Dziwne zaproszenie na kawę
Witam!
Kolejny OneShot, bo widzę pustki na wattpadzie ostatnio, więc was trochę rozpieszczę :3
Okładka by xS0wka_19
edited by Fanta5sist
Zapraszam do komentowania i gwiazdkowania, bo to motywuje mnie do dalszej pracy. No i zapraszam do obserwacji :>
Miłego czytania <33
----------------------------------------------
Właśnie napadano na lifeinvader'a. Kto postanowił to zrobić? Chyba każdy wie kto... Erwin Knuckles, czemu miałoby być inaczej? Był negocjatorem ze strony crime, czekał na negocjatora policji, Dante Capele. Zobaczył go, zaczął podchodzić w jego stronę poruszając atrakcyjnie biodrami. "Czemu on musi być taki pociągający?"- pomyślał Erwin.
Oczywiście całe negocjacje zostały przeprowadzone w miłej i przyjemnej atmosferze, zwłaszcza dla Erwina. Co chwile zerkał czy wyobrażał sobie różne sytuacje z Dante. Pociągał go, ale nie miał o tym wcześniej pojęcia. Zamierzał jakoś przyciągnąć do siebie niebieskookiego i zostawić go przy sobie. Teraz wsiadali do samochodu, by odjechać. Jak zwykle Knuckles musiał coś odwalić i otworzył okno samochodu, by po chwili się z niego wychylić. Uśmiechnął się półgłębkiem, oparł się ramieniem o ramę drzwi i zerknął w stronę niebieskookiego.
- Dałbyś się zaprosić na kawę? - zapytał czarnowłosego, śmiejąc się cicho. Po chwili ruszyli w pełnym emocji pościgu. Erwinowi przemknęła myśl czy nie chciałby, żeby czarnowłosy go złapał. Przecież mógłby patrzeć na Dante w tym stroju policjanta wiekami i by się nigdy nie znudził... "Był taki pociągający w swoim mundurze"- pomyślał złotooki, zaciskając rękę w pięść. Ale nie mógł tak myśleć, jest przestępcą.
Po kilku minutach udało im się uciec, ale siwowłosemu te minuty dłużyły się w nieskończoność. Chciał zaszyć się w jakimś kącie, żeby móc zacząć myśleć o Capeli. Namieszał w jego głowie i nie wiedział co robić. Jednocześnie tak bardzo chciał usłyszeć jego głos albo go zobaczyć, ale też chciał zerwać znajomość. Nie chciał jeszcze bardziej zgubić się w uczuciach lub ulec nim. Wiedział, że jak tylko go zobaczy chęć czegokolwiek przezwycięży, ale teraz, gdy siedział w kącie swojego pokoju ze łzami w oczach... Usłyszenie jego głosu czy spojrzenie w te spokojne niebieskie tęczówki byłyby ukojeniem. Postanowił...
Jeden sygnał...
Drugi...
Trzeci i dźwięk jego głosu...
- Halo? Kto mówi? - usłyszawszy go Erwin po prostu zaniemówił. Nie wiedział co ma powiedzieć. Przełknął gulę w gardle i w końcu postanowił się odezwać.
- Nie masz zapisanego mnie w telefonie? - zapytał i uśmiechnął się do ekranu urządzenia.
- Mam, ale zazwyczaj nie patrzę kto dzwoni - można było usłyszeć westchnienie po drugiej stronie słuchawki.
- Coś się stało? - zaczął się martwić, nie wiedział czemu... Chciał wiedzieć czy nic mu nie jest.
- Próbujemy ustalić kto napadł na lifeinvader'a i nie mogę zapomnieć, że skądś znałem napastników. Byli bardzo znajomi... - Czarnowłosy nie powinien o tym mówić, ale czuł, że Erwinowi może zaufać. Czuł, że musi się komuś wygadać, bo wybuchnie.
- Czyli nie umiesz o mnie zapomnieć - wypalił Knuckles bez przemyślenia swoich słów. Po chwili zrozumiał co powiedział, a na jego policzkach pojawiły się rumieńce. Po drugiej stronie słuchawki można było usłyszeć cichy śmiech.
- Ach, czyli to ty? - zapytał ze śmiechem Capela. - Wkopałeś się Erwinek - Na to zdrobnienie jego imienia, chłopaka przeszły dreszcze po plecach. Chciał słychać jego głosu cały czas, zwłaszcza gdyby wypowiadał jego imię w ten sposób...
- Słuchaj wziąłeś mnie pod włos - stwierdził nie mogąc powstrzymać się od uśmiechu.
- Swoim urokiem osobistym? - zapytał policjant.
- Możliwe - szepnął Knuckles nieśmiało. Czuł się dziwnie i dobrze z uczuciami do policjanta.
- Too ten - powiedział Dante drapiąc się po karku. Ich uśmiechy zbladły, a policjant nie wiedział co powinien teraz zrobić... Kontynuować rozmowę? Rozłączyć się? Zaprosić na randkę? Chociaż nad tym ostatnim myślał już od kilku tygodni.
- Spotkajmy się o 20 wyślę ci GPS - stwierdził złotooki i szybko się rozłączył. Wstał rozumiejąc co zrobił i po chwili opadł z uśmiechem na łóżko. Erwin pomyślał, że skoro jego relacje z Gregorym były wiadomo jakie, a jego uczucia do niego wygasły to chciał zabrać tam osobę, na której mu zależy. Po za tym Montanha też zabrał tam swoją córkę i Erwin nie miał pretensji. Mimo, że to ich dach to ta zasada właśnie została złamana przez nich obu i wiedział, że brunet nie miałby za złe. Siwowłosy po prostu chce zabrać tam osobę, do której żywi prawdziwe uczucie. Osoby, do której czuje miłość...
Właśnie miłość... Czy to czuł złotooki do tego niebieskookiego i pięknego policjanta z tatuażami? Możliwe, coraz bardziej zaczynał rozumieć co czuję do niego. To uczucie było silniejsze niż to uczucie do Grzesia, o wiele silniejsze... Gdy tylko o nim myślał czuł dziwną ekscytację i uśmiech sam wstępował na jego usta. Zastanawiał się, jak to by było poczuć jego usta na swoich. Może są tak samo miękkie na jakie wyglądają?
Teraz, gdy siedział na zimnym dachu czekając na policjanta myślał. Myślał co powiedzieć, co zrobić... Zastanawiał się, jak to rozegrać, najlepsze było to, że uczucie obawy nie odstępowało go ani kroku. Cały czas myślał czy policjant czuje to samo. A może się przed nim zbłaźni i on go wyśmieje? Niee... Dante taki nie jest. Chociaż nie znał czarnowłosego, tak bardzo jakby chciał znać i nie wiedział co zrobi. Nie wiedział, jak zareaguje, co powie, co zrobi...
Usłyszał kroki, ale próbował je zignorować, chociaż nie było to łatwe. Mimowolnie spiął swoje ciało i czekał. Czarnowłosy usiadł obok niego, ale on dalej siedział cicho, jak zaklęty. Patrzyli w dal, na budynki, na ludzi, na samochody, ogólnie na miasto. Podziwiali panoramę, chociaż dla nich była szara i ponura to teraz zdawała się piękna i świetlista. Tak jakby jak najdłużej chciała odzwlekać tą rozmowę. Czyli się jednocześnie niezręcznie i bezpiecznie, atmosfera była dziwna i uspokajająca. Oni czuli się przy sobie bezpiecznie i spokojnie, ale myśl o nadchodzącej rozmowie napawała obawą i niezręcznością.
- Nie wezwałeś posiłków? - zapytał cicho Erwin. Myślał, że policjant wezwie jednostki chcąc złapać terrorystę, ale jednak miał cichą nadzieję, że tego nie zrobi. Nie wiedział czemu, ale ufał mu.
- Nie - Policjant zmarszczył brwi i po chwili kontynuował. - Nie widziałem sensu... Sam mnie tu zaprosiłeś, więc mogłeś mieć obstawę, chociaż tak, jak miałem nadzieję jej chyba nie masz. Chciałem porozmawiać sam na sam ufając ci, że nie zrobisz niczego głupiego, nie chciałbym wsadzić cię za kratki - westchnął cicho i obrócił głowę w jego stronę. Erwin również obrócił swoją głowę i teraz patrzyli sobie w oczy z wieloma uczuciami, których nie mogli rozpoznać.
- Ufasz mi? - zapytał szeptem Erwin.
- Chyba powinienem ufać osobie, którą kocham nieprawdaż? - zapytał czarnowłosy i z powrotem obrócił głowę w stronę panoramy miasta. Knuckles siedział oniemiały, patrząc na profil czarnowłosego. Gdy w końcu zrozumiał słowa policjanta uśmiechnął się i również spojrzał na miasto. Przysunął się do policjanta i położył głowę na jego ramieniu. Dante objął go ręką. Erwin wtulił swoją głowę w zagłębienie szyi niebieskookiego, a ten usłyszał słowa, które zmieniły jego życie na zawsze.
- Ja też cię kocham Dante
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top