Rozdział 7
~Perspektywa Frisk~
Kiedy szłam za Crossem w stronę wielkich drzwi od białej Willi mojego mojego wujka serce waliło mi jak młotem i nie wiedziałam nawet czemu dokładnie, to prawda nie widziałam go wiele lat ale nie do końca to było powodem uścisku w mojej piersi. Teraz miałam się dowiedzieć wszystkiego o swoim ojcu w końcu to jego brat a jedyne co mama mi o moim wuju powiedziała kilka lat temu to że ma na imię Marcello więc typowo włoskie imię. Po ciągnącej się dla mnie w wieczność chwili spaceru doszliśmy do wrót ogromnej Willi Cross wyciągnął z kieszeni klucze i przekręcił je w zamku po czym wpuścił nas czekając przy drzwiach aż wszyscy wejdziemy do środka tak też zrobiłam i weszłam do środka a za mną Sans i znajomi Crossa, który zaraz po naszym zamknął drzwi spowrotem na klucz. Lekko zdziwiło mnie takie zachowanie ale myślę że to było w celu zabezpieczenia aby nie dostali się tutaj szpiedzy lub wojownicy z niebieskiej strony. Stanęliśmy na korytarzu i zaczęłam się rozglądać, pomieszczenie było bowiem ogromne oraz przestronne z sufitu zwisał wielki zdobny żyrandol a z ogromnych okien rozlegał się widok na połacie łąk. Ściany pokryte były białą farbą jedynie w kilku miejscach można było dostrzec jasnoniebieską tapetę, która doskonale współgrała z błękitnymi zasłonami oraz jasnoniebieskim dywanikiem na którym widniały różne wzory. Podłoga pokryta panelami cicho skrzypiała pod naciskiem naszych stóp. Po lewej stronie dostrzegłam drzwi prowadzące do innego pomieszczenia a po prawej stał wielki stół z krzesłami, zakładam że to jest jadalania, trochę dalej od jadalni znajdywał się salon z aneksem kuchennym. W części salonu stała ogromna czerwona kanapa z dużą ilością poduszek a po przeciwnej stronie na ścianie wisiał plazmowy telewizor, przed kanapą stał mały gustowny biały stoliczek na kawę. Po prawej stronie od stolika stał kredens z różnymi winami oraz innymi alkoholami a na ścianie wisiały obrazy z winogronami i butelkami wina oraz winnicami. W części kuchennej znajdywało się wszystko co jest w kuchni oczywiście. Idąc dalej w głąb korytarza zobaczyłam duże drewniane schody prowadzące na drugie piętro Willi i właśnie w tej chwili usłyszałam skrzypnięcie stopni a kiedy podniosłam głowę zobaczyłam schodzące z nich faceta, miał lekko zapuszczone czarne włosy, które opadały na jego ramiona. Jego nieco zapadnięte oczy były koloru oceanu i patrzyły na mnie wnikiliwie, miał smukłą sylwetkę oraz długie nogi można by rzec iż jego sylwetka przypominała bardziej kobiecą niż męską gdyż nie dostrzegłam żadnych mięśni ani na rękach ani na nogach co może również znaczyć że pracuje w domu. Na głowie nosił kapelusz w stylu Michaela Jacksona i uśmiechał się uprzejmie w moją stronę więc również się uśmiechnęłam.
- Benvenuto moja droga Frisk - wujek zszedł w końcu na dół i jak tylko znalazł się na dole wziął mnie w swoje objęcia przez co poczułam się nieco nieswojo.
- Cz-Cześć wujku... - stałam nieruchomo nie wiedząc co zrobić.
- Ohhh nie poznajesz mnie do końca... Nie ma co się dziwić byłaś wtedy taka minuscolo - facet o niebieskich oczach zaśmiał się łagodnie.
- Eee jaka??? - zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc włoskiego.
- Ahhh scusa pewnie nie rozumiesz włoskiego.... - wujek mówił łamanym angielskim i wyraźnie włoski akcent się odznaczał więc ciężko było mi go zrozumieć nawet jak mówił w moim języku.
- Wybacz ale nie...
- To nic bella, chodźmy do salonu porozmawiać - Marcello objął mnie jednym ramieniem i zaczął prowadzić do salonu gdzie wszyscy już się zebrali. No tak tylko ja jak głupia musiałam iść "pozwiedzać"... Pomijając już moją głupotę usiadłam na kanapie a wujek obok mnie. Cross przysiadł sobie na pufce niedaleko kanapy a Sans na kanapie. Reszta rozeszła się zostawiając w salonie tylko tych, którzy powinni zostać.
- A więc wujku słyszałam od mamy że to Ty masz dziennik mojego ojca? - spojrzałam na wujka, który w najlepsze rozsiadł się na kanapie.
- W istocie i tak i nie ... Ten dziennik jest zbyt niebiepieczny, ktoś sobie życzy lampki wina? - nagle Marcello zerwał się z kanapy i podszedł do kredensu wyciągajac lampki oraz butelkę wina.
- Ughhh jak to i tak i nie... Możesz proszę odłożyć to wino i mi wszystko wyjaśnić? - rozdrażniona patrzyłam jak wyciąga to wszystko.
- My włosi może i mamy temperament ale wszystko robimy lento znaczy wolno - wrócił na kanapę i położył na stoliku od kawy cztery lampki oraz butelkę - Cross życzysz sobie kapkę?
- Nie dzięki Marcello - Cross pokiwał głową.
- Ja sobie nie odmówię - nagle jego wzrok spoczął na Sansie - a Ciebie jeszcze nie znam młodu człowieku
- Nazywam się Sans pomagam Frisk i jestem jej chłopakiem.
- Aaa tak to ty byłeś z nią na statku dziękuję za przyprowadzenie mojej bratanicy - wujek "ukłonił" się przy pomocy kapelusza na głowie.
- To nic takiego. - Sans uśmiechnął się a Cross tylko prychnal poirytowany.
- Przechodząc do sedna czas na lampkę wina - Marcello otworzył butelkę po czym nalał sobie prawie całą lampkę i znów rozsiadł się na kanapie z lampką wina w ręku. Zaczęłam się gotować w środku, mój czas kurczył się a jedyną osoba, która mogła pomóc mi w rozwiązaniu zagadki w najlepsze delektuje się winem... No kurw... Spróbowałam się uspokoić i po chwili dopiero się odezwałam.
- Po co ja tu właściwie jestem skoro mój własny wujek zamiast powiedzieć mi co się dzieje pije sobie wino jak gdyby nigdy nic ...!!! - moje poirytowanie w końcu uszło ze mnie.
- Spokojnie bella złość piękności szkodzi - facet w kapeluszu uniósł lekko lampkę wina uśmiechając się do mnie - wszystkiego się dowiesz ale najpierw musisz się uspokoić.
- Jestem spokojna rozumiesz... Jestem cholerną oazą spokoju przez całe swoje życie... Po prostu powiedz mi o co chodzi!
- Oj bella bella - wujek cmokną ustami z dezaprebata po czym odłożył lampke na stolik i popatrzył na mnie przeszywającym jak lód spojrzeniem. - Wiesz to długa historia, tak bardzo długa...
- Chce wiedzieć wszystko o moim ojcu i o Tobie wiem że jesteście braćmi tylko tyle mi mama powiedziała.
- Dobrze słuchaj więc... Tak to prawda jesteśmy braćmi. Urodziliśmy się w małej miejscowości we Włoszech po tym jak dowiedzieliśmy się że jesteśmy Potomkami przeklętej Krwi twój ojciec szukał schronienia i wyjechał do Anglii gdzie spotkał twoją mamę. Jak wiesz ona też jest Potomkiem od razu się zakochali i pobrali, ja nie miałem tyle szczęścia ponieważ zostałem we Włoszech ale żeby dogadać się z bratem, który często dzwonił nauczyłem się angielskiego ale jak słyszysz mój angielski nie jest najlepszy - zaśmiał się po czym wrócił do historii - później przez dłuższy czas nie miałem z nim tak częstogo kontaktu jak kiedyś aż pewnej pięknej notte... to znaczy nocy... zadzwonił do mnie z roztrzęsionym głosem, mówił coś o tym że spisał dziennik w którym były dane wszystkich potomków, chciał ich odnaleźć żeby ostrzec wszystkich przed planami tych niebieskich... Nie mam pojęcia skąd miał te informacje i szczerze mówiąc w tamtej chwili nie chciałem wiedzieć więc nie pytałem, potem rozkleił się i powiedział że muszę ukryć dziennik bo jest zbyt niebezpieczny jeśli wpadł by w niepowołane ręce nasz ród skończył by się bardzo szybko. Obiecałem że ukryje ten nieszczęsny dziennik i to był ostatni telefon jaki od niego otrzymałem, zapadła grobowa cisza aż dowiedziałem się od twojej mamy że został zamordowany... Długo nie mogłem się po tym pozbierać a kiedy pewnego słonecznego dnia przyszła do mnie paczka od twojego taty wiedziałem że to ten frigging dziennik... Mimo że w mojej Willi jest wiele miejsc gdzie można ukryć małą rzecz to nie mogłem trzymać go w domu, wiedziałem że oni przyjadą po to więc poszedłem w jedyne miejsce, które mogło zapewnić temu odpowiednią opiekę. Do Kościoła świętego apostoła Jakuba, który od wielu lat pomaga oraz zapewnia schronienie Potomkom Przeklętej Krwi, w katakumbach znajduje się wielkie archiwum więc jestem pewien że tam jest najbezpieczniej. - wujek zakończył swoją historię biorąc spory łyk wina.
- Więc muszę po prostu pójść do tego Kościoła?
- Tak, jutro pójdę z Tobą w końcu to ja go tam zaniosłem więc tylko ja mogę go odebrać
- Jasne - uśmiechnęłam się - dziękuję wujku
- Nie ma za co bella - westchnął uśmiechając się lekko - pozwól że zaprowadzę Cię do pokoju na pewno jesteś zmęczona - znów odłożył lampke na stolik po czym wstał.
Po drodze do pokoju rozmawiałam jeszcze z wujkiem śmiejąc się oraz słuchając jego opowiadań. Na drugim piętrze było wiele pokojów i przy jednym z nich Marcello się zatrzymał otwierając drzwi na oścież.
- Myślę że ten będzie dla Ciebie odpowiedni bella - uśmiechnął się.
- Dziękuję, widzimy się jutro?
- Punkt ósma śniadanie nie spóźnij się bella - wujek puścił mi oczko po czym poszedł przed siebie.
Weszłam do pokoju po czym od razu rzuciłam się na łóżko.
----------------------------------------------------------------
Wracam w końcu do tej książki i planuje ją skończyć xD
See ya next time
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top