~4~

Następnego dnia po powrocie ze szkoły ułożyłam się jak zwykle na swoim łóżku chcąc skończyć książkę. Zostało mi kilkadziesiąt stron, a ostatnio skończyłam w środku ciekawej akcji bo przerwał mi telefon od Hyerin. Ponownie po jakimś czasie przerwało mi pukanie w okno. Odwróciłam się w jego stronę by zobaczyć w nim jak zawsze Youngkyun'a. Z uśmiechem podeszłam by mu otworzyć. Ten spokojnie wszedł. Gdy się odwróciłam zdziwiłam się lekko, że nie rzucił się od razu na moje łózko tylko stanął przede mną. Minę miał poważną co mnie zaniepokoiło...

- Em... - jęknął czerwieniąc się. Spuścił głowę spoglądając na swoje dłonie. Sama tam spojrzałam. Trzymał w nich kartkę. 

- Coś się stało? - spytałam zaniepokojona przyglądając się jak prostuje kartkę. Gdy się jej bardziej przyjrzałam od razu poznałam... To nie kartka. To koperta. Moja koperta. Moje pismo... To był mój list... Ale co... Jak...

- S-skąd t-to masz? - spytałam słabo, bo myślałam, że za chwilę zemdleję

- Przyszło dziś pocztą - odpowiedział

- C-co? - spojrzałam na podłogę - Nie, nie błagam to jakiś żart... - szeptałam kierując się w stronę szafy. Na krótko mi ulżyło, że zobaczyłam pudełko jednak gdy wzięłam je w dłonie otwierając poczułam jak chce mi się płakać. Była tam tylko jedna koperta z listem do Chani'ego. Nie znałam jego adresu dlatego na kopercie nie było nic napisane... - Powiedz, że tego nie przeczytałeś...

- Przeczytałem... - odpowiedział stając obok mnie

- Słuchaj... - zaczęłam odwracając się w jego stronę  - to nie miało do ciebie trafić

- Ale ty to wysłałaś...

- Nie - przerwałam mu - nie wiem kto to zrobił... Może tata się pomylił, ale nie... to nie miało ujrzeć światła dziennego. To było dawno... J-już tego nie czuję... - mówiłam siadając na swoim łóżku tuląc pudełko. Youngkyung usiadł spokojnie obok mnie. - M- możesz mi go oddać? - spytałam z nadzieją. W końcu to moje myśli... Chłopak lekko się uśmiechnął podnosząc wieczko pudełka by włożyć lekko zgniecioną kopertę z listem na miejsce 

- Na pewno nic już nie czujesz? Możesz mi powiedzieć wszystko - odezwał się 

- Na pewno - odpowiedziałam - Udajmy, że tego listu nie było, okej?

- Okej - powiedział uśmiechając się, czum mnie zaraził, jednak po chwili mój uśmiech zrzedł...

- Cholera... a reszta listów... - zrobiłam wielkie oczy na co zaczęłam się stresować

- Reszta? Ile ty ich napisałaś? - zdziwił się

- Dziewięć łącznie - odpowiedziałam 

- Co? Dziewięć!

- Tyle dobrego. że jeden z nich nie był zaadresowany ale... - powiedziałam odwracając stronę w stronę okna z nadzieją, że światło w pokoju Youngbin'a się na pali

- Czekaj, nie gadaj, że on też...  - wróciłam na niego wzrokiem na co już nie mogłam powstrzymać płaczu i od razu się rozpłakałam. Youngkyun od razu mnie objął próbując uspokoić gładząc po włosach - Kto jeszcze? - spytał po chwili ciszy na co się od niego odsunęłam

- Inseog, ale on się przeprowadził, a to był stary adres to jest szansa, że list wróci - pociągnęłam nosem - Jaeyoon, Juho, Seokwoon, Taeyang i brat Hyerin... - wymieniałam próbując się uspokoić - Proszę zabij mnie... - jęknęłam rzucając się plecami na łóżko

- I do żadnego już nic nie czujesz? - wypytywał dalej

- Nie - jęknęłam w poduszkę, po którą sięgnęłam bym mogła się za nią schować - Nie jestem tylko pewna co do Tae i Juho - dodałam - ale to wszystko pisałam lata temu... - jęknęłam 

- Wiesz.. - zaśmiał się, a ja poczułam, że kładzie się obok mnie - Seokwoon'em też nie masz się czym przejmować - zaczął na co opuściłam poduszę by na niego spojrzeć - założę się, że codziennie dostaje takich z tysiąc 

- No, ale chyba nie pocztą... - westchnęłam, ale jego słowa mnie pocieszyły. Po chwili ciszy usłyszałam wibracje mojego telefonu. Sięgnęłam po niego niechętnie nawet się nie podnosząc. Była to wiadomość od Youngbin'a. 

Okno 

Przeszedł mnie dreszcz, ale niechętnie się podniosłam do siadu by spojrzeć za siebie w stronę okna, Youngkyun zrobił to samo. Zobaczyłam stojącego w swoim oknie Youngbin'a pokazującego mi list. Mój list. 

Mimo że Jieun wyjechała za granice na studia to oni dalej są razem. Powoli wstałam by podejść bliżej okna. Otworzyłam je tak samo jak Youngbin. Po jego dziwnym wyrazie twarzy zdążyłam zaobserwować, że go przeczytał... 

- Youngbin... słuchaj... Pisałam to lata tamu - uśmiechnęłam się próbując ukryć zażenowanie - nie miałam zamiaru tego wysłać. N-nie miałeś tego zobaczyć...

- To dlaczego wysłałaś? 

- Nie ja to wysłałam... To była pomyłka... Nigdy nie zrobiłabym czegoś takiego Jieun... Wiedz, że nie czuję już tego - mówiłam na co chłopak spuścił głowę  - M-możemy założyć, że nie dostałeś tego listu? - spytałam po chwili. Ten tylko spojrzał na mnie po czym pokiwał głową zgadzając się - Czy ja na prawdę będę musiała to mówić teraz każdemu - westchnęłam spoglądając na Youngkyun'a, który zdążył stanąć za mną

- Jak to każdemu? - spytał Youngbin - To komu ty to jeszcze wysłałaś 

- Jak zgadniesz, hyung do ilu łącznie to skoszę ci trawnik - zaśmiał się Youngkyun 

- W takim razie nawet nie próbuję zgadywać - odpowiedział na co mu się przyglądałam. Po chwili na jego twarzy pojawiło się zdziwienie. Gdy spojrzałam na Yongkyun'a okazało się, że pokazał mu na palcach do ilu. Klepnęłam go w ramię tak, że aż jęknął z bólu. Z uśmiechem się odwróciłam by zamknąć okno. Podeszłam do swojego łóżka by wziąć do ręki telefon. Lekko drżącymi dłońmi napisałam do Sanghyuk'a.

NIE CZYTAJ TEGO CO DOSTAŁEŚ!

Rzuciłam telefon ponownie na łózko spoglądając na Yungkyun'a. Nie musiałam długo czekać by usłyszeć wibrację telefonu. 

Za późno, miśka

Tupnęłam nogą z frustracją powstrzymując płacz

Wiedz, że pisałam to wieki temu i że to już nie jest aktualne

I tak musimy pogadać - odpisał po chwili

To nie miało zostać wysłane - napisałam tylko. Miałam ochotę pisać do każdego by tego nie czytali, ale były marne szanse na to, że jeszcze tego nie zrobili. 

- Co powiesz na maraton anime by o tym nie myśleć? - odezwał się Youngkyun

- O! Oppa - usłyszałam głos Miyon na co oboje odwróciliśmy się w stronę drzwi - czy ty nauczysz się w końcu wchodzić drzwiami? 


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top