9
Pov. Ethan
Idę właśnie do biura Pauli. Chce ją pocałować... Teraz jestem pewien... Kocham ją...
*Puk puk*
- Proszę... - Dobra wchodzę. - O to ty Ethan. Coś się stało...?
- Hej... Dam ci trzy sekundy na uderzenie mnie... - Podeszłym do niej i pocałowałem. Oderwałem się od niej. - ...Raz...
- T-tttty... - Rumieni się mega bardzo.
- ...Dwa......Trzy... - Znowu ją pocałowałem. Bardzo namiętnie i z uczuciem. Oderwałem się od niej i poszedłem do drzwi. - To ja idę. Pa! - Wyszedłem.
Idę do pokoju Ash. Muszę jej powiedzieć co zrobiłem... Wchodzę do jej pokoju i kieruję się w stronę otwartej łazienki. (Bez podtekstów dop. Aut) Prawdopodobnie podobnie się maluje.
- Hej Ash. Nie uwierzysz co zrobiłem! - Patrzę na nią. Ma krew na rękach. - A-ash... Co ty sobie zrob-biłaś...?!
- To nie t-ak jak myślisz... - Płacze... Moja siostra płacze i to prze ze mnie... - Błagam... Tylko nie mów Tordowi... - Podchodzę do niej.
- Obiecaj że tego więcej nie zrobisz... Proszę...
- Postaram się...
~ Po opatrywanió ran ~
Kieruję się do gabinetu Torda. Muszę mu o tym powiedzieć... Ona mnie o to nie prosiła ale to dla jej dobra...
*Puk puk*
- Wejść! - Warknął mi głos z za drzwi. Wchodzę. - O... To ty Ethan... Nie mam czasu.
- Chodzi o Ashley.
- Mów.
- Pocięła się.
- C-co...? Moja Ash... Muszę z nią pogadać...
- Jest na boisku z żołnierzami...
- Dziękuję. Możesz już iść. - Wychodzi a ja za nim.
Pov. Ashley
- Szybciej! To nie jakaś jebana parada. Ruszać się! - Po ganiam żołnierzy na ćwiczeniach. O Tord. - Hej.
- Musimy pogadać.
- Nie teraz. Nie ma czasu Leaderze. Mam pracę.
- Nie musimy pogadać! Idziesz ze mną! - Ścisnął mój nadgarstek.
- Nie! Wiesz co?! Pieprz się! - Wyrwałam nadgarstek z jego uchwytu i dałam mu z liścia. Rozpłakałam się i uciekłam za tereny armii.
Idę kupić lody. Dużo lodów... 10 litrowych.
- Ej ludzi nie musicie się mnie bać... Na razie... Przyszłam kupić tylko lody... - Powiedziałam dając hajs na ladę i wychodząc.
Teraz tylko zaszyć się w jakimś ciemnym zaułku. Jeść lody i się ciąć...
Cdn. (Piwi by była dumna! dop. Aut.)
Ps. Ten rozdział powstaje dzięki spowiedzi na której byłam przez 3 godziny... I tak mnie jakoś natchnęło...
348 words
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top