4. Pouczenie

Posiedzenia było długie, schematyczne i nudne. Tylko tyle mógł powiedzieć Hanzo o zebraniach rad starszych. Za każdym razem często się przyłapał na powolnym usypianiu, co było też niezwykle uciążliwe. Nie mógł wyglądać na lekceważącego człowieka, zważywszy na to, że był głową klanu. Musiał mieć oczy szeroko otwarte i słuchać ludzi, mimo że zmian w ich wypowiedziach prawie nie było.

W kółko ten sam schemat. Tylko miejsca oględzin były inne, inny towar, inni ludzie i inne wartości zarobku. Mógł z pamięci wyrecytować typową gadkę Satoshiego na tych obradach.

Dzisiaj jednak to spotkanie niemiłosiernie się przeciągało, a to dlatego, że drugą częścią myśli odlatywał do tej kobiety.

Nie pamiętał, kiedy tak mocno niecierpliwił się i pragnął, by to spotkanie zakończyło się jak najszybciej.

Chciał tak bardzo poczuć jej delikatną skórę na sobie. Chciał tak bardzo ponownie posmakować jej słodkich ust. Tak bardzo chciał poczuć zapach jej skóry i włosów...

Ale wiedział, że musi jeszcze poczekać. Spotkanie będzie jeszcze trwało godzinę, potem musi wykonać kilka telefonów do umówionych klientów, a przy okazji zjeść coś.

W końcu spotkanie się zakończyło i Hanzo mógł wreszcie wstać z krzesła i wyjść na świeże powietrze, przy okazji zapalając.

–Lordzie Hanzo – usłyszał głos Satoshiego – Yatori do mnie dzwonił. Mówił mi, że ma pilną sprawę do ciebie – poinformował, kiedy mężczyzna wypuścił pierwszy obłok dymu.

–Mówił, jaka to sprawa? – spytał, przykładając papierosa do ust.

– Nie – odpowiedział krótko. – Powiedział tylko, że ma poważny problem – dodał, na co Japończyk uniósł brew.

–Jaki problem?

–Nie wiem, lordzie, musi pan do niego zadzwonić, by się dowiedzieć. Nie chciał mi niczego zdradzić – wyjaśnił szybko. – Wybacz mi, lordzie, ale już muszę iść. Ayato-san chciał ze mną porozmawiać. – Z tymi słowami odszedł.

Starszy Shiamada sapnął ciężko i sięgnął do kieszeni po swój telefon. Wybrał szybko numer i przyłożył słuchawkę do ucha.

Po kilku sygnałach, ktoś odebrał.

– Yatori co to za problem? – zapytał wprost Hanzo, nawet się nie witając.

Usłyszał po drugiej stronie cichy chichot.

–Od razu do sedna, co Hanzo? Jesteś zupełnie taki sam, jak Sojiro...

–Yatori, nawet nie wkurwiaj mnie, tylko mów, co się dzieje – uciął mu widocznie podirytowany mężczyzna.

–Geez... Wyluzuj! Pamiętasz tego grubego z Kolumbii? – zapytał Yatori.

Hanzo zmarszczył brwi.

–Oczywiście, że pamiętam. Mieliście dostarczyć mu towar, a on miał za niego zapłacić – odpowiedział.

Wtedy usłyszał ciche mruknięcie po drugiej stronie słuchawki.

–No bo jest problem z towarem. Pamiętasz ten magazyn w Tokio? I ten pokój, w którym przechowujemy kokę i morfinę?

Dziedzic chciał już odpowiedzieć, ale wtedy Yatori dokończył swą wypowiedź:

– Wybuchł pożar. Udało się, co prawda, ugasić, ale jednak części towaru nie udało się ocalić.

Mężczyzna wziął głębszy wdech, po czym wziął fajkę do ust, by zapełnić płuca dymem, a potem go uwolnić z głośnym westchnięciem.

–Mówiąc część, to jak dużo? – zapytał, próbując opanować kotłujące się w nim emocje.

–Całą morfinę wyjebało, a kokainy zostało z niecałe sto kilo – odpowiedział bezpośrednio rozmówca.

No i tego najbardziej się obawiał starszy Shimada. Złapał się za głowę i westchnął.

–Ten facet zamówił z trzysta kilo tego towaru... A już gadałeś z dilerami? Da się chociaż zamówić część tego na czas?– spytał.

– Gadałem, gadałem – odpowiedział krótko. – Uzbieraliśmy połowę tego. Tyle że facet chce pełne zamówienie w ciągu tygodnia, a nie uda nam się w tak krótkim czasie odzyskać tę drugą część.... Słuchaj, Hanzo, może zadzwoń do tego faceta i powiedz, że prześlemy połowę tego i zapłaci tylko za to, a potem później doślemy zaległą część? – zaproponował mężczyzna. – Tak szybko nie uzbieramy tego. Co prawda, zamówiliśmy już morfinę od Takumy, ale on powiedział, że dojdzie dopiero za półtora tygodnia, a zamówienie dla tego faceta trzeba zrealizować za pięć dni – szybko wyjaśnił, na co mężczyzna złapał się za nasadę nosa i długo się zastanawiał, zanim dał odpowiedź rozmówcy.

Westchnął ciężko.

–Facet powiedział, że ma być pełny towar, a nie tylko część. Bo inaczej nie zapłaci...

–Tylko połowę, a on połowę zapłaci! Resztę później mu doślemy!

Jego słowa nazbyt nie przekonały starszego Shimady. Ponieważ sam wiedział, że ten klient był strasznie uparty i trudno będzie mu wyjaśnić sprawę związaną z tym, co się stało. Aczkolwiek wiedział, że nie może pozostawić go w niewiedzy i musi poinformować.

– Postaram się z nim porozmawiać – odpowiedział po dłuższym milczeniu. Usłyszał po drugiej stronie jak facet odetchnął.

–Dzięki Hanzo...

–Nie dziękuj tylko zapierdalaj do roboty. Im szybciej to zrobisz, tym szybciej uporamy się z tym – uciął mu widocznie już podirytowany mężczyzna.

Usłyszał po drugiej strony tylko śmiech.

–No dobra! Już, już, a ty idź odpocznij i wyluzuj. Nie wiem, znajdź sobie dziwkę dla rozluźnienia... – W tym momencie Hanzo przerwał połączenie.

Warknął głucho i dokończył palenie. Po czym rzucił peta i zdeptał.

Po rozmowie z Yatorim, mężczyzna w końcu mógł odetchnąć i wykorzystać wolną chwilę. Zamierzał dobrze rozporządzić ten czas.

Dlatego też od razu skierował się do komnat, w której siedziała dziewczyna.

Musiał się zrelaksować.

Musiał ostudzić swoje emocje.

Po prostu musiał wrócić do niej, by ponownie poczuć zapach jej skóry, a także posmakować jej słodkich ust. Nie pamiętał, kiedy odczuł taką wielką ulgę, po zakończonym spotkaniu.

Może to było dlatego, że wcześniej nie miał do czego wracać i czym się zająć?

Wcześniej jedynym zajęciem, jakie miał, było czytanie książek albo medytacja. Może raz na jakiś wpadał do drogich klubów, chociaż rzadko kiedy korzystał z usług towarzyskich. Tamte kobiety nie były na jego poziomie.

Nie urzekały go patyki upchane silikonem w cyckach i tyłkach czy też z karpiowymi ustami. Nie widział w tym nic atrakcyjnego. Zawsze preferował kobiety z większym ciałkiem i naturalnymi kształtami, a rzadko kiedy takie się zdarzały. I tylko od nich zazwyczaj korzystał z usług, ale zaprzestał.

Głównie przez to, że nie czerpał już z tego żadnej satysfakcji.

Dlatego też nie mógł się wręcz doczekać, by wejść do pokoju dziewczyny i pobyć w jej towarzystwie.

Jak tak zaczął się zastanawiać, to dopiero zauważył, jakie miał przez ten długi czas nieciekawe życie prywatne. Od kiedy zabił brata... Wszystko się zmieniło. Kiedy on jeszcze był, to chociaż mógł z nim rozmawiać, chociaż z każdym rokiem się oddalali od siebie ze wzgląd na to co robili.

Młodszy Shimada wolał się bawić, a starszy uczył się funkcjonowania klanu, by móc w przyszłości go prowadzić. Jakże było jego wielkie rozczarowanie, kiedy brat odmówił współpracy. Oczywiście, był wściekły i próbował przemówić mu do rozumu, ale trudno było cokolwiek mu przekazać, jeśli chodzi o interesy rodziny.

W tej kwestii mało go interesowały takie rzeczy, wręcz je lekceważył. Bezradny Hanzo nie wiedział, co czynić, tak więc musiał spytać się o rady starszych.

Nigdy nie spodziewał się, że dostanie taki rozkaz, ale jeśli chodziło o dobro i honor rodziny...

Nie było dyskusji, musiał się pozbyć kuli u nogi klanu.

Od tego wydarzenia minęły niecałe dwa tygodnie i ten obraz... Zakrwawionego jego brata, leżącego na podłodze... Błagającego o litość... Wciąż widział to wyraźnie.

Na myśl o tym Japończyk potrząsnął głową i walnął pięścią w ścianę. Zrobiłeś to dla dobra klanu! Genji był głupcem, że nie interesował się sprawami rodziny! Musiałeś to zrobić! Powtarzał mu to Satoshi, choć nawet tego nie było potrzeby. Same te słowa krążyły mu w głowie, by przestać się tym przejmować.

Oto przecież w tym wszystkim chodziło. Trzeba było eliminować zagrożenie dla klanu, tak jak mu to wpajano. Musiał kontynuować tradycję jego rodziny. Wszystkie inne rzeczy były mniej ważne.

Hanzo westchnął tylko i podniósł głowę, aby spojrzeć na korytarz, który prowadził do dziewczyny.

Tak.

Tak właśnie.

Dobrze, że zabrał ją i tu sprowadził. Nie był wciąż do końca pewny tego... Ale zapewne oto chodziło jego smokom.

Potrzebował towarzyszkę w życiu, nie tylko klanu, ale i też jego. Potrzebował kobiety, która zasiądzie obok niego i razem z nim poprowadzi imperium Shimady. Nie dość, że poprowadzi, to też spłodzi przyszłe jego pokolenie.

Sama myśl o tym, by mieć w przyszłości dziedzica, który przejmie jego obowiązki, napawała wojownika dumą i radością. Uśmiechnął się tylko delikatnie i zachichotał cicho.

Po chwili już znalazł się przy drzwiach komnaty. Sięgnął po klucze w kieszeni i otworzył drzwi.

Dziewczyna słysząc odgłos przekręcania kluczyków, odwróciła głowę w stronę mężczyzny. Zmarszczyła tylko brwi z powrotem spojrzała na okno.

Siedziała na brzegu łóżka, mając skrzyżowane ręce na piersi. Japończyk zauważył puste talerze na stoliku nocnym. Cieszył się, że kobieta nie robiła mu głodówki, mniej miał problemów z nią.

– Nudziłaś się? – spytał się, wchodząc do pokoju i zamykając za sobą drzwi.

Brak odpowiedzi.

Japończyk podszedł swobodnymi krokami i usiadł obok niej.

–Lili?– Objął ją delikatnie za tułów i chwycił za jej podbródek. – Odpowiesz mi na pytanie? – dopytywał się, wówczas kobieta strąciła jego dłonie i odsunęła się od niego.

–Nie dotykaj mnie – powiedziała chłodnym tonem, na co Hanzo uśmiechnął się delikatnie.

– Lili, ja tylko się pytam. – Ponownie ujął jej podbródek, aby spojrzała na niego.

–A co cię obchodzi, co ja robię?– zadała pytanie na pytanie, odwracając przy tym głowę.

Mężczyzna zbliżył się do niej.

–Dużo. Przecież chcę zadbać o twój komfort. – Z tymi słowami, odchylił jej kołnierz i ucałował jej szyję.

Mei od razu zareagowała na jego ruch, od razu odepchnęła go i wstała, odwracając się w jego stronę.

–Jeśli chcesz zadbać o mój komfort, to przestań to robić! Albo po prostu mnie wypuść!

Na jej słowa dziedzic wyprostował się i uniósł wysoko głowę, by spojrzeć na dziewczynę. Miała zaciśnięte usta w wąska linię i przyglądała mu się z wyraźną wściekłością w oczach. Jednak szybko odwróciła wzrok od niego, nie mogła wytrzymać jego intensywnego spojrzenia, przepełnionego czymś, czego ona nie potrafiła określić.

–Wiesz doskonale, że tego nie zrobię – powiedział krótko, wstając. – Więc radzę ci sobie odpuścić.– Po tych słowach, podszedł do niej.

Mei pokręciła głową.

–Nie zamierzam odpuścić, choćbyś...– Ucięła, kiedy mężczyzna chwycił za jej nadgarstek i pociągnął w swoim kierunku. Po czym objął ją drugą dłonią, tak, że jej ciało przyległo do niego.

–Podziwiam twoją determinację, Lili, ale wierz mi. Na dłuższą metę ona się nie sprawdzi – Pogładził jej plecy, w reakcji dziewczyna próbowała wyrwać rękę, a drugą odepchnąć go od siebie.

–Kiedy w końcu to zrozumiesz? Nikt po ciebie nie przybędzie, a ty nawet nie masz, jak stąd uciec. – Zniżył się nad jej uchem. – Nie możesz po prostu mi się oddać? Mogę ci zaofiarować wszystko...– Jego dłoń powędrowała w stronę jej ud. –Wszystko, czego możesz sobie zapragnąć. – Dodał, delikatnie całując jej skroń. – Biżuterię, ciuchy, akcesoria... Spełnienie. – Zacisnął swoją dłoń na jej udzie, na co ona pisnęła zaskoczona i cofnęła się, ale ten z powrotem ją przyciągnął do siebie. Ich nosy się musnęły, a on spojrzał głęboko w jej oczy. – Może i nawet rodzinę. – Pogładził kciukiem jej dolną wargę, a ona zadrżała.

– Z tobą? Rodzinę?! – powiedziała z niedowierzania. – W życiu! Z takim człowiekiem, jak ty nie założyłabym rodzinę! – Chciała się uwolnić, ale starszy Shimada podniósł dłoń z jej uda, aby utrzymać ją w miejscu.

–Jak to się mówi... Łobuz kocha najbardziej?– zachichotał mężczyzna, na co dziewczyna parsknęła.

–Ty nie jesteś łobuzem tylko kryminalistą! – warknęła.

– To tym bardziej. – Uśmiechnął się zawadiacko, wtedy pocałował ją krótko. Potem Chinka go spoliczkowała, i to wcale nie lekko. Przekręcił nawet głowę.

–Przestań! Nie jestem twoją rzeczą, że możesz robić ze mną co ci się... – Zamilkła, kiedy ponownie napotkała jego spojrzenie.

Były bardziej ciemne niż zwykle, a jego wyraz twarzy był chłodny. Dziewczyna przełknęła nerwowo ślinę. Chciała się uwolnić z jego uścisku, ale on go wzmocnił.

–Powiedz mi, panno Lili. – Jego ton głosu powiał mrocznym chłodem. – Czy ja cię do tej pory traktowałem jak rzecz? – zapytał, chwytając mocno za jej podbródek. – Czy coś zrobiłem wbrew twej woli, prócz zaprowadzenia cię tutaj?

Z każdym kolejnym pytaniem, Mei czuła jak powoli narastała w niej panika.

– Pytam się ciebie o coś! – Huknął starszy Shimada, na co kobieta zacisnęła powieki i spuściła głowę przestraszona.

–Twierdzisz, że traktuje cię jak rzecz...– Chwycił za jej podbródek. – Choć tak nie jest...

– Puść mnie! – pisnęła dziewczyna, próbując go od siebie odepchnąć.

–Ale jak chcesz... To mogę zacząć cię tak traktować. – Z tymi słowami brutalnie ją podniósł, chwytając ją za pośladki.

Mei pisnęła zaskoczona i instynktownie chwyciła go za ramiona, aby nie upaść.

– C-co ty robisz?! – zapytała zszokowana Chinka.

– No jak to co? – Opuścił ją na łóżko, następnie swoim ciałem zawisł tuż nad nią. –To, co chciałem praktycznie od samego początku naszego spotkania – chwycił ją za podbródek– no bo skoro twierdzisz, że robię z tobą co tylko chcę, to czemu mam czekać? – Z tymi słowami jedną dłonią rozpiął jej kołnierz.

Chinka zaczęła panikować.

–P-przecież mówiłeś, że nie zamierzasz tego zrobić! Do-do-dopóki...

– Dopóki co? Panno Lili? – przerwał jej wypowiedź. – Dopóki sama mi się nie oddasz? No cóż... Rozmyśliłem się. – Zaczął powoli rozpinać jej sukienkę.

– Nie rób tego! – Pisnęła przerażona dziewczyna, próbując swoimi drobnymi dłońmi powstrzymać jego silne ręce.

Mei czuła, jak zaczęło w jej żołądku się przekręcać z myślą o tym, co on zamierza zrobić. Mimo desperackich prób uwolnienia się, była za słaba wobec wojownika.

Starszy Shimada już nawet jej nie słuchał, przyszpilił jej wierzgające się nogi swoimi kolanami, a jej nadgarstki wziął w żelazny uścisk i położył za jej głową. Dopiero potem dokończył rozpinać jej sukienkę.

– Hanzo, proszę, nie! – załkała, czując, jak w jej gardle zaczęła formować się gula, a do jej oczu napływać łzy.

Hanzo w końcu rozpiął ostatnią wstążkę. Wtedy szybko zdjął jej sukienkę, za nim ona zdążyła zareagować.

Leżała pod nim w samej bieliźnie. Oh, czyli liczby na jej starej sukience się zgadzają- pomyślał, kiedy zobaczył jej biust idealnie ułożony w staniku.

Przez chwilę oglądał jej ciało, a następnie podniósł wzrok na jej twarz, gdzie ujrzał pojedyncze łzy spływające po policzkach.

Pokręcił głową w dezaprobacie.

– Spójrz tylko na siebie – zniżył się nad jej twarzą – kilka minut temu wcześniej plułaś na mnie jadem i nie bałaś się mnie uderzyć, a teraz? – Dziewczyna przymknęła powieki na jego słowa i odwróciła głowę. – No właśnie, teraz to nawet nie masz odwagi spojrzeć mi w oczy. Jak przechodzi co do czego, to jesteś bardziej płochliwa niż sarenka – dokończył swoją wypowiedź starszy Shimada, wówczas zaczął wolną dłonią przejeżdżać po jej brzuchu.

Ta jej gładka skóra...

Mógłby ją dotykać całymi godzinami. Zniżył się na jej brzuchem i ucałował ją, przy tym muskając swoim nosem jej skórę.

– Proszę cię... Nie rób tego – łkała dziewczyna, na co on parsknął lekceważąco. Wówczas jego dłoń poszła niżej, aż dotarła do jej bielizny.

–Nie, nie proszę... Ja nie chcę.– Kolejne łzy poleciały po jej już zaczerwienionych od płaczu policzkach.

Dłoń Hanzo wśliznęła się pod jej majtki, na co ona zaskomlała bezradnie. Przejechał palcami po wzgórku łonowym, aż dotarł do jej intymnych miejsc.

Mei zadrżała bezradnie i wybuchła większym płaczem, kiedy jego palce przejechały po nadwrażliwej skórze, która zaczynała przemakać wbrew jej woli. Potem pisnęła i zadrżała gwałtownie, kiedy włożył palec.

Wilgotno, ciepło i naprawdę strasznie ciasno. Tyle mógł powiedzieć Hanzo.

Westchnął tylko i pokręcił głową. Zabrał dłonie i podniósł się do siadu.

Kiedy Chinka poczuła, jak jego ręce zniknęły, otworzyła oczy i spojrzała zaskoczona na mężczyznę.

Czemu...

Czemu on przestał?

Szybko jednak zasłoniła oczy dłońmi, kiedy ujrzała, jak oblizał swoje palce.

–No, no... Przynajmniej kilka rzeczy się wyjaśniło. – Zachichotał, kiedy ujrzał reakcję dziewczyny.

– Niby co?! – zapytała się, ni to ze złości, ni to z przerażenia.

–Powiedz mi, Lili, ile ty w ogóle masz lat? – zapytał Hanzo, kiedy dziewczyna w końcu odważyła się spojrzeć na niego. Zamrugała z niedowierzania.

–A skąd takie pytanie?– zapytała się zdezorientowana. – Poza tym... Czemu pewność, że w ogóle ci na nie odpowiem?

Na jej pytanie mężczyzna uśmiechnął się delikatnie.

–Przecież nawet jeśli poznam twój wiek, to i tak nie da mi to żadnej informacji kim jesteś i od kogo zostałaś przysłana.

Na jego odpowiedź kobieta zacisnęła usta w wąską linię i chwilowo odwróciła wzrok.

– Trzydzieści jeden... – odpowiedziała krótko.

–Słucham? – zapytał się zdziwiony. – Nawet nie wyglądasz, byś miała koło trzydziestki...

– Nie podlizuj się – powiedziała wrogim tonem dziewczyna.

– Ale skoro ty masz tyle lat... – zastanowił się starszy Shimada, aż opuścił dłoń z niedowierzania, ale równocześnie spojrzał na Chinkę, unosząc wymownie brew.

– I ty wciąż jesteś dziewicą?

Na jego zapytanie Mei zarumieniła się wściekle.

– No i co z tego, że jestem?! – pisnęła, czując, jak rumieńce piekły w jej policzki. – Jak człowiek skupia się na karierze, to nie patrzy na takie rzeczy! – dodała, czując jeszcze większe zawstydzenie.

Hanzo zachichotał.

–Było mi powiedzieć. Może inaczej wtedy bym cię pouczył. – Z tymi słowami wstał z łóżka.

Zaś kobieta spojrzała, osłupiona tym, co usłyszała.

–Ty-ty... TY CHCIAŁEŚ MNIE POUCZYĆ?! –zapytała się z niedowierzania, na co Japończyk zachichotał.

–Oczywiście, na serio myślałaś, że zacznę cię posuwać? W sumie nie zdziwiłbym się... – Uśmiechnął zawadiacko, na co dziewczyna rzuciła w niego poduszką.

– Jesteś okropny! – warknęła.

–Przyjmę to jako komplement – powiedział, wciąż przyglądając się kobiecie, która próbowała zasłonić siebie kołdrą. – Poza tym... Mówiłem ci, że sprawię, iż sama wskoczysz mi do łóżka – przypominał mężczyzna.

– To się naczekasz – fuknęła i odwróciła wzrok.

Wtedy starszy Shimada uśmiechnął się i podszedł do drzwi.

Kiedy je otworzył, odwrócił się w stronę kobiety i rzucił krótko:

–A... No i jeszcze jedna rzecz, Lili.– Mei podniosła na niego wzrok. – Ze stanika wystaje ci lewa pierś.

YEP! Dostał ponownie poduszką w twarz.

–Wyjdź!– warknęła, bardziej owijając się kołdrą. Na co Japończyk zaśmiał się.

–Dobranoc, Lili.– Z tymi słowami tym razem opuścił pokój dziewczyny, zamykając drzwi na klucz.

*

Witam ponownie z nowym rozdziałem.

No i jak wrażenia?

Miałam wolną chwilę to stwierdziłam, że napiszę.

Musiałam po prostu jakoś odpocząć... rozluźnić od wczorajszego stresu jaki mi los zafundował.

Mimo nieprzyjemnych przeciwności losu są i też dobre wieści.

Moja kochana beta zgodziła się na poprawkę Dziedzica, tak więc do nadejścia następnej części wszystkie rozdziały zostaną poprawione, aby polepszyć wam komfort czytania fika! ^^

No i to tyle, bajo! :*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top