Rozdział 3

~Perspektywa Sansa~

Kiedy Frisk wreszcie zasnęła mogłem pójść się nieco rozejrzeć po statku, miałem szczerą nadzieję że jest tutaj bezpieczna i nic jej się nie stanie pod moją nieobecność. Wiedząc że i tak już nie zasnę wstałem cicho z łóżka i przykryłem śpiąca brązowo włosą dziewczynę kołdrą aby nie było jej zimno. Po chwili wyszedłem z naszej kajuty i ruszyłem przed siebie przez mroczny oraz dość ciasny korytarz, raz na jakiś czas dało się usłyszeć rozmowy lub śmiech z innych kajut.

Ci to na pewno świetnie się bawią. Szkoda że my tak nie możemy.

Miałem wrażenie że korytarz ciągle się dłuży jednak to było tylko złudzenie bo już po chwili doszedłem do końca oraz wyszedłem na pokład, który był całkiem duży ale co się dziwić skoro trafiliśmy na wycieczkowiec z wszystkimi luksusami typu basen oraz inne atrakcje. Szczerze mówiąc nigdy nie obchodziły mnie takie rzeczy mimo że moja rodzina jest dość bogata i często pływaliśmy takimi wycieczkowcami.

Jakież to naiwne.

Nagle usłyszałem dziwny dźwięk, który przykuł moją uwagę więc powoli zakradłem się oraz schowałem za ścianą. Dobiegły do moich uszu ciche odgłosy rozmowy ale niestety z mojej pozycji nie mogłem zbyt wiele usłyszeć więc musiałem się jeszcze bardziej zbliżyć co też zrobiłem dzięki czemu udało mi się nieco podsłuchać rozmowę dwóch podejrzanych osobników. Oboje nosili peleryny z kapturem więc nie zdołałem zobaczyć ich twarzy jednak nie podobała mi się treść ich konwersacji.

- Jesteś pewny że widziałeś te dziewczynę?
- Tak jestem pewien
- Nie może jej spaść włos z głowy dopóki nie dotrze do Włoch
- Rozumiem
- Inaczej zostaniesz skazany na...
- Tak wiem co się wtedy stanie

Jeden z nich po słowach swojego towarzysza był totalnie zirytowany więc po chwili parsknal i odszedł ciężkimi krokami a ten drugi zaś pokiwała głową jak nauczyciel, którego uczeń właśnie coś przeskrobał ale nie chciał się przyznać i później też poszedł w swoją stronę. W tamtej chwili nie miałem zielonego pojęcia o co chodzi.

Kim byli Ci zakapturzeni ludzie? Czemu mam dziwne wrażenie że mówili o mojej Frisk?

Przesiąkniety złowrogim uczuciem pobiegłem szybko w stronę naszej kajuty potracajac niechcący po drodze jakiegoś chłopaka, który zaczął chyba mnie wyzywać po Włosku ale nie dbałem o to, musiałem jak najszybciej dostać się do Frisk aby upewnić się że jest bezpieczna. Kiedy po napiętej chwili biegu dostałem się do kajuty zobaczyłem smacznie śpiąca Frisk opatuloną kołdrą tak jak ją zostawiłem.

Jestem ateistą ale w tym przypadku muszę powiedzieć "dzięki Bogu". Nie wiem co bym zrobił gdyby coś jej się stało.

Usiadłem obok niej na łóżku i popatrzyłem jak śpi, wyglądała tak uroczo kiedy spała więc niewiele myśląc położyłem się obok niej i nagle zasnąłem.

~Perspektywa Undyne~

- To ty... - warknęłam przez zęby zaciskając pięści.
- Tak to ja - Susie uśmiechnęła się szeroko przez co wyglądała jak krokodyl, który ma zamiar zaraz upolować swoją ofiarę.
- C-co zrobiłaś F-Frisk i C-Charze? - Alphys, która stała obok mnie zająkała się patrząc na Susie.
- Ja nic - nasza przeciwniczka wzruszyła ramionami co jeszcze bardziej zaczęło mnie denerwować.
- Nie pierdol głupot gadaj gdzie one są!! - nie wytrzymałam w końcu i wydarłam się na fioletowo włosą szczerzącą się padline.
- Nie tak ostro siostro - Susie zrobiła krok w tył aby później skrzyzowac nogi oraz ręce na piersi patrząc na nas z przyklejonym uśmiechem na twarzy. W tym momencie miałam ochotę dać jej solidny wpierdol ale najpierw musimy uzyskać jakieś informacje.
- Jeśli tylko w taki sposób można do Ciebie dotrzeć to będzie jeszcze ostrzej - zaczęłam się do niej zbliżać lecz Al złapała mnie za nadgarstek i pokiwala głową na "nie" więc stanęłam w połowie drogi.
- Och czyżby nasza ostra wojowniczka straciła zapał? - popatrzyła na mnie a jej słowa ociekały ironią oraz jadem.
- P-powiedz nam t-tylko gdzie o-one są - Alphys, która trzymała mnie za rękę podeszła trochę bliżej aby zrównać się ze mną i teraz stałałyśmy ramię w ramię.
- Cóż wydaje mi się że nie znacie całej prawdy więc tego też nie możecie wiedzieć - Susie zaśmiała się jadowicie przez co moja chęć przyłożenia jej wzrosła o 100 procent a krew w moich żyłach wrzała jak gorąca woda w czajniku.
- O jaką prawdę Ci chodzi? - spojrzałam jej w oczy czekając na wyjesnienia.
- Chętnie wam zdradzę ten mały sekrecik - uśmiech tej wstrętnej flądry Susie się powiększył o ile to właściwie było możliwe po czym przejechała językem po swojej górnej wardze. Za to my w napięciu czekałyśmy na najgorsze.

Jaki sekret mogły mieć przed nami te dwie przyjazne kuzynki? Przecież byłyśmy przyjaciółkami a przynajmniej tak mi się wydaje.

~Perspektywa Chary~

Obudziłam się po kilku dobrych godzinach a przynajmniej tak mi się wydawało bo zobaczyłam lekko wpadające światło słoneczne spomiędzy krat małego więziennego okienka. Po raz kolejny rozejrzałam się w poszukiwaniu sposobu ucieczki, próbowałam już chyba wszystkiego żeby chociaż wydostać swoje ręce lub nogi z więzów jednakże okazało się to bezskuteczne. Nagle usłyszałam jak ktoś idąc przez korytarz między celami gwiżdżąc jakąś nieznaną mi dotąd melodie. Kiedy już miałam zacząć panikowac przed moją celą pojawił się ten sam facet co wtedy odziany w czarną bluzę oraz ciemne spodnie, tak jak ostatnim razem jego ciemne włosy opadały na oczy jednakże jedno wystawało lekko spod ciemnej grzywki i świeciło na ten sam czerwony kolor.

- Witaj ptaszyno - facet wszedł do mojej celi z talerzem pełnym jakiejś ochydnie wyglądającej papki, która miała chyba być zupą.
- Nie jestem ptaszyną - burknęłam w odpowiedzi.
- Nie obchodzi mnie co masz do powiedzenia kazali mi tylko przyjść Cię nakarmić więc nie wybrzydzaj - czarno włosa postać zaczęła zbliżać się w moim kierunku z papką.
- Nie zjem nic od Ciebie - powiedziałam z pewnością w głosie jednak mężczyzna się nie zatrzymał wręcz przeciwnie stanął ze mną twarzą w twarz z talerzem w jednym ręku.
- Podoba mi się twoja determinacja jednakże to nie pomoże twojej kochanej kuzynce - podniósł łyżkę i zaczął ją zbliżać w stronę moich ust więc niechętnie otworzyłam je i przełknełam kawałek tej ochydnej papki.
- Grzeczna dziewczynka - facet zaśmiał się i dalej mnie karmił.
Uznałam że jeśli chce przeżyć i się stąd wydostać muszę na razie udawać że się poddałam. W końcu papka ma jego talerzu się skończyła a ja odetchnelam z ulgą po tej męczarni.
- Niedługo znów do Ciebie wrócę więc czekaj z utęsknieniem - czarno włosy mężczyzna zaczął iść w stronę wyjścia.
- Oh już tęsknię - powiedziałam to z taką ilością ironii oraz sarkazmu w głosie że nie dało się tego nie usłyszeć lecz facet tylko się uśmiechnął.
- Lubię takie harde sztuki i myślę że będziemy mieli razem dużo zabawy
- Też już to widzę - uśmiechnęłam się przekornie.
- Wzamian za dostarczoną mi frajdę zdradzę Ci moje przezwisko. - mroczny facet odwrócił się do mnie na pięcie i poszerzył uśmiech na swojej twarzy.
- Już nie mogę się doczekać - również poszerzyłam mój uśmiech czekając na tą informację.
- Mów mi Horror - mężczyzna powiedział to z lekką chrypką po czym ukłonił się a już po chwili zniknął za kratami celi oraz odszedł w głąb korytarza gwiżdżąc.

A więc Horror czy jutro również odbędziemy taką miłą pogawdkę?

-----------------------------------------------------------------

Zapraszam do następnych rozdziałów

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top