3
Taeil
Po pierwszym treningu z Jung'iem Hoseok'iem, byłem tak zaskoczony, że po skończeniu wszystkich zajęć i wylądowaniu w dormie, nie potrafiłem zamienić słowa z Jaehyun'em przez dobrą godzinę.
Mężczyzna dał mi nadzieję, a ciężka praca, która nas czekała raczej mnie nie przeraziła. To jego otwartość i ogólna pozytywna otoczka, skojarzona jedynie z moim przyjacielem, nadal mnie blokowała przed jakimikolwiek nowymi, bliższymi relacjami z drugim człowiekiem.
- Ale nic ci chyba nie zrobił, no nie? Czego się boisz? I dlaczego nic nie mówisz? Chcę wiedzieć wszystko! – Jae nie dawał mi spokoju, od samego rana próbując znowu cokolwiek ze mnie wyciągnąć i wieszając się na moich ramionach. Znosiłem to ze stoickim spokojem, wpatrując się w jego odbicie, które widziałem w naszym lustrze, podczas stania na środku pokoju i kolejnych prób spokojnego ubrania się.
Była ósma i wiedziałem już, że jeśli nie zdradzę mu tych kilku godzin spędzonych z naszym choreografem, chłopak nie da mi spokoju, a plecy nie przestaną mnie boleć przez to uwieszanie.
- Hyunie, proszę cię. Opowiem ci wszystko, ale tylko jeśli mnie ówcześnie puścisz – oznajmiłem, czując, jak po chwili poluźnia uścisk, przenosząc po prostu ręce na mój pas i nadal patrząc się w moje oczy, czeka na kontynuację z uśmiechem. – Nie za bardzo rozpiera cię energia od samego rana? – Zaśmiałem się, próbując poczochrać mu włosy, co jak zwykle wyszło nieco niezręcznie, ze względu na moje nadal uwięzione ręce.
- Moontae! Przecież to twoja nadzieja na debiut, jak mam się nie cieszyć?! Nawet jeśli nie jesteśmy w tej samej grupie i zapewne nie będziemy, wiesz, że znajdziemy dla siebie czas, chociażby na wspólne granie na pianinie albo gitarze. A kiedy już nauczysz się tańczyć, będę najszczęśliwszy na świecie i w końcu będziemy dzielić wszystkie nasze pasje, hyungie!
Uśmiechnąłem się jedynie na jego entuzjazm i wyznanie, nadal starając się pogłaskać go po głowie, co w końcu mi umożliwił, zniżając się nieco.
- Pan Jung ma nietypowe metody...
- O które będę zazdrosny?! – Przerwał mi, wywołując tym cichy śmiech, jednak zamiast uczepiając się tej "zazdrości", kontynuowaniem swoje wyjaśniania.
- ...nietypowe metody, które o dziwo działając i przynoszą skutki. Chociaż dzisiejszy masaż trochę mnie przeraża...
- MASAŻ? Hyuuuung?! – Już rozumiałem, o jakiej zazdrości mówił mój przyjaciel, który zaraz odwrócił mnie w swoją stronę, mierząc uważnie spojrzeniem, co przy różnicy prawie dziesięciu centymetrów we wzroście, zmusiło mnie do chęci odsunięcia od niego. Nawet po tylu latach nie zdążyłem do tego przywyknąć, szczególnie odkąd chłopak w ciągu ostatnich kilku miesięcy z 179 cm przeszedł do 184 cm. Mój młodszy braciszek naprawdę dorastał, chociaż jak na razie jego charakter nie ulegał żadnym zmianom.
- To polecenie, które muszę wykonać – wyjaśniłem, wykorzystując tę sytuację do ucieczki, aby schować się jak najszybciej w łazience.
- Ale hyuuung, kocham cię, masz nie wzbudzać we mnie zazdrości, bo tego nie wytrzymam!
Słyszałem, jak dobijania chłopaka do drzwi łazienki szybko zostały przez kogoś udaremnione, a mój wybawca obiecał dodatkowo zamknąć go w swoim pokoju, abym mógł wyjść z dormu z jednym z opiekunów.
Podziękowałem jedynie Sicheng'owi, mogąc w końcu się ubrać i przygotować psychicznie na spotkanie z Yoona nooną.
- To tylko godzina... z ładną kobietą, dotykającą twojego ciała... - wyszeptałem do siebie, zajmując miejsce na toalecie i trochę się nad tym wszystkim załamując, odkąd mój kontakt z płcią przeciwną ograniczał się do ciotek i kuzynek oraz znajomych ze szkół, z którymi zresztą nie mogłem się zadawać, zupełnie tak jak teraz. W kontrakcie wyraźnie miałem napisane – żadnych związków i powinienem się tego trzymać.
- Jak ty nie chcesz, to ja mogę, hyung. – Usłyszałem zza drzwi głos Mark'a, postanawiając opuścić już łazienkę i kiwając mu jedynie głową, jak najszybciej uciekając z tego dormu.
Godzina spędzona na masażu nie przyniosła mi na szczęście zbyt dużo zażenowania i wstydu. Dziewczyna oczywiście była piękna, jak każda kobieta, jednak pozwoliła mi śpiewać, co odciągnęło moje myśli od samego masażu i pozwoliło się jakkolwiek zrelaksować.
Na trening z panem Jung'iem kroczyłem z jeszcze większym przerażeniem, a widząc tę uśmiechniętą twarz starałem się go nie zawieść, pokazując, że masaż przyniósł upragnione efekty.
Zgodnie z poleceniem, zająłem się rozciąganiem swojego ciała, a przybycia Taeyong'a starałem się nie skomentować, co niestety przyszło mi z łatwością, chociaż nieraz miałem ochotę wykorzystać swoją pozycję jednego z najstarszych z obydwóch podgrup, aby nauczyć go szacunku, nie tylko do nauczycieli, a również innych ludzi. Jednak moja nieśmiałość przeszkadzała mi w kontaktach z resztą trainees i jedynie Jaehyun'a starałem się jakkolwiek wychować, oczywiście na swój sposób.
Zignorowałem spojrzenie Taeyong'a, które fundował nie tylko mnie, ale i reszcie chłopaków, szczególnie starszych od niego, niemających aż takiej władzy, dawanej mu przez CEO, zapewne przez układy, którymi się nie interesowałem. Jedynie Jae męczył mnie czasami podobnymi pytaniami. I choć nie znałem na nie odpowiedzi, chłopak nigdy nie dawał za wygraną, musząc skomentować każde spotkanie z naszym liderem, nawet jeśli w jego podgrupie to Youngho sprawował nad nimi władzę. Zapewne się po prostu martwił, a ja nie potrafiłem tego wyłapać.
Grzecznie czekałem na rozpoczęcie treningu, licząc w duchu, że nie będzie on połączony z naszym liderem. Naprawdę wolałem zostać sam na sam z panem Jung'iem w Sali Śmierci, niż udawać, że wszystko jest w porządku, a Taeyong nadaje się najlepiej na tę pozycję.
Wyjście "Taeyeon", pozwoliło mi zbliżyć się nieco do choreografa i opuścić miejsce w kącie, które do tej pory zajmowałem, aby nie przeszkadzać w treningu. Komentarz starszego wywołał niewielki uśmiech. Wiedziałem, że czeka mnie teraz piekło, jednak nauczyłem się jakoś to znosić, wykonując każde kolejne polecenie, starając się nie stracić pewności siebie, nawet podczas kolejnego przymuszenia mnie do wpatrywania w lustro.
- To krępujące, panie Jung. Nie mogę do tego przywyknąć – wyznałem, nie odrywając wzroku od jego spojrzenia i zaraz poddając się kolejnym działaniom. Mężczyzna chyba postanowił mnie związać, o czym świadczyły niesione przez niego sznurki. Jak mogłem być w takim momencie spokojny? Starałem się zaufać mojej jedynej nadziei, jednak to ciężkie, kiedy nie znam go na tyle, aby powierzyć mu całe swoje ciało, nawet podczas tańca.
Kojarzyłem nazwę, którą wymienił, a po jego uśmiechu mogłem to zakwalifikować do mało interesujących mnie wątków, związanych zapewne ze współżyciem.
Obserwowałem uważnie każdy ruch starszego, podając mu zarówno swoją rękę, jak i biodro, co niestety przy samym obwiązywaniu wywołało cichy śmiech i chęć ucieczki przez łaskotki, za które przeprosiłem, w końcu przyszedłem się tutaj uczyć, a nie bawić, do tego mężczyzna należał do moich nauczycieli, a nie przyjaciół, nawet jeśli prosił mnie o wypracowanie innych relacji.
Nie przepadałem za wysiłkiem fizycznym tego typu, jednak z każdym komplementem starszego i dobrymi instrukcjami, nie potrafiłem narzekać na takie ćwiczenia. Nawet jeśli było ciężko, atmosfera panująca na tej sali rekompensowała wszelkie starania, zażenowanie i pustkę, którą nadal potrafiłem odczuwać, szczególnie podczas wykonywania czynności nieprzeznaczonej dla mojej osoby, wiedząc, że gdyby moja mama nadal żyła, studiowałbym teraz medycynę.
- Przepraszam. – Od razu powiedziałem, jak tylko przez swoje myśli o mało się nie przewróciłem, popełniając jednej z wielu błędów w ciągu tych kilku godzin treningu. – Przepraszam – powtórzyłem, nieco ciszej, zamykając na chwilę oczy, aby jak najszybciej pozbyć się obrazka, który pojawił się w moim umyśle. I chociaż nie powstrzymałem łez, to po szybkim ich otarciu, powróciłem na poprzednią pozycję, skupiając wzrok znów na swoim odbiciu, niestety nietryskającym energią, ani zapałem, a raczej przypominającym młodego chłopaka, którego w tak młodym wieku zdążyło zmęczyć już życie.
Hoseok
Trening z tym dzieciakiem był doprawdy zabawny, choć musiałem bardzo uważać na jego uczucia. Widziałem chwile załamania, słyszałem ciche przeprosiny za każdy błąd, ale ostatecznie efekt naprawdę był lepszy, niż mogłem się spodziewać. Dlatego po trzech godzinach męczenia go, zaprosiłem chłopaka pod ścianę. W czasie, gdy po raz kolejny powtarzał ruchy rąk, zadzwoniłem po jakieś jedzenie. Znałem oczywiście rozpiskę, co mogą jeść trainees i tego typu rzeczy, bo dostałem trochę informacji wcześniej i studiowałem je w samolocie. Dlatego mogłem spokojnie podzielić się zamówionym posiłkiem, który zaraz został nam dostarczony.
- Wiesz Tae, martwi mnie ta twoja sztywność. Nie ma w niej nic złego, przecież za bycie takim a nie innym nie powinno się karać. No chyba, że byłbyś tak arogancki, jak ten błazen Lee, to już inna sprawa. W dormie też jest takim dupkiem, czy to tylko do dorosłych tak ma?
Chłopak udzielił mi odpowiedzi, która jednoznacznie powiedziała mi, że coś może być nie w porządku. Zaraz jednak zawahał się i umilkł, ukrywając jeszcze kilka informacji, które zamierzałem od niego wydobyć dla Yoongi'ego, ale spokojnie, nie można naciskać.
- Tak myślałem. Trzeba go utemperować. On jest chyba młodszy od ciebie, prawda? Nie bój się trochę zetrzeć mu nosa razem z resztą. Nic wam przecież nie zrobi. Nawet przydupas szefa może co najwyżej pogrozić, więc nie dajcie mu się nabrać na żadne gierki. Dobra, ale nie mówmy teraz o tym. Wiesz, że ja, CEO i kilku innych tworzyliśmy kiedyś zespół, nie? Jungkookie też kiedyś był jak ty, tak samo spłoszony. A teraz chyba wiesz, jak gwiazdorzy. - Zaśmiałem się radośnie, nabierając pałeczkami trochę makaronu. - W każdym razie, tak sobie pomyślałem, że potrzebujesz czegoś, co nauczyłoby cię wygłupiania się. A uwierz, że my w BTS byliśmy od tego mistrzami.
Sięgnąłem po laptop, z którego puszczałem muzykę i szybko wszedłem w Naver, wystukując adres Youtube i znalazłem jakiś "BTS Funny Moments". Pokazałem młodziakowi zlepki różnych sytuacji, w których razem z innymi chłopakami wygłupialiśmy się do granic możliwości. Śmiałem się radośnie, gdy wracały do mnie wspomnienia z poszczególnych chwil. Czasem zatrzymywałem nagranie i opowiadałem mu o tym, co więcej się działo. Chłopak robił wielkie oczy, jakby nie dowierzał, że Bagtani byli tak pokopani. Zwłaszcza nasz szef sztywniak.
- Widzisz? To nic złego - powiedziałem, wyłączając jedno z nagrań z serii "Eat Jin". - Masz zadanie domowe. Daję ci tydzień czasu, byś wymyślił sobie jakąś serię filmików. Może to być nawet pamiętnik, poradnik kulinarny, czy zwyczajny dzień z twojego życia. Możesz nagrywać sam lub z którymś z chłopaków. Ale rób coś, co sprawia ci radość. Chcę zobaczyć twój prawdziwy, szczery uśmiech. A jak nie, to za karę będziesz chodził przez cały czas do debiutu z różowym lusterkiem w kształcie serca i mówił sobie, że jesteś przystojny. Masz się po prostu nauczyć wygłupiać, ok?
Poklepałem zaskoczonego dzieciaka po plecach i zabrałem nasze puste opakowania, by je wyrzucić. Chłopak chciał mi oddać pieniądze za posiłek, ale nie pozwoliłem mu, grożąc setką pompek. Przez godzinę ćwiczyliśmy jeszcze raz to, co zaczęliśmy przed południem. Dołączyłem do niego, poddając się muzyce. Uśmiechałem się do swojego odbicia, machając do niego co jakiś czas, robiąc głupie miny, dorzucając jakieś dziwne ruchy. Starałem się w ten sposób trochę rozbawić dzieciaka i raz mi się nawet udało, gdy zacząłem naśladować girlsband.
- Zaśmiałeś się! - zawołałem radośnie wskazując na niego, a Taeil natychmiast odwrócił się ode mnie. Zdążyłem jednak zauważyć rumieniec na jego twarzy, więc podszedłem do niego i roztrzepałem jego włosy.
- I czego się wstydzisz? Masz ładny śmiech. - Uśmiechnąłem się radośnie i przytuliłem Tae. - Fajnie się z tobą pracuje, serio. Widzę, że się starasz, dlatego nie spinaj się. Nie zostaniesz złożony w ofierze dla ducha Sali Śmierci.
Puściłem go i zacząłem składać rzeczy.
- Masz już dzisiaj wolne, wracaj do zajęć z resztą trainees. Jutro widzimy się w tym samym miejscu, o tej samej porze. I z Yooną też się jutro spotykasz. Także miłego dnia Tae.
Zostawiłem oszołomionego chłopaka na sali i ruszyłem z laptopem pod pachą, wybierając się prosto do Yoongi'ego. Chciałem mu się pochwalić efektami mojej pracy. Dlatego tuż po wylądowaniu na ostatnim piętrze prawie biegłem do jego gabinetu.
- Dzień dobry! - przywitałem się z nową kobietą, której głowa ledwo wystawała zza stosu papierów. - Ja do szefunia!
Dziewczyna natychmiast zerwała się na równe nogi prosząc, bym zaczekał. Aż oblizałem usta na jej widok. Spódniczka odsłaniała nogi, a guzik w białej koszuli był kusząco rozpięty. Tylko te dwa atuty utrzymały mnie w miejscu, powstrzymując od zrobienia wejścia smoka do gabinetu CEO. Głowa asystentki zniknęła na moment za drzwiami, a ja mogłem podziwiać jej pupę. Noooooo, muszę pogratulować Sudze wyboru.
Gdy tylko dostałem pozwolenie na wejście, minąłem ją, zatrzymując się jeszcze w otwartych drzwiach, by obejrzeć się za dziewczyną.
- Hyung, skąd tyś wytrzasnął taką laskę? Jakby miała krótszą spódnicę, to by mi stanął - stwierdziłem, zajmując fotel naprzeciw wielkiego biurka. Starszy siedział w fotelu, wyglądał na mocno znudzonego. - Jak ją zwolnisz, to chcę ją jako moją osobistą asystentkę. I jakieś duże biurko.
Roześmiałem się zacierając ręce, ale w końcu zadowolony zarzuciłem nogi na blat i skupiłem się na tym, po co tu przyszedłem.
- Spędziłem dzisiaj trochę czasu z Taeil'em. To naprawdę dobry dzieciak, jeszcze będą z niego ludzie. Nie masz się co o niego martwić, dam sobie z nim radę. Dowiedziałem się też co nie co o twoim pupilku. Przyda mu się porządna lekcja dyscypliny, bo nadal nosi się ponad wszystkich. Nie będę ci wypominać hyung, że go za bardzo rozpieszczasz, ale lepiej dla niego, by zaczął traktować pozostałych z szacunkiem, a nie straszyć tobą, bo inaczej będzie beznadziejnym liderem. A wracając do mojego Tae, bo twój mnie nie interesuje - kazałem mu nagrywać jakieś filmiki, coś w stylu naszych Bangtan Bomb, czy innych serii na V app. Chcę, by robił na nich coś, co pokazuje jego wyluzowaną stronę. Ciekawe, co wymyśli. Ale nie chcę, byś wykorzystał to jako materiał promocyjny albo coś w tym stylu, chyba, że dzieciak sam się zgodzi. Także zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Zsunąłem nogi na podłogę i oparłem się podbródkiem o blat. Wydąłem dolną wargę, robiąc aegyo prosto z serca.
- To jak będzie z tym mieszkaniem w Big Hit? Bo ja naprawdę mówiłem wczoraj szczerze... Nie chcę być już samotnym wilkiem... Do której ta twoja asystentka pracuje? Myślisz, że zechce mi potowarzyszyć w pokoju? No wiesz, niby ciasny, ale własny.
Nim dostałem odpowiedź rozbrzmiał dźwięk mojego telefonu. Zaskoczony wyjąłem go, przepraszając na moment starszego. Widząc na wyświetlaczu napis "Halleluja!" aż się roześmiałem.
- Gloria! Nie powinnaś iść spać? - zapytałem odbierając telefon, przerzucając się z mową na angielski.
- Miałam dziwne wrażenie, że o mnie myślisz, więc zadzwoniłam. - Ton mojej amerykańskiej znajomej jak zawsze pełen był wesołości. Świetna z niej była nauczycielka.
- Myślałem o tobie kilka godzin temu, gdy związywałem mojego ucznia, tak jak ty mnie.
Razem wybuchnęliśmy śmiechem wiedząc, jak to fajnie brzmi.
- Gloria, chciałbym ci kogoś przedstawić. Jestem teraz w gabinecie mojego przyjaciela i szefa Big Hit. Przywitasz się z nim?
- Jasne, dawaj go. Tylko włącz najpierw kamerę.
Posłusznie nacisnąłem odpowiedni przycisk i zaraz zobaczyłem na ekranie obraz mojej ciemnoskórej znajomej.
- Cześć moja piękna! - zawołałem, ustawiając się tak, by zobaczyła mojego przyjaciela. Odwróciłem do niego głowę. - Hyung, to jest Gloria, jedna z moich nauczycielek.
- Dzień dobry panie Min! - zawołała machając do niego. - Cieszę się, że mogę się panu przedstawić. Hobi ciągle o panu nawijał, gdy u nas był. Może w końcu się przymknie i nacieszy pana towarzystwem.
- No co ty, Gloria, nasz sztywniak musi pracować. - Pokazałem starszemu język, zaraz do niej wracając. - A tak na serio, coś się stało?
- Nic szczególnego, po prostu Noah poszedł spać, a cały wieczór mi marudził, że powinieneś tu do nas jak najszybciej wrócić. Tęsknimy za naszym słonkiem!
- Nie ma mnie dwa dni! Ella zniknęła na tydzień i nikt nie tęsknił! - Roześmiałem się, przypominając sobie, jak jedna z tancerek nie dawała znaku życia po pewnej imprezie, a gdy wróciła po siedmiu dniach okazało się, że wylądowała jakimś cudem w Waszyngtonie.
- Bo ona ciągle znika. Dzisiaj napisała mi SMS-a z Vegas. Ta dziewczyna jest niemożliwa! Możesz wrócić na słuchawkę?
Wyłączyłem kamerę i usiadłem znów na fotelu twarzą do przyjaciela. Posłałem mu czarujący uśmiech, choć Yoongi wyglądał nieciekawie, z lekkim naburmuszeniem na twarzy.
- Mów.
- Myślałeś o naszej propozycji?
Na moment zawahałem się. Oczywiście, że myślałem. Powrót do LA kusił. Dostałem tam namiastkę tego, co miałem w BTS i choć to nadal nie uspokajało mojego serca, to sprawiało, że chciałem tego więcej.
- Nie wiem jeszcze, naprawdę. Potrzebuję czasu.
- No dobra, wiesz, że ta oferta nigdy dla ciebie nie wygaśnie. Jesteś naprawdę dobrym tancerzem i masz pomysły, których nam czasem brakuje. Dlatego zależy nam na twoim powrocie.
- Wiem Gloria... Ale to nie jest takie łatwe. - Spojrzałem prosto w oczy mojego CEO. - Nie chcę opuszczać znowu mojego przyjaciela.
W momencie, gdy ujrzałem dzień wcześniej wchodzącego do gabinetu Yoongi'ego, poczułem, jakby ważny element wrócił na swoje miejsce. Takiego spokoju i poczucia bezpieczeństwa nie dawał mi pobyt w Mieście Aniołów.
- Rozumiem. - Po tonie głosu poznałem, że kobieta uśmiecha się serdecznie. - Jak coś, czekamy na ciebie. I masz dzwonić, bo ci łeb ukręcę! Miłego dnia Hobi!
- Dobranoc Gloria.
Rozłączyłem się z delikatnym uśmiechem i przez chwilę patrzyłem na urządzenie z tym samym wyrazem twarzy. Wiedziałem, że kto jak kto, ale ta kobieta nie daruje sobie i nawet jeśli rozmowy międzynarodowe do tanich nie należały, to od niej mogłem odebrać każde połączenie.
- Wesoła, prawda? Śmiali się z nas, że jesteśmy mentalnymi bliźniakami. Jest w moim wieku, szybko się dogadaliśmy. Zauważyłeś, że afroamerykanie mają niesamowite poczucie rytmu? Gloria twierdzi, że to dlatego, iż kobiety w Afryce od zawsze nosiły dzieci na plecach, w chustach i przez kroki matek, maluchy uczyły się rytmu. Niesamowita teoria, prawda? Ale musi być w niej jakieś ziarno prawdy, zdążyłem się o tym przekonać. Gloria jest super, czasem nawet lepiej się z nią dogadywałem niż z Jiwoo. O właśnie, powinienem odwiedzić siostrę i rodziców! Mogę mieć następny weekend wolny? Ładnie proszę! A wracając do tematu mieszkania - to jak będzie, mogę się przeprowadzić do wytwórni?
Taeil
Metody pana Jung'a zaczynały mnie coraz mniej przerażać. Starszy przez większość czasu zachowywał się jak Jaehyun, co zdecydowanie ułatwiało mi cały trening. Oczywiście byłem na siebie zły o przesadne okazywanie smutku, przynajmniej niezwiązany z samymi ćwiczeniami, a przeszłością, z którą nie zdążyłem się rozliczyć. Mój nauczyciel na szczęście tego nie komentował, zapewne zrzucając winę na moje umiejętności taneczne, które co prawda potrafiły mnie załamać, jednak nie doprowadzały do łez. Tylko trzy osoby były w stanie to zrobić – Jae, moja siostrzyczka i właśnie mama. Czasami nawet myśli o tych osobach, podczas zwykłych, codziennych czynności sprawiały, że po moich policzkach spływały łzy. Szczególnie kiedy słyszałem o niepowodzeniach Jae, na szczęście obecnie tylko tych z nauczycielką śpiewu, którą podrywał. Wiedziałem, że gdyby dotarło to do naszego CEO, mój przyjaciel miałby kłopoty, właśnie dlatego aż tak się martwiłem.
Po obwiązywaniu sznurkiem, przeszliśmy do normalnego ćwiczenia układu, a w przerwie na posiłek, o który nawet nie śmiałbym prosić, wiedząc, że moja dieta powinna składać się z jak najmniejszej ilości jedzenia, a swoje śniadanie już zdążyłem zaliczyć, pan Jung postanowił wyciągnąć ze mnie kilka niewygodnych faktów o naszym liderze. Nie znałem go na tyle, aby zaufać mu w sprawie Taeyong'a. W końcu młodszy miał dobry kontakt z CEO, tak samo, jak pan Jung i możliwe, że jeśli powiem o kilka słów za dużo, mogą one dotrzeć do nieodpowiedniej osoby.
- Taeyong się stara, jednak nie mogę powiedzieć, aby należał do grona lubianych tutaj osób i... - Już chciałem dodać, że jest fatalnym liderem, ale przecież starszy dobrze o tym wie, dlatego przeprosiłem go, kontynuując jedzenie i znów skupiając wzrok na swoim pudełku z makaronem.
Mimo wszystko nie brałem do serca słów pana Jung'a, nie chcąc nikogo jakkolwiek zranić, nawet Taeyong'a. Wolałem skupić całą uwagę na ćwiczeniach i Jae, nie wchodząc w zatargi z innymi trainees.
Zmiana tematu na zespół, do którego kiedyś należał nasz choreograf, na tyle mnie zainteresowała, by moja porcja jedzenia wylądowała z powrotem na podłodze, a cała uwaga skupiła się tylko na starszym.
Porównanie mojej osoby do jednego z sunbaenim trochę mnie zaskoczyło. Starałem się nie zadawać pytań, a po prostu go słuchać.
Wszelkie nagrania i filmiki naprawdę potrafiły poprawić humor. Tak jak pan Jung pasował do wesołego J-Hope'a, tak pan Min kompletnie nie przypominał szalonego Sugi z BTS sunbaenim. Nie powiem, uśmiechnąłem się kilka razy, choć nie powinien, a zadanie które zlecił mi starszy zatrwożyło mnie. Jednak wiedziałem, że Jae na pewno pomoże mi w tym projekcie. Tylko musiałem mu jak najszybciej o tym powiedzieć. Zapewne nastąpi to dopiero w dormie wieczorem, bo nie sądzę bym miał okazję spotkać go dzisiejszego dnia. Zresztą, po tej akcji z porannym wyznawaniem uczuć, chciałem od niego odpocząć. Co prawda, nie miałem nic przeciwko przytulaniu, o czym Jae nie wiedział, jednak w dużych ilościach, szczególnie od niego, potrafiło mnie zmęczyć. Gdyby jeszcze starał się być delikatny podczas takich pieszczot, a nie dusił mnie, szczególnie wieszaniem na szyi, odcinając swobodne krążenie krwi po moim ciele, jakoś bym to przeżył, a nawet czerpał z tego przyjemność. Aż się bałem na co wpadnie mój lekkomyślny dongsaeng, gdy zaproponuję mu tę współpracę.
Sama groźba w postaci różowego lusterka i narcystycznych wyznań do swojego odbicia, zmusiła mnie do powstrzymania uśmiechu i przygryzienia wewnętrznych stron obu policzków, tuż przy samych ustach, abym nie był w stanie tym razem okazać tego rozbawienia.
Moje starania niestety były zupełnie niepotrzebne, bo taniec, który zaprezentował mi pan Jung sprawił, że na mojej twarzy wykwitł uśmiech, szybko zamieniony na śmiech. Taka reakcja na tyle mnie zaskoczyła, że tuż po szybkim odwróceniu i próbie ukrycia czerwonej twarzy, chciałem znowu go przeprosić. Jednak nagłe dotknięcie moich włosów i krótki wysyp komplementów na tyle mnie zaskoczył i zażenował, że w połączeniu z przytuleniem, zostawił osłupiałego na środku sali.
Ile tak stałem, zastanawiając się, co właśnie pan Jung zrobił? Nie byłem przyzwyczajony do tak bliskich kontaktów z nauczycielami. Mężczyzna nie żartował i chyba naprawdę zamierzał zostać moim drugim Jaehyun'em.
Tak jak starszy kazał, resztę dnia spędziłem na ćwiczeniach z drugą podgrupą. Było lepiej niż do tej pory, ponieważ kierowałem się wskazówkami z indywidualnych zajęć. Niestety Taeyong'a poruszyła uwaga pana Jung'a na tyle, by wyżywać się nie tylko na mnie, ale i młodszych, czego nie potrafiliśmy znieść z drugim najstarszym w grupie, nieraz go upominając i nie zważając już na jego słowa o każe od CEO.
Dzień jak zwykle nam upłynął na ciężkich ćwiczeniach i przygotowaniach do różnych nagrań i dopiero po dziesiątej mogłem powrócić do dormu, będąc na wejściu przywitany przez uśmiechniętego Jae.
- Ja zostanę twoim masażystą! Nie musisz chodzić do każdych noon – oznajmił mi, pokazując na trzymaną czekoladę, o dziwo nawet nie w postaci cieczy, a ciała stałego.
- Załatwić wam wolne mieszkanie? – zapytał ze śmiechem Mark, który zaraz oberwał od Jae, prawie się przewracając o szafkę z butami. Wykorzystałem ich droczenie na wymsknięcie się do pokoju, w którym i tak zostanę dorwany, ale przynajmniej na osobności.
- No weź, Tae... - Znów zaczął mi narzekać, dlatego postanowiłem od razu rozpocząć temat projektu, który na pewno zainteresuje go bardziej od tego całego masażu.
Szybkie wyjaśnienie sytuacji i streszczenie całego dnia, rozchmurzyło lekko naburmuszonego chłopaka, który zajął miejsce na moim łóżku, bawiąc się telefonem i przytulając co jakiś czas do mojego ciała. Chyba naprawdę cieszył się z tych poczynionych postępów w moim tańcu, bo dawno nie był aż tak czuły i delikatny, nie uszkadzając mnie przy każdym wykonanym w moją stronę geście.
- Ja już wiem! Zapewne nie chcesz robić tego sam, prawda? To możemy robić to w dwójkę. Połączymy nasze imiona... i wyjdzie z tego... Jaeil! Trochę jak "jail", no nie?! Kradnijmy innym trainees rzeczy i pokazujmy je na tych nagraniach. Będę cię rozbawiał, nie musisz dużo mówić, w końcu masz się głównie uśmiechać i cieszyć.
- W rzeczy samej. A z tobą mi to nie grozi. – Zaśmiałem się, kontynuując przeglądanie Melonów i wyłapywanie wszelkich wad w całym planie Jae. – Tylko nie możemy pozwolić, aby ktokolwiek poza panem Jung'iem...
- Hyung'iem! – poprawił mnie młodszy, podnosząc do góry głowę, by posłać mi szeroki uśmiech, oczywiście specjalnie, aby mnie dodatkowo rozbawić, kiedy jego oczy zniknęły na skutek takiego działania. – Wykorzystaj to, że jest przyjazny, bo mogłeś trafić na indywidualny z samym CEO, pod jego biurkiem, a niekiedy nawet na. Albo na tamtej skórzanej kana...
- Proszę cię, Jaehyun. – Niestety nie mogłem się powstrzymać od śmiechu, nawet kiedy zatkałem mu już usta, to sama wymiana spojrzeń i obślinienie mojej dłoni, wraz z duszeniem tej radości, wystarczyły, żeby wygonić go na jego łóżko i poprosić o chwilę spokoju na przemyślenie tego wszystkiego.
- Wspólny prysznic może? – zapytał jeszcze, zanim opuścił naszą sypialnię, obrywając dodatkowo butem i jak najszybciej uciekając, kiedy ciężki przedmiot uderzył niestety o drzwi.
Co ja z nim mam?
Pokręciłem głową, wycierając rękę o kołdrę i wkładając do uszu słuchawki, aby skupić się choć przez chwilę tylko na muzyce.
Może nie będzie aż tak źle? Przecież przywyknę do tej wesołości, ucząc się wszystkich potrzebnych mi rzeczy i w końcu będę mógł zadebiutować, spełniając marzenie mojego dongsaeng.
Yoongi
Słowa Hoseok'a ciągle krążyły po moim umyśle, przez co poza wybraniem asystentki, tym razem nie patrząc na jej kwalifikacje, a na wygląd, nie zrobiłem niczego produktywnego, zresztą, powoli denerwowały mnie te wszystkie przemądrzałe kobiety, które niczego poza wiedzą nie mogły mi zaoferować. Przynajmniej teraz będę mógł kazać jej podnosić jakieś kartki, które specjalnie upuszczę, aby popatrzeć się na jej tyłek. Poza Taeyong'iem nie miałem zbytnio żadnych rozrywek, a sądzę, że taka zabawa stanie się moim nowym hobby.
Akurat przeglądałem jakieś papiery, robiąc to naprawdę mozolnie i bez jakichkolwiek większych chęci, kiedy do mojego gabinetu wparowało słońce, niestety na tyle jasne, aby zmusić mnie do przymknięcia oczu. Wiedziałem już, że te kilka godzin mojego znużenia właśnie zostanie wynagrodzone, do tego w tak przyjemnej formie – rozmowy z przyjacielem.
- Moja, nie oddam – zażartowałem na wstępie, odkładając kartki na bok i zajmując wygodniejszą pozycję, aby skupić się tylko na Hoseok'u.
Nawet się słowem nie odezwałem, kiedy młodszy zarzucił swojego nogi na biurko, wyjaśniając mi, co dzisiaj zdziałał. Chętnie wysłuchałem jego zdania na temat Taeyong'a, marszcząc nieco brwi i niestety wiedząc, że już inaczej nie potrafię go traktować.
- Postaram się jakoś to zmienić, może nie skupiając całej uwagi tylko na nim... - Zacząłem się zastanawiać, drapiąc po głowie i przy okazji poprawiając fryzurę, która przez dużą ilość lakieru, drażniła mi nieco skórę głowy. Chyba byłem dzisiaj na tyle zaspany, aby odrobinę z tym przesadzić.
Yoongi, ogranicz te myśli o Hoseok'u... jeśli bardzo będzie chciał i tak go tam puścisz...
Odrzuciłem takie przemyślenia, nie chcąc znowu się smucić, szczególnie mając przed sobą Jung'a.
- Jakieś kary też na pewno będą skuteczne. – Rozważałem dalej, układając głowę na biurku, tak, by mimo wszystko patrzeć na młodszego, analizując jego kolejne słowa. – Co do Taeil'a, mówiłem ci, że masz wolną rękę i nie będę w to ingerować, dlatego wszelkie nagrane materiały pozostaną między waszą dwójką. Jeśli to ma go czegoś nauczyć, niech nawet nagrywa w Big Hit, nie mam nic przeciwko, ale takie filmiki już na pewno nie mogą wypłynąć poza kręgi wytwórni – wyjaśniłem, poniekąd ciesząc się, że Hoseok daje sobie radę z naszym "gwardzistą".
Poruszenie następnego tematu i zmiana pozycji, sprawiła, że teraz wpatrywaliśmy się w swoje oczy, będąc naprzeciwko siebie i leżąc na tym biurku, a na moją twarz automatycznie wkradł się niewielki uśmieszek.
- Ho... - Już chciałem zacząć mu wszystko wyjaśniać, prosząc, aby został i przekonując go, że jestem w stanie poświęcić nawet swoją pracę, by zatrzymać go u swojego boku, jednak w tym samym momencie moją wypowiedź przerwał telefon młodszego.
Cieszyłem się, że te wszystkie kursy z języków na coś się przydały, bo w końcu mogłem rozumieć nie tylko ludzi mających do mnie jakiś interes, ale i przyjaciół, właśnie będących poza Koreą i przywożących do kraju nie tylko jakieś pamiątki i nowe doświadczenia, a również inny język.
Przysłuchiwałem się uważnie każdemu słowu wesołego mężczyzny, troszeczkę się dziwiąc przy wspomnieniu o "związywaniu uczniów". Miałem tylko nadzieję, że mój mózg opacznie to zrozumiał, a Jung nie zrobił niczego Taeil'owi. Zresztą, nawet na to dałem mu zezwolenie, nie powinienem panikować. Chyba za bardzo się martwię o tych trainees. Nawet Bang nie był aż tak przewrażliwiony, jak ja potrafiłem być, czasami za często.
Nagła zmiana tematu na moją osobę, zmusiła mnie do zaprzestania bujania w chmurach i zejścia na ziemię, aby przywitać się ze znajomą Hoseok'a i uśmiechnąć do niego zadziornie zaraz po słowach kobiety na temat "ciągłego nawijania" właśnie o mnie.
Czyli nie zapomniał o starym przyjacielu nawet będąc w tej całej Ameryce? Miło... ale i tak chce mnie znowu zostawić.
Byłem naprawdę ciekawy tej rozmowy, dlatego nachyliłem się bardziej nad biurkiem, przekręcając odrobinę głowę w bok i nastawiając w ten sposób ucho. Moje zachowanie było godne męża podejrzewającego żonę o zdrady albo dziecka podsłuchującego rodziców, aby dowiedzieć się, jaki prezent dostanie na urodziny, jednak w obecnej sytuacji nie mogłem zachowywać się inaczej.
Dopiero kiedy po kilku wymianach słów jego oczy powędrowały na moją twarz, wróciłem do poprzedniej pozycji, a słysząc to krótkie wyznanie, powróciła do mnie nadzieja, nie tylko w postaci Hoseok'a.
- Zostań tutaj, postaram się jakoś zastąpić ci brak zespołu. Zamieszkasz w Big Hit albo nawet ze mną, jeśli tylko chcesz. Jestem w stanie użyczyć ci tę jedną salę na którymkolwiek piętrze. Do ciebie należy wybór... Jednak wolałbym, żebyś znalazł inną alternatywę. Jakieś mieszkanie w pobliżu wytwórni? Albo ta zaludniona dzielnica, abyś nie był sam. Zlecę poszukanie czegoś tej nowej Kim, na pewno będziesz bardziej zadowolony niż z warunków mieszkalnych panujących tutaj. Nie chcę, aby mój najlepszy choreograf, męczył się nocami w małym pokoju, szczególnie kiedy sam posiadam wystarczająco metrów kwadratowych, żebyś mógł się do mnie wprowadzić. O ile nie zaprosisz ze sobą zbyt dużego chaosu, bo wiesz, że czasami potrzebuje koncentracji. Nadal pracuję nad piosenkami dla Haru i 3C, nawet te kilka lat przed ich debiutem. Trochę mi z tym zejdzie, ale ogólny zarys już posiadam. Warunek zdradzenia ich to pozostanie w moim gabinecie jeszcze przez co najmniej godzinę.
Za koniec swojego wywodu, uśmiechnąłem się cwanie, formując piramidkę z rąk i licząc, że Hoseok nie ulegnie mi tak szybko, rozweselając w ten sposób jeszcze bardziej i skupiając choć przez chwilę na czymś innym niż praca.
Hoseok
Słysząc wyznanie Yoongi'ego wyprostowałem się natychmiast, otwierając szeroko usta zdumiony. Wszystkie słowa o znalezieniu jakiegoś nowego kąta przez asystentkę jakoś mnie nie przekonywały, bo byłem pewien, że historia się powtórzy i po kilku miesiącach znów będę się czuł samotny. Ale ta druga opcja?
Miałbym zamieszkać z nim?! Z moim Yoongi'm?!
- Żartujesz sobie hyung, prawda? Naprawdę mogę się do ciebie wprowadzić? Jaaaasne. Już ja znam te twoje gierki. - Pogroziłem palcem w jego stronę z uśmiechem. - A czynsz będę miał taki, że mi kasy z wypłaty nie wystarczy. Mam rację? Nie no, na poważnie... Razem? Hyung!
Nie mogłem dłużej wytrzymać i zerwałem się ze swojego miejsca, natychmiast wskakując na jego biurko. Klęczałem na nim, zaraz wieszając się na jego szyi, by go przytulić. Niestety, źle wymierzyłem środek ciężkości, przez co poczułem, jak nagle lecę do przodu, a Suga razem ze mną. Stuknąłem się z nim czołem, wydając z siebie jęk, ale na szczęście miękki fotel sprawił, że żaden z nas większych obrażeń w tym wypadku nie doznał.
- Sorry hyung, ale tam, gdzie ja, tam zawsze musi się znaleźć odrobina chaosu - stwierdziłem z szerokim uśmiechem, podnosząc się z niego i wyciągając przed siebie rękę, by pomóc starszemu. - Nic ci nie jest? Wiem, że twoje stare kości mogły to kiepsko znieść.
Gdy Yoongi stał już pewnie na dwóch nogach, doskoczyłem bliżej niego i by upewnić się, że naprawdę nic sobie nie uszkodził, zacząłem sprawdzać jego ciało. Gdy złapałem ramię mężczyzny, na chwilę znieruchomiałem, naciskając raz po raz trzymane miejsce.
- Komuś się bicepsy porobiły. - Zagwizdałem z wrażenia, obmacując go jeszcze trochę po rękach, które zawsze miał jak patyczki. - No kto by pomyślał. Ale zobacz, ze mną też coraz lepiej.
Odsunąłem się i podniosłem koszulkę prezentując mu dumnie mój ABS. W końcu się go dorobiłem! Co z tego, że obiecałem go na trzecią rocznicę istnienia BTS? Lepiej późno, niż wcale!
- Noah mnie ganiał na siłownię dzień w dzień i dałem radę. Fajnie, nie? Myślisz, że Jimin jeszcze swój ma? Pewnie tak. Z taką żoną, jak jego, to kondycję na pewno musi utrzymać.
Puściłem w końcu koszulkę i podniosłem fotel starszego, sadzając go na nim.
- Skoro ćwiczysz, to chyba twoje nóżki wytrzymają przez chwilę mój ciężar, prawda? - Z szerokim uśmiechem rozsiadłem się na jego udach, zarzucając mu ręce na szyję. Poczułem, jak jego dłonie otaczają mój pas. - Chwilowo Hades hyung, będę twoją Persefoną, skoro planujesz mnie porwać do swojego prywatnego piekła. Mogę ci obiecać, że będę grzecznie chodził spać po wieczornych wiadomościach, mogę gotować i sprzątać. Ale prania lepiej żebym nie robił. Ostatnio wszystkie moje białe koszule zrobiły się niebieskie. Myślałem, że jak dorzucę granatowe skarpetki to nic się nie stanie... Uwierzysz, że skurczybyki przejęły władzę nad pralką i wszystko przefarbowały? A takie to niepozorne było... W każdym razie, ja gotuję, a ty robisz zakupy hyung. A jeśli chodzi o seks... - Tu zatrzymałem się na moment, kładąc teatralnie palec na wargę i udawałem, że się zastanawiam. - To już raczej każdy we własnym zakresie. Ale jakby co, to obiecuję zabierać partnerów i partnerki do hotelu. Dostanę swój pokój? Czy mam spać na kanapie? Bo ostrzegam, że jeśli położysz mnie w salonie, to będziesz się budził na balkonie, a ja zajmę twoje łóżko hyung. Zresztą wygodnie mi się ostatnio na nim spało. Gdzie kupiłeś taki dobry materac? Ja też chcę! A co do twojej pracy - jak chcesz, to czasem mogę ci pomóc. Wiesz, im szybciej poznam projekt, tym szybciej mogę coś do niego ułożyć. Chyba, że masz od tego choreografów, a mnie sprowadziłeś tylko na chwilę, bym zajął się tym dzieciakiem. Bo jak tak, to zapomnij o wszystkim i idę wypakować walizkę w moim gabinecie. Bo tak mi złamiesz tym serce hyung, że z pewnością polecę do Ameryki... Nie no, to zabrzmiało jak szantaż. Nie bierz tego do siebie. Na razie nigdzie nie lecę i chętnie zwalę ci się na głowę. I będę litościwy, nie musisz mnie przenosić przez próg. Sam się wniosę.
Wstałem, by kolana CEO nie ucierpiały, bo mimo wszystko nadal byłem nieco cięższy od niego. Podreptałem na zajmowane wcześniej krzesło.
- A co do pozostania tutaj, to chętnie posiedzę z tobą nawet do wieczora hyung, przecież wiesz. Za długo cię nie widziałem, nawet wydrukowanie twojego zdjęcia w formacie A1 i powieszenie sobie na ścianie przy łóżku nic nie dało. Chyba mogłem ci ołtarzyk postawić. Ale dobra, nie ważne, zapomnijmy o tym. Nic nie było. Ale będę musiał się zerwać dzisiaj. Chcę pogadać z innymi nauczycielami w Big Hit i zrobić mały wywiad o Taeil'u. Poza tym chciałem dokładniej zapoznać się z tym, co tu się zmieniło przez te pół roku. Wiesz, przegląd sekretarek i te rzeczy. A na poważnie, to wiem, że masz sporo na głowie, więc jak kiedyś przejmę część obowiązków i muszę być na bieżąco z tym, co się dzieje z naszymi gwiazdami, bo takich informacji nie dostałem od twoich byłych asystentek. Nie wiem, czy to niedopatrzenie, czy specjalnie dałeś mi wolne od spraw wytwórni, ale myślę, że czas na kwartalne podsumowanie. Jest końcówka maja, więc idealnie na wiosenne zebranie i zaplanowanie czegoś na jesień, bo lato mam nadzieję ogarnęliście. Na pewno tak, przecież dbasz o Big Hit. A poza tym będę miał okazję zobaczyć resztę chłopaków. Jimin nadal robi sobie wolne, prawda? Trzeba go przekonać do wznowienia działalności, bo nie ma co go za nic utrzymywać. Zresztą zależy mu na wytwórni tak samo, jak i nam. Nie mówiłem ci tego wcześniej, bo myślałem, że w końcu się z tym upora, ale wygląda na to, że zrobił to ze względu na Jungkookie'ego. Oni chyba nadal nie mogą na siebie patrzeć po tym rozstaniu. Szkoda mi ich, naprawdę. Ale muszą się wziąć w garść, są dorośli. Nastoletnie fochy już dawno za nami, czas przystosować ich do życia. Jeon sam się zresztą o to prosi w tych swoich piosenkach. Musimy doprowadzić do ich spotkania, bo przez ostatnie kilka razy zawsze się któryś cwany wymigał. Aż zacząłem podejrzewać, że się zmawiają za naszymi plecami. No nic, to później, teraz mamy godzinę przerwy od myślenia o pracy. A skoro i tak u ciebie zamieszkam, to możesz mi opowiedzieć o Haru i 3C już w domu, ok? Skupmy się teraz na czymś przyjemnym.
Odchrząknąłem przerywając mój monolog, by zaraz zabrać się za nowy wątek, pozwalając jeszcze Yoongi'emu na wypowiedzenie się w tych kilku kwestiach. Jak zawsze mówiłem dużo, do czego starszy się raczej przyzwyczaił, bo nie robił mi wymówek, a po prostu słuchał. No, tak przynajmniej podejrzewam, że słucha, czort go wie, czy nie fantazjuje o tym swoim Taeyong'u przez ten czas.
- O czym możemy dzisiaj pogadać... Może... O, wiem! Idzie lato, pomyślmy o wakacjach! Pamiętasz hyung, jak te kilka lat temu jeździliśmy po całym świecie, by robić dodatki? Te wszystkie sesje! Programy! W Dubaju było fajnie, choć trochę za gorąco. I jeszcze w tym ośrodku... Jak to było... Kot w kiblu? Coś takiego... Czekaj, przypomnę sobie... Nie podpowiadaj... Kota Kinabalu! Mieliśmy tam wrócić! Ej, hyung, zróbmy sobie wolny tydzień i pojedźmy tam, co? Albo... WIEM! MAM GENIALNY POMYSŁ! Hyung, weźmy miesięczny urlop i pojedźmy w kilka miejsc, które odwiedziliśmy jako BTS! Poradzą sobie bez nas, przecież wiesz. Zresztą, z tego co zdążyłem zerknąć, na lipiec nie ma nic szczególnego zaplanowanego. Dyrektorzy działów poradzą sobie bez problemu. Będę cię tym dręczył, dopóki się nie zgodzisz, bądź na to gotowy.
Bujałem dalej w obłokach, kłócąc się z Sugą o te wakacje, oczywiście na żarty (kłótnia, nie urlop). Ostatecznie i tak zaczęliśmy rozmawiać o tym, jakie miejsca chcielibyśmy znów odwiedzić. Przez lata działalności Bangtanów naprawdę dużo widzieliśmy, czego niejeden śmiertelnik mógł nam pozazdrościć. Oczywiście odbywało się to zawsze w towarzystwie kamer, ale i tak było warto, bo dobra zabawa pozostała szczera.
Niestety po prawie dwóch godzinach musiałem się ulotnić, by wykonać jeszcze zadanie, które sam przed sobą postawiłem. Zebranie informacji o działalności Big Hit to pryszcz, w przeciwieństwie do dowiedzenia się czegokolwiek o moim podopiecznym. Każdy miał o nim opinię mówiącą o tym, że jest przykładnym trinee, wypełniającym swoje zadania jak najlepiej, pozostając przy tym w pełni poważny. Jedynie nauczyciel śpiewu potrafił mi powiedzieć coś więcej, dodając na koniec, że ma wrażenie, iż chłopak umie wyrazić swoje emocje tylko w czasie śpiewania. Udało mi się też złapać dwóch trainee, ale nie wiedziałem, z której podgrupy, jednak oni również okazali się dobrym źródłem informacji. Jak się dowiedziałem, chłopak najlepiej się czuł przy nijakim Jaehyun'ie, choć i w jego towarzystwie bywał sztywny. Muszę zaprosić dzieciaka na te treningi w przyszłym tygodniu, może to pomoże Taeil'owi się zrelaksować jeszcze bardziej.
Zadowolony z produktywnego dnia udałem się hali wejściowej, gdzie mogłem sobie pogadać z recepcjonistką. Nim tam doszedłem, wysłałem jeszcze wiadomość do szefa.
"Hyung, jestem przy wejściu, jak będziesz jechał do domu, to daj znać, pojadę do siebie autobusem, spakuję się i przyjadę autem. Proszę w tym czasie przygotować miejsce dla swojej Persefony ヽ(*・ω・)ノ"
Zaśmiałem się do siebie, chowając już urządzenie do kieszeni i skierowałem się do mojej uroczej studentki. Dowiedziałem się, co u niej słychać, jak tam na uczelni i tak dalej. Zdradziła mi, że zerwała z chłopakiem, za co otrzymała moją pochwałę, bo nie lubiłem dupka. Przychodził czasem po nią do pracy i traktował przedmiotowo, jakby była mu potrzebna tylko do jednego.
Po otrzymaniu odpowiedniej wiadomości od Yoongi'ego, pożegnałem się z nią i skierowałem z walizką do wyjścia. Miałem szczęście złapać odpowiedni autobus tuż po dotarciu na przystanek, ale widziałem jeszcze, jak Yoongi wyjeżdża swoim autem z podziemnego garażu. Uśmiechnąłem się wesoło, szczęśliwy z powodu otrzymanej propozycji. To bardzo miłe z jego strony, że zaproponował mi mieszkanie ze sobą. Może to było trochę wykorzystywanie przyjaciela, ale nie byłem pasożytem, zamierzałem płacić za połowę rachunków czy zakupów, poza tym obiecałem zająć się domem. No, oprócz pralki, ale to już szczegóły.
Dotarcie do mojego małego mieszkania trochę mnie przygasiło. Pół roku temu byłem tu ostatni raz. Moja siostra mieszkała w nim chwilowo zaraz po moim wyjeździe, bo pokłóciła się z mężem, ale potem do niego wróciła, więc zaległo tu trochę kurzu. Nie przejmowałem się tym zbytnio, zaraz zabierając za pakowanie. Ze względu na ciągłe przeprowadzki nie miałem za dużo rzeczy, które tylko zakłócałyby moją mobilność. Przy każdej wyrzucałem kolejne zbędne rzeczy. I tym razem nazbierał się worek śmieci. Wszystkie moje ubrania zmieściły się w dwóch dużych walizkach, rzeczy związane z pracą w małej, a inne osobiste rzeczy w kartonie. I już. Pół godzinki i wszystko gotowe. Będę musiał zadzwonić do agencji, by sprzedać to mieszkanie. Sporo pieniążków powinno wpłynąć na moje konto w najbliższym czasie, bo mimo wszystko nieruchomości zawsze były towarem chodliwym.
Zniosłem wszystkie rzeczy na parking, gdzie czekał mój kochany eco smart. Nie potrzebowałem super samochodu, by szpanować, to mi w zupełności wystarczało, zwłaszcza, że wiecznie jeździłem sam. Nie to co Taehyungie. Dla swojej rodzinki, którą planował jeszcze powiększyć, potrzebował van'a.
Zapakowałem rzeczy zadowolony i wsiadłem do niego, odpalając silnik. Tyle się ładował, że uruchomił się bez problemu, dzięki czemu ruszyłem zadowolony, zmierzając prosto do mieszkania Yoongi'ego. Na miejscu zabrałem ze sobą rzeczy, nosząc je na dwie raty do windy i wjechałem na odpowiednie piętro, docierając w końcu pod drzwi mojego przyjaciela. Zapukałem grzecznie, a gdy otworzył, uśmiechnąłem się radośnie.
- Dziękuję ci hyung, że tyle dla mnie robisz - stwierdziłem, naprawdę wdzięczny, zamiast powitania.
Yoongi
Chaos to drugie imię Jung'a Hoseok'a. Jednak po mojej wypowiedzi nie spodziewałem się, że chłopak zareaguje tak gwałtownie i tak entuzjastycznie. Nie uciekłem tylko przez zaskoczenie i poniekąd radość, że młodszy ze mną zostanie. A nagłe przytulenie, niestety niebezpieczne, spowodowało upadek, uszkadzający lekko moje plecy, bo jak wiadomo głównie chroniłem inną, ważniejszą część ciała.
- Chyba się przyzwyczaiłem - wyznałem, kiedy już pomógł mi wstać, a ja zacząłem od razu się poprawiać, kręcąc głową z uśmiechem. Nie protestowałem, kiedy młodszy dotykał mojego ciała, oczywiście nie powstrzymując się przed skomentowaniem mięśni, które zdążyłem sobie wyrobić.
- W końcu miałem na to choć trochę czasu - wyjaśniłem, nie mając na razie zamiaru chwalić się wszystkimi efektami. Co prawda cała ta dieta i wszelkie treningi wymagały ode mnie nawet więcej chęci i zaangażowania niż sama praca w Big Hit, jednak nie poddawałem się, pragnąc w końcu posiadać ciało prawdziwego faceta, a nie naszych koreańskich idolek.
Hoseok nie powstrzymał się przed pokazaniem mi, co sam wypracował, będąc w Ameryce. Po prostu przejechałem spojrzeniem po jego ciele, starając się nie skupiać na nim uwagi, chociaż rwało mnie, aby dotknąć tych wypukłych mięśni i najlepiej pozbyć się z niego całej tej koszulki, a nie tylko odsłonić fragment skóry na brzuchu.
Oderwałem od niego wzrok dopiero gdy usadził mnie na fotelu i poruszył kolejny temat, lecąc z nimi jak strzała. Czasami potrafiłem pogubić się przy nim w niektórych wątkach, po prostu milcząc w takich momentach.
- Jiminnie raczej nie ma czasu na ćwiczenia. Jego żona jest naprawdę piękna, ale zazdrosna i zaborcza. Chyba dlatego musiał zrobić sobie przerwę w aktywnościach, bo zapewne robiła mu wyrzuty o wszystkie fanki. Oczywiście nie przyznał się do tego, ale po ich relacjach łatwo można to rozszyfrować – odpowiedziałem na jego pytanie, zaraz zajmując miejsce z powrotem na fotelu i wpuszczając Hoseok'a na swoje kolana. Chłopak był cięższy od kruszyny Taeyong'a, jednak mimo wszystko nie mogłem się powstrzymać przed objęciem go w pasie i kontynuowaniem wpatrywania się w jego oczy. Uczucie towarzyszące mi podczas takiej bliskości właśnie z Jung'iem, znacznie różniło się od tej z Lee. Nie byłem w stanie nazwać tego chociażby jednym słowem. Po prostu patrząc w jego oczy i obejmując go swoimi rękoma, nie chciałem już, aby ode mnie uciekał.
Głaskałem kciukiem jego bok, usilnie powstrzymując chęć przyciągnięcia go bliżej i, tak jak Taeyong'a, potraktować delikatnym pocałunkiem, który w tym wypadku znaczyłby więcej niż zwykłą opiekę i chęć pokazania do kogo należy całe jego ciało, a już szczególnie usta, które nigdy nie powinny wylądować na innych wargach.
Z kolejnego monologu młodszego, zafundowanego mi tym razem podczas zajmowania moich kolan, wyłapałem jedynie początek i kilka słów ze środka, tych najpotrzebniejszych. Hoseok chyba tęsknił za koreańskim, bo teraz przy każdej możliwości rozmowy nadrabiał coraz większą ilością poruszanych tematów, których niestety nie byłem w stanie kontynuować, po prostu się uśmiechając i wsuwając rękę pod jego koszulkę, aby zbadać miękkość jego skóry.
- Jesteś moim najlepszym choreografem, a twoja obecność pozwala mi skupić się nie tylko na pracy i seksie, a również spokoju psychicznym, którego tak bardzo mi brakowało, Hoseokie. Możesz być moją Persefoną, tylko oby nie aż tak zazdrosną jak prawdziwa córka Demeter, bo mojej Minte raczej nie jestem w stanie się pozbyć. – Specjalnie nawiązałem do całego mitu dotyczącego właśnie Hadesa i Kory, porównując Taeyong'a do jednej z kochanek władcy podziemi. Nie wiem, dlaczego wrzuciłem go akurat na taką pozycję, jednak wiedziałem, że nie mogłem go nazywać swoją ukochaną, skoro nic poza seksem mnie z nim nie łączyło. – Jeśli chodzi o samo mieszkanie, oczywiście przydzielę ci osobny pokój, żebyś nie męczył się na kanapie w salonie, chyba że wolisz ten mój miękki materac... nie mam nic przeciwko spaniu z tobą. Dawno nie miałem okazji dzielić z nikim łóżka. Wiesz, jak traktuję Taeyong'a, dlatego jeśli tylko chcesz, to zapraszam do mnie – wyznałem, będąc chyba niespełna rozumu.
Dlaczego proponowałem mu coś podobnego? Czy naprawdę cała ta bliskość z Lee nie dawała mi tego, co odczuwałem przy Hoseok'u?
Kiedy chłopak w końcu ode mnie uciekł, pozostawiając puste miejsce na moich kolanach, nadal czekających na dalsze tak przyjemne zgniatanie przez tyłek młodszego, powróciłem do poprzedniej pozycji, opierając wygodnie łokcie o podłokietniki i nie odrywając wzroku od przyjaciela, zajmującego miejsce naprzeciwko.
Zaśmiałem się na ten cały ołtarzyk i powieszenie mojego zdjęcia, w które niezbyt wierzyłem, po prostu wiedząc, że była to kolejna próba, oczywiście udana, rozweselenia mnie.
- Tak, to dobry pomysł. Zadzwonię do niego później. Jungkookie chyba powinien wrócić niedługo do Korei, dlatego zaplanuję jakieś spotkanie właśnie ich dwójki. Jeon na pewno przybędzie do mnie z nowymi piosenkami do poprawek, tylko muszę dowiedzieć się, kiedy dokładnie.
Nie zdradzałem swoich planów odnośnie spotkania całej naszej siódemki, aby nie psuć Hoseok'owi niespodzianki. W końcu powiedział mi, że bardzo tęskni za wspólnymi rozmowami i ogólnym spędzaniem czasu, dlatego już od wczoraj powoli układałem sobie wszystko w głowie, mając tylko nadzieję, że młodszy wcześniej nie wpadnie na podobny pomysł, który popsuje tę niespodziankę.
Zejście na temat wakacji, na tyle mnie zaskoczył, że gdy wstałem, aby podać nam coś do picia, o mało nie upuściłem butelki wody, posyłając mu zaskoczone spojrzenie. Nie miałem czasu na urlop i nie sądziłem, aby pracownicy dali sobie radę bez ostatnio wprowadzonej atmosfery do wytwórni. Przecież nawet moja jednodniowa nieobecność przywróci wszystko do poprzedniego stanu, do którego nie mogłem już dopuścić.
- Hoseokie... - zacząłem, jednak młodszy nie dał mi dojść do słowa, dalej opowiadając o możliwościach, które dałyby nam takie wakacje. Odwiedzenie tych wszystkich miejsc i sam miesiąc poza Koreą brzmiał naprawdę szalenie. Nie wyobrażałem sobie takiej podróży, szczególnie w dwójkę, zostawiając tutaj wszystko – Taeyong'a, pracę, trainees, dla których tak się ostatnio poświęcałem. Jednak pomimo tego wszystkiego, tylko z Jung'iem potrafiłem się szczerze uśmiechać, chcąc widzieć ten szeroki uśmiech najlepiej non stop.
Czy warto? Czy nie złamałbym w ten sposób tak wiele postanowionych obietnic, nawet przed samym sobą?
Nie pozwoliłem mu ponownie rzucić tym pomysłem, obiecując, że pomyślę nad tym. Niestety nie mogłem od tego uciec, skoro już dzisiaj młodszy miał zamieszkać ze mną. Na pewno jeszcze nieraz poruszy ten temat, a ja nic na to nie poradzę.
I tak się zgodzisz... prędzej czy później.
Nie potrafiłem mu odmówić w zbyt wielu sprawach, pozwalając na wyjazd do Ameryki, zamieszkanie ze mną, wiedząc, że takie wyjście będzie dla niego najlepsze oraz innych, mniej istotnych sprawach, jak zakup czegoś, czy wprowadzenie zmian w Big Hit. Ten chłopak naprawdę był tą moją Persefoną, której chciałem dać wszystko, aby w moim piekle czuła się lepiej niż wśród ludzi na Ziemi.
Pozwoliłem mu wyjść dopiero po kilku godzinach, ponieważ czekało mnie to całe spotkanie z producentami, na które zresztą miałem zabrać Taeyong'a, jednak od wczorajszego powrotu Hoseok'a do mojego życia, nie chciałem tak często przebyć z tym dzieciakiem, zapraszając jedynie drugiego lidera, właśnie z Haru, obiecując sobie, że Tae osobiście wszystko później objaśnię. Miałem go trzymać krótko i go nie rozpieszczać, tak jak Hoseokie mi radził? Tak właśnie zrobię.
Starałem się nie oszaleć na tym spotkaniu i skupić tylko na temacie przyszłych debiutantów, chociaż po mojej głowie krążyła przeprowadzka Jung'a właśnie do mojego mieszkania i trzymanie mojego prywatnego słońca tak blisko swojej osoby.
- Panie Min? W naszym zespole posiadamy aż trzech głównych wokalistów... jako lider uwzględniam wszelkie sugestie reszty chłopaków z Haru, dlatego przychodzę do pana z prośbą o powrót Jung'a Yunoh'a do drugiej podgrupy.
Śmiałość Dongyoung'a, na tyle mnie zaskoczyła, że przez dłuższą chwilę wpatrywałem się jeszcze w odchodzących producentów, którzy zostawili nas samych w restauracji. Dopiero kiedy zniknęli za drzwiami wejściowymi, byłem w stanie zwrócić lekko groźne spojrzenie na pewnego siebie chłopaka.
- Yunoh? I nie prosił o to przypadkiem Taeil, który nie radzi sobie bez niego? – zapytałem, wiedząc poniekąd, o co może w tym wszystkim chodzić. – Zapraszam do mnie Moon'a. Jeśli on o to poprosi, rozważę taką opcję, bo na razie nie ma żadnych szans na zmiany – oznajmiłem twardo, każąc mu wstać i ruszyć za mną z powrotem do wytwórni. Do tej pory nie tylko Taeyong był na tyle śmiały, aby rozmawiać ze swoim szefem aż tak swobodnie i właśnie dlatego to ten dwudziestoletni chłopaczek został liderem pierwszej podgrupy. Dodatkowo posiadał jakąś wiedzę, nie ograniczając się tylko do rozwijania jednego talentu, a również ćwiczenia umysłu. Był również zorganizowany i punktualny, nawet podczas wstawania o nieludzkich godzinach jeszcze rok temu. Nie widziałem lepszego kandydata na to miejsce, szczególnie kiedy reszta tych dzieciaków miała po szesnaście lat, ewentualnie nie potrafiła posługiwać się biegle naszym językiem.
Chłopak jeszcze starał się poruszyć ten temat tuż po przekroczeniu głównego wejścia do Big Hit, jednak wystarczył jeden obiecany trening personalny, aby uciekł w pośpiechu do sali przeznaczonej dla trainee. Czasami cieszyłem się, że te dzieciaki dzięki wypracowanej opinii ostrego szefa, zazwyczaj nie były w stanie o cokolwiek prosić i na cokolwiek narzekać, nawet jeśli był to lider jednej z nowych grup. Jak przyjdzie czas, nauczy się negocjacji, a wtedy otrzyma wszystkie przywileje opiekuna.
Jeszcze tylko na chwilę zawitałem do swojego gabinetu, aby wziąć teczkę i wręczyć asystentce robotę do domu. Oczywiście nie powstrzymałem się przed skomentowaniem jej stroju i pochwaleniem tak dobrego wyboru, szczególnie spódniczki, po czym zostawiłem zarumienioną dziewczynę, kierując się już do samochodu.
Akurat w tym samym czasie otrzymałem SMS-a od Hoseok'a, uśmiechając się do telefonu i prawie od razu mu odpisując.
"Łóżko zostanie obsypane kwiatami, a całe mieszkanie dostosuję do twojej ulubionej pory roku, kochana."
Sam się zaśmiałem, czytając tę wiadomość i nawet pomimo całej mojej tak mocno ukrywanej strony kawalarza, przy Jung'u mogłem być sobą, wysyłając ją bez większych oporów i po drodze do mieszkania zatrzymując się przy jednej z kwiaciarni, aby naprawdę spełnić tę "obietnicę".
Zakupione pięćdziesiąt róż wylądowało nie tylko na mojej pościeli, a również w całym mieszkaniu, rozłożone po przeróżnych obrazach i meblach. Zadowolony, ale i załamany całym efektem, po krótkim czasie od skończenia całej niespodzianki, usłyszałem pukanie do drzwi, jakże nietypowe dla młodszego, aż przez chwilę pomyślałem, że to Taeyong, ewentualnie moi rodzice, którzy również wiedzieli gdzie znajduje się moje mieszkanie.
Uśmiechnąłem się, widząc wyższego ode mnie chłopaka i przepuszczając go w drzwiach.
- Zapraszam, Persefono. Wiem, że nie jestem w stanie zapewnić ci wszystkich dóbr, które otrzymywałaś będąc na Ziemi, ale postaram się nadrobić to swoją obecnością – oznajmiłem na wejściu, zamykając za nim drzwi i czekając na jakąś reakcję. Nie wiem, dlaczego wpadłem na taki szalony pomysł, ale przy tym facecie wszelkie moje cechy tego figlarnego Yoongi'ego uaktywniały się, zapewne pod wpływem samego spojrzenia, czy choćby jednego uśmiechu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top