Trzydzieści cztery
Dopiero po kilkunastu czułych pocałunkach w czasie siedzenia razem na trawie i wpatrywaniu się w rozgwieżdżone niebo zdecydowaliście się wrócić. Byłaś niezwykle szczęśliwa, a twój narzeczony tym bardziej.
Radość błyszczała w jego oczach jak u szczeniaczka, który zobaczył swojego ukochanego pana. Co chwilę spoglądał na twoją dłoń z małym uśmiechem i całował ją łagodnie.
Musiałaś go trochę uspokajać, ale on z szerokim grymasem zadowolenia schylał się i skradał ci buziaka zamykając twoje usta. Nie mogłaś więc nic zrobić. Pozostało ci śmianie się z niego, a także niedowierzanie z powodu tego co niedawno się wydarzyło.
- Wracają, spokój - Jongdae starał się brzmieć cicho, jednak jak to w jego przypadku, było to głośne.
- Chyba na nas czekają - parsknęłaś śmiechem do Baekhyun'a, a on wzruszył jedynie ramionami zaciskając usta i starając się nie uśmiechać.
Przepuścił cię przed siebie, a ty zdziwiona wychyliłaś się, by ujrzeć taras. Zobaczyłaś okropnie dużo balonów, które były przywiązane dosłownie wszędzie, aby nie uciekły. Zaśmiałaś się widząc ich uśmiechnięte twarze.
Kiedy weszłaś na taras mężczyźni wystrzelili konfetti z tub, krzycząc głośne "gratulacje". Zaskoczona nie wiedziałaś co zrobić i stałaś jak wryta. Chwilę później do głowy wpadł ci mały pomysł. Spojrzałaś na Baekhyun'a mrugając do niego konspiracyjnie.
Wróciłaś wzrokiem ponownie na mężczyzn, którzy chcieli rzucić się na was z uściskami. Twój narzeczony udawał załamanego, a zdezorientowani bracia zaczęli rozglądać się po sobie.
- Ktoś ma urodziny? - zapytałaś starając się coś wymyślić.
- Nie... To... Kyungsoo wystąpi w nowej dramie - Chanyeol wypchnął po przodu bruneta w okularach.
- Oh - chłopak rozejrzał się. - Tak, to prawda - pokiwał szybko głową uśmiechając się odrobinę.
Zmieszani bracia nie wiedzieli co zrobić, więc odwracali zawstydzeni twarze.
- Żartowaliśmy - Baekhyun objął ramieniem Jongin'a i Minseoka.
Ty wyciągnęłaś dłoń z pierścionkiem, a pierwszą osobą, która wzięła cię w objęcia był Sehun. Wysoki chłopak podniósł cię do góry i obrócił wokół własnej osi.
Następnie podszedł do ciebie Junmyeon i Yixing, którzy przytulili cię mocno. Szybko mężczyźni zmieniali się gratulując wam. Baekhyun dostał poklepywanie po plecach i kilkanaście uścisków.
- Ale nas wystraszyliście - Jongdae złapał się za swoje serce śmiejąc się głośno.
- Ukartowałeś to z nimi?- spojrzałaś na swojego narzeczonego, który jedynie uśmiechał się delikatnie.
- Można powiedzieć, że Chanyeol i Sehun to wymyślili gdy dowiedzieli się o moich planach - westchnął.
- Jesteście najlepsi - zawołałaś ze śmiechem i każdego z nich mocno przytuliłaś.
Wreszcie siedliście spokojnie za stołem i mogliście jeść. Baekhyun zaczął pić i pozwolił na to także tobie. Szczęśliwi śmialiście się opowiadając różne historie z życia, tańcząc i śpiewając.
- To kiedy ślub? - zapytał Junmyeon, a ty zakrztusiłaś się ryżem.
- Przed chwilą się oświadczyłem - powiedział szatyn klepiąc cię delikatnie w plecy i podając wodę. - To i tak dość szybko i jestem wdzięczny, że [T/I] je przyjęła - dodał spokojnie i z uśmiechem.
- No tak, ale skoro się kochacie - Minseok kiwnął głową przekonany co do pomysłu.
Baekhyun przewrócił oczami wracając do spożywania jedzenia, a ty zaśmiałaś się cicho pod nosem na zachowanie jego braci.
- Jak hyung wyznał ci miłość na wycieczce? - zapytał cię cicho Sehun.
Zdziwiona spojrzałaś na najmłodszego z braci, który wpatrywał się w ciebie z zaciekawieniem i delikatnym uśmiechem.
- Wymyślił i zaśpiewał mi piosenkę - odpowiedziałaś równie cicho.
Zaskoczony brunet odsunął się i zamrugał kilka razy. Skonfundowany spojrzał na twojego narzeczonego i na ciebie jakby oczekując, że zaśmiejesz się i oznajmisz, że sama to wymyśliłaś.
Nie widziałaś co zrobić gdy szturchnął siedzącego obok niego Kyungsoo i przekazał wiadomość dalej. Mężczyzna w okularach zareagował jednakowo jak jego najmłodszy brat.
Informacja o tym wydarzeniu rozniosła się szybko i tylko Baekhyun niczego nie był świadomy. Zrozumiał, że coś jest nie tak gdy bracia patrzyli na niego w całkowitej powadze. Zamrugał kilka razy i sięgnął po szklankę, by napić się łyk alkoholu.
- Od kiedy znowu komponujesz i śpiewasz? - Jongdae odezwał się jako pierwszy.
- Ach, więc o to chodzi - szatyn podrapał się za karkiem i spojrzał na ciebie trochę karcąco. - Od niedawna? - zbył ich krótką odpowiedzią.
- Powinniśmy wrócić do śpiewu w takim razie - Junmyeon uśmiechnął się szeroko.
- Nie. To temat zamknięty - warknął zdenerwowany, a bracia spojrzeli po sobie. - Koniec zebrania - wstał od stołu i wszedł do domu.
Spojrzałaś zaskoczona za swoim narzeczonym, który niemal od razu ruszył do góry. Westchnęłaś pod nosem spoglądając na mężczyzn, którzy wyglądali na skruszonych.
- Kiedyś tworzyliśmy zespół. Całkiem niezły. W sumie robiliśmy to raczej dla zabawy, muzyka to było nasze życie. Pewnego dnia wszystko się popsuło. Od tamtej chwili nigdy nie widziałem Baekhyun'a, który by nucił albo chociaż przeszedł obok fortepianu - wyjawił trochę Minseok, a ty spojrzałaś na niego z wdzięcznością.
- Wybacz za to - odezwał się Yixing. - Zepsuliśmy taką miłą atmosferę - dodał.
- Nic się nie stało - zapewniłaś. - Przejdzie mu - uśmiechnęłaś się delikatnie.
Posiedzieliście jeszcze chwilę wracając do dobrej atmosfery. Mężczyźni jeszcze raz pogratulowali ci, a na koniec pomogli posprzątać. Westchnęłaś cichutko pod nosem szykując się na spotkanie ze swoim zdenerwowanym narzeczonym.
Nie miałaś pojęcia co się działo i dlaczego taki był. Wytłumaczenie najstarszego brata było znikome i niezaspokajające twojej ciekawości. Ale nie miałaś zamiaru pytać. To był drażliwy temat.
Oblizałaś usta zestresowana i nacisnęłaś na klamkę. Weszłaś do ciemnej sypialni i zdziwiona nie mogłaś nigdzie dostrzec Bekhyun'a. Rozejrzałaś się w skąpanym w blasku księżyca pomieszczeniu.
Zamknęłaś drzwi i nagle spostrzegłaś go siedzącego na balkonie. Jego zgarbiona postura wskazywała, że myślał nad czymś głęboko. Zagryzłaś wargę i ruszyłaś w jego stronę.
Chciałaś cicho podejść i nie naruszać jego przestrzeli, ale życie płata ci figle i próg zatrzeszczał pod twoją stopą. Szatyn podniósł wzrok i złapał twoją dłoń. Przyciągnął cię mocno i posadził na swoich kolanach.
Jego głowa opadła w zagłębienie twojej szyi gdzie delikatnie oddychał drażniąc skórę. Nie wiedziałaś co robić. Podniosłaś w końcu rękę i łagodnie zaczęłaś głaskać go po włosach.
- Oni nie chcieli cię zdenerwować - powiedziałaś wreszcie po kilku minutach ciszy.
- Wiem - westchnął cichutko. - Zareagowałem zbyt mocno. Ludzie są strasznie impulsywni - dodał śmiejąc się cicho. - Zrozumieją - zapewnił spoglądając wreszcie na ciebie.
- Na pewno. Jesteście rodzeństwem - przejechałaś delikatnie dłonią po jego policzku.
Mężczyzna szybko chwycił twoją rękę i patrzył na ciebie swoimi świecącymi oczami, które tak bardzo kochałaś. Nie potrafiłaś oderwać od niego wzroku, a on także nie miał takich planów.
- Nie uciekniesz, prawda? - zapytał.
- Kocham cię, Baekhyun. Czemu bym miała?- zaśmiałaś się.
Chłopak wpatrywał się intensywnie w twoje tęczówki. Chwilę później delikatnie ilustrował twoją twarz, a ty wiedziałaś oddanie w jego oczach.
- Kocham cię chyba za bardzo - szepnął i złączył wasze usta w delikatnym pocałunku.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top