Rozdział 1
Wiedziałam że będą mnie szukać ale jakoś przestało mnie to obchodzić kiedy wyszłam na światło. Promienie porannego słoneczka padały na moją twarz. Otworzyłam szeroko moje błękitne oczy ( nikt nigdy nie widział oczu Friska więc tak se wymyśliłam. Dopisek od autorki ;) ) i zobaczyłam polane.
Przez noc musiałam naprawdę oddalić się od mojej rodzinnej wioski. Przez chwilę zrobiło mi się smutno ale tylko przez chwilę, byłam zbyt podekscytowana moją wyprawą. Wszystko dookoła było takie świeże i zupełnie inne od tego co widziałam na codzień zza okien sierocińca.
Szłam polaną pełną różnych kwiatów.
One były naprawdę piękne, zachwycałam się ich widokiem. Przez dobrą, dłuższą chwilę stałam tak i patrzyłam na nie. Widziałam kwiaty w sierocińcu ale nigdy tak dużo w jednym miejscu ani takich ładnych jak tutaj. Czułam że tętni od nich życiem co prawda to może trochę głupie stwierdzenie w końcu każdy twierdzi że to tylko kwiaty ale dla mnie wszystkie stworzenia i rośliny to jak ludzie, wierzę że również czują. Nagle spostrzegłam żółty kwiatek na którego padają promienie słońca.
Podeszłam do niego, przykucnełam i powąchałam. Kwiatek ten pachniał naprawdę słodko, ciężko by było to opisać.
- Śliczny jesteś - powiedziałam do kwiatka chodź wiedziałam że jakby ktoś mnie zobaczył to pomyślał by że jestem psychiczna więc rozejrzałam się dyskretnie ale chyba nikogo nie było, odetchnelam z ulgą.
- Gdyby ktoś mnie zobaczył wziął by mnie chorą i zabrał do szpitala - zaśmiałam się do kwiatka chociaż wiedziałam że mi nie odpowie.
W tej chwili pomyślałam że mogłabym tu zostać na zawsze ale przecież miałam misję o której prawie bym zapomniała, wstałam z kolan, znów rozejrzałam się gdyż przez ten postój straciłam orientację w terenie. Kiedy już zaczęłam panikowac spostrzegłam wielką górę tuż przed sobą która unosiła się nad polaną.
~jak do cholery mam tam wejść co?~ pomyślałam. ~chyba nie pozostaje mi nic innego jak po prostu spróbować~ jak pomyślałam tak też zrobiłam. Zaczęłam wspinać się na górę i po kilku dobrych godzinach stałam już na szczycie. Byłam zmęczona ale nie miałam zamiaru się poddawać czułam że jestem na tyle zdeterminowana aby ją odnaleźć.
Spojrzałam w dół i zobaczyłam wielką dziurę w górze. Pomyślałam że to trochę dziwne ale wtedy nie chciałam słuchać mojego wewnętrznego "ja". Spojrzałam w tą dziurę i zawołałam z całych sił
- CHARA!!! - nie było odpowiedzi tylko echo.
Nagle poczułam jak grunt pod moimi nogami się osuwa a chwilę później leciałam w dół.
Tak bardzo bałam się że zginę.
Błagam o pomoc.
-----------------------------------------------------------------
Siemanko!
Tak o to jesteśmy w pierwszym rozdziale.
Mam nadzieję że wszystko jest czytelne i jeśli macie jakieś porady to proszę je napisać w komentarzu
Also
Mam nadzieję że się podobało
See ya next Time ;)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top