Rozdział 4
~Perspektywa Frisk~
Obudziłam się nieco zdezorientowana po wczorajszym wieczorze i od razu wstałam żeby się ogarnąć, Sans jeszcze spał więc nie miałam serca go budzić. Obmyłam twarz aby się dobudzic i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze, włosy miałam nieco dłuższe niż powinny być a oczy podkrążone od stresu i małej ilości snu przez ostatnie wydarzenia.
Weź się w garść Frisk
Po chwili wyszłam z łazienki a później z kajuty żeby się rozejrzeć po statku oraz zorientować gdzie właśnie jesteśmy. Przeszłam przez korytarz pełen innych kajuty i wyszłam na pokład na tyle statku. Zaczęłam się rozglądać lecz wokół nas była woda a statek płynął statecznie do przodu. Podeszłam do barierek i wychyliłam się dostrzegając duże śruby dzięki którym statek płynął. Po chwili podniosłam głowę i lekki morski wiaterek rozwiał moje włosy z twarzy, był to przyjemny wiaterek więc samo uczucie również było przyjemne. Uśmiechnęłam się lekko do siebie patrząc na horyzont w oddali, gdzieś tam daleko był mój dom... Był bo już nie mam do czego wracać.
Wybacz mamo że nie dotarłam na czas do Ciebie.
Czułam że do moich oczu napływają łzy więc zamknęłam powieki aby się uspokoić, nie mogę teraz płakać muszę pozostać silna aby pomóc Charze teraz tylko to się liczy. Napełniona nową energią odepchnelam ręce od barierki i ruszyłam na poszukiwanie dziobu statku. Przeszłam połowę pokładu mijając przy tym basen oraz kilka barów i restaurację co mnie bardzo zdziwiło bo w końcu co to za pomysł dawać basen na statku skoro wszędzie dookoła jest woda? To jest wręcz absurdalne. No ale co taka szara myszka może wiedzieć na temat życia bogaczy? Po kilku chwilach udało mi się znaleźć dziub, którego szukałam. Przynajmniej tutaj nie było aż tak dużo ludzi jak przy basenie lub w barach więc usiadłam na ławce, która stała przy barierce. Nie wiem czemu w tej chwili chciałam być sama ale wiedziałam że muszę pomyśleć na spokojnie.
Co ja zrobię gdy znajdę ten dziennik? Albo co zrobić jak nie znajdę? Muszę znaleźć inny sposób aby upewnić się że Chara będzie bezpieczna zanim znajdę ten cholerny dziennik.
Położyłam ręce na głowie aby uspokoić moje myśli oraz nerwy bo od tego wszystkiego zaczęło mi się kręcić w głowie. Nigdy nie byłam gotowa na takie wyzwanie a tym bardziej żeby zależało ode mnie czyjeś życie i to życie kogoś mi bliskiego. W głębi serca czułam że sobie z tym nie poradzę, że nie ma siły abym dała radę jednak jest ktoś kto we mnie wierzy. Podniosłam się z ławki i spojrzałam na zbliżający się horyzont przede mną teraz to dla mnie nowy początek wraz z tym innym horyzontem zaczyna się moja podróż i walka o bezpieczną przyszłość, którą chciałabym spędzić z Sansem u boku. Nagle usłyszałam dźwięk syreny obwieszczający że zbliżamy się do Włoszech więc pobiegłam szybko w stronę kajut i dostrzegłam biało włosego chłopaka, który chyba właśnie przed chwilą się obudził bo snuł się na nogach ziewajac przy tym ale jak mnie dostrzegł to zaczesał niesforne włosy do tyłu i spojrzał na mnie zaspanymi oczami.
- Dzień dobry - uśmiechnął się delikatnie.
- Witaj - również się uśmiechnęłam.
- Chyba dopływamy do celu naszej podróży
- Tak i nie wiem czy jestem na to gotowa
- Oczywiście że jesteś
- Mówisz tak żeby mnie pocieszyć
- Az taki miły to ja nie jestem mówię co widzę
- Ani trochę nie jesteś miły... - zachichotałam na co chłopak uśmiechnął się szczerze
- Jeszcze się przekonasz
- No chciałabym
W momencie kiedy Sans chciał się już odpyskować nasz statek stanął w Weneckim porcie więc tak jak reszta pasażerów zaczęliśmy wychodzić na brzeg. Stanęłam na kamiennym chodniku i spojrzałam mrużąc oczy na stare budynki tego pięknego miasta jakim jest Wenecja. Gorące promienie słońca padały na moją skórę przez co w jednym momencie było mi strasznie ciepło, dobrze że od tej pokojowki na statku dostałam sukienkę bo inaczej ciężko by było znieść wysoką temperaturę w tym miejscu. Razem z Sansem zaczęliśmy iść przed siebie między ciasnymi i małymi uliczkami.
- Ale ty wiesz gdzie ten wujek mieszka tak?
- No oczywiście że wiem, a przynajmniej wiedziałam
- Czyli idziemy na pałe?
- Nie idziemy na pałe - sfrustrowana przyśpieszyłam idąc w kierunku, który tylko ja znałam
- Nie chciałem żeby to zabrzmiało tak chamsko
- A jednak było chamskie i dobrze o tym wiesz
- Nie rób scen o taką błachostke
- Nie robię scen - stanęłam przed jedną z kamiennic i zadzwoniłam dzwonkiem pod dobrze znany mi numer. Usłyszałam odgłos sygnalizujący że można otworzyć drzwi więc otworzyłam duże dębowe frontowej drzwi od klatki schodowej i weszłam razem z Sansem a później wspielam się po schodach na ostatnie piętro.
Stanęłam przed mieszkaniem wujka i zadzwoniłam dzwonkiem jednak nie otworzył mi wujek.
-----------------------------------------------------------------
Kto otworzy drzwi?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top