3. Księżniczka

Nadszedł ranek. Promienie słońca leniwie i powoli zerkały do wnętrza pokoju.

Dziewczyna lekko skrzywiła się, kiedy światło akurat padło na jej twarz. Przekręciła delikatnie głowę i powoli otworzyła powieki. Zamrugała kilka razy i ziewnęła przeciągle. Po czym podniosła się do siadu i rozejrzała się dookoła. Przetarła zmęczone powieki i jeszcze raz zamrugała.

Westchnęła tylko ciężko, widząc, że nie była w swoim pokoju.

Miała głęboką nadzieję, że to był koszmar... Że ta cała nieudana misja była tylko jej głupim koszmarem i że tak naprawdę nie została uprowadzona przez lidera klanu Shimady.

Jak bardzo się łudziła oto... Oczywistym było, że to nie był sen! Aż nazbyt pamiętała to. Zwłaszcza ten moment, kiedy dziedzic górował nad nią.

Była pewna, że naprawdę ją zgwałci. Sama myśl o tym sprawiła, że po jej ciele przeszedł okropny dreszcz i obrzydzenie.

Żeby w ogóle obcować z nim...

Nie!

Dość!

Dziewczyna pokręciła gwałtownie głową i zacisnęła mocniej dłonie na satynowej pościeli. Nie mogła o tym myśleć, skoro do tego nie doszło...

Musiała wymyślić jakiś plan ucieczki albo chociaż znaleźć jakiś odpowiedni sprzęt do skontaktowania się z bazą Overwatch.

Tylko było jedno ale.

Jak miała to zrobić?

Przecież mężczyzna nie pozwoli jej opuścić tego pokoju!

Westchnęła żałośnie i wstała z łóżka, żeby rozejrzeć się dookoła. Wówczas jej wzrok padł na drugie drzwi, naprzeciwko niej. Zmarszczyła brwi i podeszła do nich. Przez chwilę zastanawiała się, dokąd mogły prowadzić, choć mogły równie być też zamknięte... Ale tak nie było.

Nacisnęła klamkę i uchyliła je.

Łazienka.

Czegoż innego mogła się spodziewać?

Przynajmniej nie musiała się martwić o higienę osobistą.

W łazience było tylko jedno małe okienko przy suficie. Chociaż już słońce było ponad horyzontem, to wciąż nie było tutaj dostatecznie jasno. Dziewczyna przez chwilę szukała włącznika, a kiedy go znalazła, zapaliła światło.

To była chyba najbardziej przyozdobiona łazienka, jaką kiedykolwiek widziała. Kafelki kolorem były delikatnego brązu i złota, na ścianach w pasie układał się wzór krajobrazu wulkanu wraz z różowymi kwitnącymi drzewami wiśni. Krawędzie kafelek były przyozdabiane złotymi elementami, spiralami i zawijasami.

Zaś w kącie stała duża wanna z jacuzzi z kosmetykami do higieny. Nad wanną były półki z różowymi świecami zapachowymi...

Co ona...

Tutaj robiła?

Czemu Hanzo zostawił ją w takimi bogatym wyposażonym pokoju?

Nie było mu szkoda, że więzi tutaj obcą kobietę?

Najwidoczniej nie, albo... Właśnie specjalnie ją tutaj trzymał, aby dziewczyna wyrobiła o niego lepsze zdanie? Że o nią dba?

Na samą myśl o tym parsknęła śmiechem i podeszła do zlewu, nad którym wisiało okrągłe lustro z bogatymi ozdobami. Przez chwilę przyglądała się złotym kranom, a potem podniosła wzrok na lustro.

Patrząc na to, w jakim znajdowała się miejscu...

Wyglądała na kupkę nieszczęścia.

Włosy potargane, zaspane oczy i rozmazany makijaż... Zdecydowanie przydałaby się jej ciepła kąpiel. Miała poniekąd tutaj wszystko, czego potrzebowała...

Tylko dlaczego, do cholery jasnej, ten człowiek ma wszystko, co było potrzebne dożycia przeciętnej kobiecie?!

Oczywiście, że tłumiła chęć skorzystania z tego wszystkiego, ponieważ nie chciała... Po prostu nie chciała tykać, tego co należało do tego człowieka! Które w dodatku prawdopodobnie były zakupione za czarno zarobione pieniądze.

Czy jej imponowało to wszystko?

W pewnym stopniu tak, ale jednak patrząc na to wszystko, kobieta pałała coraz większą niechęcią do starszego Shimady.

Za takie nieuczciwe pieniądze...

Czy on miał nadzieję, że ją tym kupi?

O nie... Mei nie była i nigdy nie będzie pierwszą lepszą kurwą, która by dała mu się tak łatwo oddać. Co to, to nie! Chce on wojny? Proszę bardzo. Chinka nie zamierza mu tak łatwo ustąpić.

W Overwatch robiła takie wyjątki, lecz jemu nawet nie da żadnych for.

Zrobi wszystko, aby wydostać się z tego przeklętego miejsca, a następnie, gdy wróci, zrobi wszystko by wesprzeć jego młodszego brata i zamknąć na amen jego przestępczą działalność...

Kurczę... Jak tak się zastanowiła, to nigdy nie była do kogoś tak wroga nastawiona i wręcz życzyła komuś upadku.

Czasami zastanawiała się, czy na pewno była sobą...

Westchnęła tylko i podniosła wzrok na swoje odbicie. No dobra... Co jak co, ale na serio musiała się ogarnąć, zanim zrobi cokolwiek. Z myślą o tym obróciła się w stronę wanny.

Tylko pięć minut... I ani minuty dłużej!- pomyślała Chinka.

*

No dobra... Posiedziała dłużej niż te zaplanowane pięć minut. Prócz umycia włosów i ciała, zasiedziała się najzwyczajniej w świecie.

Ciepła woda i mydło o zapachu kwitnącej wiśni przyćmiły jej umysł. Nie zaprzeczy temu, że to było kojące. Lubiła takie delikatne zapachy i siedzenie w ciepłej wodzie.

Nie pamiętała, kiedy w sumie tak długo siedziała. Dopiero, kiedy na jej opuszkach palców zaczynały się robić charakterystyczne zmarszczenia, zdecydowała się opuścić obszerną wannę.

Sięgnęła po biały ręcznik, który wisiał w pobliżu, wytarła się do sucha i wysuszyła włosy. Kiedy skończyła, podniosła wzrok na piżamę. Zapomniałam wziąć jakieś ubrania na zmianę...- pomyślała dziewczyna. Sapnęła ciężko i owinęła wokół siebie ręcznik, po czym wolnymi krokami podeszła do drzwi.

Uchyliła je nieznacznie, by zobaczyć, czy przypadkiem nie miała gościa u siebie. Ponieważ miała takie niemiłe wrażenie, że Hanzo gdzieś był w pobliżu, a nie chciała, by zobaczył ją w samym ręczniku. Kiedy zaś upewniła się, że go nie ma, otworzyła szerzej drzwi, po czym weszła swobodniejszymi krokami.

Chciała podejść do szafy i zobaczyć, czy coś znajdzie się dla niej, ale wtedy... Coś przykuło jej uwagę.

Spojrzała na łóżko, gdzie dostrzegła pewną rzecz.

Na pościeli leżała długa biała sukienka z wcięciem z czerwonymi elementami z chińskim motywem. Rozejrzała się dookoła niepewnie, a potem ponownie zerknęła z zaciekawienia na ubiór. Wcześniej tego tutaj nie było...- pomyślała Mei, sięgając po suknię, aby ją obejrzeć. Dopiero wtedy zauważyła, że do sukni była jeszcze dołączona szkarłatna bielizna z czarnymi koronkowymi elementami...

Kiedy to zobaczyła, oczywiście wkurzyła się, bo ten facet dosłownie o wszystkim pomyślał! Ale najbardziej ją zastanawiało, a równocześnie zdenerwowało to, jakim cudem wiedział, jaki miała rozmiar do każdego ubioru! Nawet rozmiar stanika się zgadzał!

Tylko czy przez te ostre kolory bielizny nie będą widoczne przez białą tkaninę sukienki? Sprawdziła suknię i zmarszczyła brwi. Był zrobiony z grubego, ale delikatnego materiału... Nie była pewna, ale to było coś podobnego do satyny... A może kaszmiru? Nie była pewna. Tak czy siak, o ubiór nie musiała się martwić, chociaż te wcięcia, ukazujące nogi, jej trochę nie pasowały. Była pewna, że bez problemu można przez nie zobaczyć jej uda...

Pokręciła tylko głową i w końcu ubrała się w to. No i jej obawy się sprawdziły. Jej nogi aż nazbyt były odkryte. Suknia ledwo zasłaniała krzykliwą bieliznę. Westchnęła tylko bezradnie i podeszła do lustra w łazience, by się przyjrzeć.

Mocniej związała czerwone sznurki, które robiły za zapięcie zamiast guzików. Tylko pierwsze zapięcie miało jakąś ozdobę i to był złoty kwiatek.

Nie wiedziała, jak miała to skomentować... Równocześnie czuła złość, ale i też... Nie wiedziała, jak określić to uczucie. Nie była pewna, czy było to negatywne czy pozytywne. Tak czy siak, jak przyglądała się w lustrze...

Nie będzie kłamała, ta sukienka rzeczywiście była piękna i zapewne kosztowała sporo, być może była z najwyższej półki. W sumie nawet nie wiedziała, po co ją założyła. Sama powiedziała sobie, że nic nie będzie brała od tego człowieka, ale mimo tego... Coś ją skusiło, by jednak to zrobić.

Nie była pewna, co.

Westchnęła tylko i wierzchem dłoni rozczesała jeszcze trochę wilgotne włosy i wyszła z łazienki, zamykając przy tym za sobą drzwi.

– Pięknie w niej wyglądasz – rozbrzmiał męski głos.

Podniosła szybko głowę i zobaczyła go.

Hanzo Shimada, w tym momencie siedział na łóżku i obserwował ją uważnie. Miał na sobie inne ubranie niż to, które widziała na bankiecie. Bardziej... Luźne, aczkolwiek wciąż eleganckie.

Biała koszula i czarne, wyprasowane spodnie. Nic szczególnego.

– Podoba ci się? – zapytał Chinkę, kiedy ta jeszcze raz spojrzała na suknię.

Nagle tak jak wcześniej była wkurzona i nie bała się stawić mu czoła, tak znowu stała się nieśmiała i bezradna.

Dziewczyna zagryzła dolną wargę i powoli podniosła wzrok na Shimadę. Czemu czuła to dziwne narastające napięcie? Miała wrażenie, że zaraz z jej piersi wyskoczy serce. Wystarczyło tylko jego krótkie spojrzenie... Przepełnione arogancją.

Przełknęła ślinę i starała się zachować stoicki spokój, a równocześnie nie pozwolić temu mężczyźnie na przejęcie kontroli.

–Oczywiście... Tyle, że... Dlaczego? – Z początku jej głos zadrżał, ale udało się zmusić siebie do zadania pytania chłodnym tonem, tak jak sobie zaplanowała.

– Dlaczego, znaczy się...? – Japończyk zrobił delikatny ruch ręką w jej stronę, by dokończyła swoją wypowiedź.

Dziewczyna naburmuszyła się.

–Ty wiesz doskonale, o co mi chodzi. Ten naszyjnik z wczoraj, ten pokój i teraz ta suknia. Nie jestem nawet twoją żoną!– Starała się opanować swoją złość.– Czy ty chcesz mnie takimi rzeczami przekupić?– Zapytała się z wyraźną złością w głosie, przy tym podeszła bliżej do niego.

Mężczyzna oparł się dłońmi za sobą i uniósł wyżej głowę, by spojrzeć w twarz kobiety.

–Dbam tylko o twój komfort pobytu tutaj – odpowiedział po prostu.

Mei zacisnęła wargi w wąską linię.

–Nie udawaj idioty, Hanzo. Ja wiem, co ty kombinujesz, i nie łudź się, że ci się to uda –powiedziała groźnym tonem, na co Hanzo uśmiechnął się delikatnie.

–Owszem, wiem, że takie proste gesty szybko cię nie przekonają...

– Nigdy. Mnie nie przekonają – ucięła mu szybko klimatolożka.

– ... Ale kto powiedział, że poprzestanę na tym? Hm? Panno Lili?– zapytał, wymownie gładząc jej odkryte udo lewą dłonią.

Kobieta gwałtownie strąciła jego dłoń i cofnęła się. Starszy Shimada tylko uśmiechnął się tajemniczo i wstał z łóżka, po czym podszedł do niej.

Mimo, że był wyższy, dziewczyna nie spuściła wzroku, wciąż odważnie przyglądała mu się. Cofnęła się jedynie, by dzielić z nim bezpieczną odległość.

– Nie uda ci się – powiedziała, wtedy mężczyzna chwycił za jej podbródek, zmniejszając między nimi wolną przestrzeń.

– Zobaczymy – mruknął.

–Nie ulegnę tobie...– dodała dziewczyna, tym razem jej głos zadrżał. Potem poczuła, jak jej plecy oparły się o ścianę.

– Ulegniesz. – Z tymi słowami przyległ swoim ciałem do niej, chwycił za jej ręce i podniósł do góry, by je przyszpilić jedną dłonią. – Zapewnię ci to – dodał, chwytając za jej podbródek i przybliżając się do jej twarzy.

–Wmawiaj sobie, baka*.

Mężczyzna złączył ich usta w pocałunku. Owszem, klimatolożka próbowała mu się wyrwać z uścisku, tyle, że jej drobne dłonie były za słabe wobec silnych rąk wojownika.

Jego pocałunki były długie i namiętne. Chciał nawet je pogłębić. Chwycił za tył jej karku, ale kiedy chciał włożyć język, dziewczyna go ugryzła. Dopiero wtedy cofnął się.

Mei rzuciła mu groźne spojrzenie.

– Aleś ty niegrzeczna – stwierdził, uśmiechając się przy tym zawadiacko.

–Prosiłeś się o to – warknęła w odpowiedzi dziewczyna.

Wtedy Hanzo zniżył się nad jej szyją, po czym zaczął składać na niej delikatne pocałunki. Odchylił jej głowę, by mieć szerszy dostęp. Z czasem jednak zaczynał się przysysać do skóry, wywołując u kobiety dziwne dreszcze. Z początku zignorowała to, ale z czasem zaczęło się to nasilać.

Czuła jak powoli gorąc we wnętrzu zaczynał rozlewać się po jej ciele, a serce zaczynało jeszcze mocniej walić w jej pierś. Zacisnęła usta i powieki, starając zignorować to uczucie. Japończyk w tym raczej nie pomagał, nie mogła się skupić, kiedy czuła na sobie jego ciepły oddech, jak jego broda łaskotała jej skórę... Do tego jego ciepłe i mokre wargi.

– Czyżby ci się to spodobało? – zapytał mężczyzna uśmiechając się szyderczo, kiedy zobaczył jej wyraz twarzy.

– Wmawiaj sobie – warknęła przez zaciśnięte zęby klimatolożka.

Zachichotał na jej słowa, po czym liznął jej szyję.

– Przestań! – rozkazała, ale on zignorował to. Zamiast tego jeszcze bardziej ją prowokował. Odkrył jej kołnierz, by zniżyć swoje pocałunki, aż doszedł do punktu między jej ramieniem, a szyją. Przyssał się do niego.

Wówczas Mei po raz pierwszy westchnęła słodko.

Mężczyzna uśmiechnął się zwycięsko.

– Podoba ci się – stwierdził.

– Nieprawda! – zaprzeczyła.

–Oh, doprawdy? – Z tym zapytaniem jeszcze raz pocałował ten jej słodki punkcik między szyją, a ramieniem. Wyraźnie czuł, jak jej ciało zadrżało, a ręce kobiety rozluźniły.

–Odpuść s...!– Nie dokończyła zdania, ponieważ próbowała z całych swoich sił nie pisnąć z rozkoszy.

Facet wiedział, co robi, dziewczyna nie zaprzeczała temu. Nie podobało jej się to, nie chciała, by jej niedoświadczone ciało tak szybko złamało się przed zwykłymi pocałunkami mężczyzny. Zacisnęła swoje dłonie w pięści i starała się kontrolować.

W końcu ku jej uldze przestał ją całować w tym miejscu, wówczas podniósł swój wzrok na jej twarz.

–Wyglądasz uroczo, kiedy się rumienisz – zwrócił jej uwagę, co sprawiło, że dziewczyna nieświadomie jeszcze bardziej się zarumieniła.

– Zamknij się – warknęła groźnie.

– Lubię takie – zamruczał i ugryzł płatek jej ucha.

– Za dużo sobie pozwalasz – powiedziała kobieta, kiedy poczuła, jak jego lewa dłoń przeszła po jej odkrytym udzie. Po czym zaczął gładzić ją po wewnętrznej stronie.

Ta jej delikatna skóra i zapach kwiatów wiśni... Tak idealnie do niej pasowały. W tym momencie wiedział, że zrobił dobry wybór, jeśli chodzi o wybór kosmetyków. W dodatku jej krągłe kształty, idealnie wpasowujące się w sukni, jej smukłe dłonie i nogi...

Prawdziwa i idealna księżniczka dla niego...

Oh, jak on bardzo chciał w tym momencie ją pieprzyć, przy tej dokładnie ścianie. Chciał obserwować jej zarumienioną twarz, kiedy ją posuwał, chciał, by jęczała i błagała go o więcej. Chciał, by krzyczała jego imię i obejmowała tymi swoimi nóżkami za jego tors, by móc wbijać się w nią głębiej...

Ta kobieta doprowadzała go do szaleństwa! Czuł wyraźnie, jak narastał głód jego smoków, ale wiedział, że nie może jeszcze tego zrobić.

Jeszcze.

Niczego nie chciał zrobić pochopnie, wpierw niech się oswoi, a potem sama będzie mu posłuszna. Prędzej czy później mu ulegnie. Co jak co, ale wciąż miał swój honor, zwłaszcza jeśli chodzi o kwestie traktowania kobiet. Zawsze darzył do przeciwnej płci duży szacunek, bo mogą robić to, czego żaden mężczyzna nie potrafi.

Być piękne, mądre i przebiegłe w taki sposób, o którym każdy facet mógł sobie tylko pomarzyć. Czasami żałował, że nie miał tak dobrze wyrobionej intuicji jak one, no ale cóż poradzić? Przecież nie wszystko mężczyzna może mieć, podobnie jak kobieta też nie może mieć w sobie to coś, co ma on.

Lecz ta kobieta, która aktualnie przed nim stała, miała w sobie coś jeszcze... Coś, co smoki wyczuły i poinformowały go o tym. Ona ma w sobie to coś, czego on długo szukał, choć nie był w stu procentach pewien, co to dokładnie było.

Dlatego zamierzał się dowiedzieć, co ona takiego ma w sobie, nawet jeśli znowu będzie zapuszczał swoje włosy. Nie odpuści jej, nie kiedy czuł wyraźne smocze pragnienie.

Ponownie wrócił do jej ust, jego ulubionej części. Zdążył pokochać jej delikatne i słodkie wargi, nawet jeśli kobieta nie odwzajemniała pocałunków, to i tak uwielbiał je smakować.

Jego umysł nieco zamglił się od tego wszystkiego, że nie zauważył, kiedy udało się dziewczynie uwolnić swoje dłonie od jego uścisku i odepchnąć go.

– Dość! – powiedziała Mei, ciężko oddychając. Wciąż czuła, jak jej gorąco było od jego pieszczot. On naprawdę wiedział, jak sprawić jej ciału niemałą rozkosz.

A ona nigdy nie była w związku...

Nawet nie wiedziała, jakie miała słabe punkty... A on zaś je szybko odkrył, nawet nie wiedziała, że takie pocałunki na szyi w ogóle mogą sprawić, by jej ciało zaczynało się podniecać!

Oczywiście nie umknęło uwadze starszemu Shimadzie, jaką zrobiła minę dziewczyna. Zresztą same jej zarumienione policzki mówiły wszystko...

Miał już punkt przewagi nad nią, a ona wiedziała o tym doskonale.

Uśmiechnął się tylko perfidnie, a dziewczyna poczuła jeszcze większą złość.

– Zapłacisz za to. – Tylko tyle udało się powiedzieć, kiedy w miarę udało się jej uspokoić oddech.

Hanzo tylko zachichotał.

– Zobaczymy. – Spojrzał na zegarek na swojej dłoni. No dobra, musiał już się zbierać. Zapewne rada starszych już zdążyła się zgromadzić. –Przyjdę jeszcze wieczorem, a śniadanie przyniesie ci niedługo służba – poinformował krótko i podszedł do drzwi.

–I co? tak po prostu mnie tutaj zostawisz? – zapytała klimatolożka już bardziej opanowanym głosem.

–A co sobie myślałaś? Że cie wypuszczę i pozwolę ci swobodnie chodzić po zamku? – zapytał sarkastycznie Hanzo, odwracając się w jej stronę. Po czym podszedł do niej i chwycił ją za podbródek.–Będziesz tutaj grzecznie siedziała, moja księżniczko... – zamruczał, składając pocałunek na jej czoło.

–Nie jestem księżniczką, a tym bardziej twoją!– Odepchnęła go od siebie, co tylko poszerzyło uśmiech na twarzy starszego Shimady. Dopiero, wtedy opuścił pokój, zamykając oczywiście na klucz.

Za to określenie księżniczka chciała go naprawdę uderzyć. Ogólnie nie ma nic do tego określenia, ale sposób, w jaki on to powiedział, sprawiło, że jeszcze bardziej się zdenerwowała. Mimo tego... Nie mijało się to z prawdą.

Siedziała w bogatym pokoju, ubrana w drogą sukienkę i biżuterię, użyła drogich kosmetyków...

Była niby księżniczką. Tyle, że z jedną drobną różnicą.

Była uwięziona w tym bogatym pokoju.

Była uwięzioną księżniczką...

Cóż za ironia losu, właśnie taką fałszywą historię o sobie przedstawiła przed nim na bankiecie. Przypominając o tym sobie, zaśmiała się żałośnie i usiadła ciężko na posłaniu.

Niby nie minęło sporo czasu, a zaczęła już tęsknić za swoimi przyjaciółmi, zwłaszcza za Śnieżką...

Tak bardzo chciała się stąd wydostać, z tej wieży księżniczki.

*

*Baka (jp.)- idiota (gdybyś ktoś nie wiedział)

Tym razem nieco krótszy rozdział, ale tak to jak wrażenia? Podoba wam się?

No i jak wam święta minęły? ^^ u mnie w porządku, chociaż nie było mojego brata wraz z ze swoją ciężarną żoną (JEJ BĘDĘ CIOCIĄ!) tylko dziadkowie, to i tak dobrze spędziłam czas ze swoją rodziną <3

No i w sumie gdyby nie te święta pewnie ten rozdział pojawiłby się wcześniej, ale jak sami wiecie, rodzina najważniejsza potem książki ^^'

W ogóle ta książka miała mieć 4 rozdziały, ale jak patrzę jak potoczy się ta cała akcja...

To chyba zejdzie się na 10 części.

Tak, więc do zobaczenia do następnego!

Bonus

Ta sukienka tak bardzo do niej pasuje i wygląda pięknie (moim skromnym zdaniem), że stwierdziłam iż ją wstawię do opka.

Jeśli mam być szczera, to chciałabym taki skin do niej, ale wiem, że zapewne coś takiego się nie pojawi. Bo znając życie feministki się uczepią, plus jeszcze ludzie będę czepiać się, że ten strój jest zbyt wyzywający czy coś.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top