~26~

Postanowiliśmy się zachowywać na zajęciach tanecznych tak jak przed ogłoszeniem reszcie, że jesteśmy parą. Przynajmniej do momentu, w którym nikt nie spyta. Nie będzie widać dużej różnicy raczej. Nie musimy im mówić, zwłaszcza że Tae już nie zależy na Larin. Musiał z tego wszystkiego wyciągnąć lekcję. Że reakcja powinna sprawiać, że czujesz się dobrze a Tae dopiero z czasem zdał sobie sprawę, że wcale tak nie było. Gdyby mu zależało, już by o naszym zerwaniu wszyscy wiedzieli. Chociaż.... Już wszyscy co zobaczyli story u Yoonah ostatnio, to wiedzą... Nawet do Juho już to doszło... 

Jednak aktualnie nie chciałam sobie zawracać tym głowy. Jutro od rana w naszej sali tanecznej będą odbywać się warsztaty dla dzieci. Nie będę mogła pomóc, więc przynajmniej dziś pomagam w przygotowaniach i w przyozdabianiu sali. Tak jak Taeyang, Larin i kilku innych członków naszego zespołu. W sali aktualnie panowała grobowa cisza, nawet nikt nie puścił muzyki, a natężenie światła było ustawione na najmniejsze. Chyba nikt tutaj nie lubi sztucznego światła, jednak musieliśmy coś widzieć. Jako że za oknem już było ciemno, wszędzie panował półmrok. Miałam zamiar zabrać się za powieszenie łańcucha z papierowych kwiatków nad lustrami. Podstawiłam sobie stolik, by było mi prościej sięgnąć. Gdy stanęłam na ławce i tak musiałam stanąć na palcach, by bez problemu dosięgnąć. Jednak już gdy próbowałam zaczepić kolejnego kwiatka, zdałam sobie sprawę, że samej będzie mi z tym trudno. Rozejrzałam się po sali w poszukiwaniu Tae i gdy tylko nawiązałam z nim kontakt wzrokowy, od razu zrozumiał, o co chodzi. Z uśmiechem wskoczył na ławkę. Podawałam mu kawałki taśmy, które ucinałam na bieżąco i od razu poszło szybciej. Jednak wciąż kontem oka widziałam odbicie Larin w lustrze i jej spojrzenie na nas. 

- Co się stało? - usłyszałam głos Hyunggu, na co oboje się odwróciliśmy w jego stronę. Podszedł do Larin, która zasłaniała oczy 

- C-coś mi wpadło do oka... - powiedziała cicho, ale wszyscy doskonale to słyszeliśmy

- Tak? Pokaż... - powiedział, łapiąc ją za policzki, by przyjrzeć się jej oczom

- Uwaga test... - wyszeptałam Tae do ucha — czy ten widok sprawia, że gotujesz się w środku z zazdrości?

- Ani trochę — powiedział równie cicho do mojego ucha

- Grzeczny chłopiec — zaśmiałam się cicho, poklepując go po plecach. 

Pewnie trochę go to bolało. Przecież nie da się tak z dnia na dzień oderwać od uczyć do innej osoby. Pewnie jeszcze tam w środku nie był to dla niego miły widok. Rozumiem, że nie chciał się przyznać, ale to oznaka tego, że jest na dobrej drodze. Jednak z drugiej strony miałam nadzieje, że od tamtego czasu Larin też zaczął prześwitywać rozum. Zwłaszcza że gdy teraz się jej przyjrzałam, to zauważyłam, że ma czerwone okolice oczu. Czy ona płakała... Westchnęłam chcąc wrócić do pracy, jednak nagle zrobiło mi się jej szkoda. Dziwne, żeby płakała tylko z powodu mnie i Tae. 

Jednak nie chciałam się już nią przejmować, może po prostu chciała jak zawsze zwrócić na siebie uwagę, więc wróciłam do pracy razem z Tae. 

- A właśnie... - zaczął po chwili Taeyang, odwróciłam głowę w jego stronę — nie mogę cię dzisiaj odwieźć — dodał przyglądał mi się z małą winą w oczach 

- Okej — pokiwałam głową z uśmiechem — wrócę autobusem — dodałam. To nie był dla mnie jakiś wielki problem — a to masz jakieś plany? - spytałam zaciekawiona

- Muszę pojechać do szkoły Woojina, jest zebranie z rodzicami. Rodzice są na wyjeździe, a podobno jego wychowawczyni chciała o czymś porozmawiać — westchnął

- Brzmi groźnie — wymamrotałam — ale Woojin to najgrzeczniejszy chłopiec, jakiego znam — dodałam, posyłając mu uśmiech, jednak Tae wcale nie wyglądał na zawiedzionego czy zestresowanego.

Ze wszystkim uporaliśmy się nawet szybko. Myślałam, że zajmie nam to dłużej. Pożegnałam się z Tae przed tym jak skierowałam się do szatni po swoje rzeczy. Jako że jeszcze przed tym jak zabraliśmy się za dekorację sali, mieliśmy normalne zajęcia. Przebrałam się ze stroju, w którym ćwiczyłam, w moje codzienne ubranie. Poprawiłam włosy i sięgnęłam do swojej torby w poszukiwaniu słuchawek, bez których nie wejdę do przeludnionego autobusu. Miałam jeszcze bardzo dużo czasu do przyjazdu autobusu, więc nie śpieszyłam się z przebieraniem i wyjściem. Przez to nie zauważyłam, że zostałam w szatki sama z jedną osobą. Z Larin. Czułam na sobie jej wrok gdy wyjmowałam z torby słuchawki. Spojrzałam na nią, jak obdarza mnie dziwnym spojrzeniem, którego nie mogłam rozszyfrować. Nie wyglądała na złą, ani smutną, jej spojrzenie było raczej takie puste... 

- Możemy porozmawiać? - spytała.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top