Część 4 - Złamana obietnica
Kilka miesięcy wcześniej
Potrzebowałem dużo czasu, cierpliwości i pomocy Hyeri, aby dotrzymać obietnicy, którą złożyłem przed naszym pierwszym pocałunkiem z Jeonggukiem. Było ciężko. Z komunikacją, dotykiem, a nawet spojrzeniem. Młodszy również nie wiedział jak się zachowywać po czymś takim, dlatego początkowo bardziej niż jak prawdziwa para, wyglądaliśmy jak skłóceni znajomi, unikający swojego towarzystwa. Jednak po tych kilku miesiącach zaczęliśmy powracać do normalnych zachowań, choć Jeongguk nadal potrafił unikać mojego dotyku lub samej obecności.
Skończenie ćwiczeń i dogrywania niektórych partii do kolejnego albumu, zawiodło nas na parking naszego Big Hit. Manager obiecał odwieźć nas do dormu, jak tylko skończy rozmowę z szefostwem. Reszta zdążyła już wrócić kilka godzin wcześniej, nie będąc zmuszona do udoskonalenia swoich partii, dlatego zostaliśmy z młodszym tylko we dwoje.
Pomimo rozpoczęcia wiosny, na dworze nadal utrzymywały się ujemne temperatury, przez które Jeonggukie ukrywał się teraz w grubej kurtce, oczywiście nie racząc przy tym owinąć szyi szalikiem.
Ten dzieciak chce się rozchorować tuż przed promocjami.
Wywróciłem oczami, dołączając do niego przy samochodzie managera i od razu ściągając swój szalik, żeby zarzucić go na kark młodszego. I zanim jakkolwiek na to zareagował, już zdążyłem szczelnie go nim obwiązać, patrząc przy tym na pracę swoich dłoni, a nie na jego obserwujące mnie oczy.
- Nie jest mi zimno, hyung – wymruczał, wbrew reakcji swojego ciała na ten lekki, choć dość mroźny wiatr.
Zamiast dawać mu kolejne wykłady na temat odpowiedniego dbania o swoje zdrowie i całkowicie świadome narażanie się na przeziębienie, złapałem obie jego dłonie, zbliżając je do ust, by nie tylko zacząć je lekko pocierać, a również ogrzewać choć trochę swoim oddechem. O tej porze, dzięki przyciemnionej części parkingu i braku żywej duszy w pobliżu, mogłem mu choć trochę pokazać, że naprawdę mi zależy i jako jego hyung i od niedawna chłopak, zamierzam się nim opiekować.
Jednak ledwo potarłem jego dłonie, powoli podnosząc wzrok na twarz chłopaka, a jego ręce już zostały wyrwane z mojego uścisku, do tego mało delikatnie.
- Sejin hyung może do nas dołączyć w każdej chwili – wytłumaczył się, uciekając ode mnie nie tylko rękoma, ale i spojrzeniem, które teraz zawiesił gdzieś na samochodzie. I może bym to zrozumiał, przytakując i udając się na pobliską ławeczkę, aby w spokoju zapalić, gdyby nie myśl, że jego ucieczka może mieć inne podłoże.
- Rozumiem. Tylko obawiam się, że nawet jeśli mielibyśmy wracać sami, nie pozwoliłbyś na taki ruch z mojej strony – oznajmiłem, chcąc wybadać, czy naprawdę nie mam racji i Jeongguk postanowił się ode mnie odsunąć, a może nawet zerwać.
Początkowo w odpowiedzi otrzymałem zwykłe wzruszenie ramionami, które w obecnej sytuacji trochę mnie zdenerwowało. Na szczęście tuż po krótkiej chwili ciszy, młodszy podniósł na mnie swój wzrok, pozwalając mi w końcu ujrzeć te dwa urocze ślepka, przez które moje serce od razu miękło.
- To niebezpieczne, hyung. Jeśli mamy to ukrywać, nie możemy sobie na to pozwalać. Nie możemy sobie na nic pozwalać... - wyznał, nie mając okazji tego dokończyć, bo moje ręce znów złapały te jego, tym razem nie pozwalając im uciec.
- Jeonggukie, nie denerwuj hyunga. Już o tym rozmawialiśmy. Raczej nie sądzę, abyś nagle zapomniał moje słowa, dlatego powiedz o co chodzi i nie wymyślaj, że obawiasz się teraz najmniejszego dotyku i krótkich spojrzeń – poprosiłem, specjalnie przywołując mu ostatnie rozmowy, które poniekąd wszystko między nami wyjaśniły. Choć teraz nie byłem tego taki pewien.
- Obawiam się, że nie jestem tym, czego hyung oczekuje.
Moje analizowanie jego słów, utrzymywanie jego dłoni i ciała blisko siebie oraz przyglądanie jego przygnębionemu spojrzeniu, przerwało otwarcie drzwi.
Po prostu go puściłem, zostając w miejscu i udając, że to właśnie w takiej pozycji rozmawialiśmy, aby manager nie nabrał podejrzeń.
- Minus dziesięć w marcu. W głowie się nie mieści – powiedział, jak tylko do nas doszedł, pocierając przy tym swoje dłonie, które prawdopodobnie już reagowały na ten mróz.
Jeonggukie natychmiast uciekł na drugą stronę samochodu, by zająć któreś z tylnych siedzeń, kiedy ja pozostałem na miejscu, zbyt pogrążony we własnych myślach, aby odpowiedzieć Sejinowi lub zrobić krok do przodu i stanąć pod drzwiami prowadzącymi na miejsce pasażera.
- Przejdę się, hyung. Muszę jeszcze wstąpić do kilku sklepów – wymruczałem, nawet na niego nie patrząc, a po prostu ruszając w stronę szlabanu, by opuścić teren parkingu.
Mężczyzna ufał mi na tyle, by nie robić żadnych problemów. I zdążyłem jeszcze tylko spojrzeć w czarną szybę, ukrywającą po drugiej stronie mojego Jeongguka, kiedy tuż po wyruszeniu, samochód mijał moją osobę, zmuszając do zadania sobie kolejnego pytania odnośnie słuszności tego związku. Bo nieważne jak bardzo walczyłem o tego chłopaka, będąc w stanie nas ukrywać, aby tylko zapewnić nam bezpieczeństwo i obdarzyć go miłością, on nadal uparcie obstawał przy swoim, jednym zdaniem potrafiąc powrócić do samego początku naszego związku. Dlatego czasem zastanawiałem się, czy ograniczenie rozmów nie byłoby najlepszym rozwiązaniem wszystkich naszych konfliktów.
***
Rewelacja usłyszana od Jeongguka tuż po powrocie do dormu, zmusiła mnie do rozpoczęcia obserwowania Taehyunga, który swoją głupotą mógł spieprzyć atmosferę panującą w zespole. Dałem im kilka dni, nie mówiąc o niczym Namowi i każąc Jeonggukowi zachować to dla siebie, jednak widząc jak Kim próbuje nieudolnie zbliżyć się do Parka, oprócz ostrzegania go spojrzeniem, aby przestał odwalać takie rzeczy, w końcu zaciągnąłem go na rozmowę, zmuszając do wysłuchania mojego monologu, który ograniczył się do zakazów i nakazów, przypieczętowanych Taehyunga: „Dobrze, będę się do tego stosował".
I nie byłem pewien czy wybranie się z chłopakami na imprezę, kilka dni przed rozpoczęciem promocji, było dobrym pomysłem. W końcu Taehyung mógł przesadzić z alkoholem i zrobić coś naprawdę głupiego, a Jimin znów będzie wszystkim wyznawał miłość i ich przytulał, w tym mojego Jeongguka. Reszta jakoś tolerowała alkohol, to ta dwójka była najgorsza. No, może jeszcze smutny Hoseok, którego po procentach uderzały jakieś negatywne myśli, nie był widokiem, który chcieliśmy oglądać. Dlatego razem z Namem ustaliliśmy, że dzisiaj zarówno Taehyung, jak i Hobi mają zakaz picia, kiedy Jimina, wylewającego na wszystkich swoją miłość, jakoś przeżyjemy.
To u jednego z naszych producentów, miała się odbyć ta domówka, przez co nie było mowy o większym zbliżaniu do Jeongguka, skoro nikt oprócz Hyeri i Bangtanów o nas nie wie. Minhyuk zaprosił wszystkich ze staffu, oczywiście ograniczając się do tych młodszych, z którymi mieliśmy luźniejsze stosunki, dzięki czemu moja blondwłosa przyjaciółka również miała się pojawić. Jednak ta wiadomość należała do tych pozytywnych, gdy strój wybrany przez Jeongguka, już nie. Niebieska, standardowo nieuprasowana koszula i obcisłe spodnie ze skórzanym paskiem, będącym zapewne tylko dodatkiem, którego wcale nie potrzebował, znacznie różniły się od mojej zwykłej, czarnej koszulki i takiej samej bluzy ze spodniami dżinsowymi. Nigdy nie przykładałem uwagi do tego, co zakładam poza kamerami i poza sceną, tylko czasami słuchając się rad stylistek odnośnie zaskakiwania fanek na lotnisku jakąś koszulą lub odkryciem niewielkiej części torsu. Jeongguk natomiast robił wszystko pod ludzi wokół siebie, dostosowując się do ich oczekiwań, szczególnie jego fanek, które nawet mnie potrafiły czasami wkurwić, gdy po raz kolejny powiedziały mu czego nie powinien nosić lub czego nie powinien robić ze swoim ciałem. Choć akurat ubranie na tę imprezę było raczej przeznaczone do wywołania innych reakcji niż burza na SNS-ach. I domyślałem się, że akurat ta akcja ma na celu zmuszenie mnie do załatwienia nam pokoju w hotelu lub ewentualnie skorzystania z któregoś w mieszkaniu Minhyuka.
Poprosiliśmy jednego z managerów, aby podrzucił całą naszą siódemkę pod odpowiedni adres, a kiedy już tam dotarliśmy, Hyeri, jak zwykle nie mając zamiaru zwracać uwagi na Jeongguka, przywitała się ze mną przytuleniem, rozpoczynając tym samym jakąś dziwną grę we wzbudzanie w sobie zazdrości. Maknae przez cały wieczór, dobrze wykorzystywał informację o mojej nienawiści do Parka, bo nie było momentu, w którym nie rozmawialiby razem lub nie śmialiby się z jakichś żartów, oczywiście szeptanych sobie na ucho. Hyeri to rozumiała, znów mi powtarzając, że dokonałem najgorszego wyboru w życiu i powinienem go zostawić, nie musząc cierpieć na każdym kroku i męczyć się z wszystkimi jego osobowościami. Wlewany w siebie alkohol, wcale mi nie pomagał w nierozważaniu takiej decyzji. Choć myśl, że zaszliśmy z tym i tak za daleko, powstrzymywała mnie przed wstaniem i zaciągnięciem go na bok, by oznajmić, że może się zacząć umawiać z Parkiem, skoro tak bardzo lubi jego towarzystwo.
Ten natłok rozważań, zaprowadził mnie po raz kolejny prosto na pusty balkon, by zapalić już trzecią fajkę tego wieczoru, pasującą idealnie do mojego obecnego humoru i szumiącego mi w głowie alkoholu. Lecz tym razem, zamiast Nama, Hyeri lub Eunsanga, postanowił mi potowarzyszyć pewien brązowowłosy chłopak, z rozpiętymi kilkoma guzikami od swojej koszuli i szerokim, trochę denerwującym mnie teraz uśmiechem na ustach.
- Podziel się, Yoongi – wymruczał, będąc o dziwo w lepszym stanie niż moja osoba, musząca opierać się o barierkę, aby przez działanie alkoholu i nikotyny, nie wylądować na ziemi.
Głupi dzieciak. Nie dość, że mnie wkurwia cały wieczór, to teraz będzie chciał ode mnie papierosa? Niedoczekanie.
- Nie. Wracaj do środka – odpowiedziałem, a język plątał mi się jeszcze gorzej od jego.
Nie miałem zamiaru zaszczycić go choćby jednym spojrzeniem, dalej wpatrując się w Seul i zaciągając papierosem po raz kolejny.
- Hyung, hyung, Yoongi hyung. Hyung-nim, bardzo ładnie proszę. – Jednak jego uparta natura i wychylenie się, by dotrzeć do moich oczu i rozpocząć fundowanie mi jakichś uroczych zagrań, łatwo wpłynęły na mój brak odporności na taki rodzaj Jeongguka, gdy dłoń sama oddała mu trzymaną fajkę, a kąciki ust uniosły się mimowolnie.
Gdybyś tak częściej był sobą, Jeonggukie. Owinąłbyś mnie wokół palca i miał wszystko, czego tylko byś sobie zapragnął.
Młodszy złapał papierosa w dwa palce, prawie od razu wkładając go między wargi, by zaciągnąć się dymem. Zrobił to trochę zbyt zachłannie, przez co zmuszony był kilkakrotnie zakaszleć, wywołując tym mój śmiech.
- Pozwalam jeszcze raz, ale tylko dlatego, że było to zabawne – oznajmiłem mu, choć wiedziałem, że i tak zaraz by mnie o to prosił, gdybym zechciał mu zabrać już papierosa.
Tym razem zdołał powoli wciągnąć dym, przymykając przy tym jedno oko i posyłając mi półuśmiech, po którym wypuścił biały obłoczek, jeszcze chwilę krążący przy jego osobie, by zaraz oczywiście zniknąć.
- Nie jestem seksowny kiedy tak robię? – zapytał, idealnie rozczytując moje myśli, które próbowały wypłynąć na zewnątrz, lecz nie byłem na tyle pijany, by na to pozwalać.
Przez chwilę wpatrywaliśmy się w swoje oczy, choć te jego kilka razy wylądowały na moich wargach. I nim zdążyliśmy zrobić coś głupiego, usłyszeliśmy cichy chichot dochodzący z wejścia na balkon. Różowa wata cukrowa wskoczyła między nas, od razu rzucając się do Jeongguka, który musiał oddalić od siebie rękę z papierosem, aby nie przypalić tego idioty Parka.
W jednej sekundzie krew we mnie zawrzała ze złości, a dłonie już rwały się do złapania go za koszulkę i najlepiej wyrzucenia przez balkon. Na szczęście to Jeongguk był szybszy, łapiąc go za ramię i odsuwając od siebie na kilkadziesiąt centymetrów.
- Chciałem tylko odpowiedzieć na twoje pytanie, Jeonggukie – wymruczał pijany Park, przytrzymując się o tors mojego chłopaka, przez co zacisnąłem zęby, jeszcze powstrzymując się przed zrzuceniem go z siódmego piętra.
- Odpowiedz na nie Taehyungowi, pewnie czeka na ciebie – stwierdził, sprawiając, że do mojego spiętego ciała i zaciśniętych zębów dołączyło posłanie maknae pytającego spojrzenia.
Taehyungowi? Coś mu nagadał, Jeongguk? Chyba się na coś umawialiśmy.
- Taehyungie nie jest moim chłopakiem, Kookie, mówiłem ci. Nie jestem taki jak Yoongi, nie umiałbym go chronić i się nim odpowiednio opiekować.
- Ale lubisz go, idioto. – Przerwał mu Jeongguk, odpychając go nagle, przez co Park zatoczył się prosto na mnie, oczywiście dzięki mojej ręce lądując na barierce i jęcząc cicho przez nagłe spotkanie z nią.
- Ała – wymruczał cicho, obejmując się ręką i nadal mimo wszystko ciesząc. – Lubię. Lubię was wszystkich, Kookie, dlatego...
- Dlatego zajmij się Taehyungiem i odpierdol się od mojego Jeongguka – wtrąciłem, chyba przestając już panować nad swoimi słowami. – Masz moją aprobatę. Nawet pogadam z Bangiem, żeby wam pozwolił pieprzyć się na scenie. Ale wara od MOJEGO Jeongguka – podkreśliłem, rejestrując jedynie jak jego twarz zmienia swój kolor na bardziej czerwony, a zmieszany wzrok ląduje gdzieś na jego stopach.
Maknae chyba postanowił wziąć sprawy w swoje ręce, bo tuż po wyrzuceniu papierosa przez balkon, złapał mnie za przedramię i wciągnął z powrotem do mieszkania, zaczynając prowadzić w nieznanym mi kierunku. Nie podobało mi się to, w końcu to nie on rządził w naszym związku, dlatego i tym razem postanowiłem to podkreślić, wyrywając się z jego uścisku i trochę chwiejnie kierując do pierwszego lepszego pokoju.
Jeongguk również postanowił w nim wylądować, wciągając nas tam i zamykając drzwi. I nawet jeśli to on był bardziej trzeźwy, nie pozwoliłem na żadne dziwne akcje i przejmowanie mojej roli, łapiąc go za rękę i popychając prosto na kanapę za nami.
- Zazdrość? Przyznasz się w końcu, czy będziesz to ukrywał dopóki to ja nie znajdę się z Parkiem przed kamerą? – zapytał, a ja postanowiłem zagrać w jego typową gierkę, prowadzącą do jeszcze większej ilości konfliktów i oczywiście nierozwiązującą niczego.
- Moon Hyeri? Ile jeszcze razy będziesz nas wkurwiał swoim zachowaniem, kiedy z nią rozmawiam albo po prostu spędzam czas? A ten zmienny charakter? Proszę cię, Jeongguk, mógłbyś to sobie odpuścić. – Poruszyłem oba męczące mnie ostatnio tematy, nawet nie zastanawiając się nad konsekwencjami, które mogłyby okazać się naprawdę fatalne w skutkach.
Chłopak początkowo po prostu odepchnął się trochę ode mnie, nie pozwalając zbliżyć do jego siedzącej już na kanapie osoby.
- Zmienny charakter? Ten, który uwielbiasz, gdy najlepiej dostosowuje się do twojego humoru i oczekiwań? Myślałem, że je spełniam? Powinienem faktycznie zamienić się w twoją prywatną dziwkę, albo zwykłego kolegę z zespołu, pozwalającego pieprzyć się do woli? Tego chcesz? Tego oczekujesz?
Alkohol, lekkie bujanie na boki, zdenerwowanie i postawa Jeongguka, nie ułatwiały mi zrozumienia jego oskarżeń, którymi do tej pory się ze mną nie dzielił. Ale szybko wyciągnąłem z tego wnioski, pochylając się, by złapać go za rękę i pociągnąć do góry, zmuszając do stanięcia tuż przede mną. Bez słowa zająłem miejsce na kanapie, wykorzystując trzymanie jego dłoni, aby pociągnąć go prosto na siebie, sadzając tym samym na swoich kolanach. Objąłem go rękoma, zanim zdążył ode mnie uciec i przysunąłem swoje usta do jego ucha, by w końcu odpowiedzieć na jego wszystkie pytania.
- Minuta szczerości, Jeon Jeongguk? Kocham cię jak pojebany, dlatego zamiast cię pieprzyć, będziemy się kochać, tak dla odmiany. Nie tego chciałem i nie tego oczekiwałem. Nie zauważyłeś, że zrobię dla ciebie wszystko? Nawet polubiłem te wszystkie dziwne gierki i twoją potrzebę sprawiania ci bólu, abyś tylko przy mnie został.
Nie wiedziałem czy wypowiedzenie tej prawdy, nie odbierze mi go bezpowrotnie, w końcu sam nie byłem pewien jak mnie dokładnie postrzega. Mógł mówić jedno, a czuć zupełnie co innego, szczególnie jeśli chodzi o seks.
- To kochaj się ze mną, hyung – wyszeptał, a takie słowa w jego ustach nie tylko brzmiały pięknie i niewinnie, ale i odpowiednio. To takiego go poznałem i pokochałem, nigdy się nie spodziewając, że będzie aż tak wulgarny w łóżku, z czasem zmieniając się w tego stanowczego Jeongguka, nieszanującego swoich hyungów i stwarzającego sobie kilka masek, za którymi nie przepadałem, oczywiście po prostu się do nich dostosowując, skoro moje serce za nim szalało i było w stanie zaakceptować każde jego dziwactwo.
Ręce, które do tej pory spoczywały na jego torsie, zsunęły się na brzuch, by rozpocząć rozpinanie pozostałych guzików koszuli. Czułem, jak jego ciało łatwo reaguje na mój dotyk, gdy po odsłonięciu niewielkiego fragmentu jego brzucha, mój palec musnął go delikatnie, sprawiając, że oprócz gęsiej skórki, przebiegł go delikatny dreszcz.
- Kocham cię, Jeonggukie, chodź tu do mnie – wyszeptałem, szybko dokańczając to rozpinanie i przenosząc ręce na jego biodra, by odwrócić go w swoją stronę.
Te duże, lekko zaszklone oczy mówiły mi więcej niż jego słowa, dlatego jak tylko usiadł okrakiem na moich kolanach, przemieściłem jedną dłoń na tył jego głowy, by przysunąć go do siebie i złączyć nasze usta w tym razem delikatnym pocałunku. Nasz poprzedni, wypracowany sposób na okazywanie sobie miłości, mocno szwankował i zdecydowanie potrzebował ulepszeń, właśnie kiedy jesteśmy sam na sam.
Muskanie jego gorzkich warg i smakowanie ciepłego języka, nie mogło się równać z działaniem tysiąca wypalonych paczek fajek. W tej chwili to on był w stanie mnie uspokoić i odciąć od wszystkiego, szczególnie gdy moje dłonie znów zetknęły się z jego rozpaloną skórą na brzuchu.
- Mój Jeonggukie – wymruczałem prosto w jego usta, gdy na chwilę przerwaliśmy pieszczotę, by popatrzeć sobie w oczy. – Nie wolno ci o tym wspominać na trzeźwo... i pewnie będę tego jutro żałował, ale tak, jestem o ciebie zazdrosny, dlatego to ze mną masz spędzać czas poza miejscami, które są bacznie obserwowane przez wasze psychofanki. Możesz sobie z nim robić fanserwis, ale nie wolno ci odwalać takich akcji jak przed chwilą. Zrozumiano? – Pomimo powagi tych słów, przez naszą pozycję, jego oczy, bliskość i ciepło odkrytego ciała, brzmiałem naprawdę łagodnie, nie posyłając mu również jednego z tych zdenerwowanych lub zazdrosnych spojrzeń.
Młodszy pokiwał lekko głową, znów chcąc powrócić do naszego pocałunku, którego nie miałem zamiaru mu odmawiać, przenosząc nas powoli do innej pozycji. Nie byłem w stanie utrzymać się prosto na nogach, a tym bardziej tuż nad Jeonggukiem, dlatego po prostu położyłem się na kanapie, obejmując go rękoma, by pozostał nade mną i nie obawiał się, że taka zamiana mnie zdenerwuje.
- Nadal dominuję, Jeonggukie – podkreśliłem między pocałunkami, przenosząc jedną rękę na jego tors, by tuż po zbadaniu struktury jego wyrobionego brzucha, powrócić do góry i rozpocząć pobudzanie jego sutków. Gra wstępna od zawsze go denerwowała, choć ja czerpałem z niej naprawdę dużo przyjemności, lubiąc patrzeć jak niestety brutalnym dotykiem, sprawiam, że jęczy i wypowiada moje imię, zazwyczaj odpowiednio je honoryfikując.
Młodszy początkowo fundował mi same urocze odgłosy, odchylając przy tym głowę do tyłu i nie pozwalając się już całować prosto w usta, dlatego przeniosłem się z pieszczotami właśnie na jego szyję, która dzisiaj zamiast brutalności, miała otrzymać najdelikatniejsze muśnięcia. Niestety, zapewne przez alkohol, nie kontrolowałem swoich ust, pozwalając im zassać się na niewielkim fragmencie skóry Jeongguka, który od razu uniósł się do góry, siadając na moich biodrach i przenosząc dłoń na poruszone miejsce.
- Hyung, za kilka dni rozpoczynamy promocje, a jutro mamy nagrania... - wymruczał oskarżycielsko, jeżdżąc palcami po szyi, choć moje spojrzenie bardziej było zainteresowane jego odsłoniętym torsem, który widziałem tylko dzięki niewielkiemu światłu wpadającemu przez okno.
- Wyglądasz jak anioł, Jeonggukie – stwierdziłem z uśmiechem, znów umieszczając ręce na jego biodrach.
- A hyung jest pijany. Chyba jednak powinniśmy zamienić się rolami, bo się nie kontrolujesz i gadasz głupoty, hmm? – zaproponował, łapiąc nagle za fragmenty swojej koszuli i zasłaniając się, by odebrać mi ten ładny widok jego torsu i brzucha, wywołując tym niezadowolenie.
- Zostaw. Bo zabiorę cię do salonu, ściągnę te obcisłe spodnie przed wszystkimi i dam całą serię klapsów – ostrzegłem, sprawiając, że młodszy zaśmiał się z moich słów, zaczynając powoli wstawać z moich bioder.
Już? Jednak się nie bawimy? Nie wypuszczę!
- Twój plan ma kilka minusów. Chcesz, żeby wszyscy zobaczyli mnie nago? Poznali naszą tajemnicę? I zobaczyli jak lubimy się zabawiać? – zapytał, zaczynając rozpinać pasek od swoich spodni i znów pozwalając koszuli zwisać luźno po jego bokach, dając mi dzięki temu dużo radości.
Seksowny. I cały mój.
Postanowiłem czekać cierpliwie, aż pozbędzie się dolnej części swoich ubrań, kiedy moje oczy przyglądały się powoli odsłaniającym udom. Nie mogłem jednak leżeć bezczynnie, skoro byliśmy na imprezie i powinniśmy zaraz wracać do reszty, dlatego również zabrałem się za zsuwanie spodni i bokserek ze swojego tyłka, na co młodszy od razu zareagował.
- O. A myślałem, że hyung jest tak pijany, że mu nie stanie. Ale miałbym ubaw – podzielił się ze mną swoimi przemyśleniami, przez co jak tylko pozbył się swojej części ubrań, złapałem go za rękę i przyciągnąłem mocno do siebie, sprawiając, że znów wylądował nade mną.
- A myślałem, że dzisiaj ktoś tu mnie prosił o łagodny seks?
- Dobrze, już nie będę – obiecał, cmokając mnie prosto w usta, co było nawet lepsze od zwykłego: „Przepraszam", szczególnie gdy w jego oczach widziałem te radosne iskierki, już dawno zamienione na zwykłe pożądanie.
Nie musiałem mu wydawać rozkazów. Młodszy wiedział, że musi zapewnić sobie jakieś nawilżenie, dlatego zsunął się trochę niżej, zabierając za czynność, za którą widocznie nie przepadał, dzięki czemu często wykorzystywałem to do kar, uczących go niegdyś jako takiej dyscypliny.
Oglądanie tych oczu z takiej perspektywy, wraz z jego dotykiem i zapewnianą wilgocią, już dawało mi dużo przyjemności. A dodatkowo wypity alkohol, sprawił, że miałem ochotę nadać temu szybszego tempa i pobawić się w taki sposób. Właśnie do tego młodszy mnie przyzwyczaił i nie byłem pewien czy tak szybko zmienię zdanie odnośnie każdego kolejnego zbliżenia, szczególnie na trzeźwo.
- Wskakuj już, Jeonggukie – oznajmiłem po kilku zanurzeniach między jego ustami, które źle wpływały na mój umysł, przywołując obrazy z poprzednich zbliżeń.
Chłopak chętnie zastosował się do moich słów, przenosząc do pozycji siedzącej i jeszcze śliniąc palce, by zająć się swoim wejściem. Pozwoliłem mu na to tylko dlatego, bo sam obecnie mogłem go skrzywdzić. Choć miało to też swoje plusy, gdy przez ułożenie i chęć sięgnięcia do odpowiedniego miejsca, wygiął się w lekki łuk, przymykając przy tym oczy i rozchylając usta.
Ta koszula była jednak dobrą decyzją. Piękny.
Nie mogłem nacieszyć oczu takim widokiem, pozwalając też dłoniom znów przejechać po brzuchu młodszego i zaraz zacisnąć się na jego bokach, gdy cierpliwie czekałem aż nawilży się odpowiednio, oddając mi po tym całe swoje ciało.
I wystarczyło kilka takich powtórzeń z naślinieniem palców i zanurzeniem ich w sobie, by już ponownie na mnie spojrzał, pozwalając mojemu penisowi znów skosztować jego ciasnego wejścia. Kilka pomruków i powolne nabijanie się na moją męskość, towarzyszyło intensywnemu wpatrywaniu się w swoje oczy, których w takich momentach nie potrafiłem rozszyfrować. Choć tym razem nie musiałem, bo jak tylko przygryzł wargę, znów odchylając głowę do tyłu i wypuszczając z siebie lekki jęk, a moje biodra trochę się uniosły, aby zapewnić mu jeszcze więcej przyjemności, chłopak sam złapał za moje dłonie, nakierowując je na brzuch i widocznie domagając się pieszczot. Podniosłem się, sprawiając, że przez tę nagłą zmianę pozycji i wchodzenie w niego pod innym kątem, młodszy o mało nie krzyknął, zaraz chowając się w moich ramionach. Byłem równie rozczulony, jak i zadowolony z takiej reakcji, mogąc choć na chwilę odzyskać mojego małego Jeongguka.
- Hyung. Tak jest dobrze, zostań tak, proszę – wyszeptał w moje ramię, dlatego oczywiście postanowiłem go zadowolić i po prostu podpierać się jedną ręką, gdy drugą objąłem jego ciało, mając go dzięki temu jak najbliżej siebie.
- Żadne kary, związywanie i ból, nie mogą się z tym równać, Jeonggukie. Kocham cię takiego, wiesz? – zapytałem, przenosząc dłoń na jeden z jego pośladków, by pomóc mu z pierwszym poruszeniem, ustalając tym samym tempo zabawy, które dzisiaj ograniczyło się do naprawdę powolnych ruchów.
Tak jak poprzednio, młodszy milczał na takie słowa, jedynie jęcząc cicho w moje ramię i zaciskając palce na moim karku i dolnym fragmencie pleców. Starałem się na tym nie skupiać i tak za bardzo w tym gubiąc, aby przeanalizować wszystkie ustalenia i zapamiętać niektóre rzeczy. A najlepiej je zapisać, by mój pijany umysł nie postanowił nagle stroić sobie ze mnie żartów.
Każde jego uniesienie i opadnięcie, przy którym falował lekko swoim ciałem, sprawiało, że znów nie mogłem oderwać od niego wzroku, rozpoczynając nie tylko całowanie jego seksownie nabrzmiałych już ust, a również pieszczenie całej szyi i obojczyków, przy których musiałem zsunąć z niego koszulę, pozwalając jej opaść aż do zgięć jego łokci. I w sumie już sam zdążyłem się pogubić, którą tę jego maskę kocham najbardziej. Uroczego Jeongguka, seksownego, bezbronnego, specjalnie irytującego mnie, abym zaciągnął go do łóżka, pragnącego kar i dominacji, czy pragnącego delikatnych pieszczot i typowo waniliowego seksu.
Będę cię kochał w każdej postaci, Jeonggukie.
Kolejne sekundy były wypełnione naszymi przyspieszonymi oddechami, pocałunkami i cichymi prośbami młodszego o przyspieszenie, kiedy mój penis otarł się o odpowiednie miejsce, starając się tam trafiać już za każdym razem, choć przy moim upojeniu było to dość ciężkie.
Jednak ta całkowita zmiana naszych zbliżeń, zapewniła nam naprawdę cudowne orgazmy, przy których niestety musieliśmy zagłuszyć się kolejnym pocałunkiem. Jeonggukie pamiętał, by nas nie pobrudzić, skoro mieliśmy jeszcze wrócić do reszty, dlatego w ostatnim momencie złapał skórę przy samej główce penisa, zakrywając ją i nie pozwalając spermie wydostać się na moje ubrania i jego tors.
Nie zliczę iloma pocałunkami jeszcze go obdarowałem, zanim nie opadłem całkowicie z sił, nie utrzymując się już na swojej ręce i lądując plecami z powrotem na kanapie. Chłopak jeszcze coś do mnie mówił, ale moje zmęczone ciało, nie pozwoliło na utrzymanie przeze mnie świadomości, dlatego po posłaniu mu niewielkiego uśmiechu, zasnąłem.
***
Przeciągłe wibrowanie powoli wybudzało mnie z mojego dziwnego snu o moim bracie i jego dziewczynie, którzy zażyczyli sobie jakieś ballady, śpiewane przeze mnie na ich ślubie. Było to na tyle realistyczne, bym tuż po odebraniu telefonu, zamiast zwykłego: „Słucham?", powiedział: „Nie mam zamiaru wam śpiewać", przez co głos po drugiej stronie początkowo roześmiał się wesoło, zmuszając mnie do szybszego wybudzenia i dopasowania go do odpowiedniej osoby.
- Wiedziałam, że cię obudzę. Ale ileż można spać, Yoongi? – zapytała kobieta, powoli uświadamiając mnie, że to właśnie Moon Hyeri.
- A, no, no. Jakiś konkretny powód tej pobudki? – odpowiedziałem dopiero po krótkiej chwili, przecierając już oczy i niestety orientując się, że przy moim łóżku stoi Seokjin z podpartymi rękoma o biodra, wpatrując się we mnie jakimś takim mało przyjaznym spojrzeniem.
- Dzisiaj macie nagrania, a jest już po dwunastej, uznałam, że powinieneś już wstać – wyjaśniła, trochę mnie tym zaskakując, bo raczej nigdy tego nie robiła, utrzymując nasze stosunki na nieco innej płaszczyźnie.
Mam kaca, pewnie źle to odbieram.
- Yhym. Dzięki, Hyeri. Muszę kończyć, bo chyba czeka mnie pogadanka z Seokjinem.
- Okay. Do zobaczenia, Yoongi – odpowiedziała wesoło, rozłączając się tuż po tym i zostawiając mnie już sam na sam z moim współlokatorem.
- Chyba coś mi obiecałeś. Rozmawialiśmy o tym – zaczął starszy, przez co już sięgnąłem po poduszkę, zakrywając nią twarz, by udawać, że wracam do spania. – Yoongi, nie wykręcaj się od rozmowy i słuchaj kiedy starszy do ciebie mówi! – dodał, rozpoczynając standardowe gadanie i przytaczanie swojego wieku, oczywiście tylko w takich sytuacjach.
- Później pogadamy. Skoro jest dopiero dwunasta, to mamy jeszcze dużo czasu – stwierdziłem, przekręcając się na bok, jednak Seokjin postanowił być uparty i przewrócić mnie z powrotem na plecy, zabierając przy tym poduszkę, przez którą w moją twarz znów uderzyło światło wpadające do naszego pokoju przez odsłonięte już okno.
- Idź do kuchni. Najpierw porozmawiaj z Jiminem, a później z Jeonggukiem i wszystko napraw.
Co? Co mam naprawić?
Teraz na serio zacząłem się martwić tą nagłą pobudką, telefonem Hyeri, zachowaniem Seokjina i niestety urwanym filmem. Szybko wyciągnąłem odpowiednie wnioski z tej sytuacji, domyślając się, że Park może mieć kłopoty z Taehyungiem, a Jeonggukie zapewne ze mną, bo palnąłem jakąś głupotę, za którą muszę przeprosić.
- Już idę – wymruczałem, odpychając od siebie jego rękę i powoli przenosząc się do siadu, by poczuć już pierwsze konsekwencje przesadzenia z alkoholem - ból głowy, osłabienie wszystkich mięśni oraz wypite procenty nadal ciążące mi na żołądku.
Seokjin poczekał aż opuszczę grzecznie pokój i dopiero po tym udał się na swoje łóżko, by czymś się zająć. Nie mogłem porozmawiać z chłopakami bez wcześniejszego udania się do łazienki i kuchni, na szczęście to właśnie tam zastając przygnębionego Jimina, który początkowo nawet nie zauważył, że wszedłem do pomieszczenia.
- Zrobiłeś przez nas coś głupiego? Ja ci coś nieumyślnie zrobiłem? Nie marnuj mojego czasu i mów od razu – powiedziałem trochę oschle, nalewając sobie wody do czajnika, by rozpocząć ratowanie się jakąś kawą.
- Jeśli go kochasz, nie powinieneś tak robić – odpowiedział jedynie na moje pytania, zaraz po tym łapiąc leżący przed nim telefon i od razu zbierając się do wyjścia. Przez chwilę wpatrywałem się trochę zdziwiony w korytarz, którym ruszył zapewne do swojego pokoju, starając się przy tym ułożyć wszystkie elementy układanki i rozwiązać zagadkę, którą dla mnie stworzyli.
Jest za wcześnie. Wypiję kawę i dopiero z nimi pogadam.
Przez następne kilka minut rozbudzałem swój umysł czarnym napojem, nie mając na razie sił na zmajstrowanie sobie śniadania. W międzyczasie próbowałem sobie przypomnieć każdy etap wczorajszej imprezy, mając nadzieję, że w ten sposób dotrę do problemu, który powstał.
Jeongguk i jego wkurwianie mnie na każdym kroku, wyjście na fajkę z Hyeri, rozmowa z Minhyukiem odnośnie promocji, fajka z Eunsangiem, fajka z Namem, rozmowa z Hyeri, wkurwiający mnie Jeongguk... Fajka z Jeonggukiem... Kurwa, pozwoliłem mu zapalić. Co dalej... Park przyszedł i mnie wkurwił. Wylądował za barierką? O to jest zły? Nie, nie. To nie było tak. Zostaliśmy na balkonie. To Jeongguk mnie zabrał... i poszliśmy do pokoju jakiegoś? Uprawialiśmy chyba seks? Powiedziałem mu trochę za dużo... a on znowu trochę za mało. Kiedy doszliśmy, zasnąłem... Jeongguk mnie stamtąd zabrał? Chyba jest w stanie to zrobić. Tylko o co są źli? Co zrobiłem Parkowi i Jeonggukowi?
Wziąłem kolejny łyk kawy, niestety orientując się, że to już ostatni. A kiedy odstawiłem kubek na stół, do kuchni wszedł zapłakany Taehyung, w sumie nie dziwiąc mnie takim swoim stanem, bo mógł oglądać jakąś dramę, albo zobaczyć wzruszający filmik od fanów. Z nim wszystko było możliwe.
- Pff! Zły Yoongi oszukiwacz – powiedział na wstępie, podchodząc do lodówki i już chcąc coś wziąć, ale złapałem go za rękę i pociągnąłem na krzesło obok, aby usiadł i grzecznie wyjaśnił mi tę powoli wkurwiającą mnie sytuację. – Mówiłeś, że zepsuję atmosferę w zespole, a sam ją psujesz. Pff! – wymruczał znowu, przez co moje palce zacisnęły się na jego ręce trochę mocniej.
- Mów o co wszystkim chodzi – rozkazałem, wpatrując się w jego lekko opuchniętą twarz i przekrwione oczy, uciekające przez chwilę na bok, jednak jak tylko zaczął mówić, skierował swoje spojrzenie prosto na moją twarz, przybierając mocno oburzoną postawę.
- Jak jest dwoje ludzi, to ten drugi człowiek zawsze się bardzo opiekuje pierwszym człowiekiem. Ale jak pojawia się trzeci człowiek, to ten drugi człowiek zaczyna być zły i robi głupie rzeczy, przez które pierwszy człowiek i czwarty człowiek cierpią. Teraz nie powinieneś rozmawiać z czwartym człowiekiem, tylko z pierwszym i trzecim. Do widzenia, Yoongi oszukiwaczu! – wykrzyknął na zakończenie swojego biadolenia, wstając zaraz po tym, łapiąc jakąś rzecz z pobliskiej szafki i zostawiając mnie znów samego. Teraz mogłem łatwo dopasować wszystkie elementy układanki, jednak nadal nie rozumiałem co zapoczątkowało ten cały ból „czwartej i pierwszej osoby".
Cóż za piękne rozpoczęcie dnia. Chyba odpuścimy sobie imprezy na dobre kilka lat.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top