Rozdział 8
~Perspektywa Sansa~
Nim zdążyłem się obejrzeć zauważyłem że Frisk doszła do Snowdin, na chwilę zatrzymała się gdyż zaczepił ją piesek. Wyglądała uroczo bawiąc się z nim. Jest taka niewinna, czy była by w stanie kogoś skrzywdzić? Ktoś tak kruchy i delikatny? Raczej wątpię.
Przez dłuższą chwilę patrzyłem na nią aż zwróciłem uwagę że trzęsie się z zimna. Mogłem się spodziewać że będzie jej tutaj zimno.
Podszedłem do niej i położyłem na jej ramionach swoją bluzę. Była ciepła i miała puch na kapturze więc powinno być również jej cieplej.
~Perspektywa Frisk~
Poczułam na swoich ramionach nagłe ciepło więc podniosłam wzrok i zobaczyłam że mam na sobie bluzę Sansa. Była naprawdę ciepła i przyjemna w dotyku. Pachniała trochę Ketchupem. Przeszukałam dyskretnie kieszenie znajdując kilka saszetek Ketchup'u.
Szkielet stał za mną więc obróciłam się i spojrzałam na niego wdzięcznie.
- D-dziękuję - zaraz potem spaliłam niezłego buraka więc założyłam kaptur i naciagnelam go aż na twarz żeby nie zobaczył.
W odpowiedzi usłyszałam krótki śmiech a zaraz później poczułam że ściąga mi kaptur z twarzy.
- Tak jak obiecałem postawię Ci smaczny posiłek więc chodź - wyciągnął do mnie kościstą dłoń zapraszająco.
Przez chwilę nie wiedziałam jak na to zareagować, stałam osłupiała patrząc na te kostki. Czy powinnam wziąć go za rękę? Czy to nie będzie głupio wyglądać lub podejrzanie? On chce tylko być dla mnie miły prawda? Dobra Frisk raz się żyje.
Położyłam swoją dłoń na jego.
~Perspektywa Sansa~
Po tym jak wyciągnąłem do niej dłoń na jej twarzy malowała się konsternacja jakby nie wiedziała co począć z tym faktem. Może to dla niej za szybko? Właściwie co ja sobie myślałem to robiąc? Ty głupia kostko mogłeś przewidzieć że nie będzie czuła się z tym komfortowo.
Lecz nagle położyła swoją delikatną i miękką dłoń na moich kostkach. Jestem szkieletem więc teoretycznie nie powinienem odczuwać ani ciepła ani zimna ale czułem że jej dłoń jest cieplutka. Nie wiem jakim cudem to się stało ale nie narzekam. Chciałbym poczuć tego ciepła trochę więcej... Zaraz... O czym ja właściwie myślę?
Żeby nie palnąć nic głupiego co często mi się zdarza w takich sytuacjach po prostu pociagnąłem ją za sobą w stronę Grillby's, nie stawiała oporu po prostu poszła za mną. Jest trochę zbyt ufna. Oczywiście ja jej nic nie zrobię ale co jeśli byłyby to ktoś inny?
~Perspektywa Frisk~
Bez słowa wyjaśnień pociągnął mnie za sobą w stronę centrum tego miasteczka. Może chciał mieć to z głowy? Nie wiem czemu ale na tą myśl zrobiło mi się trochę przykro, właściwie nie wiem czemu to nie tak że zależy mi na uwadze, a tym bardziej jego uwadze prawda? Zabrzmiało to trochę jak tekst typowej Tsundere... Ehhh Frisk oglądasz za dużo Anime.
Rozglądałam się po miasteczku patrząc na różne potwory które mijaliśmy, wszyscy mówili coś do Sansa a on im tylko krótko odpowiadał. Chyba wszyscy go tutaj znają w okolicy. Atmosfera tutaj była zupełnie inna niż w mojej rodzinnej wiosce gdzie prawie wszyscy patrzyli na siebie spode łba.
Mały biały piesek dalej szedł przy moich nogach, bałam się że przez przypadek na niego nadepne ale na szczęście bardzo sprawnie unikał moich butów.
Byłam trochę zamyślona aż nagle poczułam szarpnięcie i zatrzymaliśmy się przed budynkiem z szyldem Grillby's.
- Jesteśmy na miejscu trzymaj się blisko mnie niektóre potwory wciąż są cięte na ludzi - Sans spojrzał na mnie a ja kiwnelam głową kurczowo trzymając się jego ręki.
~Perspektywa Sansa~
Po tym co powiedziałem na temat potworów wydawała się przestraszona bo mocniej przytrzymała się mojej ręki. Wyglądało to trochę jak z tanich komedii romantycznych ale było w tym też coś co w pewnym sensie roztapiało moje "serce".
- Nie bój się Frisk ze mną nic Ci nie grozi - zapewniłem ją żeby poczuła się nieco lepiej i znów tylko kiwnęła głową.
Weszliśmy razem do knajpki i tak jak się spodziewałem wszyscy którzy tam siedzieli zaczęli mnie witać wołając o żarty. Sypnąłem kilkoma sucharami tak na odczepnego i zaprowadziłem Frisk pod lade. Już miałem siadać kiedy przypomniałem sobie że na jednym z krzeseł leży kolejna poduszka pierdziuszka lecz niestety było już za późno i Frisk na niej usiadła.
~Perspektywa Frisk~
Usiadłam na jednym z krzeseł i usłyszałam znajomy dźwięk poduszki pierdziuszki. Dwa razy ten sam żart? Mimo wszystko rozśmieszyło mnie to bo nie spodziewałam się tego. Sans usiadł obok mnie na "bezpiecznym" krześle. Wyciągnęłam poduszkę i spojrzałam na niego z lekko uniesioną brwią i tą że poduszką w dłoni.
- No co? Dobry żart nie jest zły - uśmiechnął się i wziął ode mnie poduszkę.
- Ty chyba nie znasz umiaru - uśmiechnęłam się
- To takie słowo istnieje? - popatrzył na mnie
- Wyobraź sobie że istnieje - zachichotałam
- Wybacz moja wyobraźnia tak daleko nie sięga - wzruszył ramionami.
- Twoja wyobraźnia jest tak samo leniwa jak ty? - oparłam łokieć o blat a później głowę na ręku obserwując.
- Rozgłyzłaś mnie detektywie Frisk - uśmiechnął się
- Widzisz teraz już dwa zero dla mnie - wytknęłam zabawnie język.
- A jeśli nie widzę? w końcu jestem szkieletem czyż nie? - popatrzył na mnie kątem "oka"
- Dobraaa tu mnie masz - zaśmiałam się - a tak całkiem serio to widzisz czy jak to jest?
- Właściwe to bardzo dobre pytanie ale sama nad tym główkuj - zaraz potem odwrócił się żeby zamówić dla nas po porcji frytek z Ketchupem.
Dzięki Sans teraz będę miała zagwozdkę jak to z wami jest. Po chwili przyszły do nas frytki, chciałam sobie polać trochę, tak trochę Ketchup'u ale jak tylko nacisnelam na butelkę, korek odleciał i połowa zawartości wylała się na moje frytki. Spojrzałam kątem oka na Sansa ale on tylko się zaśmiał.
- Jesteś jak dziecko - zaczęłam się śmiać, powinnam od teraz sprawdzać wszystko czy aby nie ma tam jakiś pułapek.
- Ja tylko przeżywam drugą młodość - zamienił nasze porcje frytek. No tak wygląda na to że lubi Ketchup więc w sumie nic w tym dziwnego.
- Tak przy okazji mogę mówić do Ciebie Sansy boii? - wzięłam frytke i wszamałam ją patrząc na Sansa.
- Nawet nie próbuj - ostrzegł mnie z uśmiechem.
- A co jak spróbuję Snasy boi - chciałam wiedzieć co może mi za to zrobić.
- Prosisz się o bad time? - spojrzał na mnie z frytką pełną Ketchupu w "dłoni".
- A nawet jeśli to co Sansy boi? - zaśmiałam się aż nagle poczułam coś na moim nosie okazało się że to Ketchup z frytki Sansa. O ty mały kostku. Zamoczyłam palec w Ketchup'ie po czym narysowałam wąsy pod jego "nosem" bynajmniej tam gdzie powinien być nos.
- Nie ładnie panienko nie ładnie - udawał głos jakiegoś lorda czy coś w tym stylu a ja nie mogłam się powstrzymać od śmiechu. Po krótkiej chwili mieliśmy wojnę na Ketchup oraz wygłupialiśmy się udawając różne głosy i żartowaliśmy sobie.
~Perspektywa Sansa~
Dawno tak się nie bawiłem jak teraz z nią. Nie wiem ile trwała ta nasza zabawa (lenny face) ale coś sobie przypomniałem.
- Krótka przerwa - pokazałem gestem żeby zrobiła przerwę. Uspokoiła się na chwilę i spojrzała na mnie. - Masz gdzie spać dzisiaj?
- Hmmm - zaczęła szukać w kieszeniach jak zakładam pieniędzy ale nie znalazła nic. - Nie mam - pokiwała głową.
Myślę że mogłaby u nas spać w końcu Paps też ją polubił, chyba nie miał by nic przeciwko ale czy ona by chciała? I czy to nie zabrzmi jakoś pedofilsko? Eyyy Frisk może chciałabyś spać ze mną? W sensie u mnie... Chociaż to i tak lepsze jakby miała spać niewiadomo gdzie. Dobra Sans najwyżej odmówi.
- Skoro nie masz gdzie się zatrzymać to może... Ale wiesz nie musisz... Znaczy j-jeśli chcesz to możesz u nas zostać - popatrzyłem na nią.
~Perspektywa Frisk~
Czy on właśnie zaprosił mnie do siebie na "noc"? O bosze, o bosze, o bosze i co ja mam powiedzieć? Znaczy chciałabym ale czy to na pewno w porządku? Jestem trochę zmęczona i nie chce spać gdzieś "pod mostem" ale u niego? Już wiem co postanowiłam
...
---------------------------------------------------------------
Taki mini polsacik xd
Dzisiaj troszkę się rozpisałam
See ya next time ;)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top