Jedenaście

Siedziałaś z Chanyeol'em i chodź wiedziałaś kim jest to jakoś przyjemniej ci się z nim rozmawiało. Jakby zupełnie nie był jednym z braci.

Chłopak potrafił cię zabawić i nie starał cię skusić do zaufania mu. Może dlatego byłaś bardziej beztroska? W końcu twoje życie należało do Baekhyun'a, a nie bruneta.

Zrozumiałaś też dlaczego twój tata polubił Chanyeol'a. Mężczyzna naprawdę był miły, jakby od serca. Wiedziałaś, że przez to mógł być bardziej niebezpieczny. Jednak nie ufałaś mu. W twojej głowie przez cały czas paliła się czerwona żarówka.

Mimo wszystko wysoki brunet był miłą odskocznią od Baekhyun'a. I dzięki niemu nie musiałaś siedzieć w cichym domu z napiętą atmosferą.

Godziny mijały, a starszego z braci nadal nigdzie nie było. Nie żeby bardzo ci to przeszkadzało, ale wolałaś wiedzieć gdzie się znajduje. Starałaś się nie myśleć, że wieczorem wylądujecie ze sobą w tej samej pościeli. I chociaż łóżko było niezmiernie miękkie, to wolałaś spać na podłodze niż spędzić noc w burzliwej atmosferze.

Postanowiłaś coś ugotować wreszcie na obiad. Byłaś głodna i pewna, że gość także. Postanowiłaś zrobić szybki kimbap, aby jedynie przegryzać w czasie rozmowy.

Chanyeol opowiadał ci dużo o twoim ojcu. Mówił także o nudnym, dobrym życiu, jakby chciał przekonać cię do poddania, ale pozostałaś nieugięta w tej kwestii, więc odpuścił.

Jego historie przeszły na różne osoby, kobiety, mężczyzn. O najdziwniejszej prośbie w swoim życiu. Wyciągnął także whisky i chciał cię poczęstować jednak grzecznie odmówiłaś.

Byłaś niepełnoletnia, a fakt, że proponował ci to upadły syn Boga sprawiała, że jeszcze bardziej byłaś zniechęcona. Chodź pokusa była niezwykle silna. To nie tak, że nigdy nie tykałaś alkoholu.

Piłaś go kilka razy ze znajomymi, jednak miałaś zbyt słabą głowę, by robić to z nowo poznanym mężczyzną. Dodatkowo nigdy nie piłaś tak drogiego whisky, co sprawiało, że chętnie powąchałaś trunek. Jednak nie uległaś pokusie.

Chanyeol uśmiechał się do ciebie niewinnie pytając cię o twoich byłych, czy o pierwszą miłość. Jego tematy zawsze wywoływały w tobie jakąś radość. Tym bardziej, że doświadczony chłopak odpowiadał z wielkim zaangażowaniem. Czułaś się jakbyś siedziała z przyjacielem, przez co między wami nie było żadnego tabu.

- Więc twoja pierwsza miłość to chłopak z podwórka? - zapytał jeszcze raz.

- Dokładnie. Graliśmy w piłkę i dostałam nią w głowę. Przepraszał mnie wiele razy. Później chodziliśmy ze sobą do szkoły, jednak on stał się popularny. Także to moja pierwsza i nieodwzajemniona miłość - zaśmiałaś się popijając ciepłą herbatę.

- Załóżmy, że on teraz zaprasza cię na randkę, zgadzasz się? - pochylił się w twoją stronę z małym uśmieszkiem.

- Cóż, raczej nie - parskasz śmiechem.

- Dlaczego? - mężczyzna wydął dolną wargę, powodując, że wyglądał jak niewinny dzieciak.

- To było dawno i nie prawda. Po za tym teraz byłoby ciężko patrząc na Baekhyun'a - westchnęłaś.

- Wiesz, teoretycznie możesz mu się poddać, a wtedy on sprawi, że umówicie się - przypomniał, że są przecież demonami, a nie ludźmi.

- Nie mam zamiaru się poddać - potrząsnęłaś głową. - Po za tym chyba wolałabym żeby zostało jak jest. Pewnych rzeczy nie powinno się zmieniać pod wpływem kaprysów - dodałaś.

- Ale nadal coś do niego czujesz? - nie dawał za wygraną.

- Każdy ma słabość do pierwszych miłości - wyznałaś. - Ale jak teraz na to patrzę, to dzięki temu poznałam mojego pierwszego chłopaka - uśmiechnęłaś się pod nosem.

- Całowałaś się z nim? - zapytał ponownie się ożywiając.

- Oczywiście, że tak! - parsknęłaś.

- A wiesz... Coś wię...- urwał ponieważ walnęłaś go w ramię. - No co? Jestem ciekaw - bronił się.

- Mam dopiero osiemnaście lat. Po za tym nie znalazłam jeszcze kogoś odpowiedniego. Wiesz, kiedy miałam chłopaka jeszcze byłam gówniarzem i nie byłam na to gotowa - wzruszyłaś ramionami.

Nie mogłaś uwierzyć, że rozmawiasz z nim o tym. Znałaś tego mężczyznę dopiero kilka godzin. Takie tematy były niewygodne i niemal niemożliwe do pociągnięcia. Jedyną osobą, z którą o tym rozmawiałaś była twoja przyjaciółka Sunmi. A teraz jak gdyby nigdy nic otwierasz się przed wysokim brunetem.

- A ty pokochałeś kiedyś kogoś Chanyeol? - zapytałaś spoglądając na niego z nieukrywanym zaciekawieniem.

W końcu to było bardzo interesujące pytanie. Nie byli ludźmi. Byli młodymi bogami, którzy byli zrodzeni z miłości. Mieli pomagać ludziom. Byli doskonali, jednak niezdolni do dzielenia z kimś uczucia do końca swojego istnienia.

Czyżby zakochiwali się w każdym człowieku, któremu pomagali, a gdy nadchodził ich koniec byli załamani? Może dlatego porzucili ścieżkę dobra. Może czuli się zranieni i chcieli by inni czuli to samo.

- Raczej nie. Ciężko się zakochać w człowieku. Jasne, darzyłem niektórych jakimś małym uczuciem. Ale w większość było to po prostu przyzwyczajenie. Może gdzieś przeplatało się małe zauroczenie - wyznał drapiąc się po karku.

- Naprawdę nigdy? - zatkało cię przez co oparłaś się o stół zbliżając się do chłopaka. - Nie miałeś kiedyś w głowie 'O to ta jedyna. Jest cudowna' czy coś w tym stylu? - spytałaś.

- Nawet gdy myślałem, że jest cudowna, to szybko wypierałem to z głowy. Wiedziałem, że jest człowiekiem i prędzej czy później umrze. Prawdziwa miłość nie jest możliwa. A raczej gdyby się taka zdarzyła byłaby zbyt bolesna. Lepiej trzymać się z daleka od takich uczuć - westchnął.

- To brzmi niezwykle smutno - mruknęłaś.

- Hej, wcale nie jest tak źle. Teraz mogę robić co chce. Uwielbiam bawić się z ludźmi. Uznasz mnie za okropnego, ale ta gra uczuć sprawia mi niezwykłą satysfakcję. W gruncie rzeczy moje zadanie nie różni się zbyt bardzo. Dusza i tak trafia do któregoś z Nich. Teraz jedynie daje ludziom każdą przyjemność na tym świecie. Oni tego chcą. To, że wybierają taką drogę to nie moja wina - wzruszył ramionami pochylając się bliżej ciebie.

Teraz zauważyłaś w jak bliskiej sytuacji się znaleźliście się. Odsunęłaś się nieznacznie od mężczyzny, a ten uśmiechnął się niewinnie. Chwilę później wyciągnął telefon.

- Poznałaś psy Baekhyun'a? Cholerne bestie, ja nie wiem czemu on je wychował na takich krwiożerców - zaśmiał się. - Ja mam uroczego króliczka - dodał i przesiadł się obok ciebie.

Twoim oczom ukazało się słodkie czarno-białe stworzenie. Chanyeol pokazywał ci zdjęcia z nim, a także filmiki.

Śmiałaś się z zachowania króliczka i także fascynacji bruneta z odstającymi uszami. Wyglądał naprawdę niewinnie. Twój tata na pewno spędził z nim dobrze resztę życia.

I wtedy oboje w tym samym momencie spojrzeliście na siebie, a wasze nosy prawie się ze sobą zetknęły. Cholera.

- Odsuń się od niej Chanyeol - mocny głos rozniósł się po otoczeniu przez co odskoczyliście od siebie.

Spojrzałaś do tyłu by zobaczyć Baekhyun'a, którego wzrok mógł zabijać. Właśnie tym zabójczym spojrzeniem zaszczycił swojego młodszego brata.

I to był twój czwarty grzech. Wzbudziłaś zazdrość w mężczyźnie, którego zamiarem jest zniszczyć ludzkość.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top