10
Hoseok
Czas leciał nieubłaganie. Minął weekend, tydzień, dwa, trzy. Comeback OTU zbliżał się wielkimi krokami, a my mieliśmy pełne ręce roboty, zwłaszcza, że nasze dzieci rzucały coraz większą ilością pomysłów i często wprowadzali do całości zmiany. Jako ich choreograf musiałem się na nich skupić, dlatego mój czas z Taeil'em został ograniczony do zaledwie czterech godzin dziennie, a resztę czasu miał się skupiać na innych zajęciach. Mimo, iż obiecałem sobie nie angażować się w ten związek i zostawić go w spokoju ze względu na to, że musiałem niedługo odejść, to przywiązałem się do niego, a obdarowywanie Moon'a pocałunkami zawsze, gdy było to możliwe, stało się dla mnie pewnego rodzaju odskocznią od czarnych myśli i przekonywaniem się, że coś mogę kiedyś do niego poczuć tak naprawdę.
Niestety, takich chwil było niewiele, bo musiałem ogarnąć zarówno jakąś choreografię dla moich dzieci, jak i coś dla Jungkook'a, który też zażyczył sobie jakichś dodatkowych wskazówek ode mnie do swojego comeback'u połączonego z powrotem Jimin'a. Nawet jeśli miał się on odbyć dopiero pod koniec września... Na szczęście obaj mi w tym pomagali, choć zajęcia z nimi przypominały raczej próby nakręcenia porno w ubraniach, bo ta dwójka nie mogła ani na chwilę oderwać od siebie rączek, by przestać się obmacywać. W dodatku proponowane przez nich ruchy mogły spowodować omdlenie wszystkich zebranych na stadionach, na których mieliby występować. Już ja widziałem te krwotoki z nosa... No co zrobię, że oni tak działali na ludzi? Sam musiałem czasem z uśmiechem zatkać noc, by dać im do zrozumienia, że przesadzają.
Przez cały ten czas miałem naprawdę mało możliwości na spotykanie się z moim Tae, choć udało mi się go zabierać na miasto raz w tygodniu, co tłumaczyłem nadal "treningami w terenie". Odwiedziliśmy dzięki temu jeszcze jedno muzeum, parki, a ostatnio zapędziłem go nawet w pewną uliczkę, gdzie spotykali się uliczni tancerze na bitwy. Nigdy nie zapomnę jego zaskoczonej miny na widok tego, co ludzie potrafili zrobić w rytm muzyki. Z moimi plecami na szczęście nic się nie stało, więc mogłem spokojnie wrócić do treningów, dlatego też popisałem się przed nim, wdając w pojedynek z młodymi artystami. To była naprawdę ciekawa odmiana i gdyby to ode mnie zależało, liczni tancerze z tego zakątka zostaliby zaproszeni do Big Hit, bym mógł zrobić z nich profesjonalistów. Niestety, takie decyzje należały do naszego CEO, a skoro czas mojego odejścia zbliżał się coraz bardziej, nie zamierzałem się o to z nim kłócić, nie chcąc mu sprowadzać na głowę dodatkowych kłopotów.
Ostatnio Suga był coraz bardziej zmęczony, a to prowadziło do większego rozdrażnienia. Niestety, skutkiem tego były częstsze wizyty u Lee, co z kolei odbijało się na mnie. Starałem się o tym jak najmniej myśleć, oddając się całkowicie układom i coraz częściej zostając na noc w Big Hit, by pracować lub po prostu spać z dala od przyjaciela, bo coraz ciężej było mi ignorować uczucia względem niego, zwłaszcza, że nawet w tym zabieganym czasie starał się otaczać mnie opieką. Skupiałem się też na tym, że muszę zaplanować naszą podróż. Hyung dał mi wolną rękę, jeśli chodzi o wybór miejsc. Dlatego od razu wpisałem do planu kilka dni w Los Angeles. Musiałem go przedstawić Glorii, Noah'owi i pozostałym, z którymi miałem już niedługo pracować. Oczywiście o mojej decyzji nikt na razie nie wiedział. Dlaczego? Hmmm... Chyba bałem się, że nie będę w stanie go opuścić.
Oprócz LA na naszej trasie było jeszcze kilka przystanków - Dubaj, Oslo, Paryż, Wiedeń, a na końcu Rzym. Taka trasa została już przez niego zaakceptowana, więc mogłem zarezerwować nam hotele i spokojnie przygotować przewodniki do zwiedzania. Chciałem, by starszy chociaż tym nie musiał się martwić.
Mieliśmy wylecieć w piątek wieczorem. Była środa. A ja... A ja tchórz nadal nie powiedziałem nic na ten temat Taeil'owi. W końcu jednak musiałem to zrobić, skoro pojutrze wyjeżdżaliśmy.
Siedziałem od samego rana na sali ćwiczeń, nerwowo wykręcając palce. Tae był dla mnie ważny, a w dodatku przywiązał się do mnie, ja do niego zresztą też. Coraz częściej myślałem o tym, że może jednak wrócę i spróbujemy nadal być razem. Ale... Ale mimo tego prawda była taka, że go nadal nie kochałem. Był dla mnie bardziej jak młodszy brat. Chciałem się nim opiekować, ale niestety nic więcej.
Młodszy przyszedł jak zawsze punktualnie, a ja chyba pierwszy raz nie zerwałem się na jego widok, jedynie uśmiechając na powitanie.
- Cześć Moonie - powiedziałem wesoło, podnosząc do niego rękę, by podszedł do mnie i splótł ze mną palce. Usiadł przy mnie, a ja natychmiast przytuliłem go do siebie, całując w czoło.
- Taeil, musimy poważnie porozmawiać - powiedziałem od razu, nie chcąc już tego odkładać. Nasz trening mógł poczekać, to nie. - Widzisz... Wiem, że dotarła już do was wiadomość, że CEO jedzie na urlop, bo cała wytwórnia aż huczy od tej informacji. Ale... Nie powiedziałem ci, że ja... Ja jadę razem z nim.
Patrzyłem, jak jego uśmiech gaśnie. Gładziłem jego policzek kciukiem, aby czuł się mimo wszystko spokojny, a ja mogłem mu wszystko wyjaśnić.
- Kochanie... Jadę z nim, bo to mój przyjaciel. On potrzebuje odpoczynku, a ja muszę mu pomóc znaleźć to, co zdążył zgubić przez te wszystkie lata. Nie mogę zostawić go samego, bo coraz bardziej będzie błądził. Pamiętasz, jak pokazałem ci kiedyś wesołego Sugę z BTS? Muszę go znaleźć. Przez stres związany z byciem szefem zapomniał, co jest ważne. Przepraszam, że dopiero teraz ci mówię, nie gniewaj się na mnie. Ja... Bałem się twojej reakcji. Wiesz, że jesteś dla mnie ważny. Ale...
Westchnąłem głęboko. To, co chciałem mu powiedzieć, było naprawdę trudne i potrzebowałem na to siły.
- Taeil, jesteś młody. Przed tobą debiut, do którego musisz ćwiczyć. Wiesz, że będzie nam razem coraz trudniej. Nasz związek, jeśli nadal będzie istniał, musi zostać zatajony przed całym światem.
Poczułem, jak łza cieknie mi po policzku. Czułem się jak ostatni dupek, ale skoro zacząłem, musiałem skończyć. I tym samym postanowiłem zostawić wszystko w rękach młodszego.
- Taeil, wiem, że to ja poprosiłem cię, byś wypełnił pustkę przy mnie. I muszę zadać ci ponownie to samo pytanie. Czy jesteś w stanie je wypełnić? Czy jesteś w stanie mimo tego, że nie będziemy mieć czasu i czasem siły na spotkania, dalej będziesz gotów być ze mną? Ukrywać się przed całym światem? Nigdy tak naprawdę nie być w prawdziwym związku? Nie chcę cię rozczarować Tae. Potraktuj ten miesiąc, jako czas na przemyślenie tego wszystkiego, dobrze? I proszę cię, nie sugeruj się chwilowym uniesieniem. Pomyśl o przyszłości i czy będziesz w stanie funkcjonować tak, jak powiedziałem. Bo jeśli nie, to przysięgam, że żadne konsekwencje cię za to nie czekają. Nie zostaniesz wyrzucony z wytwórni, nie stracisz swojego miejsca w zespole. Mimo wszystko jesteś dla mnie ważny i będę się tobą opiekował przez cały czas. Ja sam też muszę się zastanowić, czy jestem gotów wziąć na siebie taką odpowiedzialność za ciebie. Bo jeśli uznam, że lepiej będzie inaczej, niż sam zadecydujesz... To moje słowo będzie miało większe znaczenie.
Otarłem policzki z łez i uśmiechnąłem się do niego jak zawsze.
- Chcesz sobie dzisiaj zrobić wolne? - zapytałem, przeczesując palcami jego włosy troskliwym gestem. - Możemy gdzieś wyjść albo pójdziesz na te cztery godziny do jednej z sali, jeśli... jeśli nie chcesz mnie widzieć - powiedziałem, doskonale rozumiejąc, że może chcieć i takiej opcji. - Nasze jutrzejsze i piątkowe spotkanie też mogę zamienić na trening z Jimin'em. On się tobą zajmie pod moją nieobecność. Nie jest oficjalnym choreografem Big Hit, ale wiem, że najlepiej się wywiąże z tego zadania. Pozostali są strasznie sztywni, a tobie potrzeba wyjątkowych nauczycieli.
Taeil
Przez cały czerwiec życie wszystkich trainees nie zmieniło się prawie w ogóle, jedynie u mnie bywały te gorsze dni, podczas których uświadamiałem sobie, że związek z moim nauczycielem jest zarazem najpiękniejszym, co do tej pory mnie spotkało, ale i największym przekleństwem. Oczywistym było, że nasza miłość jest zakazana, do tego z wielu powodów. Byłem młodszy o te dwanaście lat, chłopcem, przyszłym idolem, pochodzącym z wytwórni całkowicie kontrolującej swoich pracowników, którym również i ja miałem się kiedyś stać. Jakim błędem było zakochanie się w tym uśmiechu? W mężczyźnie, który powinien być dla mnie jedynie hyung'iem? Jae oczywiście patrzył na to inaczej, po swojemu, uważając, że ten związek będzie dla mnie jakimś rodzajem przygotowania do normalnych interakcji z ludźmi, bo chociaż na początku tego nie mówił, od jakiegoś tygodnia widziałem w jego oczach prośbę o brak większego angażowania. Niestety nie wiedziałem, jak miałbym to zrobić, gdy podczas każdej randki i każdego spotkania moje serce jakby odżywało, czekając jedynie na ujrzenie mężczyzny i znalezienie chwilowej ucieczki od wszystkich problemów właśnie w jego ramionach.
Stylistki przez ten czas przestały męczyć moje włosy, zostawiając mi jakiś ciemny brąz i obiecując, że następne eksperymenty czekając mnie dopiero za kilka miesięcy, bo teraz to Taeyong'owi sprawiły biel, chyba nawet na życzenie samego CEO, jak głosiła plotka. Oczywiście to Jae ją roznosił, razem z Yutą – naszym japońskim kolegą, z którym ostatnio zaprzyjaźnił się nawet bardziej niż z Mark'iem, tym razem nie odrzucając przy tym mnie, w końcu nie miał ku temu żadnych powodów. Musiałem jednak przyznać, tak samo jak reszta chłopaków, że nasz lider najlepiej nadawał się na twarz grupy oraz całego Big Hit, którą ostatnio został. Nie wiem, dlaczego nagle był aż tak promowany, ale podejrzewaliśmy, że miało to jakiś związek z wyjazdem CEO na okrągły miesiąc. Nie zagłębiałem się w te teorie i nie chciałem ich znać, nie mając zamiaru wchodzić aż tak w czyjąś prywatność, nawet jeśli Taeyong był naszym liderem.
Po porannej lekcji japońskiego, tym razem zamiast masażu u Yoona noony, którego już jakiś czas temu zacząłem odmawiać, nie chcąc jej wciąż wykorzystywać, zapewniając przy tym hyung'a, że treningi z nim wystarczająco mnie rozluźniają, skierowałem się od razu do odpowiedniej sali, wchodząc nieco pewniej niż za pierwszym razem, kiedy to miałem ochotę powrócić na trening ze wszystkimi, teraz za nic nie chcąc oddać nawet kilku minut z moim nauczycielem.
Uśmiechnąłem się szeroko, widząc starszego siedzącego na panelach. Podszedłem do niego, analizując po drodze każdy najmniejszy gest, ponieważ nie do takiego schematu naszych spotkań zostałem przyzwyczajony, nie rozumiejąc, dlaczego mężczyzna nie zamknął mnie w swoich objęciach, witając się w ten sposób. Najpierw pomyślałem, że może coś sobie uszkodził, dlatego nie wstaje, a przyciągnięcie mnie do siebie i przytulenie wraz z pocałunkiem, na chwilę rozwiało moje wątpliwości i zmartwienia, których ostatnimi czasy miałem aż za dużo.
Zacząłem słuchać go uważnie, tuż po krótkim przywitaniu, starając się w tym wyłapać jakiś powód tego nietypowego zachowania. Niestety, starszy poruszył nieco inny wątek, do tego naprawdę dla mnie bolesny, dodatkowo sprawiający, że z mojej twarzy w jednej sekundzie zniknął uśmiech, zastąpiony smutkiem. Mimo wszystko próbowałem utrzymać z nim kontakt wzrokowy, starając się zrozumieć, nie wyciągając pochopnych wniosków i podchodząc do tego tak, jak mnie uczono już dawno – z całkowitym spokojem i opanowaniem, nawet nie mogąc pokazać, jak bardzo cierpię. Spiąłem się jedynie, nie będąc w stanie tego kontrolować, a widząc łzy starszego nie potrafiłem ruszyć choćby palcem, chyba przeżywając niemały szok, którego do końca nie byłem świadomy.
Poczekałem aż mężczyzna skończy, spuszczając tuż po tym wzrok i starając się całym sobą powstrzymać przez okazywaniem słabości.
- Hyung musi jechać, aby w pewnym sensie uratować swojego przyjaciela. Nie mogę być o to zły. Może... może hyung podczas tej podróży znajdzie osobę, która będzie w stanie wywoływać ten piękny uśmiech nawet częściej, pozbywając się jakichkolwiek smutków, tylko tego chcę. Dziękuję za cały miesiąc treningów, dziękuję za każde wspólne wyjście, wysyłanie SMS-ów, dawanie mi nadziei, za rozmowy, wszystkie przytulenia i pocałunki. Dam z siebie wszystko na pozostałych ćwiczeniach, a kiedy zadebiutuję będę opowiadał o moim wspaniałym sunbaenim, który tak wiele mi dał i tak wiele mnie nauczył.
Nie mogłem powiedzieć, co tak naprawdę czuję, nie mogłem się przyznać do swojej miłości. Nawet jeśli hyung wprost powiedział, abym wszystko przemyślał, to słowa, których do tej pory nie usłyszałem i zapewne nigdy nie usłyszę przez brak wystarczającej ilości czasu, którą powinienem mu poświęcać, jako jego chłopak, zamiast tego całe dnie spędzając na treningach oraz nauce, może nigdy nie były dla mnie przeznaczone.
- Mimo wszystko chcę otrzymać tę ostatnią możliwość spędzenia z hyung'iem czasu – dodałem po chwili przemyśleń i uspokajania. – Jeśli nie będzie to problemem oczywiście. – Odważyłem się sięgnąć po jego rękę, którą wcześniej zdążyłem puścić, teraz ponownie złączając nasze palce i uśmiechając się smutno na ten widok, jednak niczego nie komentując.
- "Jeszcze przez jeden dzień, gdybym mógł z tobą być. Tylko jeden dzień, aby móc potrzymać twoją dłoń. Tylko jeden dzień, aby spędzić z tobą czas. Tylko jeden dzień, bądźmy razem jeszcze jeden dzień." - zaśpiewałem, choć przez emocje i lekkie zdenerwowanie nie wyszło tak, jak zamierzałem. Właśnie w ten sposób nauczyłem się najlepiej wyrażać swoje uczucia, akurat wybierając jedną z piosenek BTS sunbaenim, niestety nie potrafiąc rapować, dlatego partię hyung'a sobie odpuściłem, znów się w niego wtulając i tym razem nieco niepewnie go obejmując.
- Chciałbym spędzić z tobą każdą pozostałą minutę. W twoich ramionach, hyung... Później znów będę tylko twoim uczniem – obiecałem, zarówno sobie, jak i jemu, nie chcąc, aby po raz kolejny cierpiał, natrafiając na nieodpowiednią osobę.
Powinienem to wcześniej przemyśleć, przecież Jae tyle razy mi powtarzał... a ja jak głupi brnąłem w to dalej.
Hoseok
Podejście Taeil'a do tego, co mu powiedziałem sprawiło, że zdobył mój szacunek. Ja, tyle lat starszy od niego, nie potrafiłem sobie poradzić z takimi rozstaniami, a on przyjął to naprawdę spokojnie. Nie wiedziałem co prawda, jak się czuje tam w środku, ale zawstydziło mnie, że rozkleiłem się, podczas gdy on zachował stoicki spokój. Widocznie tyle lat nauki nie poszło na marne.
- Naprawdę jestem z ciebie dumny, że tak to odbierasz. Jesteś bardzo dojrzałym, młodym człowiekiem i lubię cię za to. Mam nadzieję, że nawet gdy wrócę, pozostaniemy w dobrych kontaktach. Możliwe, że będę choreografem 3C, a ty na zawsze zostaniesz moim ulubieńcem. Ten miesiąc był dla mnie prawdziwym wytchnieniem. Dałeś mi to, czego mi brakowało Moonie. Czekałem na nasze codzienne spotkania i nie chciałem, by nadszedł moment naszego rozstania na kolejne godziny. Dałeś mi drugą młodość.
Słuchałem, co jeszcze ma mi do powiedzenia, a następnie patrzyłem, jak splata nasze palce razem. Zacisnąłem je, czując przyjemne ciepło. Jego dłoń była niewiele mniejsza od mojej.
Gdyby nie twoja przyszłość... Może naprawdę byłbym gotów na wszelkie poświęcenia i bylibyśmy razem. Nauczyłbym się ciebie kochać Tae...
- Mamy jeszcze te dwa spotkania. Dzisiaj powinniśmy zostać tutaj na sali, ale jutro załatwiłem sobie wolne, by się w spokoju spakować. Ale tylko oficjalnie. - Posłałem mu pokrzepiający uśmiech. - Mamy jutro czas od dziewiątej do dwudziestej pierwszej. Całe dwanaście godzin. Zrobię jutro wszystko, o co mnie poprosisz, pod warunkiem, że zmieści się czasowo w naszym planie dnia oraz dam radę to pokryć tym, co mam na koncie. - Zaśmiałem się krótko, puszczając w jego stronę oczko. - Jeśli stwierdzisz, że mamy pojechać na drugi koniec kraju, to tak zrobimy. Jeśli zażądasz wizyty w najdroższej restauracji, kupię ci wszystko, co będzie w karcie. Masz wykorzystać cały ten dzień najlepiej, jak potrafisz. A dzisiaj jeszcze trochę poćwiczymy, dobrze? Nie mogę tak po prostu zaniedbać moich obowiązków.
Już miałem wstać, gdy chłopak zaskoczył mnie piosenką. Uwielbiałem słuchać jego głosu, dlatego uśmiechnąłem się łagodnie, rozpoznając naszą starą piosenkę. Moje ramiona zawsze były dla niego otwarte, dlatego gdy tylko się we mnie wtulił, przyciągnąłem go jak najbliżej, głaszcząc po plecach i całując włosy.
Mimo, że tak będzie lepiej posmutniałem, słysząc, że chłopak podjął już decyzję. Nasze relacje znów wrócą do bardziej zawodowych, choć będzie mi na pewno bliższy niż zwyczajny uczeń. On już był mi droższy niż moje dzieci z OTU. Nigdy już nie będzie "tylko uczniem".
- Nie myśl o tym kochanie - powiedziałem cicho, odsuwając go delikatnie, by móc go pocałować. - Nadal jestem twój. Nadal masz do mnie pełne prawo. Mamy jeszcze dla siebie czas. Poczekaj chwilę.
Puściłem go, podnosząc się szybko z miejsca. Odcinek do drzwi pokonałem biegiem. Zamknąłem je na klucz. Jedyny egzemplarz zapasowy leżał w recepcji. Jeśli ktoś miał zamiar się tu zjawić, nie miał szans nas na niczym przyłapać. Wróciłem pospiesznie do Tae i pomogłem mu się podnieść.
- Nauczymy cię dzisiaj trochę nadprogramowych rzeczy - stwierdziłem, obejmując go jedną ręką w pasie. - Opowiadałem ci o Glorii. Nie wiem, czy pamiętasz, ale na pewno wspominałem ci, że jest specjalistką od strip dance oraz od tańców towarzyskich. Walc w twoje wykształcenie sztywniaka pewnie był wpisany, prawda? - Posłałem mu uśmiech, śmiejąc się na jego przytaknięcie. - A co powiesz na tango?
Jego zaskoczone spojrzenie od razu powiedziało mi wszystko, czego potrzebowałem. Położyłem jego dłoń na moim boku, przysuwając się jak najbliżej niego.
To były naprawdę przyjemne trzy i pół godziny. Nie nauczyłem go zbyt dużo, ale coś robiliśmy, nie można mi zarzucić przerwania jego tanecznej edukacji. Jednocześnie cały czas byliśmy bardzo blisko siebie, tak, jak sobie zażyczył mój kochany Tae. Za każdym razem, gdy stawał mi na stopę, przybliżałem się do niego, całując go delikatnie, by nie denerwował się i nie przepraszał, co mimo wszystko nadal miał w zwyczaju.
Choć to, co między nami zaistniało było skutkiem mojego błędu, w głębi serca cieszyłem się z tego. Ten miesiąc pozwolił mi czuć bliskość, której Yoongi mnie pozbawiał, uciekając do Taeyong'a. Choć było to bardzo nie fair względem Moon'a. Dlatego miałem zamiar pozostać jego opiekunem. Nawet, gdybym podjął ostateczną decyzję o opuszczeniu Korei, pozostanie pod moimi skrzydłami. Jak mówiłem - jest jak mój brat. Nie dam go nikomu skrzywdzić.
Trening minął szybko, na szczęście bez próby odwiedzin nas przez nieproszonych gości. Pożegnałem Tae długim pocałunkiem. Mimo wszystko potrzebowałem tego. Tak długo, jak mogłem go przytulać, głaskać, czy całować - chciałem to robić. Potem czekało mnie ostatnie spotkanie z OTU. Dzieciaki znowu próbowały mnie zabić, ściskając mocniej niż powinny, ale nic na to nie mówiłem, póki mój kręgosłup był w jednym kawałku.
Powrót do mieszkania Yoongi'ego był naprawdę przygnębiający. Rzadko można było spotkać w nim właściciela. Nasze walizki stały już w korytarzu, czekając, by zabrać je w piątek na lotnisko.
Gloria została już poinformowana, że będą nas mieli na głowie przez kilka dni. Noah zapowiedział, że śpimy u niego, a skoro Glo mieszkała po drugiej stronie korytarza, chciała nacieszyć się moją obecnością, póki miała okazję. Słysząc jej głos w słuchawce, odniosłem wrażenie, że coś kombinuje. Pół roku wystarczyło, bym nauczył się, kiedy w jej głowie kręcą się szalone pomysły. Raz wymyśliła coś na moje urodziny. Skończyło się tym, że biegaliśmy z chłopakami w samych bokserkach po jednej z ulic LA, przez co o mało nie zgarnęła nas policja. Ale trzeba jej przyznać, że było zabawnie.
Zaskoczony zobaczyłem światło w szparze pod drzwiami studia. To znaczyło tylko jedno - Yoongi był w mieszkaniu.
Niewiele myśląc zostawiłem torbę w salonie i poszedłem tam. Choć miałem spędzić z nim następny miesiąc, to nie widziałem go już trzy dni. Ciągle się mijaliśmy przez jego ucieczki, prawdopodobnie do swojego trainee. Zapukałem i wszedłem do środka, zastając tam hyung'a siedzącego przy biurku. Nic nie tworzył. Po prostu siedział. Bez słowa podszedłem do niego i usiadłem na jego kolanach, zarzucając mu dłonie na szyję. Nigdy mnie nie odtrącał w takim momencie. Zawsze przytulał mnie do siebie i gładził po włosach.
- Tęskniłem Hades hyung - powiedziałem cicho, wtulając się w zagłębienie jego szyi.
Starszy mówił coś, ale nie bardzo go słuchałem. Byłem na to zbyt zmęczony. Nawet nie wiem, w którym momencie zasnąłem.
Obudziłem się w moim łóżku, a gdy wyszedłem do kuchni, uśmiechnąłem się na widok Sugi, który zabierał się za robienie śniadania. Pogoniłem go, by ubrał się, a sam zacząłem szykować posiłek.
Po miłym poranku spodziewałem się równie dobrego dnia. Powiedziałem starszemu, że zabieram Taeil'a na ostatni "trening specjalny" i wrócę wieczorem. Chyba się przyzwyczaił do moich metod nauczania, bo już o to nie dopytywał.
Zjawiłem się na Sali Śmierci z uśmiechem, o dziwo młodszy już czekał, choć do dziewiątej było jeszcze kilka minut. Natychmiast podszedłem do niego i wpiłem się mocno w jego usta. To miał być nasz dzień. Zamierzałem uszczęśliwiać mojego chłopaka przez najbliższych dwanaście godzin.
- Dobra wróżka Hobi słucha życzeń swojego Moonie'ego - oznajmiłem głosem, którego używałem przy aegyo. - Na co ma ochotę mój skarb?
Taeil
Dobrze wiedziałem, że nawet jeśli Hoseok hyung zostanie choreografem naszego zespołu i będę go widywał prawie codziennie, to na pewno nie będę miał problemu z zapomnieniem tego pięknego miesiąca, skupiając się na naszych nowych, niewinnych relacjach. Już wiele wspomnień udało mi się wyprzeć z umysłu, tych złych i tych pięknych, choć zazwyczaj bolesnych. Nie mogłem inaczej o tym wszystkim myśleć, aby nie zasmucać go jeszcze bardziej, po prostu zrzucając to na drugi plan i ciesząc się tym ostatnim wspólnym, obiecanym dniem.
Uśmiechałem się na jego słowa, chociaż tak naprawdę moje serce nie chciało jeszcze przyjąć tego wszystkiego do wiadomości, ciesząc się jedynie zapewnieniami, w które raczej nie powinienem wierzyć, skoro po miesiącu rozłąki powrócimy do swoich poprzednich ról, zapewne zapominając o całym czerwcu.
Dałem się starszemu zaciągnąć do tańca, trochę nietypowego dzisiaj i sprawiającego, że moja twarz znów przez bite trzy i pół godziny była cała czerwona, a przy każdej pomyłce, nie potrafiłem odnaleźć się w nowej sytuacji, przepraszając za sprawianie mu nawet najmniejszego bólu, stanięciem na stopę, czy też przepraszając za zwykłe niezapamiętanie kroków.
Hyung spełnił w ten sposób moją prośbę o bliskość jego ciała, zabierając mnie na wyimaginowany plan jednej z typowych komedii romantycznych, oglądanych nieraz z Jae. Starałem się dobrze odgrywać swoją rolę, chociaż przez każdy dotyk starszego szybko gubiłem rytm, wiedząc, że muszę się kontrolować, aby nie narobić sobie jeszcze większego wstydu. Te nieliczne zajęcia z fanserwisu, które dopiero niedawno zostały wprowadzone do naszego grafiku, choć trochę pozwoliły mi popracować nad ekspresją. Oczywiście nie zapominałem o wszystkich lekcjach danych mi przez mojego hyung'a, bo chociaż nigdy nie pracowaliśmy nad uwodzeniem innych spojrzeniem, to nad odpowiednimi ruchami podczas tych seksowniejszych części układów, których jako 3C mieliśmy mieć naprawdę sporo, już tak.
Chociaż mój humor nieco się popsuł po usłyszeniu początkowej wiadomości z ust starszego, to po tych kilku godzinach, wszystko powróciło na swoje miejsce. Nie miałem jeszcze powodów, aby się smucić, w końcu jutro mieliśmy spędzić ze sobą cały dzień. Wiedziałem, że wyrzuty sumienia są nieuniknione, skoro reszta trainees będzie zmuszona zostać w Big Hit i ciężko pracować, a ja znów odpuszczę sobie cały dzień ćwiczeń na rzecz miłości. Na szczęście tylko Jae może mnie tym męczyć, wprowadzając w jeszcze gorszy stan, o którym miałem nadzieję mu nie powiedzieć.
Po długim pożegnaniu i podziękowaniu za cały trening i spędzony wspólnie czas, skierowałem się na następne zajęcia, będąc od razu zaatakowanym przez przyjaciela, który chciał mnie jak zwykle wypytać o te kilka godzin, jednak widząc mój wzrok, przełożył tę rozmowę na wieczór.
Tylko Yunoh znał mnie na tyle, by zauważyć różnicę podczas każdego wykonywanego przeze mnie dzisiaj ćwiczenia, pocieszając, choć tak naprawdę nie wiedząc z jakiego powodu. Uśmiechałem się na tyle, na ile pozwalało mi zranione serce, a gdy tylko wylądowałem w dormie, w pustym pokoju, niestety nie mogłem tego trzymać dłużej w sobie, zajmując miejsce na łóżku i pozwalając wypłynąć łzom, oczywiście starając się ich pozbywać na bieżąco.
- No. To teraz już na pewno musisz się wytłumaczyć - oznajmił głos Jae, którego w obecnym stanie nie mogłem oglądać, zasłaniając się od razu od jego spojrzenia. - Oj, przestań Moontae, tyle razy widziałem jak płaczesz, że nie jestem tego w stanie umieścić w standardowym tysiącu, a wiesz, że nawet ja go nie przekroczyłem. - Chłopak nie uzyskał żadnej odpowiedzi, dlatego zajął miejsce obok mnie, przyciągając zaraz do siebie i głaszcząc po włosach. - Coś cię trapi od pierwszych ćwiczeń. Siostra na pewno do ciebie nie zadzwoniła. Ciocia też, bo nie mamy telefonów w wytwórni... hmm... jedynym innym problemem, który pojawił się ostatnio w twoim życiu jest ten nauczyciel. To przez niego? Nie jestem typem faceta, który od razu rzuca się do bójek, ale jeśli cię skrzywdził, jestem w stanie zaryzykować zakończenie mojej "kariery" jako trainee.
- Yunnie, nie. Wszystko jest dobrze. Po prostu hyung wyjeżdża na miesiąc i...
- A jednak! Dobrze obstawialiśmy z chłopakami!
Jego nagła radość spowodowała moje całkowite uspokojenie i wytarcie ostatnich łez, aby spojrzeć na niego pytająco.
- Nooo... Taeyong ostatnio zmienił kolor i znika non stop, zauważyłeś, prawda?
Pokręciłem przecząco głową, czego powinien się przecież spodziewać.
- No tak, nie jesteś zainteresowany tymi romansami... W każdym razie, znika częściej niż zazwyczaj, co utwierdziło nas w braku możliwości jego wyjazdu z CEO. A ostatnio narzekał przy nas właśnie na Hoseok'a. Skojarzyliśmy fakty i doszliśmy do tylko jednej konkluzji! CEO jedzie z twoim Hoseok'iem. A teraz jak na tacy dostałem potwierdzenie tej plotki. Świetnie! - Specjalnie ścisnąłem jego rękę mocniej, przypominając w ogóle, że mówi to na głos. - Ah, tak, tak, przepraszam, to było nietaktowne. Nie powiem nic chłopakom jeśli chcesz. I miesiąc to naprawdę nic, jakoś go wspólnie przetrwamy, tak?
Pozytywne nastawienie Jae tym razem nie było w stanie udzielić się również mojej osobie.
- Podjąłem już decyzję. Jutro spędzam z nim ostatni dzień jako jego chłopak - wyjaśniłem, znów czując kolejne łzy na policzkach. Dlaczego sam podjąłem taką decyzję? Może faktycznie obawiałem się, że po jego powrocie zacznę być traktowany jak zwykły uczeń i dowiem się, że ten wspólny miesiąc nie znaczył dla niego tak dużo jak dla mnie? Dlatego wolałem usunąć się w cień, pozwalając mu szukać dalej kogoś, z kim będzie w pełni szczęśliwy.
- A to dlaczego?! - Zdziwienie Jae i odwrócenie mnie w swoją stronę, aby w pełni złapać kontakt wzrokowy, zasmuciło mnie nawet bardziej, bo widziałem, że mimo wszystko młodszy chciał, abym był szczęśliwy, nawet ze swoim nauczycielem.
- Przez cały miesiąc nieobecności hyung'a będę ćwiczył z innym sunbaenim. - Zmieniłem temat, nie chcąc aby nowe łzy zaczęły zamazywać mi obraz.
- Którym? I dlaczego akurat taką decyzję podjąłeś?
- Jimin sunbaenim, przyjaciel Hoseok hyung'a - wyjaśniłem, odpowiadając jedynie na pierwsze pytanie i trochę obawiając się jego reakcji, w końcu wiedziałem, kim dla niego jest ten mężczyzna.
- PARK JIMIN? Żartujesz?! Masz mnie zabrać na trening! Powiedz, że jestem beznadziejny w tańcu, że nie umiem nawet podstaw! Będziemy razem chodzić, a ty pewnego dnia zachorujesz, zostawiając mnie z nim sam na sam... i będę posiadał własnego przystojnego jak diabli nauczyciela. Niedawno spotkałem go na korytarzu w wytwórni i nawet nie wiesz, jak bardzo przeżyłem to spotkanie!
- Domyślam się, Jae. Było jak po pierwszym ujrzeniu Mark'a, fanserwisie z Yutą, do którego sam się wyrwałeś oraz niewinnej rozmowie z naszym chińskim maknae, szybko przerodzonej we flirt? - Zaśmiałem się, przypominając wszystkie te sytuacje i uświadamiając mu po raz kolejny, że jest zbyt kochliwy.
Reszta rozmowy zeszła nam właśnie na te tematy, choć wiedziałem, że czeka nas powrót do niego. Liczyłem jedynie, że powstrzyma się z tym chociaż kilka dni.
Rano niestety nie miałem innego wyjścia jak jechać z resztą do Big Hit już o ósmej, chociaż na pierwsze zajęcia nie mogłem iść, wiedząc, że wyszedłbym tuż po godzinie, a trwały aż cztery, dlatego cały wolny czas przesiedziałem w czwórce, czekając na hyung'a i zastanawiając się, czy Jae nie przesadził z tym "randkowym outfitem" składającym się głównie ze skórzanej, czarnej kurtki, kompletnie do mnie niepasującej. Chyba właśnie tym elementem podkreślił, że do opery nie mogę zabrać hyung'a. I choć nadal nie miałem pomysłu, niczego nie wymyślając przez całą noc i poranek, to po zobaczenia starszego i szybkim wylądowaniu w jego ramionach, będąc tuż po tym obdarowany jakże przyjemnym pocałunkiem, wiedziałem, że gdziekolwiek się nie wybierzemy, będzie to najpiękniejsza randka ze wszystkich dotychczasowych, właśnie przed te całe dwanaście wspólnie spędzonych godzin.
Zaśmiałem się na jego aegyo, stwierdzając, że nawet po tylu latach wyglądał przy tym uroczo.
- Już po samym moim ubiorze hyung może stwierdzić, że ponownie do galerii sztuki nie pójdziemy. - Specjalnie nie wspominałem do kogo należał ten przebiegły plan, ponieważ nie pamiętałem, czy przyznałem się do zdradzenia naszej tajemnicy Yunoh'owi. - Chciałbym spędzić ten dzień na zwykłych spacerach, przytuleniach i pocałunkach... włączając to jedynie godzinę karaoke? Aby poćwiczyć chociaż trochę. Chętnie też popatrzę, jak hyung znów bawi się z ulicznymi tancerzami, więc możemy zahaczyć o Hongdae.
Wiedziałem, że mój pomysł nie był ani oryginalny, ani też niezwykły, jednak właśnie tak chciałem zapamiętać cały ten miesiąc, nie widząc potrzeby ucieczki z miasta, czy niepotrzebnego wydawania dużych sum pieniędzy na drogie restauracje.
Hoseok
Uśmiechnąłem się gładząc jego włosy.
- Szkoda... Chyba zacząłem rozumieć tę fascynację plamami na płótnie. - Zaśmiałem się, obejmując go mocniej. - Ale gdy wrócę i będziemy mieć wolne, to pójdziemy jeszcze na jakieś wystawy. Chyba polubiłem to. Sztuka kojarzy mi się z tobą - wyznałem, wiedząc, że ciężko mi będzie przestać się nim widywać, choćby na takich wypadach w nietypowe dla mnie miejsca.
Zacząłem się jednak zastanawiać nad inną kwestią. Okazywanie Taeil'owi uczuć w miejscu publicznym nie było dobrym pomysłem. Mogłem z nim oczywiście spacerować, czy pokazywać się, ale bez czułości. A skoro nie miał żadnego konkretnego planu - musiałem coś na szybko wymyślić.
- Do Hongdae możemy jechać od razu. Nie będzie to co prawda taka zabawa jak wtedy, bo dzieciaki zbierają się dopiero wieczorem na spotkaniach. Możemy wtedy do nich wrócić, ale póki co będziemy mieć okazję pooglądać, jak zarabiają. Na pewno ucieszą się z dodatkowej widowni i pieniędzy. Później karaoke. Widzę, że bardzo chcesz mnie pogrążyć kochanie. Chyba wiesz, jak ja wyję... Ale oczywiście, pozwalam ci śmiać się ze mnie. - Cmoknąłem go w nos z uśmiechem. Mój śpiew nie był wysokich lotów, w końcu byłem raperem, ale aż tak źle nie powinno być. - Następnie... obiad? Mimo wszystko musimy coś zjeść. Taeil... nie zrozum mnie źle, ale... jeśli chcesz spędzić ten czas razem, by nikt nam nie przeszkadzał, to... Możemy spędzić kilka godzin w moim poprzednim mieszkaniu.
Po wyprowadzce do Yoongi'ego wystawiłem moją kawalerkę na sprzedaż, ale póki co nadal nie udało mi się jej pozbyć. Byli co prawda chętni, ale chyba trochę zawyżyłem cenę, bo ostatecznie nie decydowali się na kupno. Nie miałem jednak na razie głowy do tego, dlatego rozwiązanie takich kwestii zostawię sobie na czas po powrocie z wakacji. Wtedy będę miał chwilę na uporządkowanie wszystkiego. Przekonam się też, czy jestem w stanie wyjechać do Ameryki na stałe, czy może dam sobie radę z ponownym ukrywaniem moich uczuć i traktowaniem Yoongi'ego tylko jako przyjaciela. Ten miesiąc miał być dla mnie pewnego rodzaju sprawdzianem.
Taeil wiedział też, że mieszkam razem z CEO. W czasie jednej z naszych randek musiałem tam na chwilę wstąpić, by zabrać teczkę dla Sugi i podwieźć mu do wytwórni. Czułem się w pewnym sensie w obowiązku wyjaśnić mu to. Nie wspomniałem mu jednak o mieszkaniu, które nadal stało puste. A może... może zostawię je dla niego?
Moja propozycja nie miała żadnego podtekstu. Choć możliwość spędzenia z nim czasu sam na sam w czterech ścianach stanowczo była kusząca. Obiecałem sobie jednak coś i nigdy nie posunąłem się dalej. Choć bardzo mnie kusiło, bo Taeil był naprawdę seksowny i tak uroczo niewinny... A co do prawdziwego powodu mojego pomysłu - po prostu martwiłem się, że po tylu dniach bez problemów, ten ostatni mógłby być naszą wpadką. Nie chciałem go zawieść jako jego dobra wróżka, dlatego zaproponowałem rozwiązanie, które wydawało mi się najbezpieczniejsze.
- Weźmiemy laptopa, obejrzymy jakiś film, zrobimy kolację? - zaproponowałem, jako alternatywę na popołudnie i wieczór. - Albo będziemy leżeć i cały czas się całować. Ale z decyzją poczekamy do obiadu, dobrze? Bo może wymyślisz coś po drodze. A póki co - jedziemy do Hongdae.
Jeszcze na moment pozwoliłem mu wtulić się w siebie i wycałowałem jego twarz. W końcu wyszliśmy z sali, witając się po drodze z kilkoma pracownikami. Jak zawsze graliśmy w tych momentach ucznia i nauczyciela. Choć wszyscy znali mnie na tyle dobrze, by wiedzieć, że chodzenie za rękę z kimś to dla mnie nic niezwykłego, to Tae i tak mogłem jedynie obejmować ramieniem, ze względu na oficjalnie łączące nas stosunki.
Dotarliśmy na parking, gdzie wsiedliśmy do mojego smarta. Lubiłem ten samochód, bo był mobilny, ale przy Taeil'u odkryłem jego dodatkowe zalety. Na przykład to, że jest blisko mnie i mogę go ciągle trzymać za rękę.
Podróż nie trwała zbyt długo. Zaparkowałem na pierwszym znalezionym miejscu i wyszliśmy na chodnik. Ciekawił mnie dość nietypowy strój mojego chłopaka. Nigdy nie widziałem go w takim ostrym outficie, bo jak na niego ta skóra to naprawdę coś dziwnego. Nie przyzwyczaiłem się do takiego Taeil'a i szczerze wolałem go w jego normalnych ubraniach. Poza tym było dużo cieplej niż przez ostatnie dni, a on zdawał się męczyć w tej kurtce. Nie chciałem mu jednak robić przykrości, w końcu to był nasz ostatni wspólny dzień. Może chciał w ten sposób poczuć się pewniej?
Zatrzymywaliśmy się przy każdym tancerzu, z którym witałem się przybiciem piątki. Pokazywali nam swoje umiejętności, czasem dołączałem do nich, gdy mnie o to prosili. Ostatecznie skłoniłem też Tae do wykonania kilku kroków, których chłopaki chętnie go uczyli. Szkoda mi było, że tyle talentu marnuje się na ulicy. Ale co ja jeden mogłem? Przecież nie mogę każdego wziąć pod opiekę...
Po pożegnaniu się z naszymi znajomymi, ruszyliśmy na karaoke. Te miejsca nic się nie zmieniały, chociaż minęło tyle lat. I chyba za to je lubiłem. Samochód zostawiliśmy, dlatego mogliśmy spokojnie spacerować. Nie mogłem trzymać dłoni mojego chłopaka, dlatego po prostu szedłem blisko niego, co jakiś czas obejmując go pod pretekstem pokazania mu czegoś. Przez cały ten czas robiłem też dużo zdjęć, podobnie zresztą jak na innych naszych randkach.
Gdy już zajęliśmy pokój w barze karaoke, od razu złapałem za spis z piosenkami i zamówiłem jakiś trot. Dzieciaki już nie bardzo kojarzyły stare hity, w których kochany Taehyung do tej pory był mistrzem. Ciekawe, czy Joohyung nadal zaczyna płakać, gdy słyszy te piosenki...
Moim celem było rozbawienie Moon'a i udało mi się, bo gdy tylko usłyszał moje zawodzenie roześmiał się wesoło. Wszystkie piosenki, które wybierałem mówiły o szczęśliwych chwilach. Chciałem, by ten miesiąc właśnie tak był przez niego zapamiętany, jako szczęśliwy czas. Oczywiście kilka piosenek zaśpiewaliśmy razem, trzymając się za ręce, patrząc sobie w oczy zamiast na ekran z tekstem.
Zgodnie z zapowiedzią, po karaoke udaliśmy się coś zjeść. Taeil wybrał knajpę, z której zawsze zamawialiśmy, mimo iż proponowałem mu różne inne droższe opcje. Ale w sumie... To też było w jakiś sposób nasze miejsce, dlatego nie miałem nic przeciwko.
- Jaką podjąłeś decyzję Moonie? - zapytałem, gdy już zaszyliśmy się w kącie lokalu i złożyliśmy zamówienie. Siedzieliśmy naprzeciw siebie, więc sięgnąłem po jego dłoń leżącą na stoliku i uścisnąłem ją z uśmiechem. - Gdzie chciałbyś spędzić resztę dnia? Myślałem jeszcze o wesołym miasteczku, jeśli wolisz inne miejsce, ale tam na pewno nie będziemy sami - dodałem niepewnie. - Innych pomysłów już nie mam.
Taeil
Jak na tacy otrzymywałem kolejne dowody na to, że hyung jednak nie chce powracać do poprzednich relacji, tych sprzed miesiąca, kiedy jeszcze nie miałem oporów, aby się przed nim rozebrać lub zostać przywiązanym do jego ciała. Mężczyzna wyraził chęć ponownego odwiedzenia ze mną galerii sztuki, dlatego zaczynałem powoli odchodzić od swojej decyzji. Jednak czy te trzydzieści jeden dni rozłąki nie zdąży przywrócić mojej poprzedniej, codziennej rutyny ciągłych ćwiczeń z chłopakami i braku jakichkolwiek prywatnych lekcji z moją miłością? Mogłem się do tego przyzwyczaić, w końcu prawie od początku miałem tylko Jae, który co prawda starał się choć trochę mnie zmienić, a tę naturę samotnika i jak to on nazywał – "sztywniaka", przekształcić w rozrywkowego chłopaka, chętnie przebywającego z resztą naszego zespołu, głównie w dormie, bez Taeyong'a, który zazwyczaj psuł nam atmosferę, chociaż niedawno zauważyłem, że zaprzyjaźnił się chyba z jednym z chłopaków, tylko jego traktując ulgowo. Może to przez ich wspólny projekt z OTU sunbaenim? Nasz maknae nie mówił dużo, głównie przez barierę językową. Chłopak był z Chin, chociaż przez jego umiejętności CEO nie patrzył na problem z komunikacją. I zapewne dlatego oprócz Taeyong'a to Sicheng wystąpi w następnym teledysku i piosence OTU, prezentując swój talent wokalny wraz z tym tanecznym. Może właśnie dzięki niemu lider otworzy się na resztę i zaczniemy funkcjonować jak normalny zespół, a nie grupa chłopaków zebranych z ulic i przeróżnych przesłuchań, aby zarabiać dla wytwórni, swoich rodzin, czy po prostu dla siebie? Gdybyśmy chociaż osiągnęli ten poziom zintegrowania, nie musiałbym się martwić, że po wyjeździe Hoseok hyung'a i pana Min'a zacznie być tylko gorzej, nie tylko w moim życiu, a również podczas treningów.
Wysłuchałem naszego planu dnia, ułożonego w logiczną całość przez starszego, śmiejąc się jedynie przy wspomnieniu karaoke, które na pewno nie będzie wyglądać normalnie. Miałem już okazję usłyszeć śpiew mojego hyung'a, nie tylko na obejrzanych nagraniach na jednej z pierwszych lekcji, kiedy poznałem BTS sunbaenim od troszeczkę innej strony, również podczas ostatniego spaceru starszy nucił coś pod nosem i nie mogłem zakwalifikować tego do braku jakiegokolwiek talentu wokalnego, jedynie oceniając to na mocną szóstkę.
Następna propozycja hyung'a spotkała się z moim niemałym szokiem, co prawda bardzo dobrze ukrywanym. Nie wyobrażałem sobie tego typu randki, chociaż marzyłem o zamknięciu się z nim choćby w sali ćwiczeń i ponownym przytulaniu i całowaniu, bez jakichkolwiek konsekwencji ze strony osób trzecich. Nie mogliśmy tego robić na ulicy i w miejscach publicznych, a właśnie tak rozplanowałem nasz dzień, chyba trochę nieświadomie.
Uśmiechnąłem się jedynie na jego wyjaśnienia i następne pomysły, chowając jak najszybciej w zawsze otwartych dla mnie ramionach, aby ukryć zażenowanie przez część o "ciągłym całowaniu".
Mężczyzna pozwolił mi rozkoszować się tym zbliżeniem jeszcze dłuższą chwilę, po której złożył kilka pocałunków na mojej twarzy, proponując skierowanie do jego samochodu, na co przystałem, niestety przez cały budynek nie mogąc złapać go za rękę, a jedynie kłaniając się wszystkim pracownikom i witając się z tymi, których jeszcze nie widziałem o ósmej rano.
Podróż do Hongdae minęła dość szybko, tak jak wszystkie poprzednie godziny u boku ukochanego. Nie mogłem zatrzymać czasu, orientując się, że tylko w takich momentach staje się on moim prawdziwym nieprzyjacielem, którego miałem ochotę błagać o kompromis. Naprawdę wiele bym dał, aby cofnąć się do początku czerwca i nie utracić drugiej tak ważnej dla mnie osoby.
To tylko miesiąc i to przecież moja decyzja. Wypowiedziałem ją na głos, nie zmienię już niczego.
Po opuszczeniu samochodu starszego mogłem przekonać się po raz kolejny, że słuchanie Jae zazwyczaj źle się kończy. Było lato, a młodszy zmusił mnie do ubrania skórzanej kurtki, którą oczywiście miałem okazję z siebie zdjąć, jednak za późno o tym pomyślałem i już kroczyliśmy z Hoseok hyung'iem w stronę tych bardziej zatłoczonych uliczek, na których poprzednio byli wszyscy tancerze.
Mogłem się domyślić, że oprócz oglądania i podziwiania utalentowanych chłopaków, zostanę zaciągnięty do jakichś ćwiczeń, po których zazwyczaj moja dłoń lądowała na twarzy, w celu chwilowego ukrycia się przed światem, właśnie przez zażenowanie.
Wiedziałem, że nasz CEO również zwerbował Taeyong'a i Sicheng'a z ulicy, chociaż ten pierwszy niechętnie się do tego przyznawał. Nie wiem, czy jego agenci wybrali ich ze względu na wygląd, czy może uczestniczyli w jakichś występach, bo nie miałem okazji zagłębić się w ich historie, jednak to na pewno da nadzieję przyszłym kandydatom na trainees.
Resztę spaceru spędziliśmy na rozmowie i niestety robieniu zdjęć, do których zostałem już nauczony uśmiechać się, nawet kiedy nie za bardzo tego chciałem. Co prawda wyćwiczony uśmiech, zamieniał się w niezwykle radosny, kiedy był przy mnie mój hyung, dlatego nie miałem z tym problemu, słysząc prośbę o zapozowanie, czy przybliżenie się do starszego. Zazwyczaj niektóre z tych zdjęć starszy mi udostępniał, dlatego i tym razem, gdy znaleźliśmy się we własnej sali karaoke, wybrałem kilka z nich, prosząc o przesłanie w wiadomości, ponieważ nie mogłem wynieść telefonu z dormu, zabierając jedynie dokumenty od managera i tłumacząc, że dzisiejsze ćwiczenia będę miał z panem Jung'iem na mieście. To i tak spore osiągnięcie, bo nasz opiekun bardzo trzymał się regulaminów sprezentowanych nam przez CEO.
Starsze piosenki w wykonaniu Hoseok hyung'a sprawiły, że zazwyczaj leżałem na tej kanapie, nie potrafiąc robić niczego poza powstrzymywaniem głośnego śmiechu, nawet jeśli wiedziałem, że mi nie wypadało. Jednak to zazwyczaj było celem mojego nauczyciela, a skoro nie chciałem gilgotek, czy też innych metod na wywołanie takich reakcji, musiałem się grzecznie poddać temu rodzajowi rozrywki, spędzając z nim w ten sposób kilka godzin, po których wylądowaliśmy w naszym stałym miejscu spożywania posiłków.
Prawie od razu zostałem zapytany o dalsze plany, nie wiedząc do końca, czy powinienem zaproponować to mieszkanie starszego.
Utkwiłem wzrok w naszych złączonych dłoniach, rozważając szybko wszelkie możliwe opcje wraz z tym wesołym miasteczkiem, w którym na pewno nie potrafiłbym się odpowiednio bawić.
- Za bardzo zależy mi na tych pocałunkach i ciągłym przytulaniu, aby szukać teraz ciekawych miejsc na spędzenie wspólnie tych pozostałych sześciu godzin – wyszeptałem, uśmiechając się do niego i oczywiście starając się przy tym patrzeć mu w oczy, chociaż perspektywa leżenia z nim w łóżku zmusiła mój organizm do standardowych reakcji zmiany koloru mojej skóry na bardziej czerwony wraz z ucieczką wzroku na bok oraz nagłego pożałowania swoich słów i szybkiej chęci przeproszenia za nie.
Nie, Moon Taeil, to ostatni dzień, później będziesz miał czas, aby zastanawiać się nad słusznością tych decyzji.
- Jeśli hyung nie będzie miał nic przeciwko, to po obiedzie możemy wybrać się do poprzedniego mieszkania hyung'a – zaproponowałem w końcu, będąc już w stanie spojrzeć mu w oczy i nawet posłać niewielki uśmiech, choć nadal trochę nerwowy.
Hoseok
Prośba Tae wywołała jeszcze szerszy uśmiech na mojej twarzy. Nie lubiłem się ukrywać z czymkolwiek. To była ta jedna jedyna wada, której nie lubiłem w byciu idolem - brak swobody. Nie mogłem nigdzie wyjść, nic zrobić, by zaraz nie pojawiły się komentarze na ten temat i domysły osób trzecich, co nowego mógł wymyślić Jung Hoseok. Zresztą, pamiętna afera z Taehyungie'm była tego najlepszym dowodem. A on przecież nic nawet nie zrobił! Tak samo, gdyby w gazetach pojawiło się zdjęcie moje i trainee idących za rękę, już by wybuchł skandal, że były idol molestuje praktykanta. Co prawda raz nas złapano w czasie randki, ale wyjaśniłem wtedy, że to część treningu mojego ucznia, co potwierdziliśmy nauką tańca w parku, a dziennikarz na szczęście był mało dociekliwy. Dlatego właśnie perspektywa pozostania sam na sam napawała mnie entuzjazmem.
- Dobrze Moonie. - Kiwnąłem głową, cofając szybko rękę, bo w naszą stronę szła młoda dziewczyna z zamówieniem.
Podziękowałem za przyniesione dania i zabrałem się za jedzenie, kontynuując rozmowę z Taeil'em. Lubiłem go słuchać. Miał dużą wiedzę, zawsze dowiedziałem się od niego czegoś ciekawego, co o dziwo zawsze zapadało mi w pamięć.
Po posiłku musieliśmy przejść się jakieś dwadzieścia minut, by wrócić do mojego samochodu, a potem już tylko kilka ulic i byliśmy na miejscu. Po drodze zahaczyliśmy jeszcze o sklep, wybierając potrzebne nam składniki na szybką kolację. Trochę mięsa, makaron i wino. Uznałem, że lampka trunku nam nie zaszkodzi, a uczcimy w ten sposób ten ostatni dzień.
Na szczęście kartę do drzwi nosiłem nadal w portfelu, więc bez problemu dostaliśmy się do środka.
- Wiem, że trochę tu pusto - powiedziałem przepraszająco, gdy weszliśmy z małego korytarza, w większości zajętego przez wbudowaną szafę do jedynego pokoju, połączonego z kuchnią. Meble zawsze zostawiałem, większość wyposażenia też, więc nie było to aż tak puste wnętrze. Jednak oprócz jednej ściany zastawionej aneksem kuchennym, odgrodzonym od salonu ladą oraz łóżka w rogu, dwóch foteli i niewielkiego biurka nie było tu nic więcej. W sumie tylko tyle potrzebowałem, dodatkowe luksusy były mi zbędne. Życie w dormie nauczyło mnie minimalizmu. Nikomu się nie chciało sprzątać, więc im mniej rzeczy, tym lepiej. Poza tym to praktyczne przy przeprowadzkach.
Zostawiliśmy nasze zakupy w kuchni, a zaraz po tym objąłem młodszego, uśmiechając się z radością.
- Pięć godzin jestem tylko twój - oznajmiłem z radością, składając na jego czole pocałunek.
Pociągnąłem go na łóżko, z którego zdjąłem narzutę, chroniącą pościel przed zakurzeniem. Nawet takich rzeczy nie chciało mi się ze sobą wozić. Ułożyliśmy się w stosie poduszek, które mogłem do woli przytulać w czasie snu, będąc zawsze całkiem sam. Teraz stanowiły bardzo wygodne miejsce dla mnie i Tae.
Objąłem chłopaka w pasie, przybliżając się do niego. Ucałowałem najpierw jego czoło, później policzki, nosek. W końcu wpiłem się w usta.
Z początku ten pocałunek był bardzo delikatny, przepełniony czułością, jakbym badał, na jak dużo mogę sobie pozwolić. Moje palce delikatnie masowały jego plecy. W pewnym momencie poczułem, jak Moon niepewnie rozchyla swoje wargi. Nie zdarzało nam się często przechodzenie do głębszych pieszczot, dlatego chętnie skorzystałem z zaproszenia i wsunąłem język do jego buzi, zapraszając mięsień do wspólnego tańca. Przez przymknięte powieki nie widziałem twarzy Moon'a i chyba na moment zapomniałem, z kim tutaj jestem. Nim się zorientowałem, co robię, zawisłem nad młodszym, jedną dłoń wsuwając pod koszulkę, by badać delikatną skórę jego pleców, a drugą kładąc na policzku Tae, gładząc go kciukiem.
- Przepraszam kochanie - szepnąłem, próbując uspokoić oddech, gdy oderwałem się od jego ust. - Nie ściągnąłem cię tu po to, byśmy... - Nie dokończyłem, widząc czerwień na policzkach dzieciaka. - Nie bój się, nic już nie zrobię. Przepraszam.
Szybko wróciłem na materac, ale czułem, jak mocno mnie ciągnie do tego, by kontynuować to, co zacząłem. By dać mu poczuć, jak mocno go... No właśnie... jak mocno go pożądam, ale nic innego.
Leżałem na boku, nadal obejmując mojego ucznia i bawiłem się jego włosami, patrząc w te tajemnicze, piękne i poważne oczy.
- Masz... masz jeszcze jakieś życzenia? - zapytałem cicho, zawstydzony swoim zachowaniem.
Taeil
Rozmowa z moim hyung'iem była całkowicie inna od tej z Yunoh'em, który wtrącał się niemal w każde moje słowo, będąc dobrym mówcą i chętnie pokazując to na każdym kroku, nawet przy mnie, chociaż znam go aż dziewiętnaście lat. Oczywiście zawsze chętnie wysłuchiwałem jego rad i zazwyczaj to według nich kroczyłem przez swoje życie, jednak brakowało mi dobrego słuchacza, w którego często zamieniła się mój nauczyciel.
Musiałem przyznać, że głównie przez takie aspekty uwielbiałem spędzać z nim czas, nawet na zwykłych spacerach, a tym bardziej w naszej knajpie, w której musieliśmy szczególnie uważać na słowa, nie chcąc się narazić na niepotrzebne plotki, wytykane mi później przez Jae i Mark'a. Dlatego uczepienie się tematów związanych z muzyką, która towarzyszyła mi od najmłodszych lat, czy też wątku o japońskiej kulturze, przedstawianej mi bliżej przez naszego Yutę, było najbezpieczniej i pozwalające nam w spokoju zjeść posiłek.
Nie wiedziałem, co myśleć, kiedy kierowaliśmy się już w stronę mieszkania starszego. Towarzyszył mi przy tym strach, choć raczej nieuzasadniony. Jung Hoseok nie był typem mordercy czy gwałciciela. Co najwyżej mógł mnie zaskoczyć jakąś nietypową kolekcją figurek anime albo chińskich filmów, które zapełniałyby całą ścianę w salonie i na pewno wywołały zdumienie. Nie powinienem się obawiać, szczególnie kiedy ustaliliśmy cały plan pozostałego nam czasu, który uważnie śledziłem, nadal prosząc go w myślach, aby przestał płynąć, chociaż na kolejne dwanaście godzin, dzięki którym może choć trochę nacieszyłbym się ukochanym.
Po szybkiej wizycie w sklepie i zakupieniu kilku produktów na zapewne późną kolację, w końcu mogłem przekroczyć próg jego mieszkania, uśmiechając się na widok zwyczajnego urządzenia pomieszczenia, na szczęście ładnie uporządkowanego i niezagraconego jak mój pokój z Jae, czy też wspólna kuchnia, w której mogliśmy znaleźć dosłownie wszystko. Było to dla mnie niezwykłą ulgą i nie mogłem nacieszyć swoich oczu otaczającymi mnie przedmiotami i meblami.
Tuż po zaniesieniu zakupów do kuchni, zostałem objęty przez starszego, który przypomniał o tych ostatnich wspólnych kilku godzinach, przez co na krótką chwilę posmutniałem, ale hyung niezwykle szybko zamienił to w poprzedni uśmiech, zabierając mnie na łóżko i pozwalając zająć obok siebie miejsce.
Chciałem się w niego wtulić i rozkoszować tą bliskością przez następną godzinę, na szczęście starszy miał inne plany, obdarowując mnie pocałunkami, wywołującymi jedynie wesoły uśmiech. Nagłe przejście do nieco bardziej namiętnego pocałunku, pozwoliło mi jak zwykle wykorzystać nauki Jae, przenosząc jedną z dłoni na włosy mężczyzny, by delikatnie zanurzyć w nich palce, masując skórę głowy. Jednak taka pieszczota od samego początku sprawiała, że nie mogłem przestać prosić o więcej, próbując przerodzić to w głębszy pocałunek, wzbudzający we mnie nie tylko pragnienie zostania z nim już na całą wieczność, a również pożądanie, którego nigdy nie doświadczyłem podczas takich pocałunków z Yunoh'em, będących jedynie przygotowaniem.
Jeszcze nigdy nie miałem okazji być z hyung'iem sam na sam w łóżku, dlatego moja wyobraźnia zaczynała podpowiadać mi scenariusze, które o dziwo powoli zaczynały się spełniać. Mężczyzna przeniósł się na mnie, nie przerywając pieszczoty i wsuwając jedną z rąk pod moją koszulkę, co spotkało się z natychmiastową reakcją mojego ciała, pragnącego nie tylko jego ust, ale i dłoni. Byłem już gotów na ten następny krok, który takie działania właśnie zwiastowały, jednak zanim całkowicie oddałem się uczuciu, tak bardzo pragnąc jeszcze więcej tego przyjemnego ciepła, pojawiającego się tylko przy nim i odbierającego mi logiczne myślenie, starszy postanowił wszystko zakończyć, dodatkowo mnie przepraszając i starając się wytłumaczyć, choć niepotrzebnie.
Przymknąłem na chwilę oczy, zamykając dolną wargę między zębami, aby uspokoić swój organizm, oddychając przy tym szybko i dopiero po chwili będąc w stanie spojrzeć w oczy hyung'a, powracając do poprzedniej pozycji i chętnie pozwalając na zamknięcie mnie w jego ramionach.
Miałem ochotę mu wszystko wyznać, jednak uznałem to za bezcelowe, nie mając zamiaru dodatkowo sprowadzać na niego obowiązku zostania przy głupio zakochanym w nim uczniu, dlatego jedyne co mogłem powiedzieć, to te kilka słów.
- Hyung? Pragnę bliskości z tobą. Czegoś więcej niż przytulenie i pocałunek, nawet tak namiętnych – wyszeptałem, nie odrywając spojrzenia od jego oczu i starając się pozostać spokojnym.
Hoseok
Spodziewałem się, że Taeil poprosi mnie o zaprzestanie takich porywczych posunięć, że wyznaczy granicę, co mi wolno. A tymczasem on wymówił życzenie, które ściągało ze mnie wszelkie ograniczenia. Podniecająca wizja, ale nie mogłem sobie pozwolić na zaprzestanie myślenia. Gdyby to nie był Tae, który stał się dla mnie ważny, pewnie za długo bym nie podejmował decyzji. Ale obiecałem sobie przecież, że nasze relacje nie pójdą dalej, bo nie wiedziałem, co postanowię zrobić, gdy już wrócimy z Yoongi'm. Moje plany póki co ciągle były elastyczne i zmieniały się dość często, przez różne czynniki. Oczywiście najczęściej dyktowały je moje uczucia, które raz udawało mi się zagłuszyć, a innym razem wychodziły na wierzch, domagając się uwagi.
Z drugiej strony ciążyła na mnie obietnica złożona Taeil'owi. Powiedziałem, że spełnię każde jego życzenie, które nie przekracza moich możliwości finansowych oraz czasowych. A to nie zaliczało się do tych wyjątków. Dlatego właśnie nie miałem pojęcia, jak mam na to zareagować.
- Moonie, kochanie... Jesteś pewien, że tego chcesz? Nie zrozum mnie źle, twoja osoba działa na mnie podniecająco. Nawet bardzo. Ale nie chcę, byś przez to czuł się zobowiązany do całkowitego oddania mi swojego ciała - wytłumaczyłem mu szeptem, gładząc jego plecy. - Więc jeśli nie czujesz się gotowy na taki krok, to proszę nie zmuszaj się do niczego.
Przez chwilę panowała między nami cisza, przerywana jedynie powoli uspokajającymi się oddechami. Byłem już pewny, że chłopak przyzna mi rację i jak to miał w zwyczaju, przeprosi mnie za swoje słowa. Jednak ponownie zrobił coś wykraczającego poza znany mi schemat i upierał się przy swoim, twierdząc, że jest na to gotowy. Nie miałem już żadnej alternatywy, żadnego ratunku, który pomógłby mi dotrzymać obietnic i nie rozczarować młodszego.
Odsunąłem go delikatnie i ucałowałem czoło Tae. Podjąłem decyzję. Być może fatalną w skutkach, ale nie potrafiłem mu odmówić.
- Pamiętaj, że w każdej chwili możesz mnie zatrzymać. Jeśli uznasz, że nie chcesz, po prostu to powiedz. Przysięgam ci, że posłucham. - Złożyłem mu kolejną obietnicę, mając nadzieję, że skorzysta z niej, jeśli naprawdę będzie tego potrzebował.
- Robiłeś już to? - zapytałem wprost, chcąc wiedzieć, na czym stoję. Już sam jego rumieniec powiedział mi, że to ja zabiorę jego wianek, ale potwierdził moje domysły kręcąc głową.
- To będzie trochę boleć - ostrzegłem go, by nie przestraszył się z nieuzasadnionego powodu. - I... i przydadzą ci się nasze lekcje o rozluźnianiu.
Gdy nie miałem już nic do dodania, dałem mu chwilę na przyswojenie tych informacji, bawiąc się przez ten czas końcówkami jego włosów. W końcu wplotłem w nie palce i przybliżyłem się, by złączyć nasze usta w pocałunku. Moja dłoń przesuwała się powoli w dół, zatrzymując na pasie. Usta po chwili też zaczęły wędrówkę, tworząc niewidzialną ścieżkę złożoną z pocałunków wzdłuż linii szczęki do ucha. Przejechałem po nim językiem, wywołując dreszcz na ciele Moon'a. Kontynuowałem wędrówkę na jego szyję, zostawiając tym razem cienką stróżkę śliny w miejscach znaczonych przez mój mięsień. W kilku miejscach przygryzłem jego delikatną skórę, nie mogąc zostawić na nich innych śladów, które nie znikłyby tak szybko.
Powoli przeniosłem się znów nad niego. Moje dłonie wsunęły się pod jego koszulkę, badając na nowo opuszkami to piękne ciało. Poczułem, jak młodszy nieśmiało ciągnie materiał mojego ubioru, więc podniosłem się, by zrzucić z siebie niepotrzebną warstwę. Nie minęła minuta, a t-shirt Tae również wylądował niedbale na podłodze.
- Jesteś naprawdę przystojny Taeil - szepnąłem, wracając do jego ust i poruszyłem biodrami, by poczuć wybrzuszenie w spodniach Moon'a. Zresztą nie tylko u niego się ono pojawiło. Jednak póki co skupiłem się na jego torsie, obdarowują go pocałunkami i delikatnym dotykiem.
To była naprawdę długa gra wstępna, przepełniona czułością i dająca Tae czas do namysłu, czy na pewno chce zrobić ten krok. Ani razu jednak nie uciekł, więc w końcu chwyciłem za zamek w jego spodniach i pociągnąłem go w dół. Odpiąłem również guzik, patrząc mu przy tym w oczy z delikatnym, pokrzepiającym uśmiechem. Czerwień ozdabiała nie tylko jego twarz, ale również moją. Czułem wypieki spowodowane podnieceniem i ekscytacją. Nie pamiętam czasu, gdy byłem dla kogoś tak delikatny. Zawsze działałem szybko i mocno. Był w tym ogień. A teraz... to było coś przyjemnego i innego niż znałem. I podobało mi się to.
Schyliłem się, by złożyć pocałunek na jego podbrzuszu, po czym zdjąłem spodnie i bokserki Tae.
- Piękny. - Ucałowałem jego usta, pogłębiając po chwili pieszczotę.
Chciałem, by to zbliżenie zapadło mu w pamięć. I podobnie, jak ten miesiąc spędzony z nim dla mnie, tak dla niego było jedną z najpiękniejszych chwil.
Taeil
Chciałem jak najlepiej zapamiętać ten miesiąc, co nieraz powtarzałem przez cały dzień, licząc pozostałe nam godziny i naprawdę chcąc czegoś więcej. Mimo, że moja decyzja została podjęta pochopnie, pod wpływem emocji, nie potrafiłem jej już zmienić, pragnąc więcej dotyku starszego, nie tylko na swoich plecach, czy policzkach, lecz na całym ciele. Wiedziałem, że gdybyśmy nie wylądowali na tym łóżku, a hyung nie przeszedłby tak szybko do namiętnego pocałunku, zapewne realizowalibyśmy wcześniej ustalony plan obejrzenia jakiegoś filmu, a następnie ugotowania kolacji, odrzuconej teraz prawie całkowicie. Nie chciałem rezygnować, wykorzystując ostatnie godziny na dopełnieniu tej miłości. W końcu odszedłem od wszystkich swoich przyzwyczajeń, od swojego dawnego życia i nie mogłem poddać się obawom, wiedząc, że w ten sposób choć przez chwilę przeniosę się w miejsce tak często opisywane przez mojego przyjaciela, który co prawda nie robił tego z miłości, jednak miał świadomość, że każde zbliżenie z ukochaną osobą ma w sobie jeszcze więcej magii, tak jak dla mnie każdy pocałunek z Hoseok hyung'iem, a nawet zwykłe przytulenie. Właśnie dzięki temu wiedziałem, że się na tym nie zawiodę.
Wysłuchałem słów mężczyzny, choć przecież podjąłem już decyzję, dając nam jedynie krótką chwilę na uspokojenie oddechów, by zaraz przekonać go, jak bardzo tego pragnę.
- Nie zmuszam się do niczego, hyung. Pragnę to zapamiętać właśnie w taki sposób. Chcę tego, naprawdę – zapewniłem, nadal patrząc mu prosto w oczy, aby pokazać, że nie obawiam się takiego rodzaju zbliżenia, nawet jeśli tylko poniekąd wiedziałem, jak to wygląda.
Starszy zareagował na to krótkim pocałunkiem i wyjaśnieniami, których w sumie nie potrzebowałem, posiadając całą teorię, przekazaną przez mojego przyjaciela, uchodzącego za nawet większego flirciarza od Taeyong'a. Czasami dziwiłem się, że przez te wszystkie lata nie zdążył mnie wyciągnąć na żadną podwójną randkę, najwyraźniej był bardziej wyrozumiały niż myślałem, pozwalając na romanse z matematyką i fizyką.
Nie mogłem się niczego bać. Mężczyzna od zawsze był w stosunku do mnie bardzo delikatny, nawet teraz, po tych kilku słowach, kiedy jego usta wylądowały już na moich, powracając do poprzedniej pieszczoty. Jedna z dłoni zawędrowała na moje biodro, kiedy sam objąłem go rękoma, zamykając już oczy, aby skupić się tylko na tych doznaniach, dodatkowo nie odbiegając dzięki temu do niepotrzebnych w tej chwili tematów.
Jeszcze nigdy nie zostałem zmuszony do tak zawstydzających zachowań, kiedy moje usta mimowolnie się rozchyliły, wypuszczając spomiędzy nich kilka cichych westchnięć, ponieważ wargi starszego wraz z jego językiem, wyczyniały cuda na mojej szyi.
Wiedziałem, że wraz z każdym kolejnym krokiem powinniśmy posuwać się dalej, dlatego jako pierwszy zaproponowałem zdjęcie koszulki starszego, oczywiście trochę nie będąc pewnym swoich działań, co mężczyzna od wyczuł, pomagając mi zarówno z jego górną częścią dzisiejszego stroju, jak i moją, szybko lądującą na podłodze i pozwalającą skupić się już tylko na jego ciele. Tylko jeden raz miałem okazję obejrzeć go w podobnym stanie, tuż na początku naszej znajomości, kiedy był jeszcze moim nauczycielem, a nie chłopakiem, dlatego taki widok zmusił mnie do chwilowego podziwiania tych mięśni, przejeżdżając po nich ręką i nie mogąc tym nacieszyć. Niestety starszy wytrącił mnie z zamyślenia jednym, prostym komplementem, który wywołał zarówno większy rumieniec, jak i szybką ucieczkę ręki.
Przez całą "grę wstępną", jak nazywał to Jae, nie mogłem na nic narzekać, ponieważ nawet dotykanie ciała mojego hyung'a sprawiało mi przyjemność. A dodatkowe pocałunki i pieszczoty, dawały nawet więcej rozkoszy.
Nie wycofałem się przy jakimkolwiek geście, nawet gdy z mojego ciała zniknęły pozostałe ubrania, a mężczyzna powrócił do moich ust, powoli przechodząc do ostatniego etapu, który był mi kiedyś tak dokładnie opisywany przez Yunoh'a. Aż miałem ochotę wymazać to z pamięci i nie kierować się jego radami, które mimo wszystko zmuszały mój mózg do odpowiedniego sterowania swoim ciałem, idealnie słuchającym się starszego.
I choć rozluźnienie nie przyszło mi łatwo, to dzięki zapewnieniom starszego, wraz z jego dotykiem, zdołałem posłuchać wszelkich poleceń, szybko zamieniając ból na przyjemność, z którą wiedziałem, że ciężko będzie mi się teraz rozstać.
Przez te ostatnie wspólne pięć godzin hyung stał się najważniejszą osobą w moim życiu, której oddałbym wszystko, dlatego wiedziałem, że następne dni będą utrapieniem, którego nawet Yunoh nie zdoła się pozbyć. I niestety byłem pewien, że tuż po jego powrocie moje serce mimo wszystko postara się walczyć o to, co straciło. Oczywiście, o ile mężczyzna nie przedstawi mi swojego nowego ukochanego, wtedy na pewno usunę się w cień, powracając w ramiona przyjaciela i skupiając się tylko i wyłącznie na debiucie, nawet jeśli będzie mnie to kosztować złamane serce. To jego szczęście jest najważniejsze. W końcu księżyc nie powinien nigdy pokochać słońca, dostając możliwość spotkania go tylko raz na kilka lat.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top