8

POV. Maya

Kurwa... Jestem już w Norwegii i jest taaaaaak nudno... Może pójdę pozwiedzać...? To chyba dobry pomysł...

Wpadam do gabinetu Torda który właśnie zabija jakiegoś gostka...

- Elo torciku! Idę pozwiedzać nara!

- Maya... Nigdzie nie idziesz!

- Bla bla bla nie mów jak moja matka... - kurwa po co ja to powiedziałam - Idę i koniec!

- Dobra... - wygląda na bardzo wkurwionego... - Tylko idzie z tobą Tom. Tom! Proszony do mojego gabinetu! - Drze się do mikrofonu.

*puk puk*

- Wejść! - Wchodzi Tom.

- Tak jest sir? - Salutuje.

- Idziesz z Maya'om (nadal nie wiem jak to odmienić... ~ dop.  Aut.) pozwiedzać...

- Tak jest!

- To papa! - Wychodzę a razem ze mną Tom.

- To... Gdzie najpierw...?

- Nie wiem... Ah... Świeże powietrze... - Powiedziałam będąc już poza bazą.

~ Nad urwiskiem; jeziorem ~

Przygotowywuję się do skoku do wody... Skaczę.

- Uf... Myślałem że cię nie złapię... - Bardzo mocno mnie przytula. - Tak się martwiłem!

- Tom... Chciałam skoczy" do wody debilu! - Policzkuję go, odsuwając się od niego.

- P-przep-raszam... Martwiłem się że coś Ci się stanie...

~ tym czasem w bazie POV. Ashley ~

- Kurwa kurwa kurwa jebana mać! Kurwa gdzie są te pierdolone papiery! - Krzyczę właśnie na jakiegoś niczym nie wyrużnuającego się żołnierza. - Masz godzinę żeby je znaleźć albo wylatujesz. Wylatujesz to znaczy śmierć. - Mówiąc to uśmiecham się do niego psychopatycznie.

**************
Macie szybki krótki rozdział przed basenem. Przepraszam za tak długą nie obecność...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top