~5~
Poszłam do szkoły następnego dnia jak gdyby nigdy nic. Zdążyłam zapomnieć o moim wczorajszym stresie. Nie na długo... Gdy zamknęłam szafkę zobaczyłam przed sobą twarz uśmiechniętego Seokwoon'a. Otworzyłam szerzej oczy widząc jak się szczerzy. Opierając się o sąsiednią szafkę podniósł mój list. Spojrzałam na niego udając pewność siebie. Wyciągnęłam dłoń przed siebie sugerując by mi go oddał.
- On nie miał być wysłany - powiedziałam - oddaj mi go - dodałam na co się zaśmiał
- Ładny jest, jakoś tak mi się go przyjemnie czytało
- Pisałam go wieki temu. Nie podobasz mi się. I nie uśmiechaj się tak bo takich jest jeszcze osiem - odpowiedziałam wyjmując mu z dłoni kopertę. Wrzuciłam ją sobie szybo przez szczelinę do szafki by nie zdążył zareagować
- Skoro nie miał być wysłany to dlaczego był zaadresowany? - droczył się dalej mając na twarzy ten głupkowaty uśmiech
- Bo tak - powiedziałam stanowczo chcąc go wyminąć. Jednak gdy to zrobiłam przystanęłam gdy zobaczyłam postać Juho idącą w moją stronę. Zestresowałam się, że z pewnością przeczytał list i nie wiele myśląc gdy tylko spojrzał w moją stronę od razu chwyciłam dalej opierającego się o szafkę chłopaka za kark całując go. Nie wiem dlaczego to zrobiłam. Czy to dlatego żeby Juho nie pomyślał, że dalej mi się podoba... Odsunęłam się od niego zanim ten zdążył oddać pocałunek. Od razu spojrzałam w stronę gdzie stał Juho. Nie było go tam. Odetchnęłam z ulgą jednak przypomniało mi się, że dalej stoję za blisko Seokwoon'a. Odskoczyłam od niego jak poparzona.
- Przepraszam... i dzięki - wymamrotałam
- O-okej - zaśmiał się
- Ej czekaj, chwila... czemu chciałeś oddać pocałunek? - spytałam kładąc ręce na biodrach - Ygh idiota - westchnęłam nawet nie czekając na jego odpowiedź. Od razu odeszłam.
Weszłam do klasy i jak zawsze zajęłam swoje miejsce za Youngkyun'em. Było już kilka osób, ale mnie to nie obchodziło.
- Nie uwierzysz co ja właśnie odwaliłam - powiedziałam siadając po czym położyłam się zrezygnowana na ławce. Usłyszałam, że odwrócił się w moją stronę. Z miną zbitego pieska podniosłam głowę.
- Dajesz - odpowiedział
- Później ci powiem - odpowiedziałam, a w tym momencie do klasy weszła Hyerin. Zdziwiłam się, że jest wcześniej, zawsze robi wejście smoka spóźniając się.
- Siema, co tam? - spytała zajmując swoje miejsce w ławce obok mojej
- A weź nie pytaj - westchnęłam. Nic nie dalej wie. Nie wie o listach. Że je wysłałam, i że je w ogóle pisałam. Ona miała w ciągu swojego życia więcej chłopaków niż ja listów. Nie zrozumiałaby.
- To nie pytam - odpowiedziała. Zaczęła opowiadać o imprezie, na której była dzień wcześniej i zaczęła narzekać, że dalej jeszcze trochę trzyma ją kac. Kto normalny imprezuje w środku tygodnia! No błagam... Zdaję sobie sprawę, że jesteśmy kompletnymi przeciwieństwami. Nawet po ubiorze to widać. Jak na przykład gdy pewnego dnia miałam na sobie w szkole różową sukienkę w kwiatki, a ona czarne rurki, glany i czarny golf (by przykryć malinki po imprezie... ). A ja założyłam tą sukienkę dlatego bo czytając jedną książkę główna bohaterka miała podobną... Różnica... Nawet w tym momencie to widać. Siedzieliśmy na telefonach do momentu przyjścia nauczyciela.
Po nudnej lekcji matematyki skierowałyśmy się z Hyerin na wf. Po tym jak się przebrałyśmy pan Park dał nam luźną lekcję z okazji początku roku szkolnego. Spacerowałyśmy więc już trzecie kółko po bieżni rozmawiając. Mimo to dalej jej o niczym nie wspomniałam. W pewnym momencie usłyszałam jak ktoś woła moje imię. Przystanęłam rozglądając się. Dogonił nas Jaeyoon. Głęboko westchnęłam na jego widok.
- Hej - zaczął - możemy podgadać? - spytał mnie - na osobności - dodał po chwili patrząc na Hyerin, która odeszła - Słuchaj..
- Tak wiem list... - przerwałam mu - słuchaj - zaśmiałam się - to było dawno temu. Dużo się zmieniło i nie on nie miał być wysłany - mówiłam
- Czyli mam rozumieć, że chcesz go z powrotem - odpowiedział wyjmując z kieszeni złożoną kopertę. Z uśmiechem po nią sięgnęłam. - W ogóle dawno nie rozmawialiśmy... - zaczął na co przestałam przyglądać się kopercie - zjemy dzisiaj razem lunch? - spytał. Spojrzałam na niego, w środku się ciesząc. Stęskniłam się trochę za nim więc ochoczo kiwnęłam głowę
- Z chęcią - odpowiedziałam - Możemy zjeść razem z szóstkę - dodałam jednak mój uśmiech zmalał przypominając sobie o Juho... Starałam się jednak zakryć moje zakłopotanie na twarzy spoglądając na granatowy tusz długopisu na kopercie.
- To widzimy się na stołówce - odpowiedział po czym zaczął się cofać by wrócić do swoich znajomych. Podniosłam głowę widząc jak Hyerin szła w moją stronę marszcząc brwi.
- Stało się coś? - spytała gdy ponownie zaczęłyśmy iść. List natychmiastowo schowałam do kieszeni spodenek
- A chciał zjeść z nimi dziś lunch - odpowiedziałam
- Tak nagle? - spytała - Ile wyście się ignorowali na korytarzach... 3 lata?
- Jakoś tak wyszło... - odpowiedziałam po czym od razu zmieniłam temat na coś innego.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top