...

   Zapukałem do domu drzwi Liama; słyszałem już głośną muzykę, więc nawet nie martwiłem się, że trafiłem źle. Myślałem, że nikt mi nie otworzy, ponieważ dźwięk dzwonka został zagłuszony przez piosenki A$AP-a, jednak po chwili Liam stanął w drzwiach, uśmiechnięty, z czerwonym kubeczkiem w dłoni.

    – Jak dobrze, że jesteś – powiedział, nie brzmiąc na aż tak pijanego. Impreza najwidoczniej zaczęła się dość niedawno albo to Liam po prostu nie pił za dużo. – Chodź tutaj, poznam cię z moimi znajomymi. – Złapał moją dłoń i wciągnął mnie do środka.

   Rozejrzałem się po zapełnionym domu – jak można było mieć tylu znajomych? Jak Liam mógł ich tutaj pomieścić? Gościom nie przeszkadzał brak miejsca, przynajmniej tak mogłem wywnioskować po uśmiechniętych twarzach. Nikogo nie obchodziło najwidoczniej to, że nie było nawet metra kwadratowego, gdzie można było odetchnąć. Kiedyś wydawało mi się, że ludzie na imprezach uwielbiali dusić się wonią potu i alkoholu. Teraz to nie były podejrzenia, tylko sprawdzone informacje.

   Podałem rękę każdemu, z kim Liam mnie zapoznał. Nie próbowałem nawet zapamiętać imion, bo zdawałem sobie sprawę, że to było bezcelowe. Wszyscy reagowali głośnymi śmiechami, kiedy słyszeli moje imię – zdawałem sobie sprawę z tego, że nie było zbyt popularne, a tym ludziom alkohol i tytoń przysłonił zdrowy rozsądek. Śmiałem się razem z nimi, choć na pewno nie odczuwałem takiej radości jak oni.

   Spotkałem Gigi na imprezie i z chęcią się z nią przywitałem. W szkole ostatnio rozmawialiśmy mniej, ale na naszych próbach w kole zaczęliśmy siadać obok siebie i w spokoju dyskutować. Gigi naprawdę nie była złą osobą.

    – Chodź z nami, wszyscy idziemy grać w butelkę! – wykrzyczała, abym ją w ogóle usłyszał.

   Za mną poszedł Liam oraz z dwóch jego znajomych. Wszyscy usiedliśmy, jak zgadywałem, w salonie w kółku, a na środku leżała pustka butelka po wódce. Chwyciłem drinka, który przyniósł dla mnie Louis i spojrzałem na niego, lecz on nic nie powiedział, tylko puścił w moją stronę oczko. Usiadł nieopodal mnie, jednak nie brał udziału w zabawie, tylko wyciągnął telefon i zaczął pisać do kogoś SMS-y. Upiłem łyka drinka, którego mi zrobił, i z ulgą stwierdziłem, że to była zwykła whisky z cherry colą.

   – Dobra, dobra, ja zaczynam! – powiedział znajomy Liama, chyba miał na imię Austin.

   Trafiło na jakąś dziewczynę, która wyglądała na niewinną blondynkę, która nie wiedziała, jak się tutaj znalazła. Kompletnie jej nie kojarzyłem, nawet ze szkoły, ale patrząc na jej przerażone oczka, zgadywałem, że i tak nie rozmawialibyśmy za długo. Chłopak spytał ją o to, o czym ostatnio myślała podczas masturbacji, a ta nieśmiało odparła, że o swojej mamusi. Wszyscy zaczęli wiwatować, niektórzy gratulowali jej dobrego gustu erotycznego (o ile w ogóle taki istniał), ja natomiast spojrzałem tylko lekko rozbawiony na Liama, który odwzajemnił spojrzenie.

   Gra dalej się toczyła, nikt nie trafił na mnie, ale mnie to nie przeszkadzało. Dzięki temu miałem trochę czasu, aby wypić więcej alkoholu, aby nie żałować na następny dzień zrobionych głupot. Kiedy poczułem się lekko wstawiony, od razu zacząłem się lepiej bawić i nawet zachciałem, aby ktoś mnie wylosował. Na moje szczęście, nie czekałem za długo. Gigi z wielkim uśmiechem spojrzała na mnie i oblizała usta, najwidoczniej już szykując się na pytanie.

    – No więc, Zayn. Od dawna mnie to zastanawiało... – Tłum zrobił się cichszy. – Nie podobają ci się te wszystkie dziewczyny tutaj, prawda? – zapytała, na co ja uśmiechnąłem się jednym kącikiem ust.

    – No nie za bardzo – wyznałem, patrząc na nią z pewnością siebie. – Odpowiadając na twoje prawdziwe pytanie: tak, jestem gejem. – Gigi zaczęła się śmiać i przybiła mi piątkę.

   Jeszcze jedna osoba przybiła mi piątkę, a reszta tylko zaczęła dyskutować na temat tego, jak przystojny byłem. Zignorowałem ich i kilka dziewczęcych głosów i zakręciłem butelką, a los chciał, że trafiłem na Liama. Przekląłem w myślach, ponieważ nie miałem pojęcia, o co mogłem go spytać – podczas tych kilku dni dowiedziałem się o nim tyle, że nie miałem pomysłu, co chciałbym jeszcze wiedzieć.

    – Zayn, skoro masz problem, to ja ci z chęcią pomogę – powiedział nagle Louis z boku. – Liam, w skali od jeden do w chuj, jak bardzo podoba ci się Zayn? – Wszyscy zaczęli się śmiać i jednocześnie skupili całą swoją uwagę na Liamie.

   Liam natomiast zagryzł wargę, spojrzał na mnie z przechyloną głową i przejechał kciukiem po moim lekkim zaroście, potem jeszcze dotknął moich włosów. Spojrzał na Louisa i powiedział bardzo powoli:

    – Bardziej niż w chuj. – Zachichotałem, w sumie nawet nie wiem, z czego, może dlatego, że przekleństwo w ustach Liama brzmiało tak śmiesznie. – Poza skalą. – Wszyscy zaczęli się cieszyć.

   Zerknąłem na Louisa, a ten znowu nie zrobił nic szczególnego, tylko wysłał mi oczko. On doskonale wiedział, co robił. Mały, sprytny...

   Następnie Liam wylosował jakiegoś znajomego, którego spytał o coś mniej ważnego. Louis podczas dwóch kolejnych osób zdążył zrobić i przynieść mi kolejnego drinka, za co mu tylko podziękowałem. Kiedy upiłem większego łyka, nagle butelka zatrzymała się, wskazując prosto na mnie. Nie wiedziałem, kim była osoba zadająca mi pytanie, ale kojarzyłem ją ze szkoły.

    – Skoro już znamy twoją orientację, Zayn, opowiedz nam o swoich... fetyszach. – Pokiwałem głową, myśląc, które mogłem wymienić.

   Czułem na sobie baczne spojrzenie Liama, na które zagryzłem wargę.

    – Chciałbym być związany i jęczeć przy tym tatusiu. – Jedna osoba poklepała mnie po ramieniu, cały tłum natomiast zaczął znowu cieszyć się i powtarzać moje imię. – To tak w skrócie – dodałem, na co niektórzy się zaśmiali.

   Zakręciłem butelką, kiedy nagle poczułem czyiś nos przy swojej szyi. Zerknąłem szybko na Liama i gdy już miałem powiedzieć mu, aby się uspokoił, ten szepnął:

    – Tatuś by cię związał.

   Zagryzłem wargę, kiedy zobaczyłem, że butelka wskazywała teraz na Liama. Liam odsunął się ode mnie usatysfakcjonowany reakcją, jaką ode mnie otrzymał. Odetchnąłem głęboko i próbowałem okiełznać moje myśli, które i tak po alkoholu nie były zbyt skomplikowane.

   Chciałem spytać Liama, jak bardzo chciałby mnie w tej chwili pieprzyć, ale Gigi nie dała mi dojść do słowa.

    – Wiecie co, pytania są już nudne. Teraz gramy tylko na pocałunki. – Spojrzałem na Liama wyzywająco.

   Kto jak kto, ale Liam nie mógłby odpuścić. Wpatrywał się we mnie z bezczelnym uśmiechem, kiedy powoli się do mnie przybliżał. Żaden nie spytał drugiego, czy ten zgadzał się na takie warunki gry, ale takie pytanie wydawało się naprawdę głupie i zbędne. Liam pierwszy przyciągnął mnie do pocałunku, nie myśląc nawet o tym, by zacząć jakoś delikatnie – od razu złapał moją szyję, gdy tego potrzebował. Ja trzymałem dłonie na jego klatce piersiowej i miałem wielką ochotę ułożyć je trochę niżej, jednak do tego potrzebowałem prywatności.

   Oddawałem każdy pocałunek Liama, raz lekko podgryzłem jego dolną wargę. Ten od razu złapał haczyk i chwycił moją wargę w swoje zęby i zagryzł ją tak mocno, że prawie wydałem z siebie jęk przy tych wszystkich ludziach. Zakończyliśmy delikatnym, małym pocałunkiem, a potem uśmiechaliśmy się, wpatrując się w siebie, gdy opadaliśmy powoli na swoje miejsca. Alkohol szumiał mi w uszach i bardzo cieszyłem się, że dzięki temu nie słyszałem wiwatujących wszystkich ludzi tak głośno. Mogłem podziwiać usta Liama i dostrzec na nich ślad po moim zagryzieniu. Uśmiechnąłem się jeszcze szerzej i spojrzałem na Louisa, który razem ze mną się uśmiechał.

   Ten pocałunek nic dla nas większego nie znaczył – mogłem założyć się, że nasze myśli opierały się na teraz tylko na seksie i brutalności. Nie potrzebowaliśmy w tej chwili słodkości, czy opamiętania, tylko porządnej ręki.

   Wstałem i ruszyłem na pierwsze piętro, szukając łazienki. Na szczęście, nie musiałem czekać długo, aż się zwolni, bo jedna z par właśnie wychodziła. Po tym, jak załatwiłem potrzebę, spojrzałem na siebie w lustrze. Oparłem się o umywalkę i przymknąłem oczy, pochylając się bardziej w stronę swojego odbicia. Moje usta wyglądały tak cudownie, ale jednoczenie cholernie samotnie bez ust Liama na nich. Kiedy spojrzałem na siebie, pomyślałem, jak bardzo Liam musiał mnie pragnąć. Byłem cholernie pewny tego, jak dobrze wyglądałem, zwłaszcza gdy byłem zamroczony alkoholem.

   Wyszedłem powoli z łazienki, rozglądając się wokoło. Wielu ludzi obmacywało się wokół, niektórzy podczas dotykania drugiej osoby także popalali papierosy. Pomyślałem sobie, że to właśnie mógłbym być ja.

   Nie miałem okazji zejść z powrotem na dół, ponieważ Liam zasłonił mi drogę. Wpatrywał się w moje oczy w taki sposób, że automatycznie zacząłem się cofać, trafiając wprost na ścianę. Nasze czoła się zetknęły, a on nadal skanował mnie wzrokiem, jak gdyby w tej chwili całą ludzkość go opuściła. Wyglądał jak wygłodniałe zwierze, które zobaczyło piękną ofiarę. Och, jak cudownie było być jego ofiarą. Przymknąłem oczy i pozwoliłem mu na wszystko, co miał do zaoferowania. Trzymałem usta lekko rozchylone, aby miał do nich całkowity dostęp, pozwoliłem mu także na ułożenie kolana między moimi nogami. Myślałem, że zaraz krzyknę na niego, aby coś zrobił, że zerwę z niego wszystko, co zasłaniało jego ciało. Nie dane mi było jednak krzyknąć, zamiast tego mogłem tylko jęknąć, gdy szybko zaczął mnie całować i jednocześnie stymulować.

   Nie pamiętałem, kiedy tak bardzo pragnąłem stracić jakąkolwiek kontrolę. Liam mógłby zacząć rozbierać mnie już tutaj, w korytarzu, a ja nic bym nie zrobił, dopóki Liam nie kazałby mi czegoś zrobić. Chwila, w której moje dłonie powędrowały pod jego koszulkę, wydawała mi się straszliwie długa. Dotykanie jego mięśni za to zbyt krótkie. Liam odsunął się ode mnie nagle, wpatrując się we mnie tak, jak przedtem, tylko teraz z większym uśmiechem. To on był tutaj wygrany. To on mógł zrobić ze mną wszystko, co chciał. I to on zrobił ze mną najwidoczniej wszystko, na co było go stać. Cóż, pozostało mi tylko być smutnym, że ten cudowny Liam Payne nie wykrzesał z siebie czegoś więcej.

~*~

   Bawiłem się świetnie przez resztę imprezy – dałem ponieść się muzyce, poznałem kolejnych ludzi i z nimi tańczyłem oraz się wygłupiałem. Zrobiliśmy sobie z dwa zdjęcia (które pewnie były brzydkie i rozmazane jak cholera), wypaliliśmy kilka papierosów i dobrze się bawiliśmy. Co jakiś czas wymieniałem wiadome spojrzenia z Liamem, aby przypomnieć mu, że nadal tu jestem i że nadal marnował swoją szansę. Z chęcią oblizywałem usta, kiedy zjeżdżałem wzrokiem trochę niżej do jego szyi i kawałka torsu. Mogliśmy być dzisiaj kimś więcej, niż tylko przyjaciółmi.

   Kiedy wybiła godzina druga, ludzie zaczęli powoli się zbierać. Widziałem, jak Liam po kolei żegnał się ze wszystkimi i dziękował za przyjście. Musiałem przed sobą przyznać, że bardzo, ale to bardzo, nie chciało mi się wracać do domu i byłem bliski spytania Liama o przenocowanie mnie, ale stwierdziłem, że jeżeli mam umierać na następny dzień, to tylko w swoim domu, w swoim łóżku. Około pół godziny przed trzecią ubrałem swoją bluzę i kierowałem się do wyjścia, gdzie Liam nadal stał i machał do gości. Podszedłem do niego i zerknąłem na jego szyję, która była kusząco odsłonięta.

    – Do zobaczenia, Liam – powiedziałem i Liam dopiero wtedy na mnie spojrzał.

   Nie chciałem witać się z nim w taki sposób, więc złapałem go delikatnie za twarz i obróciłem ją lekko. Złożyłem delikatny pocałunek na jego policzku, udając kompletnie, że nie zależało mi na niczym większym, i wyszedłem z jego domu, czując już świeże powietrze, a nie alkohol i dym papierosowy.

   Nie musiałem się obracać, aby wiedzieć, że Liam wpatrywał się we mnie cały ten czas. Z uśmiechem szedłem przed siebie i rozkoszowałem się tym, jak dobrze wszystko rozegrałem. 

~*~

   Usłyszawszy dźwięk wiadomości, jęknąłem w poduszkę. Zaspany sięgnąłem po telefon, aby zobaczyć, kogo powinienem zwyzywać za budzenie mnie tak wcześnie. Moja głowa pękała z bólu, a całe moje ciało jeszcze przeżywało wszystkie tańce z poprzedniej nocy. Zmrużyłem oczy, aby cokolwiek przeczytać na tym jasnym ekranie.

Liam:

Hej, wstałeś już? Żyjesz po wczorajszej imprezie?

   Uśmiechnąłem się na wspomnienie wczorajszej nocy. Pamiętałem wszystko, co zrobiłem z Liamem – i niczego nie żałowałem, tylko nie wiedziałem, czy Liam odczuwał to samo. Szybko wystukałem do niego wiadomość:

Właśnie mnie obudziłeś, więc wstaję. Żyję i... przepraszam za wczoraj, jeśli coś ci przeszkadzało.

   Nie musiałem czekać długo na odpowiedź:

A wyglądałem, jakby mi przeszkadzało?

   Uśmiechnąłem się i zagryzłem wargę. Wstałem wolno z łóżka i, trzymając telefon w ręce i zastanawiając się, co napisać, wybierałem dzisiejsze ubrania. Wziąłem dresy i luźną, świeżo wypraną koszulkę i ruszyłem do łazienki. Odpisywałem na wiadomości Liama podczas szukania tabletek i rozbierania się. Skończyło się na tym, że zaprosiłem Liama do siebie za godzinę, abyśmy razem mogli porozmawiać i przeżywać kaca.

   Wziąłem szybki, zimny prysznic, aby się trochę orzeźwić. Czułem, jak moje całe ciało błagało o odpoczynek albo masaż, a jedyne, co mogłem zrobić, to powoli nacierać się żelem do mycia. Umyłem swoje włosy, ponieważ były strasznie tłuste, pewnie przez to, że w nocy strasznie się spociłem. Wiedziałem, że to wszystko było winą alkoholu.

   Kiedy wyszedłem z kabiny, chwyciłem telefon i odczytałem, że Liam już wyszedł z domu i szedł w moim kierunku. Wziąłem listek z tabletkami przeciwbólowymi po tym, jak się wysuszyłem i ubrałem, i zszedłem na dół, do kuchni. Na szybko zjadłem jedną kromkę suchego chleba tylko po to, aby nie przyjmować leków na pusty żołądek. Popiłem tabletkę niewiarygodnie dużą ilością wody i oparłem się o blat. Jako że nie miałem apetytu, cofnąłem się do łazienki i umyłem zęby, poprawiłem włosy i chwilę użalałem się nad sobą w odbiciu lustra.

   Schodziłem ponownie ze schodów, kiedy usłyszałem dzwonek do drzwi. Z uśmiechem otworzyłem Liamowi, który nie wyglądał, jakby wczoraj był na imprezie. Uśmiechał się jak zawsze, nie miał cieni pod oczami, nawet iskierki w oczach były na swoim miejscu.

    – Zjadłeś coś? – Liam najwidoczniej nie bawił się w przywitania.

   Pokręciłem głową, podczas zamykania za nim drzwi.

    – Jest mi niedobrze, kiedy patrzę na jedzenie – wyznałem.

   Liam zdjął z siebie kurtkę i odwiesił ją na wieszaku. Czekałem cierpliwie, aż skończy się rozbierać i równie cierpliwie zniosłem jego surowe spojrzenie.

    – Musisz zjeść, będzie ci lepiej. Masz cytrusy w domu? – pokiwałem głową ze zmarszczonymi brwiami. – To dobrze, na mnie najlepiej działają na niwelowanie kaca, może na ciebie też zadziałają. – Uśmiechnąłem się nieśmiało.

   Ruszyłem z Liamem do kuchni, gdzie Liam chyba poczuł się jak u siebie. Zaczął szykować dla mnie omleta i do tego wyciskał sok z pomarańczy. Nie kryłem małego uśmiechu, ponieważ, hej, chłopak, z którym wczoraj się całowałem, który mnie najprawdopodobniej pragnął (z wzajemnością), teraz robił dla mnie śniadanie, ponieważ się o mnie troszczył. Nie spytał mnie nawet o zdanie, nie zadawał głupich pytań, czy to, co robił, było okej. Jeżeli chodziło o troskę, to Liam nie miał sobie równych.

   Liam z dumą i uśmiechem położył przede mną talerz z omletem z owocami obok oraz szklankę soku pomarańczowego. Nieważne, że w tamtej chwili nie byłem głodny, musiałem to zjeść, wyglądało bardzo dobrze, jak na potrawę zrobioną w dziesięć minut.

    – Jak ci się wczoraj podobało na imprezie? – spytał Liam, podczas gdy ja zacząłem przeżuwać pierwszy kęs. – Wiem, że to twoja pierwsza impreza i jestem ciekaw, czy ci się podobało – dodał.

    – Nareszcie poczułem cały ten klimat imprezy, zrozumiałem, co tyle osób w tym widzi – odparłem. – Mnie się bardzo podobało, szczególnie gra w butelkę na początku i... inne rzeczy. – Spojrzałem na niego z podniesionym jednym kącikiem ust.

   Widziałem, jak coś błysnęło mu w oku. Chwycił dolną wargę w zęby i wpatrywał się we mnie jak zahipnotyzowany, pewnie przypominał sobie wszystko, co wczoraj robiliśmy. Nie wstydziłem się za swoje wczorajsze myśli, ponieważ zdawałem sobie sprawę, że były one cholernie szczere. Nie musiałem się powstrzymywać, ograniczać, powtarzać, że niektórych rzeczy nie powinno się sobie wyobrażać.

   Tak, myślałem o seksie z Liamem poprzedniego wieczoru. Tak, byłem z tego dumny.

    – Mam nadzieję, że na kolejnych imprezach także się pojawisz – powiedział Liam po chwili. – I że znowu będziemy mieli okazję do zagrania w butelkę. – Puścił do mnie oczko.

   Uśmiechnąłem się lekko, próbując okiełznać ekscytację. Dokończyłem szybko śniadanie i popiłem wszystko sokiem pomarańczowym.

    – Hej, a wiesz, czy Louis pogadał już z Harrym? – spytałem nagle, przypominając sobie Louisa z wczoraj. – Był na imprezie i siedział na telefonie, może z nim pisał? – Liam wzruszył ramionami.

    – Z tego, co mi mówił, to zaczęli ze sobą rozmawiać w szkole. – Schowałem naczynia do zmywarki i wróciłem do wpatrywania się w Liama. – Ale nie mam pojęcia, czy zaczęli też ze sobą pisać. – Kiwnąłem głową.

   Zaproponowałem, abyśmy obejrzeli razem jakiś film albo serial. Liam powiedział, że moglibyśmy obejrzeć Shameless, a ja z chęcią przystałem na jego propozycję. Słyszałem o tym serialu niejednokrotnie i teraz i tak nie miałem siły na kinematografię naprawdę wysokich lotów. Wstawiłem popcorn do mikrofalówki i zająłem się włączeniem telewizora. Poprosiłem Liama, aby znalazł na Internecie pierwszy odcinek, a on z chęcią się tym zajął. Ja przez ten czas wyciągnąłem z szafy mamy koce, abyśmy mieli się czym okryć na kanapie. Wziąłem dla nas także dwie większe poduszki.

   Usiedliśmy z jedzeniem, serialem i kocami przed telewizorem i rozkoszowaliśmy się wolną chwilą. Śmialiśmy się co jakiś czas, ignorowaliśmy fakt, że wczoraj przez nasze głowy przelatywały naprawdę gorsze, brudniejsze rzeczy, niż to, co robiliśmy teraz. Może i żaden z nas tego nie powiedział, ale naprawdę... nasza relacja się zmieniła od tamtego momentu.

~*~*~

WOOOOOW, dodaję rozdział równo tydzień po poprzednim! co się stało??? nieważne, radujmy się, ponieważ jest Z I A M

mam nadzieję, że nic nie zjebałam, standardowo dawajcie znać w komentarzach! przesłuchajcie piosenki tej u górze, bo jest z a j e b i s t a (wszystko od blackbeara jest zajebiste tak btw) i świetnie pasuje do klimatu!

życzę wam miłego tygodnia, uśmiechajcie się dużo <3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top