12
Hoseok
Zagrania Yoongi'ego nie robiły na mnie wrażenia. Chociaż nie, to złe określenie. Działał na mnie cholernie, ale nie peszyło mnie to, że zbliżył się do wanny i sprowokował dłonią, która znalazła się niebezpiecznie blisko mojego krocza. Może i moje policzki zarumieniły się lekko, ale było to spowodowane głównie w naszych relacjach. Nagość nie była już tak obojętna jak jeszcze kilka godzin temu. Nadal byłbym w stanie rozebrać się przy nim ze wszystkiego, ale teraz miałem świadomość, że to w jakiś sposób na niego wpływa, że moje ciało coś dla niego znaczy.
Przygryzłem wargę, posyłając mu lekki uśmiech, gdy delikatne palce błądziły pod wodą po mojej skórze, a te kuszące wargi znalazły się na wyciągnięcie. Ale nie chciałem zrobić pierwszego kroku. Choć nic nie było między nami ustalone, to ja już wiedziałem, że moja rola w tym związku będzie tą uległą i słabszą. To było dla mnie oczywiste, w końcu starszy od zawsze się mną opiekował, dawał poczucie bezpieczeństwa. Był moim Hadesem, ale nie porwał mnie do piekła. Wszedłem do niego dobrowolnie, rzucając mu się w ramiona.
Patrzyłem jak starszy wstaje i nie tracąc ze mną kontaktu wzrokowego, ściąga z siebie najpierw koszulkę, a potem spodnie, składając je w zgrabną kostkę. Zostały mu już tylko czarne bokserki.
Uwaga, którą mnie obdarował trochę mnie zaskoczyła, bo tak się zagapiłem na ciało, które przeszło całkowitą metamorfozę, że dopiero teraz poczułem wypieki na twarzy. Nie były one oznaką zawstydzenia. Bardziej ekscytacji, która nie opuszczała mojej świadomości.
- Ten blady księżyc wywołuje burzę słoneczną - stwierdziłem z łobuzerskim uśmiechem, przejeżdżając dłonią po jego pośladku, gdy wchodził do wanny.
Suga rozsiadł się, opierając o ściankę, a ja z miłą chęcią wylądowałem przed nim, znajdując sobie wygodne miejsce na jego torsie. Było mi naprawdę ciepło, nie tylko przez wzgląd na wciąż wysoką temperaturę wody, ale także otaczające mnie ramiona. Uraczony taką dawką przyjemności, odwróciłem głowę i spojrzałem w ciemne oczy. Przyjemny dotyk na brzuchu wyrywał spomiędzy moich warg westchnienia, a pocałunki, którymi mnie przed chwilą obdarowywał, zostawiły miłe uczucie na szyi. Też chciałem go obejmować, dlatego przekręciłem się na bok, wsuwając rękę w szczelinę między jego dolną częścią pleców, a ścianką wanny. Przymknąłem oczy wtulając głowę w zagłębienie jego szyi, wsuwając się przy tym niżej, w końcu nawet siedząc byłem troszkę wyższy od niego.
Trwaliśmy tak w ciszy, delektując się swoją bliskością. Niby nie było to nic niezwykłego, w końcu nie raz miałem okazję lądować w tych ramionach. Ale odkryłem, że każda taka mała przyjemność dawała mi bardzo dużo radości.
Woda stygła szybciej, niż bym sobie życzył, więc musiałem w końcu opuścić wygodne ramiona.
- Czas, by żonka trochę się tobą zaopiekowała - stwierdziłem radośnie i cmoknąłem go szybko w policzek.
Odstawione przez Yoongi'ego kosmetyki leżały dość daleko, dlatego musiałem wychylić się z wanny, prezentując mu na chwilę moje pośladki. Z dwoma gąbkami, żelami oraz szamponami, usiadłem ponownie, zabierając się do pracy. Zacząłem od namoczenia głowy Sugi, prosząc go o chwilowe zamknięcie oczu. Uporałem się z tym szybko, nakładając już na palce płyn i powoli przeniosłem go na blond włosy, masując je bardzo powoli. Yoongi widocznie nie chciał być bezczynnie czyszczony, bo złapał moją gąbkę i zaczął myć mój tors. Uśmiechałem się za każdym razem, gdy zamiast szorstkiego materiału, czułem jego palce. Zostawiłem na chwilę mydliny na jego głowie, ułożone w zabawnego irokeza, samemu pozwalając na zmoczenie mi czupryny, która już od dawna nie miała kontaktu z żadną farbą. Gdy obaj mieliśmy już wystarczająco dziwne fryzury, dokończyliśmy mycie naszych ciał. Woda zdążyła całkiem wystygnąć, więc wyciągnąłem korek, nie chcąc narażać nas na przeziębienie. Raz się tak załatwiłem, więcej nie miałem zamiaru powielać tego błędu. Zostaliśmy więc w porcelanie z samymi mydlinami, których pozbyliśmy się oblewając wzajemnie. Widziałem w arsenale Yoongi'ego, że to jeszcze nie koniec jego dbania o siebie, bo miał do nałożenia jakąś odżywkę, więc wyszliśmy z wanny, biorąc w ręce ręczniki. Zaśmiałem się radośnie, gdy widocznie nie spodziewający się takiego zagrania Yoongi skamieniał po tym, jak zarzuciłem mu ręcznik na głowę i szybkimi ruchami suszyłem jego włosy. Gdy znów ujrzałem jego urocze patrzałki, błysnąłem zębami. Podczas gdy on zajął się nakładaniem jakiegoś kosmetyku, ja umyłem zęby i przejechałem dłonią po linii szczęki. Pojawiał się na niej cień zarostu, ale przez tyle lat zabiegów jako idol, nie mogłem się nigdy dorobić prawdziwej brody. Maszynkę używałem raz w miesiącu i to na zaroście, który większość facetów określała mianem "dwudniowego". Zabrałem się za mycie zębów, siedząc na brzegu wanny i przyglądając się z uśmiechem starszemu, który wykonywał tę samą czynność.
Po skończonej wieczornej toalecie, udaliśmy się do sypialni, gdzie w walizce znalazłem moje dresy do spania. Wciągnąłem je na siebie, zakładając również starą koszulkę.
Gdy wyjeżdżałem, w pomieszczeniu znajdowało się piętrowe łóżko, z którego korzystałem razem z Noah'em. Zostało jednak zastąpione jednym zwyczajnym, trochę szerszym od mojego, ale nadal jednoosobowym.
- No to jak hyung? "Papier, kamień, nożyce" o to, kto dzisiaj śpi tutaj, a kto na kanapie? - zapytałem z cwanym uśmiechem, gdy Suga stanął obok mnie, również gotowy do snu. - Ostrzegam, że jest szalenie niewygodna. Musiałem się na niej męczyć przez dwie noce, więc wiem, co mówię.
Sięgnąłem po dłoń mężczyzny i splotłem z nim palce z uśmiechem, mając nadzieję, że spędzimy jednak tę noc razem. Zresztą, nawet, gdyby miał zamiar się ze mną podroczyć i poszedł spać sam, wcisnąłbym mu się na siłę na posłanie. Za długo na niego czekałem, by teraz pozwalać ot tak się odsuwać. Już i tak, gdy miesiąc temu posmakowałem przyjemności dzielenia z nim łoża, musiałem funkcjonować bez tego, zawsze patrząc tęsknie w stronę sypialni, która była dla mnie zamknięta przez relacje, jakie Min'a łączyły z Taeyong'iem, a mnie z Taeil'em. Przez myśl przemknęło mi, że przecież to łóżko dzielił ze swoim kochankiem kilka razy. Na moment odezwała się we mnie zazdrość.
Ciekawe, czy się obrazi, jeśli sprawię, że ten mebel wyląduje w teledysku do remake'u "Fire"...
Yoongi
W relacjach z Hoseok'iem nie potrafiłem być przesadnie władczy i wymagający, chcąc jedynie bliskości z nim, idącego równo z przesadnym romantyzmem, którego młodszy zapewne niedługo zazna. Nie kontrolowałem tego, wiedząc, że mój umysł jakoś to rozgranicza. Taeyong'a traktowałem wyłącznie jak zabawkę, a i tak czasami miałem tego dosyć, po prostu przyzwyczajając się do takiego stanu rzeczy. Mogłem zgrywać groźnego szefa, jednak przy Jung'u byłem sobą – kochającym go hyung'iem, opiekuńczym i zamartwiającym się o najmniejszą głupotę. Nasz związek tylko mi ułatwi dbanie o jego zdrowie i samopoczucie, którego już nigdy nie chciałem zepsuć wyjazdami do jakiegokolwiek kochanka. Wiedziałem, że głównie to po naszym powrocie diametralnie się zmieni. Chłopak mógł być trochę nieufny nawet jeśli chodzi o wyjazdy służbowe, dlatego będę starał się zabierać go ze sobą, w ten sposób otrzymując miłe towarzystwo w podróży, pozbywając się tym samym niepotrzebnej zazdrości.
Swoimi przemyśleniami zacząłem wybiegać mocno w przyszłość, jednak tak działała na mnie ta bliskość z młodszym, obecnie wtulającym się we mnie i pozwalającym zamknąć mój cały świat w swoich ramionach, ewentualnie, aby lepiej dopasować owe określenie do tej wyjątkowej osoby, mógłbym to nazwać "zamykaniem mojego prywatnego słońca w swoich ramionach".
Niezwykle szybko przeszliśmy do czynności, dla którego znaleźliśmy się w tej wannie. Nawet nie zauważyłem, że woda zdążyła nam odrobinę wystygnąć. Czy naprawdę upłynęło aż tyle czasu?
Pozwoliłem młodszemu sięgnąć po przyniesione produkty, odwracając wzrok jak tylko się podniósł. Dobrze wiedziałem, że wykorzysta ten moment, dlatego nie pozwoliłem się sprowokować, kręcąc po prostu głową i uśmiechając do siebie.
Nie byłem przyzwyczajony do interakcji z drugim człowiekiem podczas kąpieli, a tym bardziej do otaczania opieką mojej osoby, nawet przez Hoseok'a, dlatego wysłuchiwałem jego poleceń, jak zwykle zresztą, pozwalając na zajęcie się moimi włosami oraz ciałem, chociaż nie siedziałem przy tym bezczynnie, również starając się oczyszczać skórę młodszego.
Moja wieczorna rutyna jeszcze się niestety nie zakończyła, bo tuż po wytarciu czekała na mnie odżywka oraz standardowe golenie i mycie zębów, a dzielenie tego z ukochanym okazało się niezwykle przyjemne. Nie musiałem w końcu uciekać myślami do pracy, aby jakoś zająć ten czas, wystarczyła mi jego obecność.
Kolejnym problemem okazał się sam wypoczynek. Miałem już zaplanowane kilka godzin siedzenia nad aktywnościami OTU, dlatego mimo wszystko wolałem udać się na kanapę, co ręka chłopaka trochę mi uniemożliwiła, przypominając jak bardzo pragnę kontaktu z nim, choćby tak niewielkiego.
Uśmiechnąłem się do siebie, spuszczając głowę zrezygnowany.
Nie możesz, Yoongi, nie dzisiaj...
- Dam jakoś radę, chcę, żebyś się wyspał. I tak muszę jeszcze chwilę posiedzieć nad moimi obowiązkami CEO, od których nawet na wakacjach nie ucieknę – przyznałem się, całując jego dłoń i patrząc przy tym w oczy. – Idź spać, słońce moje – dodałem, przenosząc dłoń na włosy Jung'a, aby pogładzić je delikatnie, szybko przechodząc z dotykiem na policzek brązowowłosego. – W Dubaju na pewno nie przepuszczę już wspólnego spania – obiecałem, puszczając mu oczko, aby tuż po tym zaprowadzić go na łóżko, kładąc na nim i zajmując na chwilę miejsce obok. Pozwoliłem mu jeszcze schować się w moich ramionach, aby pocałować go w głowę na pożegnanie i niestety życzyć mu już słodkich snów o mnie, po czym chwyciłem swój telefon, wyciągając dodatkowo laptopa i skierowałem się do salonu.
- Nie bądź zły, chcę mieć dla ciebie całe dnie, dlatego muszę to zrobić teraz – wytłumaczyłem się, stając jeszcze na chwilę w progu, by posłać mu ostatni uśmiech, by zaraz po tym uciec już na tę niewygodną kanapę.
Rozstawiłem się, sprzątając ówcześnie wszelkie butelki, by mieć wolną przestrzeń i czysty obszar, tak bardzo mi w tej chwili potrzebny. Chociaż nie, to Hoseok'a bardziej potrzebowałem, wiedząc, że praca nie pozwoli mi spędzić z nim tej nocy choćby nie wiem co.
Urlop... dla mnie raczej nie istnieje takie pojęcie.
Westchnąłem, zabierając się już za odpowiednie pliki, przy okazji kontaktując z managerem OTU, aby ustalić kilka rzeczy, właśnie tak spędzając dobre trzy godziny, zanim mój organizm sam nie zaprotestował, sprawiając, że zasnąłem w dość niewygodnej pozycji, do tego z laptopem na nogach, którego rano już nie posiadałem.
Przetarłem początkowo oczy, sprawdzając gdzie się dokładnie znajduję, co na kanapę mi nie wyglądało, mogąc to stwierdzić już po samej miękkości. Do mojego boku ktoś się przytulał. Po zapachu rozpoznałem, że to moje kochane słońce.
Uśmiechnąłem się, nie mogąc nacieszyć taką pobudką, spowodowaną chyba jakimś snem, ewentualnie kręceniem młodszego. Pogładziłem go po głowie, próbując przyjrzeć jego śpiącej osobie, co w obecnej pozycji było niestety niewykonalne. Wykorzystałem jedynie tak dobrze mi znany nawyk, którego dawno nie używałem, a chcąc posłuchać miłych dla mojego ucha pomruków, zacząłem jeździć palcami, zarówno po jego odkrytej dłoni, jak i głowie oraz szyi, myśląc przy tym nie tylko nad planem dnia, którego do końca nie znałem, wiedząc, że będziemy jedynie zwiedzać Los Angeles, a również zbaczając powoli z tej bezpiecznej ścieżki, zwanej "trzymamy się powolnego rozwijania związku z tak wyjątkowym dla nas człowiekiem" na "chętnie przeszedłbym już do pocałunku, najlepiej kończąc go na seksie, aby posłuchać tych pomruków nawet więcej". Na szczęście szybko się z tego otrząsnąłem, sprawdzając godzinę, wskazującą mi ósmą rano i siedem nieodebranych połączeń wraz z wiadomościami, na które zmuszony byłem jak najszybciej odpisać, obiecując, że oddzwonię do jednego z producentów jak tylko będę mógł. Wysłałem również SMS-a do Jimin'a, prosząc go, aby po pierwszych zajęciach z Taeil'em dał mi o wszystkim znać. Również Jungkook'a nie ominąłem, odpisując na jego prośby o porwanie Nebu, na które nigdy mu nie pozwolę i specjalnie wysyłając kilka podpunktów jego kontaktu, co skończyło się groźbami o przejściu do SM. Nie potrafiłem w tym stanie już zasnąć, czekając po prostu, aż młodszy się obudzi i wyjaśni mi to nagłe przeniesienie.
Hoseok
Odpowiedź Yoongi'ego bardzo mi się nie podobała. Czułem się wręcz rozczarowany takim obrotem spraw. Jego wyjaśnienia starałem się przyjąć spokojnie, dałem się nawet zaprowadzić do łóżka i choć na moment ściągając na nie także starszego.
Obiecałeś mi hyung, że ten wyjazd będzie tylko nasz. Miało w nim nie być miejsca na pracę.
Takie myśli zostawiłem jednak dla siebie, nie chcą się z nim kłócić. Miałem za to swój plan. Przecież już sobie postanowiłem, że dłużej nie mam zamiaru rezygnować z możliwości wspólnego odpoczynku. I nawet jego buziaki nie były w stanie mnie odciągnąć od bojowego nastroju. Patrzyłem, jak kieruje się do wyjścia z sypialni, próbując na koniec jeszcze raz się wytłumaczyć.
Nie chcę, byś poświęcał się dla mnie w ten sposób, hyung...
Odczekałem chwilę, by Suga zdążył już przygotować swoje stanowisko pracy, po czym zabrałem koc spod poduszki, który Noah lubił podkładać pod głowę. Wstałem z łóżka owijając się nim. Chociaż było lato i temperatura na dworze naprawdę podskakiwała do wysokich wartości, to mieszkanie w tej kamienicy dawało wręcz odwrotne uczucia. Było tu naprawdę zimno, co dawało pewien komfort o tej porze roku, ale wolałem jednak owinąć się kawałkiem materiału, niż szczękać zębami.
Otworzyłem drzwi, zamknięte wcześniej przez starszego i usiadłem cicho na podłodze w przejściu. Mężczyzna siedział do mnie tyłem, więc mogłem swobodnie przyglądać się jego sylwetce. Słuchałem jego cichych rozmów telefonicznych, dźwięków klawiatury. W pewnym momencie zacząłem przysypiać, ale wyrwało mnie z tego stanu chrapnięcie. Zaśmiałem się cicho, bo już drugi raz Yoongi zafundował mi taką pobudkę. Podniosłem się z podłogi, dając sobie chwilę, by rozprostować kości i podszedłem do Sugi. Delikatnie zabrałem mu laptop, który wyświetlał dokument z grafikiem OTU i uśpiłem go, zostawiając na stoliku. Przeniesienie starszego do sypialni nie było trudne, w dodatku jego kamienny sen pozwolił mi na manewrowanie nim do woli. Ułożyłem go wygodnie przy ścianie, zajmują zostawioną połowę łóżka.
- Nie zostawiaj mnie hyung - szepnąłem, gładząc jego policzek. - Chcę być już zawsze blisko ciebie.
Nie musiałem się do niego przytulać, bo wiedziałem, że w czasie snu i tak go odnajdę. Zasnąłem więc, a ostatnim obrazem, który zarejestrowałem był delikatny uśmiech starszego.
Nim zdążyłem otworzyć oczy, zamruczałem z przyjemności, czują dłonie pieszczące dotykiem moje ciało. Tak, jak podejrzewałem, wtulałem się w starszego, prawie leżąc głową na jego klatce piersiowej. Uniosłem ją trochę, by móc spojrzeć w oczy mojego ukochanego.
- Czyżbyś znowu lunatykował hyung? - zapytałem, udając zaskoczenie. Robiłem to na tyle sztucznie, by starszy bez problemu zrozumiał moje intencje. - Może masz taki radar w głowie, który nakazuje ci zawsze do mnie przychodzić? - zasugerowałem z uśmiechem, ściskając lekko palcami jego nos.
Nim zdążyłem usłyszeć jakikolwiek komentarz, drzwi do pokoju otworzyły się z hukiem, a ja aż podskoczyłem przestraszony na materacu. Odwróciłem się w stronę źródła hałasu. Takie wejście robiła tylko jedna osoba...
- Noah, dawaj mi te dwie dychy! - zawołała radośnie Gloria na nasz widok. - Wiedziałam, że was pokusi, by razem spać. Na pierwszy rzut oka widać, że się kochacie, a wy czubki będziecie mi próbować wmawiać, że nic was nie łączy. Ruszcie te leniwe ogony! Idziemy na plażę!
Glo jak zwykle stwierdziła, że niczyje plany jej nie interesują. Mieliśmy na dzisiaj zaplanowaną wycieczkę do Long Beach, ale kobieta przy śniadaniu uznała, że po pierwsze w tej dziurze nie ma czego szukać, a po drugie jest zbyt piękna pogoda, by marnować ją na łażenie po mieście. A że ten dzień miała wolny, to zamierzała go spędzić ze swoim ukochanym braciszkiem, jej chłopakiem i "tym wypierdkiem, co jej się plącze pod nogami i nie ma jaj, by się w końcu zapytać o wyjście na randkę". Doprawdy, tę dwójkę łączyły naprawdę dziwne relacje, ale oni widocznie czerpali z niej przyjemność.
Na gadaninę Glo wymieniałem jedynie znaczące spojrzenie z Noah'em i posyłałem uśmiech Yoongi'emu, który zdawał się nieźle zbity z tropu takim początkiem dnia. Ja już zdążyłem się przyzwyczaić. Gloria nie pierwszy raz robiła za budzik. Taka już po prostu była.
Po śniadaniu nie zostało nam nic innego, niż spakować potrzebne rzeczy do torby i pojechać "łaciakiem" ciemnoskórej na plażę. Była już dość późna godzina, więc masa ludzi przebywała nad wodą. Jednak nasi znajomi doskonale wiedzieli, gdzie się zatrzymać, by móc w spokoju rozłożyć koc i wylegiwać się na słońcu lub wykąpać bez dzieci chlapiących wodą na prawo i lewo. Amerykanie nauczeni już moimi wcześniejszymi wyjściach z nimi wiedzieli, by zabrać dla mnie parasol, który tym razem bardziej przyda się Yoongi'emu. Nawyk dbania o skórę został w nas i staraliśmy się za bardzo nie opalić, choć moja cera i tak była dużo ciemniejsza od śnieżnobiałego Sugi.
Rozsiedliśmy się w czwórkę na kocach. Nasmarowałem swoją skórę kremem z filtrem, pomagają w tym także starszemu. Glo przyglądała nam się zaciekawiona, słuchając krótkich wymian zdań po koreańsku. Uczyłem ją kilku słów, ale zawsze kończyło się tym, że stwierdzała, iż po angielsku i tak się szybciej dogada.
- Hobi, dlaczego ciągle powtarzasz słowo "hyung"? Co to znaczy? - zapytała nagle, a w jej głosie dało się usłyszeć czystą ciekawość. - To coś jak "kochanie"?
Zaśmiałem się, słysząc jej próbę logicznego przetłumaczenia sobie tego zwrotu.
- "Hyung" oznacza "starszego brata". To taki zwrot grzecznościowy, który jeden chłopak lub mężczyzna używa w stosunku do drugiego. Yoongi hyung jest starszy ode mnie o rok, a że jesteśmy ze sobą blisko, to używam właśnie tego słowa. To tak jakby mój wyraz szacunku do niego.
Przez chwilę zarówno ona, jak i Noah przyglądali nam się marszcząc brwi.
- Nie chciałbym urazić waszej kultury, czy coś, ale to dziwne - stwierdził w końcu mężczyzna. - No bo... wy jesteście razem, tak? To trochę... nietypowe, by nazywać swojego chłopaka "bratem".
Dla osób z innych kręgów kulturowych taka drobnostka mogła faktycznie wydawać się nietypowa, ale mi to kompletnie nie przeszkadzało. Wzruszyłem jedynie ramionami na to i podniosłem się, by iść popływać. Gloria z chęcią dołączyła do mnie, biegnąc w swoim bikini, ledwo zakrywającym to, co powinno. Nieliczni mężczyźni zgromadzeni w pobliżu patrzyli na nią, pożerając wzrokiem. A trzeba przyznać, że było na co popatrzeć.
Dzień spędziliśmy na takim leniwym plażowaniu, w czasie którego naprawdę można było poczuć wakacje. Żadnych telefonów, spotkań, dokumentów. Obiad zjedliśmy w pobliskiej wegetariańskiej knajpce, zostając jeszcze cztery godziny nad morzem. Zdarzyło mi się kilka razy zrobić sobie krótkie drzemki, bo pogoda wprowadzała mnie w stan prawdziwego lenistwa.
Wieczorem nasi znajomi musieli jechać do pracy. Mimo dnia wolnego, dostali nagle telefon, w którym jakaś amerykańska gwiazdeczka oznajmiła, że chce jutro do południa mieć gotowy układ do nowej piosenki. Zaoferowałem moją pomoc, ale bliźniaczka szybko wybiła mi to z głowy, przypominając dobitnie, że jedyne czym mam się martwić to tym, czy mój Yoongi nie przegrzał się na słońcu.
Yoongi
Miły poranek przy Hoseok'u został niezwykle szybko przerwany przez jego nadpobudliwą przyjaciółkę i Noah'a. Nie skomentowałem tego, chociaż obiecałem sobie, że podziękuję później Glorii za tę rozmowę, która na pewno ułatwiła mi wprowadzenie wszelkich zmian między nami.
Mogłem się spodziewać, że ciemnoskóra nie pozwoli nam na realizację naszych dzisiejszych planów. Już przy śniadaniu dowiedzieliśmy się, że dzisiaj idziemy na plażę, chociaż miałem zaplanowane wypożyczenie samochodu i wybranie się tylko w dwójkę do wcześniej ustalonej lokacji. Starałem się pozostać spokojny chociaż nienawidziłem, gdy ktoś psuł mi jakiekolwiek plany, nawet te ustalone tuż po przebudzeniu.
Nie widziałem sensu w niepotrzebnym męczeniu moich włosów poza wytwórnią, w której byłem zmuszony wyglądać przyzwoicie, dlatego niczego poza uczesaniem ich nie robiłem, pozwalając tym samym żyć swoim życiem, czego już od dawna nie doświadczyły, jednak na wakacjach mogłem odejść od niektórych przyzwyczajeń.
Tak jak obiecałem Hoseok'owi, żadnych urządzeń poza telefonem ze sobą nie wziąłem, aby móc w pełni skupić się na młodszym, a nie na pracy. W końcu odkąd stał się moim chłopakiem, to on powinien być priorytetem. Dla OTU będę miał czas w nocy.
Plaża nie należała do moich ulubionych miejsc, szczególnie w porach popołudniowych, kiedy słońce świeciło naprawdę mocno, a ludzi było zdecydowanie za dużo. Przynajmniej teraz, po tych prawie dziesięciu latach od ostatniej wspólnej wizyty w Ameryce, nie mieliśmy problemów z fanami, mogąc paradować w samych krótkich spodenkach, czy też koszulce i spodenkach, tak jak w moim przypadku. Nie chciałem się opalać, głównie ze względu na zdrowie, ukrywając się pod kremami z filtrami i parasolem, by po prostu dotrzymać towarzystwa reszcie i przy okazji pooglądać nadal dobrze zarysowane ciało Hoseok'a.
Akurat w Los Angeles nie musieliśmy się ukrywać ze swoją miłością, dlatego łapałem młodszego za rękę na każdym kroku, chętnie obdarowując go wszelkimi pieszczotami, nie zwracając przy tym uwagi na ludzi, nawet jeśli nielicznym to przeszkadzało.
Gloria jako osoba niepotrafiąca powstrzymać się od komentarzy prawie przy każdej rozmowie, poruszyła również temat naszej kultury. Wiedziałem, że u w ich języku takie zwroty były rzadkością, jedynie w listach okazywali sobie szacunek, gdy na co dzień, nawet w poważnych firmach potrafili zwracać się do siebie bezpośrednio, niekiedy nawet po imieniu, co w przypadku sporych różnic wiekowych w Korei było wręcz niedopuszczalne, przynajmniej dla mnie.
Uważnie obserwowałem reakcję młodszego na słowa ciemnoskórej, na razie nie wypowiadając się na ten temat, nie mając nic do dodania, skoro Hoseok wszystko dobrze wyjaśnił. Nie oznaczało to jednak, że ów wątek tak po prostu opuścił mój umysł. Został tam na następne kilka godzin, prosząc się o analizę i wyciągnięcie jakiegoś wniosku, a najlepiej wprowadzenia w życia tej uwagi Glorii.
Byłem skłonny to zrobić dopiero, gdy wesoła parka zostawiła nas samych, pozwalając w spokoju obejrzeć zachód słońca, by tuż po tym przejść do kontynuowania wcześniej ustalonego planu. Mimo wszystko musiałem wypożyczyć jakiś samochód, abyśmy bez problemu wrócili do mieszkania, gdzie poprosiłem młodszego o przebranie się w coś bardziej eleganckiego, samemu ograniczając się do ciemnej koszuli i szarych spodni, nadrabiając jedynie fryzurą i dobrą budową do takich outfitów.
Lubiłem luksus, ponieważ przez ostatnie kilka lat zdążyłem się do niego przyzwyczaić. Nie narzekałem na warunki, w których obecnie mieszkaliśmy, będąc w stanie jakoś przeżyć niewygodne łóżko, czy też materac, jednak samochodu Glorii nie potrafiłem zaakceptować, sprawiając sobie jeden z tych nowszych roczników Toyoty, by bez problemu poruszać się po Los Angeles oraz jego okolicach.
Hoseokie przygotował się szybciej ode mnie, głównie ze względu na brak przymusu wykonania jeszcze kilku telefonów, aby potwierdzić rezerwację, której dokonałem jeszcze na plaży, w tajemnicy przed młodszym.
Oczywiście nie wybrałem byle jakiej restauracji, z największą ilością gwiazdek. Bardziej zależało mi na ładnym położeniu, a kolacja na dachu wydawała się być najlepszym miejscem na naszą pierwszą, oficjalną randkę.
Uwolnienie się od reszty naprawdę pozwoliło mi w pełni rozkoszować się czasem spędzanym z Jung'iem, szczególnie podczas jazdy samochodem, kiedy mogłem złapać go za rękę, korzystając z automatycznej skrzyni biegów, za którą co prawda nie przepadałem, jednak zarówno tutaj, jak i w moim drugim samochodzie w Korei, były one niezbędne na dłuższe, męczące trasy.
Tuż po dojechaniu na miejsce, przekazałem kluczyki odpowiedniej osobie, łapiąc już za rękę Jung'a, by udać się do uśmiechniętej kobiety, chcącej sprawdzić naszą rezerwację, a następnie kierującej nas do wind.
- Nie wybierałem tego pod względem jakichś gwiazdek, Hoseokie, bo wiem, że za tym nie przepadasz. Mam tylko nadzieję, że zarówno jedzenie, jak i widok cię zachwycą – wyjaśniłem, całując jego rękę i już opuszczając windę, zaraz będąc poprowadzonym do odpowiedniego stolika, odsuwając krzesło młodszemu i dopiero po tym zajmując swoje miejsce.
Wszystkie stoliki – zarówno wewnątrz restauracji, jak i na naszym tarasie, były już pozajmowane. Na szczęście nikt z obecnych nie zwrócił na nas większej uwagi, dlatego mogłem się po prostu cieszyć zarezerwowaniem miejsca na czas, wyciągając telefon tuż po szybkim złożeniu przez nas zamówienia.
- Muszę uwiecznić takie piękne widoki – oznajmiłem młodszemu, nakierowując urządzenie właśnie na niego i robiąc mu kilka zdjęć, po czym uśmiechnąłem się zadowolony, chowając je z powrotem, by złapać go za rękę. – Oprócz kolacji mam jeszcze drugą niespodziankę. Może będę mało oryginalny, ale dzisiaj jest wyjątkowa noc i chcę ją wykorzystać. – Mrugnąłem do niego, zaraz rozpoczynając już temat dzisiejszego wypoczynku na plaży i tego feralnego "okazywania szacunku", wprost oznajmiając, że jeśli młodszy chce, może się do mnie zwracać po prostu po imieniu, ewentualnie mówić "oppa", ale tylko za granicą. Obawiałem się trochę, że ten żart zostanie niezwykle łatwo podłapany przez Hoseok'a, dlatego szybko go wycofałem, skupiając się już tylko na pysznym jedzeniu i swobodnej rozmowie.
Po prawie godzinie w restauracji, wsiedliśmy z powrotem do mojego tymczasowego, ale jakże pięknego samochodu, prawie od razu zawiązując młodszemu oczy, aby jednak sprawić mu tę niespodziankę i przez całą drogę zapewniać, że nie ma się czego bać.
Widok był jeszcze ładniejszy niż w restauracji, bo tutaj, na obrzeżach, z dala od miasta, gdzie chmury nie zasłaniały gwiazd, mogłem łatwo przejść w swój przesadny tryb typowego romantyka, wyprowadzając Hoseok'a z samochodu i kierując nim kilka metrów, aby tuż przed samą barierką, ściągnąć mu opaskę, pokazując całą panoramę miasta.
- Kiedy zobaczysz spadającą gwiazdę, pomyśl życzenie – poprosiłem, przytulając go od tyłu i uśmiechając do siebie, aby zaraz samemu również spojrzeć na niebo, licząc, że jednak szybko jakąś dojrzymy, a ja przejdę do następnego kroku, planowanego przecież już dość długo, wiedząc, że po wylądowaniu w Ameryce natrafimy akurat na taką noc.
Moje modły, składane oczywiście tylko i wyłącznie samemu sobie, zostały niezwykle szybko wysłuchane, a młodszy zaraz wskazał palcem na jedną ze spadających gwiazd, wykonując moją prośbę i prawie od razu będąc odwrócony przodem do mnie. Oparłem jego ciało o barierkę za nami, wpatrując się w tych dwoje pięknych oczu, by już dłużej się nie wahać i po prostu do niego zbliżyć, złączając nasze usta w delikatnym pocałunku, wywołującym we mnie same pozytywne uczucia, których tak bardzo brakowało w moim życiu.
Hoseok
Romantyczny zachód słońca wprowadził mnie w jakiś magiczny stan. Siedzenie przy Yoongi'm na kocu i opieranie się o jego ramię napełniało mnie spokojem. Nie myślałem o niczym innym, tylko o nas. Przed moimi oczami przewijały się wspomnienia, które dzieliłem ze starszym. Doceniałem każdą chwilę, gdy otaczał mnie opieką. Teraz wiedziałem, że były one podyktowane nie tylko obowiązkami, które miał wobec mnie jako hyung, czy przyjaciel. One znaczyły coś więcej, a ja chciałem w to wierzyć całym sercem.
W końcu musieliśmy jednak wrócić do mieszkania. Byłem zdeterminowany do zaciągnięcia dzisiaj Yoongi'ego do łóżka. Znaczy... Nie w tym "specjalny"" sensie! Po prostu chciałem z nim spokojnie zasnąć, choć czułem, że znowu będzie pracować po godzinach. A skoro tak, to podobnie jak wczoraj, miałem zamiar dopilnować, by hyung trafił bezpiecznie na łóżko.
Ten temat musiałem jednak zostawić, bo ledwo znaleźliśmy się w mieszkaniu, a Suga zakomunikował mi, że wychodzimy i mam się elegancko ubrać. No przyznam, że trochę mnie tym rozłożył. Nie wziąłem do walizki nic, co mieściłoby się w definicji słowa "elegancja". Po prostu... nic takiego nie było w planach. Moją walizkę wypełniały letnie rzeczy, nadające się na spacery po mieście, plaży czy pustyni, którą też mieliśmy odwiedzić. Spanikowany rzuciłem się po moją jedyną deskę ratunku - szafę Noah'a. Szczęście w nieszczęściu byliśmy podobnej postury, więc jego ubrania były na mnie dobre. Przez czas, kiedy z nim mieszkałem, kupowaliśmy na spółkę ciuchy, wymienialiśmy nimi, więc wiedziałem, że ma jakąś białą koszulę i spodnie od garnituru na "specjalne okazje", choć nawet na spotkania z gwiazdami, dla których pracował stawiał raczej na wygodę, niż męczenie się pod krawatem. Ubrałem szybko znalezione rzeczy, po czym poprawiłem włosy w łazience. Moja skóra pachniała morzem, ale nie było czasu na szybki prysznic. Pora nie sprzyjała przekładaniu wyjść na dalszą godzinę, a sądząc po stroju, mogło to być nawet ciężkie do zrobienia. Spodziewałem się, że starszy zaplanował wyjście do jakiejś restauracji.
Byłem trochę niepewny tego wyjścia. Jeśli chodzi o upodobania, to w przeciwieństwie do Yoongi'ego nie przepadałem za luksusami. Moje przyzwyczajenia do mobilności i minimalizmu sprawiały, że czasem czułem się źle, nawet w jego mieszkaniu, gdzie też panowały zupełnie przeciwne zasady do moich. Wszystkiego było pełno. Starszy miał całą masę gadżetów, bez których potrafiłem sobie poradzić, w dodatku byle co go nie zadowalało. Wszystko musiało być z najwyższej półki. Nie miałem mu tego za złe. Pamiętam, jak dawno temu opowiadał mi z jakiego środowiska pochodzi. Tuż przed tym, jak dostał się do Big Hit miał spore problemy pieniężne. Niewspierany przez rodziców nastolatek mający tylko marzenia i talent zdołał wybić się na szczyt i pozostać na nim, zmieniając tylko twarze. Dlatego zasłużył na to wszystko, co posiadał. To jednak nie pasowało do mnie. Kiedyś miałem manię kolekcjonowania misiów, ale przenoszenie mojej kolekcji z mieszkania do mieszkania zaczęło być uciążliwe, więc po prostu wylądowały na strychu w domu moich rodziców. Jakoś nie potrafiłem ich sprzedać. Wiązało się z nimi wiele wspomnień, podobnie jak ze spadkiem po BTS. Tak naprawdę nie posiadałem już zbyt wiele, oprócz wielkiej ilości pieniędzy na koncie, z którymi i tak nie miałem co robić oraz tych kilku rzeczy mieszczących się w dwóch walizkach i kartonie. To było trochę smutne. Ale tak właśnie lubiłem żyć.
Tak, jak się na szybko przygotowałem, tak zjawiłem się przed Sugą z szerokim uśmiechem. Starszy wykonywał jeszcze jakieś telefony, więc musiałem poczekać, aż ruszymy znów na parking. W samochodzie starałem się odgonić złe myśli i skupić na ekscytacji. Yoongi zabierał mnie właśnie na randkę. I choć nie raz byłem już na takim spotkaniu, tym razem ekscytowałem się jak dziecko na wiadomość, że Święty Mikołaj przyjdzie szybciej niż zwykle. To uczucie, pomieszane z tremą sprawiło, że związało mi język i nie byłem w stanie nic z siebie wydusić. Dopiero na miejscu, gdy wjechaliśmy na najwyższe piętro wieżowca, gdzie mieściła się restauracja, westchnąłem z zachwytu. Nie lubiłem przepychu, a to miejsce mimo swojej niewątpliwej renomy mieściło się w moich upodobaniach. Jeszcze te zapewnienia Yoongi'ego w windzie... Rozczuliło mnie, gdy zdałem sobie sprawę, że przecież on zna moje przyzwyczajenia, tak samo, jak ja jego i z myślą o mnie wybrał to miejsce. Sam chyba też był z niego zadowolony. Moje zmartwienia o niedopasowaniu na chwilę odeszły na bok, bo miałem dowód na to, że mimo różnic, możemy się cieszyć tym samym.
Zaśmiałem się cicho, gdy starszy odsunął mi krzesło. Chyba nasza zabawa w Hadesa i Persefonę weszła mu w krew, bo czasem czułem, dość dobitnie, że hyung traktuje mnie jak kobietę. Nie przeszkadzało mi to. Jeśli miał potrzebę traktowania mnie właśnie w taki sposób, to czemu nie? Zawsze to ja byłem tym, który opiekował się drugą stroną, jako ten starszy, ewentualnie z racji płci. Teraz byłem postawiony w nowej roli i ciekawiła mnie ona.
- Jaki dżentelmen z mojego męża - pochwaliłem go tym wyższym tonem, którego używałem jako Persefona.
Nie mogłem się napatrzeć na piękną panoramę miasta. Dużo ludzi nie doceniało tego betonowego krajobrazu, nazywając go szarym i sztucznym. Ale czy tak niesamowicie oświetlony i kolorowy widok zasługiwał na takie epitety? Na pewno nie w moim odczuciu.
Wybranie dania z karty zajęło mi kilka sekund. Nazwy, którymi się w niej posługiwano, nic mi nie mówiły, więc strzeliłem w ciemno, mając nadzieję, że "skrzydlata uczta" pokryje się z czymś na kształt kubełka w KFC. Po prostu liczyłem na kurczaka.
Nadal podziwiałem nocny krajobraz, gdy starszy oznajmił, że musi go uwiecznić. Uśmiechnąłem się delikatnie, przytakując, że to dobry pomysł, a dopiero po chwili zorientowałem się, że urządzenie jest skierowane nie na miasto, lecz na mnie. Nie mogłem się powstrzymać przed zrobieniem z ust dzióbka, który jeszcze jako J-Hope tak często prezentowałem na zdjęciach, a następnie dodałem jeszcze jakąś głupią minę. No cóż, z takich rzeczy się nie wyrasta.
Wiadomość o niespodziance mnie zaintrygowała, kiwnąłem tylko głową na znak zgody, bardziej skupiając się na naszych złączonych dłoniach. Uniosłem na niego spojrzenie dopiero, gdy przywołał jedną z sytuacji na plaży. Zaskoczył mnie swoją propozycją zwracania się do niego po imieniu. Oczywiście druga opcja zaraz utknęła mi w głowie i już wiedziałem, że koniec ze zwrotem "Hades hyung", bo na jego miejsce wkroczy "Hades oppa". Ten żart podobał mi się coraz bardziej. Nie zamierzałem jednak nadużywać przywileju, jakim mnie obdarował, pozostawiając sobie możliwość używania jego imienia tylko w wyjątkowych sytuacjach, tych bardziej... intymnych i przede wszystkim przeznaczonym tylko dla nas. Jak już tłumaczyłem Glorii, zwracanie się do niego "hyung" było moją oznaką szacunku do niego i nie zamierzałem tego zmieniać, nawet jeśli był moim chłopakiem.
Kolację spędziliśmy naprawdę miło, choć dla mnie każde miejsce w jego towarzystwie byłoby idealne. Tuż po tym czekała mnie ta cała niespodzianka. Poczułem lekki dyskomfort, gdy musiałem mieć zasłonięte oczy w czasie jazdy. Ufałem starszemu bezgranicznie, ale kiedyś mieliśmy drobny wypadek w czasie jazdy z managerem, który nie wiem, jakim cudem Bang'owi udało się zatuszować. Spałem wtedy zmęczony po koncercie i przegapiłem ten moment. Nic nikomu się nie stało, to było tylko niegroźne zarysowanie całego boku samochodu o jakiś znak, którego zmęczony mężczyzna nie zauważył. Jednak od tamtej pory nie potrafiłem już spokojnie zasypiać w pojeździe. Nigdy się nie przyznałem do tego lęku moim przyjaciołom, już i tak miałem miano największego "strachały" w grupie. Yoongi też o tym nie wiedział. Dlatego pozbawienie mnie możliwości kontrolowania drogi sprawiło, że trochę się spiąłem, a Suga to widocznie zauważył, uspokajając co jakiś czas, choć nie wiedział przed czym.
Wysiadka z samochodu przyniosła ulgę. Z ufnością podążyłem po twardej ziemi, prowadzony przez mojego ukochanego. Poczułem przed sobą barierkę, którą złapałem mocno, po chwili czując, jak materiał zsuwa się z moich oczu. Westchnąłem z zachwytu. To miejsce było stanowczo jeszcze bardziej niesamowite niż tamta restauracja.
Yoongi wtulił się w moje plecy i poprosił o wypatrzenie spadającej gwiazdy oraz pomyślenie życzenia. W tej chwili życzyłem sobie w sumie tylko tego, by ów gwiazda się po prostu pojawiła, a gdy jakimś cudem wypatrzyłem ruchomy punkt, który nie mógł być samolotem, wskazałem na niego, by Suga też ją zobaczył
- Tam jest hyung.
Zamknąłem na moment oczy, by skupić się na moim życzeniu.
Chcę już na zawsze kochać z wzajemnością Yoongi hyung'a.
Poczułem, jak starszy mnie odwraca, przez co zaskoczony otworzyłem oczy, napotykając jego magnetyzujące spojrzenie. Najpierw poczułem, jak jego ciepły oddech miesza się z moim, a zaraz po tym nasze wargi spotkały się w delikatnym pocałunku. Był tak inny od tego, który pamiętałem...
Niepewnie objąłem mężczyznę, wplątując palce w jego włosy, by choć trochę przedłużyć tę pieszczotę. Nie była ona, szalona, pełna namiętności. To było przypieczętowanie gwarancji na spełnienie mojego życzenia do gwiazdy. Jak obietnica naszego wspólnego szczęścia.
Gdy tylko hyung odsunął się trochę, posłałem mu radosny uśmiech, cmokając szybko jego policzek. Wiedział doskonale, że należę do tych pieszczochów, które uwielbiają okazywać swoje uczucia, a teraz będzie to musiał znosić dużo częściej.
Zostaliśmy jeszcze w tym miejscu chwilę, oglądając więcej spadających gwiazd, a ja do każdej wypowiadałem życzenie.
- Ta będzie dla Taehyung'a, by jego rodzina była zdrowa. Ta dla Jikook'a, by już nigdy się nie rozstali. Ta dla Namjoon'a, by w końcu wyszedł ze swojej nory. A ta dla Jin hyung'a i Sofii noony, by adoptowali piękne i mądre dziecko. Ta dla Taeil'a, by nauczył się szybko tańczyć. Ta dla naszych dzieci, by przestały być powodem wypadania naszych włosów. A ta dla wszystkich trainee, by jak najszybciej zadebiutowali - wymieniałem, wskazując kolejne obiekty, których pojawiało się naprawdę dużo na niebie.
- A ta hyung jest tylko dla ciebie, byś zawsze był szczęśliwy - dodałem cicho wskazując ostatnią, po czym pociągnąłem go za sobą do auta. Było już naprawdę późno, a pamiętałem, że Suga nie lubi prowadzić o tej porze, dlatego ruszyliśmy już do mieszkania.
Po kąpieli, którą tym razem nie przedłużaliśmy, choć znów odbyliśmy razem, zgodnie z moimi podejrzeniami Yoongi znów poszedł na kanapę. Tym razem to ja byłem tym upartym i przeniosłem go na łóżko, razem z jego laptopem.
- W tym pokoju też jest zasięg - stwierdziłem tonem Persefony, przytulając się do jego nogi, bo mężczyzna siedział, opierając się o zagłówek. - Nie przeszkadzasz mi w spaniu Hades oppa, więc nie uciekaj, pracuj tutaj. Tylko nie za długo.
Starszy nie miał innego wyjścia, jak mnie posłuchać. Leżałem wtulony w jego nogę, trwając w półśnie, podczas gdy on dzwonił do OTU, dyrektorów, czy managerów, by dowiedzieć się o sytuacji. Dwie godziny później odłożył w końcu urządzenia, zniżając się już na poduszkę, a ja zadowolony wtuliłem się w jego ciało, całując kawałek skóry nad obojczykami, który miałem pod nosem.
- Dobranoc Yoongi - szepnąłem, rozkoszując się pięknem, jakie tkwiło w jego imieniu. - Kocham cię.
Yoongi
Uczucia, które przekazałem młodszemu poprzez nasz pierwszy, prawdziwy pocałunek, widocznie nie tylko mnie uszczęśliwiły na tyle, abym pragnął tego więcej, nawet jeśli obiecałem, że wszystko będę nam dawkował, nie spiesząc się z czymkolwiek. Miękkie usta Hoseok'a prosiły się o więcej takich pieszczot, a sceneria, w której się obecnie znajdowaliśmy, przez cały swój romantyczny klimat, proponowała mojemu umysłowi niestworzone scenariusze, które jak najszybciej odrzucałem na drugi plan.
Nie powiedziałem już nic, pozwalając mu obdarować mnie krótkim całusem i odwrócić się z powrotem w stronę nieba i całego Los Angeles. Wypowiadane życzenia narzuciły mi jeszcze inne pomysły, którymi również postanowiłem się z nim podzielić.
- A gdzie gwiazda dla Jungkook'a, żeby przestał mnie denerwować każdego dnia? – zażartowałem, zaraz jakąś wypatrując i wskazując na nią, gdy nadal jedną ręką obejmowałem w pasie mojego ukochanego. – O, ta jest specjalnie dla niego, żeby w końcu trochę przygasł i przestał aż tak świecić, szczególnie w wytwórni. – Wybrałem jedną z tych słabszych, które prawie od razu znikały, aby i Jeon się do tego nareszcie zastosował. I nawet jeśli wcale nie wierzyłem w te całe "życzenia do gwiazd", wiedząc jedynie, że istnieją jakieś tam siły wyższe, które na pewno nas słuchają, postanowiłem pomyśleć kilka życzeń i wypowiedzieć jedno z nich, właśnie dla Hoseok'a.
- Oprócz wszelkich próśb o powodzenie w pracy i dobry start Haru oraz 3C, najbardziej pragnąłbym spełnienia jednego z największych marzeń - spędzenia reszty życia u twojego boku, kochanie – wyznałem, całując go dodatkowo w płatek ucha i posyłając mu przy tym szeroki uśmiech. – Chcę móc się tobą opiekować już zawsze. Kochać cię i uszczęśliwiać na każdym kroku. Już i tak nie jestem w stanie odmówić ci czegokolwiek... chyba od początku naszej znajomości. Jak długo Hades kochał swoją Persefonę? – zapytałem retorycznie na koniec tego wyznania, nie chcąc na razie rozwijać owego wątku i po prostu dając się zaciągnąć z powrotem do auta.
Było już późno i całe moje ciało zaczynało to odczuwać, co starałem się ignorować, aby jakoś dotrzeć do mieszkania. Prosiłem jedynie Hoseok'a o nieprzerywanie rozmowy ze mną, nawet poruszając najdziwniejsze tematy, w postaci ochrony środowiska, czy też nietypowych gatunków owadów, które wykształciły się w ostatnich latach. Cieszyłem się jak dziecko, kiedy dotarliśmy już na miejsce, a po znalezieniu miejsca parkingowego i wyłączeniu GPS-a, skierowaliśmy się do mieszkania Noah'a. Oczywiście trzymałem Hoseok'a blisko siebie, obejmując go ręką w pasie, aby wykorzystać to tolerancyjne miejsce jak najlepiej, wiedząc, że przy następnych przystankach, tak samo jak w Korei, nie będziemy mogli nawet trzymać się za ręce.
Tuż po szybkim prysznicu, byłem zmuszony dokończyć wczorajszą pracę, od razu kierując się do salonu i prawie od razu będąc odciągnięty od tego pomysłu. Pozwoliłem młodszemu usadzić się na łóżku, chociaż nie chciałem, aby męczył się ze mną tych kilka godzin i najlepiej poszedł już spać. Ale czy miałem moc zmuszenia go do spełnienia moich próśb? Nie miałem raczej nigdy, stąd brak protestów i grzeczne zajęcie się kontaktowaniem z managerem Choi'em, który znalazł dla mnie chwilę, podając mi nowe informacje na temat trasy po Japonii i późniejszej po Ameryce. Przy okazji streścił mi cały dzień, podczas którego OTU zachowywali się jak aniołki, w co nie chciało mi się aż wierzyć. Widocznie gwiazdy zaczęły spełniać nasze życzenia.
Dopiero po niecałych dwóch godzinach tworzenia logicznego grafiku na wrzesień i wykonaniu jeszcze dwóch telefonów do odpowiednich działów, pozbyłem się obowiązku ciążącego na mnie od kilkunastu dni, dlatego odetchnąłem z ulgą, odkładając wszystkie urządzenia na podłogę i pozwalając wtulić się Hoseok'owi w moje ciało. Od razu postanowiłem też skomentować jego poprzednie słowa.
- Skąd ja wiedziałem, że zaczniesz wykorzystywać ten żart, kochana Persefono? – Zaśmiałem się, zdejmując dodatkowo okulary, które zawsze mi towarzyszyły przy pracy z laptopem, bo po tych kilkunastu latach komponowania mój wzrok ulegał tylko pogorszeniu, ze zwykłych połówek powoli przechodząc do jedynki.
Uśmiechnąłem się kiedy młodszy ucałował moją skórę, co wywołało standardowy odruch zanurzenia jednej z dłoni w jego włosach.
- Też cię kocham, słoneczna Persefono, władczyni całego mojego królestwa i całego mojego serca – wyszeptałem, wiedząc, że zmęczenie tylko wzmaga we mnie takie głupie poczucie humoru. Mimo wszystko nie przepraszałem go za takie słowa, po prostu wyciągając kołdrę spod naszych ciał, aby choć trochę móc nas przykryć. W myślach narzekałem na to niewielkie łóżko, odliczając pozostałe nam noce i starając się odnaleźć w obecnej sytuacji jedynie pozytywy – bliskość z Hoseok'iem.
Czekałem aż młodszy zaśnie jako pierwszy, bawiąc się do tego czasu jego włosami i nie pozwalając, aby zmęczenie zmusiło mnie do szybszego odpłynięcia. Na szczęście nie trwało to długo, a gdy tylko jego mięśnie w pełni się rozluźniły, a oddech stał równomierny, pozwoliłem w końcu również mojemu organizmowi odpocząć.
Kolejnego dnia już przy samym śniadaniu nie pozwoliłem Glorii dojść do słowa, oznajmując wszystkim, że zabieram Hoseok'a na cały dzień i nie oddam go nikomu, od razu ustawiając sobie trasę w nawigacji na Las Vegas i patrząc z uśmiechem na młodszego.
- Mam nadzieję, że po tych prawie dwudziestu latach przyjaźni pozwolisz zaciągnąć się pod ołtarz – zażartowałem, specjalnie w języku Glorii i Noah'a, aby nie tylko Hoseok to zrozumiał, zaraz będąc przyciągnięty do mojego boku i obdarowany krótkim pocałunkiem prosto w usta. – Nawet jeśli jesteś już moją żoną, muszę mieć to na papierach, aby teściowa nie mogła cię aż tak często ode mnie zabierać. – Jednak kontynuację pozwoliłem zrozumieć już tylko jemu, głaszcząc go tuż po tym po głowie i wstając od stołu, aby przygotować się do naszej wycieczki.
Tym razem pierwszym spakowanym urządzeniem był aparat. Już od dawna nie miałem okazji oddać się swojemu hobby, dlatego chciałem wykorzystać to barwne miasto również do uwiecznienia jego życia. Resztę urządzeń, oczywiście oprócz telefonu, zostawiłem w sypialni, nie mając zamiaru przejmować się pracą co najmniej przez kilka dni, aby nie tylko sobie dać tę satysfakcję, a również mojemu ukochanemu, spełniając tym samym daną mu obietnicę.
Po spakowaniu i pożegnaniu z resztą, udaliśmy się do samochodu. Trochę pomęczyłem się z uchwytem na telefon, mimo wszystko nie pozwalając wyprowadzić się z równowagi i przyczepiając go tysiące razy zanim odpuścił sobie tę walkę, wywołując tym samym uśmiech na mojej twarzy.
- Przepraszam, bywa uparty – wyjaśniłem młodszemu, mogąc już odpalić samochód i w końcu ruszyć, kierowany instrukcjami GPS-a.
Hoseok
Pobudka u boku Yoongi'ego była stanowczo na liście "ulubione uczucia Hobi'ego". Starszy jeszcze spał, a ja nie chciałem go budzić, dlatego puściłem ciepłe ciało, składając jedynie delikatny pocałunek na jego ustach, nie mogąc sobie odmówić tej przyjemności. Po krótkiej wizycie w łazience zabrałem się za szykowanie śniadania. Zdążyłem zauważyć, że mój chłopak przywiózł ze sobą pojemniczki z żywnością, ale miałem teraz okazję zrobić mu coś świeżego, bo wiedziałem przecież o jego specjalnej diecie. Ja sobie trochę odpuściłem, jednak biorąc pod uwagę, że teraz zaczęło mi bardzo zależeć na tym, by utrzymać moje ciało w nienagannym stanie, również dla siebie przygotowałem coś, co nie ociekało tłuszczem, jak wczorajsze naleśniki.
Gloria i Noah zjawili się akurat, gdy kroiłem owoce do mojej owsianki, przynosząc świeże pieczywo. Zamieniłem z nimi kilka zdań odnośnie ich pracy, bo jak się okazało, nie spali zbyt długo przez nową choreografię. Nie zdążyłem odpowiedzieć na pytanie, jak zakończył się nasz dzień z Yoongi'm, bo jakby zawołany, wyszedł z sypialni, ziewając potężnie.
Nasi znajomi rozłożyli bułeczki i dżemy na stole, a ja przyniosłem nasze talerze. Suga dołączył do nas po chwili i zajął miejsce po mojej lewej. Glo już chciała coś powiedzieć, ale mój ukochany zaskoczył nas wszystkich oświadczeniem, w którym stwierdził, że zabiera mnie na cały dzień i mamy nawet nie kombinować ze zmienianiem jego planów. Ku mojemu zaskoczeniu, Yoongi wpisał w GPS cel "Las Vegas", którego w ogóle nie było w planach. No cóż, skoro tak sobie życzył, nie miałem nic przeciwko. Nie spodziewałem się jednak deklaracji zaciągnięcia mnie do ołtarza, przez co prawie zakrztusiłem się owsianką. Yoongi jednak tego nie zauważył, przyciągając do siebie. Ucałował moje usta zadowolony, a ja patrzyłem na niego dużymi oczami. Jednak jego późniejszy żart przekonał mnie, iż ta propozycja wcale nie była prawdziwa. Posłałem mu uśmiech, choć poczułem się tym trochę rozczarowany. Na moment zapomniałem, że Yoongi nie należy do tej szalonej grupy ludzi, która ot tak zrobiłaby coś takiego. Zresztą, nie potrzebuję jakiegoś świstka, by mieć dowód na uczucia Sugi. Wierzyłem w każde jego zapewnienie. Przecież nie miał powodów, by mnie okłamywać i okrutnie żartować. Prawda...?
- Mamusia się nie ucieszy, że nie została zaproszona na imprezę... Poza tym, ja chcę mój wieczór panieński oppa! - zawołałem za nim, gdy mężczyzna poszedł szykować się do podróży. Gloria oczywiście całe to zamieszanie wzięła aż nazbyt poważnie, więc musiałem ugasić nieco jej zapał. Razem z Noah'em musieli niedługo wracać do studia, dlatego dokończyliśmy śniadanie w pośpiechu. Nasz gospodarz zaoferował posprzątanie po nas, za co podziękowałem mu z wdzięcznością i pobiegłem się przygotować do podróży. W międzyczasie sprawdziłem, ile czasu powinniśmy spędzić w podróży. Stwierdziłem, że może się okazać, iż jednak nie wrócimy na noc do LA, dlatego przezornie zapakowałem do mojego plecaka jakieś ubrania na zmianę dla siebie i hyung'a.
W wypożyczonym samochodzie zająłem miejsce pasażera, wrzucając nasz drobny bagaż na tyle siedzenia. Patrzyłem z uśmiechem, jak starszy się męczy z uchwytem. W końcu wyszedł z tego pojedynku zwycięsko i mogliśmy ruszyć w drogę. Czterogodzinna trasa umilana była głównie moim śpiewem. Czy też wyciem, kto jak woli. Włączyłem radio i śpiewałem wszystkie hity, które słyszałem jeszcze w czasie poprzedniego pobytu tutaj, bawiąc tym samym mojego ukochanego. W pewnym momencie wyczaiłem, że w tym modelu jest możliwość zsunięcia dachu, przez co już po chwili stałem na prostych nogach, trzymając się obramowania przedniej szyby i wykrzykiwałem kolejne teksty. I co z tego, że kierowcy pojazdów, które mijaliśmy dziwnie na mnie patrzyli? Dla mnie ważne było to, że przez takie zachowanie starszemu nie schodził z ust uśmiech.
Po tej jakże barwnej podróży, dojechaliśmy do miasta, które nigdy nie śpi. Choć było jeszcze w miarę wcześnie, masa ludzi kręciła się po ulicach. Rozglądałem się wokół, podziwiając kolorowe Vegas. Nim gdziekolwiek się zatrzymaliśmy, wyszukałem w internecie miejsc, gdzie moglibyśmy pójść. Jeden punkt szczególnie utknął mi w głowie, postanowiłem jednak zabrać tam starszego później.
Po zostawieniu w centrum auta, pociągnąłem Yoongi'ego w stronę Muzeum Historii Naturalnej. Wycieczki z Taeil'em przekonały mnie do takich miejsc, więc chętnie wciągnąłem w to mojego Sugę. Na chodzenie po kasynach czy hotelach było jeszcze za wcześnie, a stanowczo chciałem zobaczyć te wszystkie neony w nocy. Dlatego byłem już pewny tego, iż tę noc spędzimy tutaj. Nie ma bata, bym tak szybko z tego zrezygnował.
A propos neonów, ich muzeum było kolejnym przystankiem, dość krótkim. Potem Muzeum Przestępczości Zorganizowanej i w końcu przyszedł czas na jakiś posiłek. Poszliśmy z powrotem do auta, by przejechać kawałek. Kierowany przez moją nawigację, której nie pokazywałem mężczyźnie, podjechaliśmy kawałek, zatrzymując się przy restauracji, którą wybrał za mnie system. Serwowali tam głównie owoce morza, a w sumie dawno ich nie jadłem, dlatego z chęcią udałem się tam na posiłek. Starszy zdawał się cały czas na mnie, nie rozstając ze swoim aparatem. No cóż, trochę przez to musiałem ograniczyć chodzenie z nim za rękę, ale zamiast tego trzymałem go pod ramieniem, zadowolony z tej niezaplanowanej wycieczki.
Po posiłku poprosiłem, byśmy dalszą drogę pokonali pieszo, a zajęło nam to dość sporą ilość czasu. Dzięki temu mogliśmy jednak spokojnie podziwiać piękno kryjące się w tym wesołym mieście. Gdy dotarliśmy przed wejście ostatniego przystanku, nie mogłem pohamować głośnego śmiechu na widok miny Yoongi'ego. Tak, zaprowadziłem nas pod Muzeum Dziedzictwa Erotycznego. Oczywiście starszy nie mógł mi odmówić zobaczenia skrywanej w budynku wystawy, więc kolejną godzinę spędziliśmy wśród bardzo interesujących okazów...
Gdy opuściliśmy to miejsce, nadal śmiałem się co chwilę, ale przede wszystkim zauważyłem, że w końcu zrobiło się ciemno.
- Hyung, zatrzymamy się w jakimś hotelu, dobrze? Nie chcę byś musiał się męczyć z jazdą po nocy, a poza tym chciałbym jeszcze zobaczyć te wszystkie neony. Pojeździmy po mieście? Mogę prowadzić, jeśli chcesz odpocząć - zaproponowałem, ściskając jego rękę z uśmiechem. Miałem nadzieję, że ta noc jeszcze się nie skończy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top