9
Yoongi
Spodziewałem się, że zastanę Hoseok'a właśnie w takim humorze, szczególnie kiedy narzucę mu, co powinien teraz robić.
Zmrużyłem oczy, słysząc jego pierwsze słowa. Gdybym wiedział, że młodszego pociągają tylko kobiety może i nie zwracałbym na to uwagi, ale przecież sam musiałem przyznać, że wszyscy obecni trainees nadawali się na Visuali, chociaż to Taeyong miał zajmować tę pozycję, już nieraz do tej pory będąc wysyłany do jakichś reklam, czy promowania Big Hit. W Haru również sprawa była niezwykle prosta, bo mieliśmy tam jednego z modeli. To była zarówno szansa na sukces, jak i moje przekleństwo. Skoro Hoseok szuka teraz kogoś chętnego nawet na zwykły romans, nie mam szans utrzymać jego statusu zbyt długo.
Zrobisz coś Moon'owi, to zapewne dostaniesz od Hoseok'a. Chociaż... w sprawie Jinsil i tamtej asystentki już się uspokoił. Usunę go, jeśli będzie mi bardzo wadził. Wytwórnia poradzi sobie z tymi trzema głównymi wokalami.
Zająłem z młodszym miejsce na podłodze, nie zważając na kurz, zapewne przez widok gołego torsu, od którego nie mogłem oderwać wzroku. Słuchałem go uważnie, opierając ręce o panele i obserwując jak je, co dawało mi pewnego rodzaju satysfakcję. Nie potrafiłem zbyt często stawiać na swoim w sprawach tego chłopaka, jednak tym razem zrobił grzecznie to, o co go poprosiłem.
- Pomoc koleżance nie oznacza siedzenia po nocach i męczenia się za dnia. To nie jest twój przymus, czy praca, dlatego nie powinieneś narażać w ten sposób swojego zdrowia. Już wystarczy, że koncept, który planują OTU wykończą i mojego laptopa, wszelkimi poprawkami wymuszonymi przez tych dwóch małych perfekcjonistów, tak samo jak twoje ciało – wymarzonymi choreografiami Jihun'a. Jungkookie i Jiminnie też na pewno nie będą chcieli zbyt długiej przerwy, a ich wspólny comeback powierzam tym razem tylko w twoje ręce. Park na pewno ci pomoże, bo Jeon może się nie odnaleźć w klimatach "szczęśliwej miłości" i seksu. Fanserwis, fanserwis, fanserwis – tak to widzę. – Uśmiechnąłem się zadowolony, przy okazji przedstawiając mu wszelkie swoje uwagi i pomysły, zaraz przechodząc do następnego tematu – Taeil'a.
Sam fakt, że Hoseok wprost mi mówi jak bardzo lubi tego dzieciaka, już mi się nie podoba, do tego późniejsze słowa o jego wyglądzie, sprawiły, że moje dłonie zacisnęły się w pięści.
- Rozpieszczanie reszty trainees nie jest naszym zadaniem, Hoseokie. Dla nich nagrodą będzie sam debiut i pozwolenie na kontynuowanie tych szkoleń. Wolałbym, żebyś wszystkie ćwiczenia wykonywał z nim w wytwórni, już wystarczy, że w weekendy wysyłam ich na miasto, oczywiście pod czujnym okiem managerów. Sprawa z Taeyong'iem wygląda inaczej. Ten chłopaczek należy do mnie i tylko on będzie otrzymywał takie nagrody. Ale posłuchałem cię również w tej sprawie i nie przesadzam na każdym kroku, ucząc go także dyscypliny. Powoli staje się lepszym liderem, widzę to, dlatego nie mam powodów do obaw, bo reszta jego cech będzie łatwo wyparta tuż przed debiutem. Wszystkiego da się nauczyć tak młode umysły, dlatego raczej już nie porzucę swojego konceptu idealnych zespołów. Może i nasz kontakt będzie się ograniczał do czysto zawodowego, ale OTU tak szybko nie stracę. Zresztą, już wystarczy, że przez nich niedługo osiwieję, Haru i 3C na pewno będą bardziej zdyscyplinowani i posłuszni.
Wyznałem młodszemu to co mi leży na sercu, oczywiście głównie związane z pracą, która obecnie była całym moim życiem, choć nie powinna.
Nie miałem ochoty słuchać jego głupich pomysłów na kolejne nocowanie w wytwórni, do tego zapewne na podłodze, bo gdzie indziej, dlatego wstałem, łapiąc go od razu za rękę i podnosząc, co przyszło mi niezwykle łatwo, w końcu nie byłem już chucherkiem. Nie wiem, dlaczego potraktowałem go w tej chwili jak Taeyong'a, nawet nie słuchając jego próśb o zostawienie i po prostu mówiąc, aby wziął prysznic, ubrał się i wracał ze mną do mieszkania.
- Nadal jestem twoim przyjacielem i hyung'iem. Nie pozwolę ci się przemęczać, szczególnie dzień przed przyjazdem dzieciaków. Masz pół godziny, po których chcę cię zobaczyć na parkingu. Proszę, Hoseokie, posłuchaj mnie i zrób to.
Na szczęście tym razem młodszy mi uległ, może to dlatego, że zszedłem z tonu i znów prezentowałem mu tego normalnego Yoongi'ego, który nie zamienił się w bezwzględnego szefa, niepotrafiącego przestać kontrolować innych ludzi, nawet swoich przyjaciół.
Wyszedłem już na parking, zajmując miejsce w swoim samochodzie i czytając jakieś przesłane mi dzisiaj regulaminy, z którymi musiałem się zapoznać. Po upłynięciu wyznaczonego czasu zacząłem wypatrywać młodszego, który zjawił się pod moim samochodem, mówiąc, że tym razem wraca swoim autem, dlatego ruszyłem do mieszkania, oczywiście docierając na miejsce jako pierwszy. Podczas drogi miałem okazję znów przemyśleć to wszystko, trochę zazdroszcząc Jimin'owi i Jungkook'owi, że tak wszystko się między nimi ułożyło, kiedy ja coraz bardziej oddalałem się od swojego planu, nie wyobrażając sobie zostawienia Taeyong'a. Wiedziałem, że nadal miałby wsparcie rodziców, jednak nie mógłbym już oglądać tego uroczego uśmiechu i ślicznego ciałka, które tak chętnie bezcześciłem, powoli pozbywając się wszelkich wyrzutów sumienia. Nie kochałem go, chcąc posiadać jedynie jego ciało, czasami brzydząc się prawdziwym charakterem chłopaka, który jedynie odgrywał swoje role jako trainee, lider 3C, mój kochanek, wspaniały synek dla rodziców, rzadko zdejmując przy mnie te maski, by nie ukazać bezczelnego dzieciaka, którym od zawsze był.
- Charakter idealnie do ciebie pasujący, Yoongi – wyszeptałem do siebie, zajmując już kanapę w salonie, aby poczekać na Hoseok'a. Jednak jak tylko młodszy się zjawił, nawet nie spojrzałem w jego stronę, za bardzo martwiąc się tym, co mi dzisiaj wyznał.
Jak bardzo rozpieprzy to mój cały plan? Powinienem skupić się na OTU, bo to nie ma sensu.
Przetarłem twarz rękoma, po dłuższej chwili rozważań na temat głupoty jaką było zlecenie mu prywatnych treningów z tym chłopaczkiem. Zauważyłem, że było już grubo po północy, dlatego zebrałem się do łazienki, aby jak zwykle wziąć szybki prysznic, nawet jeśli tak bardzo uwielbiałem długie, gorące kąpiele, najlepiej z drugą osobą.
Jeszcze długo nie mogłem zasnąć, zastanawiając się nie tylko nad Taeil'em i Hoseok'iem, a również OTU i Taeyong'iem. Musiałem wziąć coś na uspokojenie, bo około czwartej nad ranem zaczynałem głupieć przez te myśli, ostatecznie postanawiając zawitać w moim studiu, aby dokończyć pisanie tego tekstu, nad którym tym razem nie musiałem wcale długo siedzieć.
Spałem może trzy godziny, o ósmej rano otrzymując telefon i półprzytomny rozmawiając z Seungcheol'em, który powiadomił mnie, że tuż po przyjechaniu do Seulu udadzą się do dormu, a około jedenastej zawitają w Big Hit. Wiedziałem, co to oznacza, a ich fanki zapewne już koczowały przed wytwórnią, przez co musiałem się postarać o jakieś zamaskowanie, prosząc o to również Hoseok'a, którego widok od razu przypomniał mi słowa, które padły wczoraj z jego ust.
Do Big Hit udaliśmy się osobno, a pierwszym co zrobiłem po przybyciu było zawitanie do trainees. Dopytałem ich o przygotowany projekt, widząc jak bardzo są podekscytowani ponownym spotkaniem z OTU. Dobrze, że nie mieli pojęcia o tym, co zaplanował dla nich Gali.
Godzinę przed przyjazdem zjawił się również Jungkook, jakiś taki szczęśliwszy niż zazwyczaj i pełen życia. Prawie skakał w moim gabinecie, prezentując mi pomysły na ten comeback. Jednak chciał sobie zrobić krótką przerwę, po raz pierwszy z własnej woli, aby spędzić trochę czasu z Park'iem. Trajkotał mi również o tęsknocie za swoim Nebu – głównym wokalem w OTU, z którym już co prawda rozmawiał, ale nie mógł doczekać się zdania mu relacji z wszystkich koncertów osobiście i w cztery oczy.
Dzieciaki zjawiły się jak zwykle w najmniej odpowiednim momencie, wywołując burzę przed wytwórnią i chyba nawet dając jakiś krótki występ, na którego wieść się załamałem. Pierwszym, który prawie udusił mnie po tylu miesiącach był oczywiście Jihun, wyprzedzając chłopaków i jako pierwszy zjawiając się w moim gabinecie, jednak szybko dołączyła do niego reszta, otaczając mnie ze wszystkich stron i zamykając w ich "kółeczku miłości", do którego przez te wszystkie lata zdążyłem się przyzwyczaić.
- Hyung! Przefarbowałem sobie włosy, widziałeś? Zawsze chciałem mieć takie pasemka – oznajmił Seokmin, najmłodszy ze wszystkich, zajmujący obecnie miejsce na kolanach drugiego maknae, o japońskich rysach, dodających mu kilka lat.
- Hyung! Widziałeś co wymyśliłem podczas "Skies" na koncercie w Hiszpanii? – przekrzyczał go Jihun.
- Ja byłem pierwszy ze swoim pytaniem!
- Ale moje pytanie jest ważniejsze!
- Mam cię znowu pocałować, żebyś...
- To ja cię pocałowałem, jestem od ciebie starszy i to ja jestem seme!
- Oppa! Nie zgadzam się!
- Wystarczy. Nie teraz, nie przy hyung'u, rozmawialiśmy o tym... - W końcu przerwał im lider, piorunując ich wzrokiem, co niewiele dało, bo już dawno prawie złamałem trzymany ołówek.
- Jeśli jesteście razem, po prostu to ukrywajcie przed fanami, nie zabronię wam czegoś podobnego tak długo jak nie wpływa to na waszą karierę... i zdrowie. – Uspokoiłem ich, zmieniając już temat na nasz projekt, który do ostatniego momentu utrzymywałem w tajemnicy, zabierając rozkrzyczane dzieciaki na salę, na której już czekała reszta, wraz z Jeon'em, prawie od razu dopadającym Nebu.
- Co to za golf, hyung? Nigdy hyung'a w golfie nie widziałem... Poza tym jest jakieś dwadzieścia pięć stopni na zewnątrz. – Główny wokalista z OTU słusznie zauważył, zwracającym tym uwagę reszty dzieciaków na Jungkook'a, którzy nie mogli się nacieszyć całą tą niespodzianką, tuż po wyjaśnieniach jednego z nauczycieli.
Uśmiechnąłem się cwanie do siebie, wiedząc, że będę miał już na niego haka, bo zapewne ukrył w ten sposób jakieś ślady po spędzonym czasie z Jimin'em.
Nie doczekaliśmy się jego wyjaśnień, bo akurat w tym samym momencie zarówno 3C, jak i Haru przedstawili się naszemu jedynemu zespołowi Big Hit, co dzieciaki od razu zaczęły komentować, zachwalając nie tylko ich wyszkolenie, ale i wygląd oraz nietypowe nazwy.
- Ja już mam ulubieńca! – wykrzyknął Jihun, dobiegając do Taeyong'a zanim cokolwiek zdążyliśmy zrobić. – Tańczysz? Śpiewasz? Rapujesz? Yoongi hyung? To on ma wystąpić z nami w jednej z piosenek, tak jak Gali hyung mówił! – Właśnie w ten sposób Hap zepsuł nam całą niespodziankę, a lider OTU musiał go zabrać od zadowolonego Lee, zmuszając do przywitania.
- To the skies! Witajcie, jesteśmy OTU! – Mówiąc to, wszyscy stanęli w ładnym, wyuczonym szeregu, wykonując ruch ręką wskazujący na niebo, a z ich twarzy nie znikał uśmiech.
W takich momentach byłem cholernie dumny, chociaż bardziej uwielbiałem, kiedy znosili mi kolejne nagrody do gabinetu.
Kochane dzieciaki.
Hoseok
Nie spałem ani zbyt długo, ani zbyt dobrze, więc rano nie emanowałem aż taką radością. Widząc Yoongi'ego w jeszcze gorszym stanie niż ja nie mogłem powstrzymać komentarza.
- Mogłeś powiedzieć hyung, że zrobisz tę choreografię za mnie - stwierdziłem na widok jego cieni pod oczami poznając natychmiast, że nie spał zbyt długo.
Przypomniałem sobie, że dzisiaj przecież zobaczę nasze dzieci i rozchmurzyłem się, zaraz przepraszając Yoongi'ego i mówiąc, że na drugi raz ma nie wysyłać mnie spać, jeśli samemu będzie siedział po nocach. W dodatku, choć nie mam treningu na Taeil'em, to zobaczę go i będę miał okazję posłuchać jego pięknego śpiewu, co tylko potęgowało moje zadowolenie.
Zgodnie z poleceniem założyłem maskę i czapkę, by nie robić sensacji, bo nasze dzieci takową uwielbiały wywoływać, czym często doprowadzały do gniewu naszego Sugę. Jednak tak samo, jak nam - Bangtanom, tak i im wszystko to było darowane. W końcu to dzięki nim tak świetnie się powodziło w wytwórni, a poza tym zżyliśmy się z nimi, naprawdę uważając za nasze dzieci.
Niestety, po dotarciu do wytwórni zostałem na moment zatrzymany przez kilka telefonów. Widocznie wiadomość, że wróciłem do kraju zdążyła się roznieść, bo telefonowało do mnie kilku przedstawicieli innych wytwórni, domagających się mojej obecności w ich szeregach. Tak samo jak Jungkookie'ego, konkurencja chciała przejąć mnie, uznając za cennego pionka w tej biznesowej grze. Ja jednak pozostawałem wierny Yoongi'emu. No, przynajmniej do czasu, gdy nie wyjadę na stałe...
Gdy już uporałem się z namolnymi propozycjami, mogłem udać się na powitanie OTU. Spóźniłem się jednak, nie zastając ich już w gabinecie, więc ruszyłem na miejsce zbiórki. Dotarłem tam akurat w momencie, gdy witali się z naszymi trainees.
- A mamusi nikt już nie przywita? - zapytałem, zatrzymując się w drzwiach. To był błąd. Siła zderzenia, która nastąpiła po tym, jak Hap i J-J rzucili się na mnie jednocześnie sprawiła, że poleciałem do tyłu, padając boleśnie na podłogę. Nie dałem jednak po sobie poznać, że coś mnie zabolało, zamiast tego mocno ich do siebie przytulając. Pozostali zjawili się tuż za nimi, pomagając mi wstać i otaczając mnie wianuszkiem. Nie mogłem się powstrzymać, by każdego z nich nie ucałować w czoło, nawet tych wyższych, zmuszając do schylenia się. Jak zawsze roześmiali się na to, ale taka już była tradycja.
Zachowywałem uśmiech, pomimo tego, co czułem w plecach. To spotkanie z podłogą naprawdę nie było dla mnie szczęśliwe, ale nie mogłem przecież przyznać się do niczego, by nikogo nie zmartwić. Zwłaszcza, że dzieciaki poczułyby się winne.
Oczywiście nim mieliśmy przejść do spraw czysto zawodowych, wypytałem OTU o ostatnią trasę. Słyszałem co nie co o ich nowych przewinieniach, za które fanki kochały ich tylko bardziej, a Yoongi'emu wprost proporcjonalnie zwiększała się ilość siwych włosów na głowie. Usiedliśmy wszyscy na podłodze, nawet nasz CEO dał się do tego przekonać, gdy maknae line wdrapali się nam na kolana, oczywiście musząc pozostać obok siebie, by trzymać się za ręce. Gładziłem włosy Seokmin'a słuchając kolejnych opowiadań. Taeil siedział na wprost mnie i wydawał się smutny. Rozumiałem, dlaczego. Niestety, nie mogłem zrzucić z siebie Mis-Min'a i zaprosić jego, więc pozostało mi jedynie posłać mu przepraszający uśmiech i obiecać sobie, że mu to wynagrodzę. Póki co moim problemem był przede wszystkim kręgosłup, który dokuczał mi coraz bardziej.
- Dobra dzieci. Chyba czas, byście lepiej poznali nasze nowe nabytki - powiedziałem w końcu, prosząc Seokmin'a, by zszedł. Natychmiast podszedłem do Tae, pomagając mu wstać.
- Chcę wam przedstawić mojego ucznia, Moon Taeil'a. Ma niesamowity głos i jest gwardzistą Big Hit.
Objąłem go ramieniem po przyjacielsku, chcąc mu dodać tym samym otuchy.
- Yoongi hyung, Tae może być pierwszy, prawda? - Nie czekając na jego zgodę poprosiłem, by mój chłopak zaczął występ. Dał znać swojemu przyjacielowi, by do niego dołączył. Uśmiechnąłem się do nich ciepło, roztrzepując im włosy i życzyłem powodzenia.
Nie zawiodłem się na umiejętnościach wokalnych Tae, a i ten Jae też był całkiem niezły. Po nich prezentowali się kolejni, jednak największą sensację wywołał Taeyong już samym tym, że podniósł zwój kościsty tyłek z podłogi. Na jego widok na moment przestałem się uśmiechać, posyłając mu gniewne spojrzenie, które gdy wychwycił, zbył cwaniackim uśmieszkiem. Powybijam mu zęby, zobaczy. Suga powinien się ucieszyć, będzie dzieciakowi łatwiej przy robieniu mu loda.
Po występach mieliśmy zabrać OTU na obiad do pobliskiej knajpy, ale wymagałoby to zbyt dużej ilości ochroniarzy, dlatego zamówiliśmy coś do sali konferencyjnej, gdzie mieliśmy zjeść i na spokojnie omówić ich comeback dokładniej. Gdy wszyscy zaczęli się zbierać, poprosiłem na moment Taeil'a do mojej sali ćwiczeń pod pretekstem krótkiej rozmowy odnośnie jutrzejszego treningu. Jednak, gdy tylko zamknąłem za nami drzwi, wpiłem się krótko w jego wargi.
- Nie smuć się moje kochanie - szepnąłem gładząc jego włosy. - Wiesz, że wolałbym ciebie mieć na kolanach.
Odsunąłem się od niego i uśmiechnąłem ciepło.
- Widzimy się jutro rano, a wieczorem popiszemy, ok? I jutro masz mi pokazać filmik - przypomniałem, całując go jeszcze raz krótko. - Uciekaj do pozostałych.
Chłopak opuścił pomieszczenie w chyba lepszym humorze, bo nawet uśmiechnął się do mnie. Ja jednak zostałem w sali, opierając się płasko o ścianę. Jęknąłem, nie mogąc sobie poradzić z bólem.
Musiałem odczekać kilka minut, bym był w stanie się ruszyć. Gdy wychodziłem, natknąłem się na J-J, który wyraźnie na mnie czekał. W drodze do sali konferencyjnej starałem się już hamować wszelkie grymasy, utrzymując uśmiech na twarzy.
Usiedliśmy w końcu wszyscy razem, przechodząc do omawiania comeback'u. I wszystko szło całkiem dobrze, dopóki nasz nieostrożny Jihun nie otworzył buzi.
- Hyung, ty i Yoongi hyung nadal nie jesteście razem? - zapytał, odwracając się na krześle w moją stronę, a ja zakrztusiłem się ryżem, przez co Co-x musiał mnie ratować klepaniem po plecach, a to wywołało jęk bólu
- Hyung, wszystko dobrze? - zapytał zmartwiony Gali, a ja pokiwałem głową, ale wiedziałem, że jeszcze trochę, a to się dobrze nie skończy.
- Nie pytaj o głupoty Hap, przecież mama i tata zawsze są razem - stwierdziłem, starając się zachować spokój, ale gdy tylko wszyscy wrócili do dyskusji wyjąłem telefon i zapisałem dyskretnie wiadomość do Sugi.
"Hyung, błagam cię. Załatw mi jakąś maść albo wieź od razu do szpitala, bo moje plecy umierają."
Yoongi
Akurat tuż po przedstawieniu się dzieciaków, wpadł do nas Hoseok, którego nieobecności nie wychwyciłem, za bardzo skupiając się na OTU. Niestety nasz zielonowłosy raper – J-J wraz z perełką Hap'em postanowili go naprawdę spektakularnie przywitać, przez co gdy wylądował z nimi na ziemi aż zacisnąłem mocniej ręce na trzymanych papierach. Na szczęście nie wyglądał jakby cokolwiek mu się stało, dlatego byłem spokojny, pozwalając im na chwilę rozmowy i czekając aż będę mógł przejść do tego konkursu Gali'ego, powiązanego z przywitaniem przez trainees.
Jednak zanim wstałem, chcąc przedstawić wszystkich poszczególnie, podając przy okazji opis każdego chłopaka liderowi OTU, Hoseok mnie w tym wyręczył, troszeczkę faworyzując Moon'a. Aż miałem ochotę posadzić ich z powrotem i na złość wszystkim zacząć od Taeyong'a, jednak siedziałem cicho, pozwalając na ten duet dwóch głównych wokalistów z 3C.
Głos Yunoh'a nie wywoływał takich samych emocji, jak ten Taeil'a, chociaż razem brzmieli naprawdę dobrze.
- Ten wyższy brzmi jak Baekhyun z EXO sunbaenim, dobry sposób na promowanie 3C – skomentował to Gali, notujący wszelkie uwagi i uważnie śledzący ich profile, kiedy reszta OTU po prostu cieszyła się występem. Oczywiście maknae line znaleźli sobie zajęcie w postaci wymiany uwag na kartkach, bardziej komentując wygląd chłopaków, aniżeli ich talent, dlatego tuż po pierwszym zdaniu, przestałem czytać ich uwagi.
Każdy kolejny trainees wywoływał inne emocje. Tak jak przy Taeil'u i Yunoh'u nasz Nebu aż się popłakał, tak przy Taeyong'u, Donghyuck'u wszystkim szczęki opadły przez ich umiejętności zarówno taneczne, jak i wokalne. Jednak największy podziw wzbudził Sicheng, jeden z najmłodszych we 3C, który oprócz wspaniałego tańca pokazał swoje umiejętności akrobatyczne. Nie tylko Gali przy jego nazwisku wpisał dziesiątkę, również dwójka maknae line dała mu najwyższą ocenę, dopisując jeszcze, jak bardzo uroczo wygląda.
Z Haru poszło sprawniej, bo pomiędzy występami poszczególnych trainees Hap nie wstawał, krzycząc jak bardzo ich wszystkich uwielbia, dlatego po zakończonym powitaniu, OTU podziękowali wszystkim, na koniec postanawiając zatańczyć z całym dance line obydwu grup układ od ich ostatniego singla, nawet zmuszając do tego Jungkook'a, który wyglądał jakby cierpiał przy każdym ruchu.
Jimin, widzę, że już porządnie się nim zająłeś.
Byłem znów za bardzo zajęty rozmową z Gali'm, który przedstawiał mi swoje uwagi, abym zauważył, gdzie zniknął Hoseok. A gdy wszyscy wylądowaliśmy w sali konferencyjnej, brakowało nam nie tylko Jung'a, ale i jednego z raperów, dlatego poczekaliśmy na nich cierpliwie, zamawiając w tym czasie jedzenie. Wszyscy zdążyli również przedstawić swoje wybory, niestety różne, postanawiając walczyć o swoich kandydatów w "papier, kamień, nożyce", oczywiście jak tylko wrócą spóźnialscy.
Temat comeback'u skupił się wokół przygotowanych piosenek i choreografii, którą w pełni powierzyłem Jung'owi, wiedząc, że w konceptach OTU był najlepszy, kiedy Jungkookie często potrzebował pomocy innych choreografów, życząc sobie całkowicie unikatowych ruchów i ciągle nowych pomysłów. Miałem tylko nadzieję, że teraz Jiminnie choć trochę zmieni jego myślenie i w końcu Jeon przestanie gwiazdorzyć, a po jego ubiorze mogłem łatwo stwierdzić, że idziemy w dobrym kierunku.
Po długich dyskusjach, w których brał już udział Hoseok i J-J, zjawiając się tuż przed ich rozpoczęciem, przyszło nasze jedzenie i wszyscy na dłuższą chwilę zamilkliśmy, skupiając się tylko na tym. Nawet Jungkook, który zazwyczaj niewiele jadł, dzisiaj prawie rzucił się na swoją porcję, wywołując tym mój cwany uśmieszek.
Jimin wysysa z ciebie całą energię, co? Tak, osłabiaj go, będzie łatwiejszy w obsłudze.
Gali nie chciał marnować czasu, dlatego po kilku minutach powrócił do poprzednich tematów, uspokajając maknae line, które zaczęło oglądać coś w telefonach, uśmiechając się przy tym i zerkając w moją i Hoseok'a stronę.
Zrozumiałem poniekąd o co chodzi, szczególnie kiedy z ust Hap'a padło to nietypowe pytanie, których czasami zadawał aż za dużo. Oczywiście zanim się odezwałem, wolałem poobserwować reakcję Jung'a, który przeżył chyba szok, dodatkowo pokazując, że jednak coś sobie zrobił podczas tego upadku, potwierdzając mi ten fakt SMS-em.
Zacząłem się zastanawiać, jak to rozegrać, jednak zdrowie młodszego było ważniejsze od comeback'u OTU.
- Seungcheol, jesteście na pewno zmęczeni po podróży, prawda? Wybierzcie tych trainees w dormie, napiszesz mi SMS-a i pójdziemy jutro na jakiś obiad, to wszystko dokończymy – zacząłem, składając swoje puste pojemniki i obserwując przy tym Hoseok'a. – Uważajcie na fanki przy wyjściu i proszę, bez przesadnego fanserwisu, Mis-Min i Hap. – Zwróciłem się bezpośrednio do dwójki maknae, zaraz oczywiście powracając do wszystkich dzieciaków. – Nawet nie wiecie jaką radość sprawił mi wasz powrót. Mam nadzieję, że następne trasy nie będą musiały trwać aż trzy miesiące. Nie gniewam się już o incydent w Niemczech. Oglądałem wszystkie występy, oprócz tego ostatniego, bo pani Kim nie zdążyła mi go przesłać. I tak, Jihun, choreografia do twojej partii w "Skies" była naprawdę udana, jak tak dalej pójdzie przez to podnoszenie koszulki przejmiesz pozycję Mingyu w zespole. – Zaśmiałem się, wywołując tym uśmiechy wszystkich OTU. – Seokmin pasuje ci ta czerwień, jeśli tylko chcesz, przy następnym comeback'u przefarbujemy ci całe włosy, ale pamiętaj, że jesteś młody i jeszcze wiele stylizacji przed tobą, lepiej nie niszczysz ich tak szybko.
Odpowiedziałem jeszcze na ich wszelkie zadane pytania, pozwalając dodatkowo Jungkook'owi zabrać głos, który postanowił pochwalić Nebu przy wszystkich. Tuż po tym poprosiłem dzieciaki, aby ustaliły sobie terminy odwiedzin swoich rodziców oraz ten comeback'u, mogąc w końcu pożegnać się z nimi uściskiem, nie pozwalając przy tym zgniatać już Hoseok'a i wypuszczając ich do dormu. Jungkook oczywiście nie został z nami, a pobiegł za Nebu, co umożliwiło mi swobodną rozmowę z Jung'iem.
- Gdzie cię dokładnie boli? Chodź, położysz się u mnie w gabinecie, powiem moje asystentce, żeby kupiła jakąś maść, a jeśli ci nie przejdzie, pojedziemy do szpitala – oznajmiłem, gładząc go po włosach i pomagając wstać. Nie chciałem, żeby cierpiał, szczególnie w taki sposób, w końcu jakakolwiek kontuzja odbierze mu możliwość robienia tego, co kocha.
Może lepiej, abym od razu zabrał go do szpitala? Niee, niech najpierw odpocznie.
- Mam ochotę nakrzyczeć na te dzieciaki... to przez Jihun'a i Yijeong'a, prawda? Jeśli ci nie przejdzie na pewno to zrobię – powiedziałem przez zęby, czując, jak mimo wszystko moja złość na nich wzrasta. Potrafiłem im wybaczyć naprawdę wiele, jednak uszkodzenia Hoseok'a jakoś nie byłem w stanie.
Po wejściu do gabinetu, tak jak mówiłem, wysłałem asystentkę po tę maść, kładąc młodszego na kanapie i starając się jakoś go uspokoić i zapewnić, że zaraz mu przejdzie, czego przecież nie mogłem być pewien.
Osobiście go rozebrałem, kładąc na brzuchu jak tylko otrzymałem lek od Jiae, zaraz zajmując się wsmarowywaniem go we wskazane przez młodszego miejsce.
Hoseok
Ocenianie dzieciaków nie należało do mnie, bo to OTU mieli podjąć ostateczną decyzję. Jednak Jungkook postanowił wystawiać im punkty tylko pod względem głosu, więc ja również dołożyłem swoje oceny z tańca, tak dla zajęcia czasu. Byłem sprawiedliwy dla wszystkich, nawet dla Taeil'a dałem cztery punkty, bo wiedziałem na ile go na razie stać. Jedyny wyjątek stanowił Taeyong. Nawet nie musiał zaczynać, bo od razu wypisałem z góry do dołu zera i podpisałem się na niej dużymi literami, następnie podając tę kartę razem z innymi Yoongi'emu, który od razu rzucił na nią okiem. Nie zależało mi, by wiedział, jaką niechęcią darzę jego zabawkę, ale i tak nie planowałem być dla niego miły. Oczywiście z czystej zazdrości, do której nigdy się nie przyznam. Mogłem jedynie robić takie małe złośliwości, zasłaniając się zazdrością żoneczki Persefony.
Po wiadomości wysłanej do hyung'a starałem się jeszcze jako tako brać udział w dyskusji, obiecując, że jak coś, zawsze mogą na mnie liczyć w kwestii tańca. Choć znając ich i tak sami coś ogarną, a moją rolą będzie głównie zebranie tego w sensowną całość. Niestety póki co musiałem pilnować, by za bardzo się nie kręcić i nadal udawać, że wszystko jest w porządku. Yoongi zareagował na to po chwili, próbując już zakończyć to spotkanie, co i tak przedłużyło się o jakieś pół godziny.
W końcu dzieci się z nami pożegnały, co jeszcze trochę dało mi w kość, gdy chcieli mnie uściskać, ale Suga pohamował ich, przez co jedynie potargaliśmy sobie włosy. Kookie zniknął razem z nimi, więc gdy tylko drzwi się zamknęły, miałem ochotę położyć się na podłodze. Yoongi natychmiast doskoczył do mnie zmartwiony, oferując swoją pomoc. Normalnie bym go nie martwił, zwykle sam sobie radziłem. Ale z taką sprawą nie było żartów, gdy w grę wchodziły kondycja i zdrowie, nie zgrywałem chojraka.
- Całe plecy hyung. Ale kość ogonowa najbardziej - powiedziałem, chętnie łapiąc się jego ramienia, by wstać.
Wiedziałem, że Suga nie będzie tym faktem pocieszony, ale musiałem bronić dzieciaki. W końcu nie chciały zrobić mi krzywdy, to był tylko czysty przypadek. Dlatego mówiłem mu, że przecież mi przejdzie, a oni nie zasłużyli na żadną karę.
Pozwoliłem się zaprowadzić do gabinetu i posłusznie położyłem na kanapie. Tym razem to Yoongi zapewniał mnie, że wszystko będzie w porządku, lekko spanikowanym głosem. Pewny, że jestem w dobrych rękach pozwoliłem mu na pozbawienie mnie koszulki, by mógł rozprowadzić lek na obolałej części ciała. Zapiszczałem, gdy dotknął tego najbardziej bolesnego miejsca na krzyżu, a gdy skończył, patrzyłem na poduszkę mebla, ciesząc się ulgą, jaką przynosiła chłodna maść.
- Dziękuję hyung - mruknąłem, odwracając do niego głowę, by móc na niego zerknąć. - Łatwo mnie wykończyć, co? - zapytałem cicho przymykając oczy. - Pamiętasz, jak kiedyś wywaliłem się z Jimin'em na śniegu? Wtedy się wystarczyło otrzepać. Śmiałem się z twoich starych kości, a zapomniałem, że moje też swoje przeszły.
Leżałem przez chwilę spokojnie, ale taki obrót spraw mi się nie podobał. Zostałem stworzony do ruchu, nie leżenia. Ale jeśli teraz się nie powstrzymam, to później może być tylko gorzej.
- Jutro na treningu z Tae muszę sobie odpuścić - zacząłem głośno myśleć, zastanawiając się, jak rozegrać całą sprawę. - Nie mogę tańczyć, ale Moonie powinien mimo to ćwiczyć. Muszę wymyślić dla niego jakiś trening... On sam dość opornie podchodzi do ćwiczeń, lepiej mu idzie, gdy może to robić z kimś... Chwila... Ten Jae to jego przyjaciel, prawda? Muszę do niego napisać, by jutro przyszli razem. Trochę się... CHOLERA! - wrzasnąłem, nagle coś sobie uświadamiając. - Układ dla Glorii! Przecież nie zdążę! Hyung, potrzebuję mój laptop! Nagrywałem moje treningi, ten materiał może się jej przydać, skoro nie mogę tego dokończyć. Mamy czwartek, Gloria powinna mieć gotowy układ w niedzielę. Zostało w sumie pół minuty do stworzenia. Powinna dać sobie radę, jeśli wyślę jej to, co mam. Hyung, czy...?
Starszy powstrzymał mój wybuch paniki jednym dotknięciem. Dosłownie, wystarczyło, że tknął palcem moje plecy, na co zareagowałem sykiem. Chłopak kazał mi się uspokoić i leżeć spokojnie, bo teraz najważniejsze jest moje zdrowie. Ja jednak sięgnąłem po telefon, pisząc pospiesznie wiadomość do mentalnej bliźniaczki.
"Glo, trochę uszkodziłem sobie plecy. Muszę do końca tygodnia odpocząć. Wyślę ci mój materiał, poradzisz sobie?"
Drugiego SMS-a wystosowałem do Tae, prosząc go, by na jutrzejszym spotkaniu był obecny jego przyjaciel.
"... Ale na chwilę się go pozbędziemy, bym mógł cię znów pocałować, ok? (^_^)"
Uśmiechnąłem się delikatnie i wysłałem wiadomość, a tuż po tym przed moim nosem wylądowała kartka, którą naznaczyłem wielkim podpisem. Natychmiast uśmiechnąłem się milusio i zamrugałem oczami.
- Rozumiem, że powinienem się wytłumaczyć... - zacząłem słodko. Wyłapałem uśmiech czający się w kącikach jego ust, więc wiedziałem, że jakoś mi to daruje. - No chyba nie spodziewasz się Hades hyung, że będę lubił moją konkurencję, prawda? Poza tym... Wiesz, jak ja się czuję, gdy chodzisz do swojej kochanki? Ja ci nie wystarczam? - Udałem, że płaczę i odwróciłem głowę w bok, zaraz jednak zaśmiałem się, choć moje serce zadrżało z przykrości.
- A na poważnie nie lubię go - powiedziałem wprost, ale nadal nie patrzyłem na przyjaciela. - A wiesz hyung, że byle kogo nie obdarzam tym jakże ciepłym uczuciem.
Chciałem podnieść się powoli, niestety było to trochę niemożliwe, bo plecy nadal mi dokuczały.
- Hyung, wiem, że nie mam żadnego prawa ci rozkazywać, a tym bardziej oczekiwać, że mnie posłuchasz. Ale prawda jest taka, że ten dzieciak nie zastąpi ci tego, czego naprawdę potrzebujesz. Jeśli... jeśli jest tylko twoją zabawką, to proszę cię, zostaw go w spokoju. Zasługujesz na coś lepszego niż ten sztuczny związek. Chyba, że go... kochasz. - To słowo ledwo przeszło mi przez usta. Nawet nie chciałem brać pod uwagę takiej możliwości. - Wtedy zaopiekuj się nim jak należy, a nie rób z Lee prywatnej marionetki.
Odwróciłem ponownie głowę, by móc spojrzeć w te piękne, inteligentne oczy, które zdawały się zawierać w sobie całą mądrość tego świata. Wolałem je roześmiane, teraz były całkowicie poważne.
- Hyung, wyjedźmy na wakacje. Zostawmy na miesiąc te wszystkie problemy i przemyślmy nasze życie. Chyba obaj trochę się pogubiliśmy. Daj sobie chociaż trzydzieści jeden dni, z dala od wszystkich. Jeśli chcesz, to nawet beze mnie, pojedź sam. Ale proszę cię zrób to. Pozwól sobie naprawdę odpocząć pierwszy raz od lat.
Yoongi
Naprawdę nie wiem, dlaczego Hoseokie aż tak czepiał się Taeyong'a. Rozumiem, że mógł się o mnie martwić, jednak wyjaśniłem mu jak wygląda ten związek i nawet kiedy młodszy już wrócił z Ameryki, nie potrafiłem ot tak porzucić tego, co wywalczyłem tuż po jego wyjeździe. Byłem zmuszony pozbyć się kartki, którą mi dał i nie przekazać jej Gali'emu, pisząc opinię za siebie i Hoseok'a, wiedząc, że obiecałem to mojej laleczce i chciałem tej obietnicy dotrzymać. Zresztą, żadnych problemów na pewno z tym nie będzie, skoro każdy członek OTU zakochał się w tym chłopaku, już nawet przez sam wygląd, a po jego spektakularnym tańcu nie ulegało raczej wątpliwości, że jedno z miejsc w następnej piosence dzieciaków należy właśnie do niego.
Oczywiście wysłuchałem monologu leżącego chłopaka, głaszcząc go po włosach i obserwując zmiany w zachowaniu, aby zorientować się, czy maść jakkolwiek mu pomogła.
- Już nie te lata, Hoseokie - zażartowałem, aby jakoś skomentować jego przywołanie sytuacji z przeszłości. Następny wątek sprawił, że moje pięści po raz kolejny tego dnia mocno się zacisnęły.
MOONIE? Co to za UROCZY pseudonim? Nie za bardzo się zaprzyjaźniliście?!
Jednak nawet nie było mi dane przemyśleć na spokojnie jego słów, ponieważ jak zwykle postanowił zasypać mnie tysiącem informacji na raz. Zarejestrowałem jedynie nagłe pochwycenie telefonu i pospieszne wysyłanie jakichś SMS-ów, co wykorzystałem do poruszenia tej nurtującej mnie sprawy z Taeyong'iem, pokazując mu jego uroczą karteczkę, kręcąc na to głową. Nie mogłem być przecież zły o nieprzepadanie za aroganckim trainee, który nie wiedzieć czemu pojawiał się ostatnio w naszych rozmowach aż za często. Dla mnie był to temat tabu, który zachowywałem dla siebie i Lee.
Żarcik z konkurencją, trochę go ratował, bo cały ten koncept z Persefoną i Hadesem naprawdę mnie bawił. Mnie! Dorosłego faceta, prowadzącego firmę. Za bardzo ulegałem jego urokowi...
- Hoseokie... - zacząłem, chcąc mu wszystko ponownie wyjaśnić, może tym razem dokładając nawet więcej faktów. - Nie kocham go, ale przywiązałem się. Był przy mnie przez te pół roku, poprawiając mi humor, odstresowując i będąc całkowicie wierny. Polubiłem go rozpieszczać, mogąc oglądać dzięki temu jego uśmiech, nie ten cwany, który pokazuje wszystkim, a szczery i radosny. Przy mnie jest inną osobą. I chociaż wiem, że większość jego zachowań jest wyuczona, to fakt, że mogę posiadać tego chłopaka tylko dla siebie trochę mnie podbudowuje. Nie mam czasu na prawdziwą miłość, zresztą, straciłem na nią szansę, teraz została mi tylko praca, a Taeyong... Taeyong jest mi na razie potrzebny - wyznałem, starając się zachować obojętny wyraz twarzy, choć mówiąc o miłości na pewno do moich oczu wkradł się smutek. Nie potrafiłem powiedzieć mu całej prawdy i trzymać się swojego poprzedniego planu, bo powoli uświadamiałem sobie, że nie dałbym rady żyć bez tej niewielkiej namiastki miłości.
Złapanie kontaktu wzrokowego z młodszym wywołało jedynie wyrzuty sumienia.
Po co to mówisz? Po co każesz mi wszystko rzucać, kiedy zostawiłeś mnie samemu sobie i starałem się ułożyć sobie życie od nowa?
- Nie, Hoseokie. Teraz muszę zająć się dzieciakami, to jest mój priorytet, przepraszam. Mamy zobowiązania, nie możemy ich porzucić... - Starałem się odejść kompletnie od tego pomysłu, jednak obietnica, którą mu złożyłem nadal krążyła po mojej głowie, dlatego tuż po pogłaskaniu go po włosach, uległem. - Daj mi miesiąc. Muszę wszystko uregulować i zająć się OTU. Tuż po ich comeback'u mogę z tobą pojechać gdzie tylko chcesz, dobrze?
Posłałem mu niewielki uśmiech.
- Lepiej ci już? - zapytałem jeszcze, sprawdzając jego uszkodzone plecy, tym razem nieco delikatniej. Na szczęście powoli zaczęło mu przechodzić, dlatego mogłem już zająć się pracą, nie pozwalając mu wstawać z kanapy przez następne kilkanaście minut. Oczywiście moje spojrzenie częściej padało na jego ciało aniżeli na nudne regulaminy, zmuszające mnie do dodatkowego śledzenia zarówno gabinetu, jak i samego Hoseok'a. Przy okazji zapoznałem się dokładnie z ulotką tej maści, aby wiedzieć, jak często jej używać, w razie czego będąc gotów zabrać młodszego do tego szpitala.
Na szczęście nie było takiej potrzeby, dlatego jak tylko uporałem się z poprawkami w papierach, zaprowadziłem młodszego do swojego samochodu, odwożąc go do mieszkania i dając mu już dzisiaj wolne. Wiedziałem jednak, że może chcieć się wyrwać, przez co zabrałem mu klucze, każąc w razie czego dzwonić. Pogłaskałem go po raz kolejny po głowie, uśmiechając się.
- Leż jak najwięcej, a jeśli będziesz głodny zadzwoń do mnie, przyślę Jiae i coś ci przyniesie - oznajmiłem, wstając tuż po tym z jego łóżka i podając mu jeszcze laptopa. - Chętnie bym z tobą został, Hoseokie... Wiesz, że lubię otaczać cię opieką, nawet kiedy tak często od niej uciekasz, starając się być w pełni samodzielny. I nawet pomimo przekroczenia tych trzydziestu czterech lat nadal jako twój hyung i przyjaciel będę się o ciebie troszczył, pamiętaj o tym.
Mówiąc to, skierowałem się już do wyjścia, żegnając się jeszcze z nim i zaraz wracając do firmy, choć tym razem naprawdę niechętnie, bo w końcu miałem do kogo wrócić, pragnąc spędzać czas nie tylko w Big Hit, a również przy jedynej tak ważnej dla mnie osobie.
Hoseok
- Więc w pewnym sensie, zaopiekowałeś się nim, sprawiając tym samym, że zastąpił mnie w twoim życiu. Z tym że ze mną nie chodziłeś do łóżka - zauważyłem wprost, a starszy spuścił jedynie głowę na te słowa.
Owijanie w bawełnę zwykle nie było w moim stylu. Nie mówiłem też tego złośliwie. Po prostu stwierdziłem oczywisty dla mnie fakt. Choć moje serce na te słowa zadrżało. Yoongi nauczył się żyć beze mnie, znajdując pocieszenie w ramionach zadufanego w sobie dzieciaka. A ja? Ja ciągle żyłem nadzieją w głębi serca, że zawsze będę dla niego najważniejszy, zapominając, że jestem tylko przyjacielem.
Zastanawiało mnie jednak, o jakiej utraconej miłości mówił. Nigdy nie pisnął w tym temacie słowem. A myślałem, że mi ufa... Co prawda obecnie sam ukrywałem przed nim mój związek z Taeil'em, bo miałem jakieś dziwne przeczucia, że to mogłoby się źle skończyć, gdybym zdradził mu tę tajemnicę.
- Nie mówię, że natychmiast mamy zrobić sobie wolne hyung. Nasze dzieci potrzebują wsparcia, nawet jeśli zawsze myślą, że poradzą sobie same. Ale potem jedziemy - zarządziłem, nie chcąc słyszeć sprzeciwu. - Obiecujesz?
Wyciągnąłem do starszego rękę, wystawiając mały palce. Takie głupie przyzwyczajenie. Yoongi po chwili wahania zahaczył o niego swoim, a ja posłałem mu uśmiech, który sprawił, że radość powróciła także na jego twarz.
- Przeżyję. Ale robię sobie wolne do poniedziałku od tańca. Gloria już wie co i jak, Tae też powiadomiłem o zmianach. Znaczy, gdy wróci do dormu to pewnie dopiero się dowie. W sobotę miałem jechać odwiedzić rodziców i siostrę, ale sobie to daruję i będę leniuchował w łóżku. Nie mogę przecież stracić formy, prawda?
Widząc, że nasze rozmowy powinny zostać w tym miejscu przerwane, odwróciłem się w stronę oparcia, starając już nie myśleć o tym wszystkim. Nadal bolało mnie, że zostałem zastąpiony. W pewnym momencie żałowałem nawet, że wyjechałem do Ameryki. Gdyby to się nie stało pewnie nadal bylibyśmy najlepszymi przyjaciółmi. Bo teraz... teraz to już było chyba trochę nieaktualne.
Leżałem grzecznie, dołując się coraz bardziej. Dopiero, gdy starszy postanowił mnie zabrać z kanapy i odwieźć do domu, otrząsnąłem się trochę. W końcu nie mam wpływu na przeszłość, a jedynie mogę spróbować naprawić teraźniejszość, więc powinienem skupić się na tym, by dobrze zaplanować naszą podróż, a potem zniknąć z życia Sugi raz na zawsze. Może gdy przestanę wprowadzać chaos w jego życie ułoży je sobie. Ale nim to nastąpi chcę spróbować odnaleźć w nim starego Min Yoongi'ego.
Usadowienie się w łóżku przyniosło pewną ulgę, ale musiałem jeszcze zabrać się za wysłanie materiałów Glo, dlatego podziękowałem za laptopa podanego przez CEO. Jego słowa sprawiły, że serce zabiło mi mocniej, ale starałem się ich za bardzo nie przyjmować.
O Taeyong'a też się przecież tak troszczy. Nie jestem jego oczkiem w głowie tak, jak ten diabeł.
Zostawiony już sam na sam z laptopem i pustym mieszkaniem, zabrałem się do pracy. Gloria zdążyła do mnie jeszcze w tym czasie zadzwonić, a kiedy opowiedziałem jej całą sytuację opierdzieliła mnie gorzej niż rodzona siostra za nieuwagę, wymieniając mi wszystkie skutki tego, co by się stało, gdybym poważnie uszkodził te plecy. Oczywiście zdanie "twoja kariera tancerza byłaby skończona" powtarzało się co drugi wers.
Nie napisałem ani razu do mojego gospodarza, nie dlatego, że nie chciałem. Po prostu w pewnym momencie, gdy wszystkie materiały były już w skrzynce odbiorczej mojej ciemnoskórej znajomej, zwyczajnie zasnąłem.
Obudziłem się następnego dnia, nie do końca ogarniając, co się dzieje. Dopiero, gdy spróbowałem wstać, zawyłem z bólu. Jak na znak zjawił się w moim pokoju wystraszony Yoongi, zaspany i chyba nie do końca jeszcze kontaktujący, ale zaraz załapał sytuację i przyniósł maść. Oczywiście nie obeszło się bez małej sprzeczki odnośnie mojego wyjścia dzisiaj do wytwórni, ale uparłem się przy tym, więc Suga w końcu ustąpił, choć wiedziałem, że zepsuło mu to humor. Ale przecież poprawi go sobie z Taeyong'iem, więc co będę się przejmował?
Niestety, nie przypuszczałem, że postanowi olać sobie swoje obowiązki szefa i spędzić tych kilka godzin w Sali Śmierci razem ze mną. Już co prawda wystarczyło, że Jae był z nami, więc nie mogłem się nacieszyć moim chłopakiem, a jeszcze on się nam władował. Starałem się ignorować obecność starszego, skupiając na moim uczniu i jego przyjacielu. Pierwszy raz miałem okazję z nim pracować dlatego nie wiedziałem, na co go stać. Zacząłem od wytłumaczenia im, dlaczego nie mogę brać udziału w treningu jak zawsze, przepraszając za to i obiecując, że wrócę do kondycji jak najszybciej. Zaraz po tym poprosiłem o zadanie domowe, które jak się okazało zrobili razem. Usiedliśmy pod ścianą, bym mógł się opierać i obejrzałem nagranie, na którym chłopaki pokazywali różne skarby innych mieszkańców ich dormu. Śmiałem się na widok ich min i zabawnych komentarzy.
- Dobra robota - pochwaliłem obydwu, roztrzepując włosy Jae i objąłem ręką Tae, przysuwając na moment do siebie w przyjacielskim geście. - Wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć. Oczywiście czekam na ciąg dalszy w następnym tygodniu. A teraz do roboty.
Poprosiłem trainees, by zabrali się za rozciąganie, a sam przeniosłem się obok Yoongi'ego. Ten trening nie satysfakcjonował mnie tak, jak poprzednie. Nie mogłem nic zrobić, nad czym mocno ubolewałem. Widziałem także, że obecność szefa nie wpływa korzystnie na Taeil'a. Musiałem go jakoś zmotywować. Podniosłem się z miejsca i powoli podszedłem do niego. Ustawiłem się za nim, kładąc dłonie na jego ramionach, by go trochę rozluźnić.
- Moonie, kochanie, spokojnie - szepnąłem mu do ucha, by ani Yunoh, ani tym bardziej Yoongi nie usłyszeli. - CEO chce tylko zobaczyć, jak ci idzie. Ignoruj go. Wyobraź sobie, że jesteśmy tu sami jak zawsze. Daj z siebie wszystko, liczę na ciebie. A w poniedziałek, jeśli dobrze pójdzie, dostaniesz nagrodę. Ok?
Młodszy kiwnął głową, a ja potargałem mu włosy, włączając jeszcze raz pierwszą piosenkę. Z każdą kolejną szło mu lepiej. Przypominałem mu o odpowiednim uniesieniu ręki lub co jakiś czas o zmianie miny, ale ogólnie szło coraz lepiej, jak zawsze, gdy byliśmy sami. Ten drugi, Jae, też radził sobie całkiem dobrze, za co pochwaliłem go, gdy już usiedli na przerwę. Tradycyjnie w międzyczasie zamówiłem posiłek, zgodny z dietą każdego z nas. Yoongi wydawał się tym zaskoczony, ale wyjaśniłem mu, że dbam o posiłki Moon'a, bo przecież potrzebuje siły do ćwiczeń. Siedząc w czwórkę było trochę dziwnie. Suga starał się zachować swoją maskę groźnego szefa, ale czasem uśmiechał się, słysząc niektóre głupoty, jakie wygadywałem z Jae, bo to głównie my prowadziliśmy dyskusję.
Po skończonym posiłku przyszli idole musieli jeszcze raz powtórzyć układy, a ja cieszyłem się, że tym razem liczba błędów ograniczyła się do minimum. Byłem naprawdę dumny z tego, że dał sobie radę i pokazał, że zaczął się poprawiać.
Dzieciaki zostały odesłane na swoje zajęcia, a ja mogłem porozmawiać chwilę z Yoongi'm.
- Widzisz zmianę, prawda? Zależy mu. To dobry dzieciak. Mówiłem, że jeszcze będą z niego ludzie - powiedziałem pewnie.
Wysłuchałem jego uwag, po czym zgodziłem się jechać do mieszkania, ale poprosiłem, by zawiozła mnie jego asystentka, by on mógł nadrobić już stracony czas na zajęcie się innymi sprawami. Jeszcze w drodze napisałem do Taeil'a wiadomość, choć wiedziałem, że do wieczora i tak mi nie odpowie.
"Jestem z ciebie bardzo dumny kochanie ♥ Zasłużyłeś na sto całusów! (人'∀'*)Ale musisz wytrzymać do poniedziałku (╥_╥) Już za tobą tęsknię! Bawcie się dobrze z Jaeヽ(*・ω・)ノ masz naprawdę fajnego przyjaciela 。◕‿◕。 "
Taeil
Nie czułem się za dobrze po przywitaniu OTU sunbaenim. Widząc mojego hyung'a z jednym z maknae siedzącym mu na kolanach naprawdę zepsuł mi się humor. Nawet, jeśli uszczęśliwienie Jae wspólnym występem, zazwyczaj miałoby moc pozbycia się każdego smutku, tym razem nie zniknął on, dopóki starszy nie przeprosił mnie za taką bliskość z innym chłopakiem, całując dodatkowo i zapewniając, że to mnie wolałby w ten sposób trzymać. Znałem charaktery każdego członka OTU, raczej każdy trainee ich bardzo dobrze znał. Poza sceną prawie niczym się nie różnili. Mis-Min i Hap tak samo się kochali, Gali nadal wyglądał na rozważnego człowieka, który jako jedyny potrafił zapanować nad resztą, Co-x kochał siebie, J-J żył w swoim świecie, nie skupiając zbytnio uwagi na to co mówi reszta, Nebu wtrącał się co drugie słowo, również chcąc przemówić, rzucając dodatkowo jakimiś żartami, a Su jak zwykle zapatrzony był w lidera, tak często gubiąc się nie tylko podczas wywiadów, ale i rozmów. Nie mogłem się gniewać o swoich sunbaenim, szczególnie tych młodszych ode mnie, dlatego takie zapewnienia mi wystarczyły, posyłając grzecznie na trening, po którym Jae w końcu zmusił mnie do nagrania tych filmików. Wykorzystaliśmy nieobecność myjących się chłopaków, przedstawiając niektóre z ich przedmiotów. Yunoh specjalnie podrzucić kilka zabawnych rzeczy, aby rozbawić nie tylko mnie, ale i oglądającego to później Hoseok hyung'a. Tak jak mi obiecywał, to głównie on mówił, zmuszając mnie jedynie do dopingowania przy szukaniu, czy próbując wystraszyć, co niestety niczego poza moim uśmiechem nie wywołało.
Jakim zdziwieniem była wiadomość od hyung'a, którą odczytałem dopiero kładąc się spać i chcąc posłuchać muzyki, będąc przy tym zmuszonym schować się na chwilę w poduszkę, aby ukryć przed Jae czerwoną twarz.
- Widzę, że on napisał, nie ukrywaj, pokaaaż! – poprosił od razu. I choć walczyłem dzielnie o swój telefon, w końcu zabrał go ode mnie podstępem nagłego pojawienia się managera w dormie, który oczywiście nie zawitałby do nas po dwudziestej trzeciej, nie mając takiej potrzeby.
- Jae, proszę cię, nie czytaj, niektórych rzeczy nie mogę ci mówić. – Jęczałem, niestety będąc odpierany silną ręką młodszego.
- "... znów cię pocałować", tak? To ile tego było? Moje szkolenia się przydały? – dopytywał, uważnie śledząc ten tekst i zawstydzając mnie jeszcze bardziej, szczególnie kolejnymi komentarzami odnośnie "wianków", których nosić i tak nie będziemy mogli. Znałem nowy regulamin, a spotkania z fanami i podpisywanie płyt wyglądały jak standardowa fabryka, fundowana do tej pory tylko przez SM Entertainment. 3C i Haru na pewno nie będą wyglądać jak następne OTU i byłem tego świadom, dlatego muszę pracować jeszcze ciężej, aby nie odstawać od grupy i spełnić oczekiwania wszystkich.
Jae oczywiście ucieszył się na wieść, że pozna mojego hyung'a nieco bliżej, przygotowując już od samego rana typowo ojcowskie gadki, które stresowały mnie jeszcze bardziej.
- Rozluźnij się, przecież miałeś już z nim treningi. A filmikiem nie masz się co martwić, mój montaż rozbawiłby nawet Taeyong'a... - Jae próbował mnie uspokoić tuż przed wejściem do sali, trochę mnie jeszcze poprawiając i pokazując kciuk uniesiony w górę. – Rozumiem, że gdyby był przy tym CEO to miałbyś powody do o...
Młodszy zamilkł jak tylko przekroczyliśmy próg pomieszczenia, w którym miał się znajdować tylko Hoseok hyung. Na chwilę mnie zamurowało widząc pana Min'a siedzącego na jakimś krzesełku i rozmawiającego z moim nauczycielem. Dopiero szturchnięcie Jae przypomniało mi, co powinniśmy zrobić. Oczywiście ukłoniliśmy się nisko, witając i wchodząc w głąb sali. Gdyby nie dodatkowa obecność przyjaciela, zapewne nie byłbym w stanie zrobić czegokolwiek.
Tuż po tym podaliśmy starszemu pendrive'a, pozwalając zobaczyć, jak nam wyszedł ten "Jail". Yunoh nie mógł powstrzymać śmiechu, kiedy zaraz po włączeniu usłyszał swoje tłumaczenie tej nazwy, uważnie przy tym obserwując ekran laptopa choreografa. Niestety ja byłem tylko w stanie zerkać na CEO, który na szczęście nie interesował się naszymi wygłupami, czytając jakieś papiery i tylko raz na jakiś czas zerkając w naszą stronę.
Hyung wydawał się zadowolony z efektu, jednak nic dziwnego odkąd Jae jako jeden z niewielu potrafi wywołać mój szczery uśmiech, nawet swoim "odbieraniem wianka".
Ćwiczenia z przyjacielem nie byłyby niczym złym, gdyby oczywiście pan Min nie postanowił obserwować naszego treningu, dlatego nawet rozciąganie szło mi opornie. Jae starał się rozchmurzyć mnie żartami, jednak to dopiero słowa Hoseok hyung'a były w stanie choć trochę mnie uspokoić, szczególnie gdy obiecał mi tę nagrodę.
Reszta treningu, oprócz dziwnych opowieści Yunoh'a, upłynęła w naprawdę przyjemnej atmosferze, w końcu miałem przy sobie dwie osoby, które kocham. Nawet nie zwracałem już uwagi na CEO, bo konwersacje Jae i Hoseok hyung'a skutecznie skupiały moją uwagę.
Tym razem musiałem pożegnać się ze starszym ukłonem, a gdy tylko opuściliśmy czwartą salę, mój przyjaciel od razu mnie zasypał swoimi uwagami.
- Patrzysz na niego z większą miłością niż na kurczaka i pizzę... Nawet matematyka przy naszym choreografie przegrywa! Taeil! Patrzę, widzę i nie dowierzam! To chyba tylko kwestia czasu z tym...
Akurat na ten żart nie byłem gotowy, zatykając mu usta i kręcąc głową, chociaż na mojej twarzy niestety widoczne było zażenowanie.
- Skupmy się na następnych zajęciach, dobrze? - poprosiłem jedynie, niestety nie uzyskując tym spokoju i będąc męczony aż do wieczora. Nawet przy jedzeniu kolacji nie miałem spokoju, a gdy w moich dłoniach wylądował telefon, Yunoh zaraz wychwycił mój uśmiech, jak zwykle czytając zawartość SMS-a od Hoseok hyung'a.
- Gdy ja ci tak mówię to się tak nie cieszysz... - skomentował to młodszy, wiszący mi obecnie na plecach i obejmujący rękoma od tyłu, aby mieć dobry wgląd w te wiadomości.
- Znów odpiszesz mu na dwa tysiące znaków? Bądź romantyczny, napisz coś podobnego, albo daj mi ten telefon i ja to zrobię.
Zanim zdołałem cokolwiek odpowiedzieć, Jae już odpisywał hyung'owi, zastanawiając się chwilę i nie dopuszczając mnie do siebie. Otrzymałem go dopiero kiedy wiadomość już dawno została wysłana.
"Podarowałem Ci mój uśmiech, podarowałem Ci wszystkie moje piosenki, przysięgam, jestem już cały Twój (*¯︶¯*) Tęsknię nawet bardziej i nie mogę się doczekać poniedziałku ♥"
- Czemu cytujesz OTU sunbaenim? Jae... - Jęknąłem, mając nadzieję, że hyung nie przyłoży do tego uwagi i już niczego nie odpisze.
- Ta piosenka jest piękna i dobrze was opisuje, Gali odwalił dobrą robotę, nie mogę jej nie promować na każdym kroku - wyjaśnił, śmiejąc się i czochrając mi włosy, aby zaraz zostawić mnie samego w pokoju, dzięki czemu w końcu mogłem się szeroko uśmiechnąć, przytulając telefon do piersi.
- Wiedziałem, że ci się spodoba! - wykrzyknął jeszcze, wyglądając zza drzwi i zaraz obrywając jedną z poduszek.
Nie odezwałem się już, wracając do łóżka i poddając się swojej wieczornej rutynie słuchania muzyki. Jednak tym razem wyjątkowo z moich słuchawek popłynęło "Poem", właśnie naszych OTU sunbaenim.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top