Rozdział 6

~Perspektywa Frisk~

- Cross wiesz gdzie jest mój wujek? - spojrzałam na przyjaciela z nadzieją w oczach a on tylko się uśmiechnął wypuszczając kolejny kłąb dymu, od którego coś ścisnęło mnie w płucach oraz zaczęłam kaszleć.
- Jasne że wiem, myślisz że dlaczego pozwolili Tobie i temu dupkowi wejść na pokład? - Cross zrzucił dopalonego peta na ziemię i przydeptał go butem.
- Myślałam że pozwolili bo Sans wcisnął im jakiś kit - zmarszczyłam brwi wyraźnie zdezorientowana a chłopak stojący obok mnie kiwnal tylko znacząco głową.
- Jesteś taka naiwna że aż mi się żal zrobiło - Cross pokrecił głową z dezaprobatą a ja kątem oka zobaczyłam jak mój ukochany zaciska pięść więc złapałam jego dłoń żeby go zatrzymać na co Sans rozluźnił palce.
- Nie jestem naiwna dobrze wiedziałam że to nie może być tak proste.
- Po za tym widziałem kogoś wieczorem w kapturze... To byłeś ty prawda? Sledziles nas na statku - Sans zmarszczył brwi patrząc na mojego przyjaciela z dzieciństwa. Cross westchnął przeciągle.
- Nie sądziłem że jednak jesteś na tyle inteligentny żeby połączyć te fakty ale brawo Scherlocku - Cross zaczął klaskać w dłonie choć jego wyraz twarzy oraz sposób w jaki to wypowiedział zdradzało że był to sarkazm.
- Możesz przestać mnie obrażać w końcu to ja uratowałem Frisk przed nim... - Sans spuścił głowę.
- Syneczek przeciwstawił się ojczulkowi ze względu na dziewczynę, jakie to romantyczne chyba się po płaczę - Cross rzucił kolejnym sarkazmem. Wiedziałam że to uderzy w Sansa bardziej niż coś innego ale o dziwo wytrzymał to zaciskając zęby i byłam mu za to wdzięczna.
- Może wrócimy do tego tematu później... Cross zabierz mnie do wujka - spojrzałam na niego zdeterminowana na co mój przyjaciel kiwnal głową po czym dał znak swoim towarzyszom że możemy ruszać więc wyszli z mieszkania.
- Umiesz jeździć na motorze? - Cross podszedł do Sansa i spojrzał mu w oczy.
- Jasne
- To masz - Cross wręczył Sansowi kluczyki od motoru - weźmiesz Frisk a ja poprowadze wszystkich - zaraz potem wyszedł z mieszkania czekając na nas w korytarzu.

Sans spojrzał na mnie a ja na niego, ściskał w dłoni kluczyk, który dopiero co przed chwilą otrzymał. Dobrze wiedziałam coś go gryzie gdyż miał ten sam boleśnie smutny wyraz twarzy.

- Frisk nie podoba mi się, a jeśli to jakaś pułapka? - chłopak patrzył mi w oczy, uśmiechnęłam się do niego i położyłam dłoń na jego policzku.
- Cross to mój przyjaciel, ufam mu i ty też możesz więc po prostu uwierz w niego oraz we mnie, jeśli dotrę do wujka to będę wszystko wiedziała.
- A jeśli nie? Jeśli to wszystko jest ściema... Możemy wrócić i zabije mojego ojca wtedy już nie będzie wojny...
- A onu wtedy zabiją Charę w zemście i wojna znów wybuchnie... Sans musimy opracować inny plan.
- Wiem ale...
- Idziecie do jasnej cholery? Nie mamy całego pieprzonego dnia a jest kawałek do przejechania - Cross krzyknął z korytarza aby nas popedzic.
- Już idziemy - odkrzyknęłam i kiwnelam głową do Sansa - zróbmy to razem - wyciągnęłam do niego rękę a on ją złapał i uśmiechnął się pewnie.
- Razem - po tym wyszliśmy na korytarz by później z Crossem dołączyć do reszty.

Wszyscy wsiedli na motory tak samo ja razem z Sansem on za kierownicą a ja za nim oraz założyliśmy kaski. Przytuliłam się do jego pleców żeby nie spaść.

- Trzymaj się mocno, będzie ostra jazda - uslyszałam zadowolenie w głosie Sansa ale ja nie byłam taka zadowolona więc jeszcze wzmocniłam swój uchwyt na jego ciele a sama byłam cała spieta. Zaraz potem usłyszałam ryk silników.

Co mnie czeka gdy zobaczę się z wujkiem? Może Sans miał rzeczywiście rację ale jeśli znajdę tam odpowiedzi na moje pytania to chyba warto podjąć ryzyko?

~Perspektywa Sansa~

Ryk silników i adrenalina w żyłach, właśnie dla takich chwil warto żyć.

Przyznam szczerze że ten cały "przyjaciel" działa mi na nerwy, co ten gnojek sobie myśli? Jeszcze mu pokaże że ze mną się nie zadziera.

Przyśpieszyłem dodając gazu wyprzedzając jednego z jego kolegów aby dotrzymywac tempa. Nie chcę być z tyłu ponieważ to tam byśmy byli bardziej narażeni na jakiekolwiek atak. Ten debil uśmiechnął się widząc mnie w lusterku po czym sam przyśpieszył a więc ja też, co prawda nie mam zamiaru się z nim ścigać wiedząc że mam Frisk za plecami po prostu dotrzymam mu "kroku". Dalej nie daje mi spokoju to kim oni są ale możemy dowiemy się czegoś na miejscu przynajmniej mam taką nadzieję.

- Time skip -

~Perspektywa Frisk~

Przez całą drogę trzymałam się kurczowo pleców Sansa i kiedy w końcu wszystkie motory stanęły w miejscu to dziekowałam Bogu, szybko zsiadłam z tej złowieszczej maszyny i spojrzałam na swoje dłonie, moje palce pobielały od kurczowego zaciskania ich na bluzie Sansa. Usłyszałam za sobą rechot tego dzbana więc odwróciłam się by walnąć go otwartą dłonią w ramię, na czymś musiałam się wyżyć a że on był najbliżej to już nie moja wina.

- Jak jazda? Chcesz jeszcze raz? - Sans śmiał się widząc moją twarz, która pewnie zrobiła się czerwona ze złości.
- Nawet tak nie żartuj
- Daj spokój było czadowo ja bym chętnie to powtórzył.
Wtedy podszedł do nas Cross z podejrzanym uśmiechem na twarzy.
- To co powiesz na mały wyścig - Cross spojrzał na Sansa wyraźnie rzucając mu wyzwanie na co mój chłopak się uśmiechnął.
- Kiedy?
- Jutro?
- Masz to jak w banku - obaj uśmiechneli się wyzywajaco a ja pokrecilam głową.
- Jednak aż tak bardzo się nie różnice - uśmiechnęłam się chytrze ale wtedy te dwa matoły odskoczyły od siebie jak poparzeni.
- Nawet mnie z nim nie porównuj - Cross przeszedł obok mnie prychając.
- W życiu - Sans również prychnał.
- Z kim ja muszę żyć - pokiwałam głową a później rozejrzałam się po okolicy.

Wnioskuję że wylądowaliśmy na jakiejś farmie czy coś w tym stylu bo przede mną rozciągały się wielkie pola a tuż za nimi był ogromny las i nic więcej oprócz sporej willi przy której rosły plantacje winogron. No tak jesteśmy we Włoszech więc zgaduje że mój wujek wytwarza wina aby nie rzucać się w oczy, muszę przyznać że to dość sprytny pomysł i ciekawe ile lat żyje sobie tutaj spokojnie z dala od tamtego świata w którym ciągle trwa wojna o nasze życie. Teraz to uczucie tęsknoty ukuło mnie jeszcze bardziej bo gdybyśmy mogli z nim tu mieszkać ani mój ojciec, ani brat ani matka by nie umarli za mnie, jestem pewna że tutaj moglibyśmy wszyscy razem żyć w spokoju i szczęśliwe ale teraz to już nie możliwe. Nagle z moich przemyśleń wyrwała mnie machająca mi tuż przed oczami ręką należąca do Sansa.

- Haloo ziemia do Frisk odbiera ktoś sygnał?
- Ha ha zabawne
- Odleciałaś w kosmos a Cross się pytał czy jesteś gotowa na rozmowę z wujkiem - Sans patrzył mi w oczy więc kiwnelam głową.
- Jestem gotowa

Tak więc we trójkę zaczęliśmy iść w stronę Willi w której miałam poznać odpowiedzi na wszystkie nurtujące mnie pytania... Kim są Ci ludzie, skąd wiedzieli że będę chciała dostać się do Włoch, co robi tutaj Cross i czemu porzucił rodzinę?











-----------------------------------------------------------------

Jesli też chcecie poznać odpowiedzi na te pytania to musicie poczekać na następny rozdział ;)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top