Rozdział 11

Pov Sans

Schodząc po starych drewnianych schodach, które skrzypiały przy każdym kroku coraz bardziej zaczęło mnie ogarniać uczucie niepokoju związanego z domniemaną kradzieżą rzeczy, która mogła w jakiś sposób uratować Frisk oraz jej kuzynkę. Po chwili schody się skończyły a my wkroczyliśmy do ciemnego korytarza Katakumb, które były oświetlene przez słabe światło pochodzące z świeczek. Po pewnym czasie moje oczy przyzwyczaiły się do tego słabego światła i teraz widziałem kamienny korytarz z wieloma odnogami w różne strony co przypominało jeden wielki labirynt. Za żadne skarby nie chciałbym się tutaj zgubić... Pozostaje pytanie skąd złodziej wiedział jak dotrzeć do sejfu? Czy w śród tutejszych księży może być szpieg? Tylko po co mój ojciec miałby wysyłać Frisk skoro wiedziałby gdzie szukać dziennika? Jedyna opcja to że zabrał ten dziennik ktoś inny, ktoś kogo być może jeszcze nie znamy. W czasie kiedy ja pogrążyłem się w moich myślach klucząc między korytarzami raz w lewo raz w prawo i tak w kółko za Frisk oraz jej wujkiem doszliśmy na miejsce gdzie Cross szukał jakiś oznak włamania oraz poszlak, które mogły by nas doprowadzić do sprawcy.

Cross - Nie widzę żeby ktoś się włamał więc musiał to być ktoś kto wie gdzie dokładnie był dziennik.

Frisk - Ale kto by mógł to zrobić i po co?

Cross - To jest bardzo dobre pytanie - przyjaciel z dzieciństwa Frisk aka dupek zamyślił się sprawdzając jeszcze raz pomieszczenie.

W międzyczasie kiedy Frisk i Cross sprzeczali się odnośnie motywu złodzieja oraz kto nim potencjalnie mógł być ja przeszedłem się między regałami z starymi książkami oraz biblami aż mój wzrok zatrzymał się na pogiętej kartce, która wystawała z bardzo starej biblii. Sprytnie ukryta karteczka pewnie nikt by nie zwrócił uwagi na to a przynajmniej nie w pośpiechu próbując coś ukraść. Wyciągnąłem karteczkę i przyjrzałem jej się uważnie ale nie potrafiłem rozczytać znaków, które się na niej znajdują.

Sans - Ejjj znalazłem jakąś kartkę ale nie rozumiem co jest na niej napisane - krzyknąłem do pozostałych, którzy od razu do mnie podeszli a Cross wyciągnął rękę po kartkę więc mu ją podałem.

Cross - To zaszyfrowana wiadomość od Inka... Ale dlaczego?

Frisk - Kto to Ink? I co tam jest dokładnie napisane?

Cross - Ink to nasz agent specjalny od inwigilacji organizacji Gastera oraz szpieg czasami też pomaga w pilnowaniu dziennika a z tego co napisał doszedł do informacji że jest ktoś jeszcze, nazywają siebie "Cień Sprawiedliwości" i to właśnie oni chcieli skraść dziennik ale on ich ubiegł i zabrał go do swojej rezydencji w Polsce.

Sans - No ja pierdole...

Frisk - Czyli dziennik teraz znajduje się w Polsce?

Cross - Wygląda na to że tak.

Sans - Jesteśmy w dupie jak mamy się szybko dostać do Polski nie mając auta?

Marcello - Ja mam jeszcze jedno auto w garażu musimy się wrócić do domu i wtedy będziecie mogli wyjechać.

Cross - Pojadę z wami bo z Inkiem czasami nie da się dogadać.

Frisk - Jest zły?

Cross - Nie, jest głupawy ale zna się na swojej robocie - po tych słowach wszyscy razem wyszliśmy z Katakumb by zaraz potem wrócić do domu wujka Frisk.

Pov Frisk.

Kiedy już wróciliśmy do rezydencji mojego wujka zaczęliśmy pakować najważniejsze rzeczy, które mogą się przydać jak na przykład ubrania, apteczki, woda i jedzenie. Gdy już wszystko było spakowane Cross usiadł za kierownicą samochodu gdyż nie lubił pożegnań.

Marcello - Wybacz bella że tak wyszło, to wszystko moja wina powiniem był sam zająć się pilnowaniem dziennika ale wiesz nie chciałem mieć z nim nic wspólnego bo mogło to przynieść tylko smutek...

Frisk - Rozumiem to nie twoja wina na twoim miejscu też bym nie chciała mieć z tym nic wspólnego ale przyrzekam że jeszcze wrócimy - przytuliłam się do wujka na pożegnanie a on pogłaskał mnie po głowie i po chwili tulenia puściłam go a wujek zwrócił swój wzrok na Sansa.

Marcello - Dbaj o nią mimo że musiała tak szybko dorosnąć to jeszcze zagubione dziecko jak coś jej się stanie znajdę Cię i nie dożyjesz następnego wschodu słońca - słowa wujka na początku były mile i przyjazne ale później zrobiły się ostre jak brzytwa.

Sans - Będę jej chronić za cenę swojego życia - niebieskooki chłopak nie dał się zastraszyć na co wujek uśmiechnął się ciepło przyjmując odpowiedź.

Marcello - Ucałujcie ode mnie Crossa wiem że nie lubi pożegnań ale też mu się należy za to jak poświęcał się dla nas przez tyle lat.

Frisk - Pewnie

Sans - Coś ty taka chętna na całowanie go?

Frisk - Zazdrosny? - zaśmiałam się ale Sans tylko prychnął

Sans - No ba - założył ręce na piersi wyglądając jakby miał się fochnac

Podeszłam do Sansa i dałam mu buziaczka w policzek żeby się nie fochał potem pomachałam wujkowi na pożegnanie i wsiadłam na tylne siedzenie samochodu a po chwili dołączył do mnie Sans.

Cross - Nawet nie próbuj Frisk - chłopak zacisnął palce na kierownicy po czym ruszył z piskiem opon.

Frisk - To pożegnanie od mojego wujka - wychyliłam się do przedniego siedzenia żeby dać szybkiego buziaka w policzek Crossowi tak aby nie mógł się obronić.

Cross - Ehhh same problemy z tym makaroniarzem przecież wie jak tego nie lubię - mimo wszystko widziałam że lekko podniósł kąciki ust w delikatnym uśmiechu.

Sans - Musiałaś?

Frisk - Musiałam - zaśmiałam się opierając głowę na ramieniu Sansa i patrząc przez okno.

W taki sposób zaczęła się nasza podróż do Polski w poszukiwaniu dziennika oraz chłopaka imieniem Ink. Co czeka na nas w Polsce? Kim jest ten Ink?. Nim się zorientowałam moje oczy się zamknęły a ja pogrążyłam się we śnie.

Pov Chara.

Mimo że cała drżałam to chciałam poznać historie moich rodziców. Wiem że z jakiegoś powodu się rozwiedli ale mama nigdy nie chciała mi o tym opowiadać więc może teraz się dowiem co stoi za zniknięciem z mojego życia taty oraz przeprowadzką. Z ostrym wyrazem twarzy i płonącą determinacją w oczach spojrzałam na Gastera gotowa usłyszeć prawdę.

Chara - Chce wiedzieć...

Gaster - A zatem posłuchaj uważnie bo nie będę się powtarzać dwa razy. Twój ojciec był jednym z nas - ta wiadomość odebrała mi resztki pewności siebie oraz czułam jak krew odpływa mi z twarzy robiąc się blada - ale to nie wszystko Asgore dobrze wiedział że bierze udział w moim eksperymencie.

Chara - Jakim eksperymencie? O czym ty mówisz? - Nie wytrzymałam i wrzasnęłam patrząc prosto w oczy Gastera, który tylko uśmiechał się.

Gaster - Gdybyś była na tyle miła żeby mi nie przerywać to byś się dowiedziała. Kontynuując pewnego dnia wpadłem na pomysł mieszania mocy i zacząłem szukać sposobu aby to osiągnąć więc już wtedy zacząłem pracę nad tym. Na początku próbowałem mieszać probówki ale żadna kobieta nie mogła utrzymać dziecka z taką mocą gdyż nie czuły do niego żadnej tak zwanej "miłości" tak więc skończyło się fiaskiem... Ale co gdyby wyszło "naturalnie"? I w tym momencie pojawiają się twoi rodzice. Oczywiście ciężko było doprowadzić do tego aby dwoje nieznanych sobie ludzi się w sobie zakochało więc musiałem znaleźć coś innego. Jak wiesz Potomkowie zawsze boją się o swoje życie ale twój ojciec już wtedy był zakochany w Toriel czyli w twojej matce więc obiecałem mu że będą chronieni jeśli ją rozkocha w sobie i spłodzą dziecko... I wiesz co? Udało się bo ty jesteś nasieniem mojego eksperymentu - Gaster zaczął się diabolicznie śmiać dumny z rezultatu swoich działań.

Siedziałam ogłupiała naprzeciwko faceta, który oszukał moją matkę oraz tatę. Obiecał im że będą bezpieczni a później doprowadził do śmierci mojej mamy. Czy to dlatego ciągle się kłócili? Czy mama doszła do prawdy że jej ukochany ją oszukał... Czy dlatego nie chciała z nim mieszkać? Dlaczego on nam to zrobił? Nie rozumiem nic. Spuściłam głowę nie wiedząc co zrobić dalej i raz za razem uderzałam związanymi pięściami w blat stołu próbując w jakiś sposób rozładować moje sfrustrowanie.

Chara - Dlaczego zrobiłeś to wszystko? - po uspokojeniu nerwów spojrzałam plonacymi gniewem oczami na Gastera, który chłodno patrzył na mnie jakby chciał ugasić mój gniew.

Gaster - Dlaczego pytasz? Zaraz chętnie Ci to wyjaśnię.....


































-----------------------------------------------------------------

Mały polsacik wraca wraz ze mną.
Mam nadzieję że rozwój fabuły wam się podoba.
See ya next time :3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top