18

informacja na wstępie

Przepraszam, że nie opublikowałam rozdziału wczoraj, ale niestety wydarzyła się pewna tragedia w mojej rodzinie i musiałam jechać na pogrzeb, a szczerze nie miałam głowy do tego, by opublikować go wcześniej. Dlatego zapraszam do czytania teraz i jeszcze raz przepraszam.

* * *


Jungkook

Odkąd Jieun zabrała nasze dziecko nie potrafiłem sobie poradzić z powrotem do starej rzeczywistości. Co prawda miałem przy sobie Jimin'a, który wspierał mnie w tych ciężkich chwilach, prawie w ogóle nie opuszczając mojego boku, jednak czasami miewałem chwile zwątpienia. Szczególnie kiedy z ekranu laptopa znikała uśmiechnięta dwójka, znajdująca się obecnie w Europie, która tak jak obiecała Jieun – dzwoniła prawie codziennie.

Byłem przy tym na tyle słaby, by nocami budzić się z płaczem, wtulając od razu w ukochanego i prosząc go, aby chociaż on nigdy mnie już nie zostawiał. Zmiana priorytetów naprawdę mocno we mnie uderzyła. Nie chciałem już sceny, występów, nagrań, ciągłych sesji zdjęciowych. Naprawdę nie potrzebowałem muzyki w moim życiu, jeśli zagrażała ona relacjom z Minchul'em, wokół którego obracał się teraz cały mój świat. I gdybym nie miał u swojego boku Jimin'a na pewno skończyłbym gorzej, niż po tym trzech powrotach depresji podczas życia w samotności.

Głównie dlatego nie chciałem nawet myśleć, aby mojemu synowi odebrano prywatność, to, o co Jieun tak bardzo walczyła, zostawiając za sobą karierę i skupiając tylko na nim. Nie mogłem słuchać reszty chłopaków, chociaż raz podejmując samodzielnie tak ryzykowną decyzję, mającą na celu uratować nie tylko OTU, ale i wszystkich trainees.

Nie pozwoliłem, aby słowa, które padły z ust Jimin'a podczas tej całej narady z resztą chłopaków jakkolwiek do mnie trafiły. Postawiłem na ryzyko, stawiając tym samym naszą przyszłość, a nawet swoje życie, pod znakiem zapytania.

Tuż po zebraniu, omówiłem z Yoongi'm całą taktykę, prosząc, aby w razie konieczności zajął się moim ukochanym. Wiedziałem, że tylko Min jest na tyle silny, by przetrwać jakoś skandal i nawet zamknięcie Big Hit, jeśli coś pójdzie nie tak. A kiedy już znaleźliśmy się w moim apartamencie nie potrafiłem zamienić ze starszym słowa, myśląc o jutrzejszym dniu i po prostu uciekając do pokoju gościnnego, gdzie zaszyłem się ze swoim strachem i łzami.

Nie mogłem zostawiać po sobie żadnych śladów, dlatego uciekłem z mieszkania z samego rana, kiedy Jimin jeszcze spał. A po dojechaniu na miejsce, zauważyłem, że moje ręce zaczynają się trząść.

- Jeongguk, ile ty masz lat? Musisz pokazać swoją pewność siebie, nie możesz się bać, niczego – wyszeptałem, akurat wjeżdżając na podziemny parking, po wcześniejszym przedstawieniu się ochroniarzowi. Oczywiście goryl upewnił się, czy może mnie wpuścić, dzwoniąc do kogoś, a gdy szlaban został mi podniesiony, poczułem jak serce podchodzi mi do gardła.

Wejście do środka naprawdę dużo mnie kosztowało, jednak nie zmieniałem swojej decyzji, zaraz lądując w gabinecie Soogeun'a.

- Proszę, proszę. A jednak.

Młodszy ode mnie o kilka lat mężczyzna posłał mi już na wstępie jeden ze swoich obrzydliwych uśmieszków. Mogłem od razu wrzucić go do worka typowych chłopczyków po kilku operacjach plastycznych, niekoniecznie udanych, a tym samym robiących z niego niezbyt atrakcyjnego Koreańczyka, przez którego musiałem się skrzywić nieznacznie.

- Wiem, że nie pasuje ci taki układ, ale tak będzie lepiej. W mojej wytwórni zalśnisz odpowiednim blaskiem, gwiazdeczko Korei.

Wysiliłem się na coś na kształt uśmiechu, pozwalając mu dalej mówić, przedstawiając warunki i o dziwo nie zmuszając do podpisywania czegokolwiek. Na razie.

Byłem podejrzliwy. W każdej propozycji, nawet chęci podania herbaty widziałem drugie dno. Próbuję odurzenia mnie, otrucia, wstrzyknięcia czegoś, uśpienia. Nie znałem jego metod, dlatego miałem się na baczności.

Mężczyzna oprowadził mnie po wytwórni, przedstawiając wszystko po kolei i oczywiście od razu poruszając temat "poprawienia urody", tak żeby nie rzucało się to zbytnio w oczy, a jednak cokolwiek naprawiło. Chociaż nie miało czego!

Zostałem przedstawiony kilku innym idolom, akurat trenującym, bądź nagrywającym coś do comeback'u. Moja obecność tutaj wszystkich zaskakiwała, włącznie z przyjaciółką po fachu, która dawała mi nieme sygnały, abym uciekał stąd jak najszybciej. Jednak nie miała czasu na dłuższą rozmowę, dlatego zaraz została odesłana do studia, a ja pociągnięty w dalszą drogę. Wiedziałem, że pierwszego dnia niczego nie wypatrzę, szczególnie, że niższe piętra nie były mi jeszcze udostępnione.

CEO poprosił mnie, abym przybył tutaj jutro z samego rana, pytając jeszcze jak długo potrwa zamykanie Big Hit. Zgodnie z umową zawartą z Yoongi'm nakłamałem mu, że co najmniej dwa tygodnie potrwa kompletowanie wszystkich papierów i kończenie działalności, co na szczęście młodszy łyknął, a ja byłem wolny, mimo wszystko nie chcąc powracać do mieszkania, w którym przecież czekał na mnie zdenerwowany Jimin, chyba wiedzący, że nie może do mnie dzwonić i pisać, bo nadal mogą mnie podsłuchiwać. Ostatecznie wybrałem pobliski hotel, gdzie po spędzeniu reszty dnia na rozplanowywaniu wszystkiego w swojej głowie, przespałem noc, wiedząc już, że Bohee z SMowskiego zespołu na pewno mi w tym wszystkim pomoże.

Drugi dzień był całkowicie inny. Podpisałem umowę o poufności, która i tak nie będzie ważna po wyniesionych stąd dowodach. Zaczęło się od sprawdzania moich umiejętności i prób zabrania mojego telefonu, co mnie cholernie przeraziło, jednak nie odebrało logicznego myślenia, mówiąc, że muszę zawiadamiać CEO o postępach związanych z zamykaniem Big Hit, co jego asystent po prostu przyjął do wiadomości, pozwalając mi go nosić przez kilka godzin.

Otrzymałem identyfikator, wpuszczający mnie do pewnych miejsc, którymi na szczęście okazały się najniższe piętra. Musiałem pilnować się z kamerami, wybierając najciemniejsze miejsca do obserwacji i szukając przy tym Bohee.

- Jeongguk oppa. Tutaj. – Szept, który dotarł do moich uszu na pewno należał do mojej przyjaciółki, dlatego bez zastanowienia wybrałem się do źródła dźwięku, zaraz będąc wciągnięty do jakiegoś mało oświetlonego pomieszczenia.

Kobieta przytuliła się na wstępie, zaskakując mnie trochę swoją śmiałością, jednak jej przerażenie wyjaśniło mi ten nietypowy gest.

- Podsłuchałam twoją rozmowę z asystentem Lee. Nie mogłeś ich zdradzić, prawda? Mają coś na ciebie? Chronisz w ten sposób najbliższych? – Zaczęła mnie dopytywać, łapiąc przy tym moje ręce i wpatrując się w moje zaskoczone oczy.

Przytaknąłem, czekając po prostu na rozwinięcie tej wypowiedzi, bo najwyraźniej miała jakiś powód wciągnięcia mnie tutaj.

- Wiesz, że możesz na mnie liczyć, oppa. Pomogłeś mi, może trochę nieświadomie, ale pomogłeś. Pamiętasz tamtą galę z naszym spotkaniem pod łazienką?

- Uciekałaś przed kimś. – Od razu w mojej głowie pojawiła się dziwna sytuacja sprzed kilku lat, podczas której wszedłem w nietypową interakcję z młodszą idolką.

- Przed managerem. Pomyliłam się, powiedziałam coś czego nie powinnam i... zrobiłby mi krzywdę... gdybyś mnie nie pocałował, na pewno nie uznałby nas za ukrywającą się parę i po prostu mi nie odpuścił. Chociaż tym razem. Dziękuję. Wiem, że ci tego nie wyjaśniłam, nie mogłam nic powiedzieć, oppa.

- Nie musiałaś... po prostu liczyłem, że jednak wejdziesz ze mną do tej łazienki – zażartowałem, zaraz wywołując tym jej uśmiech i rugając się w myślach przez zapominanie o Jimin'ie w takich sytuacjach. Byłem przyzwyczajony do flirtowania z każdą idolką, fanką, dziewczyną, teraz muszą nauczyć się to kontrolować.

- Szukasz czegoś. Po coś tutaj jesteś, tak? Nikt nie ładowałby się w takie bagno z własnej woli – zauważyła, pozbywając się tym samym naszych uśmiechów.

- Hee... potrzebuję dowodów. Muszę pokazać ich metody. Ryzykuję przy tym i to cholernie. Pomyślałem, że może...

- Tak, pomogę ci. – Dziewczyna od razu mi przerwała, sprawiając, że kamień spadł mi z serca. Wiedziałem, że dzięki temu nie będę tutaj musiał siedzieć nie wiadomo ile. – Mam wszystko, Jeongguk oppa. Nagrania, zdjęcia... nawet kilka płyt z nagraniami z monitoringu... Podpisałeś już trzecią umowę? Powiedz, że nie, proszę. – Bohee patrzyła na mnie tym razem z nadzieją, dlatego od razu poruszałem przecząco głową, wysłuchując jej do końca. Idolka obiecała, że wszystko mi dostarczy, jednak przez kogoś, nie mogąc ryzykować wykrycia czegoś podobnego przez CEO, przez zagrożenie życia jej rodziny.

Nasza cicha rozmowa zakończyła się krótkim przytuleniem, po którym opuściliśmy przyciemnione pomieszczenie. Nie spodziewałem się, że jednak kogoś jeszcze zastaniemy na tym korytarzu, nie o tej porze, gdzie wszyscy znajdowali się w salach ćwiczeń, bądź na nagraniach.

- Ty suko! Co z nim robiłaś, pieprzona dziwko?! – Większy i starszy ode mnie mężczyzna złapał Bohee za włosy, odciągając ją do tyłu i popychając na podłogę. Nawet nie zdążyłem zareagować, kiedy sam zostałem złapany i uderzony prosto w szczękę. – Naprostuję ci te ząbki. Chyba nie będziesz potrzebował operacji. CEO mi w sumie podziękuje. – Facet zaśmiał się tuż po tym, kiedy ja już zacząłem chronić swoją twarz, niestety niezbyt uważnie, bo wystarczyło drugie uderzenie, tym razem wycelowane w głowę, abym stracił przytomność.


Jimin

Starałem się jak mogłem, by dawać Jungkook'owi wsparcie w tym trudnym dla niego czasie. Próbowałem być tym silnym, w którego ramionach mógł się ukryć, wypłakać. Ale ja też źle to znosiłem. Jego cierpienie było moim. W dodatku miałem cały czas poczucie winy, że mój ukochany w pewnym stopniu cierpi z mojego powodu. Jednak nie spodziewałem się, iż jest z nim aż tak źle.

Pomysł, na który wpadł Jeon był dla mnie nie do pomyślenia. Nawet już nie chodziło o to, jak wiele ryzykował, zgłaszając się na ochotnika do tej samobójczej misji. Bardziej bolał mnie fakt, że mój króliczek zdawał się stracić sens życia bez swojego syna u boku. To on był teraz jego priorytetem, a ja spadłem na daleki tylny plan, będąc jedynie oparciem w chwilach załamania. Rozumiałem to, naprawdę byłem w stanie pojąć, jak bardzo kocha własne dziecko, choć cicha myśl egoistycznej strony mojego umysłu miała do niego pretensje o zapomnieniu o mnie. Ja też potrzebowałem jego miłości, uwagi, zrozumienia. I obecności, którą właśnie brutalnie mi odbierał, próbując w ten sposób się głupio poświęcać. Ciągle byłem odsuwany. Zaczynałem się zastanawiać, czy jest jeszcze w ogóle miejsce dla mnie w sercu Jungkook'a.

Czara się przelała, gdy mój ukochany upierał się przy swoim pomyśle, nie dając się przekonać, że to zbyt duże ryzyko. Nie wytrzymałem i musiałem powiedzieć, co o tym myślę, choć i tak się pohamowałem przed niektórymi słowami. Gdybym powiedział mu wszystko pewnie tylko spowodowałbym jego większe poczucie winy i szybszą ucieczkę. By móc się jakoś uspokoić, musiałem opuścić salę konferencyjną.

Stałem oparty o umywalkę w jednej z toalet, gdy dołączył do mnie Tae. Pełna powagi mina kłóciła się z jego piżamą w pączki. On jeden nic się nie zmienił. Nawet jako poważny aktor z żoną i dwójką dzieci pozostał naszym niewinnym V. Lecz nim zdążył cokolwiek powiedzieć, sam zdradziłem, co mi leży na sercu.

- On to zrobi, prawda? Pójdzie tam, choćbym miał paść u jego stóp i błagać, by tego nie robił. Wiesz Tae, czuję się teraz jak gówno. Wiem, że to może być szansa na ocalenie Big Hit, ale wolałbym, by to wszystko padło w cholerę, byle nic mu się nie stało. Ale on nigdy się nie liczył z moimi uczuciami. Zawsze robił to, co uważał za słuszne i dobre tylko dla niego. Teraz też tak jest. Próbuje się poświęcić dla naszego dobra, a w rzeczywistości chodzi mu tylko o własne sumienie, każące mu chronić swojego syna. Nie daję sobie z tym rady. Tae, co ja mam zrobić?

Mężczyzna bez słowa podszedł do mnie i przytulił mocno. Ale milczał. Kim nauczył się nie rzucać pustych słów pocieszenia. Nie w sytuacji tak beznadziejnej jak ta.

Długo trwało nim się uspokoiłem, ale w sali konferencyjnej nie postawiłem już nogi. Czekałem w naszym samochodzie, aż Jungkook zjawi się i zajmie miejsce przy mnie. Jednak gdy tak się stało nie odezwałem się ani słowem. Chciałem go przeprosić za to, co powiedziałem wcześniej, kierowany zbyt mocnymi emocjami, ale biorąc pod uwagę to, że nie zmienił swojego zdania odnośnie tego chorego planu, nie zamierzałem tego robić. Po prostu to było ponad moje siły.

Nawet będąc już na miejscu kurtyna milczenia nie zniknęła, a Jeon nawet nie poszedł ze mną do sypialni, szukają samotności. Słyszałem z pokoju obok jak płacze, ale tym razem nie zamierzałem ocierać jego łez. On podjął swoje decyzje, a ja swoje. Obaj jesteśmy uparci, a to tylko zawsze potęgowało nasze kłótnie. Dlatego jedyne, co zrobiłem, to spakowanie torby, która wylądowała pod łóżkiem. Nie miałem zamiaru zostawać w tym mieszkaniu, gdy Jeongguk stąd zniknie. A wiedziałem, że tak się stanie. Zrezygnowałem także ze spania w naszym łóżku, zadowalając się jedynie fotelem, a gdy rano się obudziłem i zobaczyłem, że młodszy zniknął, po prostu zabrałem rzeczy i wyszedłem.

Prosiłeś, bym cię nie zostawiał Jungkookie. Więc dlaczego to ty odszedłeś?

Zamknąłem za sobą drzwi i odjechałem, zostawiając za sobą nie tylko mieszkanie, ale też miłe wspomnienia i szczęście. W tej chwili nie było na to miejsca w moim życiu. Teraz istniał dla mnie już tylko jeden cel. I zamierzałem go osiągnąć, choćbym sam miał przez to ucierpieć.


Hoseok

Jeszcze długo po ustaleniu planu z Jungkook'iem, siedziałem z Yoongi'm w wytwórni, starając się ułożyć wszystko w jakąś logiczną całość. A było tego niemało. Zwłaszcza, że musieliśmy zacząć zgrywać pozory zamknięcia wytwórni, ale jednocześnie pilnować, by pracownicy o niczym się nie dowiedzieli, aby nie wywołali paniki. Jeszcze tego by brakowało, jakbyśmy mieli za mało problemów.

Chociaż nie byłem zadowolony z takiego obrotu spraw, jako wierny partner Yoongi'ego nie tylko w życiu prywatnym, ale także zawodowym, robiłem co w mojej mocy, by pomóc w załatwieniu wszystkiego. Szczerze się bałem o naszego maknae, musiałem mieć oko na to, co zamierza zrobić. W końcu puszczamy go prosto w środek paszczy lwa. Martwiłem się, że to może oznaczać utracenie go na zawsze.

Zmęczeni poszliśmy do biura Yoongi'ego, nie widząc już sensu w tym, by wracać do mieszkania. Nie w takim stanie, gdy zasypialiśmy na stojąco. Choć musiałem sam przed sobą przyznać, że perspektywa spania w tym pomieszczeniu wzbudziła we mnie niechęć. Nie dość, że na sam widok biurka miałem ochotę wyrzucić je przez okno, to mogłem się założyć, że kanapa też powinna polecieć zaraz za nim. Dlatego uparłem się spać na siedząco, wtulony w oparcie jednego z foteli. Wiedziałem, że skoro ja tak zrobię, to Yoongi też, ale naprawdę nie potrafiłem się zmusić do innej formy odpoczynku. Nawet w tak tragicznej sytuacji, nadal miałem w głowie obraz mojej prywatnej konkurencji.

Wcześniej nie mieliśmy czasu tego dokładnie przedyskutować, bo Suga poprosił mnie o czas do namysłu, gdy zapytałem o wyprowadzenie się od niego. Dlatego dopiero półleżąc na swoich alternatywnych łóżkach mogliśmy porozmawiać o tym, co planujemy dalej zrobić z naszym związkiem. Oczywiście żaden z nas nie zamierzał się rozstawać. Za długo na siebie czekaliśmy, by taka opcja w ogóle wchodziła w grę. Problem polegał na tym, że teraz musieliśmy się ukrywać dwa razy bardziej. Tłumaczyłem hyung'owi, że naprawdę nie powinienem z nim zostawać i wyprowadzić się do mojego poprzedniego mieszkania, ale starszy nie chciał nawet o tym słyszeć, tłumacząc mi spokojnie, że zwłaszcza w tym czasie potrzebuje mojego wsparcia by nie oszaleć. Rozumiałem go doskonale, bo nie wyobrażałem sobie teraz, bym miał być z dala od niego. Zawsze przechodziliśmy przez problemy razem. Teraz nie miało być żadnych wyjątków. Zasnęliśmy trzymając się za ręce, nie mogąc po prostu przytulić.

Rano nikt się nie odezwał słowem, gdy szliśmy we wczorajszych ciuchach na piętro z salami tanecznymi, gdzie były prysznice. Oczywiście wylądowaliśmy pod tymi przynależnymi czwórce, a ponieważ Min nie miał swoich ciuchów podałem mu moje świeże z szafki wiedząc, że on jako CEO musi się prezentować lepiej mimo wszystko.

- Hyung, przyjdę do ciebie po treningu. Jeśli coś się stanie, proszę dzwoń natychmiast - poprosiłem cicho, obejmując go za szyję i całując delikatnie.

Yoongi życzył mi powodzenia i obiecał spełnić moją prośbę. Akurat, gdy składał pocałunek na moim czole, drzwi sali się otworzyły i stanął w nich Taeil. Nawet od siebie nie odskakiwaliśmy, nie robiąc żadnych cyrków. Chyba obaj zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że kto jak kto, ale u Moon'a nasza tajemnica jest bezpieczna. Bardziej zmartwiło mnie to, że jego uczucia mogły w tym momencie ucierpieć.

Min wyszedł z pomieszczenia, wracając do swoich obowiązków, a ja, by zachować pozory normalnej sytuacji w firmie, musiałem zabrać się za codzienny trening z Tae. Nie odezwałem się nic na temat tego, co zobaczył, on też to przemilczał. Ale mimo tego cały trening przebiegł bez problemów. Naprawdę życzyłem temu dzieciakowi szczęścia, które ja sam zaznałem przy moim ukochanym.

Raz tylko usłyszałem od niego komentarz, którego nie mógł widocznie powstrzymać, zapewniając, że cieszy się, że jestem teraz z szefem i życzył nam wszystkiego najlepszego. Uścisnąłem go, dziękując za te słowa i wyraziłem moją nadzieję na jego przyszłą miłość do kogoś odpowiedniego.

Po treningu udałem się do gabinetu CEO, wcześniej zamawiając obiad, by móc z nim zjeść. Tak jak się spodziewałem, starszy zawalony był papierami, próbując sobie ze wszystkim poradzić samemu. Pomoc asystentki była zbędna, jeszcze by rozniosła wśród pracowników niepotrzebne plotki.

Usiadłem na skraju biurka i przeczesałem palcami włosy Yoongi'ego.

- Kochanie, proszę, zrób sobie przerwę i zjedz ze mną - poprosiłem cicho.


Yoongi

Nie byłem w stanie wyobrazić sobie, jak Jungkook powróci z tej chorej wytwórni. Starałem się wyprzeć czarne myśli, wierząc w powodzenie tej misji i naprostowanie owej sprawy. Wiedziałem, że Jimin będzie miał nam za złe tego niepowstrzymania go od udania się do SM, a tym bardziej ułożenia całego samobójczego planu. Niestety nie mieliśmy innego wyjścia. Musiałem udawać wraz z resztą chłopaków, że zarówno w naszym życiu, jak i firmie wszystko gra. Bałem się, że spostrzegawczy Gali coś zauważy, szczególnie kiedy wyjazd do Japonii mieli dopiero za kilka dni, teraz mogąc chwilę odpocząć i zregenerować siły, na pewno często pojawiając się przy tym w Big Hit, co obecnie wcale nie było mi na rękę.

Noc spędzona na niewygodnym krześle odbiła się znacząco na moich plecach, na co starałem się nie narzekać, wiedząc, że teraz muszę zająć się ważniejszymi sprawami, na zdrowie dopiero później znajdując chwilę czasu.

Poranny prysznic w jednej z łazienek w wytwórni trochę mnie rozbudził, rozluźniając odrobinę oraz uśmierzając ból. Nie przejąłem się zbytnio tym dzieciakiem Moon Taeil'em, który poniekąd przyłapał mnie i Hoseok'a na wykonywaniu czułego gestu. Chociaż mógłbym przysiąc, że mijając go w przejściu na jego twarzy ujrzałem cień smutku i jakiegoś żalu. Zrzuciłem to na ten brak normalnych związków, w które jako trainee nie mogli się wplątywać, po czym wróciłem do gabinetu.

Nie mogłem się nacieszyć ciszą i spokojem, kiedy tuż po zjedzeniu jakiegoś śniadania i zajęciu się pozorowaniem zamykania wytwórni, odwiedził mnie Gali, czego przecież się spodziewałem.

- Hyung? Coś się stało? Dzwoniłem do ciebie wczoraj... kilkadziesiąt razy... i nie odebrałeś. Dlaczego? – Zdziwił się młodszy, zajmując miejsce przy biurku i patrząc na mnie pytająco.

Niestety nie zdążyłem niczego zakryć, bo chłopak już coś zauważył, prawie wyrywając mi jedną z kartek.

- Hyung? Co to jest? Ale...? Jak to ZAMYKASZ?!

Zdziwienie ciemnowłosego przerodziło się w strach i niedowierzanie. Nie wiedziałem jak mu to wyjaśnić, po prostu podnosząc się z krzesła, aby obejść jak najszybciej biurko i poprosić go o niezapoznawanie się z resztą treści tego postanowienia.

- Seungcheolie, to ciebie nie dotyczy. Nie czytaj tego, dobrze? – Mój spokojny głos wcale nie oddawał tego, co w tej chwili tak naprawdę czułem. Gdyby młodszy cokolwiek powiedział reszcie OTU zapewne nie potrafiliby utrzymać tego w tajemnicy, chcąc to naprawić na własną rękę. A dodatkowych kłopotów nie potrzebowałem.

- Jak to mnie nie dotyczy?! Jeśli hyung zamknie wytwórnię... ja... nawet nie potrafię sobie tego wyobrazić... Tak długo pracowaliśmy, tak bardzo się staraliśmy... wiesz, że ja nie mogę odejść... hyung... - Gali powoli się łamał, oddając mi to postanowienie i kręcąc głową.

Chyba musiałem mu zdradzić choć połowę, zapewniając, że zrobię wszystko, aby nie odebrano nam Big Hit.

- Ta sprawa jest naprawdę skomplikowana, Seungie. Usiądź, proszę.

Posadziłem chłopaka z powrotem na krześle, głaszcząc go po plecach, by nieco uspokoić.

- Zresztą, dlaczego Jungkook hyung był widziany w SM? Nie sądzę, żeby cokolwiek im zrobił, że musiał się tam udawać... Hyung? Co jest grane?

Młodszy dostarczył mi swoją wizytą nową informację, o której do tej pory nie wiedziałem, nawet nie mając czasu, by zajrzeć na Fancafé naszej gwiazdy. Jeon miał się z tym ukrywać, a najwyraźniej wystawił już przy pierwszym podejściu, zdradzając tym poniekąd swój następny krok, który jego fanki mogły źle zinterpretować.

- Tylko pozorujemy zamknięcie Big Hit. Ale proszę, nie mów o tym nikomu. Wiem, że ciebie mogę wtajemniczyć... - zacząłem, wyjaśniając mu tuż po tym te najważniejsze sprawy, które mocno nim wstrząsnęły, dlatego zatrzymałem go przy sobie dobre kilka godzin, każąc mu skupić swoje myśli na czekających ich koncertach i dziewczynie, dla której w końcu miał czas, marnując go w moim gabinecie, zamiast być przy niej. Dopiero takie słowa były w stanie popchnąć go do działania i powrotu do dormu, po ówczesnym wypowiedzeniu obietnicy o niezdradzaniu naszej tajemnicy.

Nie wiem dlaczego, ale na moją głowę zaczęło się zwalać coraz więcej problemów. Jak tylko Gali opuścić mój gabinet, otrzymałem telefon od J-J'a, w którym oznajmił mi nieco roztrzęsionym głosem, że Mis-Min podczas zabawy z Hap'em wylądował niefortunnie na swojej ręce, łamiąc kość nadgarstkową i rozcinając przy tym ucho, co już kompletnie mnie załamało. Jednak mimo wszystko nie panikowałem, obiecując, że jak tylko uporam się z papierami odwiedzę ich w szpitalu, do którego od razu udali się z managerem.

Nie zwlekałem z przekazaniem tej informacji Hoseok'owi, prawie od razu udając się do czwórki, aby przerwać mu na chwilę trening z Taeil'em. Jednak zamiast treningu, przerwałbym dość ciekawą rozmowę, którą usłyszałem tylko dzięki uchylonym drzwiom.

- ...mogę tylko podziękować za ten miesiąc związku. Hyung jest naprawdę kochaną i ciepłą osobą. Mam nadzieję, że pan Min zapewni hyung'owi miłość, której może ja nie potrafiłem.

Głos tego dzieciaka mi wystarczył, abym jeszcze tylko zerknął na stojące w środku osoby, upewniając się, że to z Hoseok'iem prowadził tę rozmowę. Nie potrzebowałem niczego więcej, zaraz wycofując się z powrotem do gabinetu, mocno zaciskając przy tym pięści trzymane przy ciele. Nie mogłem pozwolić na nieodpowiednią analizę jego słów, doszukując się innych rozwiązań. Treningu? Fanserwisu?

A może jednak zemsty? Chęci odegrania się za Taeyong'a?!

- Jakbym kurwa mało miał problemów... - wysyczałem przez zęby, siadając już przy biurku i biorąc do ręki kolejne papiery, aby powrócić do pracy, na której już kompletnie nie potrafiłem się skupić. – Cholerny dzieciak... cholerne treningi... mogłem go wywalić już na początku. – Doszedłem do całkiem rozsądnego wniosku, zaciskając ręce i słysząc jak drzwi do mojego gabinetu ponownie się otwierając, jednak zamiast Seungcheol'a zawitał do mnie sam Hoseok.

Na początku zignorowałem jego gest, chcąc strącić tę rękę ze swoich włosów i najlepiej wyrzucić go z pomieszczenia, zanim wykrzyczę mu wszystko prosto w twarz.

- Muszę jechać do szpitala. Nie jestem głodny, sam zjedz – powiedziałem przez zęby, wstając już i zbierając te kartki, aby wrzucić je do szafki i zamknąć ją na klucz. – Albo może z Taeil'em, hmm? – dodałem jeszcze, nieco sarkastycznie, odrzucając go tylko jednym spojrzeniem, aby wyjść z gabinetu, nie dając mu nawet sekundy na wyjaśnienia, czy też zatrzymanie mnie.

Drogę do samochodu prawie przebiegłem, zaraz do niego wsiadając i jadąc prosto do szpitala podanego przez zastępcę lidera OTU. Nie sądziłem, że oprócz sytuacji z SM, misji Jungkook'a i wyznania Seoungcheol'owi prawdy, dojdą mi aż tak poważne problemy do całej tej ciekawej gromady nierozwiązanych spraw i zmartwień. Związek Hoseok'a z Taeil'em, całkowicie przede mną ukrywany, uderzył we mnie nawet bardziej od kontuzji jednego z dzieci, którymi zazwyczaj martwiłem się niemiłosiernie. Jeśli Jungkook nie powróci już do Big Hit nie wiem czy będę w stanie walczyć dalej o wytwórnię, chyba poddając się przy najbliżej możliwej okazji, bo to wszystko powoli mnie przerastało.


Hoseok

- Do szpitala? Co się stało hyung? - zapytałem wystraszony, gdy tylko starszy zaczął się zbierać. Mieliśmy masę problemów, a teraz jeszcze szpital?

Nie dostałem jednak odpowiedzi, a zamiast tego ostrą propozycję, która na moment zbiła mnie z pantałyku. Taeil nie chciał już ze mną jadać, o czym chciałem poinformować Min'a, w ostatniej chwili gryząc się w język i patrząc, jak wychodzi. Dopiero teraz na spokojnie przetrawiłem informacje, które do mnie dotarły. Yoongi rzadko kiedy bywał sarkastyczny, kierując jakieś słowa do mnie, dlatego w pierwszej chwili nie zaskoczyłem, o co mu mogło chodzić. Spiąłem się momentalnie, gdy wyciągnąłem odpowiednie wnioski.

Westchnąłem ciężko, nie mogąc zgadnąć, skąd mój ukochany mógłby się dowiedzieć o tym, że łączyło mnie z Taeil'em coś więcej niż treningi. Czy dostał jakieś nowe zdjęcia od Lee, żądającego szybszego zamknięcia Big Hit? Czy może ktoś inny mu o nas doniósł? Może ten przyjaciel Moon'a? Raczej w to wątpiłem, ale zamiast robić tajne dochodzenie, wolałem na spokojnie porozmawiać o tym z Yoongi'm.

Obiad zjadłem sam, siedząc przy biurku starszego, nie skupiając się na denerwującym mnie meblu, a zamiast tego próbowałem ułożyć sobie w głowie, jak powinienem mu wszystko wyjaśnić. Akurat kończyłem posiłek, gdy dostałem wiadomość. Licząc, że to może Min, który wytłumaczy mi, po co jechał do szpitala, szybko złapałem urządzenie. Jednak zamiast niego, na wyświetlaczu widniał napis "Chimx2". Otworzyłem wiadomość i o mało nie udławiłem się ryżem, czytając, co też nasz kolejny bohater-samobójca wymyślił. Od razu spróbowałem zadzwonić do niego, ale jedyne co zastałem, to przekierowanie na automatyczną sekretarkę, sugerujące, że Park wyłączył telefon. Fantastycznie. Po prostu wspaniale.

Wieczorem wróciłem do mieszkania, gdzie już czekał Yoongi. Pod jego nieobecność zdążyłem spotkać się z Namjoon'em, który jako producent, kompozytor i nadal aktywny idol, miał bardzo dobry kontakt z różnymi ludźmi. Dlatego to do niego docierało najwięcej informacji o tym, co się dzieje w SM. Jungkook został już przedstawiony kilku osobom jako nowa gwiazda wytwórni, ale nic więcej nie wiedzieli. Ponoć ktoś go widział z jedną z idolek, ale na tym nasze wieści o nim się kończyły. Kim podzielił się ze mną swoimi obawami co do możliwego niebezpieczeństwa, w które mógł wpaść Jeon. Miałem nadzieję, że się mylił i po prostu nie mieliśmy żadnych informacji, bo nic się nie działo.

Min był w widocznie złym humorze. Nie dziwiłoby mnie to ze względu na naszą obecną sytuację, gdyby nagle nie zaczął mnie traktować jak swojego kolejnego wroga. Cudem udało mi się wyciągnąć z niego informacje na temat tego, po co był w szpitalu. Ale mimo tego i tak odmówił zjedzenia ze mną kolacji, zamykając się w swoim domowym studiu. Prosił mnie, bym został przy nim, bo mnie potrzebuje. Obecnie miałem wrażenie, że te słowa nie są już aktualne. Mimo wszystko spróbowałem jakoś nawiązać z nim rozmowę, więc poszedłem za nim do pomieszczenia, próbując przytulić do jego pleców. On jednak spiął się tylko, zaraz mnie odtrącając i prawie warcząc, że jest zajęty. A jako że wszyscy jesteśmy teraz podminowani przez sytuację, w której się znaleźliśmy, moje nerwy też w końcu puściły.

- Nie wiem hyung, kto ci powiedział o moim nieaktualnym związku z Taeil'em, ale przyznaję się do niego przed tobą otwarcie. Byłem z Moon'em w tajemnicy przez ten miesiąc między moim powrotem z Ameryki, a naszym wyjazdem. Nie będę kłamał, że ten związek był dla mnie tylko odskocznią, tak jak Taeyong dla ciebie. Ten dzieciak był dla mnie ważny, myślałem, że może zająć pustkę w moim sercu, które stworzyło uczucie, jakim to ciebie obdarowałem dawno temu. Czułem się zagubiony hyung. Nie miałem nikogo, komu mógłbym o tym powiedzieć. Chłopaki byli zajęci swoim życiem, a ty... To ty byłeś problemem. Jak mogłem ci zdradzić, że boli mnie, że masz kogoś, nawet dla samej rozrywki? Próbowałem sobie ułożyć życie bez ciebie. Najpierw zgadzając się na umówienie z Jinsil, a potem, kiedy wyszło z nią jak wyszło... Gdy przyłapałem cię z Taeyong'iem i wróciłem do Taeil'a... To była chwila. Byłem wściekły i czułem, że to niesprawiedliwe, iż ciągle cię kocham. Nie pieprzyłem się z nim wtedy, jeśli masz takie podejrzenia. Opiekowałem się nim tylko, zabierałem na randki, które tłumaczyłem przed tobą tymi treningami. Oczywiście ćwiczyliśmy na mieście, by ktoś, kto nas przez przypadek zauważy nie wyciągnął z tej sytuacji prawdziwych wniosków i nie doniósł tobie. Czułem, że to nie skończyłoby się dobrze. Ale ten związek jest nieaktualny. Zerwaliśmy ze sobą, wytłumaczyłem mu, że chociaż bardzo go lubię, to on będzie miał swoje zobowiązania jako idol, a ja nie mogę przeszkadzać w jego karierze, zresztą to byłoby zbyt duże ryzyko. Poza tym... Nie kochałem go. Ciągle tęskniłem do ciebie hyung. Potrafiłem w nocy wstać z łóżka i pójść pod twoją sypialnię, ostatecznie zawracając i wybijając sobie takie pomysły z głowy. Zrobiłem z tego dzieciaka twoje zastępstwo, nawet jeśli z początku w mojej głowie powstał szalony plan, że będę z nim szczęśliwy, zajmę się nim, będziemy razem i może kiedyś go pokocham. Ale to była tylko mrzonka, bez realnego patrzenia na rzeczywistość. I proszę cię hyung, jeśli zamierzasz wyciągać z tego jakieś konsekwencje względem Moon'a, to nie rób tego. On nie jest niczemu winny. To był mój pomysł i to ja jestem temu winny. On tylko czuł się zobowiązany, jako mój uczeń do pomocy swojemu nauczycielowi. Więc jeśli masz mieć pretensje, to miej je do mnie. Ale najpierw zastanów się, jak ja się czułem w tamtym czasie, gdy wesoło zabawiałeś się z Taeyong'iem.

Zdenerwowany odwróciłem się na pięcie, opuszczając studio. Powiedziałem, co chciałem, nie mam nic w tym temacie do dodania, poza tym naprawdę nie czułem się niczemu winny. Nie zdradziłem Yoongi'ego. Tak samo jak jego sprawa z trainee była zamknięta, tak samo i moja. Nie było do czego wracać.

Zatrzymałem się na korytarzu, zakładając buty na nogi i wyszedłem z mieszkania. Potrzebowałem świeżego powietrza po wyrzuceniu z siebie tego wszystkiego. Skierowałem kroki w stronę sklepu, by kupić sobie jakieś picie i przejść się kawałek ulicami miasta. Telefon w mojej kieszeni dał znać o sobie trzy razy, ale za każdym razem ignorowałem go, widząc nadawcę połączenia.

Spacer zajął mi bitą godzinę. Gdy szedłem do mieszkania było już ciemno, a ja zrobiłem się zmęczony. Widząc światło wydobywające się ze szpary pod drzwiami do sypialni Yoongi'ego, westchnąłem. Nie byłem już zły, ale bardzo smutny. Nie potrafiłem iść do niego i prosić o przytulenie, którego tak bardzo potrzebowałem, dlatego minąłem wejście, nawet nie próbując się skradać i zamknąłem się w swoim pokoju. Nie sądziłem, by Min chciał ze mną spać. Wolałem zostać tutaj, cicho płacząc w poduszkę.

Jakbyśmy mieli mało problemów, to jeszcze on musi zajmować się takimi sprawami...


Yoongi

Dołączając do dzieciaków w szpitalu, którzy nadal towarzyszyli maknae we wszelkich badaniach, martwiąc się o jego stan zdrowia i samopoczucie, moja złość powoli ustąpiła trosce i zmartwieniu. Wypytałem o wszystko managera OTU, prosząc, aby przesunął im ten jutrzejszy wywiad do jednej z gazet chociaż o dwa dni, tuż przed wylotem do Japonii. Mężczyzna od razu postanowił się tym zająć, zostawiając mnie z przygnębionymi chłopakami.

- Dlaczego wszyscy przyjechaliście? Nie przemęczajcie się i wracajcie do dormu, proszę was. Dawno nie mieliście wolnego, dlatego korzystacie póki możecie, dobrze? – zapytałem, podchodząc do drugiego maknae, który był na skraju łez. – Nie obwijaj się Jihun, to był wypadek i nic groźnego mu się nie stało. – Pocieszałem go, głaszcząc po głowie i zaraz pozwalając w siebie wtulić. Reszta dzieciaków szybko to podłapała, nie słuchając moich poprzednich słów i zaraz zamykając nas w wielkim wianku, utworzonym z ich ramion. Słyszałem, że nie tylko Hap się rozkleił, a po sposobie owego łkania rozpoznałem w tym Co-x'a, naprawdę dziwiąc się czasami, że znałem ich lepiej niż zapewne znałbym własne dzieci.

Wygonienie ich do dormu kosztowało mnie sporo próśb i błagań, szczególnie Gali'ego, który jako jedyny mógł zadbać o bezpieczny powrót i brak prób ucieczki. Jedynie Hap'owi pozwoliłem tutaj zostać, czekając z nim aż badania Mis-Min'a dobiegną końca. Niewiele w tym czasie rozmawialiśmy, będąc pogrążeni we własnych sprawach, którymi ja nie mogłem się z nim podzielić, kiedy on zapewne po prostu nie chciał, rozklejając się przy każdym wypowiedzianym słowie.

Moje myślenie nadal nie uległo żadnym zmianom, nawet przy odwożeniu młodszych do dormu i osobistym położeniu Mis-Min'a do łóżka, obiecując, że jeśli z niego wstanie i będzie próbował cokolwiek robić, odwołam im trasę. Wiedziałem, że Hap porządnie się z nim zajmie, bo nawet gdy już wychodziłem chłopcy rzucili się sobie w ramiona, zaraz prezentując mi scenę, której nie chciałem być świadkiem.

- Tak bardzo się martwiłem... Nie chcieli mnie wpuścić... Przepraszam, przepraszam, Minnie... Kocham cię, wiesz, że cię kocham i nie chciałem... Jeju, tak bardzo mi przykro.

Stanąłem w progu, licząc na to, że mnie jeszcze zauważą, jednak oni nawet nie raczyli patrzeć w moją stronę.

- Hapie, nic się nie stało – odpowiedział mu uszkodzony maknae, głaszcząc zmartwionego chłopaka po policzku i posyłając mu niewielki uśmiech, co nawet u mnie wywołało ten pozytywny grymas. – Przecież nie mogę się na ciebie gniewać... "Przejdziemy razem przez najciemniejsze dni. Ja nie ustąpię, ty się nie poddasz..." – zaczął cytować Mis-Min, jak mniemam jedną z ich piosenek, lecz przez obecny natłok myśli nie wiedziałem dokładnie którą.

- "...Bo kocham cię jak Ikar pokochał słońce. Tak ufnie, tak mocno." – Dokończyli razem, wywołując tym nawet szerszy uśmiech na mojej twarzy. Gali wraz z Hap'em pisali naprawdę piękne teksty i nie wyobrażam sobie, abym odbierał im możliwość pokazania takiego talentu.

Nie mogłem stać tutaj dłużej, bo kiedy ich twarze zaczęły zbliżać się do siebie, po prostu opuściłem pomieszczenie, zamykając delikatnie drzwi, aby dać im mimo wszystko odrobinę prywatności. Wiedzieli co robią, nie miałem zamiaru zabrać im miłości, szczególnie, że dzięki temu tak bardzo o siebie dbali.

Przez całą drogę do mojego i Hoseok'a mieszkania w mojej głowie wciąż pojawiał się tekst wypowiedziany przez dwójkę maknae. Starałem się to zagłuszać, szczególnie kiedy zająłem już miejsce w swoim domowym studiu, biorąc się za tworzenie muzyki i odrywając na chwilę myśli od tych wszystkich nieprzyjemnych sytuacji.

Dopiero czyjeś ręce wyrwały mnie z zamyślenia. Mimowolnie się spiąłem, automatycznie je odtrącając i nie powstrzymując od zejścia z tonu.

- Jestem zajęty, Hoseok. Nie widzisz? – mruknąłem tylko, chcąc już powrócić do pracy, będąc nadal mocno urażony tym wszystkim. Szczególnie ukrywaniem prawdy.

Wysłuchałem go, nawet patrząc na młodszego przez chwilę, jednak zdrowy rozsądek podpowiadał mi, że kilka wątków nie pasuje mi do całego opisu tej sytuacji i całego tego "związku", dlatego machnąłem tylko ręką, zaraz zostając sam na sam ze swoimi myślami, tuż po usłyszeniu trzaśnięcia drzwiami.

Westchnąłem, dopiero teraz wszystko analizując i dostrzegając w tym swoją głupotę.

- Zachowujesz się jak nastolatek, Min Yoongi... Ale chyba mnie to przerasta... - wyszeptałem, zerkając na lustro umieszczone na jednej ze ścian, głównie dla ładnej dekoracji, która była po prostu uciechą dla mojego oka.

Wielkie cienie, widniejące tuż pod oczami najbardziej odznaczały się na mojej zmęczonej twarzy. A rysy twarzy, nieco zmienione przez złość, z każdą sekundą zaczęły łagodnieć.

- "...razem przez najciemniejsze dni..." – powtórzyłem słowa Mis-Min'a, w końcu pozwalając powrócić logicznemu myśleniu, niezagłuszanemu przez zazdrość.

Od razu pochwyciłem telefon, wybierając odpowiedni numer i dzwoniąc do ukochanego. Głupio liczyłem, że jednak odbierze. Ani za pierwszym, ani za drugim razem nie odebrał . Już przy trzecim miałem coraz mniej nadziei na powodzenie takiego działania i oczywiście nie myliłem się, zaraz powracając do pracy, będąc jeszcze bardziej przygnębiony i nie mając już siły na sprawdzanie oficjalnych informacji z fandomu naszej gwiazdy.

Zebrałem się po dłuższym czasie, szybko biorąc jakiś prysznic i przechodząc już z tabletem do naszej sypialni, aby to tam kontynuować pracę nad pozorowaniem zamknięcia Big Hit, w oczekiwaniu na powrót młodszego.

Kiedy Hoseok pojawił się w mieszkaniu, zapewne już po ochłonięciu przez mojego głupie zachowanie, niewiele myśląc odłożyłem urządzenie na bok, wychodząc spod kołdry i od razu kierując swoje kroki do poprzedniego pokoju mojego ukochanego.

- Hoseokie... - zacząłem, jednak widząc płaczącego chłopaka zamilkłem.

Prawie rzuciłem się w jego stronę, klękając przy tym łóżku i obejmując trochę nieporadnie jego ciało.

- Nie płacz, kochanie. Milczenie i ucieczka to najgorsze, co mogłem w takiej sytuacji zrobić. Wierzę ci w każde słowo... jednak w obliczu ostatnich wydarzeń, to co usłyszałem z ust tego chłopaka mocno we mnie uderzyło. Nawet bardziej od kiedy stałeś się dla mnie tak bliski. Nie będę przepraszał za sprawę z Taeyong'iem, bo dla mnie ten dzieciak już nie istnieje... Obiecałem ci kiedyś, że wszystko zostawię za sobą, szczególnie ten destrukcyjny związek, pozbawiający mnie normalnych uczuć. A teraz ja powinienem zapomnieć o przeszłości, nawet jeśli przypomniała o sobie w takim momencie. Dlatego przepraszam, kochanie.

Na koniec pogłaskałem go po głowie, całując jeszcze we fragment jego szyi, aby tuż po tym przenieść się na łóżko i przyciągnąć go do siebie, zamykając w ramionach.

- To dwójka maknae przypomniała mi, jak ważne jest wybaczanie, szczególnie ukochanej osobie i szczególnie w takim okresie – wyszeptałem prosto w jego włosy, w które obecnie wtulałem swoją twarz, przymykając oczy i pozwalając sobie na chwilę o wszystkim zapomnieć, po prostu rozkoszując tą bliskością. – Kocham cię, dziękuję, że od zawsze przy mnie jesteś i wspierasz nawet teraz, najpiękniejsza Persefono – dodałem, unosząc delikatnie jego głowę, tuż po umieszczeniu dłoni na podbródku chłopaka. 

Posłałem mu ciepły uśmiech, przysuwając usta do jego twarzy, aby pozbyć się pozostałych łez, ostatecznie przeradzając to w pocałunek, który na początku był niezwykle niewinny, jednak z każdą sekundą przeradzał się w bardziej namiętny. Tym razem przeniosłem go na swoje ciało, powoli przechodząc do pozycji siedzącej, aby pochwycić brzegi jego koszulki, podnosząc ją do góry i zaraz pozbywając się jej z młodszego. Komplementy sypiące się z moich ust wraz z delikatnymi pocałunkami składanymi na jego obojczykach, barkach i szyi, zakończyły się prośbą o pozbycie się mojej górnej części odzieży i przeniesieniem z powrotem do pozycji leżącej, aby to tam poprosić go o pozostanie na górze, by właśnie w ten sposób móc się z nim kochać.


Hoseok

Nie spodziewałem się, że Yoongi przyjdzie do mnie. Myślałem, że jest nadal zły, a moje hałaśliwe wejście było podyktowane tylko tym, by usłyszał, że wróciłem na noc i się nie martwił. Mimo wszystko wierzyłem, że mnie kocha, dlatego nie chciałem dodawać mu zmartwień. I tak mamy ich już wystarczająco. Dlatego gdy usłyszałem skrzypnięcie drzwi i jego głos, podniosłem głowę, by na niego spojrzeć zaskoczony. Zaraz szybko zacząłem wycierać policzki, a Min znalazł się przy mnie, próbując przytulić, przed czym nie miałem zamiaru uciekać.

Pokręciłem głową słysząc jego przeprosiny. Nie chciałem ich. Nie powinien mnie za nic przepraszać. Naprawdę wszystko rozumiałem.

- Hyung, wierzę ci. Wiem, że on już dla ciebie nic nie znaczy. Ja też nie mam już nic wspólnego z Taeil'em oprócz treningów. Przysięgam - szepnąłem, gdy znalazł się obok mnie i przytulił mocno.

Nigdzie indziej nie czułem się tak bezpiecznie jak w tych ramionach. Chociaż wisiała nad nami wizja stracenia wytwórni, nasz przyjaciel trafił w prawdziwą niewolę, drugi postanowił działać na własną rękę, to przez tych kilka sekund egoistycznie poczułem się szczęśliwy.

- Też cię kocham Hades oppa. - Posłałem mu najpiękniejszy uśmiech, na jaki mnie było stać, gdy tylko znów spojrzałem w jego oczy, a usta starszego pozbyły się ostatnich śladów mojego cierpienia w samotności. Wargi dotykały raz jednego, raz drugiego policzka, schodząc w dół, prosto na spotkanie z moimi. Z przyjemnością pozwoliłem Yoongi'emu na obdarowanie mnie delikatną pieszczotą, przeradzającą się w coraz gwałtowniejszy pocałunek. Rozchyliłem usta, zapraszając jego język do zabawy, wzdychając z przyjemności. Jak tylko wylądowałem na ciele Min'a, od razu wplątałem palce w jego włosy. Poddałem się jego próbie podniesienia się z materaca, wiedząc, że na zwykłych pieszczotach nie poprzestaniemy. Nie tej nocy, gdy obaj potrzebujemy najbardziej swojej bliskości.

Uniosłem posłusznie ręce, gdy dłonie starszego sunęły po moim ciele, podciągając tym samym koszulkę, która zaraz wylądowała na podłodze. Miłe słowa przynosiły radość uszom, a pieszczenie moich wrażliwych rejonów sprawiało, że zbliżałem się do Sugi jeszcze bardziej, delikatnie ciągnąc jego włosy, gdy było najprzyjemniej. Zdarzało mi się jęknąć kilka razy i poruszyć niespokojnie, kiedy zaczynałem czuć za dużo przyjemności. Nie miałem nic przeciwko pozbyciu się z Yoongi'ego zbędnej warstwy ubrań, która zaraz wylądowała gdzieś za nami. Mężczyzna pociągnął mnie za sobą, byśmy znów mogli leżeć. Już miałem z niego zejść, by zamienić się miejscami wiedząc, że to nie do mnie należy dominująca rola, kiedy powstrzymał mnie przed tym działaniem, prosząc o wykorzystanie dzisiaj bardzo nietypowej dla nas pozycji.

- Naprawdę hyung? - Nie mogłem powstrzymać zaskoczenia, patrząc w te ciemne, prawie czarne oczy. Kiedyś, na samym początku naszej znajomości miałem wrażenie, że ich kolor pasuje do jego duszy. Dopóki z chłopakami go lepiej nie poznaliśmy zdawał się zły, marudny. Ale z czasem okazało się, że to naprawdę wspaniała osoba, która po prostu bywa zmęczona życiem. A dla iskierek, które się w nich pojawiały, gdy był szczęśliwy, mogłem zrobić naprawdę wiele. Bo kochałem Yoongi'ego całym sercem.

Poruszyłem się, zastanawiając nad tym, jak bardzo podobała mi się wizja dzisiejszego wyzwania. Podejrzewałem, że mój hyung może czuć się trochę niekomfortowo w takim ułożeniu, bo lubił mieć zawsze nad wszystkim kontrolę, więc postanowiłem mu to wynagrodzić. Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się to robić, ale chyba czas najwyższy.

Tym razem to ja zacząłem obdarowywać klatę, ramiona i szyję Min'a pieszczotami, starając się przy tym skupić na ruchach bioder, by nasze powoli powstające wybrzuszenia w spodniach mogły się o siebie ocierać. Jedną dłonią dotykałem jego twardego brzucha. Myślałem, że nigdy się go nie dorobi, zawsze był przecież taki szczuplutki i drobniutki. Tak jak on zawsze mi, tak ja jemu prawiłem komplementy, koncentrując się na częściach, które od zawsze były tak samo piękne, czyli oczach i ustach. Przygryzłem delikatnie jego wargę, gdy nagle wsunął mi dłonie do tylnych kieszeni dżinsów. Moje palce przez chwilę błądziły przy jego podbrzuszu, wsuwając się za granicę wyznaczaną przez gumkę bokserek. Ciche pomruki zadowolenia wywoływały ciepło w moim ciele, pchające mnie do dalszych działań. W końcu zsunąłem się z niego, prosząc, by uniósł biodra, ułatwiając mi w ten sposób ściągnięcie jego spodni i bielizny. Ułożyłem się na brzuchu między jego nogami, ignorując na razie moje potrzeby, które już domagały się uwagi. W łóżku z Yoongi'm nie ma dla nich miejsca. On dba o mnie, ja o niego. Nie ma dążenia tylko do swoich rozkoszy.

Przez chwilę przyglądałem się jego uniesionej męskości, zastanawiając, jak powinienem to zrobić. Suga zauważył, co kombinuję i chyba chciał mnie powstrzymać, ale nie zdążył, bo moje usta wylądowały tam, gdzie zamierzały, pochłaniając niewielką część jego członka. Nie byłem w tym żadnym ekspertem, dlatego nie udawałem nawet, że mam w tym wprawę godną aktorki porno, po prostu starając się nie spowodować żadnych niechcianych reakcji. Gdy uznałem, że lubrykant nie będzie nam już potrzebny usadowiłem się na biodrach starszego, łapiąc jego dłoń.

- Proszę, rozciągnij mnie hyung - szepnąłem trochę zażenowany, zaraz biorąc jego palce do buzi, by na nich również zostawić trochę śliny.

Niedługo po tym zabiegu jego palce spełniły moją prośbę, a ja, dzięki aktualnemu położeniu, musiałem patrzeć przy tym prosto w oczy Yoongi'ego, który doskonale widział mój lekko nieprzytomny z przyjemności wzrok i zarumienione policzki, które zwykle chowałem w poduszkę. Teraz nie było przed nim ucieczki.

W końcu nadeszła chwila mojego debiutu jako kowboja. Wyprostowałem się, czując, że jestem gotowy na coś większego niż te trzy palce i trzymając jego członek, powoli się na niego nabiłem, sycząc z bólu.

- Jest w porządku - powiedziałem szybko, przymykając oczy. Nawet jeśli robiliśmy to już kilka razy, nadal nie przyzwyczaiłem się do tego dyskomfortu i uczucia rozrywania. - Proszę, nie patrz przez chwilę hyung - dodałem.

Zacisnąłem dłonie w pięści, marszcząc brwi, gdy powoli zacząłem się poruszać. Musiałem pozbyć się spięcia, co udało mi się po dłuższej chwili. Wtedy już mogłem uchylić powieki i rozkoszować się bliskością mojego ukochanego, pochylając się, by móc go pocałować. Co prawda była to dość chaotyczna pieszczota, bo skupiałem się na ruchu, przez co z moich ust ulatywały westchnienia, a czasem jęki, wymieszane z imieniem starszego, który lubił go słuchać w takich chwilach.

Starałem się dać mu jak najwięcej przyjemności, w pewnym momencie łącząc nasze palce. I choć cały świat się walił wokół nas - byłem szczęśliwy, bo miałem przy sobie mojego Min'a.


Yoongi

Widziałem, że młodszy waha się przed wykonaniem następnego kroku, zapewne nie wiedząc czy po prostu głupio nie żartuję, bo nigdy na taką pozycję nie pozwalałem, choć sam nie rozumiałem dlaczego. To do mnie należała rola aktywa, jednak zamiana miejscami nie oznaczała zamiany ról. Chciałem go oglądać właśnie w takiej pozycji, widząc jak dużą przyjemność mu sprawiam oraz jak bardzo potrzebuje mojej bliskości i miłości.

Pokiwałem tylko głową, odpowiadając tym samym na jego pytanie i błądząc dłońmi po bokach młodszego. Przyglądałem się jego twarzy, aby widzieć każdą zmianę wraz z emocjami, które od zaskoczenia i lekkiej niepewności przeszły do stawienia czoła nowemu wyzwaniu.

Oczywiście nie zamierzałem go zostawić samego ze wszystkimi działaniami, uśmiechając się jedynie na piękne słowa, którymi mnie obdarowywał oraz reagując na działania, głównie dotykiem na jego plecach, biodrach, czy też pośladkach. Nie potrafiłem po prostu leżeć i rozkoszować się tym wszystkim, również komentując jego piękne rumieńce i tak przyjemnie wysoką temperaturę ciała, które już samą idealną strukturą było w stanie całkowicie mnie rozpalić, tak jak w tej chwili.

Pozbycie się ze mnie reszty odzieży wywołało pytanie o następny krok, bo to młodszy jako pierwszy powinien wylądować w moich ramionach zupełnie nagi, abym mógł go odpowiednio przygotować. Jednak tym razem nasze zbliżenie różniło się od wszystkich poprzednich. A kiedy usta Hoseok'a zaczęły zbliżać się nie do mojej twarzy, a do krocza, moim pierwszym odruchem było powstrzymanie go, z czym młodszy od razu się uporał, zamykając moją męskość między swoimi wargami, co od razu wywołało rozchylenie ust i ciche wciągnięcie powietrza. Nie spodziewałem się takiej przyjemności, starając się nie odlecieć zbytnio myślami, aby nie zamienić tego w zwykłą chęć szybkiego spełnienia, samemu poruszając głową młodszego, tak jak to miałem w zwyczaju.

Pozwoliłem mu zakończyć to dość szybko, posyłając przy tym lekko zmęczony uśmiech, który wywołał tak nagłym zakończeniem tego cudownego działania.

W końcu mogłem rozebrać go do naga, szybko spełniając jego śmiałą, acz wywołującą lekkie zażenowanie, prośbę. Starałem się robić to delikatnie, nawet jeśli widząc jak to krótkie przygotowanie na niego działa, miałem już ogromną ochotę po prostu w niego wejść, sprawiając nam tym samym jeszcze więcej przyjemności.

Kolejne słowa pozwoliły mi przenieść swoje dłonie z powrotem na jego biodra, a czując to gorące wnętrze przez chwilę przymknąłem oczy. Uśmiechnąłem się do niego, oczywiście wykonując zaraz jego prośbę, nawet jeśli przez podobne zdanie miałem ochotę to przerwać, nie chcąc sprawiać mu aż takiego bólu.

To przejściowe, Yoongi... nie bądź nadopiekuńczy.

Pojedynczy pomruk, który wyrwał się spomiędzy moich ust jak tylko Hoseok zaczął poruszać się na moim penisie, zaraz został doprawiony lekkim zaciśnięciem dłoni na bokach chłopaka, czekając tylko aż pozwoli mi na niego patrzeć.

Dopiero przy pocałunku otrzymałem możliwość kontynuowania poprzedniego podziwiania jego twarzy i ciała. Oprócz oglądania go w całej okazałości i pojedynczych złączeń naszych ust, przeniosłem nas również do pozycji siedzącej, pomagając mu przy unoszeniu i opadaniu, aby móc zająć się także szyją młodszego. Kąsałem jego ciało, zdobiąc je czerwonymi śladami i odnajdując w tym intymnym momencie swoje ukojenie. Po całym dniu ciągłych problemów i niepowodzeń, to właśnie z moim ukochanym mogłem na chwilę o wszystkim zapomnieć, oddając się rozkoszy, której obaj tak bardzo potrzebowaliśmy. Ta bliskość, wszystkie słowa i gesty dawały mi nie tylko siłę, a również miłość, której nikt inny nie był w stanie dać.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top