w moim wnętrzu.
Niewiele mi było trzeba, abym zaczął czerpać z tego czystą przyjemność, fundując mężczyźnie nowe czerwone ślady na jego plecach i raniąc delikatnie jego włosy, niekontrolowanym pociągnięciami. Szeptałem jego imię, przyciągając do siebie jak najbliżej i pozbywając choć na chwilę całego image'u prawdziwego, silnego faceta, wiedząc, że przy Park'u tego nie potrzebowałem. Od zawsze to on odgrywał tę rolę, potrafiąc się mną zaopiekować jak nikt inny, szczególnie w łóżku.
- Szybciej, Jiminnie, nie przestawaj, nie zwalniaj – prosiłem pomiędzy jękami i pocałunkami, dając mu jak największy dostęp do mojego wnętrza, przelewając w to wszystko całą swoją miłość, której przez tyle lat nie mogłem podarować drugiej osobie.
Każde pchnięcie powoli doprowadzało mnie do szczytowania, trwającego naprawdę długo przez wszelkie uczucia, którymi darzyłem rudowłosego. Wyszeptałem kilkakrotnie jego imię, nie wypuszczając go ze swoich ramion i głęboko oddychając.
Chętnie złapałem z nim kontakt wzrokowy, chociaż mój nadal musiał być nieco zamglony. Gładziłem go po boku głowy, nie chcąc, aby jeszcze ze mnie wychodził, dlatego objąłem go mocniej nogami, obserwując każdy fragment jego twarzy, na tyle, na ile pozwalało mi w tym światło przebijające się przez przyciemnione szyby.
- Też cię kocham, hyungie – odpowiedziałem na jego wyznanie, znów czując się w jego ramionach jak ten nieporadny chłopak, potrzebujący nie tylko miłości, ale i opieki, która została mi tak dawno temu obiecana. – Nie pozwolę ci już więcej odejść, nawet jeśli wina leżała po obydwu stronach. Będziesz mój i tylko mój, szczególnie kiedy podpiszesz ze mną umowę na wspólne promocje – zażartowałem, obserwując jego działania i zawieszając spojrzenie na pierścionku, który tak dobrze znałem. Nie mogłem powiedzieć, że o nim zapomniałem, naprawdę często go nosząc na lotnisku, a niekiedy nawet na scenie, jednak dzisiaj nie wisiał na mojej szyi, ani nie znajdował się na moim palcu, spoczywając w samochodzie, przez co byłem na siebie odrobinę zły o zadecydowaniu o zostawieniu go na te kilka godzin pobytu w Big Hit.
- Pamiętam. Nadal go mam. Na tamtym koncercie w Busan widniał na mojej prawej ręce, o ile dobrze pamiętam. Dziewczyny zaczęły się zastanawiać od kogo go otrzymałem, a w ich teoriach wyłapałem nawet ciebie... mądre, choć szalone. – Zaśmiałem się, całując jego dłoń i łącząc nasze palce. – Zamieszkajmy u mnie. Mój apartament w końcu doczeka się współlokatora, którego wyczekiwał przez tyle lat.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top