Dziewiętnaście

Obudziłaś się chociaż było ciężko. Po raz pierwszy się tak wyspałaś. Przeciągnęłaś się na łóżku pewna, że będziesz sama. Jakie było twoje zdziwienie gdy odwróciłaś się i leżałaś oko w oko z Baekhyun'em.

- Dzień dobry kotku - uśmiechnął się łagodnie.

Już chciałaś coś odpowiedzieć, ale przypomniałaś sobie, że jest ranek. A ty dopiero wstałaś. Zasłoniłaś sobie usta dłonią i odsunęłaś od chłopaka. Czułaś się niekomfortowo bez umytych zębów. Szczególnie, że szatyn już był przebrany i odświeżony po nocy.

Mężczyzna zabrał dłoń z twojej tali i pozwolił ci się podnieść. Uśmiechnęłaś się do chłopaka całkowicie zszokowana. Nie wiedziałaś, że będzie rano nadal w domu.

- Co ty tutaj robisz? - zapytałaś zbierając swoje rzeczy, by iść do łazienki.

- Nie cieszysz się? - olał twoje pytanie.

- Ciesze się - powiedziałaś odruchowo i złapałaś się za usta. Nie chciałaś tego powiedzieć na głos.

- Wiem, że nie powinienem, ale słyszałem twoje myśli - westchnął podnosząc się, a ty stanęłaś w pół kroku. - Dlatego postanowiłem zostać i spędzisz z tobą trochę czasu - poczułaś dłoń na swoim ramieniu.

Jakim cudem znalazł się tak szybko obok ciebie? Zdecydowanie nie był człowiekiem.

- Będziesz miała coś przeciwko żebyśmy zaprosili chłopaków jutro i zrobimy jakiś grill czy coś? - zapytał łagodnie.

- Nie, możesz ich zapraszać kiedy chcesz. To twój dom - mruknęłaś ruszając przed siebie.

- Ale chciałbym, żebyśmy to my ich zaprosili. I teraz to nasz dom - powiedział zanim zamknęłaś drzwi od łazienki.

Kiedy zatrzasnęłaś powłokę oparłaś się o nią plecami i starałaś się uspokoić kołatanie serca. Co tutaj się dzieje? Dlaczego on się taki zrobił?

Starałaś się mu nie pokazywać, że naprawdę cię to ruszyło. I chciałaś by było tak zawsze. Jakby naprawdę między wami było uczucie, którego nigdy nie będzie.

Nie wiesz czemu, ale czułaś się, że to właśnie był moment twojej zagłady. W końcu zaczęłaś chodź trochę pragnąć z nim żyć. To było złe i zakazane.

Szybko załatwiłaś swoje poranne potrzeby i przebrana weszłaś do sypialni, gdzie nie było już mężczyzny. Z jednej strony się cieszyłaś, jednak z drugiej byłaś zawiedziona. Mieliście spędzić dzisiaj razem czas.

Zeszłaś powoli po schodach i zamarłaś widząc gotującego Baekhyun'a. Uśmiechnęłaś się pod nosem gdy szatyn nucił pod nosem i ruszał biodrami w rytm włączonej muzyki.

Wypuściłaś powietrze i podeszłaś do wyspy kuchennej. Kiedy usiadłaś na krześle, przed tobą znalazł się kubek gorącej herbaty za co podziękowałaś.

- Co tam przygotowujesz? - zapytałaś zaciekawiona.

- Smażony ryż z jajkiem - zaśmiał się pod nosem. - Nie jestem specem od gotowania - uśmiechnął się odwracając na chwilę w twoją stronę.

- Na pewno będzie pyszne - pokiwałaś głową.

Kilka minut później przed tobą znalazła się miseczka z daniem i pałeczki. Chłopak odwrócił się i położył na wyspie talerzyk z kimchi.

- Smacznego - powiedział i sam zaczął jeść swoją porcje. 

Zaśmiałaś się pod nosem i sięgnęłaś po sztućce próbując śniadania. Nie było wybitne, ale musiałaś przyznać, że smakowało naprawdę dobrze. I jakoś świadomość, że zrobił to tylko dla was wpływała pozytywnie na twoją ocenę.

Mężczyzna popijał czarną kawę z kubka i co jakiś czas cię zagadywał. Po prostu chciał dowiedzieć się od ciebie czegoś więcej. Nie wiesz czemu, ale chętnie odpowiadałaś na jego pytania i opowiadałaś historię.

- Więc chciałaś mieć kiedyś węża? - zaśmiał się chłopak zaciekawiony.

- Tak. Nawet nie wiesz jak bardzo! Chciałam mieć Blue Racer albo Boa tęczowy. Wiesz ten pierwszy to taki szarawo niebieskawy gatunek, który jest niezwykle szybki. Natomiast drugi jest bardzo barwny i ma taką metaliczną poświatę. Coś takiego jak gdy benzyna się rozleje w kałuży - mówiłaś zafascynowana.

- I na prawdę się ich nie boisz? - zapytał całkowicie pod wrażeniem opierając się o mebel.

- Boa mógłby robić za niezłego miśka do przytulania - zaśmiałaś się, a Baekhyun także to zrobił przez co po kuchni rozniósł się jego uroczy dźwięk.

- Jesteś całkowicie barwną postacią - przyznał mężczyzna patrząc ci w oczy.

- Nie sądzę. Dużo ludzi uwielbia węże - mruknęłaś pochylając głowę.

- Nie o to chodzi - szatyn pokręcił głową. - Masz w sobie tyle rzadko spotykanych cech. No i strasznie się opierasz. Tworzy to z ciebie wyjątkową osobę - wyjawił, a ty poczułaś jak twoje policzki zaczynają piec.

- Zaprosisz swoich braci? - zapytałaś chcąc zmienić temat.

- Chciałabyś ich już dzisiaj? Planowałem dla nas kolację - zaśmiał się zbierając talerze po skończonym posiłku.

- W takim razie niech przyjdą jutro - uśmiechnęłaś się.

- Co chcesz porobić? - zapytał spoglądając w twoje oczy.

- Może... Wyszlibyśmy na spacer z psami?- spytałaś z nadzieją.

I wtedy z tęczówek szatyna zniknął blask. Został on zastąpiony matową i pozbawioną uczuć pustką. Tak bardzo niepasującą do jego oczu.

- Nie sądzę, że to dobry pomysł. Ktoś mógłby cię chcieć, przez to że nie jesteś ze mną w stu procentach związana. W dodatku moje psy zaatakowałyby ludzi - westchnął i odwrócił się do ciebie plecami, by zacząć zmywać.

- W takim razie zostańmy w domu - powiedziałaś szybko nie chcąc, by zła atmosfera rozprzestrzeniła się po mieszkaniu.

I zostaliście. Przez cały dzień rozmawialiście na różne tematy. Od głupich historii po całkowicie poważne. Było ci dobrze w jego towarzystwie.

Kiedy nastała pora kolacji postanowiliście oboje zacząć gotować. Włączyłaś swoją ulubioną piosenkę i nucąc pod nosem przygotowywałaś danie. Baekhyun przyglądał ci się z boku z małym uśmieszkiem na twarzy.

Przez cały czas gotowania kilka razy, niby przypadkowo, poczułaś jego dłonie na swoich biodrach. Nie mógł się powstrzymać przed dotykaniem ciebie. A twoje ciało od razu na niego reagowało. Każde zderzenie się was sprawiało, że po twojej skórze przebiegał dreszcz.

Po kilkunastu minutach mogliście zasiąść do stołu po wspólnie robionej kolacji. Cieszyłaś się, że wam wszystko wyszło tak jak planowaliście. Dzięki temu, że robiłaś to z nim smakowało ci o wiele lepiej.

Kiedy zmyliście po posiłku Baekhyun poprosił byś usiadła na chwilę na kanapie, bo nie chce kończyć tak szybko wieczoru. Przystałaś na jego propozycję, w końcu nie byłaś jakoś zmęczona.

Szatyn postawił swój kieliszek z winem na stoliku, podczas gdy ty piłaś jedynie wodę. Chciałaś poczuć ten uzależniający słodko cierpki smak alkoholu. Oblizałaś usta i spostrzegłaś, że mężczyzna ci się przypatruje.

Nagle chłopak wstał i znikną gdzieś, by kilka chwil później wrócić z drugim kieliszkiem z odrobiną wina. Wystawił go w twoją stronę, a ty przyjęłaś z uśmiechem.

Baekhyun napił się i czekał aż ty także to zrobisz. Jednak twój umysł miał w planach zupełnie co innego. Odłożyłaś swój kieliszek na stół i spojrzałaś na mężczyznę.

Chwilę później wbiłaś się w jego zaróżowione od alkoholu usta czując słodki smak wina i jego idealne wargi.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top