Special (lemon)

Uwaga nie odpowiadam za szkody na umyśle oraz czytasz na własną odpowiedzialność. (pierwszy raz pisze lemon więc nie wiem jak to wyjdzie mam nadzieję że będzie satysfakcjonujące XDD)
Zostałeś ostrzeżony xD

~Perspektywa Frisk~

W tym roku skończyłam już 20 lat a mój związek z Sansem obchodzi pierwszą rocznicę więc pomyślałam że musi to być specjalny zarówno dla mnie jak i dla niego. Dzień wcześniej ugadałam Papyrusa aby poszedł do Undyne i Alphys a tak się dobrze złożyło że wymyśliły sobie wieczór oglądania Anime więc zostanie u nich na noc a mi właśnie chodziło o to aby w ten wyjątkowy wieczór dom był tylko dla nas. Kiedy Sans pracował w sklepie ja wybrałam się do innego marketu aby kupić dla nas wino oraz jedzenie później wróciłam do domu po czym ugotowałam nasze ulubione spagetti... Nie takie jak robi Paps... A później udekorowałam stół w jadalni, oczywiście nie mogło zabraknąć świeczek. O ile dobrze pamiętam Sans miał dzisiaj zmianę do 18 a ja wyrobiłam się ze wszystkim akurat na czas. Kiedy zapaliłam ostatnią świeczkę oraz zdążyłam założyć krótką czerwoną sukienkę usłyszałam przekręcanie klucza w zamku więc szybko zeszłam na dół.

- Wróciłem skarbie - Sans jak zawsze rzucił klucze do miseczki stojącej na komodzie w korytarzu... Ta nawet kluczy mu się nie chce odkładać.

- Cześć Kochanie - stanęłam na końcu schodów.

- Jakąś okazja że tak się wystroiłaś? - szkielet spojrzał na mnie z głupkowatą miną i miałam ochotę strzelić mu liścia.

- Dzisiaj jest rocznica naszego związku nieczuła kupo kości - napełniłam policzki powietrzem udając złą.

- Na śmierć zapomniałem... - zobaczyłam panikę w jego "oczach" więc zaśmiałam się.

- Wiedziałam że zapomnisz więc wszystko przygotowałam - wzięłam go za rękę kiedy już ściągnął buty i zaprowadziłam do jadalni.

- Jesteś niesamowita Friski - Sans uśmiechnął się i zasiedliśmy do stołu.
- Wiem - również się uśmiechnęłam się.

Kolacja minęła nam na rozmowie o jego dniu w pracy oraz sucharach aż po inne tematy aż dobiła 20 a z naszych kieliszków zniknęło wino.

- Sans to nie koniec niespodzianek na dzisiaj - wstałam z krzesła i podeszłam do niego wyciągając rękę.

- Coś ty jeszcze wymyśliła? - Sans spojrzał na mnie nieco skonfundowany a ja tylko uśmiechnęłam się.

- Zobaczysz - szkielet wziął mnie za rękę i zaprowadziłam go do naszej sypialni.

- Frisk jesteś tego pewna?

- Jak nigdy niczego nie byłam bardziej pewna, w końcu to nasza rocznica a ja chce żebyś był moim pierwszym - spojrzałam na niego lekko się rumieniąc.

- Zdajesz sobie sprawę że fizycznie nie mam jakby to ująć...

- Penisa? - skrzyżowalam ręce na piersi próbując opanować śmiech.

- Widzę że jesteś bezpośrednia ale myślę że można coś na to zaradzić - nagle Sans złapał mnie za uda po czym podniósł po czym dzięki jego magii stworzył sobie język, który po chwili wylądował na mojej szyi.

Jęknęłam cicho przez gwałtowność jego działania ale nie miałam mu tego za złe wręcz przeciwnie. Objęłam jego kości na biodrach swoimi nogami po czym zaczęłam ściągać jego koszulkę tak samo on zrobił z moją sukienką, jako że wcześniej zaplanowałam ten wieczór to nie zakładałam stanika pod sukienkę więc już po chwili byłam w połowie naga a magiczny niebieski język Sansa powedrewował ku moim piersiom wyzwalając kolejne jęki. Po chwili Sans położył mnie na plecach na łóżku i wędrując językiem po brzuchu w dół ściągnął powoli moje koronkowe majtki.

- Widzę że się przygotowałaś - mruknął Sans przeciągając językiem po moich udach a ja w odpowiedzi tylko mruknelam gdyż nie mogłam nic więcej z siebie wydusic. Szkielet ściągnął swoje robocze spodnie i zobaczyłam że stworzył sobie z magii członka tak samo jak język, po chwili delikatnie włożył go do mojej pochwy i razem zaczęliśmy powolutku ruszać się w tym miłosnych akcie jednak później szkielet zaczął przyspieszać pieszczac delikatnie moje piersi co doprowadziło do wspólnych jęków rozkoszy i poczułam że wchodzi coraz głębiej oraz że stajemy się jednością. Potem obróciliśmy się i to ja teraz górowałam poruszając się rytmicznie w górę i w dół na jego niebieskim penisie. W końcu oboje doznaliśmy orgazmu i spoceni ale równie szczęśliwi położyliśmy się plecami na łóżko.

- To... To było wspaniałe - Sans ciężko jeszcze wzdychając obrócił się i położył czaszkę na moich nagich piersiach.

- Tak, nie sądziłam że to może być takie piękne - uśmiechnęłam się patrząc na szkieleta, który już lekko przyspiał.

- Wykończysz mnie kiedyś kobieto - Sans zaśmiał się a ja razem z nim - kocham Cię Frisk.

- Ja Ciebie też - zmęczona zamknęłam powieki i po chwili oboje zasnęliśmy.

-----------------------------------------------------------------

Nie bijcie xD tak sobie wyobrażam stosunek tych dwojga xD
Also
Może byście chcieli jakiś specjał o dziecku Fransa?? Jeśli tak to piszcie
See ya next time

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top