[8]
Było upalnie. Jednak Chongyun nie lubił takich dni. Żałował, że nie ma wpływu na pogodę, bo jeśli by miał nie byłoby takich dni w ogóle. Miał nadzieję, że skwar szybko minie i jak najszybciej wrócą chłodne pory.
Rozejrzał się dookoła szukając wzrokiem Xingqiu. Musiał kupić kolejnego loda, ale nie chciał wychodzić spod cienia drzewa. Wygodnie mu się tu siedziało, a promyki słoneczne, aż tak bardzo nie docierały do tego miejsca.
Nie zauważywszy znajomego Chongyun smutno westchnął. Będzie musiał iść osobiście po lody. Nie miałby nic przeciwko jeśli nie byłoby takiej duchoty. Wstał, otrzepał się z trawy i wyszedł z cienia.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top