Dziesięć

Kilka minut po twoim wyjściu pojawiły się ciemne chmury zapowiadające deszcz. Szybko rozejrzałaś się za jakimś schronieniem. Nie masz zamiaru wracać do tego domu. Nie teraz gdy przed chwilą niemal spłonęłaś przez jego wzrokiem. 

Ruszyłaś przed siebie, a po kilkunastu krokach poczułaś krople wody. Super.

Zaczęłaś biec gdy zobaczyłaś altankę pośrodku ogrodu. Wbiegłaś pod dach i usiadłaś na wygodnej ławce. Szybko podsunęłaś nogi pod brodę i otuliłaś kolana ramionami. Trochę zmokłaś i zrobiło ci się zimno.

Nie wiesz ile tak siedziałaś, ale wichura rozpętała się na dobre. Chuchałaś na swoje dłonie pragnąc się trochę rozgrzać. Podejrzewałaś, że psy są zamknięte w ciągu dnia, ponieważ nigdzie nie zauważyłaś po nich śladu.

Nagle poczułaś ciepły i miękki materiał na swoich ramionach. Zaskoczona w pierwszym momencie nie wiedziałaś co się dzieje i wtuliłaś w okrycie. A potem poczułaś zapach.

Odskoczyłaś szybko wstając i spoglądając na intruza. Przed tobą stał wysoki brunet z odstającymi uszami i pogodnym uśmiechem. Zamrugałaś kilka razy nie rozumiejąc co ten mężczyzna tutaj robi i dlaczego masz jego bluzę.

- Jestem Chanyeol -przedstawił się z anielskim wyrazem twarzy. Jego głos wcale nie współgrał z uroczą buźką.

Chwilę później połączyłaś fakty i szybko zrzuciłaś z siebie bluzę i wyciągnęłaś ją w jego kierunku. Nie mogłaś jej przyjąć. Jest jednym z nich. A dodatkowo to on zabrał twojego ojca.

- Daj spokój, oddasz mi ją jak wejdziemy do domu. Wyglądasz na zmarzniętą - przekręcił głowę zmartwiony.

Dlaczego oni wszyscy zachowują się w taki sposób? Są tak miłymi i wspaniałymi ludźmi, a tak naprawdę pragną zwieść cię na pokuszenie.

- Co się stało, że tutaj jesteś? - zignorował twoją wyciągniętą dłoń z materiałem i rozejrzał się po okolicy. - Sądzę, że Baekhyun nie ma zbyt dobrego humoru. A to dziwne, wczoraj tryskał energią - zaśmiał się. - Przepraszam za mojego brata. Czasem zdarza mu się być zbyt... ostrym. Na prawdę jest bardzo miły - starał się tłumaczyć.

Patrzyłaś w oczy tego mężczyzny, który starał usprawiedliwiać go jak zwykłego człowieka. Chyba nie miał pojęcia, że wiesz kim on jest. Zaśmiałaś się w duchu z jego naiwnego toku myślenia.

- Wrócimy? Chyba nie zapowiada się na słońce - mruknął otwierając parasolkę.

Westchnęłaś cicho. Nie chciałaś tutaj marznąć. Marzyłaś żeby jedynie zanurzyć się w ciepłej pościeli, ale z daleka od Baekhyun'a i całej tej reszty.

W końcu zgodziłaś się i weszłaś pod parasol. Na szczęście był duży, przez co jedynie stykaliście się ramionami. Czułaś jego ciepło ciała. Jednak nie był tak gorący jak szatyn.

Wypuściłaś powietrze gdy wreszcie znaleźliście się w ganku mieszkania. Oddałaś Chanyeol'owi bluzę wymawiając ciche podziękowania. Ruszyłaś w stronę kuchni chcąc zrobić sobie ciepłą herbatę.

- Wróciłaś - powiedział Baekhyun wstając z miejsca, chwilę później zobaczył za tobą swojego brata. - Czyli jemu to pozwoliłaś się przyprowadzić, a mi przed chwilą wygarnęłaś - spojrzał przymrużonymi oczami.

- Hyung, co ty mówisz - zaśmiał się nerwowo gość.

- Daruj sobie podchody, Chanyeol. Ona o wszystkim wie - mruknął w jego stronę nie odwracając od ciebie wzroku.

-Jak to wie? Czy wy właśnie przeżyliście kłótnie? - zszokowany mężczyzna opadł na krzesło i przyglądał się wam z zaciekawieniem.

- Więc poznałeś już moją nieustępliwą [T/I] - powiedział starszy zakładając dłonie na piersi.

- Daruj sobie, nie jestem rzeczą, żeby być własnością - prychnęłaś zalewając herbatę.

- Twoje życie należy do mnie czy tego chcesz czy nie - warknął uderzając dłonią w stół.

Huk po tym zdarzeniu odbijał się jeszcze długo po pomieszczeniu. Wystraszona prawie wypuściłaś kubek z dłoni. Brat starszego także wyglądał na zaskoczonego.

Spojrzałaś na Baekhyun'a, który oddychał niespokojnie i wyszedł szybko z kuchni. Popatrzyłaś na stół przy którym nadal siedział zdezorientowany Chanyeol. W miejscu w którym zderzyła się dłoń starszego było pęknięcie, które ciągnęło się przez pół mebla.

Westchnęłaś cicho pod nosem i usiadłaś naprzeciwko gościa. Naczyń po twoim śniadaniu już nie było. Spojrzałaś w oczy mężczyzny, który uśmiechał się łagodnie.

Nagle Chanyeol pochylił się w twoją stronę z konspiracyjnym wyrazem twarzy. Jakby gryzła go ciekawość i nie miał zamiaru dłużej się z tym kryć. A świadomość, że wiesz kim jest, była mu na rękę.

- Czym cię skusił? Miłością? Bogactwem? Sławą?- wymieniał z zafascynowaniem patrząc w twoje oczy.

W jego tęczówkach tańczyła ciekawość połączona z jakimś radosnym płomyczkiem. Jego zdecydowanie nie wprawiały cię w zakłopotanie. Nie były tonią jak te Baekhyun'a. Oczy młodszego brata były spokojną przystanią podczas gdy starszego były sztormem na morzu.

- Po prostu... - urwałaś starając sobie przypomnieć co właściwie sprawiło, że pozwoliłaś mu się zbliżyć. Albo raczej co dał ci wtedy. - Zaśpiewał mi na dobranoc- powiedziałaś wreszcie nieśmiało.

- Za... Zaśpiewał?- Chanyeol nie krył swojego zaskoczenia w głosie.

Myślałaś, że uznał cię za jakąś wariatkę. Wpuściła demona do swojego życia tylko dlatego, że jej zaśpiewał. Znał pewnie tysiące przypadków, które oddawały duszę za o wiele większe korzyści, a ty dostałaś coś takiego.

- Głupie, prawda?- spuściłaś wzrok na kubek delikatnie stukając w niego paznokciami.

Tak to było dobre słowo na określenie twojego czynu. Jakby posłuchać co mówił Baekhyun, to z jego opowieści wynikało, że polował na ciebie kilka lat. Kusił cię ludźmi, historiami, różnymi pragnieniami i nie mógł cię zdobyć.

Jego brat na pewno o tym wiedział. W końcu szatyn był niezwykle szczęśliwy i zadowolony gdy wreszcie dodał cię jako odhaczonej do swojej listy zdobytych ludzi.

A po tych jego wielu staraniach tak prosta czynność jak śpiew sprawiła, że wpuściłaś go do swojego życia. Za tak małą rzecz pozwoliłaś mu sprowadzić się na złą drogę.

- Tak, niezwykle głupie- mruknął zamyślony nie patrząc na ciebie, a jedynie na miejsce, w którym zniknął jego brat.

Skorzystałaś z okazji i przyjrzałaś się mężczyźnie. Chanyeol podobnie jak jego hyung wyglądał niezwykle przystojnie, nieziemsko. Jego usposobienie było zdecydowanie bardziej łagodne i zabawne niż Baekhyun'a.

Jakby wszystko co robił miało za zadanie wywołać w kimś śmiech. Wyglądał też na wrażliwego człowieka. I właśnie dlatego nie pasował ci na kolejnego z braci.

Spotykając go na ulicy pomyślałabyś, że każda kobieta będąca w jego życiu miałaby szczęście. Co prawda nie mogłaś powiedzieć, że Baekhyun nie wywoływał w tobie na początku takich samych reakcji.

Jednak starszy brat był inny. Zdecydowanie bardziej pasował na rolę złego. W jego zachowaniu i wyglądzie było coś co łączyło dwa różne motywy. Jakby w jego ciele toczyła się odwieczna walka. Walka sprzeczności, którą w końcu wygrała strona zła.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top