4. Intruz
Po sali rozbrzmiał dość silny męski głos, przez który każdy w jednym momencie zamilkł. Jednak Cowenna mimo dziwnego wrażenia, jakie na niej zawarł, szybko odrzuciła wszystkie emocje na bok. Z minuty na minutę atmosfera robiła się coraz cięższa, a kobieta z zaciekawieniem obserwowała co się stanie, ale nie spodziewała się zdania, które wypowiedziano.
– Powiedz to rodzicom tych dwóch tuzinów młodych, które wyrżnęła – rzucił Kallias – Że próbowałeś.
Kobieta w jednym momencie zachłysnęła się powietrzem, robiąc się przy tym bladą jak ściana. Słyszała, że stało się coś strasznego na Dworze Zimy, ale napływało w tym czasie tyle informacji, że był to tylko zlepek plotek, o których usłyszała. Najwyraźniej The san i Helion doskonalę o tym wiedzieli, co było widać po ich reakcji, a jednak nie chcieli martwić zielonookiej. Książę dnia, widząc jej zmianę zachowania, dyskretnie przekazał jej, że jeżeli chce to może w tym momencie wyjść, a on sam opowie jej o najważniejszych kwestiach, o jakich będą dyskutowali, gdy ten cyrk się skończy.Kobieta, nie chcąc zwrócić na siebie niepotrzebnej uwagi zdjęła buty, po czym powoli podniosła się z krzesła i udała się w stronę wyjścia, trzymając niewygodne obuwie. Skierowała się ona bowiem do skrzydła z komnatami królewskimi. Cieszyła się w duchu, że jej osobista komnata znajdowała się akurat w tym miejscu, że nie musi oglądać niepotrzebnych gości. Poniekąd żałowała swojej decyzji o wcześniejszym przybyciu, ale nie chciała zawieźć Heliona.Z zamyślenia wyrwał ją dźwięk osoby, która w dość szybkim tempie poruszała się w jej stronę, w dość szybkim tępię odwróciła się w stronę hałasu, jednakże dość mała osóbka uścisnęła jej nogi. Zielonooka była dość zaskoczona widokiem blondwłosej tak daleko od domu.
– Możesz mi proszę wytłumaczyć co tu tak właściwie robisz? – kobieta założyła ręce na siebie
– Uprosiłam służące, abym przyjechała z nimi – dziewczynka niewinnie się uśmiechnęła
– Twoja mama wie?
– Zgodziła się
– A co z twoimi dzisiejszymi lekcjami?
– Dlaczego zadajesz tyle pytań, przecież nic nie zrobiłam...
Niebieskooka spuściła swoją głowę na dół, sprawiając, że zielonooka czuła się winna za swoją wnikliwość. Ze zrezygnowaniem kucnęła przy dziecku, odkładając buty na bok, przytuliła ją.
– To tylko dwa dni i wróciłabym na Dwór Dnia, nie musiałaś się fatygować, aby przebyć tak długą drogę, która na pewno cię zmęczyła. Nigdy więcej czegoś takiego nierób, a wiedz, że zawsze do ciebie wrócę, choćby nie wiem co
– Okey...
– A teraz choć, musimy się przygotować na dzisiejsze ognisko.
Kobieta wstała, po czym podała dziecku rękę, a w drugą zabrała wcześniej położone obuwie. Obie udały się w stronę komnaty Cowenny, o którą nie musiała długo się sprzeczać z The sanem. Gdy przekroczyły jej próg znalazły się w sypialni połączonej z salonem, a jednymi osobnymi pomieszczeniami była garderoba i łazienka. Wyglądem nie odbiegała od tutejszego stylu, choć dominował tu bardziej błękit, choć różne odcienie bieli i złota były widoczne wykończających komnatę. Wzór, który powtarzał się na większości mebli było to słońce przeplatające się z kwiatami.
– Teraz usiądź i poczekaj, aż się przebiorę.
Złotowłosa kiwnęła głową na znak zrozumienia i zajęła miejsce na wygodnej białej kanapie. Zielonooka udała zaś się w stronę garderoby, gdzie czekała już na nią starsza kobieta z przygotowanym już perłowym zestawem składającym się topu z długimi rękawami oraz długą spódnicą do do kostek, przyozdobiony koronką. Zanim zabrała się za zdejmowanie odzienia, siwowłosa zaczęła wyjmować wsuwki z głowy kobiety, uwalniając ją od niewygodnej peruki. Nie zdejmując biżuterii ubrała się pośpiesznie, po czym usiadła, aby starsza kobieta założyła jej tym razem perukę z rozpuszczonymi włosami, po czym wpięła kilka wsuwek, sprawiając, że była dużo wygodniejsza od swojej poprzedniczki. Na swoje stopy kobieta wybrała posrebrzane wsuwane buty i aby, aby dopełnić stylizację narzuciła na swoje ramię białą chustę z podobnym wzorem i kolorem co jej dzisiejszy ubiór. Zadowolona ze swojego wyglądu ruszyła w stronę czekającego na nią dziecka.
-Twoja wspaniałość nie musiała za długo czekać? -kobieta ukłoniła się przed dziewczynką z wyraźnym uśmiechem
-Wstawaj -parsknęła śmiechem, niebieskooka -wyglądasz niesamowicie jak księżniczka dworu dnia -zaczęła biegać wokół zielonookiej, przyglądając się bliżej kreacji
-Powiem ci w sekrecie, że jest to w połowie prawda -zaśmiała się cicho kobieta -a teraz chodź, bo na pewno już na nas czekają.
Cowenna złapała dziecko za rączkę, po czym wyszły z komnaty, udając się w stronę ogrodów pałacowych, po drodze śmiejąc się i czasami obracając dziewczynkę, która była dość niecierpliwa. Kobieta mimo tej niesamowitej sielanki, podświadomie przeczuwała, że ktoś ich obserwuje i zdecydowanie się jej to nie podobało, ale nie chciała pokazać swoich obaw przed niebieskooką.
Idąc spokojnym krokiem, będąc już kilka metrów za drzwiami pałacu, w kobietę uderzyły nuty wędzonego drzewa sandałowego, bryzy o północy oraz co dziwne mięty pieprzowej. W jednym momencie zielonooka schowała dziewczynkę za siebie, w stronę przeciwną niż dochodził zapach. Dość szybko znalazła wzrokiem intruza odzianego w skrzydła nietoperza który, zamiast siedzieć na naradzie, zainteresował się zupełnie czymś innym.
-Twoja kryjówka została spalona pięściarzu cieni, wychodź i mów czego chcesz...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top