16
Hoseok
Podróż z Yoongi'm była o stokroć lepsza niż się spodziewałem. Podejrzewałem, że to dlatego, iż osoba, z którą się w nią udałem nie była już tylko moim przyjacielem, lecz chłopakiem. Otwarcie mogłem okazywać, jak bardzo go kocham, nie kryjąc już szczerych uczuć, jakimi go darzyłem od dawna. Z ręką na sercu mogłem powiedzieć, że teraz czułem, iż naprawdę żyję. Już rozumiałem, dlaczego ludzie mówią, że miłość dodaje skrzydeł. Miałem wrażenie, jakbym mógł wznieść się ponad chmury za każdym razem, gdy widziałem, z jakim uczuciem patrzy na mnie mój Suga. Zawsze dostrzegałem te iskierki, myśląc jednak, że to jedynie czułość, wynikająca z opieki, jaką starszy czuje do swojego dongsaeng'a. Dopiero teraz uświadamiałem sobie, że to od początku była miłość.
Niestety zdarzało się, że tuż przed snem nachodziły mnie wątpliwości. Leżałem wtedy przez chwilę, zastanawiając się nad tym, co bym zrobił, gdyby cały ten związek okazał się tylko wakacyjnym romansem, a Yoongi po powrocie do Seulu udawałby, że niczego między nami nie było. Szybko zagłuszałem te obawy prośbą o jeszcze jeden pocałunek na dobranoc.
Czas spędzony w Dubaju oraz Oslo minął nam całkiem szybko, podobnie jak wcześniejsza wizyta w Los Angeles. Bawiliśmy się niesamowicie jeżdżąc na wielbłądach, szalejąc samochodami po pustyni, pływając w szklanym basenie na skraju wieżowca, czy odbywając wędrówki po wzniesieniach chłodnej Norwegii oraz relaksując się w jacuzzi. Niestety, po opuszczeniu Ameryki nie mogliśmy już tak otwarcie odnosić się z naszym związkiem. Różnie musieliśmy się zachowywać, czasem utrzymując dość spory dystans od siebie wśród obcych ludzi, a całkowicie swobodnymi będąc jedynie za zamkniętymi drzwiami pokoju, gdzie naprawdę cieszyliśmy się sobą.
Oczywiście nie obyło się od małego kręcenia nosem, bo wcześniej zarezerwowane miejsca noclegowe trochę nie sprzyjały naszej obecnej relacji. No ale skąd miałem wiedzieć, że w trakcie tej wycieczki zostaniemy z Min'em parą i przyda nam się jedno dwuosobowe łóżko, zamiast dwóch jedynek? Całe szczęście, że te łóżka były całkiem szerokie, przez co jedno było zawsze nieużywane, bo zasypiałem w ramionach mojego chłopaka.
Na szczęście po przyjeździe do Paryża udało się trochę zmienić rezerwację i dostaliśmy upragniony pokój w pięciogwiazdkowym hotelu. W tym mieście, na wcześniejsze życzenie Sugi mieliśmy być najdłużej, dlatego z myślą o nim postawiłem na najwyższe standardy. Co ciekawe, mężczyzna zdawał się mieć już wcześniej zaplanowane to wszystko, co miało się wydarzyć w tym mieście. Całkowicie musiałem zrezygnować z moich planów wycieczkowych, bo Yoongi osobiście wybierał codziennie rano miejsca, które mieliśmy odwiedzić. Ja tylko grzecznie za nim podążałem, poznając Paryż od zupełnie innej, romantyczniejszej strony niż ta podawana w przewodnikach.
Wszystko było piękne i niesamowite. Zwiedzanie, wspólne kąpiele, kolacje przy świecach, przytulanie się i powolne pocałunki w łóżku. Niczym w jakiejś komedii romantycznej stworzonej ku uciesze wszystkich kobiet na świeci. No, z tym, że w wersji yaoi. Na tym idealnym obrazku była jednak jedna rysa, która zakłócała całą kompozycję, a mi nie dawała spokoju.
Czwartego dnia w Paryżu siedziałem wieczorem po kolacji przy stoliku w pokoju i przeglądałem wiadomości w telefonie, by móc zorientować się, czy nic złego nie działo się w naszej ojczyźnie, a przede wszystkim, czy nie wybuchł żaden skandal z udziałem przedstawicieli Big Hit, bo Yoongi by mi chyba zszedł na zawał, z miejsca osiwiał, ewentualnie natychmiast zapakowałby tyłek w najbliższy samolot i wrócił tam wszystko odkręcać.
Suga w tym czasie wybrał się na spacer, z którego ja musiałem zrezygnować. Nie żebym nie miał ochoty na wspólne spędzanie z nim czasu, ale podczas wędrówki po Oslo poślizgnąłem się i trochę ucierpiała na tym moja kostka. A że przez ostatnie dni dość sporo się ruszaliśmy, nie chciałem jej niepotrzebnie przeciążać. Dlatego zdecydowałem się na samotne spędzenie godziny, by Yoongi mógł w spokoju porobić trochę zdjęć wieczornego Paryża. Przy okazji rozmyślałem nad niezrozumiałym dla mnie tematem..
W końcu, gdy mój ukochany wrócił, poszedł wziąć prysznic, a ja przeniosłem się z fotela na łóżko, oglądając w aparacie fotografie, jakie wykonał starszy. Bardziej jednak moja uwaga nadal zostawały w poprzednim monologu myśli. Uznałem, że nie zasnę dzisiaj spokojnie, dopóki nie wyjaśnię tej kwestii. A odpowiedzi mógł mi udzielić tylko i wyłącznie Yoongi.
Na jego powrót nie musiałem długo czekać. Zjawił się przy mnie z nadal wilgotnymi włosami. Przez ostatnie dni cieszyłem się jego niedbałym wyglądem, dzięki któremu bardziej przypominał mojego Sugę, a nie poukładanego CEO, u którego każdy pojedynczy włos miał swoje miejsce. Przejechałem po tej blond czuprynie, powoli przenosząc się na jego ciało, co nie zaskakiwało już mężczyzny. Lubiłem kłaść się na nim na chwilę i tak po prostu patrzeć mu w oczy. Dzisiaj jednak chciałem wykorzystać tę bliskość do przekazania mu swoich myśli. Jednak najpierw poprzedziłem je pocałunkiem, który miał wywołać burzę w głowie Min'a, a tym samym trochę go skołować. Całowałem go z pasją, wkładając w to całe serce, by dać jak najwięcej przyjemności mojemu chłopakowi, a przy okazji i sobie. Przerwałem to bardzo niechętnie, ale teraz było coś ważniejszego do załatwienia.
- Nie jestem w stanie zrozumieć twojego sposobu myślenia hyung - zdradziłem mu na wstępie, bawiąc się pasemkiem, które jutro będzie pewnie uroczym loczkiem po tej dawce dręczenia. - Znamy się prawie dwadzieścia lat. Kochamy się od dawna. Nie jesteśmy nastolatkami, którzy boją się, że coś może się stać. Nie ciąży na nas nawet żadne widom tego, że przez przypadek moglibyśmy... się rozmnożyć. Nie weźmiemy ślubu, więc do nocy poślubnej też raczej nie czekamy. A mimo tego nadal jesteś na tyle cierpliwy hyung, by leżeć sobie spokojnie w łóżku obok mnie i nic z tym nie zrobić.
Przeniosłem się z powrotem na materac, gdy stwierdziłem, że już wystarczająco go zaskoczyłem tymi wnioskami oraz gwałtownym pocałunkiem. Mogłem spokojnie kontynuować mój wywód.
- Obiecałeś mi hyung, że nie będziemy się spieszyć. I ja to szanuję. Ale chcę wiedzieć, na co czekamy. Pragnę cię hyung. Kocham cię i chciałbym już to z tobą zrobić. Tęsknię za tym wyjątkowym dotykiem, który mi kiedy podarowałeś. Nawet zacząłem podejrzewać, że cię nie pociągam, ale za często czuję twój dotyk na moim ciele, by uważać tę obawę za sensowną.
Powoli wsunąłem dłoń pod koszulkę Yoongi'ego, przysuwając się tak, że moje usta znalazły się tuż przy jego uchu. Kręciłem ręką kółka na brzuchu Min'a.
- Tak bardzo chciałbym cię poczuć w sobie. Jęczeć tylko dla ciebie. Widzieć znów ten seksowny uśmiech. Padać ze zmęczenia, gdy już ze mną skończysz.
Przygryzłem płatek, drażniąc go po raz ostatni, po czym odsunąłem się całkowicie, posyłając starszemu jedynie radosny uśmiech, od dawna tak dobrze wyćwiczony.
- No, ale przecież musimy czekać. Także dobranoc hyung - powiedziałem, odwracając się już od niego tyłem i położyłem na mojej części łóżka, przykrywając kocem. Byłem ciekaw, czy to da mu coś do myślenia i usłyszę jakąś odpowiedź na moje pytania, czy nadal będę musiał żyć w niewiedzy. A to już zaczynało mnie męczyć. Zwłaszcza, że nadal bywałem zazdrosny o Taeyong'a, do czego nigdy się nie przyznam. Jego potrafił wziąć wszędzie, aby tylko się zabawić. Mnie, swojego chłopaka, cały czas ma na wyciągnięcie ręka. A gdy ja myślę, że może tej nocy coś będzie, on kończy to słowami "dobranoc kochanie". No jak ja mam żyć spokojnie?!
Yoongi
Na kolejne zaliczone lokacje nie mogłem już narzekać. Nic nie męczyło moich potrzebujących wygody pleców, a przyjaciele młodszego nie nachodzili nas na każdym kroku, co dawało mi w końcu wiele możliwości. Mogłem na spokojnie zaplanować wszystkie miejsca do odwiedzenia i nikt nie psuł mi ustalonego rozkładu dnia. Hoseok'owi nie przyznałem się do tego jak bardzo przeszkadzała mi jego przyjaciółka, bo chociaż była miła to dwóm Jungom nie potrafiłbym na wszystko pozwalać i ulegać przy prawie każdej prośbie lub rozkazie.
Mimo wszystko Dubaj przywrócił wiele wspomnień. Wspólnych zabaw i zwiedzenia, sesji zdjęciowych oraz kupowania prezentów, które już dawno gdzieś mi zaginęły. Nie pamiętałem dokładnie, co otrzymałem wtedy od Hoseok'a, jednak gdyby to była rzecz materialna na pewno stałaby teraz w honorowym miejscu. Najwyraźniej chłopak postawił na coś praktycznego, dobrze wiedząc, że taki podarunek najbardziej mnie ucieszy.
To właśnie w tamtym okresie pracowałem nad pierwszym mixtape'em, cały czas go udoskonalając, by zadowolić wszystkich fanów i opowiedzieć im swoją historię. A siadając na ciepłym, pustynnym piasku, czy też jadąc wynajętym Jeep'em po wyboistych ścieżkach, potrafiłem szybko powrócić do tamtych uczuć, które odrywały mnie zazwyczaj od wszystkiego, zmuszając do niepotrzebnego skupiania na przeszłości. Dopiero Hoseok był w stanie jakoś mnie po tym rozweselić i ściągnąć z powrotem na ziemię, na nowo ładując baterie, nawet lepiej niż dubajskie słońce.
Podczas tych czterech dni i następnych pięciu w Oslo oprócz spędzania czasu na zwiedzaniu, dopracowywałem cały zaplanowany tydzień w Paryżu, który kojarzyłem jedynie z koncertami i jednym z wyjazdów służbowych. Właśnie dzięki temu nie powracały już do mnie żadne przykre wspomnienia, przez które nie mogłem spełnić obietnicy, złożonej jeszcze w Los Angeles, a której mogłem dotrzymać dopiero we Francji.
Dzieciaki, pozostawione pod skrzydłami managerów oraz dyrektorów, niczym mnie przez ten czas nie zaskakiwały, za co byłem wdzięczny losowi, lubiącemu mieszać w moim idealnie rozplanowanym życiu. Oczywiście otrzymywałem zaproszenia na ich relacje na żywo na V app, z których staraliśmy się z Hoseok'iem korzystać jak najczęściej. Chłopcy często o nas wspominali, mówiąc do swoich Celestials o wyjeździe w podróż poślubną i naszych obietnicach o przywiezieniu nowego członka zespołu, dla którego Seokmin już szykował miejsce w dormie, w końcu godząc się z tą przykrą prawdą porzucenia swojej pozycji maknae i oddania jej w ręce „Yoonseok'a". Byłem naprawdę często męczony tym połączeniem jeszcze za czasów BTS, a teraz nawet OTU zaczęli je przywoływać po tym jednym, niewinnym SMS-ie Hoseok'a, zdradzającym przyszłe imię tego nieistniejącego dziecka. Nie odzywałem się nic na ten temat, wszystko dzielnie znosząc i pozwalając im na takie wygłupy, nawet jeśli wiązało się to z późniejszym dodatkowym dręczeniem mnie „kopiącym dzieckiem" w brzuchu młodszego, co kwitowałem jedynie krótkim komentarzem o pięćdziesięciu procentach szans na dziewczynkę.
Po jednej z niefortunnych przygód w Oslo z uszkodzeniem nogi mojego ukochanego, musiałem zacząć podwójnie się starać, czasami wychodząc z siebie, aby chłopak nie przemęczał się za bardzo. Niektóre plany musiały zostać anulowane właśnie ze względu na stan jego zdrowia, będący obecnie jednym z moich priorytetów. Nie zwiedziliśmy kilku miejsc, ograniczając się do tych najbliżej położonych od hotelu, oczywiście znajdującego się naprzeciwko Wieży Eiffla, na której prawie codziennie jadaliśmy kolacje, ciesząc cudownymi widokami, nawet lepszymi od tych w Dubaju, czy Los Angeles.
Po wypełnieniu połowy ustalonego grafiku na Paryż, w końcu zostałem zmuszony do niechętnego zostawienia ukochanego w hotelu, aby samemu udać się na spacer po okolicach, spożytkowany na zrobienie kilkuset zdjęć pięknemu krajobrazowi. Spieszyłem się, mimo wszystko nie chcąc go zostawiać nawet na minutę, przez co kiedy zorientowałem się, że po przejściu kilku przecznic upłynęła prawie godzina, pędem wracałem z powrotem pod odpowiedni budynek, szybko znajdując się pod drzwiami naszego pokoju, który przekroczyłem z szerokim uśmiechem.
Chłopak zajmował miejsce na fotelu, dlatego po rzuceniu aparatu na łóżko, podszedłem do niego, przyznając się do tęsknoty, pojawiającej się nawet po takim czasie rozłąki, i muskając delikatnie jego usta. A tuż po szybkim prysznicu, zająłem miejsce na naszym łóżku, obejmując go od razu i przyciągając do siebie, aby wtulić twarz w jego szyję, przyglądając się wykonywanej przez młodszego czynności.
Hoseok dość szybko porzucił przeglądanie zdjęć, odkładając mój aparat na szafkę nocną i odwracając się w moją stronę. Posłałem mu uśmiech, nie mogąc powstrzymać swojej dłoni od pogłaskania jego policzka i prób wyczytania z jego oczu, o czym w tej chwili myśli. Już chciałem mu zadać pierwsze pytanie, dopytując o uszkodzoną nogę, kiedy jego usta uniemożliwiły mi wykonanie zamierzonego działania, przeradzając je w namiętny pocałunek. Nie mogłem pozostać bierny w takiej sytuacji, chętnie oddając ową pieszczotę i obejmując jego ciało, by mieć go jak najbliżej siebie. I chociaż mocno mnie tym zaskoczył, moje dłonie same zaczęły wędrówkę po jego plecach, chcąc tak naprawdę wylądować w zapełnienie innym miejscu, o którym w obecnej sytuacji starałem się kompletnie zapomnieć.
Dopiero niespodziewana ucieczka tych cudownych warg, sprowadziła mnie z powrotem na ziemię, niestety jeszcze przez dłuższą chwilę zmuszając do prób opanowania oddechu, podczas wpatrywania w te piękne oczy, którym nie potrafiłem już od dawna niczego odmówić.
Pierwsze słowa młodszego naprawdę mnie zaskoczyły, nawet bardziej, niż poprzedzający je pocałunek. Oczywiście szybko zrozumiałem, co go tak zmartwiło i skłoniło do nietypowych działań, dlatego tuż po ucieczce z moich objęć, przekręciłem głowę w jego stronę, nie przerywając mu i nadal słuchając uważnie całego monologu.
Wylądowanie jego dłoni pod moją koszulką, zmusiło mnie do przeniesienia spojrzenia na sufit i ucieczki myślami do prawdziwych powodów ciągłego przekładania następnego kroku, którymi mimo wszystko nie chciałem go martwić, wybierając najłatwiejsze z możliwych.
Westchnąłem, jak tylko chłopak przykrył się szczelnie kocem, pokazując takim działaniem, że ów temat został właśnie zamknięty. Jednak za dobrze go znałem, od razu przekręcając się na bok i przysuwając do niego, aby objąć jedną ręką, całując w tył głowy.
- Hoseokie... teraz na pewno musimy poczekać, bo nie chcę ryzykować uszkodzenia twojej nogi. A jeśli chodzi o Oslo i Dubaj... boję się, że po tak długim czasie traktowania wszystkich jak swoje zabawki... po tak długim czasie traktowania seksu, jako zwykłe wyładowanie emocji i pozbycie się napięcia, nie będę potrafił powtórzyć tego pięknego zbliżenia, które miałeś okazję już przeżyć... Prawie przez cały czas nie opuszcza to mojego umysłu... - wyznałem, oczywiście tylko połowę wszystkich faktów, chowając na chwilę twarz w jego miękkich włosach, jakby bojąc się kolejnych zarzutów. Mężczyzna niczego mi nie ułatwiał swoim poprzednim dotykiem i prowokującymi słowami, przez które moje krocze już się do niego rwało, kiedy obejmująca go ręka, zacisnęła na kocu, chcąc jakoś odciągnąć umysł od naszej niewinnej pozycji, mogącej szybko przerodzić się w cudowny seks, którego obaj bardzo pragnęliśmy.
Hoseok
Zgodnie z niewypowiedzianym życzeniem, starszy uraczył mnie odpowiedzią na moje pytanie. Wysłuchałem go, uparcie odwrócony tyłem do ukochanego, choć szybko wylądowałem znów w dających bezpieczeństwo ramionach. Przymknąłem oczy, na moment oddając się przyjemności, jaką czerpałem z bliskości starszego.
- Nie wierzę w to hyung - szepnąłem, kładąc dłoń na jego, która otulała mój brzuch. - Nie wierzę i nie uwierzę. Wtedy, gdy byłeś pijany... Każdy by się spodziewał, że w takim stanie nie będziesz patrzył na nic i po prostu mnie przelecisz. A ty robiłeś wszystko tak ostrożnie, delikatnie, jakbym był ze szkła. I myślisz, że teraz, zupełnie na trzeźwo, byłbyś w stanie ot tak po prostu zapomnieć, z kim tu jesteś? A nawet jeśli wolisz właśnie taki seks, brutalny i ostry, to co za różnica? Też tak się zawsze pieprzyłem. Wiem, jaką przyjemność daje takie zbliżenie. Chcę po prostu być z tobą jak najbliżej. Czuć cię całym sobą. Ale skoro ty tego na razie nie chcesz, niezależnie jaki masz powód, to dobrze poczekam.
Coś mi wpadło do głowy, więc odwróciłem się szybko twarzą do starszego, odsuwając trochę, by móc widzieć jego twarz.
- Chyba nie złapałeś jakiegoś syfa od Taeyong'a? - zapytałem ostro, mając szczerą nadzieję na zaprzeczenie tym domysłom, które zaraz na szczęście usłyszałem.
- I całe szczęście, bo bym wtedy rozszarpał tego trainee - mruknąłem, wracając do poprzedniej pozycji, ale tym razem odsunąłem się jeszcze dalej, by być poza zasięgiem rąk starszego.
Już ja bym nogi z dupy mu powyrywał, gdyby Yoongi przez niego na coś zachorował. Zawisłby za gacie z okna mojej sali, osobiście bym tego dopilnował.
- A poza tym hyung - zacząłem, nadal odwrócony do niego tyłem. - Zachowujesz się tak, jakbym co najmniej miał nogę w gipsie. Nic mi się nie stanie. Zresztą ta maść naprawdę pomaga i już praktycznie mnie nie boli, więc jutro kontynuujmy normalny plan i nie skracaj go specjalnie dla mnie. Dobranoc.
Zdawałem sobie sprawę, że zachowywałem się dość oschle i to, co zrobiłem podchodziło pod tak zwanego babskiego focha, bo w rzeczywistości wcale nie byłem zły na Min'a. Po prostu czułem się odrzucony i było mi z tym źle.
Oczywiście kolejna próba objęcia mnie sprawiła, że prawie spadłem z krawędzi łóżka, dając jednoznaczny komunikat Sudze, by zostawił mnie dzisiaj w spokoju. Zasnąłem więc po mojej stronie łóżka, pierwszy raz od wielu dni pozbawiony ramion starszego.
Rano jak zwykle obudziłem się ledwo przytomny, ale tuż obok Yoongi'ego, wtulając się w jego bok. Czułem na policzkach ślady po płynących łzach. Czyżby coś mi się śniło, co wywołało taki efekt?
Podniosłem się, roztrzepując włosy i ziewnąłem potężnie. Spojrzałem na zegarek stojący na szafce nocnej. Siódma rano? Już dawno nie wstałem tak wcześnie. Mój wzrok powędrował na wciąż śpiącego mężczyznę, z którego całkowicie zsunął się koc. Zresztą, było ostatnio tak gorąco, że nie potrzebowaliśmy nawet takiego okrycia.
Nagle do mojego zaspanego umysłu zapukał bardzo głupi i ryzykowny pomysł. Natychmiast się rozbudziłem, szybko zabierając za realizację planu, wciąż formującego się w mojej głowie. Suga podobnie jak ja sypiał w bokserkach i koszulce. No, ja czasem nawet bez górnej garderoby, bo było mi zwyczajnie za gorąco. Ale teraz skupiłem się na bieliźnie chłopaka. Położyłem się tak, jak przed chwilą leżałem, ale jedna z moich dłoni wylądowała na udzie starszego, powoli przesuwając się w górę, bym w każdej chwili mógł się zatrzymać. Na szczęście dla mnie, natura obdarzyła mojego chłopaka twardym snem, z którego ciężko go było wybudzić. Dlatego w końcu moja dłoń wylądowała na tym zakazanym rejonie jego ciała. Zadzierałem głowę, by cały czas kontrolować, czy starszy na pewno się nie obudził, zaczynając jednocześnie delikatny masaż.
Przygryzałem wargę, podekscytowany tą zabawą. Starałem się jednak w ogóle nie skupiać na sobie, by efekt, którego pożądałem nie przeszedł na mnie. I całkiem dobrze mi szło. W pewnym momencie, gdy poczułem pod dłonią twardniejącą męskość, Min wydał z siebie głośniejsze westchnienie, więc na moment zaprzestałem, bojąc się, że zaraz się przebudzi, jednak on zachrapał jedynie, kontynuując swój sen. Wróciłem więc do mojego zajęcia, doprowadzając jego ciało do podniecenia. Zaprzestałem ruchów na moment, układając się wygodniej. Mimo wcześniejszego podekscytowania znów byłem senny, bo jednak przyzwyczaiłem się przez ostatnie dni do dłuższego spania. A to tylko pomagało mi w byciu bardziej przekonywującym. Poczekałem, by zmęczenie zmusiło mnie do ponownego prawie zaśnięcia, a tuż przed tym zacisnąłem mocniej dłoń na kroczu Sugi, przez co zaczerpnął głośno powietrza, chyba ostatecznie się budząc. Dostosowałem mój oddech do takiego, jaki powinienem mieć w czasie snu, ale gdy się poruszył, oderwałem się od niego, świetnie grając obudzenie, które zaraz poparło szczere ziewnięcie.
- Dzień dobry hyung - powiedziałem, przymykając jedno oko, bo w pokoju zrobiło się jaśniej przez nowe promienie słońca, których wcześniej aż tyle nie było. - Musiałem się przytulić do ciebie w czasie snu, przepraszam - mruknąłem, odsuwając się z powrotem na swoją część łóżka. Dopiero wtedy spojrzałem na Yoongi'ego, kierując spojrzenie niżej, na namiocik w jego bokserkach. Mój na szczęście nie był aż tak rzucający się w oczy, bo mimo wszystko kontrolowałem swoje myśli. Wiedziałem, że hyung mnie obserwuje, ale ja nadal patrzyłem w jeden punkt, specjalnie oblizując przy tym wargi.
W sumie, jakby się tak zastanowić, nigdy tego nie robiłem. Ciekawe, jak to jest.
Zgodnie z planem, podniosłem wzrok znów na twarz mojego chłopaka i jak gdyby nigdy nic, odwróciłem się do niego plecami, kładąc na poduszki.
- Możesz się sobą zająć, nie będę ci przeszkadzał - mruknąłem, niby układając się do snu.
Byłem bardzo ciekaw, co w tej sytuacji zrobi starszy. Znając go, to zapewne pójdzie wziąć prysznic, by z pomocą zimnej wody zająć się wywołanym przeze mnie problemem. Nie liczyłem na to, że w ten sposób go zmotywuję do seksu ze mną, to była raczej zemsta, połączona z próbą pokazania Min'owi, co traci ciągłym odtrącaniem mnie.
Czułem, że jest tego jakaś przyczyna, ale wolałem dowiedzieć się o tym od niego, gdy będzie chciał ją w końcu zdradzić, a nie domyślać się głupio i robić aferę bez powodu.
Objąłem poduszkę, przytulając się do niej, nauczony spania w ten sposób i chciałem już wrócić do krainy snów, by odespać jeszcze jakąś godzinkę, no może dwie.
Yoongi
Starałem się opanować, słysząc jego odpowiedzieć, na którą zareagowałem westchnięciem, poprzedzonym rozluźnieniem, aby młodszy nie zobaczył jak mocno zaciskałem dłoń na przykrywającym jego ciału kocu. Jego dotyk w zupełności wystarczył, abym skupił się już tylko i wyłącznie na tym, co ma mi do powiedzenia, a nie na tym co moglibyśmy w tej chwili robić, gdyby nie moje głupie powody.
- Nie, Hoseokie. Nie lubię takiego seksu... i nie jestem takim człowiekiem, przecież mnie dobrze znasz. I tylko przy tobie mogę zamieniać się w tego zwykłego faceta, lubiącego romantyczne bzdety i uszczęśliwianie ukochanej osoby, a nie pieprzenie jej i upokarzanie wraz z przesadną kontrolą i podporządkowaniem, które stosowałem przy Taeyong'u. Ten związek chyba trochę mnie wyniszczył... - Ostatnie zdanie powiedziałem bardziej do siebie, kiedy w końcu dotarła do mnie ta smutna prawda. – Dlatego nie chciałem się spieszyć i po prostu sprawić, by wszystko było piękne, kochanie. Kiedyś... te dziesięć lat temu... nie byłem tak zniszczony i przyzwyczajony do zaspokajania własnych potrzeb w łóżku. Potrafiłem kochać drugą osobę, okazywać jej tylko te pozytywne uczucia. I znów się tego uczę, znów to wszystko przywracam. Nawet jeśli takie zadanie przy tobie okazuje się banalnie łatwe, obawiam się, że z seksem mogłoby być inaczej. Ale... masz rację, istnieje jeszcze inny powód, na którym na razie nie chcę się skupiać.
Pytanie, które padło po moim wywodzie, zmusiło mnie do otwarcia szeroko oczu, nie dowierzając, że młodszy mógł dojść do takich wniosków.
- Każdy z nich przeszedł prawie wszystkie badania i kontrole, a Taeyong to już szczególnie. Poza tym sam często odwiedzam swojego lekarza – wyjaśniłem, uspokajając go tym i jeszcze widząc mały akt zazdrości, oczywiście zinterpretowany na swoją korzyść, by nie widzieć w tym wszystkim wiszącego nade mną „focha".
Próbowałem utrzymać z nim jakikolwiek kontakt cielesny, jednak chłopak tuż po krótkim rozporządzeniu, oznajmującym mi, że jego uszkodzona noga ma nie wpływać na plan naszego tygodnia, uciekł ode mnie, nie pozwalając się objąć. Ponownie westchnąłem, nie chcąc się kłócić i po prostu życząc mu dobranoc. Niestety nie mogłem tak szybko usnąć, myśląc o tym wszystkim i po jakimś czasie decydując się na przysunięcie do niego, jak tylko upewniłem się, że chłopak na pewno śpi. Zamknięcie go w swoich ramionach spowodowało automatyczne wtulenie, które wywołało na mojej twarzy niewielki uśmiech, dość szybko zastąpiony poprzednim smutkiem.
Chyba zaczynam być nadopiekuńczy... Może nie powinienem tyle myśleć, a więcej działać? Szczególnie w tym kierunku?
Dopiero z takimi pytaniami, zaczynającymi dręczyć mój umysł, powoli zapadałem w sen, nie będąc w stanie dłużej utrzymać świadomości po tak męczącym dniu.
Tak jak u większości facetów, moje sny składały się głównie z tych erotycznych, szczególnie kiedy brakowało mi seksu, zastępowanego na razie atrakcjami związanymi ze zwiedzaniem przeróżnych miejsc oraz powrotem do niepotrzebnych przemyśleń. A uczucie, które towarzyszyło mi tuż po przebudzeniu nie było dla mnie nowością.
Przetarłem oczy zaspany, tęskniąc trochę za tym niezwykle wyraźnym dotykiem, sprezentowanym mi przez Hoseok'a w jednym ze snów. Zerknąłem na swoje krocze, widząc, że wpłynęło to aż za bardzo na moje ciało. Jednak dość szybko moje spojrzenie przykuł młodszy również zwieszający wzrok w tamtym miejscu i wykonujący gest, który zaczął mnie rozbudzać w ekspresowym tempie.
Jeszcze raz przetarłem lekko szczypiące oczy, myśląc, że to wszystko nadal jest jakimś snem, ewentualnie młodszy się ze mnie zgrywa, co było całkiem prawdopodobne po tym, jak zakończyliśmy wczorajszy dzień.
- Tylko i wyłącznie Kim Taehyung z całej naszej siódemki od zawsze nadawał się na aktora, Hoseokie – wyszeptałem sennie, starając się zignorować to nagłe podniecenie, którego sprawcą mógł być zarówno ten sen, jak i młodszy, grający przede mną rolę niewinnego chłopaka, który nic nie wie o tajemniczym pojawieniu się tego problemu w moich bokserkach.
Westchnąłem, poprawiając sobie nieco niewygodną bieliznę, by powoli przenieść się na brzeg łóżka i spojrzeć na młodszego raz jeszcze.
- Kochanie, każesz mnie za coś, co nie zależy w pełni ode mnie – dodałem, chowając twarz w dłonie i starając przy tym uspokoić swoje myśli. Nie miałem ochoty oraz siły, aby zamykać się teraz w łazience, a tym bardziej sprawiać, żeby jego intryga się powiodła, choć dokładnie nie wiedziałem, co miało to na celu. Może jednak zmuszenie mnie do zbliżenia?
Dość szybko przywołałem do swojego umysłu obraz tej nowej, brzydkiej asystentki w krótkiej spódniczce, który odciągnął mnie od fantazji o nagim Hoseok'u, wijącym się pode mną i jęczącym przy każdym moim pchnięciu. Niestety po takich wrażeniach już nie mogłem zasnąć, chwytając za aparat, aby udać się na balkon i porobić kilka zdjęć okolicy właśnie o tej porze.
Nie wiedziałem, jak długo będę musiał jeszcze znosić takie obrażanie o brak działania z mojej strony, jednak obiecałem na razie się nie poddawać, wiedząc, że młodszy miał rację, a jego lekko uszkodzona noga dla mojej opiekuńczej natury jest co najmniej poważnym złamaniem. Nie potrafiłbym się w tej chwili przełamać, dlatego nie wracałem już do łóżka, chcąc dać mu trochę czasu, może na przeanalizowanie mojego rozumowania, samemu stwierdzając, że Dubaj i Oslo wcale nie były dobrym pomysłem na wycieczki.
Kiedy już znalazłem się z powrotem w pokoju, chłopaka nie było, a szum wody dochodzący z łazienki pomógł mi go zlokalizować. Wykorzystałem te kilka minut na zrobienie nam herbaty i przygotowanie do wymiany łazienkowej, aby zająć się poranną rutyną.
Poczekałem aż młodszy wyjdzie, a gdy tylko to zrobił, podszedłem do niego, obejmując od boku ramionami i całując jego szyję.
- Nie gniewaj się, słońce moje, bo psujesz mi plany. – Zaśmiałem się, nieco smutno, całując go jeszcze w policzek i już wchodząc do łazienki. Co prawda obstawiałem już wcześniejsze lokacje, jednak nie sądziłem, że wszystkie wspomnienia aż tak mnie przytłoczą, a miasto miłości, jakim był Paryż nadawał się idealnie do pierwszego zbliżenia z ukochanym. Nie podejrzewałem tylko, że mogę spotkać się z takimi poważnymi fochami, które teraz były bliskie popsucia moich planów, ułożonych co prawda na szybko, jednak na pewno zadowalających obydwie strony.
Hoseok
Nim zdążyłem zasnąć, usłyszałem jeszcze kilka słów wypowiedzianych przez Yoongi'ego, które sprawiły, że zrobiło mi się głupio. Zwłaszcza, że nie należałem do osób mściwych, czy chcących wszystkim robić na złość dla własnej uciechy. Dlatego natychmiast pożałowałem tego niesprawiedliwego zagrania, którym się posłużyłem. Chciałem tylko i wyłącznie, by starszy zrozumiał, że boli mnie jego zachowanie, a skończyło się na tym, że to ja byłem tym złym. Niestety moje myślenie obudziło się dużo później niż ciało i wyszło jak wyszło.
Nawet jeśli tego nie chciałem, w mojej głowie ciągle pojawiał się obraz sprzed kilku tygodni, gdy wszedłem do gabinetu CEO, a mój chłopak zabawiał się wtedy ze swoim ukrytym pod biurkiem kochankiem. Czułem się wtedy gorszy od tego trainee, jakbym nie zasługiwał na to, co on dostawał tak łatwo.
Mimo całej frustracji, która rosła we mnie z dnia na dzień, domagając się zaspokojenia, cieszyło mnie, że Yoongi tak podchodzi do naszego związku - wszystko co robił, dawało mi możliwość odczucia, jak wielkim uczuciem mnie darzy. Czasem tylko zaczynałem czuć się jak w klatce, bo w pewnych momentach starszy stanowczo przesadzał z opieką. Dopóki byliśmy przyjaciółmi nie traktował mnie z tą przesadną delikatnością. Nawet pomimo moich czasem dość babskich zachowań, nadal pozostawałem facetem i nie potrzebowałem, by aż tak się mną zajmowano. Wręcz raniło mnie, gdy Min nieświadomie mnie ograniczał. Uznałem jednak, że nasz związek jeszcze był zbyt "świeży", by kłócić się o takie rzeczy. W ogóle nie chciałem się z nim kłócić. Jednak moje plany nie szły w parze z działaniem, co zaprezentowałem chociażby wczoraj wieczorem, czy kilka minut temu.
Niestety, towarzyszyło mi przez cały czas jeszcze jedno uczucie - zwątpienie. W snach nawiedzał mnie obraz kompletnie łamiący moje serce. Śniłem, że wracamy z Sugą z wakacji, a na lotnisku czekają na nas Taeil i Taeyong. Zawsze jestem zmuszony patrzeć, jak mój ukochany odchodzi ze swoim byłym, a ja zostaję z Moon'em, płacząc przy wszystkich i przepraszając go, że nie mogę z nim być, bo kocham kogoś innego. A potem próbuję dogonić starszego, który ostatecznie oznajmia mi, że "przecież między nami nic nie było". Ostatnie, co widzę przed obudzeniem się jest triumfalny uśmiech Lee.
Otworzyłem oczy, gdy usłyszałem kroki i patrzyłem, jak Yoongi wychodzi na balkon ze swoim aparatem. Dobity tymi wszystkimi myślami nie byłem już w stanie znów zasnąć, dlatego ruszyłem do łazienki, by wziąć prysznic. Trochę się przy tym ociągałem, zerkając jeszcze w stronę wyjścia na balkon, na którym Min robił w spokoju zdjęcia. Uśmiechnąłem się łagodnie widząc, że pomimo iż zepsułem mu z rana humor swoim zachowaniem, opanował się i zajął czymś innym.
Stanąłem pod strumieniem zimnej wody, by ugasić trochę wszystkie niepotrzebne myśli i ułożyć sobie, co powinienem powiedzieć starszemu. Dopiero po przemyśleniu każdego zdania, zakręciłem wodę, wycierając się i powoli wychodząc, ubrany w świeże ciuchy, gotów do stanięcia przed wyzwaniami, jakie przyniesie nowy dzień.
Ledwo opuściłem łazienkę, a już poczułem otulające mnie ramiona oraz pocałunek na szyi. Odwróciłem głowę, by móc spojrzeć na mojego ukochanego.
- Przepraszam hyung - szepnąłem, nim zniknął za drzwiami łazienki.
Westchnąłem ciężko, rozglądając się po pokoju. Powinienem spakować potrzebne mi na kolejną wycieczkę rzeczy do torby, dlatego zabrałem się za to, czekając na Min'a. Jak w poprzednie dni, zamówiłem dla nas śniadanie do pokoju, siadając przy stoliku, gdzie czekały na nas kubki z herbatą. Upiłem łyk swojej, a dwie minuty później odebrałem śniadanie od boya. Położyłem świeże rogaliki, dżemy i masło na stoliku, czekając z rozpoczęciem posiłku na przybycie Sugi.
Mój chłopak jak zawsze uwinął się dość szybko z porannym prysznicem, a do śniadania zasiadł z wilgotnymi włosami. Sięgnął po pieczywo, życząc mi smacznego, na co odpowiedziałem mu tym samym, idąc natychmiast w jego ślady.
- Yoongi hyung, przepraszam - zacząłem, bawiąc się łyżeczką do herbaty, szczerze skruszony swoim zachowaniem. - Nie wiem, co się ostatnio ze mną dzieje. Znaczy... Czuję się sfrustrowany. Zwłaszcza, że dręczy mnie jedna sprawa.
Opowiedziałem starszemu mój aktualny koszmar, chcąc mu jak najlepiej naświetlić obraz, jaki siedzi w mojej głowie. Oczywiście wątek o Taeil'u pominąłem, nawet nie wspominając o jego obecności w moich sennych marach.
- Mam wrażenie, że ta jedna osoba ciągle wisi nad naszym związkiem hyung. Rozumiem, że nic do niego nie czujesz, a wasza relacja jest już nieaktualna, ale nie mogę się pozbyć sprzed oczu tamtego feralnego dnia, gdy odwiedziłem twój gabinet. Wiem, że pozbycie się tego dzieciaka z wytwórni nie wchodzi w grę, zresztą nie chcę tego, bo nawet on ze swoimi zdolnościami zasługuje na szansę, by zadebiutować. Ale nie zmienia to faktu, że mi z tym wszystkim ciężko. A co za tym idzie - przychodzą mi do głowy głupie pomysły. Przepraszam cię hyung za wczoraj i dzisiaj. Jestem głupi, wiem...
Ugryzłem kawałek rogalika, uciekając ciągle wzrokiem od szefa, po raz pierwszy czując się, jakbym był pracownikiem, który przyszedł zebrać baty od swojego przełożonego za jakieś przewinienia na stanowisku pracy.
- Nie będę już się zachowywał po szczeniacku, obiecuję. I... I zaczekam. Nie spieszmy się, mamy przecież czas, prawda hyung? - Posłałem mu nieśmiały uśmiech, w końcu podnosząc na niego wzrok. - Zaczekam tak długo, aż uznasz, że możemy to zrobić. A jeśli mogę ci z czymś pomóc hyung, to proszę powiedz mi o tym.
Śniadanie dokończyliśmy w dużo lepszej atmosferze, a zaraz po nim ruszyliśmy na dalsze zwiedzanie miasta. Żar lał się z nieba, było dużo cieplej niż wczoraj, ale trochę nas zahartowało tych kilka dni w upalnym Dubaju, bo nie odczuwaliśmy tego aż tak tragicznie. Oczywiście nie obyło się bez wypiciu kilkunastu shake'ów oraz kilku litrów wody, byśmy mogli normalnie funkcjonować, ale mimo wszystko dzień mogłem spokojnie zaliczyć do udanych. Nauczony, że Yoongi lubi kolekcjonować moje zdjęcia, starałem się już nie zwracać na to uwagi, tak jak kiedyś, gdy wychodziliśmy na sesje lub nagrania w terenie. Zamiast tego również robiłem masę zdjęć mojemu prywatnemu fotografowi, uwieczniając nawet to, jak pobrudził nos lodem za sprawą szturchnięcia przez obcego dziecka, co udało mi się szybko udokumentować i wysłać do naszych OTU jako kolejną wakacyjną pocztówkę, prosząc by to zdjęcie nigdzie nie trafiło, bo i tak już wystarczająco zrobili zamieszanie wokół naszych osób przez swoje nagrania na V app.
Zadowolony ze spokojnego dnia, szedłem obok starszego, w pewnym momencie łącząc nasze małe palce. Posłałem mu szeroki uśmiech, gdy spojrzał na mnie, po czym cofnąłem dłoń wiedząc, że tutaj nie powinniśmy okazywać sobie tak otwarcie uczuć, bo w Paryżu mieliśmy już nie raz okazję spotkać dawne ARMY, które zamieniały z nami kilka słów. Biorąc pod uwagę, że nie interesowały się już naszym życie jak kiedyś, ten widok był dla nich nie lada niespodzianką. Dlatego woleliśmy nie narażać się na niepotrzebne plotki, spokojnie kontynuując zwiedzanie.
Yoongi
Nie przyjmowałem przeprosin młodszego, bo ich po prostu nie potrzebowałem. Rozumiałem go poniekąd, próbując postawić w takiej sytuacji i nie patrzeć tylko na siebie, szczególnie kiedy przy śniadaniu usłyszałem prawdziwy powód jego dzisiejszego smutku.
- Ten dzieciak już nigdy poza pracą nie pojawi się w naszym życiu, Hoseokie. Nie powinieneś mieć takich obaw. Choć gdy wrócimy już do Korei będę musiał na niego uważać, wiedząc, że tak łatwo nie odpuści pozycji, którą mu zapewniałem przez ten romans. Oczywiście spodziewam się intryg i głupiego gadania, za które tym razem od razu go ukażę. Jestem nawet skłonny wyrzucić go z Big Hit, jeśli jakkolwiek będzie ci groził, ewentualnie zrobi coś nierozsądnego z pomocą kolegów swojego ojca... - wyjaśniłem całą tę sytuację, chwytając go tuż po tym za rękę, by pocałować jej grzbiet, uwielbiając okazywać mu takie czułości, wiedząc jak bardzo ich potrzebuje. – Kiedy już wrócimy z naszej podróży przeniesiemy twoje rzeczy do mojej sypialni... i chyba tylko takie zmiany nam wróżę, bo jeśli chodzi o relację, nadal będę cię tak samo kochał, nie mając zamiaru z nikim się tobą dzielić. To samo tyczy się mojej osoby, która od samego początku nie widzi świata poza jednym z choreografów i wie, że jeśli ów choreograf postanowiłby znowu odejść, cały ten świat runąłby w ułamku sekundy.
Na koniec swojego wyznania, brzmiącego bardziej jak scenariusz do jednej z dram, które chyba powinienem zacząć tworzyć, odłożyłem na bok nasze jedzenie, aby zamknąć go w swoich ramionach, obdarowując kilkoma motylimi pocałunkami i zakończyć je jednym dłuższym, poprzedzonym kolejnym „kocham cię".
Miałem nadzieję, że dzięki tym wyznaniom zakończyliśmy ten niewielki spór, którego oczywiście nie miałem mu za złe, naprawdę nie chcąc się kłócić i jak najszybciej wszystko wyjaśnić, powracając do poprzednich relacji. Nie wyobrażałem sobie kolejnej nocy spędzonej z dala od jego ciała, nie mogąc go przytulić, wiedząc, że chowając go w swoich ramionach nie martwiłem się o jego bezpieczeństwo, nawet kiedy teoretycznie w tak dobrze strzeżonych hotelach nie zagrażały nam żadne włamania.
Tuż po śniadaniu poprosiłem młodszego o piętnaście minut na skontaktowanie się z managerem OTU, aby wypytać go o kolejny tydzień promocji, którym nie mogłem się interesować tak jak poprzednimi. Ten urlop miał na celu oderwanie moich myśli od pracy, chociaż na co najmniej kilka dni, dlatego oprócz wysyłania dzieciakom naszych zdjęć, ograniczałem się do wykonania jednego telefonu do ich managera raz na jakiś czas.
Informacja o niepojawianiu się Jungkook'a podczas codziennych nagrań w programach muzycznych, nieco mnie zaskoczyła. Oczywiście na lipcowej gali oraz na dwóch koncertach nasza gwiazdka była obecna, zajmując się swoimi dongsaengami przy okazji wspólnych występów. Jednak zostawienie w spokoju głównego wokalu z OTU naprawdę mnie zaniepokoiło. Jungkook tak łatwo nie odpuszczał, nawet moje groźby na niego nie działały. Chłopak wiedział, że jeśli go wyrzucę, czego nie miałem zamiaru zrobić nigdy w życiu, jedynie strasząc go w ten sposób, SM chętnie go do siebie przyjmie, oczywiście na gorszych warunkach, trzymając przy tym naprawdę krótko. Ten szatan raczej zdawał sobie z tego sprawę, ale chcąc mnie zdenerwować ostatecznie uderzyłby nawet w takie rozwiązania.
Szybko wyrzuciłem to ze swojego umysłu, skupiając się ponownie tylko na wypoczynku, nie pozwalając pracy na zajmowanie mi kolejnych minut tego jakże cennego urlopu z ukochanym. Czy może raczej miesiąca miodowego, który musiałem w końcu zacząć wykorzystywać.
Cały dzień obserwowałem uszkodzoną kończynę młodszego. Oceniałem jej stan, stwierdzając ostatecznie, że chłopak nie ma już z nią większych problemów. Dlatego szybko przeszedłem do swojego planu, układając go kawałek po kawałku i robiąc w tym samym czasie zdjęcia, kiedy Hoseok kroczył tuż obok mnie, zachwycając się pięknem miasta.
Nie byłem najlepszym aktorem, a Taehyung'a przy sobie nie miałem, aby pomógł mi z pierwszym, najważniejszym krokiem, przez co byłem zmuszony porzucić udawanie bólu głowy, wpadając na coś innego.
Nawet nie zwróciłem większej uwagi na nieco upokarzającą mnie sytuację, po prostu śmiejąc się ze zdjęcia, które wykonał młodszy, dość szybko powracając do swoich przemyśleń, by nie przeoczyć choćby jednego błędu w całym moim planie. Specjalnie zaciągnąłem ukochanego na zakupy, sprawiając, że po godzinie byliśmy tak obładowani torbami, by w trybie natychmiastowym skierować się z powrotem do hotelu. Mogłem z niewielkim uśmieszkiem odhaczyć pierwszy punkt wstępnych planów, ciesząc się z gestu wykonanego przez młodszego i przez chwilę patrząc na nasze palce. Pomimo swojego wieku naprawdę lubiłem nawet tak urocze złączenie wspólnie palców, które mogłoby się wydawać gestem przeznaczonym tylko i wyłącznie dla zakochanych nastolatków. Lecz dla zakazanego związku również były idealne.
Po przekroczeniu wejścia do hotelu, użyłem swoich umiejętności nabytych przy denerwującym mnie Jungkook'u, wiecznie ukrywającym wszystkie swoje niedozwolone romanse, sprawnie wyciągając Hoseok'owi telefon z kieszeni, aby przy odbieraniu kart zostawić go na wystającym elemencie lady, uśmiechając się do siebie i odhaczając kolejny punkt.
W windzie starałem się zająć młodszego rozmową, by nie postanowił czasami szukać swojego iPhone'a. A tuż po przekroczeniu progu pokoju, specjalnie wyciągnąłem swoje urządzenie, podłączając je do ładowania i tym samym przypominając Hoseok'owi o jego telefonie, właśnie dzięki owemu działaniu.
Chłopak zaraz zaczął panikować o zgubieniu go, dlatego spokojnie poprosiłem, by przeszedł się na dół, zobaczyć czy nie wypadł mu po drodze. W końcu nasze obładowanie zakupami mogło się do tego przyczynić.
Gdy zniknął już za drzwiami, szybko odszukałem odpowiednie reklamówki wyjmując z nich kilka zakupionych kwiatów, by tak jak przy jego powrocie z Ameryki, rozsypać ich płatki na naszym obecnym posłaniu. Tym razem nie ograniczyłem się do kwiatów, kładąc na szafce zakupiony w cukierni pakuneczek z truskawkami w czekoladzie oraz przygotowując dwie szklanki na szampana bezalkoholowego.
Akurat kiedy młodszy wrócił, stanąłem na środku pokoju, posyłając mu uśmiech z trzymanym napojem.
- Twój mąż znów ściągnął do ciebie wiosnę, ukochana – zacząłem, wskazując jedną ręką na łóżko, zaraz jednak powracając do wyjaśnień związanych z szampanem. – Bezalkoholowy, w trosce o Yoonseok'a – zażartowałem, kręcąc głową i prosząc go o pomoc w otwarciu, aby móc go objąć, umieszczając ręce na jego dłoniach. W pełni pozwoliłem mu na zajęcie się ową czynnością, kiedy moje usta odnalazły tę słodką skórę na jego szyi, pieszcząc ją powoli i czekając na wyciszony huk szampana, po umiejętnym otwarciu, aby zaraz przejść do nalania go do szklanek, zajmując miejsce na łóżku.
Upiliśmy zaledwie łyk tego bąbelkowego napoju, szybko odkładając przeszkadzające nam szkło, bo moje dłonie nie mogły się doczekać powolnego przeniesienia młodszego do pozycji leżącej, pozwalając palcom na tworzenie niewidzialnej ścieżki od samego ucha młodszego, przez jego szyję, by skończyć ją na pierwszym guziku koszuli, powoli go odpinając i patrząc przy tym w te piękne oczy.
- Chyba jednak odpuszczę jeden punkt ze swojego planu, bo nie jestem w stanie niepotrzebnie tego przedłużać – wyszeptałem, zmuszając kolejne guziki na osłanianie jego ciała, przysuwając się jeszcze bliżej, aby powrócić ustami na jego szyję, obchodząc się z nią naprawdę delikatnie, by zaznać gry wstępnej, której nie fundowałem jeszcze żadnemu swojemu kochankowi, właśnie tak wyobrażając sobie nasze pierwsze zbliżenie z Hoseok'iem.
Hoseok
Po ciężkim dniu, który zafundował mi Yoongi, nie mogłem narzekać na ponowne oszczędzanie mnie, dzięki czemu czułem się dużo lepiej. Przyzwyczajony już do wysiłku, świetnie się odnajdywałem w tak intensywnym zwiedzaniu, w dodatku zakończonym zakupami. Co prawda namawiałem starszego, by nie kupować tyle, ale on uparł się, że dodatkowa walizka z ubraniami nie jest żadnym problemem.
W tamtym momencie przypomniała mi się jego poranna uwaga odnośnie przeniesienia moich rzeczy do jego pokoju. Przez tę myśl wróciłem do hotelu z głową w chmurach, kompletnie nie zwracając uwagi na otoczenie. I to był chyba mój błąd, bo gdy już dotarliśmy na miejsce i zobaczyłem, jak Min podłącza do ładowania telefon, zorientowałem się, że swojego już nie czuję w kieszeni.
- Hyung, nie ma mojego iPhone'a! - krzyknąłem spanikowany, zaczynając szybko przetrząsać swoje torby z zakupami, bo może akurat gdzieś tam się zapodział.
Za radą Yoongi'ego wybiegłem z naszego pokoju, szukając mojej własności gdzieś po drodze. Utrata telefonu nie byłaby dla mnie niczym strasznym, gdyby nie fakt, że był on pełen zdjęć moich i Yoongi'ego. A także Taeil'a, których nie zdążyłem pokasować. Zresztą nawet nie miałem na to ochoty. Obawiałem się, że urządzenie mogłoby wpaść w niepowołane ręce. Przewrażliwienie z czasów BTS mi pozostało.
Całe szczęście komórka znalazła się w recepcji, gdzie przemiła pani z obsługi oddała mi ją zaraz po tym, jak wyjaśniłem jej, co mi zginęło. Chyba powinienem przestać nosić telefon w tylnej kieszeni spodni, bo to się mogło dużo gorzej skończyć.
Wróciłem do pokoju, pozwalając sobie na lekkie ociąganie się. Hyung powinien iść już się umyć, więc nie było co się spieszyć. Po takich intensywnych dniach, jak dzisiejszy, woleliśmy brać osobno szybkie prysznice, by jak najszybciej wylądować w łóżku.
Właśnie... W łóżku...
Szybko odrzuciłem od siebie tę myśl, nie chcąc wracać do tego, co było wczoraj. Yoongi mi przecież wyjaśnił tyle, ile mógł, więc nie było powodów, bym stroił fochy. Zresztą, czy naprawdę seks był aż taki istotny? Nie dość mi udowadniał, jak bardzo jestem dla niego ważny?
Z postanowieniem o zaprzestanie przejmowaniem się głupotami, przekroczyłem próg naszego pokoju i aż mnie zamurowało. Przetarłem oczy nie dowierzając temu, co widzę. Albo śnię albo mam omamy. Nawet się uszczypnąłem, by to sprawdzić.
Yoongi czekał na mnie z butelką szampana. Ozdoba na łóżku natychmiast skojarzyła mi się z moim pierwszym dniem pobytu w mieszkaniu Sugi. Z niedowierzaniem patrzyłem także na miseczkę z truskawkami w czekoladzie.
W końcu przeniosłem spojrzenie na starszego, który wrócił do naszego żartu z Persefoną i Hadesem, dodając jeszcze ten o naszym nieistniejącym dziecku. Zaśmiałem się krótko, szczerze rozbawiony, jednak wzruszenie wzięło nade mną górę. Jak ja mogłem choć przez chwilę wątpić, że nie jestem dla niego najważniejszy?
Gdy tylko starszy poprosił o pomoc z otwarciem butelki, podszedłem do niego, lądując przy okazji w ramionach Min'a. Bez problemu poradziłem sobie z korkiem znając tajemnicę szybkiego i bezbałaganowego otwierania tego rodzaju trunku, co do tej pory nie opanował Yoongi, zawsze tworząc fontannę. Zresztą, biorąc pod uwagę, jak miło mi przy tym pomagał, stwierdzałem, że mogę otwierać szampany zawodowo, byle nadal tak przyjemnie pieścił moją szyję.
Na chwilę musieliśmy przerwać te pieszczoty, by przenieść się na łóżko i wziąć do ręki kieliszki. Nie dane mi było posmakować dobrze napoju, bo Yoongi odebrał ode mnie szkło i objął mnie ramionami, powoli przenosząc w dół tak, by plecy wygodnie oparły się na materacu. Zaraz po tym poczułem dreszcz przebiegający po ciele, gdy jego palce zaczęły wędrówkę, zakończoną na guziku mojej koszuli. Czułem, jak gorąco uderza w moje podbrzusze, a na policzki wychodzą wypieki, gdy kolejne zapięcia odsłaniały moje ciało. W momencie, w którym do akcji weszły jeszcze usta mężczyzny, pieszczące moją szyję, tak wrażliwą na dotyk, aż się wygiąłem w delikatnym łuku, prosząc o więcej tego dotyku. Czułem, że Yoongi pozwoli mi tej nocy doznać fizycznie, jak bardzo mnie kocha.
Wsunąłem dłonie pod koszulę Sugi, by móc badać skórę jego pleców. Drapałem je delikatnie, starając się opanować wszystkie jęki, które próbowały się wyrwać z moich ust, gdy znalazł wrażliwsze miejsce.
- Niżej Yoongi... Proszę... - szepnąłem, kiedy kolejne westchnienie uleciało z płuc. Jednak, gdy zęby Min'a delikatnie zaznaczyły skórę na moim obojczyku, nie byłem w stanie już pohamować przeciągłego jęku.
Wierciłem się pod ciałem starszego, nie mogąc sobie poradzić z ogromem zbierających się we mnie uczuć. Często prosiłem o powrót jego ust do moich, domagając się pocałunków. Starałem się nie być bierny, dając mu przyjemność za sprawą dotyku moich dłoni, czasem unosząc biodra, by móc się o niego otrzeć, zwłaszcza w momentach, gdy mnie całował. Dzięki temu podniecałem się jeszcze szybciej, a westchnienia prosto w usta starszego miło znikały, ukryte miedzy kolejnymi pieszczotami.
Yoongi
Na liście stworzonej na potrzeby pierwszego tak wyjątkowego dla mnie zbliżenia z osobą, którą kocham już naprawdę długo, powoli odhaczałem kolejne punkty. Działanie według planu leżało w mojej naturze. Nawet w takich momentach.
Chaotyczne pocałunki, szybkie pozbywanie się wszystkich ubrań, by przejść jak najszybciej do zaspokojenia żądzy, nie istniało przy Hoseok'u. Właśnie do takich zbliżeń przyzwyczaiłem swój umysł i ciało, w ostatnim okresie wręcz wmawiając sobie, że tylko coś podobnego mnie kręci. Dopiero powrót młodszego do Korei przypomniał mi o tej drugiej, wypartej naturze, szybko przywróconej u jego boku. Już w Los Angeles całkowicie wyzbyłem się tego głupiego myślenia, wiedząc, że powinienem zacząć to traktować jak przykrą przeszłość, lekkie zbłądzenie, po którym ten wiecznie wesoły mężczyzna pomógł mi odnaleźć ponownie samego siebie, właśnie podczas naszej podróży. Byłem pewien, że po powrocie do Korei cały mój restrykcyjny system ulegnie kolejnym zmianom. Szczególnie po obecności Hoseok'a na wszelkich zebraniach, na których pozwolę młodszemu kontrolować moje decyzje, czasami nie najlepiej wpływające na dobro firmy. W końcu żona jako prawa ręka sprawdza się na wielu płaszczyznach, nie tylko tej zawodowej.
Nie mogłem się napatrzeć na te zarumienione policzki, czując jak ciało młodszego z każdą chwilą zwiększa swoją temperaturę. Szczególnie kiedy moje palce pozbyły się już wszystkich zabezpieczeń, uniemożliwiających mi odsłonięcie jego torsu. Chętnie badałem jego skórę samymi opuszkami, nie przestając pieścić proszącej się o pocałunki i tak bardzo kuszącej mnie szyi.
Już przy pierwszym naznaczeniu moich pleców przez paznokcie młodszego, nie mogłem się powstrzymać od nieco mniej delikatnego zagrania, jakim było przygryzienie jego obojczyka. Jedna z moich dłoni zjechała tuż po tym aż na jego biodro, powoli przemieszczając się na pośladek, aby móc na nim zacisnąć i wywołać szybkie oderwanie ust od jego ciała.
- Pragnę cię, Hoseokie – wyszeptałem nieco zachrypniętym głosem, prosto w jego ucho, czując jak pod wpływem tego wyznania, wyrywa się do moich ramion, pragnąć jeszcze więcej dotyku.
Tym razem przeszedłem nad jego ciało, złączając już nasze usta w pocałunku i unosząc go do góry, aby pozbyć się do końca jego koszuli, zaraz zabierając już za swoją. Młodszy postanowił pomóc mi w tym rozbieraniu, chociaż jego ręce lekko drżały, kiedy moje wargi pieściły w tym czasie te najwrażliwsze miejsca na jego szyi.
- Kocham cię, słońce, dlatego tak długo z tym zwlekałem... a Dubaj i Oslo zmusiły mnie do ponownego skupienia tylko na przeszłości... Wiedziałem, że dopiero tutaj będę w stanie o tym zapomnieć, pokazując ci, ile dla mnie znaczysz – wyjaśniłem, wykorzystując sytuację może trochę mało sprzyjającą takim wyznaniom, jednak musiałem w końcu pozwolić tym myślom opuścić mój umysł.
Pozbycie się górnej warstwy moich ubrań, pozwoliło mi kontynuować tę grę wstępną, która rozpalała nas z każdą minutą coraz bardziej. Prosiłem młodszego o niehamowanie wszelkich odgłosów, zdając sobie sprawę, iż wszystkie ściany w pięciogwiazdkowych hotelach są na tyle grube, by nie dotrzeć do sąsiedniego pokoju. Dobrze wiedziałem, że jest to dla niego nowa sytuacja, bo oprócz naszego zbliżenia po pierwszej wygranej i pierwszej poważnej imprezie w dormie, których niestety nie pamiętam, nie miał okazji znaleźć się w roli pasywa. Dlatego chciałem mu pokazać, jak dużo przyjemności odnajdzie właśnie w moich ramionach.
Zakupione truskawki, maczane w prawie nietkniętym szampanie, tworzyły mokre ścieżki na jego klatce piersiowej i brzuchu, wyznaczając tym samym ścieżkę, którą później kroczył mój język, chętnie zatrzymując się o kilka sekund dłużej przy tych wrażliwszych miejscach, jak sutki czy podbrzusze, tuż przy gumce od bokserek.
Chętnie patrzyłem na reakcje jego ciała pod wpływem mojego dotyku oraz pocałunków, dlatego dopiero po dłuższym czasie uznałem, że mogę powoli przejść do dolnych rejonów młodszego. Oczywiście nie potrafiłem zedrzeć z niego reszty ubrań, nawet jeśli już dawno mój członek domagał się uwagi, wręcz błagając o przejście do działania. Zdjęcie jego spodni oraz bielizny wiązało się jedynie z kolejnymi długimi minutami delikatnych przygotowań, pomieszanych z pocałunkiem oraz powrotem na jego szyję. Szeptałem mu komplementy, które same wyrywały się z moich ust, chwaląc nie tylko piękny uśmiech, słodkie wargi oraz kuszące ciało, a również te magiczne oczy, wpatrujące się we mnie z miłością, którą w pełni oddawałem.
Początkowy ból, wywołany wejściem w młodszego, zmuszającym mnie do chwilowego zapowietrzenia, przez uczucia, z którymi jeszcze nigdy się nie spotkałem podczas zbliżenia z drugim człowiekiem, szybko przywrócił mnie z powrotem na ziemię. Przepraszałem go, ponownie złączając nasze wargi, aby jakoś zrekompensować te pierwsze nieprzyjemne minuty. Poruszałem się w nim naprawdę powoli, nie mogąc nacieszyć tą bliskością i wyznając mu przy tym miłość kolejne setki razy. A kiedy odnalazłem jego czuły punkt, pozwoliłem sobie złączyć nasze dłonie, kładąc je na pościeli, tuż przy jego głowie, by zaznać prawdziwego, tego magicznego i namiętnego seksu, który od zawsze zastępowałem zwykłym pieprzeniem, mającym na celu pozbycie się ze mnie całego napięcia. Jednak tym razem nie patrzyłem na swoje potrzeby, chętnie kierując się prośbami Hoseok'a o więcej pocałunków na szyi, czy też jego ustach, cierpliwie czekając na propozycję przyspieszenia, po której i tak nie przestałem obserwować jego twarzy, wsłuchując się w głośniejsze jęki i przypatrując przymkniętym oczom wraz z rozchylonymi wargami.
- Jesteś tak cholernie seksowny, kochanie... Proszę, chcę słyszeć swoje imię... Chcę, żebyś doszedł wypowiadając je bez zbędnych honoryfikacji. – Tylko na takie słowa było mnie stać, bo po kilku kolejnych, precyzyjnych pchnięciach, z moich ust wylatywały już tylko ciche pomruki.
Rozkoszowałem się nie tylko samymi doznaniami, ale i spełnioną prośbą, bo oprócz jęków, spomiędzy ust młodszego słyszałem również swoje imię, co od zawsze wplatałem w każde zbliżenie, zazwyczaj każąc partnerom po prostu je krzyczeć i najczęściej błagać przy tym o dojście. Jednak Hoseokie, jako mój ukochany, nie był do tego przymuszony. Oczywiście nie kazałem mu również o nic mnie błagać, patrząc po prostu w te przymrużone oczy, które wraz z zaciśnięciem jego mięśni na moim penisie, zniknęły mi z zasięgu wzroku, kiedy jego głowa odchyliła się do tyłu, a ciało wygięło w łuk. Taki widok i jeszcze jedno ostatnie pchnięcie wystarczyły, abym doszedł tuż po nim.
- Kocham cię, Hoseokie, kocham cię, jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało.
Może takie wyznanie wydawało się całkowicie przereklamowane, szczególnie podczas seksu, jednak przez te wszystkie lata, przez to co razem przeszliśmy, nie było dnia, w którym bym o nim nie pomyślał, wiedząc, że kiedy już zobaczę jego uśmiech, wszystkie zmartwienia na chwilę mnie opuszczą, odstępując miejsce radości z posiadania u swojego boku tak wyjątkowego człowieka.
- Nie oddam cię nikomu. Nigdy – wyszeptałem jeszcze, kiedy już znalazłem się obok niego, uspokajając oddech i przytulając go do siebie. Złożyłem na jego twarzy jeszcze kilkadziesiąt pocałunków, przy każdym wypowiadając kolejne komplementy. Na razie ignorowałem zmęczenie, aby okazać mu jak najwięcej czułości po naszym pierwszym, tak pięknym seksie.
- Moje cudowne słońce. – Przy ostatnim pocałunku, zakończonym na ustach, przyciągnąłem go jeszcze bliżej siebie, obejmując jedną ręką, kiedy druga pochwyciła materiał pokrywający łóżko, zarzucając go na nasze nagie ciała. – Dobranoc, kochanie – wymruczałem jeszcze, głaszcząc delikatnie jego ramię i czując, że zarówno on, jak i ja powoli zasypiamy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top