Rozdział 2
~Perspektywa Alphys~
Od kilku dni ani Chara ani Frisk nie pojawiły się w szkole więc zaczęłam się zastanawiać czy może coś im się nie stało bo przecież to nie jest normalne. Może znam tylko dwa miesiące te dwie zwariowane siostry ale wiem że żadna z nich nie opuściła by szkoły gdyby coś się nie stało.
Siedzę teraz w klasie rysując postacie z Anime na tyle mojego zeszytu od matematyki, ogólnie bardzo lubię matmę ale dzisiaj nie mogłam się na niej skupić ponieważ ciągle myślałam o tej sprawie.
Frisk, Chara gdzie się podziewacie? Trochę nudno tu bez was.
Nagle poczułam jak ktoś szturcha mnie w ramię więc obróciłam głowę w bok i zobaczyłam kilka centymetrów od mojej twarzy zmartwione oczy Undyne. Jej twarz była tak blisko że aż się przestraszyłam i o mały włos co bym nie spadła z krzesła ale na szczęście czerwono włosa mnie złapała.
- Wszystko gra Al?
- T-tak tylko się z-zamyśliłam - poprawiłam okulary na moim nosie ponieważ się lekko zsuneły.
- Cały dzień bujasz w obłokach, nie żeby to było normalne ale dzisiaj to odleciałaś w kosmos chyba - moja przyjaciółka odchyliła się na krześle szepczac aby nauczyciel nie zwrócił nam uwagi.
Westchnęłam głęboko, nic nie umknie uwadze Undyne.
- C-cały czas m-myślę o z-zniknięciu Frisk i Chary - szeptajac spojrzałam na czerwono włosą dziewczyne.
- Racja długo już ich nie ma tak samo jak Sansa zwykle kręcił się po szkole z swoją paczką, nawet jego brat nie wie gdzie zaginął - Undyne nachyliła się do mnie żeby nikt nas nie usłyszał.
- M-myślisz że t-to jest ze s-sobą powiązane?
- Nie mam zielonego pojęcia ale myślę że musimy się dowiedzieć co tu się dzieje, po lekcjach chodźmy do domu Frisk
- D-dobry pomysł Un - uśmiechnęłam się, poczucie że ktoś chce mi pomóc bardzo mnie uspokoiło.
Reszta lekcji minęła już spokojniej i dzięki zapewnieniu Undyne mogłam bardziej skupić się na tym co mówią nauczyciele mimo że i tak ta sprawa dalej nie dawała mi spokoju. Tak jak się umawialiśmy miałyśmy spotkać się pod wyjściem z szkoły i pójść razem ponieważ ja byłam na zaawansowanym angielskim a Undyne na podstawowym więc miałyśmy w innych salach. Po skończonym angielskim pobiegłam do szatni, przebrałam się na szybko po czym szybkim krokiem skierowałam się do wyjścia z szkoły gdzie już czekała na mnie czerwono włosa dziewczyna.
- To co gotowa na rozwiązanie zagadki? - Undyne uśmiechnęła się szeroko do mnie pokazując swoje białe zęby.
- O-oczywiście - również się uśmiechnęłam.
- To chodźmy - ucieszona dziewczyna już chciała ruszyć kiedy nagle z cienia szkoły wyłoniła się postać.
- Nigdzie nie pójdziecie - postać zaśmiała się drwiąco stając nam na drodze.
Znam ten głos.
Krew zmrozila mi się w żyłach. To była ona.
~Perspektywa Frisk~
Nasz samochód wpadł do wody i zaczął tonąc idąc na dno morza.
Czy to mój koniec tak na prawdę?
Patrzyłam przez szybę na dno, które tak szybko się zbliżyło a raczej auto zbliżało się do dna, ale czy teraz miało to takie duże znaczenie?. W końcu samochód opadł na samo dno i stanął na kołach więc spojrzałam na Sansa wymowanie mając nadzieję że możemy już wypłynąć ale on pokiwal głową na nie.
Świetnie czyli serio mam utonąć? Na co ty czekasz idioto...
Po kilku minutach poczułam jak zaczyna braknac mi tchu, nie mogłam już dłużej trzymać powietrza w płucach i już się bałam że utone ale na szczęście Sans szybko zareagował, podplynal do drzwi od mojej strony po czym otworzył je a później wyciągnął mnie z auta i poplynal do góry na powierzchnię. Kiedy się wyrzunyliśmy wzięłam bardzo głęboki wdech po czym zaczęłam kaszleć.
- Jesteś cała? - Sans trzymając mnie w pasie utrzymywał nas oboje na powierzchni wody.
- Chciałeś nas utopić baranie? - zaczęłam się wierzgac aby go uderzyć w pierś lub ramię lecz on scisnal mnie mocniej w talii.
- Jeśli będziesz tak wierzgac to zaraz sama siebie utopisz idiotko - chłopak krzyknął na mnie abym się opanowała więc to zrobiłam.
- Wybacz i dziękuję za ratunek.
- Właśnie na to czekałem.
- Dobra Panie bohaterze co teraz? - spojrzałam na biało włosego unosząc lekko brew do góry.
- Teraz musimy poczekać na statek, który płynie o 15 do Włoch - Sans spojrzał na mnie swoimi błękitnymi oczami.
- Przez ten cały czas wiedziałeś kiedy jest statek?
- Tak
- Uhhh czemu mi nie powiedziałeś?
- Bo byś się stresowała
- Teraz jeszcze bardziej się stresuję debilu!!
- Dobra, dobra dotarło do mnie
- To moja misja więc mnie nie wyręczaj na każdym kroku
- Nie wyręczam Cię Frii
- Frii?
- Nie podoba Ci się?
- Nie o to chodzi po prostu się zdziwiłam bo zwykle mówisz mi Friski jak już
- Mogę mówić skarbie jeśli byś chciała
- Nie zapedzaj się tak
- Ale ty jesteś wredna - Sans zmarszczył nosek udając że się obraził
- Też Cię kocham - wysłałam mu buziaczka w powietrzu żeby już się nie gniewał.
Pewnie moglibyśmy się jeszcze długo tak przekomarzać gdyby nie fakt że właśnie płynął statek na którym mieliśmy się znaleźć. Problem w tym że przecież nie mamy żadnego biletu więc trzeba będzie wcisnąć się tam na siłę. Zaczęliśmy machać w stronę statku i na szczęście ktoś z personelu na statku nas zauważył po czym pomógł nam się dostać do środka zrzucając nam koło ratunkowe. Kiedy w końcu byliśmy już na statku zaczęli nas pytać co się stało, dlaczego byliśmy w morzu oraz inne pierdoły. Sans zmyślił jakąś łzawą historyjkę że jesteśmy nieszczęśliwie zakochanymi w sobie kochankami, którym rodzice zabraniają się ze sobą widywać oraz że chcieliśmy się dostać do Włoszech aby bez problemów być razem do końca życia. Na nasze szczęście Włosi są bardzo podatni na takie historie bo przypominało to Romeo i Julie więc pozwolili nam zostać na statku za darmo. Dostaliśmy nawet wspólną kajute do której nas zaprowodzono.
Kajuta była dość mała ale wystarczyła żeby chociaż trochę odpocząć. Na łóżku czekały na nas dwa ręczniki oraz suche ubrania, które przyniosła jedna pokojowka uśmiechając do nas a jak wyszła to chichotała do siebie, nawet nie chce wiedzieć co sobie wyobrażała. Przewróciłam oczami zamykając za nią drzwi od naszej kajuty.
Sans rzucił się na łóżko i odetchnal. Ja za to odwróciłam się do niego i spojrzałam na chłopaka, dopiero teraz dotarło do mnie że naprawdę będę musiała spać z nim w jednym łóżku.
Frisk nie panikuj przecież tylko będziecie spać obok siebie, tak tylko spać obok.
Sans chyba wyczuł moje zawahanie bo podparł się na łokciach i spojrzał mi w oczy łagodnie.
- Jeśli boisz się spać ze mną to mogę położyć się na podłodze
- Nie, nie chodzi o to że sie boję po prostu jeszcze nie spałam z chłopakiem w jednym łóżku
- Dobrze wiesz że nie zrobię nic bez twojej zgody, chodź tutaj - chłopak poklepał miejsce obok siebie więc podeszłam powoli i położyłam się. Cały czas miałam jeszcze lekko mokre włosy oraz ubrania.
- Powinniśmy się przebrać z tych mokrych ubrań więc pójdź pierwsza.
- Dobrze - podniosłam się, wzięłam rzeczy leżące na łóżku i poszłam się przebrać.
W czasie przebierania się cały czas myślałam o Charze i o tym co jej zrobili. Nie mogłam znieść myśli że coś jej się stanie podczas gdy ja cieszyłam się wycieczką.
Nie to nie jest wycieczka, to misja ratunkowa, poczekaj jeszcze trochę Chara przyjdę po Ciebie.
Kiedy skończyłam się przebierać w letnią sukienkę wróciłam do kajuty więc po mnie poszedł Sans. Położyłam się na łóżku czekając na jego powrót patrząc w sufit stosunkowo niskiej kajuty. Moje powieki robiły się ciężkie z każdą chwilą. Usłyszałam że chłopak wrócił po czym położył się obok mnie i teraz oboje tak leżeliśmy patrząc na ten sam biały sufit.
- Sans co jeśli nie zdążymy? Co jeśli oni ją zabiją? Nie zniosę kolejnej smierci bliskiej mi osoby - rozpłakałam się czując teraz moją bezsilność poczułam silne ramię oplatajace się wokół mojej talii po czym chłopak do którego należało ramię przytulił mnie do siebie wycierajac moje łzy.
- Zdążymy Frisk nie pozwolę żebyś musiała jeszcze raz przez to przechodzić a teraz odpocznij trochę - Sans wyczuł moje zmęczenie i przytulił bardziej do siebie.
Czując jego obecność mogłam w końcu trochę się odprężyć by po chwili zasnąć w jego ramionach.
Co przyniesie jutro?
-----------------------------------------------------------------
Mam nadzieję że ten rozdział nie był zbyt nudny :/
See ya next time
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top