~29~
Gdy rozpaliliśmy grilla, zauważyłam, że zaczęło się robić ciemno. Sama siedziałam obok zawiniętej w koc Hyerin patrząc na rozgrywający się mecz. Siedziałyśmy na piasku obok boiska, komentując sobie nawzajem wszystko, co działo się wokół. Rozmowę przerwała nam piłka, która wylądowała mi na kolanie. Złapałam ją w dłonie i podniosłam głowę na boisko. Chciałam ją odrzucić, ale przede mną pojawił się Jaeyoon. Odrzuciłam mu piłkę, po czym rozejrzałam się wokół siebie.
Nie musiałam długo czekać, żeby główna atrakcja zmieniła się z meczu na ognisko. Nastrój zmienił się w zabawowy na dający odpocząć fizycznie i psychicznie. Głośnik dawno się rozładował. Na gitarze przygrywał Juho, co dodawało jeszcze większego klimatu. Część osób siedziała z jedzeniem niedaleko grilla na ręcznikach czy kocach, a część dalej spacerowała po pomoście. Siedziałam obok Taeyanga, o którego bark oparłam swoją głowę. Przyglądałam się Juho, jak w obrazek. Chłopak Jaeyoona i Sanghyuk stali przy grillu. Obok mnie usiadła Hyerin, która wzięła ze sobą dodatkowy koc. Podobnie wyglądał Youngkyun siedzący naprzeciwko niej. Co jakiś czas posyłała mu wzrok nienawiści. Jak już weszli do wody, to wyszli dopiero jakiś czas temu, więc wyglądali jak po serii niefortunnych zdarzeń. Po chwili pojawił się obok nas Inseong z kubkami w rękach. Widok pary wodnej nad kubkami oznaczał, że musiało być w nich coś ciepłego. Oba podał Hyerin i Youngkyunowi. Popatrzył na nich z politowaniem, zwłaszcza że jak już zaszło słońce, to zrobiło się o wiele chłodniej. Atmosfera była taka nostalgiczna jednak szybko się zmieniła gdy rozmowy stawały się coraz głośniejsze. Przez to nikt nie zwrócił uwagi, że Juho przestał grać. Wstał, odłożył gitarę i skierował się w moją stronę.
- Może mała zmiana planów. Chodźmy teraz na ten spacer — wyszeptał mi do ucha, na co od razu wstałam i poszłam po kurtkę.
Szliśmy lasem i dopiero gdy trochę się oddaliliśmy od naszego domku poczułam jak Juho łapie mnie za rękę i splata nasze palce. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu, bo muszę przyznać, że bardzo długo na to czekałam.
Ścieżka doprowadziła nas do targu, obok którego przejeżdżaliśmy. Ale jak teraz zrobiło się ciemno, to piękne oświetlenie powodowało nadzwyczajny klimat.
Chcąc się ogrzać podeszliśmy do stoiska z tteokbokki. Podzieliliśmy się zakupioną porcją i od razu poczułam się lepiej. Uśmiechnęłam się szerzej gdy zobaczyłam resztkę sosu w kąciku ust Juho. Wytarłam to swoim kciukiem, który później potarłam w chusteczkę, na której leżał talerzyk z kluskami. Chłopak się zaśmiał, na co starsza kobieta w przyczepie sympatycznym głosem stwierdziła, że wyglądamy na wspaniałą parę.
Szliśmy targiem, szukając wzrokiem innych rozrywek, rozmawiając o codziennych rzeczach. Na chwilę jednak zapadła między nami cisza, podczas której usiedliśmy na wolnej ławce, by odpocząć, bo już chodziliśmy jakiś czas.
- Nie jesteś zmęczona? - spytał, no co pokiwałam głowa przecząco. Każdego innego dnia pewnie byłabym zmęczona o tej porze, ale dziś buzowała we mnie adrenalina spowodowana wyjazdem, randką z Juho i kilkoma kroplami soju w moim organizmie. Westchnełam kładąc głowe na niego ramieniu. Spoglądałam na niebo i na pojawiające się na nim gwiazdy. Gładziłam dłonie Juho, które były minimalnie cieplejsze od moich z uśmiechem na twarzy.
Nie byłam pewna czy to dobry moment, ale postanowiłam choć powiedzieć mu część prawdy, bo nie wiem, czy kiedykolwiek będę miała okazję. Wspomnę tylko o innych listach...
- Pamiętasz, jak dostałeś ten list ode mnie? - spytałam
- Tak, jak mógłbym zapomnieć — poczułam, jak się zaśmiał — nawet nie wiesz jak się wtedy ucieszyłam gdy go czytałem — dodał, na co podniosłam głowę, by na niego spojrzeć.
- Muszę ci podciąć skrzydła — zaśmiałam się, na co jego uśmiech lekko zbladł. Podejdę do tego luźno i trochę żartobliwie, bo to przeszłość. Liczy się dzisiejszy dzień — Nie tylko ty, Youngkyun, Jaeyoon dostaliście taki list — powiedziałam, łagodnie na niego spoglądając i mocniej ściskając jego dłoń — Mówiąc szczerze, to napisałam list do każdego chłopaka, który kiedykolwiek w życiu mi się spodobał. Jak napisałam list, jakoś lepiej się czułam — wyznałam — Jesteś jednym z dziewięciu, do których powstał list, ale jedynym gdzie napisanie listu nie pomogło mi uspokoić moich uczuć — mówiłam, a on milczał pozwalając mi dalej mówić — Na początku myślałam, że to samo było przy Taeyangu, ale będąc z nim cały czas myślałam o tym co czuję do ciebie i odczuwałam tę różnicę, że to nie było to — dodałam, patrząc się mu w oczy — Kiedyś musiałam ci to powiedzieć — zaśmiałam się ponownie jednak zaczęłam się obawiać odpowiedzi
- T-to... kto jeszcze dostał list? - spytał spuszczając wzrok na nasze dłonie
- Naprawdę chcesz wiedzieć? - spytałam uśmiechając się, bo oczekiwałam gorszej reakcji. Jednak podniósł na mnie wzrok i z łagodnym uśmiechem pokiwał głową twierdząco — Taeyang, Inseong, Chani, Seokwoo, Sanghyuk i Youngbin poza tymi, o których już wiesz — wymieniłam na prawie jednym oddechu
- Youngbin, chłopak twojej siostry? - spytał, na co pokiwałam głową — Sanghyuk, brat Hyerin? - ponownie przytaknęłam — Seokwoo i Chani z naszej szkoły? - wymieniał i za każdym razem kiwałam głową na tak. Robił coraz większe oczy, jakby nad czymś myślał — No cóż, pozostaje mi to tylko zaakceptować — zaśmiał się po chwili ciszy.
Jednak patrząc na niego, teraz doszłam do wniosku, że jednak wyznam mu całą prawdę odnoście sztucznego związku z Taeyangiem... Myślałam, że jest dobrze tak, jak jest. I że prawda na ten temat jest zbędna. Ale po dłuższych namysłach zdałam sobie sprawę, że będą mnie kiedyś męczyć za to wyrzuty sumienia, że nie jestem szczera wobec osoby, na której najbardziej mi zależy. Lepiej zrobić to jak najwcześniej a jak już zaczęłam ten temat w takiej atmosferze, to warto skorzystać i go pociągnąć.
- I muszę ci powiedzieć jeszcze jedną rzecz... - powiedziałam zaczynając się lekko stresować. Opowiedziałam mu wszystko od samego początku starając się nie zwalać winy tylko na Taeyanga. Wspomniałam, że później i Youngkyun się dowiedział, a przez ten cały czas czułam, jaki serce zaraz miało mi wyskoczyć z piersi — Tak bardzo cię przepraszam, że cię okłamałam — skończyłam, ściskając mocnej jego dłonie, bo bałam się, że mógłby mi uciec.
Juho zamknął oczy, westchnął głęboko, ale nie cofnął rąk. Siedzieliśmy w ciszy dość długą chwilę. Nie wiem, ile ona trwała, ale wydawało mi się, że wieczność. W końcu spokojnie otworzył oczy i spojrzał na mnie, minimalnie się uśmiechając, chociaż byłam tak zestresowana, że mogło mi się to wydawać...
- Nie bądź taka przerażona — pocieszył mnie, co spowodowało, że momentalnie odetchnęłam z ulgą — Mówiąc szczerze, mam cały czas mętlik w głowie, ale cieszę się, że zdecydowałaś się być ze mną szczera. Pewnie trochę potrwa, zanim cię zrozumiem w pełni, ale sam pewnie postępowałbym głupio po tym jak straciłbym głowę dla dziewczyny — zaśmiał się — Nigdzie się nie ruszam i przeprosiny przyjęte — dodał, obejmując mnie ramieniem. Może też robił głupie rzeczy, o których nie wiem... Chociaż pewnie nie na taką skalę.
- Od teraz obiecajmy sobie, że nie będziemy mieć przed sobą żadnych tajemnic — powiedziałam, prawie wtykając nos w jego szyję. Czułam, jak z serca spada mi kamień. Wyciągnęłam w górę mały palec, na co Juho dokończył obietnicę, łącząc nasze kciuki.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top