•prolog•

Per. Hime

Hej. Jestem Hime. Zwykły chłopak z depresją. To takie popularne. Ale ja mam do tego powód. Moi rodzice strasznie lubili japonie i japońskie imiona... Więc nazwali mnie kurwa Hime. Lekarz pomylił się i powiedział im, że jestem dziewczyną, więc starzy nazwali mnie Hime czyli Księżnkczka po jamońsku. Ludzie ze szkoły mnie tak przezywają. Księżniczka.

Dobra, czas iść do szkoły na kolejny dzień tortur. Jest 6:08. Nie spałem całą noc... Znowu. Mam problemy ze snem. Moi rodzice niemieszkają ze mną bo zamieszkali w Japonii. Codziennie przesyłają mi kase na moją kartę kredytową bym miał co jeść.

Ubiorę się w to co zwykle czyli szara bluza z czarnym kapturem i ściągaczami, ciemnoszare spodnie, jasnoszarą koszulkę pod bluzę i szaro brzoskwiniowe buty w wzorek. Kiedy wykonałem czynność, spojrzałem na zegarek koło łóżka. Była na nim godzina 6:20.

Zjem śniadanie i pójdę do szkoły. Zobaczyłem co jest w lodówce. Zrobie tosty. Do szkoły wezmę jedną kanapkę i gumy do żucia.

Zrobiłem dwa tosty. To wystarczy mi do czasu gdy zjem kanapkę. Nie chcę jeść. Wolał bym umrzeć, ale mam małą nadzieję, że... Ktoś mnie pokocha. Ha! Głupi Hime! Myśli że go ktoś pokocha! To brzmi jak dobry żart.

Ostatecznie zjadłem tosty i poraz kolejny spojrzałem na zegarek. Godzina 6:59. Dość długo jadłem. Do szkoły mam na 8:00, więc nie muszę się śpieszyć. Wyszedłem z domu i kierowałem się w strone budynku szkoły.

Per. Luciel

Właśnie pomagam jakiejś starszej demonicy przelecieć przez wyrwe w ziemi, w której na samym dnie jest lawa. Jak to w piekle. Gdy to zrobiłem dostałem w głowe jej drewnianą laską.

Starsza Demonica - Jesteś zbyt dobry i pomocny na syna lucyfera!

Luciel - Przepraszam.

Starsza Demonica - Demony. Nie. PRZEPRASZAJĄ!

Luciel - przepraszal. Ja tylko chcę być miły.

Starsza Demonica - Zgłaszam to do piekielnej Płokułatuły! Ty niemożesz być synem samego Lucyfera! Ty jesteś za dobry!

Odeszłe ze spuszczoną głową. Tak, ja jestem synem Lucyfera. Nikt mnie nie akceptuje tu, bo mój ojciec jest szatanem. Ja miałem się urodzić jako pomiot szatana, czyli miałem być tak zły, że aż mój ojciec miał się mnie bać. Coś mu jednak niewyszło. Nie mam matki bo demony nie biorą się z inmych demonic lub niewiast. Żeby takie demoniczne dziecko się urodziło trzeba wrzycić część swojego rogu do lavonium. Lavonium to lawa w jednym z bajor tylko że z specjalnymi mocami regeneracji. Dlatego jak demon wrzuci tam część swojego rogu odrasta też nowa postać. W moim przypadku nieudana. Normalnie takie "nieudane demony" zostają zabijane Sztyletem Boga, który zginął przez niego. Ja byłem synem samego Szatana więc nikt nie mógł powiedzieć żeby mnie zabić bo inaczej Lucyfer wbijał w niego ten sztylet i demon umierał na zawsze.

??? - Luciel proszony do sali tronowej Licyfera.

Zostałem wezwany do mojego ojca. Będą kłopoty. Trochę się boję, ale może niebędzie tak źle.

Lucyfer - *wyobraście sobie głos Pastolektora Premium który robi głos Lucyfera w Jeźdźcach* Synu. Wezwałem cię tu bo musimy porozmawiać o twoich czynach.

Luciel - Tak ojcze?

Lucyfer - Nie mogę cię nauczyć bycia lrawdziwym demonem, zabić też nie. Zostaje jedna opcja. Zostajesz wygnany z piekła na zawszę i zaczynasz życie na Ziemi.

Luciel - Ale ja nie mogę!

Lucyfer - Bez dyskusji. Karzę otworzyć najbliższy po portal. Zaczniesz normalne życie w szkole.

Luciel - ... Tak ojcze...

Po chwili do sali tronowej wleciał słurzący mojego ojca. Był on spętany łańcuchami i miał wielką kulę u nogi. W ręku trzymał necronomikon. Stanął przede mną i załął czytać jakieś zaklęcie. Pod moimi stopami pojawoił się czerwony pętagram. Jego linie zaczęły wydobywać światło a po chwili otworzył się portal do którego wpadłem.

Pojawiłem się na Ziemi. W ciemnej uliczce. Bałem się wyjść dlatego, że rogi, kopyta, ogon i uszy kozy nie zniknęły. Myślałem że będę normalnym człowiekien ale jednak jestem normalnym demonem tylko wśród ludzi. Postanowiłem jednak wyjść.

Wiem trochę o Ziemskich zwyczajach a że miałem 18 lat to postanowiłem pójść do szkoły. W piekle też była szkoła, o której uczęszczałem, ale większość rówieśników chodziła na wagary bo lekcje prowadził anioł. Miał piękne białe skrzydła. Też takie bym chciał, ale z nimi trzeba się urodzić. Ja nie miałem tyle szczęścia. Moje skrzydła pojawiają się tylko czasem. Poszedłem do liceum imienia Świętej Yaoistki (XD) ale zanim tam poszedłem kupiłem sobie książki, zeszyty, ogólne przedmioty szkolne. Dostałem wszystko za darmo bo kobieta pracująca w sklepie się mnie przestraszyła. Przeprosiłem ją i poszedłem do szkoły.

- time skip -

Jestem na miejscu. Szkoła jest strasznie duża ale ładna. Ma na jednej małej ścianie tańczę. Spojrzałem na zegark który kupiłe przed przyjściem. Pokazywał 7:50. Wszedłem do budynku i poszedłem do sekretariatu się zapisać. Gdy weszłem kobieta w garniturze się przestraszyła... Jak wszyscy.

Luciel - Spokojnie! Chce tylko się zapisać do tej szkoły.

Pani Dyrektor - K-kim p-pan j-j-jest?

Luciel - Nazywam się Luciel. Syn Lucyfera. Mam 18 lat i chcę chodzić do tej szkoły.

Pani Dyremtor - Ale Lucyfer nie istnieje.

Luciel - Istnieje i jest moim ojcem. Mogę pokazać.

Wziołem mój telefo, który wyglądał jak mały, czerwony portal. Wybrałem numer do taty i zadzwoniłem. Ustawiłem "portal" Tak aby mnie i panią dyrektor. Mój telefon miał tylko opcje rozmowy video. Po dwuch sygnałach odebrał.

Lucyfer - Synu, nie wrócisz do piekła.

Luciel - Mi nie oto chodzi. Chce się zapisać do szkoły ale pani dyrektor mi nie wierzy że istniejesz.

Pani Dyrektor - P-przepraszam ale t-to pan jest L-lucyfer?

Lucyfer - Tak. Jam jest Lucyfer, pan i władzca piekieł.

Pani Dyrektor - ...

Lucyfer - Jeśli mój syn się niedostanie do tej szkoły, skarzę was na wieczne potępienie w piekle.

Pani Dyrektor - D-dobrze już go wposuje na listę uczniuw w naszej szkole... Jest on teraz... 666 uczniem...

Luciel - Dziękuję :)

Lucyfer - To tyle? Niepotrzebujesz mnie już?

Luciel - Jak jeszczę będzę cię potrzebował to zadzwonie :)

Rozłączyłem się. Kierowałem się w stronę drzwi.

Pani Dyrektor - P-przepraszam ale... gdzie idziesz?

Luciel - na lekcje.

Pani Dyrektor - W takim stroju?!

Spojrzałem się na siebie. Miałem na sobie tylko brązowe spodnie.

Luciel - przepraszam ale niemam nic innego.

Pani Dyrektor - Dobrze, ale tylko teń dzień.

Luciel - dziękuję pani :)

Poszedłem na pierwszą lekcję. Dowiedziałem się, że pierwszy mamy Angielski (czyli u nas polski jak coś) z naszą wychowawczynią, która uczyła tego przedmiotu.

Per. Hime

Pierwsza lekcja, Angielski. Siedziałem jak zwykle w ostatniej ławce.

Nauczycielka - Dzieci, chce wam przedstawić nowego ucznia. Proszę wejdź.

Do sali wszedł chłopak w samych spodniach. Co mnie ździwiło miał mały biały ogon jak i białe rogi, uszy kozy i kopyta. Ja jedyny nie patrzyłem na niego jak inni. Nasze spojrzenia się spotkały i oboje się zarumieniliśmy.

Nauczycielka - Proszę. Usiądź z kim tylko chcesz.

Karzdy kto siedział sam założył plecak na swoje krzesło obok. Ja zostawiłem je dla nowego. On podszedł do mnie i usiadł.

Luciel - Cześć! Jestem Luciel.

Hime - Hej. Jeatem... Hime - powiedziałe smutno.

Luciel - Hej, wszystko okej?

Hime - przepraszam. To przez to imie. Rodzice nazwalinoe Hime czyli Księżniczka po japońsku.

Luciel - Według mnie to fajne imie :)

Po raz pierwszy ktoś tak do mnie powiedział. O nie... Ja się w nim zakochuję. Znam go od minuty i już się w nim zakochuję. O nie moje oczy zmieniły kolor na fioletowy.

Przedstawie wam tablicę moich oczu:

Fioletowy - miłość
Zielony - szczęście
Niebieski - smutek
Czerwony - złość

On chyba to zauważył. Muszę coś szybko zrobić.

??? - HAHAHA!!! KSIĘŻNICZKA ZALAZŁA SE MIŁOŚĆ!!! HAHAHA!

Cała klasa zaczeła się śmiać.Popłyneły mi łzy. Wybiegłem z klasy i uciekłem do łazienki. Spojrzałem w lustro. Moje oczy teraz były heterochromatyczne. Dokładnie fioletowoniebieskie. Usiadłem w rogu, skuliłem się i zaczołem szlochać. Po chwili do łazienki wszedł Luciel.

Luciel - Co się stało?

Hime - Oni mo d-dokuczają z-z powodu że j-jestem HOMO! - wybuchłem płaczem.

Luciel - Ciiiii... Spokojnie. Wszystko będzie dobrze... Obiecuję ci to.

Hime - N-naprawdę?

Luciel - tak

Chłopak przytulił mnie do swokej nagiej klatki piersiowej a ja się w niego wtuliłem. Wstaliśmy obaj z podłogi i jeszcze przez chwilę tuliliśmy się. Potem wyszliśmy z łazienki i weszliśmy do klasy.

Naucycielka - Dobrze chłopcy, że jesteście. Siadajcie na swoje miejsca i przepiszcie to co jest na tablicy.

Luciel & Hime - Dobrze proszę pani.

- time skip -
Skończyliśmy już lekcję. Właśnie wychodzę ze szkoły i idę do domu.

Luciel - Hej, Hime.

Hime - Tak?

Luciel - Chcesz iść gdzieś ze mną teraz?

Hime - A gdzie?

Luciel - Może do jakiejś kawiarni... Lepiej się poznamy.

Hime - Ok... Potem możemy pójść do mnie do domu jeśli twoi rodzice się zgodzą.

Luciel - Mój Ojciec jest w piekle i mnie z niego wyrzucił, bo byłem zbyt dobrym demonem, a mamy nie mam więc... Mogę przyjść.

Hime - Jakto "twój ojciec jest w piekle?" I " Cię z niego wyrzucił"?

Luciel - jestem demonem. Ale dobrym. Dlatego mnie wyrzucił. Ja miałem się urodzić jako pomiot szatana. Ale urodziłem się taki. Zabili by mnie dawno, gdyby nie to, że jestem synem Lucyfera.

Hime - Chyba rozumiem...

Luciel - Naprawdę?!

Hime - Tak.

Luciel - I ty się mnie nie boisz?

Hime - przecież powiedziałeś, że jesteś dobrym demonem, prawda?

Luciel - Tak ale... Każdy się mnie boi ze względu na wygląd... Jesteś pierwszą osobą, która nie zareagowała jak pozostali.

Hime - Możemy już iść bo minęło już 20 minut a mnie trochę kostka boli.

Luciel - Naprawdę?! I nic nie powiedziałeś?! Zaniosę cię do domu tylko pkwiedz gdzie!

Hime - Nie trzeba...

Luciel - Ale zrobisz sobie krzywdę!

Po tych słowach czarnowłosy wziął mnie na ręce.

Luciel - Powied gdzie mieszkasz.

Hime - Ulica Green

Luciel - Trzymaj się mocno... Polecimy ;)

Owinąłem ręce wokół jego szyii i zobaczyłem, że z jego pleców wyrosła para demonicznych skrzydeł. Nagle oderwaliśmy się od ziemi. Zamknąłem oczy bo bałem się, że zaraz spadne. Po ok. 5 minutach otworzyłem oczy i zobaczyłem, że jestem zpowrotem na ziemi.

Luciel - Dasz radę dalej pójść, bo jestem wyczerpany lotem... - powiedział osłabionym głosem.

Hime - wszystko okej?

Luciel - tak, spokojnie... Nie mogę uwierzyć skrzydeł tak często bo odbierają mi siły...

Hime - Rozumiem... To chodź do mnie, prześpisz się u mnie.

Luciel - Mogę?

Hime - Tak. Mieszkam sam bo rodzice zamieszkali w Japonii.

Pomogłem demonowi wejść do mieszkania. Połorzyłem go na kanapie i zrobiłem mu herbatę.

Luciel - Dzięki...

Hime - Proszę.

Luciel - Hime... Muszę ci coś powiedzieć...

Hime - Tak?

Luciel - Wiem, że znamy się krótko ale... J-ja cię k-k-kocham.

Nie mogę w to uwierzyć. On mnie kocha. Ktoś mnie w końcu pokochał.

Hime - ja też cię kocham.

Luciel wstał z kanapy i pocałował mnie namiętnie. Oczywiście oddałem pocałunek. Po dłuższej chwili odkleiliśmy się bo zabrakło nam obu powietrza. Przytuliłem go a moje oczy zmieniły się na fioletowe. On wpatrywał się w moje oczy z zaciekawieniem.

Luciel - Jak to możliwe, że twoje oczy są tak niezwykłe?

Hime - Sam tego nie wiem.

################################

Ok koniec pierwszej części.
Napiszcie jak wam się podoba.

Pa.

Słów: 1734

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top